Pamiętam, że jako dzieciak planowałem swój "dom marzeń", a w nim pokój do medytacji. Z jakichś niewyjaśnionych względów wiedziałem, że medytacja jest dobra, jest potrzebna i że będzie mi w życiu towarzyszyć.
Dziś - gdy już trochę doświadczeń medytacyjnych zebrałem - chciałbym Ci opowiedzieć o jej trzech odmianach. Prostych i trudnych zarazem - acz zawsze pomocnych. W "niezwariowaniu" w dzisiejszym świecie...
1. Medytacja oddechowa
Ten typ medytacji polega na wciąż na nowo podejmowanych próbach pełnej koncentracji na swoim oddechu. Oczywiście nie da się ciągle w 100% myśleć tylko o swoim oddechu - bo uwaga wciąż jest kradziona przez różne spontaniczne myśli - ale tutaj nie o to chodzi.
Chodzi o to, byś wciąż na nowo próbował.
Po jakimś czasie ta koncentracja i czyszczenie umysłu z rozpraszających myśli zacznie Ci wychodzić coraz lepiej. Do tego stopnia, że całkowicie zatracisz poczucie swojego ciała, poczucie swojego "ja".
Jest to bardzo błogie doświadczenie - całkowicie do osiągnięcia w jakieś 20 minut.
UWAGA: Medytacja nie jest po prostu siedzeniem i myśleniem. To wciąż podejmowany na nowo, celowy wysiłek mający na celu koncentrowanie się na swoim oddechu.
UWAGA 2: Jeśli podczas takiej medytacji zaczniesz przysypiać (bo będziesz np. medytował na leżąco, późnym wieczorem, w swoim łóżku) - mogą Cię łapać fale irracjonalnych obaw. Jest to związane z faktem, że Twoja racjonalna część mózgu zasypia szybciej, niż ta emocjonalna.
Wtedy należy medytację przerwać i rozbudzić się na nowo.
Medytacja oddechowa pozwala Ci na "wakacje od myślenia" - ciało rozluźnia się, bo nie jest targane emocjami i myślami (myślimy tak naprawdę całym ciałem, a nie tylko mózgiem).
Świetna jest na początek przygody z medytacją - jest w zasadzie prosta z założenia, daje szybkie efekty (relaks, lepsza koncentracja, spokój na co dzień).
Polecam! :)
PS Wcale nie musisz się koncentrować na oddechu. Możesz koncentrować się na całym ciele, na obserwacji płomienia i wielu innych rzeczach, które NIE są myślą, ale czymś, co egzystuje tu i teraz.
2. Medytacja obserwatora
Gdy Twój umysł myśli - pojawiają się różne obrazy, dźwięki, wrażenia - możesz wyobrazić sobie, że Twoja świadomość jest zamknięta w kuli-obserwatorium. Przez przeźroczystą kopułę oglądasz swoje myśli jak gwiazdy i nasłuchujesz, co ta Twoja głowa pieprzy.
To medytacja obserwatora.
Dzięki niej wytwarzasz swoją jaźń - jak to nazwał ładnie Osho (taki jeden wariat). To miejsce w Tobie wolne od myśli - w którym tylko obserwujesz i nasłuchujesz swoich myśli tak, jakby były programem w telewizji.
Ćwiczysz siebie w dystansowaniu się do swoich myśli - jednocześnie zaczynasz odkrywać, jakie efekty wywołują w Twoim ciele. Zaczynasz się robić świadomy wpływu, jaki mają na Ciebie różne myśli, które maszerują przez Twoją głowę.
Są pewne badana (jak znajdę link, to podeślę), że tego typu medytacja pozwala zwiększyć szansę na tzw. świadomy sen (lucid dream). Nic zresztą dziwnego - skoro uczysz się w niej sceptycznego podejścia do swoich wyobrażeń.
Oczywiście w tym typie medytacji także Twoja uwaga ulega ciągłej pokusie zanurzenia się w toku myślowym.
Odkrywasz, że myślenie jest jak narkotyk, z którego niełatwo się na początku oswobodzić.
Dlatego wymagana jest Twoja czujność - gdy złapiesz się na tym, że podążasz tokiem swojego myślenia - znów stań obok i wróć do obserwatorium. To tylko myśl - tylko obraz, dźwięk, wrażenie, jakieś słowa.
Nic więcej - chyba, że dasz się porwać.
To wielka sztuka tak wyćwiczyć swój umysł, by nie dawał się porwać swoim myślom i generować emocje, nad którymi nie masz kontroli. Ale praktyka czyni mistrza.
Sam po sobie widzę, że łatwiej mi wpływać na swoje emocje wraz ze wzrostem praktyki medytacyjnej. Oczywiście robotem nie jestem i jak mnie coś wkurwi, to mnie wkurwi. Ale przecież w życiu też nie chodzi o to, by się nigdy nie wkurwiać - ale robić to sensowniej i z dobrym skutkiem :)
Tak, tak, Kochani - to mit, że człowiek, który przeszedł wszystkie szkoły medytacji, jest jak lilia na środku niezmąconej tafli jeziora. Właściwie nie o to chodzi, żeby się nigdy nie wkurwiać - bo złość też jest ludzka. Ale chodzi o to, by Cię nie zjadła od środka.
3. Medytacja z afirmacjami
W tym typie medytacji skupiasz się na konkretnej myśli, którą wciąż na nowo powtarzasz i powtarzasz - na głos lub w myślach.
W badaniach brali udział mnisi, którzy afirmowali coś w stylu "życzę całemu światu dużo szczęścia i zdrowia i spokoju". I - jak wykazały skany ich mózgów - rzeczywiście odnotowano wzrost i rozrost ośrodka odpowiedzialnego za empatię i wyrozumiałość.
Cóż - słowa są pewnymi kotwicami, które odpalają w naszych umysłach konkretne koncepty - obrazy, dźwięki, odczucia.
W pewnych badaniach poproszono różnych ludzi o to, by układali zdania z wyrazami, które dla nich wylosowano. Ci, którzy wylosowali wyraz "starość" opuszczali budynek uczelni wolniej niż Ci, którzy wylosowali "młodość". Natomiast ci, którzy wylosowali "bibliotekę", mówili o kilka decybeli ciszej...
Psychologowie nazwali to zjawisko torowaniem.
A teraz zastanów się, jakich słów ludzie używają w swoich myślach, rozważając różne rzeczy. Czy to są słowa, które pozwalają im czuć się tak, jakby tego chcieli?
Niekoniecznie :)
Od dawna wiadomo, że człowiek uczy się na 2 sposoby: poprzez przeżywanie emocji i powtarzanie (stąd siła reklamy - próbują one działać na emocje i są powtarzane).
Jeśli jakiś wierszyk w podstawówce nie zrobił na Tobie większego wrażenia, a musiałeś się go nauczyć na apel - powtarzałeś go setki razy.
Natomiast słowa, które Cię wkurzyły, zauroczyły, ujęły - zapamiętasz być może na całe życie za jednym razem.
Siła afirmacji wynika z powtarzania i koncentrowania się na tym, co powtarzasz. W trakcie tej medytacji wyraźnie da się odczuć, jak afirmacja "wchodzi" w ciało - rozgaszcza się w nim i czujesz, że zaczyna działać.
Oczywiście afirmacje typu "wygram w totka" są niekoniecznie najlepszym pomysłem (jak w to uwierzysz - będziesz miał motywację do pracy?). Ale afirmacje dotyczące Twojego nastawienia do świata, ludzi itd. mogą być strzałem w 10.
- "Życzę wszystkim ludziom i żywym stworzeniom szczęścia, zdrowia i spełnienia."
- "Bez względu na to, co się stanie, wiem, że dam sobie radę."
- "Zasługuję na prawdziwą miłość, radość i szczęście."
Itd.
Przemyśl swoje afirmacje i zacznij z nimi medytować. Pomyśl też nad dalszymi konsekwencjami kierowania się swoimi afirmacjami (czasem, mimo, że afirmacja brzmi cudowanie, niekoniecznie przyniesie taką zmianę zachowania, jaka będzie dla Ciebie konstruktywna).
***
Masz już jakieś doświadczenia z medytacją? A może pytania? Podziel się nimi w komentarzach.
***
Wciąż wielu gejów nie do końca akceptuje swoją orientację seksualną - a w Polsce panuje nie tylko spora homofobia, ale też prawdziwy deficyt pomocy psychologicznej dla osób LGBT+. Dlatego też stworzyłem praktyczny poradnik, którym możesz sobie pomóc dojść do porozumienia z samym sobą w kwestii swojej seksualności:
Jak zaakceptować siebie jako geja
Przedstawiam w nim prostą, sprawdzoną i skuteczną metodę (zbudowaną w oparciu o wiele różnych metod psychologicznych) pracy nad swoimi przekonaniami, myśleniem, postawą i emocjami - technikę, którą możesz szybko się nauczyć i samodzielnie stosować w zaciszu swojego domu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PORADNIKU
KUP EBOOKA / KSIĄŻKĘ DRUKOWANĄ
***
Jeszcze nie próbowałem, ale zaraz spróbuję. Świetny tekst :D
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam czy ten zajebiście boski rudzielec na obrazku pod punktem pierwszym to Ty? ;) :*
Dzięki :)
UsuńPytanie off topic, ale no muszę odpowiedzieć. Nie, to nie ja. Marz dalej :)
Przyznam,że zaskoczyła mnie informacja o możliwości prowadzenia medytacji leżąc. Nasza pozycja nie ma jakiegoś znaczenia, nie powinno się tego robić w pozycji lotosu, lub w innych dziwnych pozach?
UsuńA co do seksownego rudzielca - to Bennet Anthony, poznaję po posturze i brodzie.
Papillon
Ja tam medytuję, siedząc. Jeśli leżę - często robię się senny i mija się to z celem. Można i w pozycji kwiatu lotosu - ale słyszałem też o mnichach buddyjskich, którzy medytują... idąc :)
UsuńJedną z technik medytacji z którą zacząłem się zapoznawać jest vipassana, aby "widzieć rzeczy, jakimi są". Polecam publikację "Medytacja Vipassana w prostych krokach".
OdpowiedzUsuńPoza wymienionymi. Myślę, że więcej w niej psychologi. Poznałem jedną z technik pt "Nakarm soje demony" na jednym z wykładów. Ciekawe i to dość szybko przynosi ulgę w dręczących myślach, depresjach... Polega na czerpaniu siły z tych elementów, które są w nas, a których nie akceptujemy. Bardzo ciekawe efekty, obrazy, wizualizacje.
OdpowiedzUsuńhttps://taramandalapoland.wordpress.com/karmienie-swoich-demonow/
Pozdrawiam!
BeEs
Hej czyżbyś był psychologiem? Fajnie by było... Wizualizacja - technika na której opierają się metody relaksacyjne. Najbardziej chyba znany jest trening autogenny Schulza. Lubię te klimaty.
UsuńPsychologiem? Broń panie boshe :)
UsuńDziękuję za linka Anonimie, mega wciągający artykuł, wypróbuję tą metodę :D
UsuńSuper artykół . Trzymam kciuki , aby na twoim blogu homo-fascynacje pojawił się nowy tekst . Skąd Bierzesz grafiki ? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW kwestii "medytacja a wkurwienie": W jakimś urzędzie czy innym banku spotkałem niedawno pewną... panią, która niewiele rozumiała z tego, co do niej mówiłem. Po krótkiej (i uprzejmej) wymianie zdań, poczułem narastającą złość. I po raz pierwszy w życiu nie dałem się tej emocji opanować, ale się nią posłużyłem. Widziałem to tak, jakby był we mnie jakiś 'zasób energii', z którego czerpię tyle, ile chcę, wypuszczam stamtąd jej strumień w ściśle kontrolowanym kierunku i w dokładnie dobranej dawce (czytaliście "Gildię magów"? ;)) - a w ten sposób świadomie używam go do osiągnięcia celu. "Na zewnątrz" wyglądało to tak, że zacząłem mówić bardziej stanowczo, wyraz twarzy zmienił się na nieco "groźniejszy" itp. Przy czym nie kierowałem tym sam - w sensie: nie udawałem, nie grałem - ja taki się stałem, ale w stopniu, o którym (jednak) zdecydowałem sam. I uzyskałem to, czego chciałem. Najważniejsze, że "w środku" nic się we mnie nie działo - żadnego napięcia, żadnego poddania się 'fali emocji'.
OdpowiedzUsuńTo skutek pięknych zmian, które zadziały się we mnie w ostatnich miesiącach. W jakim cudownym świecie teraz żyję :) - DW dziękuję Ci, bo wszystko zaczęło się od tego bloga.
Bardzo miło to słyszeć :)
UsuńA doświadczenia mam podobne - umiem opanować złość i ją kontrolować tak, by wyrazić ją w konstruktywny sposób. To też efekt uboczny medytacji.
Super, że nie tylko ja to odkrywam ;)
Hej nie jestem w 100% pewien bo jestem młody ale wydaje mi się że jestem gejem zaczeli mnie id duzszego czasu pociagac osoby tej samej płci w większości przypadkow starsi o jakies 3, 5 lat odemnie ale do tej pory podobaly mi się raczej same kobiety i taki mam problem jakoś zaakceptowalem to iz podobaja mi sie mezczyzni ale mam takiego starszego przyjaciela ktory ma dziewczyne ale tak mi sie podoba wrecz zakochalem sie po uszy ufam mu ale jednak boje sie i nie jestem pewny czy moge mu powidziec o tym ze mi sie podoba moze to jakos mi ulży ale nie wiem od czego zaczac i czy wogole warto
OdpowiedzUsuńDream, co tak długo nic nowego nie publikujesz? :D
OdpowiedzUsuńDobry artykuł, rzeczywiście wśród ludzi nie znających tematu panuje przekonanie, że jak medytujesz to jesteś chodzącą oazą spokoju.. Fajnie by było... Niestety. U mnie z medytacją było różnie, zaczęłam 5 lat temu i przez równo 8 miesięcy siadałam codziennie po 2-3 razy, czasami wytrzymując ok 40 minut, im więcej siedziałam tym bardziej tego potrzebowałam.... Medytacja stała sie swego rodzaju uzależnieniem, ale i wyzwoleniem... Niestety po 8 miesiącach w moim życiu pojawiło się zdarzenie, które tak mną wstrząsnęło, że nie potrafiłam kontynować, byłam całkowicie rozbita wewnętrznie... Na szczęście po kilku miesiącach za pomocą technik relaksacyjnych powoli wróciłam do tematu... Teraz staram się nawet będąc w ruchu wykorzystywać te chwile mentalnego postoju, żeby spojrzeć dookoła i w jakimś sensie oczyścić się z myśli... Nadal bywa, że jest trudno, bo ciągle pojawiają się nowe "problemy", ale każda chwila wytchnienia jest jak balsam ... pozdrawiam/ Mali
OdpowiedzUsuń