Piszecie do mnie sporo maili - nie na wszystkie jestem w stanie odpisać, choć wszystkie czytam.
Wiele z nich dotyczy problemów błahych - z których się wyrasta. Ale są też listy, które mnie poruszają. O Waszych mrocznych historiach z dzieciństwa, domach dziecka, ojcach alkoholikach i chorej psychicznie rodzinie, o Waszym braku akceptacji swojej seksualności, o Waszych trudnych emocjach.
Dziękuję Wam wszystkim za to zaufanie, którym mnie obdarzyliście. I że podzieliliście się ze mną swoimi problemami. I w związku z tym - w tę ulewną, szarą i skłaniającą ku refleksjom niedzielę - postaram się opowiedzieć Wam coś bardzo ważnego:
Nieważne, co przeżyłeś.
Ważne, jak poradzisz sobie z tym, co Cię czeka.
Ważne, jak poradzisz sobie z tym, co Cię czeka.
Przeszłość się skończyła - jedyne, co możesz robić, to rekonstruować jej namiastkę, jej wyobrażenie w swoim umyśle. Na swój niedoskonały sposób.
Wielu z Was przeszło traumatyczne epizody. Byliście narażeni na potworny stres, wstyd i upokorzenie. Borykacie się z poczuciem winy i chorobliwą zazdrością, smutkiem czy samotnością. Z rozpaczą po rozstaniach. Z żalem z powodu niewykorzystanych szans. Z frustracją i złością na siebie i świat.
Chcę Wam dać okruch nadziei. I pokazać Wam drogę, która się sprawdza. Drogę ku spokojowi ducha.
To nie będzie krótka droga. To nie będzie magiczny przycisk. To będzie ścieżka zmian.
A zaczyna się ona od zrozumienia, że...
To tylko emocje.
Twój własny twór. Dziecko, którego nie chcesz. Ono jest Twoje i jest w Tobie. Walcząc z nim - walczysz z sobą. A sam siebie nie pokonasz, bo zawsze będziesz przegrany.
To tylko emocje.
Tylko stany psychiczne. Nie zabiją Cię ani nie uszkodzą. To tylko chemia w Twoim krwiobiegu.
Co robić, gdy czujesz się naprawdę źle?
Niektórzy z Was uciekają. W alkohol, leki, uzależnienia od toksycznych miłości, w jedzenie, fantazjowanie, w zaprzeczanie. Po cichu próbujecie przetrwać swoje dramaty.
Gdy przeżywasz ekstremalnie trudną emocję - najgorsze, co możesz zrobić, to... podążać za swoimi myślami, które rodzą się w Twojej głowie.
W te wszystkie "nie zasługuję na miłość", "jestem złym człowiekiem", "straciłem wszystko", "nigdy nie będzie lepiej", "jestem durny, brzydki...".
Gdy jesteś pogrążony w nieprzyjemnych stanach emocjonalnych - zazwyczaj, w 99% przypadków, tak naprawdę nie dzieje się obiektywnie nic złego. Auta jeżdżą dalej, ludzie robią zakupy, w telewizji lecą seriale.
Nic złego.
Jedyny Twój problem TAK NAPRAWDĘ to Twój stan emocjonalny. Będąc w nim - nie jesteś w stanie wyjść poza zaklęty krąg negatywnych myśli. One budują Ci niemal klatkę, z której Twoje myślenie na chwilę obecną nie może się wyrwać.
To nie znak, że "masz problem".
To znak, że odczuwasz nieprzyjemny, ograniczający Cię stan emocjonalny na chwilę obecną - nic więcej. NIC.
Aby wejść głębiej w zrozumienie, co się z Tobą dzieje - musisz nauczyć się lekcji nr 2:
Nie ma złych emocji.
Są tylko nieprzyjemne. Nawet bardzo. Ale nie złe.
Wszystkie emocje są dobre - służą Twojemu przetrwaniu. Inaczej ludzie, którzy by je przeżywali, umieraliby i nie przekazywali swoich genów dalej. A jednak przeżyli.
Przeżyli, bo się bali. Bo zazdrościli. Bo byli źli i wystraszeni. Bo żałowali. Bo byli smutni.
Wszystko jest po coś. I będzie moment, w którym - zamiast walczyć ze swoją nieprzyjemną emocją - pozwolisz jej rozgościć się w sobie, w swoim ciele. I zrobić, co będzie chciała.
I zrozumieć ją. Tak dogłębnie.
Jej przesłanie. Jej pozytywną intencję.
Jej cel.
Olśni Cię i nagle dopasujesz się sam do swojej nieprzyjemnej emocji. I pokochasz ją. Poczujesz ulgę, że ten lęk, który Cię paraliżował, był ostrzeżeniem, którego nie chciałeś z jakiegoś powodu wysłuchać. Że ten żal bardzo chce, byś nigdy już w życiu nie przegapił przegapionej okazji. Że ta złość chce Ci utorować drogę. Że ten smutek chce, byś przewartościował swoje życie i zastanowił się, dokąd zmierzasz. Że ten wstyd mówi Ci, że masz część, której społeczeństwo nie akceptuje (co nie znaczy, że trzeba się jej pozbyć). Że to poczucie winy informuje Cię, że złamałeś własny kodeks, własne zasady - i trzeba to naprawić.
Te emocje są po coś.
Są mądrością, której nie chciałeś, bo byłeś zbyt ograniczony.
Mądrością, którą mamy od zawsze - mądrością naszego gatunku. I za tym idzie kolejna lekcja:
Emocje trzeba przeżyć.
Jesteś człowiekiem, więc masz emocje. Tak już ten świat złożony jest. Twoje jedyne zadanie to przeżyć emocję. I zrozumieć, jakie fundamentalne myśli o Tobie samym ją zbudowały.
Przeżywany wciąż lęk to informacja, że uważasz siebie za zbyt słabego, żeby sobie poradzić. To informacja "wycofaj się, bo nie masz zasobów". To tylko przekonanie, a nie fakt. Czy to prawda? Czy tylko przekonanie nabyte w dzieciństwie?
Przeżywana wciąż zazdrość o partnera to często głęboko zakorzenione przekonanie o braku własnej atrakcyjności - bo tylko osoba, która uważa się za mało atrakcyjną, może wciąż bać się, że partner zdradzi. I sobie to wyobrażać - generując zazdrość.
Przeżywany wciąż smutek - smutek uporczywy, depresyjny - to przekonanie "jest źle i nigdy nie będzie lepiej".
Przeżywany wciąż wstyd to nic innego, jak przekonanie, że "jestem gorszy od innych". Że "mam jakąś fundamentalną wadę".
Przeżywane wciąż poczucie winy to przekonanie, że "jestem złym człowiekiem".
Przeżywana samotność to przekonanie, że "nie zasługuję na towarzystwo, inni dobrze bawią się beze mnie, jestem bezwartościowy".
Przeżywana wciąż złość to przekonanie "wszystko powinno układać się po mojej myśli - zawsze - bo jestem kimś ważniejszym od innych, najważniejszym!".
Te wszystkie trudne emocje, z którymi się borykasz - to efekt 2 czynników. Zewnętrznych - aktywatora, bodźca z otoczenia. I wewnętrznych - a więc przekonań na swój własny temat, które podtrzymujesz i których nie weryfikujesz, bo uważasz je za "oczywistą oczywistość".
Zapisz te myśli na kartce.
Zastanów się, czy gdyby ktokolwiek inny wierzył w to, co Ty wierzysz, nie czułby się przypadkiem tak samo źle, jak Ty?
No właśnie.
Pozwól emocji opaść.
Każda w końcu opada, gdy osiągnie swoje ekstremum.
A potem wróć do tej kartki i przyjrzyj się tym myślom. Zacznij je aktywnie i świadomie kwestionować. Naprawdę nie dam rady? Na jakiej podstawie tak myślę? Jakie fakty miałyby świadczyć o tym, że jestem nieatrakcyjny? Gorszy od innych? Zły?
Masz takie fakty? Okej - zapytaj siebie, w jaki sposób oznaczają one, że serio "taki jesteś"?
Nikt nie jest z gruntu złym człowiekiem. Każdy popełnia błędy. Nie można być złym do cna - po prostu błądziłeś. I inni też błądzą. Nie możesz być gorszy - możesz tylko widzieć siebie, jako kogoś gorszego. Nie możesz być nieatrakcyjny - każda cecha w którymś momencie, w jakiejś sytuacji okazuje się cechą dobrą.
Człowiek potrafi znieść więcej, niż Ci się wydaje - Ty też. Dasz radę.
Czy serio jest TAK źle? Nie ma nic dobrego w Twoim życiu? Nigdy nic się nie poprawi? Czy serio jesteś gorszy? Na jakiej podstawie tak myślisz? Kto tak powiedział? Czy serio jesteś nieatrakcyjny? Zły?
Te pytania - one otwierają Twój umysł.
Jakie jeszcze pytania mógłbyś sobie zadać, by zakwestionować swoje myślenie?
Na końcu odwróć myśli i żyj odwróceniami.
Chodź w kółko i powtarzaj:
Mam w sobie tysiące zasobów: kreatywność, cierpliwość, mądrość przodków, spryt, inteligencję, wytrzymałość. 1000 razy dawałem sobie radę i dam sobie radę. Wszystko, prócz śmierci, jest do przeżycia.
Jestem taki sam, jak inni. Różnię się, ale każda moja "wada" to tylko źle użyty zasób, to zaleta w przebraniu. Mam prawo do szczęścia.
Pozwalam światu i ludziom się dziać - niech się dzieje, co się chce. Niech Wszechświat toczy swoje mechanizmy - ja się im poddaję, gdy wiem, że nie mogę nic z nimi zrobić.
Widzę wokół siebie mnóstwo znaków, że moje życie jest dobre. I wiem, że to co złe, zawsze się kiedyś kończy. I że musi być lepiej wcześniej czy później, bo zawsze bywało lepiej. Nawet po wielkich traumach. Przede mną jeszcze wiele wspaniałych chwil.
To, co złe, pozwala się rozwijać i zmieniać.
Nie jestem ani ważniejszy od innych, ani mniej ważny. Jestem inny i jestem taki sam, jak reszta.
Jestem atrakcyjny na swój sposób. Mam wiele zalet i dobrych cech charakteru. Na pewno ktoś zauważy we mnie piękno.
Jestem wartościowy i inni na pewno czują brak, gdy mnie nie ma. I tęsknią.
Jestem dobrym człowiekiem i mam na to 1000 dowodów na sekundę.
***
Żyj tym. Żyj tym. Żyj tym 24 godziny na dobę. Niech to wejdzie Ci w krew. I powiedz mi teraz z ręką na sercu - że nie czujesz się lepiej.
Wspaniała lekcja.
OdpowiedzUsuńTydzień temu zerwałem z miłością mojego życia. Właśnie dałeś mi +1000 do samopoczucia i własnej wartości. Dałeś mi nadzieję.
OdpowiedzUsuńDzięki.
Cieszę się bardzo :)
UsuńMam takie ważne pytanie , polecacie jakieś portale randkowe gdzie można znaleźć kogoś na dłuższy związek A nie tylko na przolotny romans , czy może lepiej czekać co życie przyniesie ... Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam autora bloga jak i czytelników.
UsuńMoże Fellow czy Kumpello ale nigdzie nie jest łatwo. Do znalezienie właściwej osoby potrzeba dużo wytrwałości i cierpliwości. Trzeba tu działać niestety na chłodno, przynajmniej w tej początkowej fazie.
UsuńNie jestem Twoim stałym czytelnikiem ale co jakiś czas myślę o Tobie (w sensie konstrukcji osobowościowej) i zaglądam tutaj.
OdpowiedzUsuńTen niedzielny wpis, nie jest dla mnie niczym odkrywczym, ot znośna lekkość bytu ale jak zawsze, dobrze się czytało.
Cieszę się, że tak wielu z Nas (i pewnie nie tylko) darzy Ciebie zaufaniem. Może kiedyś sam napiszę.
Dominik
Gdyby usunąć krótki fragment o zapisaniu swych myśli, zakwestionowaniu i życiu ich przeciwieństwem , artykuł można byłoby streścić w słowach "pozostań z emocjami, ale nie uciekaj. Obserwuj je.". Może niepotrzebnie się zadręczam, ale ciągle mam przekonanie, że pozostawanie z emocjami to mimo wszystko za mało... że może czegoś brakuje.. jakiegoś dodatkowego narzędzia psychologicznego (?) lub coachingu? No bo ile tak można DreamWalker odczuwać emocje? przecież takie oczyszczanie emocji po emocji, to jak wyrywanie liścia po liściu z wielkiego drzewa. Tak to można to usr..śmierci. A mnie interesują widoczne EFEKTY, np. wyzsza energia. Za wolno to idzie. Poza tym to co radzisz przypomina nauki Katie Byron i Ekcharta Tolle, a oni mówią o tym jak o zakupie bułki na śniadanie.. Ot, jest sobie myśl, po niej emocja, a po emocji zachowanie. ZBYT PROSTO to wszystko brzmi. Sam nie wiem. Może naprawdę potrzeba więcej? może przepracowanie traum, przeszłości, to wcale nie tylko emocje?
OdpowiedzUsuń"Może niepotrzebnie się zadręczam, ale ciągle mam przekonanie, że pozostawanie z emocjami to mimo wszystko za mało..."
UsuńKochany - to wciąż znak, że nie akceptujesz danej emocji. Chciałbyś ją usunąć, zmienić. W momencie, gdy pozbędziesz się niekorzystnych historii dot. samej emocji ("tylko cipy się boją", "nie powinienem się wstydzić") - dopiero wtedy będziesz mógł się otworzyć na daną emocję.
I dopiero wtedy ona przejdzie przez swoje apogeum.
I dopiero wtedy przekaże Ci swoją wiadomość.
I dopiero wtedy zacznie opadać.
I wróci - jeśli nadal ją będziesz ignorował.
Żeby Ci przypomnieć. O czymś ważnym.
Pierwsza jest emocja, w reakcji na nią pojawia się myśl. To pułapka dająca złudzenie kontroli nad sytuacją, podczas gdy równie dobrze człowiek mógłby być pod wpływem substancji psychoaktywnych. To i to chemia w naszej krwi.
UsuńDreamWalker, przerabiałem to wiele razy m.in. pod wpływem Tolle'a. Nie wiem, co robię źle, ale po rozpracowaniu danej emocji, ta wraca ze zdwojoną siłą w najmniej oczekiwanym momencie. Dlatego też myślę, że problem jest bardziej złożony, może nawet nieuświadomiony.
Placze...
OdpowiedzUsuń