Każdy niby wie, że słowa mają moc. Ale nie każdy uświadamia sobie, jak wielką i jak tam moc właściwie działa. Jak wiecie - od lat walczymy w tym kraju z głęboko zakorzenioną homofobią, kulturą toksycznej męskości - starając się osiągnąć jakikolwiek szacunek od nas jako ludzi.
Ale język, którego sami używamy, czasem może nas nieświadomie autodyskryminować. Dziś chciałbym Wam pokazać, jak to działa - i skłonić do refleksji, czy nie warto walki z homofobią zacząć właśnie od słów, których używamy na co dzień.
Środowisko gejów
I te wszystkie "jestem spoza środowiska".
Wyraz "środowisko" w odniesieniu do grup ludzi kojarzy się - trochę podświadomie - z czymś złym. Funkcjonują przecież takie frazy, jak środowiska przestępcze, środowiska narkomanów itd.
Tworzy to poczucie, że "środowisko" gejów jest czymś wyobcowanym ze społeczeństwa, wynaturzonym, oddalonym, szwędającym się po jakichś podziemnych klubach. I zorganizowanym - jakby wszyscy geje tworzyli jakieś "struktury", grupy, chu wie, co jeszcze.
A fakty są takie: geje żyją w dużych i małych miejscowościach, są w różnym wieku i mają różne charaktery. Są rozproszeni, niejednorodni. Nie ma żadnego "środowiska".
Jest społeczność LGBT+.
A właściwie dopiero się tworzy w tym kraju - dzięki internetowi. Słowo "społeczność" jest o wiele bardziej pozytywne, inkluzywne i otwarte. Zachęcam, by używać właśnie tej frazy: społeczność LGBT.
Rozwiązłość
Tutaj biję się w pierś, bo sam używałem tego słowa - ale po zgłębieniu tematu odkryłem, że nie do końca mi ono pasuje. Dlaczego?
Rozwiązłość sugeruje beztroskie oddawanie się seksualne każdemu, kogo się napotka. To niesie ogrom negatywnych skojarzeń - sugeruje, że osoba uprawiająca często seks łamie wszelkie normy społeczne, jest niedojrzała, głupia, niegodna zaufania itd.
Jednak cóż jest złego w tym, że ktoś uprawia często seks z różnymi partnerami?
Jeśli robi to świadomie, odpowiedzialnie, za obopólnym porozumieniem - to w czym problem?
Cóż jest złego w tym, że dwoje dorosłych ludzi w związku postanawia uprawiać seks z innymi partnerami? Czy kogoś krzywdzą? Jeśli obaj się na to zgodzili i im to odpowiada, to co w tym złego?
Powoli staje się jasne, że otwarte związki - choć nie są rozwiązaniem dla wszystkich - mogą być zdrowe i korzystne psychologicznie. Nie są żadną patologią czy wynaturzeniem. Jesteśmy istotami seksualnymi - co w tym złego, że z tego korzystamy?
Dlatego zamiast "rozwiązłość" - wolę używać frazy: niewyłączność seksualna.
On jest łatwy
Jak wyżej - sugeruje, że uprawianie seksu jest czymś złym. A nie jest. To narośl wyhodowana przez setki lat wpływów Kościoła. Książa sami ruchać nie mogą, więc z zazdrości, że inni to robią, obudowali seks wstydem i poczuciem winy.
Nie dajmy się. Bycie "łatwym" nie jest złe. Można często uprawiać seks z wieloma partnerami i nadal mieć swoją godność, szacunek do siebie i mieć swoje wymagania dot. stałych związków.
Homoseksualizm
Ten "izm" na końcu robi trochę kłopotów. W końcu nazizm, komunizm, faszyzm zdają się mieć tą samą strukturę.
"Homoseksualizm" może komuś sugerować, że jest to ideologia - czyli zestaw poglądów i wartości typowych dla homoseksualistów. Czyli jakich? No właśnie - śmakich.
Nie wiem, ilu znasz gejów, ale ja znam ich mnóstwo. I każdy z nich to inna osobowość - inne poglądy i wartości.
Wolę określenie - jeśli już - homoseksualność. Nagle kwestia staje się jakby lżejsza, bardziej naturalna, neutralna.
Heteronormatywność
Oznacza świat, w którym żyjemy - gdzie z góry zakłada się, że jesteś hetero i nikt nawet nie bierze pod uwagę, że może być inaczej. Musisz się dopiero przełamać i wytłumaczyć, że zakochujesz się w facetach.
To słowo, którego nie unikniemy w dyskusjach - ale warto pamiętać, że wkrada nam się tutaj morfem "norma" - który, chcąc nie chcąc, sugeruje nam, że "hetero to norma".
Pytanie o to, czym jest norma.
Jeśli normą jest to, co ROBI WIĘKSZOŚĆ - to tak, geje nie są normalni.
Jeśli normą jest to, co jest DOPUSZCZALNE - to geje są normalni, bo prawa fizyki, biologii i genetyki dopuszczają bycie gejem - co się dzieje, bo ludzie rodzą się gejami. Mówię o dopuszczalności biologicznej, a nie społecznej, bo społecznie to niedługo już nic nie będzie dopuszczalne.
Trochę pogmatwane to słowo - ale chyba warto trochę na nie uważać i używać go roztropnie. Niektórzy sugerują, by używać określenia heteromatrix.
Jestem inny
- w sensie: jestem gejem.
Otóż jeśli chodzi o to, to nie - nie jesteś inny. Co prawda jarają Cię faceci - ale tak samo, jak osoby hetero, zakochujesz się, przywiązujesz, tęsknisz i pożądasz. Pod kątem emocjonalnym niczym się nie różnisz od innych osób.
Oczywiście nie mówię, że to zakazane, by mówić o sobie, że jest się innym - sam tak mówię czasem o sobie. Ale trzeba jednak nadać temu wyrażeniu odpowiednie znaczenie i używać go świadomie - inaczej SAM wyizolujesz się ze społeczeństwa swoim myśleniem i czuciem sytuacji.
Mieć jaja / być cipą / ciotą
Bądź facetem, weź coś na klatę, miej jaja. Chyba że jesteś miękką cipką...
Wyrafinowany i bardzo zakorzeniony lingwistycznie nawyk stawiania facetów ponad kobietami. Wykwit toksycznej męskości. Jako ludzka istota - masz prawo zrezygnować z czegoś, poddać się, prosić o pomoc, płakać, okazać słabość.
Nie musisz mieć jaj - wystarczy, że będziesz sobą.
Kurwienie się / Kurwa
Lub też eufemistyczne: on spotyka się z facetami...
Najśmieszniejsi geje to Ci, którzy wszystkich dookoła oskarżają o "kurwienie się na portalach" - a potem sami tną kapucyna do gejowskiego porno, gdzie jedni ludzie płacą drugim, by uprawiali seks (co jest przecież definicją "kurwienia się").
A ja pytam: Co jest złego w tym, że dwoje dorosłych ludzi umawia się na seks i sobie za ten seks płaci? Czy komuś to szkodzi? Proszę mi to wyjaśnić, bo nie rozumiem.
Są też osoby, które - szok i niedowierzanie - TO LUBIĄ i dodatkowo mają z tego korzyści finansowe. Znów pytam: co w tym złego?
Nazywanie ich "kurwami" jest próbą poniżania tych osób.
Co więcej - dzięki tym "kurwom" mamy tony contentu tutaj na blogu. Nie fanzolcie mi, że nie przychodzicie też tutaj z tego powodu :)
Zamiast "kurwa" - wolę określenie pracownik seksualny. Po prostu.
Obnosić się
Obnosić się - znaczy pokazywać coś nachalnie tak, by inni to zobaczyli - czy tego chcą czy nie.
Czy dwoje facetów, którzy okazują SOBIE NAWZAJEM miłość, to "obnoszenie się"?
Czy gej, którzy ubierze na siebie coś kolorowego lub eksponuje kobiece cechy swojego charakteru / gestykulacji - to też "obnoszenie się"?
Argument o rzekomym obnoszeniu się podnoszą osoby hetero, którym nie w smak, że w ogóle istniejemy. Możemy se być gejami, ale w żaden sposób nie można o tym wspomnieć ani o tym komukolwiek przypomnieć w jakikolwiek sposób.
To pseudotolerancja.
To jest tolerancja na zasadzie "możesz se być, ale nie za bardzo - a najlepiej w ogóle."
Znam takie towarzystwa. Wiedzą, że nie wypada być homofobem, ale na każdą wzmiankę, że np. mam chłopaka, ciężko wzdychają. Najlepiej o tym nie mówić w ogóle. Udawać, że nie mam życia, związku, nic. Bo inaczej to już obnoszenie się.
Bezdomny
Zamknij oczy i pomyśl słowo "bezdomny". Kogo widzisz?
Jeśli nie odbiegasz statystycznie od większości Polaków - widzisz najebanego menela.
Tymczasem problem bezdomności tyczy się kilkunastu - a może nawet 20% - osób LGBT w Polsce (tymczasowo lub trwale).
Nie, nie wszyscy na ulicy, to osoby, które znalazły się tam, bo bardzo chciały i się o to prosiły.
Dlatego rozumiem, że powoli do debaty wprowadza się określenie "osoby w kryzysie bezdomności". Pozwala im to zachować pewną godność - pomimo trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli - i często nie ze swojej winy.
Podobne zwroty to: osoby w problemem alkoholowym, osoby uzależnione od X, Y, Z (a nie ćpuny) itd. To nadal ludzie - pomimo problemów. I myślę, że warto im oddać pewien lingwistyczny szacunek.
Zniewieściały
Mamy XXI wiek, a niektórzy nadal nie kumają, że niektórzy geje po prostu RODZĄ się z wyraźnymi cechami kobiecymi. Tyczy się to budowy ciała (geje statystycznie mają nieco mniejsze ciała i są trochę bardziej kruchej budowy, serio), tyczy się to gestów, zachowań, a także zainteresowań.
W homofobicznej kulturze oskarżenie o zniewieściałość może się pojawić nawet, gdy używasz pomadki na popękane usta (kurwa, mam za oknem -6 st. właśnie...) lub używasz kremu do twarzy.
Nie daj boshe interesuje cię aranżacja wnętrz czy kolorowe ubrania.
Zamiast "zniewieściały" - wolę określenie: kobiecy, sfeminizowany. Albo po prostu osoba o kobiecych cechach wyglądu / charakteru.
W byciu kobietą nie ma nic złego - zatem te określenia bardziej mi pasują.
Woli chłopców
Nie ma chyba bardziej chujowego określenia na geja. Sugeruje pedofilię i to w taki zawoalowany sposób. Dramat i zło wcielone.
Preferencje seksualne
To nie jest tak, że ten zwrot jest dla mnie jakiś nie do przyjęcia. Ale pomyślmy, jakie są konsekwencje używania tej frazy.
Preferencje to przecież coś bardzo... miękkiego, plastycznego. Ktoś np. preferuje warzywa lub filmy komediowe. Ale za jakiś czas jego preferencje mogą się odmienić i może rozsmakować się z mięsie, a komedie porzucić.
Jednak używanie słowa "preferencje" w stosunku do swojej orientacji seksualnej komedią już nie jest. Orientacja to jest coś, z czym człowiek się rodzi i co jest permanentną cechą człowieka. Coś, z czym musimy się pogodzić i co jest w nas głęboko zakodowane.
To nie jakaś tam "preferencja" - ale biologiczne / genetycznie wbudowana orientacja psychoseksualna.
Tutaj podobną rolę odgrywa też wyrażenie, że ktoś "woli facetów". Tak, jakby to był wybór - a przecież nikt z nas tego nie wybrał.
Orientacja seksualna
To słowo też robi swoje i nawet o tym nie myślimy. Otóż nieszczęsny i rozpalający emocje przymiotnik "seksualna" sugeruje, że orientacja tyczy się tylko i wyłącznie spraw łóżkowych. Jakby poza sypialnią w ogóle nie odrywała żadnej roli.
A przecież orientacja wyznacza w większości przypadków także to, z kim spędzisz swoje życie - w kim się zakochasz, za kim będziesz tęsknił. Fraza "orientacja seksualna" sprowadza bogactwo gejowskich relacji tylko do seksu. W jakiś sposób czyni z nas prymitywnych erotomanów kierujących się tylko popędem.
Określenie "orientacja psychoseksualna" trochę to reperuje. Podkreśla aspekt psychologiczny całego fenomenu. Ale czy to wystarczy?
Gej
Słowo "gej" wywodzi się od angielskiego "gay", co jeszcze parędziesiąt lat temu znaczyło tyle, co "wesoły". Dziś to znaczenie zostało całkowicie niemal wyparte i w języku angielskim odnosi się ogólnie do osób homoseksualnych (także do kobiet!).
W polskim "gej" oznacza tylko i wyłącznie faceta.
I co więcej - z biegiem czasu nabrało negatywnych konotacji. Gdy powiesz komuś obcemu, że jesteś gejem - z dużym prawdopodobieństwem zacznie sobie wyobrażać o Tobie same stereotypowe rzeczy. Te najgorsze.
Do "geja" wciąż przyklejona jest negatywna otoczka żenady. Wciąż to słowo, które mówi się ze wstydem niż z dumą.
I choć tego słowa nie wyzbędziemy się już najpewniej nigdy - czasem warto rozważyć użycie alternatywnych zwrotów, które w rozumieniu ogółu nie niosą aż tak negatywnego ładunku emocjonalnego. Przykładowo - outując się przed kimś, można powiedzieć, że jesteś osobą LGBT czy np. osobą o orientacji homoseksualnej.
To ostatnie wyrażenie jest szczególnie ciekawe w kontekście historii. Ponoć w starożytnej Grecji w ogóle nie istniało pojęcie "orientacji seksualnej" - po prostu każdy wiązał się czy uprawiał seks z kim chciał - bez względu na płeć.
Określenie, że ktoś nie jest gejem - ale mężczyzną o orientacji homoseksualnej - podkreśla, że nasza homoseksualność jest CECHĄ, a nie OSOBOWOŚCIĄ. Wciąż pierwsze skrzypce gra tutaj wyraz "osoba" lub "mężczyzna" - wyrażając, że jednak przede wszystkim jesteśmy ludźmi. A dopiero potem, że mamy jakąś cechę.
***
I uwaga - to nie jest tak, że zakładam komuś teraz kaganiec politycznej poprawności i będę się obrażał, ilekroć ktoś powie teraz coś nie tak.
Tym artykułem chciałem zwrócić po prostu Waszą uwagę na to, jak nasze słowa budują nieświadomie pewne uprzedzenia i bariery - które są dla nas przeszkodą społeczną w uzyskaniu naszych praw do bycia sobą.
Nie zmuszę nikogo, by mówił tak czy inaczej, i nie chcę tego. Po prostu chciałbym zachęcić Was do bliższego przyglądania się temu, jakim językiem operujemy. Bo czasem możemy sobie szkodzić i nawet o tym nie wiemy.
Oczywiście wiele z tych słów nadal - nawet mimo najlepszych chęci - będziemy używać. Bo po prostu brakuje alternatyw. A czasem chcemy skrócić swoją wypowiedź i tyle.
Natomiast moim zdaniem - warto robić to świadomie. Szczególnie w takich krytycznych sytuacjach, jak wystąpienia publiczne, comming outy czy oficjalne wypowiedzi na piśmie.
Między sobą myślę się dogadamy - rozumiejąc swoje intencje i dobrą wolę. Ale idąc w świat warto pamiętać, że to, jak mówimy, może potem do nas wrócić w formie uprzedzeń i dyskryminacji.
***
Dajcie znak w komentarzach, czy znacie jakieś inne zwroty, które wydają Wam się szkodliwe. I czy sami zastanawiacie się, jakim językiem mówić o swojej orientacji.
***
Wciąż wielu gejów nie do końca akceptuje swoją orientację seksualną - a w Polsce panuje nie tylko spora homofobia, ale też prawdziwy deficyt pomocy psychologicznej dla osób LGBT+. Dlatego też stworzyłem praktyczny poradnik, którym możesz sobie pomóc dojść do porozumienia z samym sobą w kwestii swojej seksualności:
Jak zaakceptować siebie jako geja
Przedstawiam w nim prostą, sprawdzoną i skuteczną metodę (zbudowaną w oparciu o wiele różnych metod psychologicznych) pracy nad swoimi przekonaniami, myśleniem, postawą i emocjami - technikę, którą możesz szybko się nauczyć i samodzielnie stosować w zaciszu swojego domu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PORADNIKU
KUP EBOOKA / KSIĄŻKĘ DRUKOWANĄ
***
Lubiłem tego bloga, ale z dużym żalem muszę przyznać, że jakość kolejnych postów jest niestety coraz słabsza. Ten wpis czytałem z lekkim zażenowaniem. Jako gej nie mam najmniejszych problemów z większością określeń nadmienionych w powyższym poście. Naprawdę nie wpadajmy w paranoję, bo za chwilę dojdzie do tego, że będziemy grupą, której nie można nic powiedzieć, żeby nam czasem nie zrobić krzywdy, bo jesteś tak delikatni.
OdpowiedzUsuńJest mi strasznie przykro, że jakość dostarczanego przeze mnie contentu nie zadowala Cię w należytym stopniu i utraciłem Twoją sympatię - na dodatek generując w Tobie uczucie nieprzyjemnego zażenowania.
UsuńTak, to była ironia. A teraz serio.
Jako gej też nie mam problemów z wieloma powyższymi określeniami. Sam ich zresztą używam - tu na blogu. Tylko, że - gdybyś chciał zrozumieć moje intencje - to być wiedział, że nie chodziło mi o zbanowanie tych określeń.
Natomiast chciałbym, żebyś mi - Drogi Czytelniku - pokazał ten fragment mojego posta, po którym doszedłeś do wniosku, że (cyt.) " za chwilę dojdzie do tego, że będziemy grupą, której nie można nic powiedzieć, żeby nam czasem nie zrobić krzywdy, bo jesteś tak delikatni".
Twoje obawy są płonne - jeszcze przez dekady do tego nie dojdzie, że "nie można nim nic powiedzieć, żeby nie zrobić nam krzywdy".
Ostatnio bodaj Lambda opublikowała raport, w którym wyszło, że liczba osób LGBT w Polsce z objawami depresji praktycznie się podwoiła. Ilość hejtu i homofobii wzrasta dramatycznie - bo ma do tego świetne podłoże. Także językowe.
Moim zdaniem powinniśmy się edukować z tego, jak mówić o sobie, swojej orientacji czy grupie społecznej jaką jesteśmy. To element budowania pewnego pozytywnego wizerunku.
Nie zmuszam Cię do tego. Możesz iść w świat i mówić, co chcesz, o kim chcesz i jak chcesz. Ten post jest kierowany do ludzi, który mają pewną wrażliwość językową i społeczną. I chcą świadomie operować swoim językiem, by nie dokładać do piekła, jakie tu nam się powoli robi.
Tymczasem Ty obawiasz się, że za "nikt nie będzie nam mógł nic powiedzieć".
Rozumiem, że dyskomfortu nie powoduje u Ciebie aktualna sytuacja w kraju wobec LGBT. A sytuacja jest taka, że każdy może nam napluć w twarz i czuć się bezkarnie. Zaczyna się od języka - kończy na samobójstwach.
Ale przecież prawdziwym problemem jest to, że już mnie nie lubisz.
Gratuluję samopoczucia.
Tym postem chciałem zwrócić Waszą uwagę (i swoją też) na pewną higienę językową - bo wierzę, że język nie tylko wypływa z myślenia, ale także je kształtuje.
Nie zabraniam nikomu mówić w ten czy inny sposób. Podkreśliłem to wielokrotnie - chciałbym, żebyśmy więcej uwagi poświęcili językowi, który kształtuje odbiór nas jako osób LGBT. Mieli językowy WYBÓR, jak możemy mówić i jak jesteśmy odbierani, gdy używamy takiego, a nie innego języka.
Uważam, że to dobrze, że przestałeś lubić tego bloga. Serio. Dysonans między pewnymi wartościami automatycznie generuje niechęć - i raczej tak powinno być.
Ewidentnie bowiem pokazałeś, że nie chcesz zrozumieć, co miałem na myśli.
Z raportu Lambdy: 65% młodzieży LGBT+ doświadcza przemocy werbalnej.
UsuńWERBALNEJ.
I to nie zawsze jest wyzywanie się od pedałów. Często to są właśnie te subtelności językowe, które wyłuszczyłem. To sytuacje, gdy ktoś z pozoru przychylny gejom, mówi o nas - i mimo to czujemy się źle.
Błagam pomóż mi autorze w poprzednim wpisie pisałem że nie mogę znieść bólu!!! Błagam daj mi jakiś pomysł bo mi się związek sypie...
OdpowiedzUsuńOdpisałem :*
UsuńMnie to od zawsze denerwowała taka jakaś klasyfikacja osób. Chodzi mi o takie programy jak "siłownie dla LGBT", "parkingi dla LGBT" nie wiem jak to określić, ale według mnie to w dalszym stopniu takie oddzielanie od reszty społeczeństwa zamiast nauka integracji dla ludzi którzy uważają homoseksualizm za coś godnego potępienia.
OdpowiedzUsuńChciałbym aby to dążyło do "normalizacji" (jak zwał tak zwał). Gej taki czy inny, męski nie męski, zachowanie, cechy charakteru. To po prostu życie, jego część, jedni są tacy drudzy inni. I to powinno być normalne. Jeżeli widzę faceta, który mi się podoba i z chęcią bym mu obciągnął to chciałbym żeby to wywoływało takie same normalne emocje u ludzi jak facet hetero mówiący o kobiecie "ale bym ją przeleciał".
Czuję się hetero ale zawsze gdy widzę nagiego faceta a już w szczególności twardą palę mam ochotę klęknąć i grzecznie poddać się pasowaniu na rycerza.
OdpowiedzUsuńCieszę się że wplotłeś też bezdomność. Ostatnio bardzo zwracam uwagę na tą kwestię, a widzę że społeczeństwo nadal nie nadąża, że to są osoby często z gigantycznymi dramatami. A to że często przyplątuje się też jakiś nałóg, to niestety chyba nikogo nie powinno dziwić.
OdpowiedzUsuńCo do tego komentarza, który wspomniał o zażenowaniu; oczywiście nie zgadzam się z zarzutem który wysunął, ale trochę chyba wiem skąd to się bierze. W moim domu też bardzo często się mówi, że mniejszości czy kobiety zaraz zyskają taką władzę, że to my, zwykli obywatele, będziemy uciśnieni i pilnowani pod kątem tego co mówimy. Wydaje mi się, że taka narracja jest dosyć popularna, mimo że wszystkie znaki na niebie pokazują, że to przedstawia się zgoła inaczej.
I pozostaje mi dziękować, że na żywo nie spotykam się z żadnymi przejawami (krypto)homofobii, w rodzinie mam niesnaski z tego powodu, ale nigdzie indziej nic. Aż sam się dziwię że tak się uchowałem.
Witaj,
OdpowiedzUsuńbardzo zaciekawił mnie ten wpis i miło, że o tym wspomniałeś.
Ja osobiście ma OGROMNY dostans do siebie i świata.
Mnie nie można obrazić żadnym wyzwiskiem, bo wiem kim jestem i co sobą reprezentuje, jesli ktoś ma inne zdanie to trudno
Aczkowliek musze przyznać, że irutują mnie pewne rzeczy, określenia, a w zasadzie większośc z tych, które podałeś :D
Nie lubie okreśenia LGBT+ i tych wszystkich innych.
Walczymy o równe prawa, a sami wrzucamy się do coraz to nowych szuflad. Ja już nie nadązam za tymi okreśelniami LGBT+, LGBTQ+, heteronienormatywni itd
Ale również te określenia, które są używane pomiędzy nami jak; z poza środowiska, ciota itd.
Wszystko służy to by podkreślić ja taki nie jestem, walka z kompleksami.
Jesli ktoś jest "przegięty" to niech sobie jest.
Pozdrawiam :)
Cieszę się, że wpis Cię zaciekawił :)
UsuńTutaj trochę muszę z Tobą popolemizować ;) Oczywiście cieszę się, że masz dystans do siebie - to duży atut. Tylko myślę, że warto pamiętać o dwóch rzeczach.
Po pierwsze - niestety wielu gejów nie może / nie umie takiego dystansu nabrać - i cierpi. I to poważnie.
Po drugie - mi osobiście nie wystarczy mój dystans do sprawy. To nie rozwiązuje problemu społecznego, jakim jest homofobia. Chcę, by ludzie mnie szanowali nawet, gdy dowiedzą się, że jestem gejem - i mam prawo tego żądać.
Kiedyś wyzwiska (nawet takie mówione serio z jadem, ale też z takim lekceważeniem) starałem się obrócić w żart. Dziś już nie. Moim zdaniem - nie tędy droga. Nie chcę nabierać do tego dystansu. Nie oczekuję też, że ludzie zaczną kochać gejów.
Oczekuję, że albo nabiorą kultury. Albo zamkną mordy ;)
Kolejna sprawa - określenia typu LGBT+. Napisałeś, że "sami wrzucamy się do coraz to nowych szuflad". Tutaj się z Tobą nie zgodzę. My tego nie robimy. Społeczeństwo nakleja nam etykiety od urodzenia - zanim w ogóle uświadomiliśmy sobie własną orientację. To nie my wrzucamy się w szuflady. Określenie LGBTQIA+ etc. uważam osobiście za duże osiągnięcie. Jest neutralne, inkluzywne i nie niesie tak negatywnych konotacji, jak inne etykiety, które nam przyklejano. A póki nie mamy równych praw - musimy siebie jakoś nazywać. Bo gdy ktoś zapyta nas, o czyje prawa walczymy, to co odpowiemy? O czyje? Coś trzeba powiedzieć, jakoś trzeba siebie nazwać.
Co do określeń typu "spoza środowiska" czy "ciota" - to są określenia nacechowane wartościowaniem ludzi i tu pełna zgoda - często to próba leczenia swoich kompleksów lub odcięcia się od LGBT. Szczególnie to pierwsze - "jestem gejem, ale jakby nie jestem z Wami."
Albo mnie źle zrozumiałeś albo źle się wyraziłęm. Mam dystans do siebie ale to nie oznacza, że nie oczekuję szacunku, czy gdy coś takiego sie dzieje nie reaguje.
UsuńChce by było tak, że ludzie nas akceptują, gejów, lesbijki i trans.
By nikt nie musiał doznawać przemocy.
Czy sami się szufladkujemy ciągle uważam, ze tak. Co chwile powstają to nowe okreslenia itd.Nawet miezy sobą, np jest tęczowa flaga dla LGBT, ale lesbijki maja swoje kolory itd. itd.
Hej Dream, napiszesz coś o sneaker sex?
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że w planach tego nie mam. Ale może..? A co Cię w tym jara?
UsuńTez mnie zastanawia ten temat bo jest popularny wśród gejów. Sam kocham nagie stopy ale sporo osób lubi soxy/sneak. Ciekawi mnie skad sie to bierze
Usuńhehe ja z powodu tego, że mam owłosione nogi dośc mocno i chętnie nosze krótki sportowe spodenki i białe soxy jestem zaczepiony właśnie w tym kierunku. Pisza do mnie :D
UsuńAle to nie mój fetysz :D
Czy w tym roku będzie konkurs Piękno Gejowskich Ciał? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj chyba nie bardzo... Ale może coś podobnego?
UsuńMam jeden problem i pomyślałem ze napisze go tutaj. Od zawsze podobały mi się kobiety i do teraz tak jest ale od paru miesięcy mam dużo fantazji o seksie z facetem itp. Myśle dzień w dzień o tym. I nw co mam zrobić już strasznie mnie to męczy. Mam 18 lat
OdpowiedzUsuńA Twój problem polega na tym, że nie możesz znaleźć partnera do seksu? Czy że nie akceptujesz tego, że podobają Ci się mężczyźni?
UsuńTeż miałem podobnie.tyle że nie byłem jeszcze z facetem(chyba boję się samego spotkania).a może też nie potrafię zaakceptować tego czy jestem gejem. Bo jeśli chodzi o pociąg to bardziej kręci mnie męski sex
UsuńNie akceptuje chyba
UsuńUwielbiam jak jesteś takim wrażliwym chamem ❤️
OdpowiedzUsuńCześć! Ciekawi mnie jedna rzecz. Czy są może jakieś badania, wyniki ile osób straight deklaruje że oglądała w życiu lub ogląda nadal gay porno? To moga być ciekawe wyniki 😀
OdpowiedzUsuńOsobiście nie trafiłem na takie badania. Ale mnóstwo hetero ogląda porno, w którym są faceci z dużymi pałami. Nawet jeśli to nie gejowskie porno - to można powiedzieć - półgejowskie :D
UsuńW poście piszesz "przymiotnik sugeruje, że orientacja tyczy się tylko i wyłącznie spraw łóżkowych", a kilka linijek niżej piszesz "outując się przed kimś, można powiedzieć, że jesteś osobą LGBT czy np. osobą o orientacji homoseksualnej". Więc jedno drugie wyklucza.
OdpowiedzUsuńNie wyeliminujemy tych słów - bo przecież jakoś musimy się komunikować. Niestety - będzie więc dochodzić do paradoksów i niespójności. Jednak moją intencją było zwrócenie uwagi na to, jakie znaczenie i konsekwencje mają używane słowa czy zwroty - wyostrzenie naszej percepcji językowej. Zatem cieszę się, że to zauważyłeś - tylko pytanie, co z tym zrobić? Czekam na propozycje, jak mówić, by było to optymalne i możliwie jak najmniej szkodliwe.
Usuń