Nie daj się zwieść pastelowym obrazkom z Instagrama o idealnym życiu - coś takiego nie istnieje. Każdy w swoim życiu przeżywa od czasu do czasu nieprzyjemne emocje. Są one częścią naszego życia, są ludzkie, są nasze.
Niektórzy przeżywają nieprzyjemne emocje tylko chwilowo - i potrafią sobie szybko z nimi poradzić. Są jednak tacy, którzy przeżywają je częściej. Którzy przeszli w życiu wiele, którzy są wrażliwsi. hipersensytywni. Bywa, że te złe emocje rujnują im pracę, związki i zdrowie.
To sytuacje, gdy ludzie czują się źle bez wyraźnego powodu. Gdy czują się źle w swoim życiu. Gdy nie lubią siebie. Gdy nie lubią innych. Gdy się boją, wstydzą i mają poczucie winy - i nie bardzo wiedzą, co z nimi jest nie tak.
Jeśli Ty też tak masz - to jak długo chcesz jeszcze z tym żyć? Ile wytrzymasz? Co chcesz z tym zrobić? Podpowiem Ci.
Także mnie ten problem dotyczył w znacznym stopniu. Miewałem stany lękowe, seanse smutku, miesiące załamań. Nawet, gdy byłem już pewien, że to nie depresja - wiedziałem, że jestem wrażliwszy. Że muszę uważać na swoje emocje i umieć obchodzić się z nimi - bez leków, alkoholu, porno i chuj wie czego jeszcze.
Udawać, że ich nie ma? Nie da rady. Poddawać im się bezrefleksyjnie? Zrujnują życie w 3 dni. Rozpieprzą związki, firmy, zdrowie. Chlać? Na ile pozwoli wątroba?
Udawać, że ich nie ma? Nie da rady. Poddawać im się bezrefleksyjnie? Zrujnują życie w 3 dni. Rozpieprzą związki, firmy, zdrowie. Chlać? Na ile pozwoli wątroba?
Testowałem więc setki metod. The Work, Radykalne Wybaczanie, aformacje itd. Żadna nie była w 100% skuteczna. Lata zajęło mi, by złączyć te wszystkie moje doświadczenia z tymi metodami w jedną całość - którą nazwałem techniką Core Drift.
To kilka prostych, uniwersalnych kroków, które składają się na bardzo sensowną całość, która ma spore szanse pomóc Ci zmienić swoje nieprzyjemne emocje w coś konstruktywnego i sensownego. Niech to będzie moje self-rozwojwe opus magnum.
Oto, jak to działa.
1. Wylej wszystko na papier. Zero cenzury.
Weź kartkę i długopis. Zamknij się w 4 ścianach lub wyjedź gdzieś, gdzie nikt nie będzie Ci przeszkadzał. To ważne. Musisz mieć ten komfort, by się rozpłakać, by przeżyć napad złości itd. Jeśli masz poczucie, że ktoś może wejść - będziesz uważał, by nie odlecieć.
Tu masz odlecieć.
W życiu rzadko mamy szansę wygadać się komuś w 100%. Rzadko mamy szansę serio dogłębnie powiedzieć, co myślimy i czujemy na jakiś temat. Boimy się osądów, boimy się czyjejś reakcji. Cenzurujemy słowa, ubieramy je w eufemizmy.
Co więcej - często nie mamy na tyle czasu, by w ogóle zastanowić się, co czujemy. By zwerbalizować nasze wrażenia i subtelne myśli, które gdzieś krążą nam po głowie.
Jednak papier wszystko przyjmie. Daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz. Pisz tyle, ile uważasz za słuszne. Wyrzuć na papier WSZYSTKO. Choćby to miało trwać 2 tygodnie. Choćby miało liczyć 200 stron.
Pisz tak długo, aż poczujesz na 100%, że nie masz już nic do dodania.
O czym? O czym chcesz. Co Cię boli, czego się boisz, czego wstydzisz, co Cię smuci i martwi, co wpędza Cie w poczucie winy, czego zazdrościsz innymi itd. Jak się czujesz ze sobą, z innymi ludźmi, ze swoim życiem. Co Cię dręczy?
To Twoje problemy - jesteś w nich specem. Pisz więc.
Możesz wygarnąć komukolwiek cokolwiek - bez jakiejkolwiek cenzury. Grozić śmiercią, przepraszać lub nawet błagać. Możesz napisać list do swojego przyjaciela, do byłego chłopaka, do kogokolwiek, kto Cię zranił. Może do rodzica.
Wypisz wszystko. Wszystko. Na serio wszystko.
Wczuj się w to. Poczuj serio problemy, o których piszesz. Przeżyj apogeum swoich emocji. Pozwól im mówić - choćby gadały bez sensu, ładu i składu. Choćby się powtarzały. Pozwól im przekazać Ci wszystko, co chcą przekazać.
Otwórz się na ich przesłanie.
To może trwać wiele dni. Może być tak, że dotrzesz do tego sedna dopiero po tygodniu. Że dokopiesz się do głębi po potężnej walce. Odsłonisz gołą prawdę dopiero po zdjęciu kilku warstw. Drąż! To Twoje życie!
2. Zakreśl kluczowe, najważniejsze, najmocniejsze myśli.
To tzw. historie rdzenne.
Te stwierdzenia, zdania, które najbardziej Cię dotknęły. Które sprawiły, że najbardziej cierpiałeś. To jest esencja Twoich wywodów. Może być tak, że Twoje wypracowanie będzie mieć 20 stron, ale wszystko będzie krążyć wokół jednej, kluczowej myśli.
Lub kilku.
Zanotuj je osobno. Wypisz.
Resztę zniszcz, spal, popiół spuść w kiblu. Najlepiej poza domem. Tak wiem, szamaństwo. Ale to symbol. Zauważysz, że te strony Ci ciążą. Są przerażające. Nie będziesz chciał mieć ich obok siebie. Chcesz mieć pewność, że są zutylizowane i nikt ich nigdy nie zobaczy.
3. Odstaw.
Musisz się teraz odciąć emocjonalnie do tego gówna, które z siebie wylałeś.
Może potrzebujesz tylko 20-30 minut. A może kilku dni. Twój umysł musi przejść mały odwyk od tego gównomatrixa, w który się zanurzyłeś.
4. Zakwestionuj historie rdzenne.
Masz je spisane. Popatrz na nie na chłodno. Czy to jest prawda? Czy możesz być pewien, że te przekonania są prawdziwe? Oparte na faktach?
Gdy Twój umysł w nie wierzy - to jak się czujesz? Jak się zachowujesz? Jaki to ma wpływ na Twoje życie? Zdrowie? Związki? Pracę?
Pomyśl, co by było, gdybyś nie wierzył w te bajki? Kim byś był? Jakie miałbyś życie?
Zadaj sobie parę razy te pytania. Może być tak, że te przekonania się odkleją same. Że będą wyglądać niedorzecznie. O to chodzi.
"Jest źle".
Serio jest źle? Cały czas? Wszędzie? Z każdą osobą? Wszystko jest złe w 100%? Zawsze?
Jak ktoś wierzy, że "jest źle", to jak może się czuć? Jak funkcjonuje? Jakie ma życie?
A gdy nie wierzy?
"Nigdy nie będzie lepiej."
Czy to prawda? Na podstawie jakich faktów tak myślisz? Skąd możesz wiedzieć? Czy to w ogóle możliwe, że nigdy nic już nie będzie choćby odrobinę lepiej?
Pozwól sobie poczuć w ciele odpowiedzi. Nie odpowiadaj rozsądkiem. Odpowiadaj ciałem. Może to poczujesz, może nie. Nie walcz ze złymi myślami, to to bez sensu. Po prostu kwestionuj je z ciekawością i sceptycyzmem.
5. Znajdź alternatywne przekonania / historie.
Każdą nieprzyjemną myśl można odwrócić, znaleźć jej alternatywę, podmienić.
Możesz po prostu stworzyć negację, odwrócić relacje, które są w danym przekonaniu, znaleźć rozsądną alternatywę dla tego, co wypisałeś.
"Ludzie mną pomiatają" -> Ludzie mnie szanują. Ja pomiatam ludźmi. Moje myślenie mną pomiata. Ja sam sobą pomiatam. Nikt nikim nie pomiata.
"Jest źle" -> Jest dobrze. Bywa źle. Bywa różnie. Moje myślenie jest złe.
"Nigdy nie będzie lepiej." -> Będzie lepiej. Musi być lepiej.
"Muszę robić to, co mi każą" -> Nie muszę robić tego, co mi każą - mogę odmówić nawet, jak spotkają mnie nieprzyjemne konsekwencje. Oni muszą robić to, co ja im każę. Moje myślenie musi robić to, co mu każę. Ja muszę robić to, co każe mi moje myślenie. Mogę robić to, co mi każą. Chcę robić to, co mi każą.
Popatrz, ile alternatyw. Niektóre mogą brzmieć niedorzecznie, a niektóre mogą brzmieć prawdziwiej, niż myśl pierwotna. Stwórz sporo takich alternatyw dla każdej ze swoich negatywnych, ograniczających historii rdzennych (przekonań, myśli).
Twórz je tak długo, aż znajdziesz takie myśli, które przynoszą Ci ulgę - są mądre, wspierające i dobrze byłoby się nimi kierować.
Gdybyś miał do wyboru - kierować się myślą "jest źle" lub "bywa źle, bywa dobrze, ale ogólnie jest okej" - to co byś wybrał? Jakie okulary chciałbyś założyć? Szare czy różowe?
Tak działają przekonania. To nie opis rzeczywistości - to FILTR. Przepuszczają tylko to, co jest z nimi zgodne. Im silniejsze emocje towarzyszą danemu przekonaniu - tym silniejsza filtracja i klapy na oczach.
Ten proces to otwieranie oczu.
Nawet najgorszy nieudacznik i przegryw nie ma w 100% nieszczęśliwego życia. Zawsze jest coś, co mu się uda. Nawet, gdybyś bardzo chciał, to nie uczynisz swojego życia w 100% zjebanym - chyba, że tak myślisz.
6. AFORMUJ.
Teraz wypadałoby powtarzać te nowe myśli, aż wejdą Ci w krwiobieg. To tzw. afirmacje. Ale działają średnio. Jest coś lepszego. Aformacje.
Czym się różnią?
Weź swoje pozytywne odwrócenia - te najlepsze - i dodaj przed każdym pytajnik: "dlaczego".
Dlaczego jest w miarę okej w moim życiu?
Dlaczego kiedyś będzie lepiej?
Dlaczego nie muszę słuchać ludzi?
Dlaczego nie muszę przejmować się czyjąś opinią?
Dlaczego jestem wartościowym człowiekiem?
I powtarzaj te pytania. Powtarzaj. Powtarzaj. Każde powtórzenie to jak ćwiczenie na siłowni - tworzy i wzmacnia Ci nowe włókno nerwowe, którego nigdy nie wyrobiłeś. Wdrukowuje zajebistą alternatywę dla Twojego nieszczęśliwego myślenia.
Kilka BARDZO ważnych sugestii:
1. Dbaj o to, by każde z tych pytań było zadawane w TONACJI PYTAJĄCEJ. Tylko wtedy będzie to dobrze działać. Wtedy Twój umysł uzna, że jesteś ciekawy odpowiedzi i będzie jej poszukiwał. Zobaczysz magię - jak Twój mózg sam szuka potwierdzenia Twojego nowego myślenia, nowych faktów, które za nim idą.
2. Powtarzaj to przez wiele dni, dziesiątki razy dziennie. To w chuj ważne. Stare myślenie praktykowałeś latami i stałeś się w nim mistrzem. Czas nauczyć się nowego myślenia - a to nie przyjdzie Ci od razu. Potrzeba czasu. Powtórzeń. Jak na siłowni - gdy ćwiczysz mięśnie.
3. Najlepiej jest wypowiadać te pytania na głos. Gdy sam słyszysz swój głos - Twój mózg lepiej pracuje.
4. I chodząc. Gdy powoli się przechadzasz, aformując pytania - także łatwiej znaleźć Ci nowe odpowiedzi na Twoje pytania.
Stare, ograniczające myśli rdzenne wywal, spal, usuń z pola widzenia. Nowe aformacje - a więc pytania "dlaczego" - napisz dużymi literami i powieś sobie na ścianie. Patrz na nie, czytaj, pytaj i powtarzaj - w tonacji pytającej, głośno, chodząc.
POCZUJESZ, jak nowe myślenie wchodzi Ci w krew i ciało. Jak zmieniają się Twoje emocje. Jak zmienia się wszystko.
Utrwal nowe myślenie i działaj. To Twoje życie. Twoje myślenie. Twoje emocje. TYLKO TY możesz je zmienić, tylko Ty możesz uratować sam siebie.
Stań się swoim własnym Wybawicielem. I uratuj się, nim pochłonie Cię hades najgorszych emocji. Tylko Ty możesz sam siebie uratować.
Czym się różnią?
Weź swoje pozytywne odwrócenia - te najlepsze - i dodaj przed każdym pytajnik: "dlaczego".
Dlaczego jest w miarę okej w moim życiu?
Dlaczego kiedyś będzie lepiej?
Dlaczego nie muszę słuchać ludzi?
Dlaczego nie muszę przejmować się czyjąś opinią?
Dlaczego jestem wartościowym człowiekiem?
I powtarzaj te pytania. Powtarzaj. Powtarzaj. Każde powtórzenie to jak ćwiczenie na siłowni - tworzy i wzmacnia Ci nowe włókno nerwowe, którego nigdy nie wyrobiłeś. Wdrukowuje zajebistą alternatywę dla Twojego nieszczęśliwego myślenia.
Kilka BARDZO ważnych sugestii:
1. Dbaj o to, by każde z tych pytań było zadawane w TONACJI PYTAJĄCEJ. Tylko wtedy będzie to dobrze działać. Wtedy Twój umysł uzna, że jesteś ciekawy odpowiedzi i będzie jej poszukiwał. Zobaczysz magię - jak Twój mózg sam szuka potwierdzenia Twojego nowego myślenia, nowych faktów, które za nim idą.
2. Powtarzaj to przez wiele dni, dziesiątki razy dziennie. To w chuj ważne. Stare myślenie praktykowałeś latami i stałeś się w nim mistrzem. Czas nauczyć się nowego myślenia - a to nie przyjdzie Ci od razu. Potrzeba czasu. Powtórzeń. Jak na siłowni - gdy ćwiczysz mięśnie.
3. Najlepiej jest wypowiadać te pytania na głos. Gdy sam słyszysz swój głos - Twój mózg lepiej pracuje.
4. I chodząc. Gdy powoli się przechadzasz, aformując pytania - także łatwiej znaleźć Ci nowe odpowiedzi na Twoje pytania.
Stare, ograniczające myśli rdzenne wywal, spal, usuń z pola widzenia. Nowe aformacje - a więc pytania "dlaczego" - napisz dużymi literami i powieś sobie na ścianie. Patrz na nie, czytaj, pytaj i powtarzaj - w tonacji pytającej, głośno, chodząc.
POCZUJESZ, jak nowe myślenie wchodzi Ci w krew i ciało. Jak zmieniają się Twoje emocje. Jak zmienia się wszystko.
Utrwal nowe myślenie i działaj. To Twoje życie. Twoje myślenie. Twoje emocje. TYLKO TY możesz je zmienić, tylko Ty możesz uratować sam siebie.
Stań się swoim własnym Wybawicielem. I uratuj się, nim pochłonie Cię hades najgorszych emocji. Tylko Ty możesz sam siebie uratować.
Dobrze, że wróciłeś :)
OdpowiedzUsuń*cekiny się sypio z sufiu*
UsuńJa też ;)
Najlepszy prezent na święta to Twój powrót ������
OdpowiedzUsuńŚwięta właśnie nabrały sensu <3 Wesołych, Mistrzu :D
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję Wam moi Mili :) Wam także Wesołych!
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś :) Przyznam, że jak wczoraj zobaczyłem post, to najpierw poniosłem swoje ciało w stronę rozkoszy :D Dziś jednak był czas na refleksję i... Dawno nie czytałem takiego fajnego sposobu na walkę z problemami.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj się zgadzam z tym co piszesz, kiwam głową na pomysły, mają dla mnie sens, Ty nasz guru pracy nad sobą :D Ale to co napisałeś o tych aformacjach... To jest właśnie to co uświadomiłem sobie w rozmowach z przyjacielem. Najlepszą pomocą są właśnie pytania, a nie odpowiedzi.
Dzięki bardzo!
Wesołych Świąt, udanego sylwestra i wszystkiego dobrego w nowym roku :)
Wesołych :) Miło słyszeć, że poniosłeś swoje ciało w stronę rozkoszy :) Mam nadzieję, że było tak poetycko, jak w Twych słowach :)
UsuńTak, pytania - to był brakujący element układanki. Aformacje to było to, co dopełniło tę technikę i zrobiło z niej uniwersalną całość.
Korzystajcie :)
Wzajemnie oczywiście ;)
Czemu Tyle Ciebie nie było?
OdpowiedzUsuńA czy jakaś odpowiedź byłaby tu satysfakcjonująca? :)
UsuńOd czerwca miałem spory kryzys w firmie i musiałem naprawdę zakasać rękawy, żeby naprawić syf, który się wylał. Teraz jednak wychodzę na prostą. W stresie ciężko o wielką kreatywność i chęci do pisania.
Natomiast tak bardzo zmieniłem model biznesowy - że może od przyszłego roku będę już pracował tylko po 3-4 godziny dziennie, mając przy tym sporo siana - co sprawi, że i pewnie wpisy będą lądować częściej :)
Trzymajcie kciuki :) I pamiętajcie - ten blog nie umiera nigdy. Chyba że mnie hades pochłonie ;)
Fajnie że wróciłeś dzięki ;) uwielbiam Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńWspaniale że wróciłeś i znów poruszasz tematy które dają nam wiele do przemyśleń, czy pokazujesz jak należy być gejem.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba Mi się ten artykuł o radzeniu sobie ze swoim osamotnieniu, odrzuceniu czy czucia się gorszym, złym człowiekiem ... spisałem pierwsze swoje, co Mi na duszy leży i jest tego z każdą chwilą co raz więcej.
Pozdrawiam serdecznie i życzę Zdrowego, Radosnego, Szczęśliwego Nowego Roku i aby wszystko się spełniało co sobie wymarzysz
z małego serca P cwelik z Warszawy
Niektórzy mówią, że przekonania/emocje są jak cebula: uwalniamy je warstwa po warstwie, najpierw lekkie, potem coraz cięższe. A co jak robię to (tzn. pozwalam sobie czuć), a końca nie widzę? Albo inaczej - moja ogólna 'energia' nadal jest bolesna. Nie mam depresji, ale mam niską energię, cierpię. Ku**a jak ja chciałbym, aby wyszła jakaś konkretna emocja... PO PROSTU zamiast warstwa po warstwie, to chcę od razu tą najgorszą. Ciągle mam wrażenie, że te emocje, które wychodzą, to tylko odnogi czegoś większego. CZEMU nie wyjdzie od razu ta jedna, aby inne poupadały? wybaczcie za mój ton, ale mam tego dosyć. Dream, czy mógłbyś napisać ile tych warstw może być? Czy lubisz porównanie przekonań do cebuli? Czy rzeczywiście jest tak, że np. w momencie zdrady pojawia się najgorsza emocja ("cebula"), a wszystkie inne w przyszłości to już tylko "jej warstwy"? Jak nie chcesz nie odpisuj. I tak jestem w ch.. wdzięczny za tego bloga, zwłaszcza za to co piszesz o emocjach.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony coś jest w tej metaforze cebuli - miałem podobne doświadczenia, gdy uwalniałem emocje związane z moją matką. Najpierw czysta złość, potem przerażenie i głębokie zrozumienie jej punktu patrzenia. Bez pozbycia się złości, nigdy nie dotarłbym tak głęboko.
UsuńZ drugiej strony - musimy uważać na metafory. Stajemy się ich niewolnikami nawet o tym nie wiedząc. Emocje być może są jak warstwy. A być może są czymś, co przeżywamy w danym momencie i przestajemy je przeżywać w innym.
Być może to jest Twoja historia - że nie przeżywasz najgorszej emocji, tylko męczysz się z peryferiami problemu.
Twierdzisz, że nie wyszła z Ciebie ta najgorsza emocja. A skąd wiesz? Masz w głowie jakby koncept najgorszej emocji, przy której inne emocje "poupadają" - że dojdziesz do rdzenia swojego cierpienia. Czy tak być musi?
Czasem cierpienie jest utkane z setek mniejszych rzeczy, które nawzajem się dopełniają.
Każda emocja jest ważna - każda niesie ze sobą jakiś komunikat, jakąś historię. Nieważne, czy odkryjesz gorsze rzeczy - te, które odkryłeś też są ważne.
Pracuj z tym, co masz. Z tym, co się dzieje. Zamiast spekulować, że ma się pojawić jakiś finalny boss, którego trzeba pokonać.
Jest taka pułapka "ukrytej zmiennej" - znana z fizyki. Że badacze doszukują się wciąż ukrytego elementu, którego jeszcze nie odkryli i który coś tam wyjaśni. Ze zjawiska losowego zrobi jakąś regularność.
A co jeśli ten ukryty element nie istnieje?
W momencie zdrady nie pojawia się jedna emocja. Pojawiają się ich w chuj - złość, zazdrość, poczucie odrzucenia, smutek, poczucie winy, wstyd, obrzydzenie, lęk. Która z nich jest rdzeniem? Żadna. Każda ma swój komunikat. Każda próbuje Ci pomóc na różne sposoby; niesie coś ważnego ze sobą.
- lęk - mój związek może upaść, stracę poczucie stabilizacji
- zazdrość - jestem gorszy, ktoś może mnie zastąpić
- poczucie winy - nie byłem zbyt dobry dla niego
- obrzydzenie - ktoś obcy, może chory, dostał się do mojego intymnego świata
- smutek - coś straciłem, nigdy nie będzie już tak samo
- poczucie niesprawiedliwości - nie byłem idealnym partnerem, ale nie zasłużyłem na to, co mnie spotkało
Popatrz, ile tego! Czy któraś z tych rzeczy jest tutaj najważniejsza? Kluczowa? Nie - każdy komunikat jest tutaj ważny i z każdym trzeba pracować osobno.
Kolejna sprawa - pracujesz, by "poupadały" złe emocje? Jeśli Twoim celem jest zwalczenie w sobie "złych" emocji - to tylko je wzmocnisz. Na poziome psychicznym wzmacniasz wszystko, z czym walczysz. Bo żeby z czymś walczyć, musisz mieć koncept tego w głowie. Więc powołujesz to do życia.
Rozumiem, że to, co czujesz, nie jest przyjemne. Ale nie zwalczysz tego tak o - musisz wejść na wyższy poziom zrozumienia, że to, co czujesz, jest Ci w jakiś sposób potrzebne.
Zacznij od przekonań na temat własnych emocji. Są nieprzyjemne - okej. Opisz, ja je odczuwasz. Jednak czy są złe? Czy chcą dla Ciebie czegoś złego? Jeśli tak myślisz - będziesz używał Core Drifta, aby "zniszczyć" przeciwnika - a to Ci się nie uda. CD jest po to, by głębiej zrozumieć sprawę, a nie coś zniszczyć.
Gdy dojdziesz do momentu, że pozwolisz sobie z pełną wyrozumiałością przeżywać negatywne stany emocjonalne - staniesz się otwarty je komunikaty, które one niosą.
Cierpisz? Cierpienie psychiczne to zawsze niezgoda na to, co jest. Wystarczy, że nie chcesz tego, co czujesz, by cierpieć. A niezgoda bierze się z negatywnego nastawienia, historii o tym, że coś jest złe.
Jakie konkretnie emocje odczuwasz? W jakich sytuacjach? Są nieprzyjemne, ale czy serio są złe? Czy chcą dla Ciebie źle? Czy możesz być tego pewien na 100%? A gdybyś założył, że są one dobre i potrzebne - to jakby to zmieniło Twoje postrzeganie sprawy? Przeżywasz te emocje - więc może są Ci potrzebne? Chyba że przestaniesz - wtedy możemy uznać, że przestały Ci być potrzebne.
Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź, uświadomiłem sobie dzięki temu kilka rzeczy. Faktycznie tak jest, że czekałem na tą jedyną emocję, bo miałem taki obraz przekonań jako cebuli lub drzewa, że istnieje korzeń (najgorsza emocja), a reszta przekonań/emocji, to tylko listki. I to czucie "listków" mnie denerwowało. Innymi słowy: kopanie coraz głębiej mnie denerwowało (denerwuje?), bo chciałbym od razu dokopać się. Teraz rozumiem, że lepiej pozwolić sobie na wszystkie emocje. PS. oczywiście pozwalam sobie przeżywać emocje. Po prostu je obserwując/czując. Ale nie ukrywam, że gdzieś tam z tyłu głowy chciałbym uwolnić je wszystkie lub przynajmniej te dot. najbardziej traumatycznych zdarzeń. Dzięki temu w końcu przestałbym cierpieć.. nie wiem co jeszcze dodać.
UsuńWiadome jest, że jeśli emocje nie są przyjemne, to chcemy zrobić coś, co sprawi, że poczujemy ulgę - to na pewnym poziomie zrozumiałe.
UsuńJednak musimy zrozumieć, jak to działa. Emocje to nie programy w komputerze, które można w każdej chwili wyłączyć. Odgrywają one kluczową rolę w naszym przetrwaniu, dlatego są tak rdzenne, tak nieodłączne.
Nie możemy rządzić naszymi emocjami świadomie, bo to wywołałoby całkowity odlot. Każdy chciałby przecież przeżywać tylko dobre emocje - i wyłączylibyśmy np. czujność (lęk), autorefleksję (smutek), normy społeczne (wstyd), system wartości (poczucie winy) itd.
Wyobrażasz sobie, co by się działo?
Zrozumienie własnych emocji, ich intencji, pozwala podjąć takie decyzje i wprowadzić takie zmiany w życiu lub myśleniu, że pozwalają nam w końcu zażegnać nieprzyjemny stan. Ale to jest ewolucja, stopniowa przemiana, gdy dochodzimy do nowego ładu wewnętrznego.
Nie da się tego zrobić na żądanie. Core Drift pozwala na głębsze zrozumienie siebie, swojego myślenia, które doprowadziło do określonych emocji. I powolną przemianę krok po kroku.
Za jakiś czas wyrobisz sobie nową mentalność, w obrębie której nie ma już miejsca na problemy emocjonalne, przez które teraz przechodzisz.
Mistrz powrócił ;)
OdpowiedzUsuńOj tam :)
UsuńMam dwa pytania do DreamWalkera. 1. czy to prawda, że najpierw jest myśl, a potem emocja? 2. co by się stało, gdybym za dnia ignorował myśli i emocje, tzn. nie że tłumił, ale nie karmił ich/nie obserwował/nie utożsamiał/nic. Po prostu oficjalnie nie pracowałbym z nimi. Z góry dzięki, jeśli odpiszesz.
OdpowiedzUsuń1. Tak, to prawda. Pojawia się bodziec lub ich zestaw. Umysł je interpretuje (np. zagrożenie, szansa itd.) i w wyniku tej interpretacji pojawia się reakcja fizjologiczno-psychiczna w postaci emocji, które są motywacją do podjęcia określonych zachowań (np. ucieczka, walka, działanie).
Usuń2. Nie da się ignorować myśli i emocji - jesteś nimi, żyjesz nimi. Możesz je obserwować i świadomie powstrzymać się od działań, aby umożliwić emocji pełną manifestację oraz dostarczenie Ci informacji zwrotnej. Dzięki czemu uzyskasz głębszy wzgląd w swoje myślenie.
Chciałbym rozwinąć temat, bo to dla mnie ważne. np. ktoś mi coś zrobił i czuję do tej osoby nienawiść, złość, ogólnie emocje. Która odpowiedź jest wówczas prawdziwa? (1) trzeba usiasc na fotelu i niestety poświecic czas i to wszystko świadomie przezyc. (2) czy może wystarczy nie karmić tych myśli, dialogów. Czyli czuję nienawiść itp, i czekam aż miną. Oczywiście opcja druga pewnie jest w ch* ciężka.. ale naprawdę, nie chcę opcji pierwszej, bo jest to nudne. Takie siedzenie i pozwolenie by emocje plyneły. Wolałbym to drugie.
UsuńObie rzeczy są potrzebne.
UsuńUsiądź na fotelu i poczuj w pełni tę nienawiść. Albo najlepiej - jeśli to tak poważna kwestia - zacznij pisać list do tej osoby, która Cię skrzywdziła - i wywal jej to wszystko prosto na papier. Bez cenzury i ograniczeń. W momencie maksimum złości - dotrze do Ciebie rdzenna historia - wiara w którą generuje u Ciebie złość i poczucie krzywdy, chęć rewanżu itd.
Gdy będziesz miał już tę myśl - poddaj ją technice Core Drift. Gdy zrozumiesz rolę tych emocji - odkryjesz też, że same w sobie nie potrzebują już dokarmiania. Są zbędne lub nawet przeciwskuteczne - dlatego nie ma sensu ich wspierać, poświęcać im uwagą. Będą to będą - ale będziesz miał już jak z tym pracować.
DreamWalker, a jeśli nie usiądę / nie odstawie wszelkich rozpraszaczy na bok, a jedynie nie bede wchodzil w żadne historyjki umysłu (załóżmy dam rade nawet z najgorszymi), to co jest bardziej prawdopodobne, to że te myśli i emocje sie po czasie uwolnią czy jedynie pozostaną "stłumione we mnie"? Dzięki za poprzednią odpowiedź, ale mnie naprawde męczy takie siadanie. Tak bardzo chcialbym ograniczyć sie do samego nawyku nieutozsamiania sie.. no ale boje sie, że to tylko przykrywa emocje, a nie je faktycznie przepracowuje. Nie wiem.
UsuńMoże się powtarzam, ale naprawdę wolałbym samo niewchodzenie w historie/emocje. Przy jakimś samozaparciu to jest do wykonania. Z drugiej strony, tak jak pisałem, czy nie stlumie ich, przez to.
UsuńPomyśl nad swoimi intencjami.
UsuńTłumienie myśli i emocji - następuje tylko wtedy, gdy jesteś wrogo nastawiony do tych myśli i emocji. A jesteś wrogo nastawiony do tych myśli i emocji - bo masz pewne myśli i emocje względem tych myśli i emocji.
Czy inne myśli i emocje też tłumisz (lub próbujesz)?
Nawet najbardziej chu*owe myśli i emocje mają pozytywne intencje i chcą czegoś dobrego dla Ciebie - chcą Cię np. ochronić, ostrzec, nakłonić do refleksji itd.
Zacznij więc od tego, by przepracować przekonania na temat swoich przekonań. "Te myśli są złe, muszę je stłumić, pozbyć się ich, bo...".
I tu zaczniesz lepiej je rozumieć - a potem akceptować. A to da Ci możliwość zmiany. Nie wyzbędziesz się z siebie niczego, póki tego w 100% nie zaakceptujesz i nie zrozumiesz. Jeśli coś tłumisz - wzmacniasz to.
To jest dylemat, który powstaje - ulegać myślom / emocjom. Czy je tłumić?
Otóż ani to, ani to na dłuższą metę nie jest dobrym rozwiązaniem. Przeżyć świadomie, obserwować, zrozumieć, zaakceptować. A potem zmiana przyjdzie sama.
To ja już nie wiem kto ma rację.
Usuńa) jedna grupa mówi, że trzeba wyłączyć komputer, smartfon i dopiero obserwować/poczuć.
b) inna grupa mówi, że można obserwować/czuć, w każdej sytuacji.
c) a jeszcze inna grupa, że wystarczy nie walczyć/nie stawiać oporu bolesnym myślom, a odejdą.
Wiesz, ja po prostu nie wiem czy obserwacja+komputer czy obserwacja+wyłączony komputer. Jak wyłacze to co, mam w ściane sie wpatrywać.. troche to zbyt niekomfortowe. Granie w gre + brak walki z emocjami, to byloby najlepsze. Bo nie byloby nudne. Dzięki :(
A ja myślę, że za bardzo szukasz rozwiązania tutaj, zamiast u siebie. Zrób po kolei wszystkie te rzeczy i sprawdź, co działa najlepiej na Ciebie. Ale przyłóż się do tego, żebyś nie wyciągnął pochopnych wniosków.
UsuńPS.
Usuń1. niewchodzenie w historyjki umysłu, totalny dystans do nich = wolność.
2. stawianie oporu, walka z bolesnymi myślami = tlumienie ich.
Czy teraz dobrze rozumiem?
Prawie :)
UsuńPóki Twój umysł wierzy w daną historię, to nie możesz w nią nie wejść- na tym właśnie polega wiara w historię.
Chodzi o to, by nie działać pod wpływem danej historii, ale usiąść na 4 literach i obserwować swoje myśli - bo wyłapujesz je, stajesz się ich świadomy (a nie tylko ślepo wykonujesz ich rozkazy), spisujesz i kwestionujesz, gdy w końcu ochłoniesz.
Natomiast stawianie oporu myślom, walka z nimi, to tak - tłumienie ich, a raczej próbowanie tłumienia. To konflikt wewnętrzny i to nie nie daje. Tłumisz samego siebie, walczysz z własnym umysłem. To kto wygra? Nikt.
Dream, a czy mógłbyś ostatecznie napisać czy takie moje podejście jest ok?
Usuńprzykład: gram sobie na komputerze, nagle odpala się jakaś stara, b. trudna emocja. Ale zamiast przerwać grę i posiedzieć z emocją, to jedyne co robie to nie identyfikuję się z tą myślą/emocją. Gram dalej, w tle ciągle ten smutek/złość/cokolwiek. I w końcu ta emocja mija.
Czy zakładając, że nie zidentyfikuję sie z tym, lecz przeczekam, czy to wystarczy? Czy niestety trzeba 'zapauzować grę' i skupic całą uwage emocji?
"Nie identyfikuję się z nią" - a co to znaczy wg Ciebie w praktyce? Że rozumiesz, że nie jesteś tą emocją i po prostu rozumiesz, że Twoje ciało i umysł ulegają określonemu stanowi? Jeśli tak, to okej.
UsuńGdy przychodzi do Ciebie "stara" emocja - to chce Ci coś przekazać. Niesie ze sobą pewną historię rdzenną. Przekaz, który ma dotrzeć do Twojej świadomości. Jeśli będziesz emocję olewał - ignorował, żył pomimo niej - nie zrozumiesz jej intencji.
Jeśli ją odkryjesz - będziesz wdzięczny emocji i przestanie ona być trudna. Emocja jest trudna, bo jej nie rozumiesz - nie wiesz, po co przyszła.
Skupienie się na emocji i pozwolenie jej na ekspresję jest po to, by do Ciebie dotarło, co ona chce Ci przekazać.
Oczywiście to nie jest tak, że to, co ona chce przekazać, to 100% prawda - ale będzie się to wydawać prawdziwe.
Przykład:
Gienek czuje smutek i zazdrość, bo jego wszyscy znajomi mają piękne apartamenty i cudowne życie miłosne. A on sam nie ma ani nikogo bliskiego, ani swojego mieszkania i mieszka w wynajętej norze.
Gienek może: ulec emocji, zerwać kontakty i zostać sam. Na MOMENT będzie mu lepiej, ale tak naprawdę nie uciekł od swoich demonów. Może też tłamsić emocje i udawać, że ich nie ma - ale one zawsze wyjdą z niego wczesniej czy później - tak czy inaczej.
A może też usiąść i skupić się na tych emocjach. Rozpoznać, skąd się biorą - z jakich bodźców zewnętrznych i wewnętrznych. I odkrywa w sobie przekonania, że "jestem nieudacznikiem i nigdy nic nie uda mi się osiągnąć, jestem gorszy od innych".
I gdy zrozumie, że te emocje biorą się właśnie z tej drzazgi - może zacząć ją kwestionować i pracować z nią.
Czy Gienek naprawdę jest nieudacznikiem? Skąd wiadomo, że nigdy nic mu się nie uda? Czy możemy być pewni na 100%, że jest gorszy? Zawsze? Wszędzie? W stosunku do każdego?
Potem Gienek odwraca myśli:
Dlaczego jestem lepszy od innych?
Dlaczego jestem taki sam jak inni?
Dlaczego jestem człowiekiem sukcesu?
Dlaczego zawsze wszystko mi się udaje?
Dlaczego wszytko mi się ułoży?
I aformuje tak długo, aż znajdzie dowody na potwierdzenie tych myśli i poczuje się lepiej.
Zamyka temat - chyba, że emocja "wróci" (to iluzja, żadna emocja znikąd nie wraca - po prostu je wytwarzamy albo nie). Wtedy pracuje znów tak samo.
Mam nadzieję, że przykład rozjaśnił te kwestie :)
"Nie identyfikuję się z myślą/emocją", tzn. nie uciekam w to, lecz czekam aż miną. Emocje trwaja, ale tak jakby w tle. Nie obserwuję ich w sposób intencjonalny, nie czekam na żaden przekaz, po prostu nie karmię ich.
UsuńTylko że mi od początku 1 rzecz nie daje spokoju, czy takie podejście nie tłumi tych myśli z powrotem. Bo jakby nie było, nie siadam specjalnie, jak np. jacyś buddyści, nie rzucam wszystkiego na bok byleby sie skupić. Ja naprawde tych myśli nie obserwuję. Wiem jedynie, że sie odpaliły, ale olewam je.. w końcu mijają i tak.
Emocje tłumi się tylko wtedy, gdy mamy o nich jakieś negatywne przekonania, typu "stres szkodzi", "złość powoduje coś złego", "nie powinienem czuć wstydu" etc.
UsuńWtedy odruchowo zaczynamy je powstrzymywać, tłumić i próbować je wyrzucać. Wtedy zazwyczaj działa praca najpierw z negatywnymi przekonaniami na temat samych emocji.
Czyli wcale nie trzeba odkładać wszystkiego, usiąść w ustronnym miejscu i obserwować myśli/emocje. Równie dobrze można np. oglądać tv/grać/robić tysiac innych rzeczy.
UsuńPo prostu najważniejsze, aby przeczekać ból, bez utożsamiania z nim.
Nie trzeba go obserwować.
Jeśli tak jest, to super. Bo to by znaczyło, że moge jednocześnie korzystać z rozrywek i "przy okazji" przerabiać negatywne myślenie.
Ciągle jednak waham się czy to nie jest za mało.. umysł oczywiście mówi, że tak nie można. Że trzeba wyłączyć grę. Że trzeba usiąść. Że samo niekarmienie neg. myśli nie wystarczy.
No cóż.. ćwiczę nawyk nieutożsamiania się z emocjami. To jedyne co robię. Nie wiem czy robie dobrze czy źle. Ale nic więcej na ten moment nie mogę.
Dzięki!
Trzeba / nie trzeba - to jedna z historii do zakwestionowania i odwrócenia. Chodzi o to, byś myślał w kategorii, co można zrobić i co dla Ciebie jest okej. Kwestie myśli i uczuć to często tak indywidualne niuanse, że nie jesteśmy w stanie słowami przekazać wszystkiego - i coś czuję, że tak jest w tym przypadku.
UsuńMożesz korzystać z rozrywek - no problem. Rób to jakiś czas, sprawdź efekty. Moja obawa - że skupisz się na rozrywce, emocje puścisz drugim torem - ale ona wpłynie na Ciebie w trakcie podejmowania decyzji. I może być tak, że ani z tego rozrywki, ani nauki.
Są pewne emocje, które warto moim zdaniem traktować poprzez spychanie na 2 plan. Np. fobie. Fobie to prosta reakcja bodziec - emocja. Wyuczona i nie niesie ze sobą żadnych wielkich ani mądrych przekazów życiowych. To po prostu rozregulowany system ostrzegawczy, który widzi zagrożenie tam, gdzie go nie ma.
Są też emocje i kwestie bardziej złożone, jak np. chroniczna zazdrość, która generuje w człowieku zgnuśnienie i zawiść. To zaczyna wpływać na czyjeś decyzje, nawyki, charakter. To nie jest kwestia, którą wystarczy olać i przejść z nią do porządku dziennego. Wtedy warto pochylić się nad tym, odkryć głębszą strukturę tego problemu i postępować zgodnie z techniką Core Drift. To pozwoli nam opuścić zaklęty krąg samonapędzających się myśli i uczuć.
"Ciągle jednak waham się czy to nie jest za mało.. umysł oczywiście mówi, że tak nie można. Że trzeba wyłączyć grę. Że trzeba usiąść. Że samo niekarmienie neg. myśli nie wystarczy"
To, co mówi Ci umysł, to tylko myśli - nie fakty. Sprawdź tę ścieżkę - ale obserwuj rezultaty. Jeśli powiedzmy przez 3 tygodnie emocja się pojawia, a Ty grasz w grę i ją olewasz - ale emocja nadal się pojawia - to nie bedzie to dobra metoda dla Ciebie.
Te emocje - nawet nie przyjemne - chcą czegoś dobrego. Serio - chcą Ci dać jakąś wiadomość, która wg nich jest istotna. Weź ją pod uwagę. Nie musisz nad nią debatować przez 3 lata - po prostu ją zauważ. Już samo to potrafi zdziałać dużo.
Tak czy inaczej - powodzenia :)
Minął chyba tydzień.. jedyne co mogę napisać to to, że nic nie idzie. Nie mam nawyku nieutożsamiania się z umysłem (wystarczy ch*jowa emocja i już wpadam w identyfikację i tracę z dwie godziny aż ch*jnia minie, by potem znowu w nią wpaść).
UsuńPS. prawda jest taka, że ja nie chcę tego przerobić. Ja chcę zemsty. Zawsze jak tylko pojawi się trudna myśl/emocja. Inni gnębili mnie, oszukiwali, a ja teraz jak ostatni frajer bawię się w jakieś nieidentyfikowanie z umysłem, czytam artykuły o tym, książki. Co za je**ny frajer ze mnie.
Ok dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDzięki że się podzieliłeś z nami tą metodą. Uwielbiam pytania w życiu, więc fajnie wiedzieć, że to one właśnie stanowią to dopełnienie. Będę je ćwiczył!
OdpowiedzUsuń