Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

środa, 26 maja 2010

Pokaż mi swój profil na NK, a powiem Ci, kim jesteś - czyli rozmowy o prywatności

Dwóch studentów z Instytutu Technologicznego w Massechusetts opracowało algorytm, który analizując profile ludzi na Facebooku, potrafił z 78%-ową dokładnością wskazać, czy dana osoba jest hetero- czy homoseksualna. Okazało się, że geje używają pewnych charakterystycznych słów, zamieszczają specyficzne dla siebie linki i mają pewnych charakterystycznych znajomych. To właśnie po tych ogólnodostępnych danych program potrafił dojść prawdy.

Fajna zabawka, rodzi się tylko jedno, ważne pytanie: gdzie u licha można ten program kupić? :)

Są na świecie kultury takie, jak np. mieszkańcy pewnego rejonu w Malezji, którzy kompletnie nie znają pojęcia "prywatność" - do tego stopnia, że nie mają w słowniku żadnego słowa, które by dotyczyło prywatności. Tam każdy wie wszystko o każdym i - co więcej - gdy ktoś próbuje coś ukrywać, jest traktowany, jak dziwak.

I takie coś załatwiałoby wszystkie nasze społeczne problemy, drodzy Panowie. Urodzilibyśmy się zapewne w kulturze, gdzie ludzie byliby oswojeni z homoseksualizmem, bo przecież każdy, kto by nim był - bez skrępowania by o tym opowiadał. Parę rzeczy zdecydowanie byłoby prostszych, nie sądzisz?

Póki co, stety/ niestety żyjemy w społeczeństwie, które ceni sobie prywatność. Paradoksalnie - im większa miejscowość, tym bardziej jest się anonimowym. Stąd okropne zjawisko "samotności w tłumie", gdzie z człowiekiem z drugiego końca Polski klikasz o długości jego chuja, a nie wiesz, jak ma na imię sąsiad mieszkający z Tobą drzwi w drzwi.

Prywatność to tylko inna forma lęku. To historie, że ktoś będzie śmiał się z tego, że tak mało zarabiasz. To historie, że ktoś puści Twoją nagą dupę w internet i zwolnią Cię z pracy. To historie, że ktoś, kto Cię nie zna, może wykorzystać przeciwko Tobie jakieś prywatne dane - przede wszystkim to, że ... jesteś gejem, prawda?

Prywatność to mania społeczeństw, która powoduje liczne konsekwencje w postaci depresji czy permanentnie odczuwanej samotności. Cóż za paradoks - tak pilnujemy, żeby coś "wstydliwego" o nas nie wypłynęło na światło dzienne, że odgradzamy się od innych betonowymi ścianami, wygłuszamy drzwi i montujemy w nich dodatkowe zamki.

Gdy w procesie wywalania i podważania prawdziwości swoich historii usuwasz lęk - znika potrzeba prywatności. Znika sztuczny podział na publiczne i prywatne ego - jedno na pokaz, to sztucznie uśmiechnięte wybielanymi zębami, drugie - to płaczące pod kołdrą, gdy nikt nie widzi, albo walące konia przed laptopem wyświetlającym jakieś muskularne ciałko.

I pojawia się coś z tej synergii - Twoja autentyczność.

Nagle informacje o sobie przestajesz dzielić na "prywatne" i "publiczne", co oczywiście nie oznacza, że na przyjęciu u cioci zaczynasz opowiadać o tym, ile razy się spuściłeś na wspomnianego wcześniej laptopa, nie zaczynasz walić tekstów o objętości Twojego ejakulatu. To oznacza, że przestajesz się straszyć, że "coś palniesz", że nagle pewne słowa łatwiej przychodzą Ci przez usta, że - co najważniejsze - w pełni spójnie stajesz się sobą, co jest gwarancją tego, że gdy zamkniesz się w swoim pokoju, nadal jesteś tym samym człowiekiem, co na imprezie, otoczony wianuszkiem znajomych.

O tym, jak wiele zmienił Internet, pisać nie muszę. Ludzie na NK wlepiają swoje dupy, umięśnione klaty z sutkami, swoje wycieczki z palmami w tle, swoje lśniące bryki, wnętrza swoich sypialni w klimatach Ikei i masz do tego dostęp 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu z każdego miejsca na świecie. Czy to źle? Czy może to nowy sposób na ekspresję naszego wewnętrznego pragnienia bycia transparentnym - czyli klarownym, przejrzystym, zrozumiałym dla otoczenia. Coś w tym jest, gdy być może czasem korci Cię, by na jebanym Śledziku napisać "Hej, jestem gejem" i szybko się wylogować... Mieć to z głowy... cóż by się stało?!

Tak, właśnie - odpowiadając sobie na te pytania, zaczynają Ci się w głowie pojawiać historie, którymi się straszysz. Oto nagle przyjdą nocą, kolbami w drzwi załomocą, skini wynajęci przez Twojego pracodawcę by Ci zajebać za to, że jesteś pedałem. I co jeszcze tam jest? Co jeszcze?

Hehe, nagle połowa Twoich koleżanek zajarzyłaby, dlaczego nie masz dziewczyny. Nagle 94% Twoich kolegów przestałoby dzielić się z Tobą kanapką w szkole/ pracy, a 6% z nich - stałaby się dla Ciebie nagle milsza :) Nagle ludzie inaczej by na Ciebie patrzyli... Przez 3 słowa na Śledziku. Porażająca moc kolektywnych historii, w które uwierzyły uśpione umysły.

Budzę swój umysł. Codziennie. Nie daję mu spokoju. To przynosi powolne Wyzwolenie. Czuję się, jak Neo odłączany od Matrixa. Codziennie jestem coraz spokojniejszy, choć wiem, że pełne Wyzwolenie nastąpi dopiero wtedy, gdy obudzę wszystkie demony. I kiedy każdego z nich oswoję. Aż będą grzecznymi pieskami. Wtedy będę wolny jak nigdy dotąd. Wtedy już nie będę musiał niczego osiągać. Wtedy to będę osiągany.

Do napisania, Wędrowcze.

środa, 19 maja 2010

3 formy walki o tolerancję LGBT w Polsce

2 formy przyjmuje najczęściej walka o tolerancję homoseksualizmu w Polsce. Albo innym nakazujemy - "macie nas tolerować i basta!" - co z pewnością powoduje ogromny opór heteronormatywnej większości. Albo ich błagamy - "prosimy was, zaakceptujcie nas, bo sami siebie nie znosimy" - co powoduje litość i powoduje postawę agresywną (skoro jest ofiara, to i kat się znajdzie).

A zabawne, bo jest i 3 forma.

Mieć opinię heteronormatywnej większości w dupie i zająć się sobą.

Sami się Koledzy i Koleżanki najpierw tolerujmy, reszta stanie się sama. Na co drugim profilu na portalu na f. jęczenie i narzekanie - że wszyscy geje to kłamliwe, zdradliwe cioty + wielkie wylewy urazów psychicznych, wręcz powódź sloganów pt. "nie znoszę kłamstwa" itd. Gdyby się autor takich słów zorientował, że kłamstwo nie istnieje a są tylko słowa, którym zawierzył, budując sobie oczekiwania niezgodne z rzeczywistością, które są potem wspaniałym fundamentem rozczarowania - może przestałby się oszukiwać, że nie ma żadnego wpływu na swoje życie, i w końcu zacząłby uświadamiać sobie, że je kreuje, zamiast wiecznie "dawać się okłamywać".

Jeśli nie wierzysz, że się da, to weź przykład ze mnie.

Nie wierzę w to, co ludzie mówią o sobie, o mnie i w ogóle w to, co mówią. Nie wierzę nawet do końca w to, co sam mówię i to jest bardzo, bardzo, bardzo praktyczne i korzystne.

Po pierwsze - jestem elastyczny i sam wybieram, w co wierzę w czasie rzeczywistym. Ostatnio gadałem z klientem, który rzucał mi sumami typu 50-100 tysięcy złotych za zlecenie. Czy się podnieciłem? Nie. Czy go skreśliłem? NIE! Po prostu poczekałem na to, co pokaże rzeczywistość.

Po drugie - nie jestem niewolnikiem własnych słów. "DreamWalkerze, mówiłeś, że trzeba to i tamto". I co z tego? To mówił tamten DreamWalker - wtedy. Dziś masz do czynienia z tym DreamWalkerem i jest teraz. Dostosowuję swoje przekonania do tego, co dzieje się tu i teraz, więc nie będę się trzymał przekonań, które kiedyś były dobre a dziś mogą mi przynieść klęskę.

I dlatego nigdy nie będę się zajmował na chwilę obecną (tak, dobrze napisałem) walką o "równouprawnienie", "tolerancję" etc. Z jednego względu - bo uważam, że już jestem równym obywatelem, toleruję siebie - ba! - nawet akceptuję. I nie potrzebuję już o to walczyć. Nie obchodzi mnie, jak traktują mnie inni - ważne, jak traktuję sam siebie.

Nie potrzebuję, by mnie ksiądz wziął na kolanka, pogłaskał po główce i powiedział, że to nie szkodzi, że jestem gejem, że Bóg mnie kocha itd. Ja wiem, że Bóg mnie kocha, a nawet uwielbia mnie całym Sobą - bo widzę to każdego dnia. On chce dla mnie jak najlepiej, ale przede wszystkim daje mi wolną wolę - a więc to ja wybieram, czego chcę.

Ludzie szkodzą samym sobie i swojemu otoczeniu, wierząc w toksyczne przekonania pt. "geje piją krew" (http://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=18&t=427091). To ich sprawa, ja się tym nie interesuję, bo im więcej interesuję się nimi - tym mniej interesuję się sobą. A to nigdy nie było dobre.

Nie potrzebuję też łaski polityków, ich przyzwoleń dla Gejów. Niepotrzebna mi ustawa o związkach gejowskich, aby z kimś być. Niepotrzebny mi klimat pt. "wszyscy kochają Gejów", aby czuć się dobrze w swojej skórze i w swoim życiu.

Nie potrzebuję też pozwoleń od rodziny, ich akceptacji lub sprzeciwów, nie potrzebuję ich opinii, by żyć. Chcą - mogą się oburzać, wkurzać, frustrować, próbując zmienić coś, czego zmienić nie potrafią i nie muszą. To ich emocje, ich kortyzol, który niszczy im zdrowie, ich adrenalina, która wykańcza ich serca. Patrzę na to z przykrością, ale wiem, że to ich decyzja.

Najlepsze, co mogę zrobić dla ludzi nietolerujących homoseksualizmu - to w pełni zaakceptować siebie. Tak bezczelnie, wprost, bez dorabiania ideologii, bez tłumaczenia, dlaczego.

Czy myślisz, że ci wszyscy sprzeciwiający się LGBT ludzie pokroju LPR, Młodzieży Wszechpolskiej, mocherów itd. są szczęśliwi?

Pobawię się w czytanie w ich myślach i odgadnę: nie są. Żyją w lęku przed kochającym ich Bogiem. Żyją w lęku, że ich rodziny oraz ich samych zaatakuje zło, które nie istnieje. To jest przykre, ale możemy tym ludziom pomóc! Jak?

Pokochać siebie. Zaakceptować siebie. W pełni.

Wtedy będziemy mogli w pełni pokochać innych. I w pełni zaakceptować konserwatystów - bo póki co - nie tolerujemy ich nawet, a co dopiero mówić o kochaniu ich czy akceptowaniu. Spójrzmy w lustro - jako Geje wybieramy cały czas jebanie innych na swoich profilach, wybieramy krucjaty przeciwko mocherom, Wojciechom C., którzy boso przez świat idą (i niech idą :) itd.

Ich poglądy - ich sprawa - ich zdrowie - ich konsekwencje.

Prawda - ta prawdziwa Prawda a nie umysłowy matrix, w jakim żyje 99,9% społeczeństwa - jest piękna, doskonała i nieskazitelna - Jestem Gejem. Kocham facetów. I czasem z jakimś nawet uprawiam seks, bo mam z tego dużo przyjemności. To cała historia. Każdy fatalny osąd, każda próba negatywnego ocenienia tego - jest klęską dla tego, kto w to uwierzy.

Tacy ludzie muszą udowadniać całemu światu, że homoseksualizm jest zły. Ja nie muszę nikomu nic udowadniać, bo wiem, że Prawda obroni się sama.

To jest właśnie Świadomość - gdy to, w co wierzysz, jest zgodne z tym, co jest tu i teraz, jak również korzystne dla Twojego życia.

I nawet jak usłyszę za sobą "pedał!" - o je je jej, strasznie mnie to zmartwi ;-) Pozdrowię kolegów z ławki, bo trzeba im dużo zdrowia, jeśli hodują w sobie takie przekonanie.

Ci, którzy walczą o tolerancję LGBT - myślisz, że walczą o CZYJĄŚ tolerancję... czy SWOJĄ?


Ci, którzy walczą z LGBT - myślisz, że walczą z CZYJĄŚ orientacją seksualna... czy ze SWOJĄ?

Z tymi pytaniami zostawiam Cię póki co. Baw się i żyj swoim życiem, abyś pewnego dnia nie obudził się na kolorowej platformie, oblepiony cekinami i z tęczową flagą w dupie, walcząc o coś, co możesz dostać tylko od siebie.

TOP 10 miesiąca