Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wiek. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 maja 2009

Gej się nie starzeje, lecz dojrzewa jak wino

Na tym blogu oferuję Ci różne techniki i podejścia, choć to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Jest tego naprawdę sporo i dzięki technologiom możesz sobie w głowę wsadzić, co tylko chcesz. Prócz jednej rzeczy, która w życiu naprawdę się przydaje.

Dojrzałości.

Dojrzałość to naturalna konsekwencja posiadania odpowiedniej ilości życiowych doświadczeń. Konsekwencja wzlotów i upadków, przemyśleń nad własnym losem i nabraniu pokory, która pomaga godzić się z życiem.

I nie wiem, jak Ciebie, ale mnie właśnie to najbardziej pociąga w facetach - gdy wiesz, że możesz oprzeć się o ramię dojrzałego gościa. Nie gówniarza, nie księżniczki, 'Dody Elektrody' czy pawia z dyskoteki, ale właśnie faceta, którzy coś w życiu przeszedł. Który kochał, który rzuciał i był rzucany. Który swoje marzenia skonfrontował z rzeczywistością i wiele się nauczył - przede wszystkim o sobie. Który nabrał pokory względem Wszechświata.

I co zastanawiające - dojrzałość wcale nie musi iść w parze wraz z wiekiem metrykalnym. Znam ludzi, którzy pomimo posuniętego wieku nadal oscylują myślami niemal wyłącznie wokół tematyki gadżetów, znam takich, którzy są młodzi metrykalnie, choć ich dusza wydaje się być "po przejściach".

Długo myślałem, o co w tym wszystkim chodzi. I odkryłem.

Chodzi o cierpienie i wyciąganie z niego nauki. To jest miarą dojrzałości.

Są dwa sposoby przeżywania cierpienia.

Pierwszy z nich opiera się o założenie, że "cierpienia być nie powinno" - co jest totalną głupotą, bo wtedy ludzie się nie uczą, niepotrzebnie walczą z losem i idą w świat z misją pt. "Wszechświat i ludzie są popsuci, ja Was kurwa naprawię". Prowadzi to do postawy samarytanina, który nieustannie wszystkim pomaga i reperuje. Nie wie on, że czasem najlepszą pomocą jest zostawić kogoś w spokoju - nawet, jeśli cierpi. Nie wie, że sztuka polega na tym, by zrozumieć, że wszystko jest OK.

Drugi sposób polega na zrozumieniu istoty cierpienia - że ma nas ona uczyć pokory i wnosić do naszego życia pewną naukę. Wtedy wiesz już, że cierpienie jest ważnym momentem w życiu Twoim, jak i innych ludzi. I pozwalasz sobie - oraz innym - z pokorą i akceptacją cierpieć. Bo wiesz, że zbudujesz na tej bazie coś cudownego.

Kochałem i nawet nadal kocham swoich byłych facetów. Jednak zdarzało się, że zaczynali widzeć we mnie źródło swoich cierpień. A więc - chcąc im ulżyć - odchodziłem.

Niektórzy nigdy być może nie pojmą, że odchodziłem z miłości do nich.

Nie potrafili być szczęśliwi ze mną - bo nie potrafili być szczęśliwi nawet sami ze sobą. Dałem im zatem czas i wolność, by się tego uczyli - nawet, jeśli to miało oznaczać, że będą bardzo cierpieć. 

Niektórzy skorzystali z tej lekcji i dziś są naprawdę szczęśliwi - bo ich szczęście przestało być zależne od tego, czy z kimś są, czy nie. Czy mogłem dać im coś lepszego?

Dojrzewasz tylko wtedy, gdy cierpienie przeżywasz w ten drugi sposób. Gdy umiesz godzić się z tym, co przynosi los i bez zwalania winy na wszystko, odebrać swoją naukę. Wyciągnąć wspierające Cię, mądre wnioski, które pomogą Ci żyć lepiej.

Jeśli ktoś nie uczy się z cierpienia - "wali focha" na rzeczywistość, bo nie jest ona taka, jak "być powinna". I walczy. I taki ktoś nie pojmie za nic w świecie, że świat jest właśnie taki, jak być "powinien" - doskonały - tylko my swoimi osądami nieustannie go pierdolimy. A On chce nas tylko czegoś nauczyć, powiedzieć "nie tędy droga do Twojego celu, są lepsze!".

Gdy ktoś tego nie łapie, zaczynają się schody prowadzące do izolacji, zgnuśnienia i duchowej zgnilizny.

Wtedy spotykasz zjebanego dziadka, który "już wszystko przeżył i wie najlepiej" i chuj, nigdy z domu już nie wyjdzie, nigdy się nie uśmiechnie, nie będzie serdeczny. Zjebał sobie model rzeczywistości do tego stopnia, że sądzi, iż "ludzie są gówno warci", "miłość nie istnieje" itd. Jego umysł musiałby umrzeć, żeby gość mógł być choć odrobinę szczęśliwszy.

A czasem spotykasz ludzi, którzy z uśmiechem witają każdy dzień. Są gotwi na wszystko i przygotowani na nic. Bo godzą się ze swoim losem i czerpią z życia. Może nawet nie mają niczego, ale doświadczają wszystkiego. Dla których nic się nigdy nie kończy, a zawsze coś się zaczyna. Każdą chwilę wciągają niczym krechę, bo rzeczywistość jest jak narkotyk. Przebierali się w życiu w różne szmaty - byli lwami na salonach, kucharkami w kuchni i dziwkami w sypialni. Byli grzeczni i ułożeni, byli niegrzeczni i plugawi. Byli wysoko i nisko, daleko i blisko.

Oni wiedzą już, kim prawdopodobnie są. Wiedzą, czego chcą, a czego prawie na pewno nie chcą.

To jest dla mnie dojrzałość.

czwartek, 30 kwietnia 2009

Bycie Gejem a wiek

Póki co jestem młody, w polotach nawet - gdy wina nie brakuje - piękny :) Choć mam świadomość, że zrywając kolejną kartkę z kalendarza, dni mi przybywa. I nie wiedzieć czemu, Branża w jakiś wyjątkowy sposób na szczyt hierarchii wznosi młodość, gładką skórę, szczupłość, atrakcyjność fizyczną i inne matrixowe prezenty.

Wcześniej czy później jednak każdy z nas spojrzy w lustro i zobaczy tam pierwszą zmarszczkę lub pierwszy siwy włos. I co wtedy? Czy wypłacisz wtedy wszystko co masz na koncie i ruszysz do kliniki chirurgii plastycznej, by swą twarz odmłodzić? Czy może już teraz zdecydujesz się przemyśleć kilka spraw dot. wieku...?

Wiek każdego z nas można mierzyć na 3 sposoby:

1. Wiek metrykalny

Tu w grę wchodzi czysta matematyka i kalendarz. Wiek metrykalny jest efektem przypadkowego zastosowania systemu dziesiętnego - niczym więcej.

2. Wiek biologiczny

Ilekroć mówię o wieku biologicznym, przypomina mi się pewna anegdota.

Reporter pyta 3 staruszków, jak udało im się dożyć sędziwego wieku. Pierwszy mówi:
- Zero alkoholu, zero papierosów, zero innych używek, kobiet itd.
- A ile masz lat, dziadku?
- 89!
- Gratuluję.
Podchodzi do drugiego i pyta o to samo:
- Zero używek, mało seksu, zdrowa dieta.
- A ile masz dziadku lat?
- 103.
- OOO, to gratuluję!
Podchodzi do trzeciego i również pyta, jak udało mu się dożyć tak sędziwego wieku:
- Całe życie alkohol, papierosy, dragi, mnóstwo seksu, hazard, tłuste jedzenie...
- Ooo, a to ciekawe. A ile masz lat, dziadku?
- 25 :)

Myślę, że to mówi wszystko o tzw. wieku biologicznym. Są 30-stolatkowie, którzy mają grube bębny i nie moga zrobić przysiadu bez pomocy sąsiadów, są 100-latkowie, którzy robią szpagaty i biegają maratony. To właśnie wiek biologiczny - to, na co pracujesz dietą, stylem życia i ogółem swoich decyzji.

3. Wiek psychiczny

Kiedyś przeprowadzono interesujące badanie. Naukowcy przygotowali dom dla starców - ale niezwyczajny. Umeblowali go w stylu lat 50-tych, na ścianach powieszono kalendarze z tamtych lat, w telewizji emitowano stare programy, na stolikach umieszczono archiwalne wydania gazet. Wszystko po to, by ktoś, kto się tam zjawi, miał wrażenie, że cofnął się w czasie o jakieś 50 lat.

Następnie przyprowadozno tam grupę starszych osób, dla których była to prawdziwa wycieczka do czasów młodości. Zaraz przed tą wycieczką, jak i po niej naukowcy szczegółowo zbadali tę grupę staruszków - ich krew oraz inne wydzieliny, jak również ich skórę, paznokcie itd.

I co się okazało?

Że już po kliku godzinach ich skóra oraz paznokcie zaczęły młodnieć, a parametry ich krwi zaczęły się poprawiać. W sensie biologiczny zaczęli młodnieć.

I oto dochodzimy do kluczowego wniosku: wiek to stan umysłu.

Co ciekawe - nasze umysły składają się z wielu różnych tożsamości i często uważają one, że mają inny wiek. Ktoś może mieć 30 lat a pewne jego tożsamości zatrzymały się na przykład na wieku 17 lat, co objawia się zachowaniami charakterystycznymi dla 17-stolatków. W innych przypadkach ktoś ma 20 lat a myśli i zachowuje się jak 40-stolatek.

Czasem dochodzi o ciekawych paradoksów. Ktoś ubiera się jak nastolatek a myśli o życiu jak 60-ciolatek. Spotykałem takie zjawiska, to był kosmos :)

Myślę, że cała sztuka polega na tym, by sobie uświadomić, że wiek i rosnący wraz z nim poziom powagi to tylko społeczna instalacja, która nie może stanąć Ci na drodze to bycia młodym duchem.

Nie pozwól nigdy zepchnąć się do roli biadolącego dziadka, który "już wszystko widział, już wszystko przeżył". To jest okropne, bo zamyka ludzi w nudnym, schematycznym, powtarzalnym świecie bez żadnych szans na opuszczenie go. On już wiedzą wszystko - albo tak im się wydaje. To smutne.

Metnalnie, pomimo nawet 200 lat na koncie, możesz nadal być zafascynowanym życiem poszukiwaczem przygód.

Masz swoje doświadczenia życiowe - to fakt. Ale możesz wyjść z założenia, że to ciągle za mało. Wyjść z założenia, że niczego jeszcze nie widziałeś, że niczego nie wiesz - by furtkę do nowych doświadczeń mieć cały czas otwartą.

Natomiast żyjąc już nie historiami, nie fantazjami, ale tu i teraz - zauważysz, że wiek to nic innego, jak halucunacja. Jest tylko teraźniejszość.

A teraźniejszośc jest jak ten blog - korzystasz?

TOP 10 miesiąca