W naszym homofobicznym społeczeństwie od zarodka jesteśmy uczeni, że bycie gejem jest złe - niemoralne, nienaturalne, zboczone i zakazane. Trudno więc się dziwić, że wciąż tylu gejów ma mniejsze lub większe problemy z samoakceptacją.
I to nawet, gdy wydaje im się, że już się z tym pogodzili - wciąż np. wstydzą się pokazać komuś z zewnątrz (nawet osobą sprzyjającym) swoje uczucia.
Dziś więc krótka, łatwa i sensowna porada, jak zaakceptować w 100% swoją homoseksualność.
Uwaga, oto porada:
Przestań sobie dokuczać.
Przestań siebie przezywać. Upokarzać. Wymagać nierealnych rzeczy (zmiany siebie, która jest poza Twoimi możliwościami). Przestań się oskarżać. Poniżać. Grozić sobie i się straszyć.
Jak ktoś mówi mi, że "nie akceptuje swojej orientacji", to dla mnie informacja, że nauczył się od homofobicznego otoczenia jego homofobicznych narracji, które (trudne słowo) zinternalizował - czyli uwewnętrznił.
Skopiował do siebie.
Gdy jako małe dzieci przeczuwamy, że mamy odmienną orientację - nie mielibyśmy zielonego pojęcia, że mamy się za to tępić, zwalczać, krytykować.
Uczymy się tego. I stosujemy na sobie - próbując powstrzymać się od "czynów homoseksualnych" i uchronić siebie od reakcji otoczenia.
Czasem słusznie!
To jest najgorsze, że nasz umysł chroni nas przed potencjalnymi szkodliwymi "konsekwencjami" ujawnienia naszej orientacji.
Dlaczego napisał "konsekwencjami" w cudzysłowie?
To to nie są konsekwencje. Konsekwencje są, gdy upuścisz kamień i on spadnie. To przyczyna i skutek, konsekwencja. Ale w przypadku ludzi możemy mówić tylko o ich reakcjach. Ludzie to nie przedmioty. Ludzie podejmują decyzje, jak się zachowywać. Kamienie nie.
Samoakceptacja to milczenie
To moment, w którym przestajesz wymagać od siebie zmiany orientacji - bo wiesz, że to niemożliwe i bezsensowne. To moment, w którym rezygnujesz z wiary w durne przekonanie "nie powinienem być gejem" - bo nie ma na to żadnych dowodów.
Za to są dowody, że powinieneś. Jakie? Bo (kurwa) jesteś!
To najwyższy dowód. Pomyłki istnieją tylko w umysłach - jako koncepcje. Jako etykietka na sytuacje, w których nie otrzymujemy tego, czego chcieliśmy. W rzeczywistości - czystej z natury, pozbawionej interpretacji - pomyłki nie istnieją.
"Homoseksualność to błąd natury" - serio? To czemu wciąż się rodzimy? Dlaczego wciąż istniejemy? Wiesz lepiej od natury, jak powinna postępować? Wiesz lepiej od Wszechświata, jak powinien wyglądać?
Jesteś gejem, bo tak miało być. Bo powinieneś być gejem. Nie wiem, dlaczego. Ale rzeczywistość się nie myli. Bóg też nie - jeśliś wierzący.
Przypomnijmy proste i ważne prawdy:
Homoseksualność jest zdrowa.
Jest potrzebna. Jest prawidłowa. Bycie gejem jest potrzebne temu światu z jakichś powodów. Bycie gejem jest tak samo wartościowe, jak nie bycie gejem. Powinieneś być gejem - jeśli nim jesteś.
Natura dała nam dar - fragment kobiety w męskim ciele. Dała nam pomost między światem męskim i kobiecym. Dała nam dar zrozumienia obu płci.
Zachwycamy się jednak mężczyznami inaczej, niż kobiety.
Patrzymy na ich męskość, na ich ciała i podziwiamy - inaczej niż kobiety.
Nikt tak nie podziwia męskości, jak my, geje.
Nikt tak nie docenia męskiego ciała i kształtów, jak my, geje.
Wycisz swoje krytyczne głosy w stosunku do swojej orientacji - bo inaczej będziesz z nimi polemizował (na zewnątrz i wewnątrz siebie) do końca życia. Stąd się biorą działacze LGBT, którzy - choć muszę podkreślić, że szanuję ich pracę - ale wciąż próbują zażarcie polemizować z homofobami i ich absurdalnymi tezami, zamiast po prostu głosić swoje proste prawdy:
Bycie gejem jest naturalne, zdrowie i dobre.
Ja nikogo nie przekonuje, że bycie gejem jest dobre - ja to po prostu wiem. Nawet, jeśli w błędzie będzie miliard ludzi i jak przeciwko nim - nie muszę nic udowadniać. Prawda jest tak jasna i oczywista, że wystarczy ją powiedzieć, ubrać w słowa.
Dotrze, nie dotrze - to już nie Twoja działka.
Ważne, by Cię w końcu olśniło, że sobie nie możesz już nic zarzucić. A gdy sobie sam nic nie będziesz mógł zarzucić - to nikt z zewnątrz nie będzie miał nad Tobą władzy. Nie będzie mógł Cię wrzucić w poczucie winy czy wstyd.
Wstań.
Spójrz na nich z góry, zmruż oczy i zadrzyj lekko nos. I powiedz pewnym głosem: "Urodziłem się jako osoba z orientacją homoseksualną i to jest w 100% okej."
Ludzie będą nas oceniać, bo nas nie rozumieją. Nie rozumieją nas, bo nie chcą. Bo zabito w nich ciekawość, wyrozumiałość, wrażliwość. Albo nigdy tych przymiotów nie mieli. To jednak nie zmienia faktu, że - aby być szczęśliwym - nie musimy przekonać całego świata, że jesteśmy dobrymi ludźmi.
Wystarczy, że sami się o tym przekonamy.
***
Wciąż wielu gejów nie do końca akceptuje swoją orientację seksualną - a w Polsce panuje nie tylko spora homofobia, ale też prawdziwy deficyt pomocy psychologicznej dla osób LGBT+. Dlatego też stworzyłem praktyczny poradnik, którym możesz sobie pomóc dojść do porozumienia z samym sobą w kwestii swojej seksualności:
Jak zaakceptować siebie jako geja
Przedstawiam w nim prostą, sprawdzoną i skuteczną metodę (zbudowaną w oparciu o wiele różnych metod psychologicznych) pracy nad swoimi przekonaniami, myśleniem, postawą i emocjami - technikę, którą możesz szybko się nauczyć i samodzielnie stosować w zaciszu swojego domu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PORADNIKU
KUP EBOOKA / KSIĄŻKĘ DRUKOWANĄ
***
Bardzo prawdziwe!
OdpowiedzUsuńSuper pomocni w sytuacji, gdy nie możemy się pogodzić ze swoją orientacją, są przyjaciele. Odkryłem, że wolę mężczyzn jakoś w 4 czy 5 klasie i do 1. klasy gimnazjum byłem wiecznie nieszczęśliwy, zamknięty w sobie, smutny i jeszcze męczyła mnie rodzina, która opowiadała o wnukach, "laskach, które kiedyś przyprowadzę" itd. Dziś mam 15 lat, jestem (będę) w 3. gimnazjum, wiedzą o mnie rodzice i przyjaciele i nie wyobrażam sobie, bym miał nie być homo. Nie ma nic piękniejszego, fajniejszego i achhh... Uwielbiam to i dziękuję mojej przyjaciółce, że w porę mnie "oświeciła" i nauczyła być z tym szczęśliwym. Teraz mogę się uśmiechać i jestem otwarty, bo najbardziej bałem się tego, że nie zaakceptują mnie rodzice. Okazało się jednak, że mama przepłakała kilka nocy (zawsze była tolerancyjna, ale nie myślała, że może ją to spotkać), że nie będzie miała wnuków (ma jeszcze drugie dziecko!), ale teraz jest bardzo w porządku i czasami razem "obczajamy ciasteczka" :P A tata przyjął to ze spokojem i powiedział, że to moje życie i nie ma prawa mówić mi, jak mam żyć, bo to ja mam być szczęśliwy i skoro wolę facetów - proszę bardzo. Dziękuję, tak tylko chciałem się wypowiedzieć. Pozdrawiam :)
Myślę, że potrzeba akceptacji jest tak silnie zakorzeniona w ludzkim umyśle, że doprowadziła do nie jednej zbrodni nie tylko przeciw samemu sobie.
OdpowiedzUsuńCo do ruchów LGBT lepiej jak są niż by miało ich nie być. Może za 100 lat kropla rozpuści skałę.
Samoakceptacja siebie to także głoszenie poglądów pod swoim imieniem ani ja, ani Ty tego nie robimy z jakiś powodów.
Pozdrawiam!
BeeS
Witam :) na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem gejem (uważam się za hetero), aczkolwiek z pewnych powodów nigdy nie byłem w zwiazku i można powiedzieć jestem troche upośledzony(?) na tle relacji. Albo inaczej: mógłbym się szybko spalić, po prostu mam zaległości. Chcę zapytać autora blogu o to co rodzina/otoczenie najprawdopodobniej pomyśli o 20-25 latku co nigdy kobiety nie miał oraz czy kobiety w życiu faceta heteroseksualnego są bardziej kolejnym, potrzebnym etapem w prawidłowym rozwoju jednostki czy bardziej etapem opcjonalnym (jak np. jazda na rolkach, taki dziwny przykład przyszedł mi do głowy).. Jazda na rolkach potrzebna nie jest, brak tej umiejetności nie upośledza nikogo z nas, ale już np. brak pójścia do szkoły podstawowej z pewnością. Nie wiem czy zostane zrozumiany, ale boję się zostania wiecznym kawalerem, nie przez samotność bo ją lubię, jedyny powód mojego lęku to ew. upośledzenia. Chciałbym aby brak kobiet w życiu był równoznaczny z brakiem "umiejetności jazdy na rolkach", czyli ani nie był czymś niezdrowym dla hetero, ani wymaganym. Może dziwaczne są te pytania, ale interesuje mnie co myślisz o tym, być może podobnie kiedyś rozważałeś w kontekscie zdrowia.
OdpowiedzUsuńSpołeczeństwo pomyśli: Jesteś upośledzony. Może masz kompleksy, a może jesteś zwykłym pedałem. Tak pomyśli - bo społeczeństwo w większości to tłuki kartoflane.
UsuńPytanie: co z tego, że tak pomyśli?
Zależy Ci, żeby nikt tak nie pomyślał z prostego powodu - sam tak myślisz.
Myślisz, że nieposiadanie dziewczyny w wieku 20-25 lat to upośledzenie.
To bzdura kompletna, no ale tak myślisz, więc co ja poradzę :)
No ale jakby nie było.. jestem hetero, kobiety fizycznie mnie pociągają. 8-10 lat zaległości nie nadrobie.
UsuńWybacz, ale jakoś twoja argumentacja do mnie nie trafia. Widzisz, po pierwsze orientacja jest chyba bardziej płynną i nieostrą kategorią. Są ludzie, którzy wolą tylko panów, ale jest też cała masa pośrednich. Z drugiej strony tekst ten nie trafił by do osób z prawdziwymi problemami, bo jest bardzo leniwy. Głównego twierdzenia ni jak nie próbujesz udowodnić, tylko ustanawiasz z tego dogmat. Szczerze chyba mimo wszytko powinieneś ten problem zostawić specjalistom, bo zdaje mi się, że takie gadanie bardziej szkodzi niż pomaga.
OdpowiedzUsuńCo do LGBT, mam wrażenie, ze oni też bardziej szkodzą całej grupie, która reprezentując. Widzisz nie są oni neutralni politycznie, przez co cała grupa jest kojarzona z jednym światopoglądem. gdy sympatie polityczne się odwrócą, to odwrócą się sympatie od całego środowiska utożsamiane z grupami LGBT.
Co do Homofobii, to chyba terzba ją rozróżnić. Są ludzie, którzy nienawidzą was, (to chyba trochę wynik działań LGBT), czy są oni homofobiami chyba bardzie homomiziystami, (z gr. mizoi nienawidzę). Z drugiej strony są osoby takie jak ja czyli posiadający fobie przed całym środowiskiem. W moim przypadku jest to efekt pewnego zdarzenia z gejem,(wolał bym o tym nie pisać), i choć świadomie wiem, że całe środowisko jest różne i różnych ludzi można spotkać, to jednak gdzieś podświadomie się was boję.
"Głównego twierdzenia ni jak nie próbujesz udowodnić"
UsuńPodobnie, jak Ty - nie próbujesz udowodnić, na podstawie czego doszedłeś do wniosku, że:
- powinienem temat zostawić specjalistom
- nie jestem specjalistą
- bardziej szkodzę niż pomagam
- ruch LGBT bardziej szkodzi niż pomaga
- nienawiść do gejów jest spowodowana (po trochę) działaniami LGBT
Podobno najlepiej widzi się u kogoś własne błędy :) Łączę pozdrowienia i pozbycia się lęku.
A tak z czystej ciekawości, co sądzisz o osobach biseksualnych?
OdpowiedzUsuńSą spoko :)
UsuńSamoakceptacja, samoakceptacją. Ale drogi autorze co zrobić jeśli wiesz, że Twoje otoczenie, Twoi najbliżsi ludzie nie są osobami tolerancyjnymi. Gdy nikt Cię o nic nie podejrzewa i w Twojej obecności rzucają słowami : "pedał" , "ciota" etc. ? Ja osobiście zaakceptowałem to, że jestem gejem. Najwidoczniej Bóg tak chciał i zapewne nie chciał mnie tym skrzywdzić. Przecież nie robię nikomu krzywdy nie obchodzę się z tym krzykliwie bo rozumiem, że Ci homofobiczni ludzie tego nie znoszą. I to nie zawsze jest ich wina. Po prostu są tak wychowani, bądź ukształtowani. Nie wszyscy wybierają nienawiść bo tak. Ale mimo wszystko boli mnie to strasznie że widzę jak mój najlepszy kumpel przyprowadza do siebie dziewczynę, a ja nikomu nawet nie mogę powiedzieć, że kogoś mam. Co z tego, że sam siebie akceptuję skoro nie jestem sam na tym świeci i nie ma szans żebym unikał ludzi. Co z tego, że komuś zaufam a ta osoba mnie odrzuci i już nigdy nie będzie tak jak dawniej? Chcę komuś powiedzieć. Chcę żeby ktoś wiedział, ale nikomu nie ufam na tyle bo sobie utrudnić teraz życie. Może jestem po prostu tchórzem, ale boję się tego. Za dużo już słyszałem złych rzeczy na temat gejów od osób, które myślałem, że mnie kochają...
OdpowiedzUsuńHomofobiczne otoczenie jest rzeczywiście trudną sytuacją. Samoakceptacja to za mało, by to przemóc. Żeby się przeciwstawić agresywnemu otoczeniu - trzeba się przygotować. Nie mieć najmniejszej niespójności w stosunku do swojej seksualności - być totalnie pewnym, że jest to okej.
UsuńDruga sprawa - straszysz sam siebie w swojej wyobraźni. Twój umysł próbuje przewidywać, co by się stało, gdybyś się ujawnił. W ten sposób skutecznie się od tego powstrzymujesz - bo Twoja fantazja podpowiada Ci naprawdę straszne scenariusze.
Ale jeszcze się nie ujawniłeś. Więc to tylko teoria. Teoria, na którą jednak Twoja psychika i ciało reagują stresem - bo w nią wierzysz.
Być może te straszne wyobrażenia ratują Ci tyłek. A może... a może nie. Może są przerośnięte. Może rzeczywistość okazałaby się lepsza niż ta w Twojej głowie.
Znam wielu ludzi, którzy rzucali "pedałami" i "ciotami", a od kiedy się ujawniłem... nic się nie zmieniło. Nie było akcji, nie było wyzwisk. Wręcz przeciwnie. Jeden koleś stwierdził, że "o, to super, będziesz mi tłumaczył, o co chodzi dziewczynom, bo ja ich nie rozumiem".
Wielu ludzi żyje wyobrażeniami tragicznymi na temat gejów - tak, jak Ty na temat homofobów. Wierz mi, że większość z nich to sami niezły miękisz. Jak się okazuje, że latami kumplowali się z gejem, ale nie mieli o tym pojęcia - to zobaczysz po ich twarzach - w momencie oznajmienia im prawdy - jak im się cały pogląd na temat gejów burzy w ułamku sekundy. Weryfikują setki wspomnień z Tobą i nagle jeb - "kurwa, że ja wcześniej na to nie wpadłem!" - mówią często.
Ostrożność w comming outach jest wskazana. Ale też życie jest o wiele lepsze, niż Ci się wydaje. Parę miesięcy temu poszedłem na wesele kumpla ze studiów. Moim partnerem był mój chłopak. Razem tańczyliśmy na oczach ok. 120 ludzi - rodzin, znajomych i nieznajomych. I co? I nic. Kompletnie. Ani słowa.
Wręcz przeciwnie - podchodzi, pytali, byli ciekawi :)
Większość normalnych ludzi nie ma z tym problemu. A że czasem rzucą "pedałem" - któż z nas nie rzuci? Nie wyciągajmy pochopnych wniosków :)
Wyprowadzielm sie ze swoim partnerem do UK. Mialem nadzieje ze to mu pomoze z jego wlasna samoakceptacja. Oholnie on akceptuje siebie ale nie potrafi o tym powiedziec lub nie chce. Liczylem ze z przeprowadzka to sie zmieni jednak nie. Jestem pewien ze fakt iz pracuje on z innymi polakami nie pomaga. Wiec tak ztjemy w kraju gdzie pytanie masz dziewczyne?! Nie! Masz chlopaka, pryproeadz go! Jest normalne i nikt nie ma z tym problemu. Nikt kto die tu wychowal. Licze ze sytyacja die zmieni i piprawi. Sam trzymam jezyk za zebami bo moj coming out na szersza skale powoduje jego coming out a zbyt go azanuje by zrovic cos takiego wbrew jego woli. Pozdrawiam Koniu
OdpowiedzUsuńA wydaje mi sie ze gdyby w mediach bylo nieco mniej uwagi posw i ecanej kolorowo ubranym gejom podczas parad a e to miejsce pokazac zwyklych dwoch facetow ktorzy zyja razem kochaja sie i daza szacunkiem to byliby pomocne
Media kreauja przekoloryzowany obraz i nadal wiele ospb uwaza jestes gejem znaczy chodzisz w szpilkach gniesz sie jak karmel ktory zastyga w wolnym czasie spiewasz glosem kgory tylko psy mpga uslyszec i masz wiecej kosmetykow noz wszystkie kobiety w twojej rodzinie. Kultura gejowska jest kolorowa i spejtakularna parafy sa potrzebne ale i nasza zwykla gejowska normalnosc i ptoblemy. Jesli posiwecilibysmy temu woecej czasu mpze i sampakcepgacja bylabu mniekszym problemem. Gej jest facetem ale nadal mpze buc meskim typem!!
"Ludzie będą nas oceniać, bo nas nie rozumieją. Nie rozumieją nas, bo nie chcą. Bo zabito w nich ciekawość, wyrozumiałość, wrażliwość." Co za banalne i karygodne uproszczenie i uogólnienie... Są oczywiście różni ludzie, ale zakładanie, że ludzie nie rozumieją homoseksualistów, bo nie chcą zrozumieć jest po prostu ukazywaniem uprzedzeń homoseksualistów wobec środowiska heteroseksualnego. Tak się składa, że nie jest tak łatwo zrozumieć homoseksualizmu, choć wielu chciałoby zarówno zrozumieć, jak i zaakceptować. Ja akceptuję, choć bywają gorsze chwile, natomiast czy rozumiem? Wątpię. To wymaga zrozumienia neurobiologicznych mechanizmów funkcjonowania człowieka, a i tak nie jest to gotową odpowiedzią na nurtujące pytania "jak, dlaczego,". A ludzie, którzy nie chcą zrozumieć homoseksualizmu, często nie chcą dlatego, że jest to zbyt trudna konfrontacja z tym, jak zostali wychowani.
OdpowiedzUsuń"zakładanie, że ludzie nie rozumieją homoseksualistów, bo nie chcą zrozumieć jest po prostu ukazywaniem uprzedzeń homoseksualistów wobec środowiska heteroseksualnego."
UsuńOch tak, zaraz się dowiem, że przeciętny homofob wyrobił sobie zdanie na temat homoseksualizmu na bazie profesjonalnych publikacji naukowych rzetelnie ukazujących zjawisko homoseksualizmu :)
Na pewno :)
A korelacja między niższym wykształceniem a wysoką homofobią też pewnie jest przypadkowa.
Większość moich znajomych jest hetero - co Cię może zdziwić. I to jest to moje uprzedzenie w stosunku do hetero?
"To wymaga zrozumienia neurobiologicznych mechanizmów funkcjonowania człowieka"
Nie, to wymaga zrozumienia emocji. Nie wystarczy ludziom wyjaśnić, że to kwestia genów (choć teraz wiadomo to już niemal na 100%). Taka argumentacja nie pomaga.
Ludziom brakuje podstawowej empatii.
"często nie chcą dlatego, że jest to zbyt trudna konfrontacja z tym, jak zostali wychowani."
No i właśnie o tym mówię. Zastanawiające jest, że polemizujesz ze mną, choć masz te same obserwacje.
Łączę pozdrówki :)
Ludziom brakuje tego, czy tamtego, ok, Ty piszesz wciąż po prostu o LUDZIACH. Zważ jednak na to, czy mówisz ogólnie o ludziach (z czym właśnie staram się polemizować), czy też o homofobach (z czym polemizować nie zamierzam, gdyż przyznaję rację). Uważam, że warto precyzować takie sformułowania, gdyż niosą za sobą odmienną treść.
OdpowiedzUsuńPiszesz, że to kwestia zrozumienia emocji, a ja wracam do swojego stwierdzenia, bo sądzę, że istotą zrozumienia jest pojęcie naukowe, a istotą akceptacji jest zrozumienie emocji.
A co do znajomych, cóż, statystycznie to chyba nic dziwnego, że masz więcej znajomych o orientacji heteroseksualnej...
Natomiast już tak na marginesie uważam, że istota tkwi w tym, by być tolerancyjnym nie tylko wtedy, kiedy jest się w tej mniej tolerowanej mniejszości, ale zawsze. A czytając Twoje wpisy już drugi raz zastanawiam się, czy gdyby homoseksualiści byli większością, to czy byłbyś równie tolerancyjny jak oczekujesz od innych. Być może odnoszę mylne wrażenie, w każdym razie nie piszę tego, by Cię w jakiś sposób urazić.
"czy gdyby homoseksualiści byli większością, to czy byłbyś równie tolerancyjny jak oczekujesz od innych"
UsuńOdpowiedź jest taka: Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono (Szymborska).
Nie wiem i nikt tego nie wie - bo taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Miejmy nadzieję, że szkoda byłoby mi czasu na gnębienie heteryków :)
Ja przez pół życia miałem właśnie ten problem, że byłem za bardzo tolerancyjny. Co sprawiało, że ludzie wchodzili mi na głowę, srali i pytali o papier toaletowy.
Chyba większość introwertyków zna ten problem.
Nie lubię homofobów, przyznaję - szczególnie tych zażartych, nie dających się wyedukować, bezrefleksyjnych (a nie tych "powtarzaczy z podwórka", którzy co prawda rzucą pedałem, ale nie wkładają w to tyleż namiętności, co ci fanatyczni).
Co nie oznacza od razu, że wysyłałbym ich "do gazu", odmawiałbym im praw do egzystencji czy realizowania swoich pragnień w sposób, który nie szkodzi innym.
Jakieś standardy trzeba jednak mieć.
Nie zamierzam tracić życia na pienienie się nad hobofobami - niech sobie żyją, ja mam swoje życie. Ale też krynicą miłości to ja nie jestem i jeśli ktoś jawnie twierdzi, że "geje to pedofile" - to sory gościu, ale pie*dolisz.
Współczuję takim ludziom - którzy muszą gnębić innych, by samemu mieć chociaż o 1 cm więcej.
Niemniej czy ja nakłaniam to ich gnębienia? Toleruję ich - to dobre słowo. Toleruję. Jeśli im to pieprzenie homofobiczne pomaga - niech pieprzą do woli. Ale ja też mogę coś na ten temat powiedzieć.
A z tymi moimi generalizacjami - cóż, nie da się ich uniknąć. Nawet w tym zdaniu zgeneralizowałem na temat... generalizacji.
To część języka i myślenia.
Ale od tego mamy też serce - by patrzeć nim i wiedzieć, że - gdy piszę, że np. "człowiek to istota durna" - nie mam od razu na myśli wszystkich i w każdej sytuacji, zawsze.
Mamy w sobie i takie, i takie emocje - wszystko jest częścią człowieczeństwa.
Witajcie Panowie. Hmm od czego by tu zacząć... Ostatnie czasy widzę, że "głosy" w mojej głowie zaczynają podążać inny torem. Patrzę często w przeszłość, staram się analizować swoje zachowania, wypowiedziane słowa i obietnice. Wiele rzeczy złożyło się na ukształtowanie w pewnym stopniu mojej psychiki, niestety niektóre ciągną się za mną jak niechciany smród..Ale każdy ma za sobą jakiś bagaż do świadczeń, najgorsze jest to że w tym wszystkim zabrakło wsparcia od osób od których najbardziej byśmy tego oczekiwali..Nie jestem zdeklarowanym gejem ale myślę, że nim jestem, w krytycznym dla mnie okresie to właśnie "miłość" do mężczyzny okazała się idealną odskocznią. Zakończyło się to zadurzeniem z mojej strony jak i nie wyznania tego, co zakończyło się na krótkim ale jakże dla mnie bolesnym romansie. Ale do czego zmierzam. "Zacząłem" wracać do żywych, akceptować niektóre rzeczy, nabierać pewności siebie. Chciałbym w końcu poznać kogoś w kim się zakocham i będę miał pewność co do swojej orientacji. Niestety blokada, tak sądzę , uczuciowa wynika chyba z nienasyconej potrzeby sexualnej. Czasami po prostu mój mózg wyłącza racjonalne myślenie i jak dzika zwierzyna szuka swojej ofiary..Jak to ogarnąć??
OdpowiedzUsuńPozdro Graba