Byron Katie, twórczyni magicznie rewolucyjnej metody The Work, napisała kiedyś pewne zdanie, które uderzyło mnie swoją szczerością i autentycznością:
"Sądzisz, że oni myślą, że coś jest z tobą nie tak. Sądzisz, że inni ludzie myślą, że coś jest z Tobą nie tak, ponieważ ty tak uważasz."
I tu właśnie odkryła przede mną krainę zwaną projekcją. Czym jest projekcja? To przypisywanie innym swoich cech. Są ludzie, którzy głaszczą kota pogrzebaczem i twierdzą, że "nie są agresywni". A jeśli zobaczą objaw agresji u kogoś ... natychmiast wybuchną agresją, krzycząc "Jesteś agresywny!".
To właśnie projekcja.
Jest sobie Mietek. Mietek jest normalnym, niczym niewyróżniającym się Gejem. Poza tym, że ubiera się na różowo i ma syndrom miękkich nadgarstków :) Nie przejmował się tym jednak. Aż do momentu, w którym jego towarzystwo nie zaczęło się z niego nabijać. Najpierw ukradkiem, potem coraz bardziej otwarcie. W końcu ktoś rzucił "ciotą" i stało się. Mietek zaczął się wycofywać. Nie był świadomy, że niezbędnym warunkiem tego, by przezwisko "ciota" go zabolało, jest fakt, że na którymś poziomie... sam tak o sobie myśli. I ocenia to jako złe!
Te myśli, że coś jest z nim nie tak, Mietek szybko rozwiewał. W głębi duszy jednak obawiał się, że inni będą go pokazywać palcami ze względu na jego odmienność. Ta obawa czasem wypływała na powierzchnię i w sposób niemal niezauważalny dawała się wyczuć. Wtedy też inni z jego otoczenia zbierali się, niczym rekiny, które w wodzie wyczują czyjąś krew. Tak, jak psy, które wyczuwają czyiś strach i atakują.
Obwiniamy ogół społeczeństwa, że jest homofobiczne, że się z nas śmieje lub że zachowuje się wobec nas nietolerancyjnie lub wręcz agresywnie. Teraz, gdy już wiesz, czym jest projekcja, odkryjesz, że przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że my, Geje, sami o sobie myślimy, że jesteśmy "inni" albo nawet "zboczeni". Przez to podświadomie wycofujemy się z życia społecznego - unikamy rodzinnych imprez, żeby ktoś nie spytał nas, czy "masz już dziewczynę?"; izolujemy się od osób nam bliskich (np. rodziców czy hetero kumpli) - bo przecież jesteśmy "inni" - nie pasujemy, oni nas nie zrozumieją. A Wszechświat, w całej swej nieskończonej mądrości, mówi: Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem! I dzieje się...
Oni dziwnie na nas patrzą...
...nie mogą pojąć, dlaczego się oddalamy. Mają swoje podejrzenia, ale nie chcą być zbyt pochopni w osądach. W końcu odkrywają nasz mały sekret i mają w głowie już gotowy schemat: wycofywali się, bo pewnie są zboczeni, nienormalni. I tu trzeba im przyznać rację - gdybyśmy myśleli o sobie, jak o normalnych ludziach, wszystkim dookoła moglibyśmy swobodnie powiedzieć: hej, jestem gejem, a co u Ciebie?
Ale tak nie robimy!
Uznaliśmy siebie za odmieńców i sami na własne życzenie się izolujemy. Kilka lat temu robiono badania w Polsce na temat homoseksualizmu. Okazało się, że zaledwie 11% Polaków zna kogoś o odmiennej orientacji (tzn. wie, że zna). Niedawno badania ponowiono - wynik był identyczny. Przez kilka lat nadal jako Geje tkwimy w punkcie. Nie przyznajemy się, kim jesteśmy.
Pomyśl teraz...
Jak to wygląda z drugiej strony:
Masz dobrego kumpla Geja. Nagle on - nie wiedzieć czemu - zaczyna Cię unikać. Robi się coraz bardziej skryty, szuka kolejnych wymówek. Widzisz go na ulicy, jak idzie z jakąś dziewczyną za rękę. Gdy Cię dostrzega, udaje, że nic się nie stało... Masz podejrzenia, ale nie wiesz, co zrobić. W końcu go dopadasz i przyciskasz. Okazuje się, że w rzeczywistości jest hetero... Szok! Zachowywał się tak, jakby bycie hetero było złe!
Tak robimy my, drodzy Przyjaciele.
Rzeczywistość jest prostsza, niż nam się wydaje. Istnieje bowiem tylko jedna relacja w życiu - Ciebie z Tobą. Gdy mówisz, że heterycy są nietolerancyjni, sam jesteś nietolerancyjny: nie pozwalasz ludziom być nietolerancyjnym! Nie można wyrazić innej opinii, niż o sobie samym, bo wszystko jest projekcją. Nie mamy dostępu do prawdziwej rzeczywistości, póki żyjemy na poziomie umysłu. Bo wtedy mamy dostęp tylko do naszych halucynacji na temat rzeczywistości, czyli do naszego wyobrażenia na temat świata. Inne osoby będą dla Ciebie tylko i wyłącznie tym, co sądzisz na ich temat. I niczym więcej.
A skąd wiesz, co sądzić na ich temat?
To proste - masz niewyczerpalne źródło wiedzy: siebie. To właśnie Ty sam jesteś inspiracją dla samego siebie do nazywania ludzi "idiotami" albo "mędrcami". Pomyśl - czy mędrzec nazwie kogoś idiotą? Czy idiota potrafi nazwać kogoś mędrcem?
Nie sądzę.
Gdy ktoś opowiada mi teksty w stylu "ludzie mają już dość XXX" (to klasyczne czytanie w myślach) - to ja wiem, że tu nie chodzi o ludzi, ale o gościa, który to mówi. On przypisuje swoje myśli wszystkim ludziom! A następnie - będąc całkowicie pewnym, że ma rację - doszukuje się dowodów na potwierdzenie, że inni myślą tak samo. I oczywiście znajduje, bo etykietkę "dowód" można przykleić do czego tylko chcesz, jednocześnie łatwo przeoczając to, co przeczy postawionej tezie.
Teraz już wiesz, co zrobić, gdy spotkasz osobę, która opowiada, że "geje to parszywe dziwki, są fałszywi, wszyscy się zdradzają, kurwią na krechę, kłamią, oszukują" etc... i sam jest Gejem! UCIEKAJ! Ten człowiek projektuje własne myśli na innych - wcześniej czy później jego wywód posłuży mu jako usprawiedliwienie jego własnych niecnych uczynków.
Wszechświat to lustro.
Wszystko jest lustrem, w którym się przeglądasz. Patrzysz na swoją lampkę nocną. Twoja świadomość wchodzi w tzw. splątanie kwantowe z tym przedmiotem, dzięki czemu określasz się względem swojej lampki nocnej... Nie! Nie względem swojej lampki nocnej! Określasz się względem tego, co myślisz o swojej lampce nocnej! Jeśli przypiszesz jej atrybut "brzydka" - skrzywisz swą twarz w odruchu obrzydzenia. Jeśli uznasz ją za "ładną" - uśmiechniesz się.
Wiesz jednak dobrze, że są bardziej emocjonujące związki, niż ze swoją lampką nocną.
Co myślisz o swoich rodzicach? Jacy oni "są"? Będziesz reagował nie na nich, lecz na swoje wyobrażenie o nich. Tak więc są oni niczym innym, jak zwierciadłem, w którym oglądasz swoje własne myśli. Szybko dostosują się do roli np. "zrzędliwych staruchów", którą Twoja podświadomość im wyznaczy. Tak samo, jak dostosują się do roli "cudownych rodziców". Oni są każdym i nikim zarazem. Pytanie, co chcesz wyłowić z nieskończonej kombinacji zdarzeń zmysłowych, jaką jest Wszechświat.
Istniejesz tylko i wyłącznie Ty i Twoje myśli.
Tworzysz swoje myśli a one Tworzą Ciebie i Twój prywatny Wszechświat. To Twój jedyny związek, który tworzysz. To nieustanna wymiana informacji pomiędzy rzeczywistością probabilistyczną, w której wszystko jest możliwe (jesteś w tej rzeczywistości, gdy zamkniesz oczy i zaczynasz myśleć o swoich myślach), a rzeczywistością deterministyczną (widzisz ją, gdy otworzysz oczy i rozejrzysz się dookoła).
Te dwie rzeczywistości nieustannie wymieniają się informacjami. Tylko w tej pierwszej - czyli w świecie swojej wyobraźni - możesz coś zmieniać. Ba! Tam możesz zmieniać wszystko! A wtedy ta druga rzeczywistość podąży.
Pomyśl o swoich exach... Pomyśl o swojej rodzinie... Pomyśl, co o nich myślisz... To Twoje myśli i nic więcej. Czy są prawdziwe? Czy możesz być pewien, że prawdą jest to, co uważasz?
Summa summarum za swoje myśli odpowiadasz tylko Ty i Ty poznasz ich konsekwencje. Ty bowiem nimi żyjesz, Ty doświadczasz ekstaz, które przynoszą, jak również stresów i depresji, które powodują. Możesz się upierać, że "inni ludzie to chuje" - ale to Ty będziesz żył w świecie pełnym chujów, nie ja.
Każda rada, jaką kiedykolwiek komuś dałeś, była w rzeczywistości dla Ciebie.
Ta myśl wywróciła moje myślenie do góry nogami. Odkryłem, że piszę tego bloga nie dla kogoś, lecz dla siebie. Gdy czytam, jakie daję w nim rady, to wiem, że są one dla mnie! I rozumiem już, jak to działa - to wszystko też dla mnie jest lustrem, w którym się przeglądam. Prócz tego, że jest to bardzo użyteczne, jest to też cudowne i bardzo, bardzo mistyczne.
Zrozumiałem, że moje posty tutaj, pomimo, że trafiają pod strzechy dziesiątek a może setek ludzi w całym kraju, są tak naprawdę bardzo intymną rozmową mnie ze mną. Że to DreamWalker komunikuje się z DreamWalkerem - by podnieść jakoś swojego myślenia. By odkryć w sobie coś nowego. By odkryć to, że jest Wszechświatem, który tworzy. Snem, który śni. I który nazywa "jawą".
Najprawdziwsza prawda to fakt, że wszystko jest nieprawdą. Największą nieprawdą jest to, że prawda istnieje.
DreamWalker to rozumie. On wie, to on to pisze, nie ja. Gdy siada do posta, nie ma nawet planu, lecz jedynie mgliste pojęcie, o czym chce napisać. Wraz z każdym słowem, robi się coraz jaśniej i coraz lepiej wie, co chce przekazać.
To czysty flow.
DreamWalker nie planował tego, co tutaj napisze. To efekt impulsu. Nie wie, czemu pisze o sobie w trzeciej osobie. Ale rozumie tych wszystkich artystów schizofreników, którzy w manii tworzyli swoje obrazy, wiersze czy muzykę. COŚ ich przejęło, COŚ kazało im to robić. Przepływ, pełna koherencja, na falach której Wszechświat mówi, co robić. Poziom, na którym nie żyjesz, lecz jesteś żyty.
Nie podejmujesz decyzji - to one podejmują Ciebie.
Poziom, na którym Wszechświat prowadzi Cię i wiesz, że wszystko jest okej. Że możesz mu zaufać, bo nie musisz się niczego już obawiać. On wie, co robi. On lepiej wie, co dla Ciebie najlepsze. Bo on jest czymś więcej niż tym, co o nim sądzisz. Znacznie więcej, niż kiedykolwiek ktokolwiek z nas mógłby przypuszczać.
DreamWalker mówi: do napisania!
Dal mi do myslenia ten post DreamWalkerze, a jak wg Ciebie mozna radzic sobie z wizja rzeczywistosci ktora kazdy z nas dzien po dniu umacnia w jakis w sposob w swoim umysle, czesto to wyobrezenie rzeczywistoci jest gdzies gleboko zakorzenione a niekoniecznie wplywa na nas dobrze.. innymi slowy jak zabrac sie do tego by wykorzenic te niedobre wyobrazenie pewnych zjawisk, ludzi , sytuacji.. ? Pozdrawiam , SunSet
OdpowiedzUsuńWitaj SunSet,
OdpowiedzUsuńOdpowiedzią są pytania z The Work (polecam: http://gay-relations.blogspot.com/2009/11/prawdopodobnie-najlepszy-sposob-na.html)
Za ich pomocą jesteś w stanie podważyć wiarygodność każdej negatywnej iluzji.
The Work oczywiście nie jest algorytmem, lecz pewnego rodzaju sztuką, dlatego nie wszystkie negatywne iluzje Twój umysł będzie chciał porzucić od razu - w pewne, nawet te złe, iluzje będzie chciał wierzyć nadal - z jakiejś przyczyny. Z czasem jednak dojdziesz do tej przyczyny i również ją podważysz. A to da różnicę.
A swoją drogą - nie musisz niczego wykorzeniać. Siej dobre, coraz lepsze sugestie i poczekaj, aż zaczną kiełkować.
Czego Ci serdecznie życzę :)
Ktoś jest natchniony Sekretem ;)Jest dużo racji w tym co piszesz
OdpowiedzUsuńHej Anonimowy, Sekret to dopiero wierzchołek góry lodowej. Polecam zanurkować pod powierzchnię i wejść głębiej. To "głębiej" jest tutaj, na tym blogu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń