Walentynki dopiero za miesiąc, ale temat jest na tyle dobry, że można już dziś o nim myśleć.
Gdy myślimy o początkach związku - stereotypowo widzimy oczami wyobraźni wybuchy euforii, serduszka i wzajemny szał na swoim punkcie. Choć przyroda zrobiła, co mogła - często wychodzi na to, że początkowa euforia przysłania nam wady partnera, z którymi nie jesteśmy w stanie się pogodzić.
I gdy czar opada - dociera do nas, że nie mamy z tą osobą za wiele wspólnego.
Te przykre obserwacje ma coraz więcej osób. Stąd romantyzm staje się powoli... hm... niemodny. Uznawany jest czasem za infantylny i naiwny.
Pytanie, czy jest inna droga do związku niż niestanne zakochiwanie się i łamanie sobie nawzajem serc? Tak. I być może znacznie lepsza.
Daniel i Piotrek znali się od lat. Wspólne studiowanie bardzo ich zbliżyło. Od początku nadawali na tych samych częstotliwościach.
Te same żarty, głupawki, muzyka, a nawet te same sosy do kebaba. Spędzali ze sobą sporo czasu - nie tylko nad projektami, ale też poza sferą nauki.
Daniel nigdy by się nie przyznał, że bywał zazdrosny, gdy Piotrek wybierał się z kimś na randkę. Nie bardzo mógł znieść myśl, że będzie on uprawiał seks z kimś obcym.
Z kolei Piotrek nie mógł znaleźć swojej bratniej duszy - czuł się zagubiony i z nikim nie mógł złapać dłuższego kontaktu.
Aż w końcu pewnego razu, gdy wieczorem leżeli razem na kanapie i lekko napici oglądali jakiś tani horror, ręka Daniela znalazła się trochę za blisko dłoni Piotrka. Dotknęli się... niby przypadkiem. Ale przeszły ich iskry.
Bali się przyznać przed sobą, że coś poczuli. Że przez lata wspólnego towarzystwa zrodziło się między nimi coś, czego nigdy z nikim wcześniej nie mieli. I nabrzmiało to tego wieczoru tak bardzo, że sobie to uświadomili. Nie dało się już udawać, że nic się nie dzieje.
Tętno im skoczyło. Może to alkohol? A może coś więcej?
Dla tego jednego pocałunku postanowili postawić na szali całą swoją wieloletnią przyjaźń. Dla chwili intymnego seksu z najbliższą osobą postanowili zaryzykować to, co budowali przez lata.
Jeśli nie wyjdzie - będzie dziwnie. Będzie głupio. Będzie to trzeba zwalić na alkohol. Jakoś to sobie wytłumaczyć i przecierpieć.
Ale... dlaczego miałoby nie wyjść?
Znali się jak łyse konie. Cała ta niezwykła elektryczność, to cudowne zbliżenie - to przecież jakby naturalna kolej rzeczy między nimi. Zbliżali się do siebie z każdym miesiącem coraz bardziej - aż w końcu wspólnie doszli, ochlapując swoje nagie klaty litrami ciepłej spermy.
Nieprawdopodobne? A jednak...
***
Grupa badaczy z University of Victoria w Kanadzie postanowiła przyjrzeć się bliżej sposobom, w jaki zaczynają się romantyczne związki wśród studentów i nie tylko - w tym także osób LGBT+. Badanie trwało sporo, bo parę lat. I obejmowało grupę prawie 2000 osób.
Okazało się, że 85% osób LGBT+ przyznało, że ich aktualny związek romantyczny zaczął się od przyjaźni. Taki właśnie odsetek badanych zadeklarował, że zapoznając się ze swoimi przyszłymi partnerami, nie myśleli o wiązaniu się z nimi w przyszłości.
Po prostu samo wyszło.
Chociaż tak samo to może nie - bo połowa badanych stwierdziła, że od początku był to ich preferowany sposób wchodzenia w bliższe relacje. Najwyraźniej chcieli przeskoczyć etap motyli w brzuchu, który przecież utożsamiany jest z pierwszym etapem związku.
Jak to możliwie?
Dla mnie przez długi czas definicją przyjaciela była ta wyjątkowa osoba, która ma TO COŚ, co sprawi, że NIGDY się z nią nie prześpię. Może celowo dobierałem sobie przyjaciół, którzy nie pociągali mnie fizycznie - żeby nie rozpraszać się niepotrzebnie w takiej relacji?
Z drugiej zaś strony miałem bliższych i dalszych kumpli, przyjaciół, względem których coś iskrzyło - i to czasem w obie strony. I to czasem z pewnym konsekwencjami.
Zalety związku z przyjacielem
To opcja dla rozsądnych ludzi, którzy cenią sobie spokój. Po pierwsze - od początku na nic nie liczysz. Twoim celem nie jest zbudowanie z kimś związku romantycznego - ale po prostu poznanie faceta i sprawdzenie, czy nadajecie na tych samych falach. Brzmi to, jak dobra podstawa do udanego związku, prawda?
Nie powierzasz swojego serca przypadkowej osobie z Internetu, którą poznałeś tydzień wcześniej.
Taka relacja dojrzewa - czasem może i latami. Druga strona nie tylko coraz mniej nas zaskakuje - ale też my otwieramy się przed nią i odkrywamy swoje słabości.
Może i nie zakochujemy się po uszy - ale czy to nie jest właśnie zaleta?
Nie lecimy na płyciznę, jaką jest wygląd fizyczny, nie odwala nam, śpimy po nocach normalnie - ale poznajemy czyjąś duszę i umysł. Sądzę, że można się zakochać w czyjejś osobowości, temperamencie - i może to zupełnie przyćmić ewentualne mankamenty wyglądu fizycznego.
Zresztą - od zawsze takie powierzchowne ocenianie kogoś na zasadzie "on nie jest w moim typie" (w sensie fizycznym) było dla mnie objawem pewnej infantylności charakteru. Jakbyśmy wybierali, nie wiem, striptizera na urodziny kolegi - a nie partnera, z którym mamy być przez dłuższy czas.
Drugi człowiek to nie dmuchana lala na wystawie sex-shopu.
Prócz wyglądu ma też osobowość - i to ona może być prawdziwą torpedą. Na rożne sposoby - nie takie, jak sobie to stereotypowo wyobrażamy. Niektórzy początkowo są nieśmiali i małomówni - a potem okazują się mieć bardzo ciekawą, głęboką osobowość i interesujące wnętrze.
Związek z przyjacielem to przede wszystkim bezpieczeństwo związane ze sprawdzoną osobą. Pewna stabilność, przewidywalność. Wiesz o tej osobie sporo - o jej planach, marzeniach, temperamencie. Po wielu latach - głęboki, intymny związek z przyjacielem może być po prostu naturalną kontynuacją tego, co zaczęło się wcześniej.
Ale jest też pewne ryzyko...
A co, jeśli źle odczytamy sygnały? Jeśli pomylimy się w osądzie i zrobimy ten pierwszy, nieroztropny krok, a okaże się, że nasz przyjaciel ma nas "tylko" za przyjaciela.
Byłby kwas i niezręczność. Przyjaźń mogłaby nie przetrwać.
Cóż... żeby temu zapobiec, trzeba spojrzeć w lustro i chłodno ocenić. Czy czujesz coś do swojego przyjaciela? Zauroczył Cię?
Jeśli tak - to jest ryzyko.
Ryzyko, że Twoje pożądanie podszepnie Ci coś wbrew zdrowemu rozsądkowi. Że w jego neutralnych gestach lub zwykłej uprzejmości dojrzysz oznaki miłości.
Sądzę, że przyjaźń może przeistoczyć się w związek, gdy pierwsze skrzypce zagra nie pożądanie, nie zakochanie, ale PRZYWIĄZANIE. Szacunek do siebie nawzajem. Pewna intelektualna fascynacja, magnetyzm osobowości, umiejętność podtrzymywania relacji.
Według mnie - przywiązanie to klucz do relacji. To najsilniejsza siła, która zlepia ludzi razem. Pożądanie mija. Euforia mija. Ale przywiązanie zostaje. I choć może to brzmieć smutno - to sądzę, że to dobra wiadomość.
Jeśli dwie osoby przywiązały się do siebie - to znaczy, że potrafią podtrzymywać tę relację. Potrafią dbać o nią i wzajemnie się wspierać. To naprawdę dużo w dzisiejszym świecie. Co z tego, że ktoś jest ładny, skoro jest nieprzystępny, egoistyczny i ma wszystkich w dupie?
Pożądanie jest łatwe w produkcji. Wystarczy wejść na Instagrama. Piękne ciała ciągną się kilometrami. Ale to nie pięknych ciał brakuje nam nocami, gdy leżymy sami z chłodnym, pustym łóżku. Brakuje nam OBECNOŚCI.
Powracając do kwestii ryzyka ujawnienia swoich romantycznych zamiarów przyjacielowi... Przerabiałem to 2 razy - w obie strony. W obu przypadkach - przyjaźń przetrwała. Przetrwała moje zranione serce. I czyjeś.
Bo byliśmy do siebie przywiązani.
Dlatego uważam, że przywiązanie jest tak wielką siłą w relacjach międzyludzkich.
Jak zacząć szukać partnera poprzez przyjaźń?
Po pierwsze - zero nastawiania się na związek. To wymaga dojrzałości i ułożenia emocjonalnego. Jeśli chcesz zacząć - musisz wyzbyć się wewnętrznego wzdychania do ładnych facetów i tęsknoty za wielkimi romantycznymi przygodami.
Po prostu będzie, co ma być. Albo nie będzie.
Po drugie - po prostu poznawaj ludzi nie przez pryzmat tego, jak wyglądają - ale przez pryzmat wspólnych zainteresowań, stylu życia i życiowej filozofii.
Jeśli jesteś np. introwertykiem, kochasz grać w gry, interesujesz się kosmosem czy literaturą - to jest mała szansa, że stworzyć super udany związek z np. sportowcem, który kocha dyskoteki i skoki spadochronowe.
Nie patrz na wygląd. Patrz na czyjąś osobowość, jego wartości, przekonania, duszę. Gdy tam zatrybi - wygląd drugiej osoby zacznie kojarzyć Ci się z dobrymi rzeczami, które są POD tą fizyczną fasadą. Pokochasz człowieka w pierwszej kolejności, a potem jego fizyczność.
Po trzecie - jeśli pewnego dnia zaczniesz myśleć, że Twój przyjaciel mógłby być dobrym partnerem - możesz mu to powiedzieć. Trochę w żartach, trochę na serio. Zobaczysz, jak zareaguje. Może powie to samo?
To by otworzyło nowy rozdział.
***
Więcej czułości, intymności i miłości. |
Ten uczuć, gdy okazuje się, że przyjaźń między chłopakami weszła mocno. |
Seks jako ukoronowanie wieloletniej przyjaźni - jest w nim więcej zrozumienia. |
Głębsza relacja, a nie tylko penetracja. |
A Wy, Kochani, jak uważacie? Czy przyjaźń jest dobrą strategią na związek? Czy może pożądanie seksualne lub zauroczenie jest jednak najlepszym sposobem na długotrwałego partnera? A może znacie inne podejścia?
Mając prawie 40 lat na karku dociera do mnie że jednak jestem gejem.Niestety nie łatwo jest kogoś poznać odpowiedniego do inicjacji lub bycia gotowym pokazać swoje prawdziwe ja.
OdpowiedzUsuńSoba musisz być od poczatku, ale nie dla innego faceta tylko dla siebie.
UsuńW taki sposób unikniesz rozczarowań.
Wszystkiego dobrego Ci życzę ! :)
Z mojego doświadczenia wynika, że relacja oparta tylko na seksie,nie ma prawa dłuższego bytu.Może jest ze mną coś nie tak, chęć posiadania kogoś tylko dla siebie jest tak wielka, że aż odpycham od siebie potencjalnych kandydatów.Po szybkim sexie zazwyczaj, który w moim przypadku był skutkiem silnego pragnienia bliskości,wszelkie kontakty się urywały.Wiekszość gejów [w tym ja] jesteśmy skazani na samotność 😞 dlatego zaczynanie od sexu i opieranie na nim związku/przyjaźni to błąd według mnie.Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Ciebie Dream!😚💕
OdpowiedzUsuńJa nie lubię szyfladkowania. Nie ma jednego dobrego sparwodzonego sposóbu. Wszytsko zalezy od ludzi, którzy przeciez są indywidualni.
OdpowiedzUsuńJeśli chce się stworzyć związek trzeba być do tego dojrzałym.
Faktem jednka jest, że nie można kierować się tylko "wyglądem" bo to nie przetrwa. Z partnerem trzeba umieć spędzać wolny czas. Wspólne zainteresowania, albo kompromisy, tematy do rozmów i oczywiście gotowośc do wsparcia w życiowych sprawach.
Cześć Dream!
OdpowiedzUsuńPiszę z problemem. Chodzi o to że od jakiegoś czasu mam zaburzone podniecenie. Wcześniej wszystko było porządku. Gdy oglądam przystojnych mężczyzn, nie doznaję podniecenia, mimo że mi się podobają i coś w środku czuje . Jeśli chodzi o treści porno, to jest ok. Czuje coś w środku, ale to nie wychodzi do zewnątrz i skutku tego nie mam erekcji. Martwię się o siebie. Może coś mi w tej sytuacji podpowiesz?
Natychmiast do lekarza. Może masz stan zapalny prostaty lub czegoś innego. Miałem podobne problemy, urolog pomaga i erekcja wróciła.
UsuńCzyli jeśli oglądam porno to ta erekcja jest.
UsuńBardzo dziękuję za troskę.
W ogóle to trafiłem na tego bloga z dwa tygodnie temu i mogę powiedzieć jedno na temat tego wszystkiego - this hits so hard.
OdpowiedzUsuńCo do wpisu, utożsamiam się z tym poglądem przyjaźni jako fundament na którym warto budować jakąkolwiek relację. Rzekłbym nawet, że najlepiej zostawić tych, z którymi się nie przyjaźnisz. Ale przyjaźń to tylko słowo określające rodzaj znajomości, prawdziwym kluczem jest właśnie ten flow, ten vibe. Połączenie, którego nie opiszą słowa, a nawet czasem emocjom trudno :)
Zależy jakich się ma przyjaciół albo bardziej jak ich sie dobiera bo są rzeczy których np u mnie się nie przeskoczy i jeśli ktoś nie będzie mnie pociągał fizycznie to nie ma bata by coś więcej między nami zaiskrzyło.
OdpowiedzUsuńciężko się wypowiedzieć, szczególnie że żyję w związku poligamiczny, więc mogę jedynie stwierdzić że jak ma się więcej niż jednego partnera jest całkiem fajnie 😁
OdpowiedzUsuń