Chyba każdy z nas podświadomie się o to martwi: Czy korzystam z życia wystarczająco? Czy przypadkiem go nie zmarnuję? Aby odpowiedzieć na te nurtujące nas pytania - trzeba po pierwsze odpowiedzieć, co to właściwie znaczy "korzystać z życia"?
Gdy jedni myślą o korzystaniu z życia - przed ich oczami pojawiają się obrazy egzotycznych podróży, dzikiej zabawy na dyskotekach, ekscytujący seks, jazda na koniu, pływanie w basenie, dzierżąc w ręku kolorowego drinka z pretensjonalnie wetkniętą limonką.
Inni, gdy myślą o tejże kwestii, mają przed oczami podziwianie zachodów słońca lub żaru odległych galaktyk, tudzież ogniska ze skwierczącymi kiełbaskami; jedzenie pysznych rzeczy, odpoczynek na krystalicznych plażach i czytanie ulubionej lektury.
Niektórzy pod hasłem korzystania z życia widzą także proces twórczy - barwny szał malowania, komponowanie muzyki, granie na instrumentach, śpiewanie czy oddawanie się pisarskim pasjom.
I wiesz co?
Wszyscy się mylą
Cokolwiek powiemy o korzystaniu z życia - zawsze zawężamy zgubnie definicję tego pojęcia.
Ponieważ cały czas od narodzin aż do teraz ŻYJESZ - cały czas nieprzerwanie korzystasz z życia. Nawet, gdy nie robisz tego, o czy marzysz. Nie możesz nie korzystać z życia. Co najwyżej możesz tego nie czuć. Ale na korzystanie z życia 24/7 jesteś skazany.
Twoje korzystanie z życia to wszystko, co robisz. Nawet, gdy wypełniasz PIT, srasz, gotujesz pierogi, drapiesz się po dupie czy odkrywasz nowy pierwiastek - korzystasz z życia.
Każdy Twój oddech, skurcz serca, krok - to korzystanie z życia.
Jakiekolwiek zawężanie tej definicji tylko do rzeczy przyjemnych czy pożytecznych sprawi wcześniej czy później, że będziesz miał mniejsze lub większe wrażenie, że "nie korzystam z życia w pełni".
Otóż każdy z nas korzysta z życia w pełni.
Wiem, że to nie zawsze są przygody jak Indianie Jonesie. Wiem, że to nie zawsze życie jak u Carringtonów. Wiem, że nie zawsze CZUJESZ, że żyjesz tak, jakbyś chciał i sobie tego wymarzył. Jednak niech Ci to nie przesłoni oczu.
Nie zawsze mamy wpływ na to, co robimy, gdzie jesteśmy i z kim.
Ale zawsze mamy wpływ na to, jak się czujemy. A to, że czujemy się czasem źle, bywa także efektem tego, że nie mamy wrażenia, że korzystamy z życia (w pełni).
Zatrzymaj się. Weź głęboki oddech. Rozejrzyj się dookoła. Czujesz to? Możesz zrobić teraz cokolwiek. W każdej sekundzie podejmujesz decyzję, co robić, o czym myśleć, dokąd iść. Czy to nie fantastyczne? Czy to nie właśnie przywilej osób korzystających z życia?
Rozejrzyj się, ile piękna dookoła Ciebie. Wiem, że nie zawsze to widać jak na dłoni. Tym bardziej wytęż wzrok. Może nie pędzisz na ogierze w stronę zachodzącego słońca, a ciepły wiatr nie rozwiewa Twoich loków - ale czy to powód, by nie doceniać chwili teraźniejszej? By umniejszać jej piękno i znaczenie?
Wszyscy non stop korzystamy z życia - czy tego chcemy czy nie. Czy to czujemy, czy nie. Czy to dostrzegamy, czy nie. Pytanie więc nie brzmi "czy korzystasz z życia?". Pytanie brzmi:
Jak korzystasz ze swojego życia?
Będąc bardziej świadomym tego, co jest tu i teraz, możesz diametralnie podnieść jakość swojego życia - w momencie. Nagle zaczniesz dostrzegać, że masz więcej wolności i swobody. Że to, co robisz tu i teraz, jest najważniejsze, kluczowe. Że masz w tym większą swobodę, niż Ci się wydaje.
Że masz znacznie większy wpływ na to, jak się czujesz, co dostrzegasz.
Czasem wyjście na krótki spacer, świadoma degustacja obiadu czy kawałek pięknej muzyki może bardzo wzbogacić nasze życie - wystarczy podjąć odpowiednią decyzję tu i teraz.
Czy to nie jest korzystanie z życia?
Oczywiście, że jest!
Mając tę świadomość - pytanie, czy przypadkiem nie zmarnujesz swojego życia, staje się bezzasadne. To niemożliwe. Nie da rady zmarnować świadomie przeżytego życia. Bo wiesz, że żyłeś cały czas i korzystałeś z niego najlepiej, jak mogłeś w danej chwili.
Bo wiesz, że wszystkie przyjemności niosły okruch szczęścia. Że każdy błąd był nauką, każde cierpienie lekcją w przebraniu. Że dobrzy ludzie wspierali, a źli - byli ukrytymi nauczycielami życia.
To, co się nie wydarzyło, nie miało się nigdy wydarzyć poza Twoją wyobraźnią - i to dobrze, bo rzeczywistość wie lepiej, jaka być powinna.
To, co się wydarzyło, miało się wydarzyć i powinno się było wydarzyć. A wiemy to stąd, że się wydarzyło. Rzeczywistość wie lepiej od Ciebie, co ma się wydarzyć.
Z takim myśleniem - nie możesz zmarnować swojego życia. Możesz tylko zadawać sobie wciąż bardzo ważne pytanie:
Jak chcesz TERAZ skorzystać ze swojego życia?
***
Poniżej - w nagrodę, jak zawsze - kilka ujęć panów, którzy właśnie w miły dla oka sposób korzystają z życia:
W jakim wieku mężczyźni najbardziej cię podniecają? 18-20,kiedy są niepewni siebie i ich męskość wciąż się rozwija,czy może 25-30? Czy 40 +. Odpowiedz pozostawiam Tobie i liczę na dokładne uzasadnienie.
OdpowiedzUsuńA może w każdym,a zależy to od konkretnej osoby? :)
Podoba mi się młodość - bo ma w sobie wigor i świeżość. Podoba mi się dojrzałość - bo jest oznaką doświadczenia i obycia. Podoba mi się męskość, siła, wrażliwość, delikatność, czułość, stanowczość. Podoba mi się wiele. I wiele zależy od człowieka.
UsuńJakie to uczucie mieć w dupie penisa? Powinienem sam się przekonać?
OdpowiedzUsuńNie do końca hetero
Jeśli pytasz - to powinieneś :)
UsuńBardzo fajnie piszesz, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńKamil
Dziękuję :)
UsuńSkąd takie przemyślenia? Inspirujesz się literaturą? Mogę tytuły? :)
OdpowiedzUsuńKamil
Z długich spacerów :)
UsuńJestem stałym bywalcem u Ciebie.
OdpowiedzUsuńNie zawsze się zgadzam z tym co piszesz, ale ogólnie rzecz biorąc bardzo mi pomagasz z moimi problemami, które tylko się nawarstwiają.
Być może kiedyś z Twoją pomocą zdobędę tę siłę, by im sprostać. Na dzień dzisiejszy zbyt często płaczę.
Pozdrawiam z Niemiec :)
Miło słyszeć, że sobie pomagasz moimi wpisami :)
UsuńNiemiło słyszeć, że masz problemy. Ale wierzę, że dasz radę. Z moją pomocą czy bez niej :)
Jak chcesz z kimś pogadać chociaż jesteś tam a ja tu a nie ma kto cię wesprzeć dobrym słowem to chętnie pogadam i jak mogę tak pomogę 😊
UsuńBardzo lubię czytać Twoje wpisy, jak również komentarze pod nimi, bo urealniają życie gejów, obalają obecny w świadomości społecznej (a może tylko w mojej świadomości?) wizerunek gejów jako wiecznie napalonych, beztroskich lekkoduchów. Prawda jest taka, że każdy z nas ma kompleksy, troski, zmartwienia, obawy, z którymi próbuje sobie radzić. Nie żyjemy od jednej wizyty w klubie do kolejnej. Piszę o tym, bo pomimo bycia gejem, sam stałem się zakładnikiem takiego myślenia. Choć odbywa się ono na głębszym, podświadomym poziomie, bardzo negatywnie oddziałuje na moje życie. Stereotyp wywołuje we mnie lęk przed bliskością, a raczej przed odrzuceniem. Nie jestem przecież wystarczająco rozrywkowy, nie mam pięknie wyrzeźbionego ciała na siłowni, nie miałem nawet 2-cyfrowej liczby partnerów seksualnych - kto mnie będzie chciał? Jednym słowem, nie wpisuję się w schemat, który poniekąd sam stworzyłem. Mogę chyba wręcz napisać, że boję się gejów i ich oceny mnie, ich odrzucenia oraz odrzucenia najbliższych. Czy to wewnętrzna homofobia? Chyba tak. Izoluję się na własne życzenie, a ta izolacja jeszcze potęguje moje obawy. Przepraszam, że dzielę się wewnętrznymi doświadczeniami, ale musiałem uporządkować sobie to głowie. Ciekaw jestem, czy ktoś z Was doświadcza podobnie.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy tekst DreamWalkerze :)
OdpowiedzUsuńWszytskie twoje teksty są bardzo dopieszczone :)
Wizualnie też miło popatrzyć
Pozdrawiam
Dziękuję, miło słyszeć, że się podoba :)
UsuńAutorze ciężko mi uwierzyć,że mój homoseksualizm jest wrodzony,a nie nabyty,że to przez wychowanie,środowisko itp, stres,zależność od rodziny, przeżyte cierpienie. Gdzieś tam mam takie przekonania,które mogę i chcę w każdej chwili zmienić :) Tylko powiedz mi jak. Naprawdę lubię twojego bloga. Miło mi czytać,że jesteś osobą szczęśliwą. Twój blog uważam za wartościowy. Boję się szczerze mówiąc pisać ci komplementy,bo lubię skromnego ciebie,a nie zbyt pewnego,który popada w samozachwyt. Jakoś tak po prostu jest :)
OdpowiedzUsuńA tak serio teraz to jesteś świetny,podziwiam cię i lekko zazdroszczę,bo tyle osiągnąłeś w dziedzinie rozwoju,a ja wciąż nie umiem się w pełni zaakceptować.
Poza tym trochę wkurza mnie fakt,że przez moją orientację musiałem zmienić myślenie,chociaż może powinienem być za to wdzięczny?
I generalnie lubię to,że wolę mężczyzn. Mężczyzna to istota najpiękniejsza, najdoskonalsza we wszechświecie,ale jakoś wciąż się tego lekko boję,nie potrafię bezwarunkowo zaakceptować, help! :)
Jak się przestaniesz bać, to zaakceptujesz swój homoseksualizm. A przestaniesz się bać, jak przestaniesz się straszyć historiami o tym, co Ci zrobi otoczenie, jak się dowie o Tobie.
UsuńPewnie, że ktoś Ci COŚ może zrobić, bo mu homofobicznie odjebie. Pytanie tylko czy serio do końca życia trzeba sobie robić wyrzuty, bo ktoś może COŚ zrobić.
I żadne help help - bo nikt za Ciebie nie zaakceptuje Twojej orientacji :) To Twoje zadanie, nie moje.
O tym, czy homoseksualizm jest wrodzony czy nie, nauka już dawno się wypowiedziała. Są testy genetyczne, które w 70% wykryją homoseksualizm. Więc Twoje opory w uwierzeniu to raczej nie kwestia niewiedzy, ale obaw i nadziei, które na tle tych obaw wyrastają.
"A może się jeszcze zmienię?" - czyż nie?
Nie, nie zmienisz się. Ciesz się tym, kim jesteś i jaki jesteś. Nie musisz opowiadać wszystkim dookoła, że jesteś gejem. Ale wewnętrznie uszanuj decyzję natury - dla swojego spokoju.
Dzięki,o coś takiego mi chodziło. Chciałbym ci zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt,abyś nie porównywał siebie do osoby która ma 18/20 lat,bo wciąż jest niedojrzała i nie ma takiej wiedzy i wieku co ty i byłoby to w stosunku do niej nie fair i jeśli ktoś ma wątpliwości to też jest okej.
UsuńNie generalizujmy. Są osoby, które mają 15 lat i w 100% na luzie podchodzą do swojej homoseksualności.
UsuńA są starsi ode mnie, którzy wciąż biją się ze sobą w głowach w tym temacie.
I wierz mi, że często nie jest to kwestia wiedzy. Tego, że ja np. wiem, że moja orientacja jest w porządku, a ktoś inny jeszcze tego nie wie.
Wiele razy tutaj mówiłem, jak wyglądają fakty na temat orientacji homo. Fakty naukowe i fakty takie z życia, z doświadczenia. Ale jak ktoś miał problemy z samoakceptacją - to tych faktów po prostu nie przyjmował do wiadomości. Tak to działa.
Zatem sama wiedza nie wystarcza.
Czasem faceci nie widzą nic o byciu homo i są homo i czują się z tym okej. Nie zastanawiają się, nie roztrząsają, czy się tacy urodzili czy się stali - po prostu przechodzą z tym do porządku dziennego.
18-20 lat to wiek zupełnie dojrzały w mojej opinii. Ja wiem, że teraz pewne granice się przesuwają - ale też to nie wiek 11-12 lat, gdzie dopiero fiut urósł się zastanawiamy, co z nim zrobić.
Jeśli ktoś ma wątpliwości w stosunku do swojej orientacji - no to okej, pewne pytania w głowie osób myślących zawsze będą się pojawiać. I to jest okej.
Ale mówimy tutaj często nie o tym, że ktoś ma wątpliwości czy bycie gejem jest okej, ale tym, że ludzie sami siebie nienawidzą, nie znoszą, czują do siebie obrzydzenie albo paraliżujący lęk przed przyszłością. I to NIE jest okej. Wtedy na tym etapie, w którym jest taka osoba, musi ona to odczuwać, co odczuwa - bo ma takie a nie inne poglądy wdrukowane przez homofobiczne społeczeństwo. Ale nie zgodę się, że tak trzeba żyć. Nie trzeba i się nie powinno.
Autorze a zastanawiałes się kiedyś jak to się dzieje ze dana osoba jest homo? Czy to jest naturalne natura tak chciała czy to psikus od losu? Nie wiem co myśleć. I dlaczego niektórym tak ciężko jest uwierzyć w te tezy? Żyjemy w XXI
OdpowiedzUsuńNaukowcy są na tropie rozpracowania tego, jak powstaje homoseksualizm.
UsuńI tak - jest zjawiskiem całkowicie naturalnym. Występuje u różnych gatunków i z jakiegoś powodu natura to zjawisko podtrzymuje.
I jest też zjawiskiem obiektywnie neutralnym. To taki sam "psikus od losu", jak np. blond włosy czy niebieskie oczy.
Autorze jestem już w połowie drogi do zaakceptowania siebie i swojej orientacji.
OdpowiedzUsuńWszystko jest ok,ale czasami wydaje mi się,że to całe "gejostwo" nie jest moje,że ja taki nie byłem od urodzenia,że jakoś po prostu przez duże obciążenie w dzieciństwie i przez wychowywanie mnie bardziej na dziewczyne niż chłopaka. Wiem,że to absurdalne ale ciągle we mnie siedzą te tezy,że ja powinienem być hetero ja po prostu tego nie rozumiem myślę o tym 24/h a w głowie brak pomysłów na zmianę. Chcę być gejem jeśli nim jestem. Lubię swoją orientację i co tu kryć przystojnych mężczyzn :) Lecz gdzieś podświadomie czuje,że mój umysł chciałby ze mnie zrobić heteryka,bo mu tak wygodniej,łatwiej.
Podnieca mnie męskość w fantazjach jest to najwyższa wartość. Zauważyłem jednak,że ostatnio sprawy seksualności odstawiłem na bok. Niestety żałuję,ale tak jak mówię przez moje poglądy mój pociąg został zahamowany. Pragnę być znowu zdrowym,czyli pogodzonym ze sobą ;/ Od zawsze miałem fantazje z mężczyznami,odruchowo wiedziałem,co robić i jak się kochać,jak obchodzić się z ich ciałem :)
Z kobietami były może 3 razy,kiedy sobie o nich fantazjowałem. Czasami sobie myślałem,że mój pociąg do kobiet przyjdzie,albo jest ukryty,ewentualnie potrzebuję czegoś więcej niż ładnej buzi :)
Autorze chodzę do psychologa od roku,pomaga mi to,ale wciąż nie jest to taka akceptacja jakiej bym pragnął <3
Wciąż mam w głowie homofobiczne tezy, nieprawdziwe przekonania które mi szkodzą. Od kilku lat szukałem swojej orientacji, drogi. Z dziewczynami mi nie wychodziło,nie czułem tego co poczułem przy chłopaku. Natomiast uczucie do chłopaka było piękne. Zauroczyłem się w nowopoznanym koledze na studiach. Kiedyś rozmawialiśmy bardzo szczerze na imprezie,byliśmy mocno napici. On mówił mi same komplementy,to jaki jestem wspaniały. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Skończyło się tym,że mocno mnie przytulił i pocałował w policzek. To jak dobrze się wtedy czułem jest nie do opisania :) Wtedy też powiedział mi,że woli jednak kobiety,mimo,że nigdy nie rozmawialiśmy na takie tematy :)
Wcześniej myślałem,że jestem bi,chociaż nadal twierdzę,że jestem homo,ale nie w 100% jest część hetero ale to w zdecydowanej mniejszości.
Proszę cię autorze o radę jak olać te myśli, czy z nimi walczyć? Mam wrażenie że to wszystko historie które mój umysł produkuje,żebym miał lepsze życie. Bo wciąż uważam,że bycie homo w naszym kraju stygmatyzuje ale jest lepiej i zmieniam ten pogląd.
Najgorsza moja myśl to taka w sumie,że właśnie nie byłem homo od małego,pamiętam,że podobała mi się kiedyś pewna aktorka,kiedy byłem dzieckiem. Pomyślałem sobie wtedy,że jest ładna :)Nie wiem czemu mój pociąg nie poszedł w kierunku kobiet,czy to może przez moje późniejsze wychowanie? Ale też w jakiś sposób zachwycałem się też mężczyznami, Tzn zawsze bardzo ich podziwiałem, pamiętam to od dziecka. Aczkolwiek nie wiem czemu jestem homo,nie wiem jaki mieć stosunek do mojej seksualności chciałbym ją w końcu w wieku 20 lat uporządkować,zaakceptować i zamknąć ten rozdział :)
Wydaje mi się też,że przez bycie w mniejszości tak się właśnie czuję. Próbowałem o tym rozmawiać z przyjaciółmi,ale nie czuje się na to jeszcze gotowy :)
ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńBardzo cię autorze podziwiam i to,że mieszkasz z chłopakiem,kochacie się to jest po prostu piękne,kochane,urocze. Jednak w mojej wyobraźni jakiś głos mi mówi,że to nie dla mnie takie urocze życie,dziecięce marzenia,których nie osiągnę i żebym był hetero,no jak :)
Miałem w życiu okres,że myślałem,że mogę być z dziewczyną. Jednak doświadczalnie czułem coś do chłopaka w 96% częściej niż do dziewczyny. Z dziewczynami to były jakieś incydenty.
Mam nadzieję,że rozumiesz moją sytuację. Tzn chodzi mi o szukanie siebie. Po prostu ważne jest dla mnie w końcu powiedzenie sobie czego i kogo ja właściwie chcę. Myślisz,że powinienem wciąż próbować z kobietami?
Jest też wiele innych sytuacji w moim życiu o których bym z chęcią z tobą porozmawiał,kochany Dreamwalkerze,z którymi sobie nie do końca radzę.
Mam wrażenie,że wszystkie sprowadzają się do (nie)akceptacji swojej orientacji XD
Pozdrawiam Dreamwalkerze w nadziei na mądrą odpowiedź po której nie będę musiał ponownie pisać o moich rozterkach ;)
ps
Chciałem Ci jeszcze napisać,że czytając wpisy o twoim życiu prywatnym przedstawiasz się mojej wyobraźni jako osoba urocza,skromna, wrażliwa i delikatna. I udało ci się mnie podniecić tylko od czytania twoich emocjonalnych przeżyć. Czytając je miałem ochotę wejść do twojego świata, przynieść ci kubek gorącego kakao,przytulić i powiedzieć,że wszystko będzie dobrze,poradzimy sobie Dreamwalker :)
Napiszę to raz jeszcze,ale jesteś kochany.
Nie znam cię na żywo,ale głęboko wierzę,że taki właśnie jesteś,wspaniały :)
Czytelnik :)
Oto przekonania, które musisz kwestionować, jeśli chcesz wyjść na prostą:
Usuń- to całe "gejostwo" nie jest moje - a czyje? :)
- taki nie byłem od urodzenia - to tylko przekonanie, bo nie wiesz, jaki byłeś od urodzenia
- ja powinienem być hetero - serio? A jesteś? Nie! Więc skąd przekonanie, że powinieneś? To tak, jakbyś tłumaczył Jowiszowi, jak powinien krążyć po orbicie. Sory, przyroda wie lepiej.
- mój umysł chciałby ze mnie zrobić heteryka,bo mu tak wygodniej,łatwiej - Ty byś tego chciał, bo wyobrażasz sobie, że Twoje życie byłoby łatwiejsze, gdybyś był hetero - byłoby? możesz być tego pewien na 100%?
"Wciąż mam w głowie homofobiczne tezy, nieprawdziwe przekonania które mi szkodzą."
Tezy się podtrzymuje myślami, a nie ma. One Ci nie szkodzą - wiara w nie Ci szkodzi, bo zaczyna Ci wprowadzać chaos w życie tam, gdzie jest to niepotrzebne.
Kwestionuj swoją wiarę w ten shit, który się nagromadził. Odwracaj myśli i sprawdzaj, czy nie są prawdziwe:
- całe to gejostwo jest Twoje i tylko Twoje - i to jest super
- byłeś taki od urodzenia, nie miałeś na to wpływu
- powinieneś być gejem, bo nim jesteś! to najwyższy dowód
- łatwiej będzie Ci jako gej - odkryj, że to może być prawda!
"olać te myśli, czy z nimi walczyć?"
Nie olejesz ich, ani nie zwalczysz. To Twoje myśli, Twój umysł je powtarza, a Ty w nie wierzysz.
- kwestionuj te myśli, podchodź do nich sceptycznie oraz do ich "dowodów"
- wychowuj te myśli - upominaj je, że nie wolno być tak dosadnym
- rozum je i akceptuj - są wyrazem Twojej chujowo rozumianej troski o samego siebie - "zmusić się do zmiany orientacji i cierpieć, żeby nie cierpieć z powodu bycia gejem" - tak to wygląda w skrócie - kumam, że nie chcesz cierpieć, ale tak to nie działa
- szukaj kontrprzykładów - są geje którym żyje się lepiej niż hetero, są geje uwielbiani, są geje kochani przez tłumy
"bycie homo w naszym kraju stygmatyzuje"
NIE! Ludzie stygmatyzują, nie orientacja. Orientacji nie zmienisz, ale ludzi tak.
"czemu mój pociąg nie poszedł w kierunku kobiet,czy to może przez moje późniejsze wychowanie?"
Twój pociąg w nic nie poszedł ani nie pojechał. Co za różnica, czemu jesteś gejem? Co to zmieni? Nagle wychowasz się od nowa? Jak by się okazało, że jesteś gejem, bo Cię tak mama wychowała, to co - nagle rozpłonie nadzieja, że "o jezu zmienię się"?
Jaką władzę musi mieć nad kimś społeczeństwo, żeby występował przeciwko czemuś tak pięknemu, jak własna orientacja seksualna?
Jak bardzo trzeba się czuć zaszczutym, żeby chcieć pozbyć się fascynacji mężczyznami?
Pomyśl nad tym.
Pomyśl nad tym, co poczułeś, gdy pocałował Cię kolega. Czy dla jakiś homofobicznych ludzi chciałbyś z tego zrezygnować? (a wierz mi - pocałunek to dopiero wstęp :)
A jakbyś nie wiedział, co "społeczeństwo myśli o homo" - co jakbyś się czuł? Kim byś wtedy był?
Gdybyś był homoseksualnym kotem albo psem - też byś rozkminiał, czy w dzieciństwie miałeś dobrą karmę?
Wiem, że się boisz. Wszsycy się trochę boimy. Ale nie mamy wyjścia - musimy żyć na przekór wszystkiemu i wszystkim. Choćby pluli nam w twarz, palili na stosach i zakazywali kochać - będziemy sobą po kres. Kropka.
"Myślisz,że powinienem wciąż próbować z kobietami?"
Czekaj, serio zadałeś mi to pytanie? :D
Myślisz, że mógłbym odpowiedzieć na nie "tak"? :)
Dzięki za miłe słowa. Co prawda mnie nie znasz (tak naprawdę jestem chujem :) ale miło słyszeć, że ktoś tak przyjemnie fantazjuje o mnie ;)
Całkiem niedawno na lekcji religii w liceum,chodze,bo taka wola rodziców, usłyszałem dziwne stwierdzenie,na temat nas - gejów :)
OdpowiedzUsuńKatechetka opowiadała o przypadku mężczyzny,który był gejem,ale nie potrafił odnaleźć szczęścia w takim sposobie życia,z mężczyzną. Poszedł do hipnotyzera,a tam dowiedział się,że bał się kobiet bo jako niemowlak widział jak ojciec uprawiał seks z matką i uznał to za gwałt w swojej głowie,jako coś złego,bał się seksu z kobietą,że ją krzywdzi. Oczywiście po tamtej wizycie "wyleczył" się z bycia homo. Wychodzi więc na to,że homo nie istnieje. I ja po prostu nie rozumiem tej opowieści,czy coś takiego jest w ogóle możliwe? Przecież ona przeczy wszelkiej logice. Czy mam iść sam ją przetestować i umówić się na wizytę u hipnotyzera?
Autorze co ty o tym myślisz? Jestem głęboko ciekawy twojej opinii.
Dodam,że moja katechetka zdaje się być fanatykiem religijnym w dodatku takim rozrywkowym, tzn potrafiła opowiadać,że lubi seks ale po bożemu,albo że ona używa tylko kalendarz od 10 lat maleństwa i nigdy się nie zawiodła,dodam że dorobiła się w ciągu tych 10 lat 4 dzieci,nie wiem czy aż tyle chciała :)
Moje pytanie brzmi czy coś takiego o czym ona mówi jest możliwe? Jestem w szoku. Pozdrawiam autorze ciepło i tyle :)
Ja też jestem w szoku. Że można takie pierdoły sadzić publicznie bez konsekwencji.
UsuńZacznijmy od tego, że na świecie jest 7 mld ludzi i każdy ma w głowie co innego. Zazwyczaj jest to jednak niezły burdel.
To, że jakiś koleś gdzieś tam, kiedyś tam, pod wpływem czegoś tam (co nazwał hipnoterapią, a mogło być czymkolwiek) stwierdził, że przestał być homo.
Rewolucja w medycynie :D
Chuj jeden raczy wiedzieć, co to było, co mu zrobili, co mu właściwie dolegało. Najważniejszy jest tzw. "wniosek" - on się tego pozbył, więc i Ty możesz!
Nawet kurwdę molek jeśli - to co? To po co?
Powiedzmy ja. Jestem sobie w związku, fajnie jest, seks super. Nagle mam wsadzić kasę, czas i wysiłek, żeby zmieniać swoją orientację. Żeby zadowolić kogo? Panią katechetkę?
A propos Twojej katechetki - każda katechetka jest de facto fanatykiem religijnym. Nawet jak wydaje się wyluzowana, to pamiętajmy o jednym - to kobieta, która poświęciła X lat życia, żeby opowiadać historie o duchach, studiować klasyfikację czartów i demonów i "zgłębiać" dziecięctwo boże czy tzw. trinitologię ("naukę" o trójcy, dobrze, że nie pięćdziesięcioczwórcy, bo by z "uniwersytetu" nie wyszła do dziś - tyle materiału).
Lubi seks, bo jest zboczona. Każdy normalny katolik seksu nienawidzi ;)
Odpowiedź na Twoje pytanie - tak, takie coś, jak ona mówi, jest możliwe. Jakiś koleś mógł X lat temu powiedzieć, że był homo i nie jest.
Rewolucji tym nie zrobi jednak. Poważna nauka nie bazuje na pojedynczych, nieprzebadanych incydentach, pomówieniach i plotkach.
Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że kiedyś byłem hetero - ale się nawróciłem, bo kumpel pokazał mi kutasa i był tak smaczny, że postanowiłem się zgejowacić (y) :)
To też była forma hipnozy - bo mnie zahipnotyzował, machając kutasem :)
Pozdrawiam ciepło :)
Katecheci i w ogóle ta chora religia robią więcej szkód w społeczeństwie niż my, znienawidzeni geje, pederaści, gwałciciele, zarażeni HIVem.
UsuńŚwiat byłby piękniejszy bez jakiejkolwiek religii.
Ja na przykład jestem stuprocentowym ateistą, a swoją osobę reprezentuję więcej dobra, niż zdecydowana większość katolików.
Otóż to.
UsuńNic z tego nie rozumiem? Chociaż słyszałem,że zdrzały się przypadki "zmian" w każdą stronę,ale to raczej Kinsey,a nie wróżka. PRzecież to przeczy temu,co pisałeś,że bycie gejem jest wrodzone, więc jak można to zmienić? :O Nie można!
OdpowiedzUsuńCzy Ty mnie pytasz, czy nic z tego nie rozumiesz? :)
Usuń1) Trafiałem w literaturze - także psychoterapeutycznej - na przypadki, w których pacjenci rzekomo "leczyli" się z homoseksualizmu.
2) To były pojedyncze przypadki i nigdy nie opisano naukowo tego procesu.
3) Są ludzie, którzy twierdzą, że ich orientacja się zmieniła. Nie wiedzą czemu, nie wiedzą jak.
4) Bycie gejem jest głęboko wdrukowane nie tylko w nasza psychikę czy osobowość - ale także w budowę naszych ciał. Mamy inne odciski palców, konstrukcję rysów twarzy, budowę mózgu (np. mniejszą liczbę receptorów testosteronów), ton głosu a także geny. Co tu rozumieć? Jak się rodzisz po części z kobiecą fizjologią, to czym to zmienić? Ibuprofenem? :)
Łap mój sarkazm proszę :)
Nie sprawdziłem historii medycznej i osobistej wszystkich ludzi na świecie, żeby z całą pewnością powiedzieć, że zmiana orientacji nie jest możliwa. Jednak te rzeczy były i są badane i zdaniem ekspertów - nie ma co liczyć na takie metamorfozy w procesie terapii.
A nawet, jeśli zmiana orientacji jest teoretycznie możliwa, to po co to robić? Czy hetero też się nad tym zastanawiają? Ja nie tylko jestem gejem. Ja CHCĘ nim być. Lubię to, a nawet kocham.
Jak czasem czytam niektóre komentarze to mam wrażenie, jakby całe społeczeństwo uparło się, że np. nie powinienem mieć blond włosów. I ciągle powtarzało "przefarbuj się". Jebcie się. Moje włosy. Cecha neutralna. Chuj mnie obchodzi, co myślisz o blondynach. Ważne jest to, co ja sam o sobie myślę.
Autorze kocham cie <33
UsuńNie każdy ma tak jak ty wywalone na społeczeństwo. I też trzeba pamiętać że na początku osoby lgbt mają więcej do ogarnięcia niż ich nietęczowi rówieśnicy :)
No i też nietolerancja niektórych osób. Oczywiście są też powody lepsze, seks z najcudowniejszą osobą na ziemi - mężczyzną.
A propos byłem dzisiaj na wydziale,jestem studentem. Zobaczyłem chłopaka koło 25 lat,dorodny męski byk,jędrne napięte pośladki,odznaczający się ze spodni dorodny kutas,jurny,że cho. Jego fizjonomia mówiła mi,że jest bogiem seksu.
Zaryzykowałem. Na szybko wymyśliłem,że przeprowadzę wywiad o kulturystach. Zagadnąłem go. Niestety nie miał czasu,a ja nalegałem. Była z nim też jakaś dziewczyna. Ogólnie trochę mi szkoda,że tak to się stało. Chociaż wydawał mi się hetero,ale tak podniecającym,że mój umysł produkował mi tylko wizje jak mu wsadzam w tą jędrną dupe :)
Co myślisz autorze,zachowałem się właściwie?
autorze czy gdyby iść do hipnotyzera albo do bioenergoterapeuty to oni zmienią nas w złych hetero? :)
UsuńNie wiem skąd to pytanie,chyba nie lubię swojej orientacji w pełni,choć są momenty,kiedy lubię.
Zazwyczaj wtedy gdy wyobrażam sobie w jak miażdży mnie męskość faceta :)
Chyba mam w sobie strach przed reakcją innych. Tyle
:Autorze kocham cie <33:
Usuń<3 :)
"Nie każdy ma tak jak ty wywalone na społeczeństwo."
Aaaale, ale. Ja nigdzie nie napisałem, że mam wywalone na społeczeństwo :) Społeczeństwo to siła, z którą trzeba się liczyć i którą trzeba uwzględniać w swoich poczynaniach.
Co nie znaczy, że trzeba się nią aż tak przejmować :)
"Co myślisz autorze,zachowałem się właściwie?"
Nie byłem, nie widziałem, nie oceniam :) Wyjdź z siebie i popatrz na tę sytuację oczami obiektywnego obserwatora - jakbyś ją ocenił?
"autorze czy gdyby iść do hipnotyzera albo do bioenergoterapeuty to oni zmienią nas w złych hetero?"
Skąd Wy bierzecie te pytania? :) A do czarodzieja się nie wybierasz przypadkiem? :)
Mnie taki bioenergoterapeuta zmieniłby najwyżej w geja wkurwionego :)
"Nie wiem skąd to pytanie,chyba nie lubię swojej orientacji w pełni,choć są momenty,kiedy lubię."
Nie lubisz i lubisz i nie lubisz i lubisz.
"Chyba mam w sobie strach przed reakcją innych. Tyle"
Chyba? Na pewno.
Każdy z nas ma jakiś tam strach przed reakcją innych. Nawet ludzie hetero miewają. Zawsze musimy sobie wtedy odpowiedzieć, na ile nasze obawy są uzasadnione i na ile ten czarny scenariusz może się sprawdzić. Bo być może boimy się "na zapas".
Bardzo podoba mi się Stoickie podejście do życia.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ( co już wspomniałeś ) jest uświadomienie sobie, że my kierujemy naszym życiem. Los może zrobić swoje, rzucić nam przeszkody pod nogi, ale to tylko od nas zależy jak na to spojrzymy i co z tym zrobimy.
Możemy siedzieć w domu i użalać się nad sobą, możemy jak wspomniałeś wyjść na spacer.
Jeśli chcemy zmian w życiu, musimy zacząć robić tak jak do tej pory tego nie robiliśmy.
Otóż to :)
UsuńHej, macie może namiary na te filmy z których te GIFy pochodzą? Chodzi mi konkretnie o ten szósty Gif (z tym uśmiechniętym panem), bo kiedyś ten film widziałem i bardzo chciałem go odnaleźć..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam