1. Pokonanie lęku
Podziękuj im za to. Chcą dla Ciebie dobrze.
Dzięki lękom żyjemy. Bo potrafimy ostrzec samych siebie przed zagrożeniami. I ich uniknąć, zapobiec im lub też przygotować się na nie.
Zacznij zadawać sobie w myślach pytanie: "Dlaczego ten najgorszy scenariusz nigdy się nie wydarzy?" (koniecznie z intonacją pytającą!). Twój umysł zacznie sam szukać argumentów. Przeanalizuj je świadomie i racjonalnie.
Druga kwestia - sprawdź, czy możesz coś zrobić, by zapobiec najgorszemu? Co możesz zrobić już teraz, by zmniejszyć szansę, że nastąpi najgorszy scenariusz?
Spisz to na kartce.
Czy jest jakaś droga ucieczki? Czy masz jakiś plan? Czy będziesz walczył? Jak? Czy ktoś może Ci pomóc?
Wstyd jest dobry.
Wstyd reguluje życie społeczne.
Gdyby nie wstyd, ludzie oddawaliby się czynnościom fizjologicznym na ulicy. Obnażali się, wzywali się w miejscach publicznych. Zachowywali w nieprzewidywalny sposób.
Dzięki temu, że się wstydzisz, udaje Ci się dopasować do grupy, do rodziny, do społeczeństwa - wiesz, co Ci wolno, a co nie - za co otoczenie Cię wyśmieje lub zacznie tępić.
Nie chodzi tu już o realne, obiektywne zagrożenie, jak w przypadku lęku. Tu chodzi o odrzucenie społeczne. O bycie "dziwnym, innym, odstającym".
Wstyd powiązany jest z koncepcją roli społecznej. Jesteś synem? (Nie) powinieneś zatem robić X, Y, Z... itd. Jesteś mężczyzną? Zatem (nie) powinieneś X, Y, Z... itd.
Właśnie tu jest ukryta istota wstydu - zbudowany jest na podstawie przekonania "gdy jest się w roli X, to (nie) powinno się".
Jesteś chłopakiem? Nie powinieneś płakać. Powinieneś być dzielny. Powinieneś odłożyć swoje emocje na bok i zacisnąć zęby. A najważniejsze - nie powinieneś być ciotą, pedałem, interesować się innymi chłopakami. Powinieneś lubić cycki.
Jesteś Polakiem? Więc powinieneś być patriotą. Być wierzący. Powinieneś kochać Polskę. Nie powinieneś "kalać własnego gniazda" - pisząc coś złego o Polsce. Honor powinien być dla Ciebie najważniejszy - nawet kosztem życia i zdrowego rozsądku.
Jesteś katolikiem? Powinieneś wiedzieć, co jest dobrem, a co złem. Powinieneś słuchać księdza. Nie powinieneś walić konia.
Jest tego gówna w CHUJ.
Każde z tych przekonań to kolejna próba regulacji TWOJEGO życia przez społeczeństwo - przez otoczenie, przez rodzinę, grupę etc. Jeśli złamiesz te niepisane reguły - narazisz się na ostracyzm, ośmieszenie, odrzucenie. Ludzie nie będą się chcieli z Tobą zadawać.
Pierwszym krokiem, aby wyjść z matni wstydu, jest zastanowienie się, czy dana reguła życia społecznego rzeczywiście ma sens - czy jest aktualna? Czy jest potrzebna? Czy jest mądra?
Np. nie powinienem płakać. Czy serio? A co się stanie, gdy się rozpłaczę? Czy oprócz negatywnej reakcji otoczenia, obiektywnie zdarzy się coś złego? Czy komuś to szkodzi? W jaki niby sposób?
To jest kwestionowanie. Mądre i świadome badanie konsekwencji i ogarnianie racjonalne tematu.
Drugim krokiem jest wyrobienie sobie wyrozumiałości względem samego siebie. Społeczeństwo może chcieć Cię ukarać, ale nie dokładaj do tego cegiełki i powstrzymaj samego siebie przed tym samym. Bądź swoim najlepszym partnerem.
Jesteś tylko człowiekiem. Jesteś, jaki jesteś. Taki się urodziłeś. Masz się tłumaczyć z tego?
Odwróć regułę. Dlaczego powinienem płakać? Dlaczego nie powinienem być dzielny? Dlaczego powinienem być: ciotą, pedałem, "gejkiem"?
Twój umysł otworzy się na nowe rejony.
Za bardzo się obnosisz. Nie powinieneś pokazywać swoich preferencji. Jesteś za bardzo gejowski. Widać to po Tobie. Pracuj nad sobą bardziej. Powstrzymuj się.
Bo jak nie, to się okaże, że... jesteś złym człowiekiem.
Poczucie winy jest dobre.
Reguluje Twoje własne zachowania. Sprawdza, czy są zgodne z TWOIM systemem wartości (albo takim, który za swój uznałeś). Uczciwość jest dla Ciebie ważna? Myślisz o sobie, jak o uczciwym człowieku?
Więc powinieneś zachowywać się uczciwie. Stresuje Cię wizja, że mógłbyś okazać się oszustem (intencjonalnym czy nie). Czułbyś się winny.
Ludzie wymuszają na sobie w ten sposób szereg różnych zachowań.
Powinienem być pracowity, bardziej wydajny. Powinienem się rozwijać. Powinienem wyciągać wnioski z błędów. Nie powinienem się mylić. Nie tak często.
I tak dalej.
"(nie) powinienem" - to jest rdzeń poczucia winy.
Podobny do wstydu, ale jednak inny. Wstyd dotyczy regulowania życia społecznego - poprzez wcielanie się w społeczne role. W przypadku poczucia winy - regulujesz swoje zachowanie w oparciu o swój system wartości i swój obraz samego siebie.
Chcesz być dobrym człowiekiem i będziesz bronił swojego dobrego obrazu samego siebie. Bo czułbyś się fatalnie z myślą, że żyjesz niezgodnie ze swoim wewnętrznym kodeksem.
Bycie gejem kojarzy się wielu ludziom z byciem rozwiązłą osobą. Lekkich obyczajów. Z byciem "miękkim", obrażalskim, zmanierowanym. Jeśli jednocześnie uważasz, że powinieneś być wierny, monogamiczny, twardy, męski itd. - to masz koktajl, który musi eksplodować poczuciem winy.
Bo jak to? Jesteś gejem i jednocześnie powinieneś być męski? Jak to możliwe?
Idźmy dalej - bo to nie koniec.
Dlaczego gej miałby być "złym człowiekiem"? Ano dlatego, że złamał regułę naturalności. Wynaturzył się. Gej jest abominacją, mutacją, zboczeniem. A Ty przecież powinieneś być normalny!
Gej przeciwstawił się "prawom natury", "prawom boskim" etc. Są osoby, które bardzo chcą, byśmy czuli się jak źli ludzie. Zatruci do rdzenia swoim zboczeniem. Swoimi "preferencjami".
Którzy będą nam udowadniać, że "sami sobie to wybraliśmy" - a więc sami sobie jesteśmy winni. Że mogliśmy wybrać inaczej. Że jeśli dostaniemy wpierdol, to nasza wina, bo mogliśmy nie być gejami - albo przynajmniej się nie obnosić.
Koncepcja "grzechu" jest tutaj szczególnie mocna w naszym kraju. Jak grzeszysz, to nie pójdziesz do nieba. Niezły straszak, by trzymać wszystkich w ryzach. Wyobraźmy sobie niebo, piekło, a potem dodajmy warunki wstępu do jednego i drugiego. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego chrześcijaństwo ma takie czarno-białe widzenie świata? Właśnie dlatego.
Kluczowa aformacja?
"Dlaczego jestem dobrym człowiekiem?"
Dlaczego geje to dobrzy ludzie? Dlaczego to ludzie uczciwi, kochający, mądrzy, wierni? Dlaczego?
Powtarzaj te pytania w myślach - koniecznie z akcentem pytającym. Wtedy Twój umysł sam zacznie udowadniać sobie, że jesteś dobrym człowiekiem - "pomimo swojej orientacji".
Odkryjesz, że orientacja seksualna nie determinuje, jak np. (nie)wierność, zdolność do kochania, uczciwość itd. To są cechy indywidualne, pojedyncze zachowania, a nie generalnie tendencje.
Jesteś gejem i jesteś także dobrym człowiekiem.
Mogłeś mieć lepsze życie. Żonę, dzieci, kochającą rodzinę, wspierających rodziców. Ale okazałeś się wynaturzeniem - wolisz chłopców. Przez co ominie Cię w życiu wszystko to dobre, co spotyka normalnych ludzi.
Niezły gnój, co nie?
Po co produkujemy żal i rozczarowanie?
Żal pojawia się, gdy zmarnowaliśmy jakąś szansę, okazję. I ma na celu sprawić, że następnym razem ją wykorzystamy. W sobotę postanowiliśmy nie jechać na imprezę - a potem widzimy fotki, jak nasi znajomi świetnie się bawili. I żałujemy, że nas tam nie było. Mówimy sobie, że następnym razem jednak się wybierzemy.
Jeśli żałujesz, że nie urodziłeś się hetero - to tak, jakbyś próbował przekonać siebie, że gdy urodzisz się następnym razem, to postarasz się nie już nie być gejem, bo przecież ominie Cię rodzina, dzieci i domek na przedmieściu.
Po pierwsze - są pewne badania, które pokazują, że związki HETERO są mniej trwałe i szczęśliwe, niż GEJOWSKIE. Mówię serio. Geje lepiej rozumieją się nawzajem, bo są do siebie bardziej podobni, niż kobieta i mężczyzna.
Po drugie - jeśli w życiu ominęło Cię szczęście rodzinne, dzieci i kochająca rodzina, to przez głęboko zakorzenioną homofobię, uprzedzenia i brak edukacji seksualnej. Słowem: przez tępe społeczeństwo. A nie przez to, że urodziłeś się gejem.
Rozczarowanie to z kolei efekt tworzenia oczekiwań. Oczekujesz, że zmienisz się w hetero? Że poznasz dziewczynę, która sprawi, że staniesz się "prawdziwym facetem" i odciągnie Twoją uwagę od "chłopaczków"?
Oczekujesz od siebie niemożliwego.
Równie dobrze możesz oczekiwać, że staniesz się rudy, czarnoskóry albo że nagle urośniesz do 250 cm. Możesz to robić, ale to gwarancja złego samopoczucia.
Rodzice będą Tobą rozczarowani. Najpewniej tak. Przynajmniej na początku. Nieświadomie z góry zakładają, że przecież kiedyś zaczniesz interesować się dziewczynami. Że założysz rodzinę itd.
A tu CHUJ.
Ale to ich problem. To wynik braku edukacji seksualnej. Tego, że nikt im nie powiedział, że są na świecie geje i tego nie zmienisz. Możesz z tym walczyć, obrażać się, szantażować - chuja osiągniesz. To nie jest Twój problem.
Problemem może być to, że jesteś przywiązany do rodziców i chciałeś być tzw. dobrym dzieckiem. A przecież bycie gejem oznacza, że jesteś złym dzieckiem. Co nie?
Badania pokazują jednak, że geje to najlepsi synowie. Nie dość, że łagodniej przechodzą okres nastoletniego buntu (albo w ogóle), to jeszcze są bardziej współczujący i prospołeczni - wspierają rodzinę, poświęcają się częściej.
Pomyśl o typowym synu hetero.
Też masz ten obraz, co ja?
Zatem kolejny obiegowy bullshit nt. gejów poszedł się jebać.
Nie ma czego żałować. Urodziłeś się gejem. Czeka Cię życie takie, jakie Cię czeka. Myślenie, w kategoriach "byłoby lepiej, gdybym był hetero" - to przepis na to, by źle się czuć. Po drugie - chuja wiesz, czy byłoby lepiej. Może lepiej, że jesteś gejem. Rozczaruj wszystkich dookoła, którzy oczekiwali, że będziesz dymał laski.
Niech się rozczarują, obrażą i... wpierdalają z Twojego życia.
Homoseksualizm? Przecież to obrzydliwość? Sam Bóg tak powiedział - i to dość jednoznacznie. Więc jak tu się z tym kłócić?
Obrzydzenie jako emocja / odruch fizjologiczny ma na celu chronienie nas przed chorobami i zakażeniem. Widzisz gówno? Pęcherze ropne? Wycieki serowatych upławów z zakażonych narządów rodnych? Nie żryj , nie pij, nie dotykaj. To dobry pomysł, żebyś się czymś nie zaraził.
Umysł ludzki jednak zaskakuje elastycznością. Koncepcję "choroby" potrafi rozciągnąć znacznie szerzej. W pewnym eksperymencie odpakowywano przy uczestnika szczotkę do czyszczenia kibli i mieszano nią zupę w garnku. A potem dawano ludziom do spróbowania tej zupy. Reakcja była do przewidzenia. Zupa ludziom stawała w gardle.
Głupie skojarzenia.
Jeśli ktoś uważa homoseksualizm za chorobę - nic więc dziwnego, że automatycznie zaczyna tworzyć obrzydzenie. Nikt o zdrowych zmysłach przecież nie chce się "zarazić" albo "nabyć choroby" poprzez np. naśladowanie / modelowanie (z kim się zadajesz, takim się stajesz).
Mam nadzieję, że już na tym etapie dociera do Ciebie, jaka to bzdura.
Homoseksualizm jest wytworem natury - w gatunku ludzkim i setkach innych. Nie może być sprzecznym z naturą, bo nie ma rzeczy sprzecznych z naturą. Wszechświat nie może spłodzić czegoś niezgodnego z własnymi zasadami - gdyby stworzył, to by oznaczało, że są zasady, których nie znaliśmy.
Gdy naukowcy odkrywają, że galaktyki krążą wg innych wzorów na grawitację, niż te, które obowiązują na Ziemi (co jest faktem), to nie mówią, że "galaktyki są sprzeczne z zasadami natury" - tylko kurwa szukają nowych zasad.
A nie wszczynają kampanię nienawiści przeciwko "wynaturzonym galaktykom, które wybrały, by poruszać się wg innych wzorów".
Kogoś brzydzi, jak się dwóch facetów całuje? To jest efekt jego myślenia, a nie obiektywnych faktów. Dwoje całujących się ludzi nie jest źródłem chorób - nie jest więc obiektywnym źródłem obrzydzenia. Ktoś rozciągnął swoją koncepcję "choroby" na inne pojęcia, które obiektywnie nie są złe.
To jak z chwastami. Chwast nie miał przeświadczenia przez miliony lat, że jest chwastem i komuś szkodzi. Dopiero przyszedł człowiek, zaczął coś uprawiać i stworzył pojęcie "chwastu", żeby zbiorowo nazwać rośliny, które szkodzą jego uprawom.
Problem w tym, że to chujowa analogia - bo my nikomu nie szkodzimy. Nie zabieramy swoim homoseksualizmem nikomu niczego, nie odbieramy praw, możliwości, zasobów.
Dlatego traktowanie nas jak "zarazy" jest kuriozalną stratą energii.
Dobre aformacje w tym temacie?
"Dlaczego homoseksualizm jest zdrowy, dobry, naturalny, potrzeby?"
Czyli: nie wolno mi być gejem.
Złość generalnie jest dobra. Gdy ktoś (ja sam także) łamie moje zasady - oburzam się, wkurzam i karcę.
Ktoś grzebie mi w torbie? Jestem wkurwiony. Ktoś sra mi na środku salonu? Jestem wkurwiony.
Wszystko bazuje na koncepcji zakazów i nakazów - i karania za wykroczenia.
Wkurzam się, że ktoś sra mi w salonie nie tylko dlatego, że mi sra - ale również dlatego, że uważam, że mu nie wolno. Że mój salon to nie wychodek. Że srać trzeba gdzie indziej.
Gdybym jednak przełamał się i pozwoli temu biednego człowiekowi srać w moim salonie - powiedział mu: sraj tutaj, to jest okej - złość by mi minęła. Dlaczego?
Bo złość i oburzenie służą do karania. Do wyznaczania granic.
Jeśli złapiesz się na złości (szczególnie do samego siebie i szczególnie odnośnie bycia gejem) to znak, że masz pewną granicę.
Jeśli ktoś wierzy, że nie wolno być gejem, że panuje "zakaz" obnoszenia się, wykazywania zainteresowania mężczyznami itd. - to będzie sam siebie chciał ukarać, gdy przyjdzie mu na to ochota.
Tak, są przypadki ludzi, którzy np. karzą się za oglądanie gejowskiego porno. To "tak nie wolno". Co jest bez sensu, bo po to ludzie kręcą porno, żeby ktoś to oglądał.
Ludzie wkurwiają się na siebie za to, że nie są tacy, jacy być powinni. Że wciąż robią X, a ciągle nie robią Y.
Są też "boskie" zasady od "surowego Boga" - szczegółowe wytyczne biblijne, komu trzeba zajebać, kogo ukamienować itd.
Wszelkie te boskie zasady to właśnie ta sama bajka - tym jednak gorsza, że te niby boskie zasady pochodzą przecież od samego Boga. Wydają się więc takie "ponad" wszystkim.
Jednak cóż to za Bóg, który najpierw tworzy Wszechświat, a potem musi go regulować dodatkowymi zasadami, bo nie spełnia jego wymogów.
Ale łorew.
Zakwestionuj wszelkie "nie wolno", "muszę" itd. A co się stanie, jeśli zrobisz inaczej? Jeśli złamiesz zakaz / nakaz?
Dlaczego Ci jednak wolno? Dlaczego nie musisz?
Spędź z tymi pytaniami tyle czasu, ile będzie trzeba, żeby Twój umysł otworzył się na nowe.
To długa droga.
Nie pokonasz tych demonów dziś ani jutro. Nie od razu. Nie wszystkie naraz.
Ale najpierw zacznij od jednego. Obezwładniaj go kawałek po kawałku. Odbieraj mu moc - kwestionując jego przekonania i odwracając je, afirmując te odwrócenia. Rób to dzień w dzień. Daj sobie 20-30 minut codziennie, by to robić. By się konfrontować. By odwracać myślenie. By przecierać nowe szlaki.
Im bardziej się przyłożysz, im więcej czasu spędzisz nad tym - tym szybciej zauważysz i poczujesz efekty.
Wszystko po to, byś pewnego dnia stanął przed lustrem i czuł w 100%, że akceptujesz swoją orientację totalnie, bez żadnego "ale".
To jest największa broń przeciwko homofobii - nie mieć jej w sobie ani grama.
Powodzenia!
***
Wciąż wielu gejów nie do końca akceptuje swoją orientację seksualną - a w Polsce panuje nie tylko spora homofobia, ale też prawdziwy deficyt pomocy psychologicznej dla osób LGBT+. Dlatego też stworzyłem praktyczny poradnik, którym możesz sobie pomóc dojść do porozumienia z samym sobą w kwestii swojej seksualności:
Jak zaakceptować siebie jako geja
Przedstawiam w nim prostą, sprawdzoną i skuteczną metodę (zbudowaną w oparciu o wiele różnych metod psychologicznych) pracy nad swoimi przekonaniami, myśleniem, postawą i emocjami - technikę, którą możesz szybko się nauczyć i samodzielnie stosować w zaciszu swojego domu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PORADNIKU
KUP EBOOKA / KSIĄŻKĘ DRUKOWANĄ
***
Autorze mam pewien problem,który zdarza mi się miewać od czasu do czasu,a właściwie,chodzi mi o tolerancję,zwłaszcza dla heteryków. Od zawsze właściwie zastanawiam się jak oni mogą woleć kobiety,skoro mężczyźni są tacy wspaniali?
OdpowiedzUsuńNie mieści mi się to w głowie.
Winię ich też w głównym stopniu za szerzenie homofobi, bifobii i transfobii ogólnie do naszego środowiska LGBTQ+...
Dla mnie jest ważne,żeby jednak nasze środowisko było szanowane,ale również wiem,że moje myślenie w stosunku do heteryków nie jest fair... Wiem,że są również,obok homofobów chłopaki hetero,którzy wspierają,którzy edukują,którzy rozumieją. Osobiście spotkałem tylko jednego,który mnie zrozumiał i powiedział,że mu to nie przeszkadza. Było to miłe,bo i on jest bardzo miły.
Również w mediach wypowiadali się panowie hetero(chyba),którzy mówili o nas dobrze. Nie chciałbym bardzo dzielić ludzi na orientację,na strony "my" -dobrzy, "wy" - źli. Chciałbym być człowiekiem,który rozumie odmienności,szanuje innych,a mój problem polega na tym,że nie wiem czy ja tych heteryków szanuję,kiedy myślę o nich w ten sposób. Być może albo powiesz,że na pewno to kwestia przekonań o panach hetero albo w ogóle o życiu,ludziach...
Bo jeśli heterycy myślą o nas,gejach tak samo jak ja o nich,to nic dziwnego,że jest tyle homofobii.
Nie jestem również pewny czy i we mnie nie ma homofobii,chociaż tutaj jakoś jestem skłonny bardziej nas zrozumieć,sam nie wiem dlaczego. Wciąż żyjemy w hetero matriksie tak naprawdę zauważam to na co dzień. Zauważam też jak bardzo te wszystkie koncepty męskości, heteroseksualności,kobiecości i ogólnie gejowatości nam szkodzą, są nieprawdziwe,ograniczające,zbędne,a nawet często nieludzkie. Tak naprawdę to nie wiem autorze o co mi chodzi w tym wszystkim. Napisałem ci,co leżało mi na sercu od dłuższego czasu i liczę,że coś mi na to powiesz.
Może również drażni mnie fakt,że heterycy są większością i również fakt,że nie interesują ich inni mężczyźni. Chociaż często patrzą na innych gości, mimo bycia hetero,mimo,że w naszej kulturze to jest zabronione..dostrzegam tą ludzką stronę w heterykach,ale chyba demonizuję ich orientację wybielając naszą.. Nawet próbowałem w głowie wyrównać orientację jako koncept heteroseksualności,a homoseksualności,ale nie wychodzi mi,póki,co... A przecież to,która orientacja jest lepsza lub gorsza to bzdura,bo każda jest taka jaka jest po prostu. Do tego dochodzą też inne czynniki. Nie wiem,co założyć,że jak ktoś jest hetero to nigdy nic już z mężczyzną nie zrobi? W ten sposób uniknąłbym rozczarowania,którego się boję. Ale zawsze krępuje mnie ta myśl,że przecież zdarzało się,że jednak heteryk coś poczuł więcej do chłopaka geja czy hetero innego,więc jak to wszystko wyjaśnić? Czy te uczucia,orientacje są tak labilne? Nurtuje mnie to autorze. Dlatego wysyłam te wątpliwości w próżnię internetu,prosto do ciebie,z nadzieją,że coś na to poradzisz. Kiedy skończyłem to pisać poczułem ulgę,ale gdy myślę o tym problemie jestem sfrustrowany.
I chciałem ci jeszcze napisać,że bardzo szanuję cię za to,że chyba nigdy nie robisz błędów ortograficznych,językowych,stylistycznych.
To jest rzadka cecha, i w jakiś sposób świadczy o mądrości człowieka.
Pozdrawiam,Kamil 21 lat.
Pytanie brzmi: Po co Twojemu umysłowi taka reakcja? Po co mu ta frustracja? Co chce nią osiągnąć? Jakich efektów się spodziewa? A gdybyś uznał, że hetero są tak samo okej, jak homo - to co byś na tym stracił?
UsuńJeśli reakcje emocjonalne się utrzymują - to znaczy, że to nie jest po prostu nawyk czy proste przekonanie. To może być mechanizm obronny.
Może to być coś w stylu "jestem homo, jestem lepszy" - więc skoro tak, to ktoś musi być gorszy (czyli hetero). Pytanie, czy potrzebujesz takiego przekonania, że jesteś lepszy? Czy bez niego będziesz gorszy?
Często jak ludzie krytykują jakieś grupy społeczne (pomimo że znają wyjątki i nie mają podstaw aż tak dalekosiężnie generalizować) - to kryje się za tym chęć utrzymania jakiegoś obrazu siebie. Bo gdyby go nie było, to ktoś czułby się źle.
Możesz np. napisać list do heteryków i wyrzucić im wszystkie swoje pretensje - być może dojdziesz między linijkami, w czym tkwi sekret Twojej frustracji.
Frustracja pojawia się, gdy coś chcemy usilnie osiągnąć, ale nie udaje nam się - walimy głową w mur. Pytanie, co Ty chcesz osiągnąć?
Autorze najgorsze jest to,że ja mam w ogóle chyba dużo takich przekonań ,frustracji i wkurwia mnie to całe pisanie i rozumienie bo to trwa u mnie od kilku miesięcy dobrze xd i tego jest za dużo już ja spisałem chyba z tony kartek w sensie na pewno cały zeszyt A4 i jest lepiej ale ciągle i tak wychodzą jakieś nowe niekorzystne przekonania. Nawet ty zacząłeś mnie wkurzać od pewnego czasu nie wiem dlaczego chyba,że przez to,że reprezentujesz świat gejów i w ogole jakiś wzorzec geja a ja nie wiem czy siebie przez to nienawidzę czasami i tej nienawiści nie projektuje na ciebie. Próbuje się zaakceptować to kilku lat i chuja to daje więc sam nie wiem co robić
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wiem już nic. Mam wrażenie że ty nie potrafisz zrozumieć takich osób dla ciebie to jest takie oczywiste wszystko,proste. Wymagasz od innych by kontrolowali swoje emocje co jest niemożliwe nawet ty sam tego nie umiesz w 100%>. Mam wrażenie,że ten blog mi zrył tylko banię. Pokazujesz rzeczy ktorych nie ma w rzeczywistości. Rzeczywistość jest taka,że żyjemy od pierwszego + ukrywamy to kim jesteśmy bo taki mamy klimat. Więc nie okłamuj siebie i innych gejów że to jest zajebiste bo nie jest. I prawdopodobnie nigdy nie będzie ... Bo inni tego nie akceptują nie rozumieją i nie są w stanie zrozumieć. Mają nas za dziwadła które nie powinny istnieć wybryki natury. Gratuluję ci, że się pogodziles że sobą ja nie umiem i pewnie tak zostanie do końca. Próbowałem udawać że jest ok próbowałem wszystkiego. Dlatego chcę zmienić ta pieprzona orientację bo jej nienawidzę. A ciebie nienawidzę bardziej bo dajesz złudną nadzieję,że gej może być szczęśliwy nie może. Inny może tak może ale nie ja na pewno nie. Taki już jestem. Uwielbiałem ten blog i ciebie ale teraz żałuję że w ogóle uwierzyłem że mogę się zaakceptować bo kurwa nie mogę. Bo moi bliscy mnie takim nigdy nie zaakceptują bo ja siebie przez to nie zaakceptuje. I tego zazdroszczę hetero tylko tego,że nikt ich orientacji nigdy nie podważy i nie zakwestionuje a nasza? Setki popaprancow i religii ideologi itp. żygac się chce jak się o tym pomyśli.
Super dla ciebie że się akceptujesz żyj w pokoju.
Jesteś jedyną osobą która rozumie mnie zawsze w 100% w komentarzach i dlatego ci to napisałem. Bo mi odjebalo. Albo napisałem prawdę o tym czego do siebie nie dopuszczalem. Po prostu przez ciebie czuję się kimś gorszym,bo nie umiem tych wszystkich rzeczy co ty,wiec jestem gorszym gejem. Bo ty dla mnie byłeś wzorcem. a zrozumiem,że nie jestem już w stanie dorównać nikomu ani gejowi ani hetero. Jestem mega nieszczęśliwy nie wiem co mnie powstrzymuje przed samobójstwem tylko strach przed piekłem. A najlepsze jest to,że nigdy nie miałem tych myśli i nie czuję nic od kilku miesięcy nie czuję nic gówno. Nawet nie mogę płakać,nie umiem. Nikt mi nie jest w stanie pomóc. Nikt nie wie co się u mnie dzieje. Przez to,że jestem gejem zawalam życie, przegrałem je juz przez to. Nienawidzę siebie. Jestem złym człowiekiem od dawna od zawsze. Że w ogóle pomyślałem że mozna być gejem. Nie mozna. Nigdy nie można było. Tylko można było być hetero. Nie rozumiem dlaczego ja? Nie wiem co zrobiłem. To wszystko jest takie chujowe. I ty nie jesteś w stanie mnie zrozumieć autorze.. nikt nie jest w stanie ani mi pomóc. Moje życie to dno i porażka przez bycie gejem. Żałuję że się urodziłem jako gej chciałbym na nowo jako hetero. I zapomnieć o tym bólu. Ja chciałem tylko móc porozmawiać o tym normalnie,że wolę facetów ale nie idzie nie mogę nawet tego. Kończę nie zabije się ale czuję tylko ból. Mimo,że szczerze nie czuję niczego żadnej emocji. Czego ci zazdroszczę szczęśliwego życia i tego,że podobno czujesz tak wiele. Chyba robię sobie odwyk od tego bloga.
Mogę się tylko domyślać, jak się czujesz. A domyślam się, że fatalnie. Może być tak, że Twój stan jest na tyle poważny, że rozsądnie byłoby skontaktować się z lekarzem, który pomoże Ci dobrać odpowiednią farmakoterapię - uspokoić się, wyciszyć i stworzyć podłoże do dalszej pracy.
UsuńDruga sprawa - jeśli te wszystkie przekonania, które tutaj wyraziłeś - bardzo toksyczne, ograniczające i destruktywne wręcz - są dla Ciebie aż tak wielkim problemem - być może sam sobie nie poradzisz - i będziesz potrzebował pomocy terapeuty, który pomoże Ci się uporać z całą tą krzywdą, złością i innymi rzeczami. Wygląda mi to na robotę na parę miesięcy albo lat.
Jeśli jakakolwiek rada jest tutaj na miejscu - to chyba tylko taka, byś pamiętał, że nie jesteś swoim umysłem i swoimi myślami - jesteś kimś więcej, ponad to. Możesz sobie wierzyć w to wszystko, może Ci się to wydawać prawdą, ale to tylko wyuczone reakcje umysłu.
Przed Tobą wiele pracy - więc będę trzymał za Ciebie kciuki, byś możliwie jak najsprawniej opuścił matrix, w którym żyjesz. Czy to z techniką Core Drift, czy z terapeutą, czy z lekarzem. Naprawdę zachęcam Cię do pomocy samemu sobie. Rozumiem, że jest źle - ale wierzę, że z tego wyjdziesz. Też żyłem w mentalnym piekle - od 8 roku życia mam nieuleczalną chorobę jelit, która przyniosła mi w życiu niewyobrażalną ilość cierpienia, bólu i upokorzeń - doprowadzając mnie do skraju wytrzymałości, głębokiej depresji, nerwicy, traumy. Ale jeśli ja - osoba de facto neurotyczna, hipersensytywna - wyszedłem z tego o własnych siłach - to i dla Ciebie jest nadzieja. Chory jestem do dziś - ale ten ból nie jest już cierpieniem. Jestem dogłębnie pogodzony ze sobą i z tym wyrokiem.
Wierze w Ciebie.
Autorze dziękuję. Tak bardzo się bałem ,że zaczniesz na mnie w komentarzu wrzeszczeć. Chyba muszę pogodzić się z tym,że mam takie myśli... Ale z drugiej strony czasami coś sprzyjającego przyjdzie mi do głowy. I kiedy myślę,że już okej ,że akceptuję siebie to pojawia się nagle takie coś jak wyżej...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie,że przez to nic mnie już nie cieszy,że dopóki nie zaakceptuję siebie to nie będę szczęśliwy,a z drugiej strony myśl ,co jeśli to się nigdy nie stanie? Tak jak pisałeś to nie jest łatwy proces. Jest to trudne. Boję się,że przez tą wewnętrzną homofobię,negatywne przekonania wiele miłych rzeczy mnie ominie ostatecznie.
Z drugiej strony myślę,że te myśli to mechanizmy ochronne,które mają zapewnić mi bezpieczeństwo. Najbardziej załamało mnie w tym wszystkim to,że moja mama nie potrafi ze mną o tym rozmawiać ,dla niej to dziwne. Jest to u nas temat tabu. Praktycznie czuję odrzucenie przez rodzinę. Ale znowu obwiniać o to orientację,która nie jest niczemu w tym wszystkim winna? Jednak jest wkurw na otoczenie w jakim żyje,kraj,że jest homofobiczny,jak również to,że nie jest tak prosto być "gejem" pogodzonym ze sobą. W cudzysłowie to słowo,dlatego,że jako pełny gej, szczęśliwy samemu ze sobą. Najbardziej boję się odrzucenia przez ludzi mi najbliższych ,tego ,że oni mnie nie kochają kiedy jestem gejem,albo kochają mniej. Z tym nie potrafię sobie poradzić ta myśl do mnie wraca. Głównie chodzi tu o mamę.
"Tak bardzo się bałem ,że zaczniesz na mnie w komentarzu wrzeszczeć."
UsuńTo więcej mówi o Tobie, niż Ci się wydaje. To czysta projekcja psychologiczna. Sam na siebie wrzeszczysz w myślach - a konkretnie wtedy, gdy przewidujesz, że ktoś może na Ciebie nawrzeszczeć. To sposób, w jaki sam siebie traktujesz - nawet, jeśli to wrzask innej osoby, to w myślach jest to Twój wrzask.
To matrix. Uświadom sobie momenty, gdy halucyjnujesz w taki sposób i wywierasz na siebie nacisk.
"Chyba muszę pogodzić się z tym,że mam takie myśli..."
Jeśli uznasz, że musisz się z nimi pogodzić - to nic z tego nie będzie. Jeśli kiedyś uznasz, że chcesz - to będzie nowy rozdział.
Ogólnie masz w swoim umyśle pewien system motywacyjny, który próbuje wymusić na Tobie nie_bycie gejem. Jakkolwiek jest to absurdalne - ale ten system próbuje zachować miłość Twojej matki. Na przykład. Próbuje uchronić Cię przed otoczeniem.
DOCEŃ TO.
Choć te myśli są męczące, stresujące - to w jakiś sposób Ci służą. Chronią Cię. Próbują Cię ostrzec.
Podziękuj im.
Zrozum w pełni ich intencje. Mimo że nie są to myśli i emocje przyjemne - to jednak są dobre i chcą dobrze. Kto wie, na co byś się naraził, gdybyś ich nie miał i z błogą nieświadomością konsekwencji wyoutował się przed wszystkimi.
Potem będziesz mógł znaleźć sposób, jak sprawić, by ta stresująca część Ciebie zaczęła w Tobą współpracować na nowych zasadach.
Rodzina nie kocha Cię prawdziwą miłością - kocha Cię miłością warunkową. Masz być hetero - inaczej nie jesteś godzien. To przykre, ale ci ludzie, których nazywasz swoją rodziną, nie potrafią Cię kochać. Boisz się odrzucenia, ale już zostałeś odrzucony. Sam siebie odrzucasz nawet.
Twój wkurw bierze się z tego, że wyznajesz przekonanie, że oni powinni Cię zaakceptować jako geja. A tego nie robią. Chcesz ich więc ukarać - dać im nauczkę, wymusić na nich.
Problem w tym jednak, że póki co sam jeszcze aktywnie przeciwstawiasz się swojej orientacji. Jak więc inni mają Cię pokochać, skoro sam sobie w tym przeszkadzasz.
Kiedyś Byron Katie powiedziała, że "spokój to jest to, kim jesteś bez opowieści". Dodałbym - że miłość, akceptacja - to Ty bez historii. Bez myśli. Bez opowiadania sobie czegoś, bez robienia obrazów. Tu i teraz - gdybyś wyłączył myślenie - akceptowałbyś się w 100%.
Trzeba wysiłku i aktywności, by zacząć siebie nie znosić, wymuszać coś na sobie, próbować siebie zmienić. Wystarczy zamilknąć - by nagle być w 100% spokojnym człowiekiem - akceptować siebie i świat.
Jednak nie możemy nie myśleć na dłuższą metę. Procesy myślowe są nam potrzebne, by zarządzać naszym zachowaniem - a to robimy poprzez wytwarzanie emocji opartych na przekonaniach i bodźcach z otoczenia.
Dlatego tak ważne jest, by medytować, obserwować swoje myśli, spisywać je i kwestionować, a potem odwracać i aFORmować odwrócenia. Tylko tak zmieniamy ścieżki neuronowe i uczymy myślenie sprowadzać do tu i teraz - do 100% zgodności z prawdą - czyli rzeczywistością, która zawsze jest harmonijna i nie zna pojęcia konfliktu.
Nie wymuszaj na sobie akceptacji i szczęścia - bo tego nie można na sobie wymusić. To jest przeciwskuteczne. Jedyny sposób to przestać zadawać sobie ból - nawet w dobrej sprawie. Do wszystkiego można zmotywować się na 2 sposoby - batem albo marchewką. Chcesz, by rodzina Cię przyjęła do siebie i jednocześnie być gejem. A jeśli rodzina Cię nie przyjmie, bo okaże się toporna - to powiem Ci, że orientacji nie zmienisz. A rodzinę tak. Przykre, ale prawdziwe.
Ale na dłuższą metę - z perspektywy życia - chcesz się otaczać ludźmi, którzy Cię kochają takim, jaki jesteś. A nie wymagającymi od Ciebie heteroseksualizmu apodyktycznymi palantami.
Nie wiesz o mnie wszystkiego. Nie podoba mi się taka analiza mnie,bo nie wiesz,co czuję,nie wiesz co przechodzę,a już tym bardziej nie masz rozwiązań na wszystkie moje problemy. Uważasz się za specjalistę od życia? Kim jesteś,żeby w ogóle za kogoś takiego się uważać? I dodatkowo mnie oceniasz i innych również i pewnie będziesz się jeszcze ze mną kłócił. Po prostu mi się to nie podoba. Nie, nie na wszystkich będą działały twoje aformacje,odwrócenia i inne pierdoły. Ja uważam,że lepiej na mnie działa rozmowa z kimś,kto mnie wspiera w cztery oczy,powie mądre słowo. I mam dosyć tego,że narzucasz wszystkim swoją wizję świata i innych rzeczy...
UsuńPlus uświadom sobie,że nie zawsze masz rację,a już na pewno nie wiesz,co czuję. A oceniając mnie i moją rodzinę w ten sposób tylko mnie wkurwiłeś. Po prostu mam wrażenie jakbyś mi narzucał,co muszę zrobić. Piszesz moralizatorsko to okropnie wkurza. W dodatku uważasz,że możesz mi pomóc. Skąd to wiesz? I może ja chcę poszukać innej drogi do akceptacji siebie niż przez twoje aformacje? Nie we wszystkim się z Tobą zgodzę i mam wrażenie,że za często brakuje ci pokory wobec innych,życia i siebie.
I nie podobają mi się te psychologiczne gatki non stop. A nie wierzysz w inne rzeczy? Wszystko dla ciebie musi być "projekcją" albo traumą z dzieciństwa?
Wywołujesz we mnie złość i pewnie zaraz mi powiesz,że wiesz co to znaczy. A ja boję się tutaj już cokolwiek pisać,że wyjdę na debila. Ehhhhh
Jesteś jedyną osobą,w dodatku wirtualną,której nie mogę zrozumieć,co mi zrobiła,czemu się tobą przejmuję,ale źle na mnie oddziałowywujesz. Denerwuje mnie to,że zawsze tak wszystko analizujesz. Na żywo też taki jesteś? Pomyślałeś kiedyś,że możesz czasami się mylić?
Nie jestem pewny,czy chcę cię pozdrawiać
"Nie wiesz o mnie wszystkiego."
UsuńA napisałem, że wiem?
"Nie podoba mi się taka analiza mnie,bo nie wiesz,co czuję,nie wiesz co przechodzę"
Napisałeś już kilka długich komentarzy, co czujesz i co przechodzisz. Więc wiem.
"Uważasz się za specjalistę od życia? "
Od myślenia i emocji.
"I dodatkowo mnie oceniasz i innych również"
Oceniam Twoją rodzinę - bo jak odrzuca swoje dziecko z powodu orientacji, to dla mnie palanty. Możesz się nie zgodzić z moją oceną - masz prawo. Możesz ich uznać za świetnych ludzi - ja tego nie zrobię.
"Nie, nie na wszystkich będą działały twoje aformacje,odwrócenia i inne pierdoły."
Ale warto przetestować moje "pierdoły", bo od dawna pracuję tak z moimi klientami i przyniosło to praktycznie zawsze jakąś poprawę.
"I mam dosyć tego,że narzucasz wszystkim swoją wizję świata i innych rzeczy..."
Tak - narzucam. Po to ludzie tu przychodzą. Bo często ich wizja świata jest tak zjebana, że czują się z tym źle. A moja jest taka, że czuję się z nią super - więc się nią dzielę. Po to powstał ten blog.
Jeśli tego nie chcesz - zawsze możesz sobie zrobić back-up swojej wersji - może dalej chcesz śnić swoimi snami.
Możesz się na mnie wkurzać, szkoda tylko, że to para w gwizdek - niczego to nie zmieni - a już na pewno nie pomoże Tobie. Ne zdyscyplinujesz, nie ukarzesz mnie. Cóż więc z tego zaabsorbowania moją osobą wyniknie?
"W dodatku uważasz,że możesz mi pomóc. Skąd to wiesz?"
Nie wiem, ale kieruję się takim założeniem. Jakbym z góry założył, że nie mogę pomóc - to po co miałbym w ogóle rozmawiać i prowadzić tego bloga?
"I może ja chcę poszukać innej drogi do akceptacji siebie niż przez twoje aformacje?"
I że ja Ci niby na przeszkodzie stoję?
"mam wrażenie,że za często brakuje ci pokory wobec innych,życia i siebie."
Tak, masz takie wrażenie. Ale przyszedłeś tutaj zmienić siebie, nie mnie. Pozwól mi być takim, jaki jestem - oszczędzisz sobie nerwów i czasu.
"I nie podobają mi się te psychologiczne gatki non stop."
GaTki moje zostaw proszę - suszą się na sznurze.
Okej, tylko wiesz, że to blog głównie o psychologicznych gaDkach (i seksie:)? Więc oczekiwałeś... czego?
"Wywołujesz we mnie złość"
"Jesteś jedyną osobą,w dodatku wirtualną,której nie mogę zrozumieć,co mi zrobiła,czemu się tobą przejmuję,ale źle na mnie oddziałowywujesz."
Wkurzam Cię, coś Ci zrobiłem, przejmujesz się mną i źle na Ciebie oddziałuję.
Podoba mi się, jak ktoś bierze odpowiedzialność za własne stany emocjonalne.
Fajnie, jakbyś przestał się przejmować anonimowymi kolesiami z neta. Naprawdę nie znaczę w Twoim życiu więcej niż to, co sobie wyobrazisz.
"Denerwuje mnie to,że zawsze tak wszystko analizujesz. Na żywo też taki jesteś?"
Po to jest ten blog, po to ludzie tu piszą - żebym analizował. Robiłem to od zawsze, bo ludzie tego generalnie potrzebują i oczekują, bo nie wiedzą, co się z nimi dzieje - a ja najczęściej wiem.
To, jaki jestem na żywo, nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia.
Życzę Ci jak najlepiej - odpocznij se ode mnie, bo Ci widać reagujesz na mnie alergicznie. Nie wiem, czego oczekiwałeś - ale jeśli tego nie dostałeś, to szukaj dalej w innych miejscach.
:*
Autorze,a poleciłbyś jakieś książki o emocjach,które pomogły by ogarnąć ten mentalny syf w mojej głowie?
OdpowiedzUsuńPamiętam,że kiedyś pisałeś na blogu o książkach "mózg,a zachowanie",ciekawa naukowa pozycja ogólnie o biologii człowieka :) oraz "W niewoli emocji". Pytałem o te tytuły w osiedlowej bibliotece,nie mają ich :).
Pomaga mi myśl,że większość ludzi ma w głowach bałagan,że nie jestem jedyną osobą,która chce sobie pomóc,być szczęśliwą,ale do końca nie wie jak... Ale czy to przekonanie jest prawdziwe? Co myślisz? I pomaga mi też to,że można wyjść na prostą i to właściwie samemu,dzięki swojej pracy. Ale uważam,że ważna jest cierpliwość i wyluzowanie,nie branie wszystkiego tak baaardzo na serio!
Myślę,że reszta,czyli akceptacja i spokój przyjdą same.
Dziękuję za twój spokój i za odpowiedzi. Tylko tyle mogę zrobić napisać,że dziękuję i jestem wdzięczny :)
"Autorze,a poleciłbyś jakieś książki o emocjach,które pomogły by ogarnąć ten mentalny syf w mojej głowie? "
UsuńWszystko, co Ci potrzebne, to Core Drift i głębokie zrozumienie swoich emocji. Sam dla siebie jesteś najlepszym nauczycielem.
"Pytałem o te tytuły w osiedlowej bibliotece,nie mają ich :)."
Szczególnie ta druga to biały kruk.
"Pomaga mi myśl,że większość ludzi ma w głowach bałagan,że nie jestem jedyną osobą,która chce sobie pomóc,być szczęśliwą,ale do końca nie wie jak... Ale czy to przekonanie jest prawdziwe? Co myślisz?"
To jest myśl-pocieszenie. Działa jak ibuprofen - na moment pomaga, ale nie leczy przyczyny. "Co prawda mam gnój w głowie, ale przecież większość ludzi ma, więc heloł, jest okej".
Nie jest. Chuj z ludźmi. Liczysz się Ty. Pracuj nad sobą i podnoś swoje standardy. Jak będziesz miał standardy większości ludzi, to skończysz, jak większość ludzi - będziesz żył gównianym życiem.
Nie wymuszaj na sobie spójności i szczęścia. Odłóż tę tyranię na bok. Jesteś człowiekiem. Istotą ludzką, która zawsze będzie niespójna w jakimś stopniu. Bądź dla siebie wyrozumiały i łagodny. Bo jak nie ty, to kto?
Pewnego dnia spojrzysz w lustro i będziesz wiedział, że jesteś swoim własnym przyjacielem na dobre i na złe.
I wtedy porozmawiasz ze swoją rodziną z poziomu świadomości i spójności, jakiej oni nigdy nie doświadczą. Bez robienia fochów i wyrzutów, bez uległości, bez agresji - spokojnie powiesz, że jest Ci mega przykro, że tak Cię traktują - bo urodziłeś się inny niż oczekiwali.
I że masz dość i odchodzisz.
Być może zerwiesz kontakt - i jeśli to nie pomoże, to znaczy, że to nigdy nie była Twoja rodzina.
Dziękuję autorze. Wiesz co właściwie to przeraża mnie to,że miałbym taką wiedzą o emocjach. Od zawsze lubiłem się uczyć ,lubiłem książki,matematykę ,lektury ,pisanie wypracowań,pierwiastki chemiczne i męskie tyłki ;')
OdpowiedzUsuńAle od zawsze też się tego bałem. Powód? Często słyszałem ,że nie pasuje do otoczenia,że inni nie rozumieją moich pasji ,nie rozumieją mnie. Własna matka powiedziała mi,że nie da się mnie lubić.. w każdym razie przestraszyłem się,że to przez to,że wiem więcej niż inni ludzie,że prowadzę rozmowy na poziomie ,że to jest moja wada. Bo większość ludzi z mojego otoczenia była mniej inteligentna.. i stwierdziłem,że lepiej udawać głupiego niż być samemu. Dziwne? Nawet myślałem,że chłopak musi być głupi żeby go lubili inni..,bo wśród takich kolegów dorastałem właśnie. A teraz widzę ,że to kompletna bzdura,ale przekonanie gdzieś tam jest.
Dlatego właściwie boje się wiedzieć poznawać ,że dojdę do momentu gdzie za dużo poznam,zrozumiem i inni mnie nie zrozumieją ,zgniją... pogonią itp..
Dlatego chyba też wkurzało mnie to,że widzę w tobie mądrość,bo ja takim być nie mogę. Nie wiem czy mnie rozumiesz. Być może napisałem to w skomplikowany sposób :') Ale fajnie móc być mądrym i gejem ,a najlepiej mądrym gejem ,sobą :)
Pozdrawiam serdecznie i tęczowo kochany!
Ps. A myśli pocieszyciele na jakimś poziomie są okej. Czasami bez nich bym oszalał..
Aha, poznasz za dużo. Czyli istnieje jakaś górna granica, ile można poznać - a potem wpierdol :)
UsuńCiekawe, skąd Ci, którzy tej granicy nie poznali, wiedzą, gdzie ona jest.
A tak serio - głupki zawsze będą ściągać do swojego poziomu. Jeśli masz być taki, to może zmień otoczenie.
"widzę w tobie mądrość,bo ja takim być nie mogę"
Słonko Moje Drogie - pierdolisz jak potłuczony :)
Pozdrawiam tęczowo :)
Bardziej boję się tego,że nie będę dostrzegał swoich was,że będę zarozumialy albo po prostu no nie wiem,że będę wiedział za dużo,więcej niż przeciętny człowiek będzie w stanie pojąć...
OdpowiedzUsuńDomyśliłem się. Rozumiem, że Twoje otoczenie karze nie tylko za bycie gejem - ale także za bycie zarozumiałym gejem.
UsuńA czy nie można wiedzieć sporo, być mądrym i NIE być zarozumiałym i widzieć swoje wady?
Wspominam siebie, gdy kilka lat temu dopiero dobijałem do trzydziestki i jeszcze nie wiedziałem, że niebawem zaakceptuję tę ważną, istotną część mnie samego i innych. Wtedy homoseksualność była dla mnie czymś gorszym, niechcianym, zaprzeczanym.
OdpowiedzUsuńCzy moja droga była taka, jak opisał DreamWalker? Chyba nie :) Po pierwsze, bo wtedy nie trafiłem na taki post :) Po drugie, trafiłem na różne treści i różnych Ludzi.
Efekt na szczęście ten sam, akceptacja.
Każdy z nas jest inny, trafiają do nas inne słowa, znaczenia. Trwa to różną ilość czasu, miejsc i Ludzi.
Nie znając efektu i finału, na pewno warto wyjść na zewnątrz, otworzyć się na dialog, patrzeć na świat. Trwanie w zamknięciu się w sobie i skostnieniu, w perspektywie całego życia, nie przyniesie niczego lepszego, niż to co już za nami.
DreamWalker skąd ty to wszystko wiesz? Kiedy czytam twoje wpisy na tego typu tematy czuję że jesteś guru w tematyce homoseksualizmu...
OdpowiedzUsuńMogę się jedynie domyślać, że sam dużo w swoim życiu przeżyłeś i stąd właśnie tak autentyczne wpisy.
Postanowiłem że opowiem ci krótko moją historię. Sam początkowo nie umiałem zaakceptować swojej orientacji. Mimo tego że wiedziałem od jakiegoś czasu jestem gejem, bo zwracałem uwagę na facetów a nie na dziewczyny, mimo że pierwszy seks w moim życiu był z facetem (i do dziś bardzo miło to wspominam, do dziś mam kontakt z tym facetem) mimo tego wszystkiego nie umiałem tego zaakceptować. Myślałem wtedy ja gejem? Niemożliwe! Ja? Nigdy! Ba mało tego żeby "wyleczyć" się z bycia gejem (tak wtedy myślałem) postanowiłem związać się z kobietą. Jednak związek ten nie trwał długo. Nie doszło do sexu i całe szczęście bo chyba bym uciekł. Ale za każdym razem kiedy całowałem się z moja ówczesną dziewczyną czułem do siebie obrzydzenie. Za każdym razem miałem przed oczami faceta o którym wspominałem powyżej. Po kilku spotkaniach postanowiłem zakończyć ten związek. Zrozumiałem bowiem że nie potrafię dłużej oszukiwać siebie a co gorsza nie potrafię oszukiwać jej. Po jakimś czasie od rozstania z tą dziewczyną opowiedziałem jej o wszystkim. Powiedziałem, wytłumaczyłem się dlaczego z nią zerwałem. Powiedziałem otwarcie że wolę facetów. Ona to zaakceptowała i do dziś jesteśmy przyjaciółmi. Po tym wszystkim miałem kilka krótszych lub dłuższych związków z facetami. Jednak dziś jestem w szczęśliwym związku od ponad 5 lat i wiem że to jest ten jedyny i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Kocham mojego Misia i zawsze będę go kochał.
Pozdrawiam, Brain