Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

środa, 30 grudnia 2020

Gejowskie porno - jak korzystać, by nie zwariować

Gejowskie porno budzi sporo emocji. Wciąż. Mamy do niego nielimitowany dostęp - zawsze i wszędzie. Szukamy nowych podniet, ciekawszych akcji, rekordów i pięknych widoków. To nie może pozostawać bez konsekwencji dla naszego zdrowia psychicznego, życia seksualnego czy związków z facetami.

Dlatego dziś duuuuużo mojego pieprzenia na ten temat. 

Rozpoznajmy zagrożenia wynikające z oglądania porno i nauczmy się im zapobiegać, nim nadejdą. I nie, nie będę Cię namawiał do odstawienia porno - ale sądzę, że wyższa świadomość da Ci wybór, co robić.


Znieczulenie i życiowy marazm

Każde obejrzenie obrazka z gołymi facetami wiąże się z małym zastrzykiem dopaminy w naszym mózgu - który pobudza tzw. ośrodek nagrody. Tak samo dzieje się, gdy zjemy coś dobrego lub zdobędziemy coś, co jest dla nas korzystne.

Innymi słowy - mózg obejrzenie porno traktuje jak nagrodę.

Tutaj pojawiają się 2 problemy.

Po pierwsze - nie jest to prawdziwa nagroda. Tak, jak oglądanie pysznego hamburgera na billboardzie nie jest jedzeniem, tak oglądanie porno nie jest prawdziwym seksem. Wiemy o tym na poziomie racjonalnym - ale mózg emocjonalny daje się najwyraźniej oszukać. Myśli sobie: nie trzeba zdobywać faceta, skoro można parę razy kliknąć i mieć w zasadzie te same efekty emocjonalne.

Drugi problem polega na tym, że taka "nagroda" przychodzi nie tylko łatwiej, prostszą ścieżką, ale także dość często. W ciągu jednej, 15-minutowej sesji porno, nasz mózg może wchłonąć więcej ponętnych widoków, niż nasi przodkowie widzieli na własne oczy w ciągu całego swojego życia (nawiasem mówiąc - warto to docenić).

W konsekwencji ciągłych zastrzyków dopaminy - układ nagrody zaczyna się na nie znieczulać. Dowiedziono, że może to prowadzić do takiego ogólnego życiowego marazmu - gdy nic nas nie cieszy, nie motywuje, nie wydaje się dostatecznie atrakcyjne.

To tak, jakbyś wciąż na stole miał najlepsze jedzenie świata - a ktoś próbował Cię np. wyciągnąć do knajpy, żebyś zjadł jeszcze więcej. Po prostu może Ci się nie chcieć - w myśl zasady, że głód jest najlepszą przyprawą.

Tak samo brak seksu jest najlepszym afrodyzjakiem.

Dobra wiadomość jest taka, że jeśli zaczniemy sobie dawkować porno w mądry sposób - nasz układ nagrody zacznie wracać na swoje miejsce i znów zacznie reagować na standardowe dawki dopaminy. Znów zacznie nam się chcieć.

Zatem jeśli złapiesz się na tym, że ogólnie nie za wiele Ci się chce - wpadasz w ogólną demotywację - odstaw porno na jakiś czas i zobaczysz, że się poprawi. Albo korzystaj z porno jak z WC - idziesz bo musisz, szybko robisz swoje i wychodzisz.


Ryzyko stworzenia sobie dziwnych skojarzeń

Gdy standardowe dawki dopaminy nam nie wystarczają - zaczynamy intuicyjnie szukać mocniejszych wrażeń - które wygenerują więcej dopaminy. 

Dopamina lubi wydzielać się w nowych sytuacjach, w kontakcie z niespotykanymi bodźcami.

Wtedy może się pojawić chętka na dziwne porno - nietypowe miejsca, osoby, zachowania seksualne, gadżety, ubrania itd. itd.

Owszem, do pewnego stopnia nie jest to złe. Gorzej, jeśli po roku porno-transu złapiemy się na masturbowaniu się imadłem, podduszając się reklamówką z Biedry i oglądając tajwańskie porno z mackami kosmitów w roli głównej.

Nie wiadomo, w którą stronę zboczy nasz umysł, gdy będziemy wciąż szukać nowych wrażeń.

Oczywiście - póki to nie szkodzi komuś ani nam - wszystko jest okej. Teoretycznie. Problem tylko w tym: jak wyobrażasz sobie potem przeciętny seks z przeciętnym facetem? Może się okazać, że zwykłe bodźce, które w normalnym trybie bardzo by Cię poruszyły, nie wywołają u Ciebie większego wrażenia.

I co wtedy? Każesz się facetowi przebrać za ośmiornicę, bo np. to Cię jara? :)

Ustal sam ze sobą, jakie są granice tego, czego szukasz. Czerwona lampka powinna pojawić się, gdy 1) kręcą Cię rzeczy na granicy prawa (przemoc, gwałt, zbyt młodzi) oraz 2) bez tych fetyszy nie możesz się podniecić.

Nie ma nic złego w tym, że ktoś lubi sneakersy - gorzej, jak nie może osiągnąć orgazmu, bo ich nie ma na nogach. To jest punkt, gdy trzeba się ogarnąć.


Przyzwyczajenie kutasa

Oglądanie porno wiąże się niemal nierozłącznie z masturbacją. Ciągłe walenie konia - w tej samej pozycji, tą samą ręką - przyzwyczaja kutasa do reagowania na określone bodźce.

Podejrzewam, że spora część z nas zna ten problem z praktyki. Facet nam obciąga, wali - ale "coś jest nie tak". To nie nasza dłoń. Naszą dłonią znamy swojego kutasa najlepiej - wiemy, jak go objąć, ścisnąć, jaką siłą itd. Ktoś inny musi się tego uczyć.

Działa to w każdą stronę, bo chyba każdy facet wali konia trochę na swój sposób - co zresztą widać na pornolach. Niektórzy chwytają swoje drągi w naprawdę nietypowy sposób - ale widać, że mają w tym wprawę i ich to kręci.

Mój znajomy powiedział mi kiedyś, że jak złamał prawą rękę, to w ogóle nie mógł się masturbować. Walił lewą, ale "to nie to samo" i w ogóle nie dochodził. Może to skrajny przykład, ale widać, że problem jest na rzeczy.

Rada? Jak już się masturbujesz - rób to na różne sposoby. Prawą ręką, lewą ręką, wyruchaj poduszkę lub użyj masturbatora X, Y, Z.

Inna ciekawa strategia to wykorzystanie wyobraźni zamiast porno. To inny rodzaj podniecenia - także ciekawy - pod warunkiem, że zainwestujesz wysiłek, by swoją wyobraźnię wyćwiczyć i rozbudować. Nic nie przychodzi łatwo i od razu - ale po pewnym czasie sam będziesz mógł sobie dostarczyć lepszej rozrywki w głowie niż porno.


Nierealistyczne oczekiwania

Oglądając porno, można dojść do wniosku, że wszyscy faceci są super ładni, umięśnieni i mają kutasy 20 cm+. Kontakt z prawdziwymi ludźmi może się na tym tle okazać rozczarowujący. Oto bowiem mamy pryszcze, coś nam obwisa, a kutasy idealne nie są.

Wg moich badań - tylko 1,8% gejów deklaruje kutasa o długości 20 cm lub więcej (a i tak mogą to być dane - powiedzmy - naciągane). Innymi słowy - dopiero gdy prześpisz się z 56 facetami, to trafisz na JEDNEGO statystycznie, który ma kutasa 20 cm lub więcej. 

Chciałbyś obciągać takie 2 naraz? Zatrudnij się w porno - bo w prawdziwym świecie masz na to szansę 1:3136.

Porno tworzy inny wymiar. W prawdziwym życiu nie było to możliwe, aby tak wielu atrakcyjnych gejów spotkało się w jednym miejscu i czasie na seks. 

Rzeczywisty seks nie jest też tak spektakularny jak ten na filmach. Co nie znaczy, że nie jest przyjemny. Pełni po prostu inną funkcję. Porno ma podniecać - dlatego wszystko jest tam wyidealizowane i wyolbrzymione. Wytryski zawsze są na pół metra minimum, kutasy wielkie i soczyste, jednorodne i piękne.

Prawdziwy seks jednak nie jest spektaklem stworzonym dla Ciebie i Twoje podniety. Drugi człowiek nie jest aktorem porno, który ma genetyczne predyspozycje i całymi dnami pakuje na siłce, żeby TOBIE sprawić 5 minut przyjemności. Prawdziwy seks jest także kwestią budowania relacji z drugim człowiekiem, wyrazem miłości itd.

Pisałem zresztą o tym w artykule dot. funkcji gejowskiego seksu.

Jeśli prawiczek faszeruje się pornosami jak pieróg grzybami przed Wigilią - to wchodzi w świat prawdziwego gejowskiego seksu z nierealistycznymi oczekiwaniami. Działa to na 2 sposoby.

Po pierwsze - może oczekiwać cudów, które widział na filmach - podczas gdy takie rzeczy zdarzają się stosunkowo rzadko.

Po drugie - sam może mieć wielkie kompleksy na tle tego, co mu przedstawił jakiś tam PornHub itd. Może mu się wydawać, że 20 cm kutasa to standard - i będzie się pytał, czemu on ma "tylko" 16 (deklarowana średnia długość gejowskiego kutasa w Polsce to 15,7 cm). 

Znam osoby, które żyły / żyją takimi przeświadczeniami i opóźniają swoje wejście w świat gejowskiego seksu na żywo - bo obudowały się w fortecy kompleksów i poczucia niższości.

I to serio jest zagrożeniem dla zdrowia psychicznego, bo takim osobom nie tylko wydaje się, że "seks nie jest dla nich" - ale także w ogóle, że nie zasługują na miłość czy przyjemność.


Zafiksowanie na ciele

Kolejnym zagrożeniem wynikającym z nadużywania porno i nieodpowiedniej postawy w stosunku do niego jest zafiksowanie się na ciele i cielesnych aspektach miłości.

Polec można na dwóch etapach: początkowym kontakcie oraz na seksie.

Pierwszy aspekt uświadomiło mi niedawne badanie atrakcyjności facetów, które przeprowadziłem tu na blogu. Umieszczałem zdjęcia trochę przeciętnych facetów i paru takich 9-10 / 10. Pojawiały się jednak komentarze w stylu, że żaden z nich nie był fajny, nie był atrakcyjny.

Przypakowani, estetyczni faceci - to wciąż za mało. Wciąż przecież nie pokazali kutasa 20 cm, wciąż nie zaświecili gołymi pośladami, wciąż nie demonstrują gotowości do seksu. Nie spuszczali się, nie onanizowali, nie obciągali.

Wciąż nie są najlepsi z najlepszych (choć przecież w badaniu nie chodziło o konkurs piękności, ale o wykazanie, które czynniki podnoszą / obniżają postrzeganą atrakcyjność).

Jakaś część z nas doszła już do etapu, że nawet posiadanie mięśni i w miarę kształtnej twarzy to ZA MAŁO. Oczekujemy fajerwerków, ekstazy, 10 / 10 - albo "on jest fe".

Pomyśl teraz, jak to się odbija np. na portalach randkowych. Ktoś widzi zdjęcie całkiem przeciętnego, acz spoko chłopaka - ale to wciąż za mało. Wyhoduje bice - spoko, ale wciąż brakuje mu do gwiazd porno. Taki chłopak w oczach wielu nie zasługuje nawet na spotkanie czy rozmowę telefoniczną.

Co więcej - gdy trafimy w końcu na przystojniaka - w trakcie relacji można się przez to całkowicie zafixować na wyglądzie. Widzieć tylko czyjeś bicepsy i pośladki, zapominając, że rozmawia się z drugą, żywą i czującą osobą.

Drugi etap, gdzie porno może nam zjebać odbiór rzeczywistości, to seks z prawdziwym facetem. Poznajesz kogoś. Fajny chłopak - kochający, uczynny, opiekuńczy - no ale kurwa, za mało spermy w spuście. Trudno, co zrobić, szukamy dalej.

Jestem w stałym związku od 8,5 roku na ten moment. 

Mój facet wciąż podoba mi się fizycznie - i wiem, że ja jemu też. Ale nie oszukujmy się - nie widzimy w sobie facetów 10 / 10 w każdym aspekcie ciała i jego osiągów. Dbamy o siebie, ale nie osiągniemy wyglądu hollywoodzkich aktorów ani aktorów porno, bo takimi aktorami nie planujemy zostać (choć kiedyś o tym myślałem) - nie mamy na to życia i czasu. A nawet kurwa ochoty. Takie coś zjada w cholerę dużo czasu i wysiłku. I pozostaje pytanie: czy jest sens? Czy nie lepiej spędzić ze sobą miły wieczór przy winie?

Ruch jest ważny, zdrowie jest ważne, wygląd też. Ale wyścigi o lepsze ciało to wyścig szczurów. Zawsze przegrasz z Instagramem. Fiksacja na wyglądzie partnera sprawi, że wylądujesz może z super ciachem - ale jest ryzyko, że w chujowym związku. Toksycznym, bo od podstaw zbudowanym nie na tym, co trzeba. Wygląd nie poda Ci przysłowiowej szklanki wody.

A jakość związku prawie w ogóle nie zależy od atrakcyjności fizycznej partnera. To element - ale 99% czasu w związku nie będziesz się z nim pieprzył, tylko rozmawiał, gotował, podróżował, odpoczywał, ćwiczył itd. A tam liczy się charakter, a nie wygląd.


Podkopywanie związku

Nawet, gdy już jesteś w udanym lub w miarę udanym związku - wciąż porno może podkopywać Twoje starania o podtrzymanie relacji.

Partnera nie ma, wyjechał, albo śpi lub bolała go głowa. Cokolwiek. A Tobie fiut podpowiada plan na wieczór. I git. Odpalasz porno, ładni faceci spuszczają się sobie na śliczne buzie, jest akcja, trzepiesz. Gdy dochodzisz - następuje ogromny wystrzał hormonów. Mózg staje się neuroplastyczny - gotowy do tworzenia nowych skojarzeń. I co robisz wtedy?

Lampisz się w aktorów porno.

Twój mózg się uczy - aktor porno = przyjemność. Ideał.

Powoli Twój umysł uczy się rozłączać z partnerem i łączyć uczucie przyjemności z obcymi ludźmi. 

Uczy się, że źródłem rozkoszy jest ekran i serwis porno, a nie Twój chłopak.

Rada? Okazuje się zastanawiająco prosta - podczas walenia, gdy dochodzisz lub zaraz po tym, jak doszedłeś, przywołaj w myślach swojego stałego partnera. Przypomnij sobie, jak uprawiałeś z nim seks. Wypowiedz jego imię i nazwisko. Przywołaj jego twarz i zapach.

Choć na chwilę. Potem możesz sobie dalej patrzeć na pornosa. Ale już Twój umysł wyrobi sobie nawyk kojarzenia przyjemności z Twoim stałym partnerem.

Mówię to teraz, w środku wszelkich kwarantann i loch downów - bo wielu z nas musi przeżywać rozłąkę ze swoim stałym partnerem. I intuicyjnie sięgamy po porno, by się zaspokoić. Warto wiedzieć, co się dzieje z Twoim umysłem, gdy się na to decydujesz.

Inne zagrożenie dla stałych związków ze strony porno może płynąć z porównywania się z aktorami. Jeśli aktorów traktujemy jako realnych uczestników naszego łóżkowego życia - to rzeczywiście może być problem. Oto nagle rywalizujemy z potężnymi kutasami, umięśnionymi ciałami itd.

Jedyna rada - nauczyć się patrzeć na gejowskie porno jak na teatr - show wyreżyserowany, by służyć nam i nas podniecać. Rozumieć, że to nie są do końca realni ludzie i nie wyznaczają żadnych standardów - to tylko manekiny, reprezentacje, iluzje sklejone z kilku najlepszych ujęć, pozycji, układów - by podnieść wrażenie.

Nie widzimy, jak im nie staje. Jak srają na siebie przez przypadek na planie. Jak spuszczają się jedną kropelką. Jak przewracają lub wymiotują, bo za głęboko wzięli.

Nie widzimy ich w złym oświetleniu po nieprzespanej nocy. Nie widzimy ich wkurwionych i załamanych - jak to bywa z realnych związkach.

Widzimy ich tylko przefiltrowany, starannie skrojony wizerunek - czysty destylat tego, co w naszej kulturze na chwilę obecną uznaje się za seksowne u facetów.

Patrząc na to, trzeba mieć świadomość, że to tylko iluzja. Ubarwiona, wyretuszowana, poprawiona, wygładzona, poprawiana do perfekcji i głęboko ocenzurowana - tylko po to, by nas podniecać i zatrzymać naszą uwagę na dłużej.

Często też nie jest tak, że mają jakieś super wielkie kutasy - po prostu są tak przedstawiane, by wyglądały na giganty (filmowcy znają wiele sztuczek na to, by zmylić nasze zmysły).

Póki wiemy, jak na to zdrowo patrzeć, nic nam nie grozi. Tak długo, jak wiemy, że filmy Disneya nie pokazują prawdziwej miłości, a jedynie lukrowaną historię, do której wszyscy chcemy wzdychać - tak długo nie nabieramy się na te bajki i żyjemy realnym życiem. Gdzie czasem kutas nie staje, gdzie czasem komuś coś śmierdzi.

Możemy mieć pretensję do rzeczywistości, że nie jest doskonała - ale to nic nie zmieni. Weźmy na klatę to, co jest - i łatwiej nam się będzie z tym żyło.

I choć sam oglądam pornosy - muszę mieć się na baczności. Już wiem, że nie zagrożą mojemu związkowi - bo wyrobiłem sobie do nich zdrowy dystans i stosunek.

Mimo to - tworząc tego bloga - także siebie znieczuliłem. Gdy Ty widzisz na tym blogu 10 fajnych porno GIFów, ja musiałem przejrzeć ich 200, żeby wybrać najlepsze. Mój mózg ponosi pewne koszty tego. Widzę siedemdziesiąty raz, jak ktoś się komuś spuszcza na twarz, i mnie to nie rusza. Powinno - wg wszelkich standardów sprzed ery porno.

Dziś - meh... było. Widziałem.

I czasem muszę się zatrzymać i popatrzeć temu zamkniętemu w nieskończonych pętlach wytrysków chłopakowi prosto w oczy. I patrzeć dłużej... by znów zobaczyć jego piękno i duszę. Jego emocje. Unikalność.

***

To, co może nas uratować, to: odpowiednie dawkowanie sobie przyjemności. Świadomość tego, jak porno na nas wpływa i jak zmieniamy się pod jego wpływem. A także nabranie odpowiedniego dystansu do treści, które oglądamy - zdając sobie sprawę z tego, po co takie treści są tworzone i w jaki sposób są upudrowane.

Żyjcie zdrowo w Nowym Roku! :*

Tylko 1,8% gejów deklaruje, że ma kutasa powyżej 20 cm. Czy to znaczy, że tylko oni mogą uprawiać seks?

Na 1200 przepytanych przeze mnie gejów - tylko JEDEN twierdzi, że ma 23 cm w gaciach. To najdłuższy kutas zanotowany w ankiecie.


14 komentarzy:

  1. Ja na ten przykład nie oglądam teraz porno w ogóle (swego czasu pewnie, że mi się zdarzało). I rzeczywiście, problemów z masturbacją nie mam, wyobrażam sobie partnera lub nas oboje albo też masturbujemy się razem. Nigdy nie myślałem podczas tego o kimś innym. Może to zaskakujące, nie wiem. Nigdy nie miałem też żadnego innego chłopaka oprócz obecnego, co za tym idzie nie mam do czego, kogo porównywać wrażeń z seksu. Nie ma rozczarowania, że mogło być inaczej, że z kimś innym było lepiej. Jest jak jest. A skoro jest świetnie to po co chcieć to zmienić. Gdy oglądałem porno traktowałem to tak jakbym oglądał jakikolwiek film. Film swoje, realne życie swoje i po temacie.
    Po tak długim byciu razem i wypróbowaniu myśle prawie wszystkiego co można robić w 2 osoby w łóżku nie doświadczam rozczarowania ani nudy. Każdy seks można urozmaicić czymś nowym, czasem może być to gadżet, miejsce, sceneria itd., jeśli tylko ma się taką potrzebę.
    U mnie zanim doszło do pierwszego seksu i bez oglądania porno miałem ogromne obawy, głównie przez mój brak doświadczenia, lęk, że nie zadowolę chłopaka i on poczuje się rozczarowany mną. Wkręcałem sobie takie rzeczy nie mając podstaw, że to mu przeszkadza, wielokrotnie wręcz mówił, że nie stanowi to wielkiej różnicy, bo każdy miał kiedyś swój 1 raz. Okazało się, że oczywiście niepotrzebnie się przejmowałem, ale w trakcie potrafiłem się rozluźnić i w pełni zaufać sobie, partnerowi. Akurat mi ten strach nie opóźniał rozpoczęcia współżycia. 1 seks po jakichś 2 miesiącach od bycia razem, gdy nie ma się żadnych seksualnych doświadczeń z mężczyznami. Dla innych będzie to za szybko, inni zrobią to na 1 randce, ważne, żeby czuć, że to odpowiedni moment.
    I jeśli już wspominasz o wyglądzie, to u mnie nie przez porno wzięło się porównywanie swojego ciała. Gdy wszedłem w związek nie miałem takiego ładnie zbudowanego ciała jak chłopak, który jest modelem i obraca się wśród dobrze wyglądających osób. No i wbiłem sobie do głowy, że musze wyglądać jak on, żeby mnie nie zostawił. W ogóle gdzieś zgubiłem fakt, że wchodząc ze mną w relacje doskonale wiedział, jaki jestem. Takie głupie myśli miałem wtedy, że zostawi mnie, bo nie miałem 6paku czy takich bicepsów jak on czy jego kumple. I tak jak nie ćwiczyłem wcale, tak zacząłem trenować na maxa. Do tego stopnia, że miałem wyrzuty sumienia za każdy dzień bez siłowni i treningu. Cel osiągnąłem, ale zajęło mi trochę wyleczenie się z takiego podejścia, że musze wyglądać jak ktoś tam. Chociaż z drugiej strony kompleks ciała zniknął, wiec i ogólne samozadowolenie z siebie naturalnie wzrosło. Ale przynajmniej widząc ładnie zbudowanego faceta nie porównuję się z nim, tylko podziwiam jego wdzięki.
    Moja chęć do zmiany nie wzięła się z porno, ale z patrzenia na mężczyzn wokół mnie, także ten ich wygląd był całkowicie realny, nie napompowany do kamer. To jednak coś innego, gdy widzisz przystojnego chłopaka na ekranie, a co innego, gdy podobny jemu, spełnienie twoich wyobrażeń, zasypia codziennie obok.
    W porno to wiadomo, każdy szczegół jest idealnie wyreżyserowany, oto chodzi, żeby ludziom się podobało. Nikt nie dba o to, jaki to potem ma negatywny wpływ na odbiorcę. W końcu poza porno wystarczy odpalić instagram, gdzie jest masa zdjęć dobrze zbudowanych facetów. Od nas samych zależy, czy wpędzi to nas w kompleksy czy nie. Na samym wyglądzie dobrego związku się nie zbuduje. Nikt nie będzie siedział z chłopakiem 24/7, żeby się w siebie wpatrywać czy uprawiać seks, związek to coś dużo więcej, z czasem ten cudowny wygląd i tak przeminie. Niby oczywistość, ale się o tym zapomina i skupia tylko na ciele.

    W ogóle to Dream, widzę, że mamy podobny staż bycia w związku. :D Z tą drobną różnicą, że u mnie już ponad 9 lat.:)
    / Irek

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, od dłuższego czasu zastanawiam się jak kontrolować swoje libido w przypadku gdy jestem prawiczkiem, ledwo odkrytym przez samego siebie gejem, i osobą która chyba na stosunek nie jest do końca gotowa. Problem potęguje właśnie to co tu poruszyłeś, czyli gigantycznie rozbudzony "kult" męskiego ciała. Oczywiście tego dorodnego a'la Chris hemsworth. I jak raczej nie jestem uzależniony od samej stymulacji obrazami, bo potrafię popościć, to łapie się na tym, że sylwetka choćby wyrzeźbiona ale szczupła, diametralnie wpływa na atrakcyjność seksualną w moich oczach. Pracuje z psychologiem, więc zapewne w końcu to poruszę, ale jest to dla mnie duża zagwozdka, bo myślę że musiałbym wypróbować innych form stymulacji żeby przynajmniej nie pogłębiać w sobie tego problemu, ale jak go wyeliminować-nie mam pojęcia.
    Zwłaszcza że tak jak mówię, mój popęd seksualny, może nie jest na tyle rozszalały że KONIECZNA jest codzienna masturbacja, ale porno zapewnia efektywne rozładowanie tego napięcia. I mimo to chciałoby się już powoli czegoś więcej. Może ktoś też tak ma/miał? Mam 18 lat za chwilę, więc hemswortha chyba prędko nie znajdę (ja zakładam być aktorem/piosenkarzem haha więc może kiedyś).

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny artykuł. Ja się wypowiem, bo ja wpadłem (chyba) w "zafiksowanie ciałem". Poza tym koleżanka kazała mi pogadać z kimś z mojego otoczenia, a ja nikogo nie znam, więc wypowiem się tutaj. Poza tym może mi podpowiecie jak ... nie zwariować.
    To mam 22 lata. 4 lata temu chodziłem do liceum. Pewnego dnia na korytarzu zobaczyłem chłopaka. Wysoki, ładne włosy, ładnie ubrany. Od razu rzucił mi się w oczy (wtedy nie wiedziałem że jest gejem). Spodobał mi się na tyle, że zacząłem go szukać w necie. Wysłałem mu zaproszenie na fb, zacząłem go obserwować na IG, na snapie. Dla mnie on był idealny. Był też młodszy o dwa lata. Ja nie wiedząc, że on jest homo i widząc "tłumy" dziewczyn przy nim - nie zagadałem do niego. Cały czas o nim myślałem. Starałem się zapomnieć. "Przecież on nie jest gejem" - mówiłem sobie. MATURA - moim zdaniem nieudana. Opuściłem moją szkołę. Wyjechałem na studia do Gdańska. Cały czas go obserwowałem (w sensie w sieci, nie gdzieś w krzakach przez lornetkę czy coś). Chyba się zakochałem. Lajkowalem mu wszystkie zdjęcia. On oczywiście nie wiedział o moim istnieniu. Później się dowiedziałem, że on rzucił tę szkołę, co ja do niej chodziłem (on chodził do technikum, bo to zespół szkół). Też wyjechał do Gdańska (założył jakąś firmę czy coś nie znam się). I pewnego dnia zobaczyłem jego profil w aplikacji na "G". Nie napisałem wtedy do niego i do dziś żałuję. Może gdyby wtedy napisał ... Może. Ale nie napisałem. Widywałem go tam często. Za każdym razem mówiłem sobie jaki to on jest ładny i w ogóle, a ja, że jestem brzydki, gruby i w ogóle wstrętny (chociaż nie jestem, chyba). W końcu w tym roku, po 4. latach obserwowania go. Napisałem. Napisałem i to był chyba błąd. Odpisał mi, że "ma boya". Ja mu odpisał coś w stylu "super". Płakałem wtedy przez dwa dni. Nic mi się nie chciało. To były wakacje + epidemia. Myśli samobójcze, bo po co żyć i dla kogo. W sumie to cały czas je mam. On zniknął na parę miesięcy z "G" i "T". Pojawił się znowu parę tygodni temu. Więc ja zebrałem siły i znowu napisałem. Odpisał, że "NIE", że woli starszych, że jest na "G" 4fun i inne duperele. Myślę, że po prostu mu się nie podobam. Znowu cierpię. Myślę, o tym, że straciłem prawie 5 lat, na myślenie o nim. Wiadomo byli inni, którzy mi się podobali, ale albo Ci "inni" nie mieli czasu albo chęci na spotkanie ze mną, albo mi się nie podobali (czasem na "G" są tacy dziwacy, że szkoda gadać). Nie miałem jeszcze żadnego chłopaka. Seksu też nie. Porno wiadomo ale bez przesady.
    Czasem żeby znaleźć odpowiednie to spędzałem godzinę przed monitorem XD Szczerze też nie miałem czasu na takie randki, studiuję chemię. Umysł ścisły XD No zarzucam sobie to, że nie napisałem do niego wcześniej. On też jest takim trochę dupkiem, bo myślę, że domyśla się, że mi się podoba ale nic sobie z tego nie robi. Olewa mnie, a nie to bardzo boli. Chyba napiszę u jutro, z życzeniami na nowy rok co do niego czuję, bo chyba wybuchnę z emocji.
    Co do tych myśli samobójczych. To myślę, że beze mnie ten świat byłby lepszy ale spokojnie nie podetnę sobie zaraz żył. Nie mam tyle odwagi. Dodatkowo dobija mnie fakt, że wciąż nie wyszedłem (całkowicie) z szafy.
    DreamWalker dziękuję za każdy artykuł. Są super i często podnoszą na duchu. Jesteś lepszy niż nie jeden terapeuta. Streściłem tu swoje antylovestory mam nadzieję, że może ktoś z niego coś wyciągnie np. to żeby nie tracić czasu.
    Mniejsze trzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jako, że również jestem "gdańskim słoikiem" ;) czuję, że mogę Ci coś poradzić. Nie przejmuj się, że masz 22 lata i jeszcze nikogo nie poznałeś, mi odkrywanie prawdy o sobie, godzenie się ze sobą zajęło tyle czasu, że jeszcze później zacząłem randkować. To co czujesz do tego chłopaka to nic innego jak zwykłe zauroczenie. I fajnie, że do niego w końcu podbiłeś, że sprobowales. Za pierwszym razem zmarnowales szansę, ale za drugim juz sie odwazyles. I bardzo dobrze. Jednak poza tym ze ten chlopak podoba Ci sie fizycznie, to raczej nie szuka w internecie tego co Ty. Bo rozumiem ze szukasz do związku? A to jest kluczowa kwestia która was rozni. Więc nie marnuj czasu na tego chłopaka. Przestań go śledzić na portalach bo tylko rozdrapujesz rany, na takie nieszczesliwe zauroczenia korzystnie działa czas. I zajęcie głowy czymś/kimś innym. Zobaczysz, że jak w końcu poznasz kogoś w kim znajdziesz nie tylko piękno zewnętrzne ale przede wszystkim wewnętrzne, to będziesz się śmiał z obecnej sytuacji. Ale takie już są uroki pierwszych zauroczeń, każdy to przeżywał. Tak więc od nowego roku przestajesz trgo chlopaka obserwowac, bo kazdorazowe wejście na jakiś jego profil jest na pewno milym uczuciem i zaspokojeniem, ale później przysparza to cierpień. Tak się od niego nie uwolnisz. Po drugie, mimo tego, że w internecie jest masa dziwnych ludzi, to naprawdę sporo jest chłopaków ktorzy szukają do związku. Nie ma się co zniechecac (na PG to już w ogóle jest zatrzęsienie gejów z tego co pamietam z fellow :P) No i pamietaj, ze jak umowisz sie z kims na spacer czy piwo, to tez nic jeszcze nie znaczy, idziecie żeby sie poznać, pogadać. Nawet jeśli nie zaiskrzy, to być może ta relacja będzie początkiem fajnej znajomosci, przyjaźni.
      A w Gdansku jest tyle pięknych miejsc na randki... ;) Tak więc odwagi! :)

      Usuń
    2. Dzięki za miłe słowa. Ciężko tak o kimś zapomnieć. Czuję się okropnie. Jak wrak człwoieka. Chciałbym poznać kogoś fajnego ale na tych aplikacjach to sami debile. Tylko ktoś napisze "hej" i koniec. Albo zacznę zkimś pisać wydaję się fajnie, a potem odpisuje raz na tydzień. No załamka.

      Usuń
    3. No tak, to ja z Gdańska do stolicy na chemię wyjechałem, a tam zostało takie piękne gejowisko... I jeszcze mi mało, bo na emigrację mi się zbiera (zawsze lubiłem Wiedeń).

      Usuń
  4. Czy jeżeli jestem bi to czy to dziwne ze oglądam tego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie! Biseksulalizm to bardzo ciekawa orientacja seksulana. Więc odkrywaj ile możesz ;)

      Usuń
    2. Przebijam: biromantyczny homoseksualista. To brzmi ciekawie, ale ciekawe nie jest - zakochujesz się w dziewczynie, dobrze to rokuje, ona chce się całować, a ty się czujesz, jakby ci krwi w ciele brakło. Zajęło mi parę ładnych lat ustalenie jak to ze mną w ogóle jest.

      -- Biromantyk

      Usuń
  5. Oglądam porno najczęściej razem z moim partnerem. Masturbujemy się wtedy nawzajem. Wiele razy kończy się to tym, że po chwili się bzykamy bo jesteśmy tak podnieceni. Myślę, że oboje podchodzimy do porno z dystansem. Oboje wiemy, że nie wyglądamy jak gwaiazdy porno i nie przeszkadza nam to. Nadal po 8 latach związku uwielbiamy się ze sobą kochać. Myślę, że problem z porno byłby wtedy gdyby bez wcześniejszego rozgrzania porno nie potrafilibyśmy się kochać. Myślę, że oglądanie porno to pójście na łatwiznę, z której sam czasami korzystam. Dla mnie np dobrą alternatywą dla porno jest wysyłanie sobie nagich zdjęć i pisanie pikantnych wiadomości. Często wysyłam do partnera moje nagie zdjęcia gdy on jest w pracy. Wtedy oboje się nakręcamy jak to będziemy się kochać jak wróci. Gdy wraca w mieszkaniu szaleje ogień. Najważniejsze jest to co piszesz podejść do porno z dystansem i nie traktować jako główne źródło podnoecenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja po prostu jestem brzydki i nie wiem jakim cudem mój chłopak nie widzi tego ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Od zawsze unikałem pornografii. Z początku nim odkryłem i w pełni zaakceptowałem swoją orientację myślałem że po prostu nie lubie porno. Jednak nawet później zawsze preferowałem czytanie opowiadań czy książek erotycznych. Ostatnimi czasy wróciłem do gejowskiego porno głównie jednak nadal preferuje filmy "mi bliskie" czyli scenariusze i pomysły które mogę z moim chłopem realizować. Dodatkowo bardzo nielubie sztuczności większości porno i pozostaje w kategorii amatorskiego porno :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A u mnie jest zupełnie inaczej, ale ja tu chyba będę częściej pisał bo sporo rzeczy mi się nie zgadza :)
    Różnica jest taka, że ja jestem biromantycznym homoseksualistą (i do tego chyba poliamorycznym).

    Zawsze byłem estetą - rzeczy i ludzie w koło mnie powinni dobrze wyglądać i tyle. Lubię to i tego potrzebuję. Mi do wyhodowania nierealnych oczekiwań co do wyglądu pornografia potrzebna nigdy nie była - wystarczyły greckie wazy, Michał Anioł i Bernini. A pornografia tylko pokazała, że tacy śliczni, gładcy i zbudowani w ogóle istnieją. A poza tym ja nie mam kompleksów co do wyglądu, tylko co do ciała - że niezbyt ładne, że mogłoby być zdrowsze i że jak w górach zlecę ze szlaku i złapię za korzeń, to i tak spadnę, bo się nie podciągnę. Także nie demonizujmy pornografii, bo ja z mężczyzną jeszcze nie byłem i pewnie nie będę, póki się z kompleksów nie wyleczę (czas na gotowanie i ćwiczenia mam od niedawna, trochę to zajmie), a że libido mam, hm... wręcz nieprzyzwoite, to bez pornografii bym nie wytrzymał.

    -- Biromantyk, lat 25; w kobietach się zakochuje, ale ucieka, gdy przychodzi do całowania (czego do dziś nie umie dobrze robić); przed mężczyzną wstydzi się rozebrać (w gorsze dni siebie wliczając), chociaż bardzo by chciał

    OdpowiedzUsuń
  9. Traktowanie jednoznacznie porno jako zło wcielone to jest z pewnością głupie i zerojedynkowe podejście, ALE jednocześnie naprawdę mocno muszę podkreślić, że są z tym związane ogromne zagrożenia, a uzależnienie od tego potrafi dosłownie rozjebać życie. Rozpierdolony układ dopaminowy, człowiek przestaje się interesować czymkolwiek innym, staje się nieczuły i niewrażliwy, podupada w nauce/pracy i relacjach z innymi... Serio kiepska sprawa, dlatego myślę, że gdy tylko widzi się jakiekolwiek pierwsze oznaki uzależnienia, lub tego, że zmierza to w tym kierunku, od razu warto zareagować. Ja na szczęście od jakiegoś czasu chodzę już na terapię i zaczynam sobie z tym coraz lepiej radzić, ale co się stało to się nie odstanie... Żałuje zmarnowanych miesięcy, bo przez to, jak bardzo zżarło mi to mózg czuję jakbym je przespał i nie potrafił czerpać nic z życia. I nie przesadzam tutaj, to naprawdę potrafi być aż tak mocne. No ale wciąż jeszcze wiele przede mną w przyszłości, więc nie łamię się i patrzę w nią z optymizmem, pracować nad tym dalej zamierzam i liczę, że będzie lepiej. I na ogół psychoterapia to coś, co mogę polecić w pierwszej kolejności u każdego, kto widzi u siebie ten problem.

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca