Piją alkohol, ćpają, nadużywają leków, obżerają się. Oglądają seriale, ćwiczą aż do nieprzytomności lub kontuzji, grają jak szaleni w gry komputerowe. Ludzie próbują radzić sobie ze swoimi przykrymi emocjami na setki sposobów. Czy one pomagają? Tak. Problem w tym, że tylko na chwilę.
Czy jest sposób, by pozbyć się przykrych emocji raz na zawsze? Czy ktoś odkrył metodę, jak sobie z nimi skutecznie radzić?
To temat dla nas, gejów, szalenie ważny. I uwaga - może to być jeden z najważniejszych artykułów na tym blogu ever.
Poznaj, z czym masz do czynienia
Wiele osób, nim w ogóle zda sobie sprawę z tego, jaka emocja serio ich męczy - automatycznie zdąży już popaść w swój mechanizm obronny - a więc jedno z licznych zachowań, które wymieniłem na początku.
Jest ich o wiele więcej - więcej, niż Ci się wydaje. Na przykład:
- obwinianie świata, innych ludzi - by złagodzić swoje poczucie winy
- pomniejszanie swoich występków - j.w.
- dehumanizacja - odmawianie człowieczeństwa innym ludziom, by uzasadnić swoją złość
- idealizacja - uważanie kogoś za doskonałość, aby zrekompensować swoje postrzegane niedoskonałości
- zaprzeczanie - uważanie, że "nie", bo tak łatwiej uniknąć trudnego tematu
- uzależnienia - od wszystkiego: gier, jedzenia, seriali, masturbacji - treść nie ma znaczenia, ważne, żeby nie myśleć o przykrym temacie
Jest tego od groma - jeśli będziecie chcieli - temat rozwinę.
Wszystkie te metody działają na chwilę.
Możemy je stosować miesiącami, latami - ale niczego nie zmienimy na dłuższą metę. Na moment poczujemy się lepiej - ale "to wróci".
Prawdziwy postęp poczynimy, gdy - przede wszystkim - w ogóle nazwiemy emocje, przed którymi tak usilnie próbujemy uciec.
Jakie tematy sprawiają Ci ból?
Jakich tematów unikasz?
Czy uważasz, że masz jakieś mankamenty? Defekty? Że jesteś gorszy od innych?
Czego się wstydzisz?
Zrobiłeś coś złego? Jesteś "złym człowiekiem"?
Czy zbliża się do Ciebie coś strasznego? Boisz się? Nie jesteś gotowy?
Czy straciłeś kogoś ważnego?
Czy z Twoim życiem coś jest nie tak?
Te pytania wydają się straszne, ale pozwolą Ci namierzyć te emocje, z którymi sobie nie radzisz. Których unikasz. Przez które być może pierdzielisz sobie życie.
Może to być: lęk, poczucie winy, wstyd, smutek, rozpacz, żal, złość, frustracja, obrzydzenie, poczucie odrzucenia, bezsilność, zazdrość, zawiść lub inne emocje.
NAZWIJ JE.
Wylicz, wypunktuj na kartce.
I uwaga: mówimy nie o emocji, która się pojawia, bo, powiedzmy, ktoś przesunął emisję odcinka Twojego ulubionego serialu. Mówimy o naprawdę potężnych demonach emocjonalnych, które potrafią latami dręczyć i męczyć.
Teraz, gdy już wiesz, z czym w ogóle masz do czynienia, przychodzi czas na najważniejszą poradę w tym artykule:
Skonfrontuj się z tymi emocjami
Możesz latami uciekać w toksyczne mechanizmy obronne, które wykończą Ciebie i ludzi dookoła. Możesz hodować odleżyny od siedzenia przy kompie, otyłość, choroby. Możesz rujnować sobie kolejne związki.
Ale będziesz tylko przesuwał tę konfrontację.
Odraczał finalną bitwę.
Jedyny sposób, by w końcu coś zmienić - to odważnie skonfrontować się ze swoimi najgorszymi emocjami.
Stanąć z nimi oko w oko. I przyjąć to, co chcą nam przekazać.
To jest jak finalna bitwa z bossem. Pokonanie smoka. Ale uwaga - nie będzie żadnej walki.
To jest właśnie najlepszy zwrot akcji.
Te wszystkie "złe" emocje nie są złe. Są nieprzyjemne. Są czasem przygniatające. Ale nie są złe.
To są Twoje dzieci. Twoje wytwory. Teraz wydaje Ci się, że to demony wcielone. Ale zdziwisz się, kim naprawdę są, gdy poznasz je bliżej.
Do tej pory broniłeś się przed nimi rękami i nogami. Teraz - włączasz ciekawość. Mimo strachu, że Cię zniszczą - chcesz zajrzeć im głęboko o oczy i odkryć, czego od Ciebie naprawdę chcą.
To tylko Twoje emocje. Nie mogą Cię zniszczyć. Nie są dla Ciebie zagrożeniem. Każda emocja, bez względu na to jak trudna, osiąga swoje apogeum, po którym MUSI opaść. Emocje nie mogą trwać wiecznie. Wiecznie możesz tylko próbować je wyciszyć, wygasić - z jakim skutkiem, to już wiemy.
W konfrontacji i otworzeniu umysłu na to, co chcą przekazać nam nasze najmniej przyjemne emocje, przeszkadzają głupie przekonania.
Że dana emocja jest zła. Że "nie powinienem jej czuć" (serio? w końcu ją czujesz, więc naprawdę nie powinieneś?). Że dana emocja zrobi Ci krzywdę. Że Cię zniszczy. Że jest wrogiem.
To są rzeczy, które powinieneś na chłodno zakwestionować.
Żadna Twoja emocja nie jest zła. Nie jest chora. Nie jest żadnym defektem - nawet, jeśli jest w CHUJ nieprzyjemna. Twój umysł i ciało produkuje dane emocje mając pozytywne intencje - których nie znasz, bo latami próbowałeś je stłamsić.
Bycie człowiekiem to doświadczanie wszystkich emocji, jakie człowieczeństwo ze sobą niesie. To pozwolenie, by wszelkie emocje - we wszelkich odcieniach - przepływały przez Ciebie. Życie stanie się fascynującą mozaiką radości, smutku, miłości, nienawiści, odwagi i lęku, dumy i wstydu.
Tym jesteśmy!
Tak wygląda zdrowy człowiek!
To nie ten, który latami udaje, że się nie boi, nie wstydzi itd.
To ten, który pozwala sobie doświadczać tych emocji w pełni - akceptując je, rozumiejąc je, będąc ich przyjacielem.
One tak naprawdę są świetnym kierunkowskazem życiowym. Gdy się na nie otwierasz - pokażą Ci niewyobrażalną mądrość. Oświecą Cię. Uczynią Twoje życie barwną przygodą i pokażą Ci rzeczy, o których nawet nie śniłeś.
Tylko musisz się z nimi zacząć konfrontować. Nie walczyć - bo to już robiłeś. Konfrontować.
Jak skutecznie konfrontować się ze swoimi najmniej przyjemnymi emocjami:
Usiądź wygodnie. Zaciśnij dłoń na czymś - byś przez cały czas pamiętał, że jesteś tu i teraz i nic złego się nie dzieje.
Odpal emocję.
Porusz swój drażliwy, trudny, wstydliwy temat.
Spraw, by ta emocja się pojawiła. Niech wleje się w Twoje ciało. Pozwól na to.
Niech Cię w końcu "zniszczy".
To nie jest miłe uczucie. Ale wytrzymasz - jak zabieg dentystyczny. Po prostu zaciśnij dłoń.
Pozwól tej emocji mówić i pokazywać Ci, do czego zmierza.
Zadawaj jej pytania: Co chcesz mi pokazać? Co chcesz mi przekazać? Jakie są Twoje zamiary? Czy chcesz mnie przed czymś uchronić? Czy chcesz mnie do czegoś przygotować? Czy chcesz, bym coś osiągnął?
Daj jej czas. Będzie zdziwiona, że po tak długiej wojnie nagle chcesz rozmawiać.
Będziesz czuł się źle przez cały czas. Twoje ciało będzie spięte, wygięte. Będziesz miał ogromną pokusę, by przerwać. Uciec w swój mechanizm obronny.
I od razu mówię - możesz to zrobić.
Możesz podjąć taką decyzję. Tylko po prostu mieś świadomość, że odroczysz to posiedzenie na później i stracisz jeszcze więcej życia.
Nie oceniam. Ty też nie oceniaj. Ludzie przechodzą przez kosmiczne traumy - nie oceniajmy ich, bo nie chcą od razu skonfrontować się w pełni ze swoimi demonami. Nie oceniajmy siebie i kogoś od tchórzy - bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.
Będziesz mógł podejść drugi raz, trzeci raz itd.
Za każdym razem wrócisz do takiej konfrontacji bardziej świadomy.
Siedź i przeżywaj swoją emocję. Nie rób nic fizycznie. Nie podejmuj żadnych ważnych decyzji życiowych. Po prostu pozwól, by ta nieprzyjemna emocja weszła w Twoje ciało i ...
PRZETRWAJ TO.
Gdy emocja osiągnie swoje maksimum - a Twój umysł będzie wolny od ograniczających przekonań, będzie otwarty na tę emocję - doznasz oświecenia.
W pewnym momencie ta "zła" emocja stanie się dla Ciebie całkowicie zrozumiała.
Zupełnie logiczna, dobra, potrzebna.
I nawet... ba! Przyjemna!
Póki traktujesz ją jako wroga, którego trzeba się "pozbyć" (co jest niemożliwe, bo ta emocja to przebrany Ty) - nie doświadczysz tego.
Ale gdy zrozumiesz, jakie pozytywne intencje stoją za daną emocją, nagle Cię olśni.
Ta nieprzyjemna emocja nagle zacznie opadać do rozsądnych poziomów. Nagle stanie się bardzo cenną wskazówką - elementem Twojego wewnętrznego kompasu emocjonalnego.
Po prostu przeżyj to.
Odkryj, czego chce.
Zawsze chce czegoś dobrego dla Ciebie. Tylko tego nie wiedziałeś, bo oceniałeś, zamiast opisywać.
To jest tak oczyszczające, wyzwalające doświadczenie, że po prostu można oszaleć ze szczęścia.
Przez długi czas marnowałeś gigawaty energii na nieustanne przeżywanie tej nieprzyjemnej emocji oraz unikanie jej. Dziś - jest Twoim przyjacielem. Twoją latarnią na wzburzonym morzu życia.
Tę energię będziesz mógł teraz wykorzystywać w lepszym celu. Sam świadomie wybierzesz, w jakim.
Zrób to.
Zrób to teraz.
Odkryj te nieprzyjemne emocje, przed którymi tak uciekasz. Nazwij je.
Odkryj, jakich tematów unikasz z przyczyn emocjonalnych. Jakich sytuacji unikasz najbardziej.
Usiądź. Zaciśnij dłoń. I przejdź przez to.
Otwórz swój umysł i ciało.
Upewnij się, że pod wpływem tych emocji nie podejmiesz ŻADNYCH działań, decyzji.
Upewnij się, że pod wpływem tych emocji nie uciekniesz w kąt do swoich starych nawyków.
Pozwól tej emocji działać w Twoim ciele - aż dojdzie do maksimum.
Przyjmij przekaz taki, jaki jest. Nie oczekuj, że "powinien być inny" - będzie, jaki będzie. Na racjonalne analizy przyjdzie czas, gdy emocje opadną.
Teraz tylko nurkujesz, by z ciekawości odkryć więcej o sobie i świecie.
Po czym poznasz, że się udało? Po tym, że godzisz się z tą emocją. Naturalnie, bez przymusów, że "powinieneś się" z nią godzić.
Po prostu po ludzku ją zrozumiesz. Zrozumiesz, że chciała dobrze. Sercem.
I nagle stanie się Twoim przyjacielem. Sygnałem ostrzegawczym, zabezpieczeniem, przygotowaniem.
Naturalną częścią Ciebie - taką, jaka zawsze była.
Ta emocja była zawsze Twoim dzieckiem. Tylko ją odrzucałeś. Teraz na nowo tworzycie jedność. Współdziałacie.
I tak staniesz się szczęśliwą całością.
***
PS Pokaż ten artykuł nie tylko sobie, ale też innymi, którzy cierpią. Piszę go, bo mam już dość patrzenia, jak geje latami zmagają się ze swoimi emocjami.
Wierzę, że gdy sami poradzimy sobie ze swoimi emocjami - staniemy się spójni, szczęśliwi i pełni - zaczną się dziać magiczne rzeczy. Także na poziomie całego narodu. To nie jest walka tylko o to, by ktoś czuł się lepiej.
Ale o to, w jakim kraju będą żyć przyszłe pokolenia polskich gejów.
***
Wciąż wielu gejów nie do końca akceptuje swoją orientację seksualną - a w Polsce panuje nie tylko spora homofobia, ale też prawdziwy deficyt pomocy psychologicznej dla osób LGBT+. Dlatego też stworzyłem praktyczny poradnik, którym możesz sobie pomóc dojść do porozumienia z samym sobą w kwestii swojej seksualności:
Jak zaakceptować siebie jako geja
Przedstawiam w nim prostą, sprawdzoną i skuteczną metodę (zbudowaną w oparciu o wiele różnych metod psychologicznych) pracy nad swoimi przekonaniami, myśleniem, postawą i emocjami - technikę, którą możesz szybko się nauczyć i samodzielnie stosować w zaciszu swojego domu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PORADNIKU
KUP EBOOKA / KSIĄŻKĘ DRUKOWANĄ
***
Dziękuję Ci za ten artykuł. Pokażę go nawet mamie. Nie tylko ludzie LGBT mają problemy z emocjami,ale prawie każdy z nas mniejsze lub większe. A pan na obrazku wygląda totalnie super. I to kolejna myśl u mnie ,kiedy mi się spodobał ten pan to zaraz przyszła myśl że jak to,chłopak ci się podoba? Bez przesady.. pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobał. Artykuł. I pan z obrazka :) Mamie pokaż - może też się spodoba. Artykuł.
UsuńI pan z obrazka :D
A co z pozostałymi artykułami nt emocji? Już nie są najważniejsze? I skąd masz taką wiedzę na temat emocji? I dalej praktyjujesz koherencję serca,czy jak to u ciebie wygląda? :)
OdpowiedzUsuńWszystkie nie mogą być najważniejsze :)
UsuńZnajomość poszczególnych emocji jest ważna. Jednak opisany tutaj proces wydaje mi się na chwilę obecną najbardziej kluczowy w rozbijaniu mechanizmów obronnych.
Stąd napisałem, że to MOŻE być najważniejszy artykuł ever.
Nie, nie praktykuję koherencji - jestem koherencją :D ;)
Jak to zrobiłeś,że jesteś koherencją? To w ogóle możliwe? XD
UsuńHeh przesadzam :)
UsuńNikt nie jest w 100% ciągle w stanie koherencji serca. No może buddyjscy mnisi, którzy medytowali 200 lat.
Natomiast faktem jest, że - w porównaniu z czasami dawnymi - o wiele częściej jestem w stanie psychicznej równowagi i spokoju wewnętrznego - co też jest jakąś formą koherencji.
Na pewno praktyka pomaga. Polecam! :)
Ja też dziękuję za ten wpis. Jestem świeżo po rozstaniu i właśnie biorę do ręki kartkę i długopis :) Trzymaj się, wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuńTy też - bądź dzielny!
UsuńA ja po tym artykule uznałem że skonfrontuję się ze swoim największym i najbardziej przerażającym demonem jakim był coming out. Zawsze nawet myśl o tym mnie paraliżowała ale czytając Twój artykuł zrozumiałem że owy mój wewnętrzny demon wskazywał mi drogę , chciał bym to zrobił, bym był wolny. Przeczytałem artykuł, wziąłem kilka głębokich oddechów , powiedziałem sobie " k*rwa teraz albo nigdy ". Akurat w domu była moja mama, tata i siostra. Zszedłem i powiedziałem prosto z mostu. " Słuchajcie mam coś ważnego do powiedzenia - jestem gejem " Myślałem że po prostu tam zemdleje, czułem jak mi się nogi uginają ale jednocześnie czułem taką radość, bez względu na ich odpowiedz, poczułem wolność. Natomiast moja rodzina zachowała się zajebiście, serio, nigdy nie myślałem że mogą tak zareagować , głównie z powodu że jak to w Polsce bywa katolicyzm górą, byłem wychowywany w rodzinie mocno konserwatywnej pod tym względem i też strach przed " wyjściem z szafy " był ogromny. Moja mama spojrzała na mnie i powiedziała : uff dobrze że to bo myślałam że chcesz studia rzucić ". Powiedziała tak bo kilka dni wcześniej mówiłem jej że mam dość tego wszystkiego ( nauki itd, trwa sesja letnia więc mam dużo do roboty ) jednak wbiło mnie ze zdumienia w ziemię. Po trochę dłuższej rozmowie okazało się że moi rodzice już od 5 lat domyślali się że jestem gejem po tym jak przypadkowo mama przeczytała wiadomości od kolegi z klasy, który w tamtym czasie nie był dla mnie tylko kolegą, nie przyprowadzałem dziewczyn do domu, miałem problem ze znalezieniem kogoś na studniówkę i gdyby nie moja przyjaciółka to bym głupio sam wyglądał, no i mam pewne zmysły typowo kobiece, np przywiązuje więcej uwagi w to jak wyglądam itd co uważa się za mało męskie. Na szczęście moi rodzice są inteligentni jak przystało na ludzi XXI wieku i zaczęli się domyślać że jestem gejem a nie gadać " nasz syn jest tak pobożny, że nawet w związki przedmałżeńskie się nie plącze". Chociaż moja babcia pewnie tak myśli i też mi to powiedziała mama, że może lepiej dla babci jak by o tym nie wiedziała a jak już ma wiedzieć to moi rodzice jej powiedzą w odpowiedni sposób a nie taki jak ja to zrobiłem dziś przed nimi. Mam zamiar moim znajomym, przyjaciołom powiedzieć jeszcze, ale dopiero wtedy kiedy się zobaczymy. wolę to zrobić twarzą w twarz a nie przez facebooka.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, okazało się ze moi rodzice o wszystkim wiedzieli ale bali się spytać.
Bardzo Ci dziękuję za Twojego bloga, za ten i za wszystkie inne artykuły, za to że wzbudziłeś we mnie tak gigantyczną odwagę. Jeszcze raz, bardzo dziękuję i z całego tęczowego serca pozdrawiam. :*
P.S
Ta wupowiedz może byc troche chaotyczna i przepraszam za to ale jestem pod wpływem obecnie takich gigantycznych, pozytywnych emocji, że ciężko było coś napisać a miałem dużo do przekazania.
Dziękuję Ci za podzielenie się tą fantastyczną historią! - w imieniu swoim i swoich Czytelników!
UsuńNaprawdę budujące! :)
Dream, a co jak tych traum jest tyle, że człowiek praktycznie cały czas jest w depresji? kiedy to się skończy i ten cały ból się rozpłynie?
OdpowiedzUsuńDepresja jest chorobą i trzeba ją leczyć - to żaden wstyd, a raczej konieczność.
UsuńJeśli podejrzewasz u siebie depresję - jak najszybciej odwiedź lekarza, omów z nim swoje objawy i rozpocznij leczenie. Depresja to nie żart i nie da się jej pokonać techniką omówioną w moim artykule.
Moja technika / podejście pomaga przy problemach natury psychologicznej - jednak nie na etapie, gdy przerodziły się one już w kliniczną depresję.
Dopiero wdrażając leczenie i inne potwierdzone naukowo metody (np. odpowiednią dietę, suplementację, ruch) - możesz liczyć na powrót do zdrowia.
Nie wiem czy to jest depresja, ale na pewno jest to cierpienie. Zaznałem w przeszłości dużo krzywd, nie jakieś w stylu zdrada partnera/ki, śmierć bliskiej osoby itp, ale nadal ciężkie np. znęcanie w szkole. Ogólnie naliczyłbym z kilkanaście osób od narodzin, którzy mniej lub bardziej coś mi wyrządzili. Dodam, że jestem na takim etapie gdzie jak pojawia się emocja, to próbuję z nią pozostać, obserwuję ją, pozwalam ją "przeżuć", tak jak niektórzy coach'owie radzą, więc nie powiedziałbym, że np. nie mam szans, ale też tak jak napisałem CIĄGLE mam tak, że jestem w tym stanie tzn. jak jakaś emocja zniknie to za chwilę odpala się kolejna, znowu zniknie i znowu jakaś emocja i tak ciągle, tak jakbym wyrywał liście z lasu, niby przeżuwam te emocje a i tak zaraz jakaś kolejna. Chciałbym po prostu wiedzieć kiedy nadejdzie moment, gdy wszystko w sobie przerobię.
UsuńJeśli nie wiesz, czy to depresja - idź proszę do lekarza, który zrobi Ci odpowiednie testy (np. Beck'a).
UsuńDepresja to nie żart.
Twoje problemy mogą mieć wiele przyczyn - niekoniecznie stricte psychologicznych. Depresja to nie zawsze konsekwencja przeżyć psychicznych - czasem ma podłoże organiczne - związane (prawdopodobnie) z zapaleniem mózgu lub różnymi zmianami chemicznymi.
Kolejna sprawa - rozumiem, że w Twoim stanie psychicznym szukasz ulgi. Właśnie w tym problem, że to szukanie ulgi może różnie wyglądać. Ludzie uzależniają się od leków, alkoholu, popadają w destruktywne mechanizmy.
Tym bardziej powinieneś podjąć profesjonalne leczenie. Nie musisz być z tym sam - mamy XXI wiek.
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że miałem podobnie. Przeszedłem w życiu sporo - co było związane ze zdrowiem, związkami, rodziną. Niemal nieustannie gnębiły mnie naprawdę kiepskie stany - permanentny lęk, poczucie winy, wstyd, smutek, samotność, zazdrość, frustracja, złość itd.
Dziś na szczęście jestem poukładany od środka. Każdy dzień jest raczej spokojny - dogaduję się sam ze sobą, stałem się bardziej asertywny, rozumiem swoje emocje - nawet te nieprzyjemne, jeśli się pojawiają.
Jak? Sporo, sporo pracy.
Mnóstwo czasu zainwestowałem w umiejętność kwestionowania swoich myśli. The Work, Racjonalna Terapia Zachowań - to było jak siłownia. Dzień w dzień na kartce kwestionowałem swoje myślenie na wszelkich polach.
Potem - gdy dołączyłem medytację - oderwał się ode mnie po prostu kontynent negatywnych myśli. To był przełom. Uczyłem się koncentrować na swoim oddechu, skupiałem się na oczyszczeniu umysłu, na "staniu obok swojego myślenia".
Do tego dołączyłem ruch, dietę, suple.
Mnie się udało. Choć nie było łatwo, ale dziś mogę powiedzieć, że jest mi dobrze w życiu. I że nie ma nic ważniejszego niż to, jak się czujemy sami ze sobą. Reszta to dodatek, scenografia.
Poszukaj u mnie na blogu artykułu "101 sposobów na lęk, stres i depresję" - wsadziłem tam naprawdę sporo rzeczy.
Czuję, że też mnie to czekaj, jeśli nic nie zmienię w swoim życiu, to zwariuję.
UsuńCzy dobrze rozumiem ? nałogi to tylko skutek? gdy odczuję najgorsze emocje, to te nałogi odejdą same?
OdpowiedzUsuńTak, nałogi to tylko skutek.
UsuńKiedyś znany hipnoterapeuta - Milton Erickson - powiedział, że "problem to rozwiązanie." Długo nie mogłem zrozumieć, co to oznacza. Aż w końcu mnie olśniło.
Problem (nałóg itd.) to rozwiązanie... innego problemu.
Tym innym problemem są emocje, które się wyparło, stłamsiło, uznało za "błąd". Brak konfrontacji z nimi powoduje, że "atakują" one znienacka i tracimy nad sobą kontrolę.
Może to powodować nałogi. Nie wszystkie - bo np. palenie jest uzależnieniem także na poziomie fizjologicznym - ale sporą część, np. nałogowe granie w gry, oglądanie seriali itd.
To nie oznacza, że jak odczujesz najgorsze emocje, to nałóg momentalnie odpuści.
Przez swoje najgorsze emocje musisz przejść z otwartym umysłem - co pozwoli Ci zaznajomić się bliżej ze swoim demonem i zrozumieć, że jest on w gruncie rzeczy dobry i po prostu np. Cię ostrzegał lub chronił.
To kompletnie przeramowanie emocji - nadanie jej innego znaczenia, konstruktywnego i wspierającego. Jednak nie jest to możliwe, gdy nie poczujemy w pełni, z jaką właściwie emocją mamy do czynienia i nie odegra ona swojej roli.
Ona po prostu bardzo chce być wysłuchana i zrozumiana. Póki nie jest - będzie "atakować". Co może ludzi pchać w szpony nałogu - przykładowo.
To są tzw. mechanizmy obronne - szeroko opisane w psychologii.
Dzięki DreamWalker :D uwielbiam Twoje podejście do emocji i tego, że radzisz je przepracować, a niekoniecznie uciekać.
Usuń:)
UsuńUciec to można od homofoba albo od warczącego psa. Od własnych emocji ucieczki nie ma.
Dziękuje za ten wpis, jeśli jest szansa na kontynuację, to będę czekał ! To wszystko idealnie opisuję mnie, tyle że ja sobie nie radzę i idę do psychologa.
OdpowiedzUsuńKorzystaj z pomocy profesjonalistów - to bardzo ważne. Oczywiście nikt za Ciebie Cię nie poukłada od środka - ale ważne, byś miał wsparcie. Trzymam kciuki.
UsuńPoruszyłeś , pozwolę sobie się tak zwrócić do autora publikacji, bardzo ważną kwestię, o której psychologowie najczęściej wypowiadają się mało zwięźle i mało przystępnie.Po śmierci parneta, młodego bo miał jedyne 21 lat, ponad połtorej roku dręczyły mnie myśli i włądały emocje złości i rozpaczy, żalu i nienawiści, tęsknoty i życie przeszłością. Ale dzięki dopuszczenieu tych wszystkich uczuć do słowa i wysłuchaniu ich, uświadomiłem sobie, że to , czasami na pewne wydarzenia nie mamy wpływu i trzeba się pogodzić z demonami przeszłości. dzięki wielkie za ciekawy i poruszający artykuł. Życzę zdrowia, które da siłę do napisania nowych inspirujących publikacji.
OdpowiedzUsuńWielki szacunek, że po takiej historii się pozbierałeś i wyciągnąłeś pozytywne, wspierające Cię wnioski.
UsuńTakże życzę zdrowia! I dziękuję za dobre słowa!
Bardzo Ci dziękuję za to, co piszesz. Sto lat temu polecałem Ci w komentarzu zapoznanie się z Eckhartem Tolle i jego spojrzeniem na świadomość i akceptację. To, o czym tutaj piszesz, jest prawie bezpośrednim przełożeniem nauk tego pana. Zaakceptuj chwile obecna taka, jaka jest. Zaakceptuj emocje takimi, jakimi są. Poczuj je i nie opieraj się. I wtedy zobacz, co się stanie - zwarty kłąb energi w ciele zaczyna się uwalniać i zmieniać. W co? Zobaczysz sam 🙂
OdpowiedzUsuńJeszce raz bardzo Ci dziękuję! Bardzo lubię i cenię Twojego bloga. Tym bardziej, że można tu znaleźć i coś dla ducha i coś dla ciała i umysłu 🙂 A taki balans to właśnie sztuka i radość życia 🙂
Dziękuję za miłe słowa :)
UsuńWitam, mam dwa pytania:
OdpowiedzUsuń1. będąc uzależnionym od komputera/telefonu, jak wyłączyć je na kilka godzin, usiąść i czuć emocje? Nie potrafię. Po prostu.
2. co jeśli jest emocja, ona opada w 80%, a tu nagle pojawia się inna emocja i przyćmiewa tą pierwszą. Czyli co jak nie odczuję w pełni emocji pierwszej.
1. Jeśli nie potrafisz wyłączyć komputera / telefonu - to potrzebujesz pomocy specjalisty.
Usuń2. Jeśli emocja opada, to ją zostaw. Najwyraźniej nie jest już potrzebna. Skup się na tej emocji, którą czujesz w danym momencie.
No ale często jest tak, że emocje nie przypominają kolejki w hipermarkecie... nie wychodzą pojedynczo. Ja np. czuję trudną emocję, mija 5 sekund i pojawia się zupełnie inna i jak mam pracować jak zanim zacznę ją procesować, to wypierana jest inną. W kółko tak mam. Rzadko zdarza się, abym mógł uwolnić jedną, potem drugą, trzecią, itd. To bardziej stan emocjonalny niż emocja, chyba że mam czuć ten stan (ogólnie)...
UsuńDream, a Ty jak czujesz emocje? Trudno wyobrazić sobie, że czujesz ból i jesteś niewzruszony. Czy możesz napisać jak u Ciebie to wygląda? Czy potrafisz nie uciekać w haluny umysłu? A co z bólem dyskomfortu? Wejście w haluny umysłu to komfort, rezygnacja z tego na rzecz czucia to dyskomfort. Ludzie uciekają od czucia, tak jak napisałeś.. i to jest najgorsze:( czemu tak trudno wybrać czucie zamiast przyjemnych iluzji
Żadna emocja nie trwa 5 sekund - one mogą się nakładać, ale nie - jak to napisałeś - trwać 5 sekund.
UsuńProblemów może być kilka. Ale zacznijmy od podstaw.
1. Poczytaj, czym jest medytacja oddechowa - świadome oddychanie. Zacznij praktykować codziennie przez minimum 20 minut. Po ok. 7 dniach powinieneś już być o wiele bardziej świadomy tego, co się z Tobą dzieje. Twoja koncentracja się poprawi i będziesz w stanie znacznie szybciej uświadamiać sobie, jaki stan emocjonalny Cię naszedł.
2. Naucz się nazywać emocje po imieniu. Często to jest właśnie dużym problemem. Ludzie nie potrafią odróżnić złości od zazdrości, poczucia winy od wstydu - wrzucając wszystko do jednego worka pt. stres. Nazywając emocje po imieniu - łapiemy ją bardziej świadomie.
3. Pisz na kartce cokolwiek. Nawet, jeśli to ma być bełkot. To też praktyka - podejmowanie kolejnych prób złapania tego, co się czuje, na piśmie.
Zastanów się, co znaczy wg. Ciebie "procesować emocję" - bo użyłeś takiego stwierdzenia, a ja nie bardzo wiem, co masz na myśli.
Ja czuję emocje tak samo, jak każdy inny człowiek. Wiele lat zmagałem się ze stanami emocjonalnego impasu - i poświęciłem bardzo dużo czasu na to, by swoje emocje ogarnąć, zrozumieć, uporządkować. Dzięki temu dziś - nawet jeśli czasem czuję się źle - to jednak z czystym sumieniem mogę nazwać się osobą w 100% zrównoważoną emocjonalnie.
Ból jest sensacją fizjologiczną, która ma nas ostrzegać przed uszkodzeniem ciała - zazwyczaj. Nieprzyjemne emocje względem bólu czujemy tylko wtedy, gdy przypisujemy mu inne niż to znaczenie - że nas "krzywdzi", że "robi nam na złość, że "mnie boli". Jedyny prawdziwy opis to "odczuwam ból, bo moje ciało chce mnie ostrzec".
Nie da się nie uciekać w "haluny umysłu" - to naturalny i bardzo potrzebny proces, w ramach którego przywołujemy cenne doświadczenia lub też projektujemy swoje zachowanie na przyszłość. Po co się tego pozbywać?
"Wejście w haluny umysłu to komfort". Nic podobnego. Tworzenie halun może być przyjemne albo koszmarne - zależy co i jak halunujesz. Emocje są generowane przez: aktualny stan fizjologiczny ciała (np. procesy zapalne, ułożenie kończyn), otoczenie (sytuacja, temperatura), interpretacje wydarzeń (osądy, interpretacje itd.). Jak można od tego uciec? To przecież dzieje się non stop?
Ludzie próbują wygasić swoje nieprzyjemne emocje zamiast pozwolić im zaistnieć. Nie chcą ich manifestacji, bo mają negatywne przekonania na ich temat (np. "stres szkodzi", "nie powinienem czuć teraz X" itd.). Gdy uwolnimy się od tych przekonań - emocje rozwiną skrzydła, dobiją nas, ale dotrze nas ich przekaz, dzięki któremu nasze życie stanie się lepsze.
Procesowanie emocji, czyli pozwolenie na to, aby zaistniały i przeszły przez nas.
UsuńNiestety nie daję rady z tym. Po prostu uciekam od emocji. Najgorsze są emocje wku*wu.. Emocje to też dialogi, u mnie wraz z wkur*em dochodzi wiara w myśli typu "dusza istnieje", "to dusza/bóg mi to robi" i takie tam inne duchowe pierdololo, w które mój umysł uwierzył. Katie Byron mówi o niewierze w myśli, ale trudno jest działać z pozycji zdystansowanego obserwatora jak do głosu dochodzą najtrudniejsze emocje... gdyby nie były trudne, uwolniłbym je, a tak co mogę jako zwykły człowiek? Wyobraź sobie jesteś zdradzony, pojawiają się emocje (same smoki/bossy, jak w artykule). NIE DA się tego czuć bez wchodzenia w dialogi czy mechanizmy obronne! No kurde, bo jak niby? Hitler zabiłby mi rodzinę, *okej to ja pozwolę emocjom zaistnieć, w końcu znikną*, no heloł? jak? bo wg mnie to możliwe chybaa, gdy jest się buddystą medytującym od 50 lat. Z drugiej strony: emocje to z reguły różne ściski/gniecenia w klatce piersiowej. Trochę glupio, że te ściski wygrywają z człowiekiem nie uważasz? Ścisk w brzuchu, ścisk w szyi, ścisk w klatce piersiowej, a ludzie uciekają całe życie. Najwyraźniej nie da się inaczej.