Zbliża się maj, być może w końcu powieje cieplejszy wietrzyk. I znów nam się zachce - tym razem na (wybaczcie mimowolny rym) trawce. Czy to bezpieczne? Dlaczego czasem warto zamienić łóżko na leśną ściółkę? I jak to zrobić, by nie skończyło się wpadką?
Seks w plenerze miałem ileś tam razy w swoim życiu - i były to doświadczenia całkiem przyjemne. Jednak ktoś, kto nigdy tego nie robił, zapewne zapyta się: po co? Dlaczego tak ryzykować?
Odpowiedź jest dość prosta - dla dopaminy. Dopamina to hormon wydzielający się, gdy mamy kontakt z czymś nowym. Dla pewnych typów ludzi (serotoninowców) jest to doświadczenie mało przyjemne - ale neurobiolodzy zauważyli, że skok dopaminy ma związek z tzw. układem nagrody.
Co to oznacza? Że coś nowego jest potencjalnie źródłem przyjemności. Gdy oglądasz takie obrazki:
... Twój mózg wysyła dawkę dopaminy, co sprawia Ci przyjemność.
Zatem seks w plenerze może być - i jest - jakimś sposobem na nudę w łóżku.
(A tutaj inny artykuł - jeśli chcesz poznać pozostałe sposoby na nudę w gejowskim łóżku)
Patyk w tyłku - czyli parę słów o minusach
Po pierwsze - stres.
Jeśli za scenerię swojego aktu miłosnego wybierzecie miejsce stosunkowo łatwo dostępne - adrenalina może sprawić, że zamiast pały staną Wam serca. Każdy trzask patyczka natychmias zbudzi Waszą czujność. I jak tu się kochać?
Z jednym z moich exów miałem taką swoją "miłosną polankę". Była skryta za gęstym buszem choinek i innego zielska. Trudno się tam było przedostać, ale w środku wyłaniała się magiczna łąka. Tam rozkładaliśmy kocyk i pewni, że nie namierzy nas nikt poza satelitą Google, mogliśmy kochać się do woli :)
Oto nasza polanka złapana z Google Earth. Na szczęście nas tam nie widać :) |
Wam też radzę wybierać właśnie takie miejsca. Ukryte przed wzrokiem ciekawskich - gdzie można się poczuć nieco swobodnie.
Jednak czy to koniec minusów?
Nie. W grze miłosnej przeszkadzają jeszcze: robaki, piach, gałęzie wbijające się w tyłek, brak dostępu do prysznica czy toalety (różnie w trakcie seksu może być) itd.
W zeszłym roku z moim chłopakiem byliśmy na dzikiej plaży. Tam siedzieliśmy sobie w szuwarach zanurzeni po pas i wzajemnie sobie waliliśmy. Pomimo niewygód jednak, było przyjemnie mieć orgazm, patrząc na przepływające w oddali łodzie.
Więc czasem warto - choć ostrożnie! :)
Czy trzeba z kimś?
Masturbacja w plenerze może być świetnym sposobem na bliższy kontakt z przyrodą :)
Zatem nie, nie trzeba koniecznie mieć partnera - ale należy pamiętać, że w przypadku wpadki, kara będzie taka sama :)
I z tego też powodu nie polecam naśladować tego pana po prawej :)
Ekwipunek plenerowego seksoholika - co wziąć ze sobą?
Na pewno przydadzą się:
- koc - by móc na czymś pupę złożyć
- żel do mycia rąk, woda mineralna i chusteczki - w razie gdybyście nie zdołali połknąć wszystkich płynów fizjologicznych :)
- prezerwatywy i lubrykant - nawet, jeśli uprawiacie seks bez gumy, warto wziąć gumę, by nie musieć potem brać prysznica
- luźne ubranie - które można szybko zdjąć i... założyć :)
Czy dodałbyś coś do tej listy? Pisz śmiało w komentarzach.
***
A w nagrodę za dotrwanie do końca artykułu - kilka sexy gifów dla uciechy oka! :)
Napadnięty przez Conana Barba(ck)rzyńcę :) |
Na taki drążek biegów można się wbijać - biegiem :) |
Złapali pociąg. Do siebie wzajemnie. I do Poznania :) |
Nigdym nie czuł jak w tej chwili, że dziś wzwód mój, dziś chuj mój się wysili :) |
***
A teraz frywolnie bezwstydni panowie z "okładki" :)
P.S. A może miałeś jakieś doświadczenia w seksie w plenerze? Podziel się swoją historią w komentarzach :)
Fajny tekst,jak zwykle okraszony przez autora szczyptą naukowej nomenklatury;) ale wszystko to smaczne,niepretensjonalne i do "przełknięcia" więc romanessowski poziom znów sobię odpuszczę;)
OdpowiedzUsuńPS....swoją drogą to libertyn z Ciebie a feee:)))
No ba, pewnie, że zdarzyło nam się w plenerze ;] Idąc nieskromnym torem, zdarzało nam się również robić to i owo in public, na przykład wspólnie sobie trzepaliśmy siedząc na ławce w parku, czy na deptaku, używając kurtki czy plecaków jako przykrywki;] Nie powiem, doza adrenaliny była, ale jakie doznania!
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny seks nad brzegiem zbiornika wodnego przy zachodzącym słońcu w dość odkrytym terenie. Chwilę po, nadjechał samochód z wędkarzami, goście byli trochę zdziwieni ale już składaliśmy koc i biwakowanie. Innym razem wieczorem na plaży mijały nas pary hetero chcące zakotwiczyć w celach intymnych zaskoczone tym , że miejsce już zajęte.
OdpowiedzUsuńNie ma to jak zjednoczenie z naturą. ;)
Pierwszy mój raz, zrobiłem wtedy tylko laskę facetowi, też był częściowo w plenerze - na skraju lasu w jego aucie :)
OdpowiedzUsuńWspomnienie przyjemne ale jednak przedkładam nad takie przygody komfort i bezpieczeństwo domowych igraszek.
Ja kiedyś miałem przygodę z pewnym, poznanym chłopakiem. Wspólne walenie w jego aucie, ale na polu kukurydzy przy otwartych drzwiach :-) Czy to się liczy jako plener?;-) Osobiście jednak wolę to robić w pomieszczeniu. Ewentualnie może na balkonie, ale nigdy nie próbowałem jeszcze tam :-p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
JGK
W tym roku ma być dużo kleszczy
OdpowiedzUsuńNo my nigdy nie uprawialiśmy seksu w plenerze.Zawsze w domku i z poczuciem,że jesteśmy tylko MY we dwoje.Zapraszamy na nasz blog:MALCIKI.
OdpowiedzUsuńTe gify są cudowne.
OdpowiedzUsuńWięcej takich poproszę!
Plener to kiepski ale uprawialem anal z kolega na klatce schodowej w budynku w ktorym mieszkalem 4 pietra 17 mieszkan wspolna klatka i nas 2ch tworzacych jednosc... Bylo dobrze:-)koniu
OdpowiedzUsuńmialem kilka razy :-)
OdpowiedzUsuńzazwyczaj nieudane ze wzgledu na obecnosc przyrody,
do dzisiaj wspominam atak komarow w lesie zaraz po zdjeciu gaci- oczywiscie salwowalismy sie ucieczka i masowali pogryzione tylki,
raz bylismy dobrze przygotowani, kocyki reczniki itp, oczywiscie w polowie nastapil atak zmasowany mrowek plus liczne ataki z powietrza
udany seks w naturze mielismy w zimie - na stojaco przy drzewku - natura o tej porze spi oraz wiosna na skalkach
Realny wydaje mi sie tylko lodzik, bo nie trzeba za duzo sie rozbierac, a atak komarow i much dziala na mnie demobilizujaco