Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

niedziela, 21 lutego 2021

Gdy chłopak namawia Cię do otwarcia związku - co robić?


Pozwolę sobie zaryzykować tezę, że każdy, kto wstępuje w gejowski związek, ma około 35-50% szans wcześniej czy później usłyszeć taką propozycję z ust partnera.

Dla jednych taka propozycja z ust partnera będzie naturalnym etapem rozwoju gejowskiego związku. Dla innych - może być silnym ciosem w wizję udanej relacji.

Dlatego dziś odpowiemy sobie na pytania:

  • Jakie są 2 najgłupsze odpowiedzi, jakie możesz dać od razu na taką propozycję?
  • Czy masz prawo powiedzieć "nie"?
  • Jak odmówić partnerowi, by zmniejszyć ryzyko konfliktu?
  • Jaki jest pierwszy i najważniejszy krok, ZANIM powiesz "tak" lub "nie"?
  • Dlaczego on chce otworzyć związek?
  • Co to znaczy, że on chce otworzyć związek? Czy przestał Cię kochać?
  • W jakim stopniu można otworzyć związek? Czy od razu oznacza to orgię w Twojej sypialni?
  • Jak sobie poukładać to wszystko w głowie, by nie oszaleć?
  • 2 łatwe sposoby, by zmarnować swoje życie seksualne i emocjonalne
  • Bonus: ciekawa historia Czytelnika bloga - o tym, jak trójkąt zniszczył jeden związek i zbudował drugi - i co z tego wynika dla nas

Zapraszam na kolejny MEGA ESEJ! :)


2 najgłupsze rzeczy, jakie możesz zrobić na dzień dobry:


Od razu odmówić. I od razu się zgodzić.

Jeśli zgodzisz się od razu - moim zdaniem - sporo ryzykujesz. Bo nie wiesz w zasadzie ani na co się godzisz. Ani dlaczego.

Jeśli propozycja trójkąta lub seksu z kimś innym na boku za pozwoleniem spadła nagle jak grom z jasnego nieba - to najpewniej nie masz zielonego pojęcia, co siedzi Twojemu facetowi w głowie i jaką ma motywację do otwierania związku. 

Znudził się Tobą? Przestał Cię kochać? Zakochał się w kimś? Chce Cię zostawić, ale daje Ci ostatnią szansę na naprawę związku? 

Druga sprawa - co to właściwie oznacza "związek otwarty". Temat otwartości związków gejowskich badam od dłuższego czasu i powiem 

Wam jedno moi Mili: nie ma związków otwartych i zamkniętych. To nie jest kwestia binarna, czarno-biała. Otwartość ma milion odcieni - pytanie, o który z nich chodzi Twojemu chłopakowi?


Jeśli od razu odmówisz - to także sporo ryzykujesz. Dlaczego?

Po pierwsze - nie wiesz, z czego rezygnujesz. Nie wiesz, jakiej propozycji odmawiasz i co Cię może ominąć - i niekoniecznie musi to być coś złego, co pod etykietą "otwarcie związku" sobie wyobrażasz.

Jakiś czas temu napisał do mnie chłopak, który (pod wpływem moich wpisów, a jakże) zaczął namawiać swojego faceta do otwarcia związku. Spotkało się to z ostrym oporem - i zakończyło niemal rozpadem ich relacji.


"Na szczęście postanowiłem o nas walczyć, wyjaśniliśmy sobie wszystko i znów było dobrze. Postanowiłem wtedy, że nie będę więcej poruszał kwestii otwarcia związku.

Gdzieś po 2 miesiącach mój partner przyznał się, że założył konto na Grindrze. Powiedział, że chciał zobaczyć jak wygląda sytuacja <na rynku> i że jeśli nadal chcę, to możemy się z kimś umówić. Bardzo mnie to zaskoczyło, ale też niezmiernie ucieszyło."


Odwalili wspólnie soczysty trójkąt, a potem nawet czworokąt. Zarówno mój Czytelnik, jak i jego facet, znaleźli w tym dużo frajdy i pogodzili się.

Ten przykład obrazuje, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. I że związki niekoniecznie mogą rozpaść się z powodu trójkąta / czworokąta - ale czasem mogą rozpaść się z powodu jego braku.

Kolejna rzecz - jeśli od razu odmówisz, a nie wiesz, co kryje się w głowie Twojego partnera, może się okazać, że zareaguje na Twoją odmowę kiepsko - poczuje się odrzucony ze swoimi pragnieniami, sfrustrowany itd.

Za jakiś czas może się to odwrócić przeciwko Waszemu związkowi.

Nagła odmowa - jeśli w tle kryje się problem - może wyciszyć ten problem na jakiś czas. Ale on najpewniej wylezie w gorszej formie.

To nie jest tak, że odmówisz i sprawa zamknięta.


Masz oczywiście prawo powiedzieć "nie"

Mój poprzedni wpis o tym, jak pogodzić 2 sprzeczne natury gejów, przez niektórych Czytelników został odebrany jako nakłanianie do otwierania związków - czy wręcz przymus (?).

Jasne - użyłem tam ciężkiego kalibru argumentów o naturze mężczyzny, jego hormonach i genach, a także religii. Tworzyły one ogólne wrażenie nieuniknioności otwierania związków gejowskich.

Ale uwaga: to nie znaczy, że nie masz prawa powiedzieć "nie" na taką propozycję.

To nie znaczy, że jesteś zacofany, nieoświecony czy coś w ten deseń.

Niektórzy po prostu

  • 1) mogą nie mieć na to ochoty, 
  • 2) znajdować się w 100% ze swoimi potrzebami w monogamicznym modelu związku, 
  • 3) czuć zbyt duże zagrożenie emocjonalne w przypadku otwierania związku, 
  • 4) mieć poczucie intymności z partnerem i nie chcieć się nim dzielić z kimś tzw. obcym.


Albo mieć jeszcze jakikolwiek inny powód niezwiązany ani z hormonami, ani z religią, by odmówić. I to jest całkowicie OKEJ.

Masz prawo się zaniepokoić czy zdenerwować. Masz powiedzieć "nie".

Wtedy jednak cała sztuka jednak - uważam - polega na tym, by umieć odmówić tak, by partner się ucieszył ;)

Nie, nikt nie powiedział, że związki gejowskie są łatwe :)

Moim zdaniem warto też wpleść w swoją odmowę element docenienia, że chłopak odważył Ci się wyznać, że ma ochotę na otwarcie związku. Teoretycznie mógł pójść na Grindera i zaruchać pierwszego lepszego - zamiast tego otworzył się i naraża się na Twoją krytykę.

Moim zdaniem warto pochwalić taką odwagę.

Możesz powiedzieć: "Dzięki, doceniam, że się przede mną otworzyłeś z wyznaniem, że chciałbyś otworzyć nasz związek. Nie mam niestety na to ochoty, bo (podaj szczery powód). Mam nadzieję, że mnie rozumiesz."

I jest coś jeszcze - w chuj ważnego.

Pamiętasz mój wpis, że Twój partner tak naprawdę nie jest Twój - że to iluzja, której oddajemy się w związkach? Moim zdaniem tu tkwi klucz do zrozumienia, jak to wszystko działa.


Masz prawo odmówić.

Nie masz prawa ograniczać wolności drugiego człowieka pod jakimkolwiek pretekstem (nawet miłości). On ma prawo wybrać.

Ty masz prawo odejść od niego, gdy robi coś, co Ci nie odpowiada.

Nie masz prawa mu zabraniać. On nie ma prawa Cię zmuszać.


Jak zrozumiesz powyższe zdania, to zrozumiesz na czy polega dobry związek - jak kochać i nie zabierać wolności. Prawdziwa miłość daje wolność. Miłość fałszywa, egoistyczna chce człowieka na własność - jak zwierzaka, którego się hoduje.

Opcja bycia adorowanym przez dwóch samców jest kusząca.


Pierwszy i najważniejszy krok:

Bez względu na to, czy jesteś do opcji otwarcia związku nastawiony pozytywnie czy negatywnie - pierwszy krok z mojej opinii powinien opierać się na DOKŁADNYM wybadaniu dwóch kwestii:

  • Dlaczego Twój partner chce otworzyć związek? - ale tak szczerze i bez lukrowania.
  • Co to dla niego znaczy "otwarty związek" / trójkąt itd.?

Bez tego Kochani ANI RUSZ dalej. Musisz wiedzieć, w co się pakujesz - zarówno, gdy powiesz "tak", jak i wtedy, gdy powiesz "nie" - inaczej możesz wejść na minę.

Także bez paniki - zbieraj informacje na spokojnie.


Dlaczego on tego chce?

Jakie korzyści chce odnieść Twój partner?

Oczywiście ilu ludzi, tyle odpowiedzi. Najczęściej pary gejowskie otwierają się jednak nie dlatego, że przestały się kochać albo zakochały się w kimś innym (wtedy po prostu się rozstają).

Najczęściej otwarcie związku następuje dlatego, że partnerzy chcą doświadczyć większej ekscytacji w łóżku lub zrealizować konkretną fantazję seksualną, którą da się zrealizować tylko z trzema kutasami.

WIĘCEJ: TOP 6 powodów, dlaczego pary gejowskie otwierają związki

Kolejnymi powodami (oprócz przypadkowego seksu) jest ogólnie rozumiane niedopasowanie seksualne. Dwóch facetów kocha się, są do siebie przywiązani - ale mają inne libido, nieprzystające role czy potrzeby, których partner nie chce / nie może zrealizować.

Zamiast rozwalać związek - szukają opcji, by zrealizować się seksualnie z kimś innym za obopólnym porozumieniem. Taka trzecia osoba pełni wtedy w związku rolę czysto instrumentalną - i jeśli się na to godzi, nie widzę w tym nic złego.

Pytanie - dlaczego Twój facet chce otworzyć związek?

Jak widzisz, nie musi to oznaczać, że stałeś się dla niego mniej atrakcyjny seksualnie czy że przestał Cię kochać. Paradoksalnie - pod taką propozycją może kryć się miłość do Ciebie i chęć poprawienia jakości Waszej relacji.

Nie musi to oznaczać, że czegoś mu brakuje - może być w 100% szczęśliwy w związku z Tobą. Dodatkowy partner może być po prostu dla niego wizją nowej seks-zabawki i tyle.

Zatem pytaj, pytaj, a potem jeszcze dopytuj - aż będziesz miał jasny obraz sytuacji.


Co on ma na myśli, proponując "otwarty związek"?

Czy chce być np. królem młodych dup? :)

Większość osób, która nigdy nie miała takiej relacji, może sobie ją wyobrażać jak spuszczenie dzikiego i głodnego psa z łańcucha - że partner rzuci się w wir wyuzdanego, niekontrolowanego seksu z przypadkowymi facetami.

Wizje orgii, swingowania, zatracenia w seksie bez namysłu.

Dlaczego tak sobie to często wyobrażamy? Ano dlatego, że takie obrazki z pornoli najbardziej zapadają nam w pamięć. Wywołują największy (początkowo) szok i niedowierzanie (to w ogóle tak można???) - przez co ludzki umysł najłatwiej takie obrazki przywołuje.


Jednak - jak wspomniałem - otwarty związek może mieć milion odcieni.

Twój związek może pozostawać otwarty tylko na poziomie wzajemnej deklaracji, że "być może kiedyś to zrobicie z kimś odpowiednim". Czasem tylko to wystarczy, by zeszło pewne ciśnienie - i możecie sobie dalej z tym żyć.

Związek może być otwarty np. na internetowe flirtowanie z innymi (wspólne lub osobno) - celem połechtania sobie ego czy wymiany nudesów (co także czasem daje ten poszukiwany walor nowości). Możecie też umówić się na wspólne czatowanie lub kamerki z innymi partnerami.

Taki wspólny cyberek nie tylko jest w 100% bezpieczny i zdrowy, ale także daje sporo frajdy. Pokazujecie tylko to, co chcecie - nie ryzykujecie chorób ani zaangażowania emocjonalnego.

Są też formy otwarcia związków, gdzie tylko jeden z partnerów uprawia seks z innymi - za zgodą swojego chłopaka. 

Zdecydowana większość moich ankietowanych przyznała, że wolałaby wiedzieć, że ich chłopak uprawia z kimś seks (niektórych ta świadomość bardzo jara) - choć są też przypadki związków "nie mów, nie pytaj" - gdzie relacje seksualne jednego lub obu partnerów pozostają tajemnicą poliszynela. 

Jednak najczęściej - jeśli mówimy o seksie na żywo - pary gejowskie decydują się wejść w to razem i uprawiać seks wspólne z trzecim partnerem - lub przynajmniej w swojej wzajemnej obecności. Taka forma seksu nie tylko jest najbardziej transparentnym i uczciwym układem - ograniczającym ryzyko niepożądanych akcji - ale też daje (wg moich ankiet) najwięcej satysfakcji seksualnej.

Jak widzisz - form i stopni otwartości związków jest multum (pewnie będzie o tym artykuł, a jakże ;) ). Wynikają z tego dwie ważne rzeczy:

  • Możecie umówić się, na jaki stopień otwartości związku się zgadzacie - i którego przekroczyć nie chcecie.
  • Możecie umówić się na powolne stopniowanie otwartości związku - na zasadzie, że nie od razu Rzym zbudowano.


Czy dopuścilibyście całowanie się z innymi?

Psychologia ewolucyjna udowodniła, że każdy z nas - nawet w najszczęśliwszym związku - kątem oka rozgląda się za innymi partnerami - zarówno w celach zapewnienia bytu, jak i seksualnych. W zasadzie to normalne - a wizja idealnie zamkniętego związku jest de facto fałszem.

Trzeba to - moim zdaniem - wziąć na klatę wcześniej czy później: każdy związek jest w jakimś stopniu otwarty. 

Choćby nieświadomie, choćby tylko na poziomie emocji, pożądania czy przelotnej fascynacji innymi facetami mijanymi na ulicy - ale jest.

Możesz być piękny, przystojny, mieć kutasa 25 cm - ale wcześniej czy później Twoja uroda nieco zblednie w oczach partnera - tym bardziej, że nikt z nas młodszy się nie robi. Zamiast się o to kłócić - lepiej wiedzieć to zawczasu.

Z drugiej strony - Ty też najpewniej ulegniesz temu złudzeniu wcześniej czy później. To nie Twoja wina, ani Twojego partnera - po prostu nie da się jarać tym samym pornolem przez X lat.

Skoro więc tak się dzieje - pytanie, co zrobić z tą nadwyżką energii seksualnej, którą Wasze jądra będą produkować przez najbliższy czas. To ona najczęściej właśnie uchyla drzwi sypialni gejowskich w całym kraju.

To pytanie pozostawiam Wam bez odpowiedzi - bo każdy sam musi sobie odpowiedzieć, jak najlepiej jest zarządzać swoją energią jądrową ;)


Jak sobie to poukładać w głowie

Nie musisz - a nawet nie powinieneś odpowiadać od razu. Zbierz informacje i prześpij się z nimi - żeby odpowiedź sama się w Tobie pojawiła.

Nim ją sformujesz - warto zrobić sobie prostą analizę:


Jakie korzyści mógłbym odnieść z otwarcia naszego związku?


Seks we trójkę / czwórkę jest wg wielu nieporównywalnie bardziej intensywny i ciekawy (jak widać na załączonym obrazku ;) )

Więcej pozycji, ekscytujące widoki i ciekawsze doznania. Możliwość bycia pożądanym przez dwóch lub trzech partnerów naraz, wielokrotne orgazmy, litry przelanej spermy. Wtedy naprawdę czujesz się jak w pornolu - a jeśli partnerzy są dobrzy - to jest to dobry pornol :)

Choć brzmi to może niewiarygodnie - ale takie przygody mogą paradoksalnie bardzo umocnić Wasz związek i podnieść poziom Waszego wzajemnego zaufania do siebie. W końcu jeśli Wasza miłość przetrwa takie coś - a po cudownym seksie z kimś innym wrócicie w swoje ramiona - to czy nie umacnia to Was na którymś poziomie?

Poza tym:

  • Trójkąt zmusza do ogarnięcia własnej zazdrości - im lepiej nią zarządzasz, tym lepszy związek stworzysz (nawet, jeśli potem nigdy już nie zrobicie trójkąta - nauka pozostanie)
  • Trójkąt zmusza do lepszej komunikacji - wyrażania swoich potrzeb i słuchania partnera (nigdy wcześniej o tym tyle nie gadałem ze swoim facetem!)
  • Trójkąt to chyba najlepszy test na waszą miłość - stawiam odważną tezę: że to nie długość związku jest najlepszym wskaźnikiem miłości w związku, ale ilość trójkątów, jaką jest on w stanie przetrwać ;)


Jakie straty mogę odnieść z otwarcia związku?

Straty także trzeba wkalkulować w takie posunięcie. 

Przede wszystkim - zawsze nieco tracisz swojego partnera na rzecz kogoś innego. Rozbijacie uczucie intymności, która między Wami jest. Z moich obserwacji wynika, że to poczucie intymności da się podzielić na 3 czasem (przy odpowiednim partnerze seksualnym) - ale im więcej osób w układzie, tym ta intymność rozpada się coraz bardziej.

Dlatego zawczasu trzeba przygotować opcję powrotu do siebie - wzmocnienia tej intymności między Wami np. romantyczną kolacją, masażem pleców czy wzajemnymi wyznaniami.

Otwierając związek tracisz też czas i zaangażowanie partnera - jeśli on będzie uprawiał seks z kimś innym, to nie ma bola, żeby nie oddał mu jakiegoś kawałeczka siebie. Z drugiej strony - tak samo działa to u Ciebie.


Jakie zagrożenia niesie ze sobą otwarcie związku?

Przede wszystkim - ryzyko chorób wenerycznych i nie tylko wenerycznych. Tu równanie jest proste - im więcej partnerów, tym to ryzyko większe, kropka. Był o takim ryzyku chorób spory artykuł

Druga kwestia to ryzyko, że weźmiecie sobie partnera zbyt ładnego - i któryś z Was zacznie nadmiernie się angażować w relację z nim. To dotyczy także Ciebie - nie tylko Twojego faceta. Musicie zawczasu uzgodnić, kogo bierzecie na ruszt i co robić, gdyby to się wymknęło spod kontroli.

Dla pocieszenia dodam, że nie zdarza się tak tak często, jak się wydaje. Jeśli Wasz związek jest satysfakcjonujący emocjonalnie - ryzyko odpału maleje.


Jakie szanse niesie ze sobą otwarcie związku?


Mówi się, że otwieranie związku nie jest dobrym pomysłem na naprawianie go. Jeśli coś się psuje - trzeba porozmawiać i dogadać się. 

Jasne. Ale to wciąż nie wyklucza opcji, że zrobienie soczystego trójkąta rzeczywiście nie rozwiąże jakichś Waszych kwestii. Czasem właśnie to może okazać się najprostszą drogą do świętego spokoju i trwania udanego związku.

Jeśli partner A ciągle ma wysokie libido spontaniczne i jest wyłącznie aktywny, a partner B ma niskie libido responsywne i na dodatek nie może lub nie chce wciąż dawać dupy (może to być spowodowane chorobą) - co począć?

(będzie artykuł o takich niedopasowaniach)

Tu nie ma łatwych odpowiedzi i każdy sam musi sobie powiedzieć, na jaki ewentualny kompromis może pójść. Ale seks z trzecim partnerem może być tu jakąś opcją. I wg moich ankiet - takie sytuacje się zdarzają.

Zatem tak - otwarcie związku może być sposobem na jego uratowanie - jeśli tylko taką mamy intencję i wiemy, po co otwieramy związek i w jaki sposób chcemy to zrobić, by nie narobić kupy.


2 łatwe sposoby, by zmarnować swoje życie seksualne i emocjonalne (+ historia Czytelnika):


I choć generalnie zachęcam do nowości i eksperymentowania - zawsze mówię: róbmy to z głową, ostrożnie, z namysłem, rozważając wszystkie scenariusze.

Jeśli oddamy się w 100% swoim naturalnym instynktom - z pewnością będziemy mogli napisać po paru latach 500-stronicową gejowską kamasutrę na bazie swoich doświadczeń. Doznamy szokujących orgazmów i niebywałej satysfakcji seksualnej.

I jednocześnie możemy popierdolić sobie życie emocjonalne, bo pewnie mało kto będzie w stanie żyć ciągle w niekończącym się nurcie zakochań, ekscytacji i orgazmów.

Z drugiej zaś strony - jeśli tylko będziemy chłodno kalkulować, zamykać na nowe doświadczenia, ludzi i widzieć same czarne scenariusze - ryzykujemy, że zawsze będziemy na "nie" i przeżyjemy życie w seksualnej frustracji i zgnuśnieniu.

Trzeba balansu, bo w obu przypadkach skończyć się to może albo emocjonalnymi ranami, albo seksualną frustracją.

By idealnie zobrazować to, co mam na myśli, chciałbym też przytoczyć ciekawą i bardzo mocną historię, którą podzielił się ze mną Czytelnik:

***

Po 6 latach bycia razem zaczęliśmy się oddalać od siebie. Do tego doszła frustracja związana z nie zaspokajaniem swoich potrzeb seksualnych z tego tytułu że obaj byliśmy bardziej aktywni. 

Postanowiliśmy otworzyć związek na 3 osobę. 

Początek to wielka fascynacja nowymi możliwościami. Bardzo nas to do siebie zbliżyło. Nie dość że mogliśmy zaspokajać swoje potrzeby seksualne, eksperymentować to dodatkowo od tych 3 osób otrzymywaliśmy coś więcej. Komplementy, adorację, poczucie wartości. Rzeczy, które po dłuższym czasie bycia razem zapomnieliśmy sobie okazywać. 

Jednak apetyt rósł w miarę jedzenia.

Przez 2 lata odpowiadała nam forma traktowania tych 3 osób jako obiektów seksualnych. Od czasu do czasu pojawiały się jakieś uczucia do danego faceta, ale staraliśmy się to ucinać. Jednak po jakimś czasie zaczęliśmy coraz częściej umawiać się z jedną osobą. 

Pojawiły się uczucia.

Wiadomo że każdy ma swoje preferencje, więc jak trzecia osoba zaczęła okazywać większe zainteresowanie jednym z nas drugiemu zaczęło to przeszkadzać i ucinaliśmy kontakt. Jednak zauroczyliśmy się obaj jednym chłopakiem, który spełniał całkowicie nasze seksualne potrzeby jak i osobowościowo dopasował się do nas obu.

Postanowiliśmy stworzyć związek w trójkę.

Początki były super, jednak jak pisałem wcześniej każdy człowiek w pewnym momencie będzie okazywał preferencję w kierunku jednego z nas. Chociaż chłopak starał się tego nie okazywać, ten mniej adorowany oczywiście to czuł i tu zaczyna się cała lawina wydarzeń które doprowadziły to rozpadu 9 letniego związku. 

Chociaż po przemyśleniu przyczyną bezpośrednia wcale nie był ten chłopak, ale oddalanie się od siebie. Angażowanie bardziej w tą trzecią osobę i zdawanie sobie sprawy, że ratujemy tonący statek. 

Zaczęliśmy być zazdrośni nie o siebie a o tą trzecią osobę.

O uczuciach i wydarzeniach które miały miejsce pewnie książkę bym mógł napisać. Wniosków jest też pełno z tego tytułu. Na pewno trzeba być silną osobą, mająca duże poczucie własnej wartości aby wytrwać w związku poliamorycznym, inaczej zazdrość zniszczy wszystko. 

Skończyło się tak że jestem teraz w związku z tym trzecim który do nas dołączył i niestety nie utrzymuję kontaktu ze swoim byłym partnerem z którym spędziłem 9 lat i uznawałem go za swojego najlepszego przyjaciela.

***

Czy to dobrze, czy to źle, że tak zakończyła się ta historia (w końcu Czytelnik jest w nowym związku - chyba lepszym niż tym, który opuścił, czyż nie?)? 

Czy ten pierwszy związek w ogóle miał szanse przetrwania, jeśli było w nim tyle frustracji?

Czy nowy związek, zbudowany na takiej historii, będzie szczęśliwy?

Co by było, gdyby zawczasu ustalili, kiedy powiedzieć sobie dość? Czy wtedy sprawy mogły potoczyć się inaczej? A jeśli tak, to jak?

Czy naszą burzliwą naturę da się w jakiś sposób tak poukładać, żeby wszyscy zawsze byli w 100% szczęśliwi?

Tego nigdy się nie dowiemy. I nie ma tu łatwiej odpowiedzi.


Pamiętacie, jak mówiłem, że relacje gejowskie nie są proste? 

No więc właśnie to miałem na myśli.


Otwieranie związku to złożona sztuka psychologiczna i seksualna. To milion nowych zmiennych, to zagrożenia, ale też szanse. To wprowadzanie do równania kolejnych żywych osób, które wprowadzają mnóstwo niewiadomych.

Moje badania pokazują mimo to, że pary - po otwarciu się - oceniają te doświadczenia na 76 / 100. Czy wysoko (w badaniu wzięło udział 76 gejów, którzy są lub byli w otwartych związkach). Badani podkreślali wspaniałe doznania seksualne i swobodę, jakiej doznali w trakcie seksu we trójkę.

Jednak podstawą tego otwarcia musi być głębokie przekonanie o miłości do partnera, przywiązanie i silna relacja, jaką zbudowaliście przez lata. To baza - i każdy ankietowany podkreślał to w komentarzach.

Jeśli partner na drugiej randce proponuje Ci otwarcie związku - to najpewniej to zły znak. Jeśli zrobi to po np. 2 latach związku - już niekoniecznie i oznacza to już najpewniej zupełnie co innego.

Każdy sam musi w swoim przypadku rozważyć takie posunięcie.

To czworokąt (ktoś przecież prowadzi auto ;) )

Czworokąt to opcja wykarmienia swoich chłopaków :)

Gdzie znajduje się granica, poza którą nie chcielibyście wyjść?

Dwóch samców dzieli się chłpaczkiem.

Kanapka z dwoma facetami - ekstremum doznań.

Miłość 3D

Jedna z najbardziej satysfakcjonujących pozycji w trójkącie.


Adorowanie dwóch samców - marzenie wielu pasywów.

A Wy jak widzicie tę trudną kwestię? Buziaczki moje Kochane Gejuszki :*

18 komentarzy:

  1. Dream, myślałeś może o jakimś artykule o kompleksach nt. własnego przyrodzenia (wiem, że wieki temu był wpis o jakichś szemranych pompkach, ale bądźmy poważni :P)? Domyślam się, że nigdy o tym za wiele nie pisałeś, bo sam nie masz z tym problemu ;).
    Z moich doświadczeń wynika, że jest naprawdę sporo chłopaków, których ten problem trapi, a trudno znaleźć jakieś narzędzia żeby sobie z nim poradzić; bo bądźmy szczerzy: rozmiaru penisa się raczej nie zmieni (a można sobie próbując jeszcze zrobić krzywdę), a czytanie statystyk nie pomaga, bo albo 1) ktoś naprawdę ma małego, albo 2) nawet jak ma (jak ja) penisa w granicach normy, to po prostu na niego patrzy i jest niezadowolony i nic z tym nie umie zrobić. Może byś wykorzystał swoją biegłą inteligencję emocjonalną i napisał o tym, jak radzić sobie z takim kompleksem, który rozwiązać można chyba tylko w głowie - bo na zewnątrz raczej nic się nie da zrobić :d.
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pomysł! Przyznam, że nigdy się nie zagłębiałem w to - ale chyba warto zajrzeć pod maskę i zobaczyć, co nam się dzieje w głowach, gdy tworzymy tzw. kompleksy.

      Kompleksy też mają przecież swoją strukturę wewnętrzną - to wyuczony sposób zawstydzania samego siebie. A skoro tak, to możemy się tego oduczyć.

      Będę temat wałkował w głowie i pewnie się tutaj pojawi :)

      Buziam i trzymaj się cieplutko :*

      Usuń
  2. Mój związek niedawno przeszedł mały kryzys. Wydawałoby się, że początkiem tego było to, że po kilkunastu latach małżeństwa (tak, jesteśmy po ślubie i nie mieszkamy w Polsce) zachciało mi się seksu z innym facetem. Finalnie zanim wszedłem z penisem w tyłek mojego najlepszego przyjaciela ogarnąłem co tak naprawdę robie i powstrzymałem się, do analu nie doszło. Ale i tak czułem potworne poczucie winy i od razu po tej sytuacji przyznałem się partnerowi. Byłem pewny, że nie zechce mnie znać, bo jest do bólu monogamistą i on tak czy siak uznałby to za zdradę bez względu na to, czy był anal czy nie. Panicznie bałem się, że mnie zostawi.
    Mocno zabolało go moje zachowanie, ale z drugiej strony wykazał zrozumienie, że mogłem poczuć coś do kumpla i przecież to niczyja wina. Sam myślałem, że za tym kryje się jakieś uczucie, coś więcej niż zwykła przyjaźń, byłem bardzo pogubiony, ale im dłużej się nad tym zastanawiałem i próbowałem nazywać swoje uczucia tym doszedłem do wniosku, że nie chodzi o żadne zakochanie, zauroczenie, miłość tylko najzwyczajniej brakowało mi czegoś w związku, co chciałem znaleźć poza nim. Padło na przyjaciela, który chciał przeżyć ze mną swój pierwszy raz.
    I dla mnie to był mały szok, wydawało mi się, że mam idealne małżeństwo, że każdy element do siebie pasuje i jest nam razem fantastycznie. Mój facet jest romantyczny, a ja sam jestem bardzo uczuciowy, więc tak naturalnie się zgraliśmy. I nawet nie wiem, w którym momencie zaczął mnie ten romantyzm po prostu wkurwiać. To było takie dziwne, bo każdy seks był pełen emocji, jakichś czułych słówek, wyznań miłosnych, przytulania, czasem odpowiedniej oprawy otoczenia etc. Zawsze wydawało mi się, że tego potrzebuje. Tyle, że gdzieś w środku czułem też, że chce zupełnie innych zbliżeń, że chce odrzucić te wszystkie uczucia, być częściej aktywem i ruchać swojego faceta bez mówienia mu co 10 sekund czułości. Zrozumiałem to, nazwałem i powiedziałem partnerowi. Oboje poczuliśmy ulgę i spróbowaliśmy wprowadzić zmiany w życie. Teraz czujemy się z tym dobrze. Żaden z nas nie myśli o skoku w bok, trojkącie, bo nie jest nam to potrzebne do szczęścia. Ale żałuje, że nie zareagowałem od razu, kiedy czułem, że coś zaczyna się psuć, że zabrakło szczerości i dobrej komunikacji, że próbowałem wyciszyć wątpliwości, bo przecież mam taki super związek, więc to niemożliwe, żeby coś było nie tak. Niby znamy się kilkanaście lat, ale i tak czułem lęk przed jego reakcją. Nie wiem co bym zrobił, gdyby partner nie chciał zmienić naszej relacji. Pewnie w pewnym momencie moja frustracja urosłaby do tego stopnia, że nie byłoby co ratować. W przypadku małżeństw dużo trudniej od tak się wycofać, spakować swoje zabawki i odejść, bo jednak istnieje kwestia rozwodu, prowadzenia razem biznesów jak u nas, kwestie podziału majątku i wiele innych, które nie występują lub nie są tak odczuwalne w związkach nieformalnych.
    Też przez te sytuacje popsuła mi się przyjaźń, którą probuje odbudować i tego żałuje najbardziej, bo zraniłem wartościowego faceta, na którym mi zależy.

    Pisze to, bo może ktoś ma podobny problem i też coś nie gra w jego związku, a nie wie co. Po prostu zamiast iść do łóżka z osoba trzecia, warto najpierw pomyśleć co jest nie tak w relacji, że myśli/chce się zdradzić, dobrze jest przemyśleć co stoi za takim zachowaniem i najszczerzej porozmawiać z partnerem.

    A artykuł jak zawsze dobrze napisany. Fajnie, że pokazujesz różne drogi. Nikogo nie namawiasz do otworzenia związku, tylko przedstawiasz, co można zrobić w danej sytuacji, a co ktoś postanowi to już jego decyzja.
    A i oczywiście gratuluje lat prowadzenia bloga. Jestem tu mniej więcej od 6-7 lat i doceniam bardzo to co robisz❤️.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Irku, MEGA dzięki za podzielenie się swoją historią. Dokładnie obrazuje ona to, o czym pisałem w poprzednim wpisie (Kochać i Ruchać - czyli jak pogodzić 2 natury gejów).

      Przede wszystkim - nie wolno spychać popędu do podziemia i próbować go kontrolować za wszelką cenę. To się nie uda - wymknie się pod kontroli i zrobi, co chce - to jest siła o wiele większa od silnej woli.

      Po drugie - lepiej późno niż wcale. Miałeś odwagę się przyznać do błędu - i ponieść wszelkie konsekwencje tego. Mega się cieszę, że Twój mąż wykazał się zrozumieniem. Dzięki temu kryzysowi będziecie mogli wzmocnić Wasz związek. Temat przedyskutowaliście.

      Powiem Ci, że często się zdarza, że przesadne romantyzowanie coś psuje w związku. Za dużo słodyczy, za mało pikanterii. Czasem chcę popatrzeć na swojego faceta nie jak na romantycznego partnera - ale na ciacho do wyruchania. I być może tego zabrakło u Was - tak mniemam.

      W ogóle miło przeczytać komentarz kogoś z "tamtej strony lustra" - ze świata, gdzie małżeństwa jednopłciowe są zalegalizowane. To naprawdę potrafi rzucić nowe światło na te nasze tutaj gejowskie kwestie.

      Bardzo dziękuję za miłe słowa i za dzielenie się swoimi doświadczeniami - tak trudnymi i tak cennymi zarazem! Dzięki tym historiom wszyscy możemy się czegoś nauczyć o tym, jak zagadkowa jest nasza gejowska natura.

      Buziam! :*

      PS. Czy mogę Twoją historię zacytować w moim poprzednim artykule dot. zdrad? To jest po prostu idealna ilustracja tego, o czym tam pisałem. Z góry dziękuję! :*

      Usuń
    2. Cóż, jako nastolatek wręcz marzyłem o znalezieniu faceta z podobnymi potrzebami emocjonalnymi, wrażliwością, czułego, romantycznego, kto zaakceptuje moją dużą wrażliwość i ogromną potrzebę bliskości. Przez dłuższy czas wydawało mi się, że spotkanie kogoś takiego będzie graniczyło z cudem i jak już znalazłem i stworzyłem związek to trochę się tym zachłysnąłem, bo nagle miałem spełnienie marzeń w swoich ramionach. No idealnie, prawda? A tu po x latach razem zacząłem mieć momentami dość tego, czego pragnąłem i nękały mnie myśli w stylu „Śpisz z ideałem, takiego faceta zawsze chciałeś mieć, czego ty jeszcze w ogóle chcesz?”
      Wtedy z kumplem hamulce totalnie mi puściły, w głowie mialem milion fantazji o tym, jak go pieprze, udało mi się zapanować nad sobą dopiero przy zakładaniu gumki. Byłem jak pijany, nie ogarniałem co we mnie wstąpiło. Wracałem do domu ze świadomością, że czeka na mnie mąż i płakać mi się chciało, że znowu będziemy kochać się tak samo, byłem wkurwiony na siebie i na niego, pomyślałem, że rozwali mnie to od środka, jak to przemilczę, a jakaś część mnie chciała wrócić do przyjaciela i go przelecieć.
      Ale nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby zataić przed mężem te sytuacje i rozważałem w głowie scenariusz, że możemy się przez to rozstać albo odwrotnie, że to wzmocni naszą relacje i wzmocniło.
      O to dokładnie mi chodziło. Okazywanie sobie uczuć podczas seksu jest dla mnie bardzo ważne, ale coraz częściej chce żeby mąż tak po prostu mnie przeleciał albo ja jego bez tej romantycznej otoczki, odkryłem, jak uwielbiam być aktywem i sprawiać tym mężowi i sobie przyjemność, a spontaniczny anal i oral pomiędzy obowiązkami to miłe urozmaicenie dnia. Mogę się totalnie wyżyć i nie szukać przygód na boku. Jesteśmy ze soba bliżej niż kiedykolwiek i to sprawiło, że jestem dużo bardziej otwarty w komunikowaniu swoich potrzeb.
      Jak o tym myśle teraz, to nie był jakiś skomplikowany problem, skoro teraz potrafimy oboje być szczęśliwi. A raczej w mojej głowie w tamtym momencie urosło to do wielkiego problemu. Każdy z nas wyciągnął lekcje z tej historii.
      Przez jakiś czas mieszkaliśmy w Polsce jako małżeństwo, ale oczywiście w świetle prawa polskiego byliśmy dla siebie obcymi ludźmi, a i po pewnym czasie życie stało się nie do zniesienia. Komfort psychiczny stał się dla nas ważniejszy, a jeśli można żyć w innym kraju, gdzie jest równość małżeńska to lepiej się wyprowadzić i żyć spokojnie po swojemu. Za dużo przykrych rzeczy spotkało nas w Polsce, a po co się męczyć, szkoda życia. Chyba jestem jednym z niewielu facetów tutaj, którzy pomyśleli o legalizacji związku. ;)

      Pewnie, że możesz wykorzystać moje tamte słowa jak i te, z tej wiadomości, jeśli pomogą do zobrazowania sytuacji w artykule i kogoś skłoni to do refleksji to jestem za!

      Usuń
  3. Ja wiem, że bym się rozstał i odszedl. Ile by związek nie trwal, czytając tego bloga, uświadomiłem sobie, że każdy powinien mieć szacunek do siebie indo swoich zasad. Uwazam, ze związek powinien polegać na zaufaniu i szczerości. Jeśli będzie taki temat, i sytuacja. Ja zrezygnuje
    Mam szacunek do swoich zasad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanuję Twoje zdanie, ale mam nieodparte wrażenie, że nie mówisz z praktyki, lecz z teorii. Gdy serio się kogoś kocha, nie jest tak łatwo po prostu odejść i się rozstać.

      Po drugie - nie wiem, czy dokładnie przeczytałeś mój wpis, ale właśnie do tego nakłaniam - do szczerości i zaufania. A tego potrzeba, by rozmawiać na takie tematy.

      Usuń
    2. Gdy się serio kogoś kocha, można być szczerym i mówić co jest źle. Jeśli ktoś nie spełnia zawartej między stronami umowy, to ta umowa się kończy. Nie dla każdego uczucia, relacja są oddzielone od seksu. I oddzielanie ich dla argumentowania swoich decyzji nie musi być z założenia celem każdej osoby. Jeśli przyjdzie nuda trzeba rozmawiać, i coś zrobić. Jeśli nie ma co ratować i chęci ratować niech sie rozpadnie. Dla niektórych Seks z innym to zdrada i tyle. Nie ma co dorabiać teorii. Bylem zdradzony, boli ale można z czasem się pozbierać, wyjść silniejszym. Dlatego celuje w samodzielnośc, i brak uzależnienia od innej osoby (ekonomicznego, psychologicznego).

      Usuń
  4. Świetny artykuł, Dream!!!(z resztą jak zawsze). Mimo, że nie mam najmniejszego doświadczenia w związku, to zastanawiałem się nad trójkątem. To naprawdę może być ciekawe doświadczenie, ale tak jak napisałeś, za porozumieniem obu stron, odpowiedzialnie i z pełną świadomością możliwych konsekwencji. Otwarcie związku to naprawdę bardzo poważna decyzja, która powinna być podjęta w związku z dość długim stażem, tak mi się przynajmniej wydaję.
    Mam jeszcze pytanie, Dream, odnośnie sugar datingu. Co o tym myślisz? Jakiś rok temu nad tym myślałem, bo bardzo podobają mi się tatuśki😍😍😍. Podnieca mnie też wizja relacji ze starszym od siebie mężczyzną, który zapewni mi bezpieczeństwo, będzie o mnie dbał. Nie chodzi tu o życiu na koszt partnera, bo bardzo chcę być niezależny, ale jednak jara mnie taki związek. Z drugiej strony BARDZO pociągają mnie także czarnoskórzy faceci😍😍😍. Jest w nich coś takiego, że na sam ich widok miękną mi nogi, nie wspominając o seksie. Chciałbym poznać kogoś czarnoskórego, ale jak na razie w moim małym, zapyziałym mieście to się chyba nie uda. A więc, jakie jest twoje zdanie na ten temat, Dream?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Adi, Słonko <3 :) Ujmuje mnie Twoja dojrzałość i rozsądek, wiesz o tym?

      A Ty wiesz, że ja dziś zacząłem skrobać artykuł o sugar tatusiach? :) Co ja o tym sądzę? To świetny pomysł. Jesteś bardzo ogarniętym chłopakiem, to wiem, że dobrałbyś sobie idealnego tatusia, który by się Tobą zaopiekował jak należy :)

      A może poszukaj czarnoskórego tatuśka? :) Oj to byś miał poryw serca :)

      Sugar dating jak najbardziej - jeśli się robi go z głową, to wszystko jest dla ludzi. Jesteś młody, więc na pewno niejeden dojrzały facet chętnie by Cię przytulił do klaty :)

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że tak myślisz, Dream. To moje ogarnięcie w dużej mierze jest twoją zasługą. Dzięki twoim postom poznaje gejowski świat i jego aspekty, a twój blog jest głównym źródłem mojej wiedzy. Masz rację, czarnoskóry tatusiek byłby spełnieniem moich marzeń 😍😍😍. Poszukiwania rozpocznę jednak chyba jak wyjadę na studia do dużego miasta. Wtedy mam nadzieję, że kogoś znajdę. A i oczywiście nie mogę już się doczekać artykułu o sugar daddies!!!

      Usuń
    3. :*** Znajdziesz na pewno boskiego tatuśka :)

      Usuń
  5. Kurczę tekst trochę stereotypowy. Jakby kazdy związek gejowski prędzej czy pózniej miał skończyć się związkiem otwartym, czy też propozycją od jednego z partnerów. Albo tekst że gejowskie związki nie są łatwe... żaden związek nie ejst łatwy jesli jest juz ze sporym starzem.
    Gdyby mój facet zaproponował mi trójkątto byłby znak, że związek się psuje.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaznaczyłem na początku artykułu - kwestia otwarcia związku pojawi się statystycznie w 35-50% związków - czyli jednak nie w 100%. I mam na do dość solidne podstawy, żeby tak uważać.

      Nie każdy wyjazd autem kończy się złapaniem gumy, ale zawsze musimy mieć zapasową oponę. Tak samo tutaj - nie każdy związek będzie chciał się otwierać - ale każdy gej powinien na spokojnie umieć podejść do takiej kwestii i poradzić sobie z nią.

      Natomiast stereotypowe jest - wybacz - myślenie, że jak facet proponuje trójkąt, to znaczy, że związek się psuje. Nie ma póki co żadnych podstaw tak sądzić - wręcz przeciwnie: związek może być tak udany i silny, że partner ma odwagę zaproponować swojemu chłopakowi coś takiego. Gdy związki się psują - to zazwyczaj się rozpadają.

      Usuń
  6. Jako że temat wzbudza rumieńce, postanowiłem dorzucić symboliczne drewienko do ognia:

    Załóżmy, że para otwiera się na nową osobę. Pomijając już kwestię, czy jest to doświadczenie jednorazowe, czy też nie.

    Znajdujemy się w sytuacji, w której jeden z partnerów obserwuje, jak ten drugi zanurza swoje usta w penisie tego tego trzeciego, "obcego", innymi słowy - sprawia mu oralną przyjemność.

    Pytanie do osób, które mają podobną sytuację za sobą: jakie uczucia towarzyszyly Wam w momencie, w którym spotkanie 2+1 dobiegło końca i znaleźliście się wyłącznie we własnych objęciach? Czy całując się z partnerem, nie myśleliście o tym, że parę minut/godzin wcześniej te same usta pieściły innego penisa? Czy mieliście jakąś blokadę, albo czuliście pewną formę niesmaku?

    Ciekawi mnie ten aspekt, bo w dyskusjach niespecjalnie na niego trafiłem, a właściwie pięknie nawiązuje do kwestii zazdrości i sytuacji "po" od trochę innej strony. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy.

      Moim zdaniem zależy to od doświadczenia seksualnego obu partnerów, które zdobyli przed wstąpieniem w związek. Jeśli było małe - to wciąż z dotykaniem czyjegoś ciała mogą mieć problemy.

      Druga sprawa - zależy jaką relację będą mieli z "tym trzecim". Jeśli będzie ona tylko chłodna, mechaniczna - to na pewno nie sprzyja to oswojeniu się z kimś. Jeśli jednak będzie oparta o serdeczność, pewną "chemię" między parterami - to na pewno ewentualnie niesmaki łagodzi.

      Do tego - jeśli penis trzeciego partnera był naprawdę fajny ;) to może zamiast niesmaku pojawi się dodatkowa podnieta?

      Trzecia sprawa - pewien niesmak jest nawet wskazany. Dlaczego? Jest on pewną naturalną obroną przed potencjalnymi chorobami - na które zawsze trzeba uważać.

      Zresztą o coś podobnego można zapytać w kwestii rimmingu. Liżąc odbyt partnerowi - też można sobie wyobrażać, co tam było parę godzin wcześniej, czyż nie?

      I taki niesmak może być znacznie dalej idący ;)

      Co innego jednak, jeśli pojawiają się przekonania o "grzeszności" czy "brudnym seksie pozamałżeńskim" itd. Wtedy można je przepracować osobno.

      Ale dobrze, że zwróciłeś na to uwagę! Taki seks może mieć przecież różne, nie do końca przewidziane konsekwencje - a potem i tak trzeba będzie wrócić w objęcia swojego partnera i związek kontynuować. Trzeba mieć jakiś scenariusz, jak do siebie wrócić po tym wszystkim. Ale sądzę, że to kwestia praktyki ;)

      Usuń
  7. ja bym chyba chciał spróbować, ale boję się co dalej...
    Sam mam za to wielką potrzebę "skoku w bok", ale chyba jestem na to za miękki...

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nie spotkałem się z propozycją trójkąta, ale z propozycja zdrady pozorowanej (cuckold). Długo letni staż związku i monotonia może czasami popychać do... nieoczekiwanych pomysłów. Co ciekawe mój partner zdecydowanie rozróżniał trójkąt od cuckoldu, gdzie dla mnie to prawie to samo.
    Zajęło mi 2 miesiące żeby się zdecydować, bo w końcu to ja "miałem zdradzać". Odrazu powiem że nadal jestem z moim partnerem, więc tutaj "się udało" i nie ukrywam że poznałem kogoś kogo znam 10 lat z trochę innej strony. Jakby to głupio nie zabrzmiało, większe zrozumienie zbliżyło nas znów do siebie. Chodzi mi też o to, że na pewno taki pomysł na seks komuś się rodzi w głowie, a potem boi lub krępuje się powiedzieć o tym drugiej osobie. Zazwyczaj mówi się o czymś nowych w najmniej oczekiwanym momencie i wtedy albo to jest opacznie zrozumiane, albo źle zrealizowane. Więcej otwartości, szczerości i zrozumienia. To przepis na sukces.

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca