Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Podważanie swojego umysłu

Piękny, metaforyczny i zarazem obrazowy opis tego, jak działa system osobistej zmiany znany pod nazwą The Work. Nowe spojrzenie, nowy filtr i nowa nauka. Czytaj i korzystaj.

Wyobraź sobie, że stoisz na środku pola. Przed sobą na horyzoncie widzisz pasmo górskie, po Twojej prawej roztaczają się piękne wyżyny obrośnięte gęstymi lasami. Za sobą masz szumiące morze a po lewej widzisz stepy. Wspaniały widok napawa Cię zdumieniem. Nie wiesz jednak, dokąd iść. Wyciągasz z plecaka mapę i widzisz miejsce, w którym się znajdujesz. Dostrzegasz na niej symbolicznie zarysowane góry, lasy, morze oraz stepy. Oczywiście to tylko symbole, które nie oddają rzeczywistego piękna i złożoności terenu, które opisują. Niemniej mapa, choć zubożona, wydaje się prawdziwa.

Dostrzegasz na mapie również drogę do Wielkiego Skarbu. Myślisz sobie, że to byłoby fajne. Niemniej droga do skarbu widzie przez nieznane Ci przełęcze, doliny i lasy. Widzisz też symbole oznaczające niebezpieczeństwo rozsiane dookoła niej. Ogarnia Cię przerażenie. Zastanawiasz się, czy dasz radę przejść tą drogą i dotrzeć do celu swojej wyprawy.

Teraz do akcji wkracza The Work ze swoimi słynnymi 4 pytaniami.

Pierwsze dwa brzmią: Czy Twoja mapa jest prawdziwa i czy możesz być tego pewien?

Przed sobą widzisz piękny widok. Twoja mapa mówi Ci, że tam za horyzontem czają się niebezpieczeństwa, które będziesz musiał pokonać w drodze do swojego celu. Jednak nie wiesz na 100%, czy Twoja mapa jest aktualna i czy odwzorowuje rzeczywistość. A co, jeśli tam nie ma żadnego niebezpieczeństwa? Trwoga nieco się rozmywa. Bo przecież nie możesz być pewien, czy Twoja mapa opisuje rzeczywistość. Jest tylko pewnym uproszczonym jej wyobrażeniem. I na dodatek statycznym - a rzeczywistość jest ciągłym procesem.

Trzecie pytanie brzmi: Czy Twoja mapa jest użyteczna?

Już wiesz, że wierząc w niebezpieczeństwa, które rzekomo mają Cię czekać po drodze, stresujesz się. Niemniej nie wiesz do końca, czy wierzyć mapie, czy nie. Jedynym sposobem jest pójść i sprawdzić, czy niebezpieczeństwo rzeczywiście tam jest. Możemy przypuszczać, że jest. Wtedy po prostu przygotowujesz się do niego lub też obierasz inną trasę. Ciągle jednak nie masz pewności, czy mapa jest prawdziwa. To nie przeszkadza Ci z niej skorzystać.

Czwarte pytanie: Kim byś był, gdybyś nie miał tej mapy?

Stałbyś na polu i podziwiał widoki. Nawet nie wiedziałbyś o Wielkim Skarbie...

Odwracanie myśli.

W tym procesie odwracasz pierwotną myśl na wiele sposobów, tworząc alternatywy. Bierzesz do ręki kartkę i ołówek i rysujesz mapę do Wielkiego Skarbu, do którego droga jest prosta, łatwa i bezpieczna. Zastanawiasz się - czy ta mapa może być prawdziwa? I choć nie musi - może być. Czy użyteczna? Może być użyteczna. I być może warto się nią kierować. Tworzysz też wiele innych map z wieloma innymi drogami. Te mapy mogą być ze sobą sprzeczne, choć będą dotyczyć tego samego terenu. To nie ma znaczenia - to tylko mapy. A teren jest terenem i po prostu nie wiemy, co tam jest na pewno, póki się tam nie znajdziemy.

Tą mapą jest Twój umysł. Terenem - nieprzewidywalna rzeczywistość.

Autor każdej mapy - nawet tej najbardziej wadliwej - miał pozytywną intencję. Chciał zdobyć Wielki Skarb. Niektórym się udało. To ci, którzy mieli mapy najbardziej zbliżone do rzeczywistości. Mapy najdokładniej ją opisujące. Ci, którzy mieli mapy nieodzwierciedlające rzeczywistości - pogubili się.

I na tym własnie polega stosowanie The Work - metody, która pozwala Ci poznać rzeczywistość, wyjść z Matrixa własnych map i - finalnie porzucając mapy - dać się prowadzić Wszechświatowi.

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Integracja konfliktów - model

W poprzednim poście pisałem wiele o konfliktach - o tym, skąd się biorą, jak wyglądają i o tym, że można mieć konflikt tylko z samym sobą a tzw. "zewnętrzne" konflikty to tylko ekspresja tych wewnętrznych. W tym rozumieniu świata - nie możesz mieć sprzeczki z kimś, jeśli sam jesteś wewnętrznie absolutnie spójny i wiesz, czego chcesz.

Teraz czas na praktykę - jak dokonywać integracji samego siebie?

To, co opiszę, jest strukturą pewnej umiejętności. To nie jest coś, co możesz odwalić raz i mieć to za sobą - to procedura, którą warto znać, stosować i stawać się mistrzem w jej praktyce. Inwestycja w nią bardzo Ci się opłaci.

1. Rozpoznanie konfliktu

Kiedyś wydawało mi się to najtrudniejszą opcją. Teraz zaczynam rozumieć, że jest to stosunkowo łatwe. Wystarczy przejrzeć swoje życie i poszukać znaczących konfliktów, które się miało ze znaczącymi osobami: rodzicami, bliższą rodziną, przyjaciółmi, byłymi facetami itd. Oczywiście chodzi o to, by odnaleźć te konflikty, które z naszego punktu patrzenia nie zostały rozwiązane i wciąż odnawiają rany.

2. Integracja konfliktu

Przykładowo odkryłeś w swoich wspomnieniach nierozwiązany konflikt z kimś, kto jest (lub sądzisz, że był) dla Ciebie osobą znaczącą. Oczywiście w rzeczywistości to doświadczenie się skończyło - być może nawet dawno - ale wciąż odtwarzasz je w swojej podświadomości, nie mogąc dojść z nim do porozumienia.

Wyciągnij przed siebie obie dłonie i ustaw na nich siebie i tę osobę, z którą miałeś konflikt. Ta druga osoba to oczywiście nie ona - bo jej tu i teraz może już nawet nie być. To Twoja nieuświadomiona część Ciebie. Będziesz bardzo zdziwiony, że przejąłeś od niej wiele zachowań, z których w ogóle nie zdawałeś sobie sprawy. Tak, jak ja, gdy uświadamiałem sobie, że w wielu przypadkach zachowuję się tak, jak ci, których nie znosiłem. W rzeczywistości nie znosiłem części siebie i widziałem ją u innych - tylko nie u siebie.

Oooooo - teraz zaczynasz kumać, że masz do przejrzenia cały swój system rodzinny, szkolny, matrymonialny itd. To wielkie wyzwanie i Twoje pole to popisu. Potraktuj to jako ekscytującą podróż wgłąb siebie.

Zatem pierwszy etap to odkrycie, jakie Twoje zachowania produkuje część pierwsza i druga. Tutaj możesz odkryć, że jedna gra ofiarę, druga kata. Albo smutnego i wesołego gościa. Jedna część może być rodzicem, druga - co oczywiste i implikowane z tego faktu - będzie dzieckiem (nie istnieje przecież rodzic bez dziecka). Jedna część może być cwaniakiem, który każdego wydyma - druga - jego naiwną ofiarą. Jedna romantykiem, druga - chłodnym draniem. Opcji jest wiele.

Teraz czeka Cię kolejne odkrycie. Jedną z tych części nazywałeś "ja", drugą "on/ ona". Ze zaimki pomagają Ci dysocjować się lub asocjować z danymi tożsamościami. Innymi słowy - łatwiej identyfikowałeś się (utożsamiałeś) z częścią zwaną "ja", niż z częścią, którą nazywałeś "on/ ona".

Dla bezpieczeństwa i zachowania dystansu - obie nazywaj "on/ ona". Choć obie są częściami Ciebie jako Pełni - zaimki w trzeciej osobie pomogą Ci utrzymać tzw. metapozycję, którą właśnie osiągnąłeś. Ona daje Ci możliwość bezpiecznego rozwiązania konfliktu bez popadania w trudne emocje. Metapozycja jest wtedy, gdy nie jesteś po żadnej ze stron - a więc nie sprzyjasz jednej bardziej, a drugiej mniej.

Gdy masz już obie części na swoich dłoniach, przyjrzyj się im, przysłuchaj i poczuj je. Każda z nich będzie wyglądała inaczej, będzie miała inną pozę ciała, inny głos, ton, będzie używała innych słów, odczuwała inne emocje w obliczu różnych sytuacji, które zdarzają się w Twoim życiu. Najpewniej te części będą miały swoje linie czasu, a więc sposoby, w jakie wyobrażają sobie przeszłość, odmienne przekonania (gdyby nie miały odmiennych przekonań - nie byłoby konfliktu, prawda?) itd. Zbierz o obu tych częściach jak najwięcej informacji.

Teraz czas na kolejny krok - poproś jedną i drugą, aby popatrzyły się na siebie i powiedziały, co myślą o sobie nawzajem. Na tym etapie nie będzie to oczywiście na pewno nic serdecznego. Najpewniej będą się wzajemnie negatywnie oceniać i to jest ok - wydobywasz z nich kolejne historie / przekonania.

Możesz pozwolić sobie wcielać na zmianę raz w jedną, raz w drugą i wymieniać zdania między nimi. Wejdź w pozycję pierwszej i popatrz na drugą. Co byś jej powiedział? Co byś usłyszał? Jakbyś się z tym poczuł? I potem w drugą stronę - wciel się w drugą część i zrób to samo względem pierwszej. To zupełnie niezwykłe doświadczenie - jeśli oczywiście zrobisz to dokładnie.

Idźmy dalej.

Znajdź pozytywne intencje najpierw jednej części, potem drugiej. Może ich być wiele, zatem przygotuj sobie kartkę i ołówek. Np. ofiara może chcieć miłości, czułości, ciepła. Kat - spokoju, odcięcia od problemów etc. Cwaniak - może chcieć zysków, kasy, prestiżu społecznego. Dający się dymać frajer - może chcieć zbawienia, odrodzenia i ch*j wi co jeszcze. Wypisz, czego chce każda z nich. Do czego dąży? Czego pragnie? Po co robi to, co robi? Po co powołałeś do istnienia tę tożsamość? Jakie masz z tego korzyści? Po co Ci one? Idź i drąż dalej.

Teraz masz wypisane pozytywne intencje jednej i drugiej części.

Spytaj część pierwszą, czy rozumie i akceptuje pozytywne intencje drugiej. I vice versa - niech druga część rzuci okiem na pozytywne intencje pierwszej i powie, czy je rozumie i akceptuje. Jeśli tak - ok. Jeśli nie - musisz wykonać dodatkową pracę. Jeśli część nadal nie akceptuje i nie rozumie intencji drugiej części - spytaj, jaka jest pozytywna intencja tejże właśnie pozytywnej intencji. Np. jedna część może chcieć więcej pracować. Drugiej może się to nie podobać. Spytaj więc, po kiego gniota chce ona pracować więcej. Dowiesz się, że chce ona mieć więcej kasy. I tu robi się już jaśniej - część ta dysponuje historią, że "im więcej pracuję, tym więcej będę miał kasy", co jest oczywistym bullshitem, bo można więcej pracować i nie mieć więcej kasy, jak również można mniej pracować i mieć więcej kasy.

Tak więc rozumiesz, że istnieją poziomy pozytywnych intencji. Twoim zadaniem jest wspinanie się w górę po to, by odkryć jak najbardziej ogólną intencję każdej z części. Wtedy okryjesz, że jest nią Twoje szczęście i że obie te części tego właśnie chcą - tyle, że na różne sposoby!

Zrobiłeś więc coś ważnego - odnalazłeś ich wspólny cel, w obliczu którego będą mogły razem działać i współpracować, by go osiągnąć. Z pewnością razem zrobią to znacznie efektywnej, niż osobno - zgodzisz się ze mną, prawda? Powiedz to swoim obu częściom - ważne, by poznały korzyści płynące ze współpracy i wzajemnego rozumienia.

Teraz poczyń kolejny istotny krok - sporządź listę zasobów (zasób to coś, co pozwoli Ci osiągnąć cel) obu tych części. Np. jedna może mieć pozytywną energię, druga - umiejętność refleksji, zadumę itd. Sam rozumiesz, że nie chodzi o to, by trzymać się cały czas jednego zasobu, lecz umiejętnie z nich korzystać, gdy jest ku temu potrzeba. Każda ze skonfliktowanych części posiada cenne zasoby, których nie posiada druga. Gdy nauczą się wzajemnie korzystać ze swoich zasobów - szybciej i elastyczniej osiągną wspólny cel. Ba! Może inaczej - powiem tak, byś wziął za to odpowiedzialność. Gdy TY nauczysz się korzystać z zasobów obu tych części, szybciej osiągniesz swój cel! To się nazywa synergia - gdy suma części jest czymś więcej, niż ... ich sumą!

Wypisz zatem zasoby każdej z części konfliktu i zastanów się, gdzie i kiedy warto korzystać z danego zasobu i jakie to może przynieść konsekwencje.

Możesz też wypisać słabe strony każdej z nich. Np. jedna z części może być wspaniałym marzycielem, ale do dupy realizować plany. Druga może wspaniale realizować plany, ale robi je kiepsko - bez polotu i fantazji. Gdy połączysz obie - okaże się, że potrafisz robić kiepskie plany bez fantazji i polotu, jak również do dupy je realizować :) Czy to nie wspaniałe? haha

Poproś teraz jedną i drugą część, by spojrzały na siebie jak na źródło owych cennych zasobów. Opowiedz jednej, jakie zajebiste rzeczy ma ta druga i jak fajnie byłoby się od niej tego wszystkiego nauczyć, by móc szybciej i lepiej wcielić swoje plany i zamiary w życie.

Teraz Twoim zadaniem będzie upodobnienie obu części do siebie. Zrób tak, by obie były na tej samej wysokości, były mniej więcej takiej samej wielkości, miały podobną pozycję ciała. Zadbaj, by mówiły do siebie podobnym tonem głosu, bo może było tak, że jedna krzyczała a druga cicho szeptała pod nosem. Zadbaj o to, by zaczęły nadawać na tej samej fali - mówiąc krótko. Mogą też podać sobie rękę, mogą zbliżyć się do siebie, objąć się itd. (bez fantazji erotycznych, zboku! :)

Teraz poproś swój umysł, aby zintegrował obie części, byś mógł swobodnie w każdej przyszłej sytuacji korzystać z zasobów i umiejętności obu tych części, bo przyświeca Ci waży cel - Twoje szczęście, zdrowie i dobrobyt. Bądź czujny na tzw. sygnały spójności lub niespójności. Jeśli części nie są jeszcze gotowe na integrację - mogą nie chcieć stać się jednością. Rozpoznaj, co im w tym przeszkadza, wydobądź ich przekonania i pamiętaj, że one również są cennym zasobem, z którego warto korzystać w jakiejś sytuacji.

Ostatecznie, gdy uda Ci się połączyć w jedno obie części, poczujesz sporą ulgę - ten moment nazywa się spójnością i jest ze wszech miar leczniczy, kojący i wyzwalający. Jesteś Pełnią i możesz lepiej korzystać z życia.

***

Podsumowanie

1. Rozpoznaj konflikt
2. Ustaw tożsamości na swoich dłoniach.
3. Zobacz je, wysłuchaj ich i poczuj to, co one
4. Zobacz, jakie zachowania produkuje każda z nich
5. Nazwij je "on" lub "ona" - żadna z nich nie jest Tobą (w całości), łatwiej utrzymasz metapozycję
6. Niech ocenią siebie nawzajem
7. Znajdź pozytywne intencje każdej z nich
8. Znajdź pozytywne intencje ich pozytywnych intencji - pytaj "po co Ci to?", by wspiąć się na maksymalnie ogólny poziom
9. Znajdź ich wspólny cel, do którego obie chcą dążyć
10. Sprawdź, gdy wzajemnie rozumieją i akceptują swoje pozytywne intencje każdego poziomu
11. Zobacz, jakie zasoby posiada każda część - wypisz je
12. Znajdź te zadania, z którymi dana część sobie nie radzi i w których ta druga mogłaby okazać się pomocna
13. Upodobnij części do siebie pod względem wizualnym, wzrokowym i czuciowym
14. Poproś je, niech uczą się od siebie nawzajem
15. Sprawdź, jak będą współpracować w przyszłych sytuacjach
16. Złącz je razem - niech będą jedną tożsamością, z którą będziesz mógł się od dziś identyfikować

Trudne? Początkowo tak - potem robi się łatwiejsze. To nie jest procedura na raz. To umiejętność, którą można ćwiczyć i stać się w niej mistrzem. Dlatego działaj i korzystaj.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Wszystko o konfliktach, co chciałeś wiedzieć, ale bałeś się zapytać

Konflikty - a więc kłótnie, robienie wyrzutów, awantury, scysje itd. Czym są? Jeżeli umysł jest mapą terenu (rzeczywistości), to konflikt jest zawsze wtedy, gdy dwie tożsamości używają dwóch różnych map tego samego terenu i spierają się, która z map jest prawdziwa. Nie wiedzą, że żadna nie jest, bo prawdziwy jest tylko teren (rzeczywistość) a mapy zawsze są halunami. Czasem użytecznymi, czasem przydatnymi, ale zawsze nieprawdziwymi.

Konflikty zawsze są wewnętrzne. Nie można się kłócić z kimś innym, niż z samym sobą. Nawet, jeśli wydaje Ci się, że kłócisz się z kimś innymi, to nieprawda - kłócisz się tylko ze Twoim własnym wyobrażeniem tej osoby, a więc z częścią siebie. Osoby, które mają sporo konfliktów wewnętrznych - mają wiele konfliktów "zewnętrznych" - robią awantury, strzelają fochy. Przerzucają odpowiedzialność za sobie na innych i to sprawia, że twierdzą, że "inni są pojebani, nie ja".

Jeśli byłeś z kimś w związku i rozstałeś się z nim w awanturze i niezgodzie - to mylisz się. Po pierwsze - nie rozstałeś się z nim, lecz z fantomem. Po drugie - nie rozstałeś się - nosisz w sobie tę część dalej. Dlatego ludzie latami po chujowych związkach się zadręczają sobą. "Się" i "sobą" to dwie tożsamości w konflikcie. Wszelkie zaimki osobowe (ja, oni, ona, wy) tworzą wiele tożsamości. Każda z nich jest wewnętrzna, stworzona przez Twój umysł. To dlatego inni ludzie są lustrami, w których się przeglądamy. I dlatego udajemy, że nie bierzemy odpowiedzialności za to, co "on" zrobił i tracimy kontrolę nad życiem. Z kolei zaimki zwrotne (się, sobie, siebie) tworzą relację. Ktoś mówi "(ja) boję się" - w tym zdaniu "ja" straszy "się". Są więc dwie części - ta, która straszy, i ta, która się boi.

Konflikty objawiają się wiarą w sprzeczne przekonania. Pojawia się facet, z którym byłem 2 lata temu, i twierdzi, że mnie podziwia z jednej strony, z drugiej - go smucę, denerwuję itd. Myśli, że ja mam coś z tym wspólnego po 2 latach niewidzenia. Nie wie, że moim imieniem ochrzcił część siebie, z którą nie może dojść do porozumienia, bo nie widzi jej pozytywnych intencji i cennych zasobów, które posiada.

Konflikt objawia się też używaniem spójników przeciwstawnych: ale, aczkolwiek, natomiast, lecz itd. "To auto jest ładne, ale jest drogie" - podoba Ci się, ALE nie masz na nie kasy. Nie masz na nie kasy, ALE Ci się podoba. Itd. Czasem wystarczy po prostu użyć spójnika łącznego, np. "i" - "To auto jest drogie i ładne". Wtedy konflikt masz z głowy. Możesz spokojnie kupić ładne i tanie.

Konflikty wspaniale wychodzą w relacjach z "innymi" ludźmi - a raczej z naszymi wyobrażeniami na ich temat. Jeśli się z kimś pożresz - wiedz, że pożarłeś się z samym sobą, z pewną częścią Ciebie. Zmień imię z Waldek, Zenek czy z kim się tam pokłóciłeś na "ja" i ustaw obie części na swoich dłoniach. Zobacz je, usłysz, poczuj. Każda z nich ma pozytywne intencje względem Ciebie. Każda z nich ma cenne zasoby, których ta druga mogłaby użyć, aby obie mogły osiągnąć wspólny cel jakim jest Twoje szczęście.

Gdy ktoś prosi Cię o więcej czułości a Ty odmawiasz, bo "nie dasz rady" - sam siebie prosisz o więcej czułości i sam sobie odmawiasz. Gdy zakochałeś się w kimś po uszy a ten ktoś Cię olał - zakochałeś się w samym sobie i sam siebie olałeś. Gdy ktoś Cię obraził - sam siebie obraziłeś i sam czujesz się urażony.

Ta świadomość daje Ci wspaniałe pole do popisu - możesz teraz bowiem używać związków z ludźmi aby usprawniać związek z samym sobą. Baw się tym, bo warto. To nieprawdopodobnie poprawia jakość relacji z sobą, a gdy to się dzieje - poprawia jednocześnie jakość relacji z innymi. Lub raczej z "innymi". Bierzesz pełną odpowiedzialność za swoje relacje i to Ty je kreujesz wedle uznania. Całkowicie rządzisz i nic nie może Ci tego odebrać prócz Ciebie samego.

Zjebane relacje psują nie tylko samopoczucie. Są powodem wielu chorób, np. nowotworów, chorób autoimmunologicznych itd. Inni ludzie są po to, byśmy dzięki nim przejrzeli, co tkwi w nas samych. Stąd metafora, że są lustrami. Wszystko, co myślimy o innych, jest tylko tym, co myślimy o innych, a więc projekcją naszego ego. Obawiasz się, że inni pomyślą, że coś jest z Tobą nie tak? Obawiasz się tego, bo sam tak o sobie myślisz. "Sam" i "sobie" - dwie tożsamości. Jedna ocenia drugą - "hej, coś z Tobą nie tak". Czy to prawda, że coś z Tobą nie tak?

Masz narzędzia na tym blogu, by to rozwalić, np. The Work. Baw się mocno i ciekawie. Jeśli masz pytania - wal je w komentach - chętnie odpowiem. Pozdrawiam.

niedziela, 4 kwietnia 2010

Koncepcja połówek pomarańczy - sprawdzony sposób, by być nieszczęśliwym

"Brakuje mi kogoś... Brakuje mi czegoś..." - stwierdził Ambroży pewnego wieczoru. Niby wszystko okej - miał pracę, miał mieszkanie, fantastycznych znajomych, kasę. Był też właściwie zdrowy. Niemniej coś przeszkadzało mu w byciu szczęśliwym. Brakowało mu czułości, bliskości, intymności. Gdyby można było zejść do sklepu na dół, kupić ich parę kilo, byłoby fajnie. Albo zamówić trochę na Allegro. Ale nie. Do zdobycia tego, czego mu brakowało, potrzeba było drugiej osoby. I tu pojawiał się problem. Ambroży próbował różnych strategii uwodzenia - "Przez żołądek do serca", "Przez dupę do serca" aż w końcu "Przez żołądek do chuja" - ale żadna nie okazywała się skuteczna. Ambroży nie wiedział, że to czego szuka, to czułości, bliskości i intymności z samym sobą, by móc wypełnić iluzoryczną pustkę, która go wypełniała i która była konsekwencją wiary w przekonanie, że...

"Czegoś mi brakuje"

Ludzie czują czasem tzw. pustkę. I to nie taką pustkę, w którą można wstawić sześciopak piwa, żeby go zmrozić. To pustka, która staje się dla nich czarną dziurą wysysającą życie z ich wewnętrznych systemów. Jest ona efektem wiary w historię pt. "Czegoś mi brakuje, jestem niepełny, potrzebuję drugiej połówki." A potem znajdują kogoś, kto "daje" im szczęście (jakby szczęście było policzalne lub mierzalne w jakikolwiek logiczno-matematyczny sposób) ... albo im je "odbiera". Gdy taki ktoś odchodzi - czują, że ktoś im "zabrał" kawałek siebie, wyrwał coś i zostawił znów z tą nieznośną pustką.

Czy Ty również sądzisz, że czegoś Ci brakuje..? Pomyśl. Może, podobnie, jak Ambrożemu, brakuje Ci bliskości, intymności, czułości? Zrób listę. Teraz. Co Ci szkodzi, działaj. Każda z tych historii w jakiś sposób tworzy Twoje oczekiwanie - że ktoś "da" Ci to, czego Ci brakuje. Bo przecież jesteś dziurawy, niedorobiony, prawda? Stąd ktoś musi być Twoim dilerem szczęścia. A skoro takie historie tworzą oczekiwanie - tworzą też możliwość, że ktoś Cię rozczaruje. Albo - biorąc pewną odpowiedzialność za siebie - że TY rozczarujesz się kimś za pomocą wiary w taką historię. A gdy to się stanie - pojawi się być może poczucie odrzucenia, krzywdy...?

Brakuje mi X.

Czy to prawda? Zajrzyj w głąb siebie i uświadom sobie fakt, że tak naprawdę po prostu sam sobie nie dajesz X. Nie nauczyłeś się może produkować X. Albo nauczyłeś się, ale dajesz to tylko innym, sobie nie z jakiś powodów.

Czy ta myśl - że brakuje Ci X - jest korzystna dla Twojego życia? Czy wnosi stres czy spokój? Jak się czujesz, gdy dajesz wiarę takiej myśli? Wiara w historię pt. "Brakuje mi X" tworzy tzw. halucynację negatywną. Widzisz wszystko poza X. Nawet, jeśli za moment miałbyś w X utonąć - nie dałbyś temu wiary, wierząc w historię, że "brakuje mi X".

Kim byś był, gdybyś nie mógł wierzyć w myśl, że "brakuje Ci X"? Daj sobie chwilę na to, aby Twoja intuicja stworzyła obraz, aby Twoje serce uwolniło uczucia, które pojawią się, gdy wywalisz tę historię.

A co, jeśli tak naprawdę nie brakuje Ci X? Znasz ludzi, którzy mają 100 000 zł na koncie i mówią, że brakuje im kasy...? Znasz ludzi, którzy są zdrowi i mówią, że brakuje im zdrowia? Może również Ty jesteś bogaty w X, ale tego nie dostrzegasz...?

Wyzbywając się historii pt. "brakuje mi X" - odkrywasz, że jesteś Pełnią. Że nie ma połówek pomarańczy, bo są tylko pełne pomarańcze wierzące w to, że są połówkami. Rozumiesz, że jesteś cały. Kompletny. Samowystarczalny. I że sam sobie robisz dobrze, że sam dbasz o to, aby Twoje potrzeby były zaspokojone - jakkolwiek masturbacyjnie by to nie zabrzmiało.

TOP 10 miesiąca