Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

sobota, 28 marca 2009

Maski lęków

Ludzkie obawy ubierają nieraz wiele różnych masek, które mają za zadanie nas zmylić. Jedną z nich jest maska pt. "tylko bądź ze mną szczery". Inną "bądź mi wierny" albo "nie kłam". Etc.

Ludzie wymagający szczerości od innych boją się, że będą oszukani. Ludzie domagający się wierności swojego partnera - boją się być zdradzeni. Ludzie usiłujacy zatrzymać swojego partnera w związku, boją się porzucenia i samotności. Ludzie stawiający innym nakazy i zakazy - boją się, że inni zrobią im krzywdę, jeśli tylko dadzą im odrobinę wolnej woli.

Geje, którzy negatywnie oceniają innych Gejów - boją się krzywdy z ich strony. Dlatego odsuwają się od tzw. środowiska (czymkolwiek to "środowisko" jest, bo to kurwa kolejna haluna, której nikt nigdy nie widział, ale wszyscy o niej gadają).

Sytuacje są różne. Łączy je jedna emocja - lęk.

A maski tego lęku to złość, oburzenie, gniew, oskarżanie, próby kontrolowania, grożenie, płacz, foch etc.

Sory, nie chcę siedzieć w tym bagnie. Moim pożywniem jest radość, uśmiech, spokój, a nie smutek, lęk i inne mentalne zgniłe fast foody. Dlatego mam w dupie "poważne" rozmowy i pierdolenie o halunach, podczas gdy dookoła dzieją się piękne rzeczy.

W związku pozwalam partnerowi na wszystko, co nie szkodzi mi w sposób bezpośredni. Jeśli pali papierochy - dostanie w ucho, bo ja muszę to wdychać. Natomiast jeśli chce odejść - droga wolna. To nie jest dla mnie krzywda ani strata. To doświadczenie. Tyle.

Nie urodziłem się, by kogoś kontrolować, mieć nad nim nadzór, myśleć za kogoś, bo przykładowo uznałem swoje myślenie na lepsze od czyjegoś.

Każdy ma swoją mądrość, swoją wolną wolę - dlatego za najwyższą formę wyrażania miłości uważam dawanie wolności drugiej osobie. Dostarczanie jej nowych możliwości, by realizowała siebie jako lepszą osobę.

Jestem dilerem możliwości.

Nawet, jeśli to oznacza, że odejdzie ode mnie. Że nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego - a i tak bywało. Nawet jeśli to oznacza, że stoczy się na dno, pozna konsekwencje swoich wyborów a następnie odbije się od niego, by żyć jeszcze lepiej.

Jeden z moich guru stwierdził, że "wolność jest wszystkim, miłość całą resztą".

Wywal więc głupie lęki.

Pozwól się oszukać, zdradzić, okłamać, skrzywidzić - I DAJ SOBIE Z TYM KURWA RADĘ. Zakochaj się bez wzajemności, pozwól się z siebie śmiać i nabijać - i miej pewność, że sobie z tym radzisz doskonale.

Niech to będzie szczepionka na Twoje obawy. Spójrz im w oczy i wyśmiej. Im szybciej tego doświadczysz, tym mądrzejszy będziesz w przyszłości.

Chyba, że całe życie wolisz siedzieć cicho w kącie i bać się z niego wyjść. Bać się zakochać, bać się zyskać i stracić, bać się komuś coś obiecać, bać się zaryzykować, bać się grać o wielką stawkę, jaką jest Twoje życie.

Bać się zmienić cokolwiek, bo przecież tak wiele można "stracić". Tracisz dopiero, gdy nie wychodzisz! Dlatego wole wychodzić - bo tak wiele można doświadczyć.

Twoja wola. Twój wybór.

piątek, 27 marca 2009

Okres kokainowy w życiu Geja

Wchodzę na czyiś profil. Jakiś 17-stolatek pisze, że chce stworzyć poważny związek na stałe. Marzy mu się Książe, z którym będzie przez lata, najlepiej do śmierci.

To typowy chłopak, który uwierzył w nieco dziki, niepraktyczny model mentalnego dziewictwa.

17-stolatek, który dopiero odpalił swoje geny odpowiedzialne za seksualność, nie ma jeszcze w głowie danych, które pozwoliłyby mu ocenić, kto jest dla niego odpowiednim partnerem. Myśli, że chce być z romantycznym księciem, który będzie mu codziennie przynosił kwiatki i robił śniadanie do łóżka. I nie wie, że po miesiącu z kimś takim rzygałby na samą myśl o kolejny, słodkim do obrzydzenia wieczorze przy świecach.

Taki ktoś zachowuje się jak ktoś, kto przychodzi po raz pierwszy do knajpy Wietnamskiej i od razu wie, że do końca życia chciałby jeść sajgonki - choć nigdy nie próbował niczego, co miałoby cokolwiek wspólnego z Wietnamem.

Chłopak zapomniał, że ma 17 lat i - powiem kolokwialnie - winien się wyszaleć. Powinien zamawiać wszystko po kolei z karty dań i próbować, smakować, testować. Powinien eksperymentować.

Po co?

By doświadczalnie dojść do wniosku, czego tak naprawdę chce w życiu. By odkryć, kim chce być. Z kim chce spędzić swój czas. Nigdy się nie przekona, jeśli kilka raz nie zmoczy dupy. Nigdy nie zbuduje sobie wizerunku odpowiednego życia - a nawet samego siebie - nie przebierając się coraz to w inne szmaty, będąc coraz to w innych okolicznościach, środowiskach etc.

Brakuje mu po prostu okresu kokainowego - okresu prób, eksperymentów, testów, nadziei i rozczarowań.

W swoim krótkim, acz intensywnym życiu, byłem w związku z panem magistrem i z gościem o wykształceniu podstawowym. Byłem z porządnym, który czytał Miłosza, i nieporządnym, który Miłoszem palił w piecu, pociągając z gwinta. Kochałem się w intelekcie, mięśniach, kasie, kochałem się w czyimś uśmiechu, energii, umyśle. Rzucałem i byłem rzucany. I tylko nikogo nie zdradziłem do tej pory, choć zdradzony byłem i wiem już, jak sobie z tym radzić.

Przez chwilę byłem dresem, chodziłem na siłownię. Bawiłem się w poważnego biznesmana i w rozkapryszonego artystę w kolorowych bluzach. Byłem lordem i skejtem. Głupkiem i ekspertem. Prowadziłem gazetkę szkolną. Studiowałem dziwny kierunek. Wydałem książkę, druga w drodze. Pracowałem dla firm, teraz pracuję dla siebie. Szkoliłem się i prowadziłem szkolenia.

Przechwałki? A może zbieranie doświadczeń?

I choć tak wiele przeszedłem - zarówno przepięknych, jak i smutnych chwil - nadal nie wiem na 100%, kim chciałbym do końca być oraz z kim chciałbym dzielić swoje życie. I to jest okej.

Pewność na 100%, z kim chciałbym być, założyłaby mi klapki na oczy. Brak pewności skazałby mnie na wieczną tułaczkę, jaką już przeszedłem. Kluczem jest być pewnym w 80% - byś wiedział i jednocześnie mógł być zaskoczony.

Póki nie wiem i nie mam pojęcia... póki brak mi odpowiedzi na ważne pytania - szukam i znajduje. Nie boję się cierpienia. Nie boję się zakochać i szaleć. Wiem, że jestem bezpieczny, bo bezpieczeństwo jest we mnie, nie na zewnątrz.

Ludzie, którzy nie przeszli okresu kokainowego i od razu weszli w "poważne" zwiazki i stowrzyli sobie "stabilne" życie, mają smutne wrażenie, że coś przegapili. Że czegoś im brakuje. Że się nie wyszaleli.

Nim spotkasz tego, z kim będziesz chciał być po kres swych dni, prawdopodobnie chcesz być już wyszalony i wyruchany na wszystkie strony. No chyba, że wolisz być z Nim i zastanawiać się, czy ktoś inny nie byłby dla Ciebie lepszy...

Okres kokainowy, w którym eksperymentujesz, zmieniasz swoje role, przebierasz się w pozy i maski, skacząc pomiędzy różnymi rzeczywistościami, służy temu, by:
  • zbierać nowe doświadczenia a na ich podstawie odkrywać, kim się chce być naprawdę oraz z kim, na jakich zasadach.
  • wyszaleć się, by przed wejściem w ten właściwy związek, mieć odpowiedni poziom świadomości - bez tej świadomości, będziesz spał i będziesz zdany na przypadek.
Metodami, które oferuję, można sobie zainstalować niemal wszystko - doskonałą zabawę, odwagę, poczucie bezpieczeństwa etc.

Wszystko, z wyjątkiem dojrzałości, mądrości i świadomości, która pojawia się, gdy masz na koncie odpowiednią ilość doświadczeń życiowych. Nic ich nie zastąpi.

Wielu ludzi myśli, że życie to stan posiadania. Mam mnóstwo znajomych, którzy chętnie zajrzeliby mi na konto, bo są ciekawi. Bo chcą się porównać. Zapominają, że życie to doświadczanie. Nie możesz mieć niczego - to tylko iluzja, że coś do Ciebie należy. Ta rzecz - telewizor, komputer czy komórka - o tym nie wie, że do Ciebie należy i jej to wszystko jedno.

Za to doświadczenie jest naprawdę Twoje. I nie możesz go nie robić 24h/ dobę. Dlatego twórz doświadczenia, którymi warto się dzielić z innymi. Twórz! a nie czekaj na księcia, który "uleczy" Twoje życie z nudy.

środa, 25 marca 2009

Zakochanie niczym narkotyk

Spotkanie, spojrzenie prosto w oczy. Twój mózg analizuje. Obserwuje jego skórę, zęby, usta. Podświadomie szuka sumetrii ciała, bo wie, że jest oznaką zdrowia. Wysyła miliony impulsów do dziesiątków ośrodków, by przekalkulować. Pada wyrok: wpadł Ci w oko.

Jeden oddech powietrza, które zawiera jego feromony. Tylko jeden wystarczy, by narząd lemieszowy w Twoim nosie w połączeniu z mózgiem zaczął analizować prawidłowość waszych kodów DNA. Ponownie wszystko się zgadza.

Im bliżej siebie siedzicie, tym płytszy jest wasz oddech a ciśnienie krwi wyższe. Źrenice powiększają się, tentno wzrasta. Wargi nabrzmiewają od napływającej, gorącej krwi.

I pierwszy pocałunek.

Wtedy też mózg uruchamia neurologiczne pandemonium. Twoje żyły wypełniają endorfiny, które odpowiadają za poczucie szczęścia, oksytocyny, które odpowiadają za uczucie przywiązania. Fenyloetyloamina, alkaloid o silnym działaniu psychotropowym, zmienia świat w kolorowe szaleństwo. Układ napięć elektrycznych w Twoim mózgu zaczyna silnie odbiegać od normy. Gdyby zrobić Ci zdjęcie tomografem, Twój mózg pod względem funkcjonowania byłby identyczny, jak mózg człowieka chorego na ostrą psychozę.

Teraz rozwiązania się tylko dwa.

Jeśli wszystko pójdzie okej - druga osoba zachce występować w Twoim życiu w rolu dilera narkotyku, jakim jest stan zakochania. Jeśli nie - zaczynają się schody.

Ponieważ mózg jest już wtedy w stanie totalnego upojenia hormonalnego, powrót do normalności musi potrwać. Nie możesz już po prostu wrócić do domu, zrobić sobie kolacji i pójść spać. Jest już za późno na normalność.

W stanie psychozy miłosnej układ pokarmowy przestaje normalnie funkcjonować. Sygnał głodu jest zagłuszany przez istny koktajl biochemiczny, który sprawia, że świat z jednej strony staje się niebem, z drugiej - piekłem. A granice tych dwóch światów są bardzo nieostre.

Ktoś mądry powiedział kiedyś: "Jeśli idziesz przez piekło - idź dalej."

Zatem idę.

Stan zauroczenia lub zakochania pod względem fizjologicznycznym niczym nie różni się od uzależnienia od narkotyków. Jeśli ktoś zakochuje się od pierwszego/ drugiego/ dziesiątego wejrzenia - to tak, jakby po którymś razie uzależnił się od opiatów.

Wobec takiego uzależnienia jest tylko jedna postawa - żelazna wola.

To nie mój umysł mną rządzi, ale ja nim. Więc trzeba go nauczyć, jak ma działać. Bezwzględnie. Umysł jest tylko narzędziem, nie wyrocznią. A skoro tak, możemy nauczyć się nim posługiwać.

Wierzę, że z każdego cierpienia rodzą się cudowne rzeczy. Nauki, które zmieniają świat na lepsze. Jedną z nich jest cytat pewnego filozofa, który powiedział, że: "Cierpienie jest potrzebne tak długo, aż zrozumiesz, że jest niepotrzebne."

Ten moment chyba jeszcze nie nadszedł.

wtorek, 24 marca 2009

Nadzieja - pigułka przeciwbólowa

Ten post będzie nieco inny niż poprzednie. Poprzednie pisałem na bazie wiedzy i doświadczeń, które zdobyłem już dawno. Ten post będzie na bazie doświadczeń, do których dostęp uzyskałem właściwie przed chwilą.

Myślę, że po długich mentalnych poszukiwaniach, znalazłem odpowiedź na to, czym jest nadzieja i dlaczego tak bardzo się do niej - podobnie jak wielu innych ludzi - przywiązałem.

Gdy spotykasz kogoś, kto wpada Ci w oko, czujesz, że chcesz więcej. Budzisz wtedy w sobie ciepłe, wyjątkowe uczucia i chciałbyś je wyrazić. Czasem bywa tak, że osoba, względem której te uczucia uruchamiasz, trzyma Cię na dystans - by nie robić złudnych nadziei.

Nikt z zewnątrz nie może nikomu robić nadziei. Tylko my sami ją robimy.

Nadzieja to umysłowa pigułka przeciwbólowa. W głowie tworzysz film, z którego wynika, że wszystko może ułożyć się dobrze. Ale wiesz, że ta umysłowa superprodukcja jest poza Twoim zasięgiem. Że tylko ten ktoś mógłby przyjść, przytulić, pocałować i powiedzieć coś czułego na ucho, by obraz miłosnej rozkoszy przybliżył się i był w zasięgu ręki.

Nadzieja jest dobra na krótką metę. Opłaca się w nią inwestować, gdy scenariusz Twojego życia może potoczyć się różnie a Ty wciąż nie masz podstaw, by wiedzieć, co nastąpi. Wtedy nadzieja podtrzymuje na duchu, pokazuje kierunek i dodaje energii do działania.

Niestety - wielu ludzi potrafi żyć złudnymi nadziejami całymi miesiącami a nawet latami. Nawet pomimo oczywistych faktów, które mówią, że nic z tego nie będzie, że się nie uda.

I tu, małymi krokami, powoli dochodzimy do sedna sprawy. Czym jest nadzieja?

Nadzieja to brak akceptacji stanu obecnego.

Gdybyś absolutnie i bezwarunkowo akceptował to, co jest tu i teraz i takie, jakie jest - nie potrzebowałbyś nadziei już nigdy. Po prostu wiesz, że cokolwiek się dzieje - akceptujesz to i przechodzisz z tym do porządku dziennego. Wtedy nadzieja staje się kompletnie bezużyteczna. Podobnie jak walka o cokolwiek.

Dziś, patrząc w czyjeś piękne oczy, pojąłem to wszystko i chyba znacznie więcej. Dawno nie spotkałem kogoś takiego, jak on. Kogoś, kto ma w sobie tyle ciepła, które czuć było w jego pocałunkach. Nie wiem, czy choć część tego ciepła jest mi przeznaczone, choć mam podstawy, by sądzić, że... że może nie tak...

Dlatego też, zamykając drzwi jego jakże wielkiego super auta, i czując na plecach zimy powiew wiatru, gdzieś tam w głębi począłem szukać. Szukać źródła akceptacji tego, co jest. Tego, że dziś w nocy znów będę sam, że obejmę poduszkę do snu i zatopię się w samotnym śnie. Wierząc, że w każdej sekundzie spędzonej z nim, gdzieś pod pozorem zwyczajności, kryje się magia i piękno, które pomimo upływu czasu na zawsze już pozostanie w mojej głowie.

Nie poszedłem wprost do domu, jak zwykle.

Położyłem się na ławce na pustym, mrocznym podwórku ukrytym między blokami i patrząc w gwiazdy poczułem się zatrważająco samotnie objęty przez Wszechświat. Oto bowiem mam koncept, który oferowali mędrcy od pokoleń. Koncept, który mówi, że bezwarunkowa akceptacja jest kluczem do szczęścia. Koncept, do bycia którym dopiero dojrzewam.

Czasem boleśnie.

Nie możemy czasem zaakceptować tego, co jest, więc robimy sobie nadzieję, że będzie inaczej.

I pytam w tej chwili swojego umysłu, czy po raz kolejny zażyć pigułkę o nazwie "nadzieja", która uśmieży cierpienie na jakiś czas, czy może po prostu zaakceptować bezwarunkowo. Wszystko. Na zawsze.

Chyba odpowiedź jest jasna.

niedziela, 22 marca 2009

Zazdrość w gejowskim związku - danie główne czy przyprawa?

Nieraz sprawia nam wiele kłopotów w związkach. Jest przyczyną awantur a czasem nawet rozpadów związków. Czym jest zazdrość? W jakim celu rodzi się w ludzkich umysłach? Jak ją wykorzystać, by poprawić jakość swojego związku?

Dziś odpowiedzi na te i wiele innych, jakże nurtujących nas wszystkich pytań :)

Co to znaczy, że czujesz zazdrość?

Odczuwanie zazdrości oznacza, że Ci na czymś lub kimś zależy i że chcesz o to/ tego kogoś zadbać bardziej/ lepiej/ częściej. Przeczytaj poprzednie zdanie co najmniej 3 razy - z pełnym, świadomym zrozumieniem.

Wyobraź sobie, że spotykasz się z fajnym facetem. Jest sympatyczny, przystojny, dowcipny, czujesz się przy nim fantastycznie. Po czwartym spotkaniu, gdy już trochę zdążyłeś się zaangażować, on mówi Ci nagle, że poznał kogoś innego. I opowiada, jaki jest sympatyczny, cudowny etc. Czujesz zazdrość, choć przecież nic specjalnego was nie łączyło.

Ale już podświadomie zaczęło Ci na nim zależeć!

Wywołujesz w sobie czasem zazdrość, aby przypomnieć sobie, co lub kto jest dla Ciebie ważne/ny.

Robisz to, byś wiedział, kiedy masz zacząć dbać o swoje relacje! Jeśli Twój partner ogląda się za dupami, mówi o innych facetach i czasem nawet walnie o nich jakiś komplement a Ty odczuwasz zazdrość w związku z tym - znak, że masz wziąć dupę w troki i zacząć dbać o swojego faceta, angażować jego mózg tak, by zajmował się przede wszystkim Tobą a nie innnymi.

Jeśli zawczasu nie zareagujesz mądrze na zazdrość - z czasem, zamiast pikantnej przyprawy w Twoim związku, stanie się daniem głównym. A wtedy nie będzie juz miło, ponieważ zazdrość straci swoją funkcję i zacznie demolować Wam życie emocjonalne.

A tego byśmy nie chcieli, prawda?

Gdy Twój facet celowo prowokuje w Tobie zazdrość (np. często wymienia SMSy z jakimś znajomym) - oznacza to, że czegoś potrzebuje od Ciebie. Może czułości? Może więcej uwagi? Może jeszcze czegoś innego?

Rozbijmy zatem zazdrość na czynniki pierwsze, byś wiedział, co Ci ona oferuje:

1. Zazdrość motywuje Cię marchewką - obiecuje nagrodę. Np. chcesz mieć wiecej uwagi czy zainteresowania swojego partnera. Na tym etapie decydujesz, czy dalej będzie Ci zależeć na tym, na czym Ci zależy. Jeśli Twój facet aktualnie świetnie bawi się na dyskotece wśród innych Gejów, a Ty siedzisz sam w domu - możesz już nie chcieć takiego chłopaka i powiedzieć mu nara.

2. Zazdrość zakłada, że się z kimś porównujesz na niekorzyść. Np. zainteresowanie Twojego partnera ma ktoś inny (pewnie jest lepszy, skoro on ma, a Ty nie, prawda? :) Na tym etapie możesz zadecydować, by zamiast z kimś innym, zacząć porównywać się ze sobą z przeszłości. Bądź lepszy - nie od innych, lecz lepszy niż dotychczas.

3. Zazdrość każe Ci działać. Jeśli nic z nią nie robisz i nie chcesz podjąć w zwiazku z nią żadnej decyzji - będzie Cię zadręczać. Zatem - kontynuując przykład -  co możesz zrobić, by odzyskać zainteresowanie swojego partnera Twoją osobą? Na tym etapie szukasz odpowiedzi, co możesz w sobie usprawnić, ulepszyć, wzbogacić, by zaoferować najpierw sobie, a potem Twojemu facetowi związek na wyższym poziomie niż dotychczas.

***

Jeśli wciąż jeszcze wierzysz w ograniczające przekonanie, że "jesteś zazdrośnikiem" i mylisz to z odczuwaniem zazdrości - to zmień swoje filtry i postrzegaj mądrzej. To, jakie emocje odczuwasz, nie ma nic wspólnego z tym, kim jesteś.

Dobrze przetrawiona zazdrość daje pozytywne efekty i wzmacnia Wasz układ. W dobrym związku jest jej tylko tyle, ile potrzeba. Dodaje smaku i pokazuje, że Wam zależy na sobie. I to jest dobre i motywujące.

Enjoy! :)

środa, 18 marca 2009

Geje lecą na kasę - prawda czy mit?

Jeśli świat byłby maszyną, jej paliwem byłoby kilka rzeczy - seks, miłość i kasa. Bez względu, czy sądzisz, że to okrutne i niesprawiedliwe, czy też uważasz, że to okej - warto zanurzyć się w tym temacie, by lepiej pojąć mechanikę interakcji socjalnych.

Jeden ze stereotypów mówi, że Geje lecą na kasę. Nim odważyłem się mieć zdanie na ten temat, długo obserwowałem. I muszę się z tym zgodzić, jednocześnie też temu zaprzeczyć.

To prawda - faceci przy kasie wydają się bardziej atrakcyjni. Nie mogę się oszukiwać i twierdzić, że ogromne wrażenie robi na mnie biedny uliczny artysta, a facet podjeżdżający na randkę wypasioną furą pozostaje mi obojętny.

Niedawno poznałem bardzo sympatycznego mężycznę. Gdy zobaczyłem, że przyjechał na spotkanie totalnie odjechanym, drogim, wielkim, pięknym autem - jego wartość w moich oczach skoczyła pod niebiosa.

Czy to znaczy, że jestem materialistą? :)

I tu wchodzi na scenę prawda nr. 2 - Geje nie lecą na kasę. Lecimy na to, co daje kasa! Będąc w związku z kimś, kto ma odpowiednie stany konta, masz zapewnioną jakąś stabilizację życiową, poczucie bezpieczeństwa, rozrywki, których z biednym gościem nigdy byś nie zaznał. Mam rację?

Czy wiec chodzi o materializm? Czy o zdrowy rozsądek?

Oczywiście - możesz wybrać sobie partnera, który będzie non stop na skraju biedy i będzie pożyczał od Ciebie kasę. Możesz wybrać gościa, który nieustannie lawiruje na pograniczu egzystancji a jego życie w przypadku dowolnego czynnika losowego może się zawalić. Ale czy chcesz?

Teraz już wiem, że ów skok wartości na widok czyjegoś stanu posiadania to nie materializm - to wspaniały okrzyk radości - oto facet sobie radzi! Oto potencjalny partner, który może zapewnić (sobie a nawet komuś) życie na poziomie. Każdy z nas tego chce. Każdy chce czuć się bezpiecznie i być spokojnym, gdy myśli o przyszłości. A kasa to jedno z narzędzi, które to zapewniają.

To dlatego faceci przy kasie budzą tyle emocji i pożądania.

Jest jeszcze druga strona medalu - czy musisz w związku z tym mieć góry pieniędzy, żeby mieć powodzenie? Czy musisz podcierać dupę stuzłotówką, aby ktokolwiek się Tobą zainteresował?

Odpowiedź brzmi oczywiście "nie".

Jeśli wiesz, co tak naprawdę kryje się za pożądaniem kasy (pragnienie bezpieczeństwa, lepszego życia, spokoju, stabilizacji etc.) - okazuje się, że ten sam cel możesz osiagnąć na wiele innych sposobów. Jakich?

  • inteligencja - to umiejętność wykorzystywania szans, które są tu i teraz. Wiele pseudoautorytetów mówi, że jest wrodzona. Bullshit. Umiejętność to umiejętność - można ją ćwiczyć i stać się w niej mistrzem. Znam gości, który twierdzili, że są głąbami, i którzy po kursach i szkoleniach stali się doskonali w różnych dziedzinach. Inteligencja jest cholernie pociągająca - ponieważ podobnie, jak w przypadku kasy - jest obietnicą wyższego poziomu życia w przyszłości.
  • wykształcenie - przez wielu wciąż mylone z inteligencją, pomimo iż można być wykształconym głąbem albo inteligentnym absolwentem szkoły średniej. Tak czy owak, wykształcenie wciąż jawi się jako gwarancja pewnego statusu społecznego i majątkowego.
  • pewność siebie - brak obaw przed przyszłością, uśmiech na twarzy, pewny krok, spokój w sposobie bycia etc. Wszystko to składa się na wrażenie, że facet ma asa w rękawie i uratuje nas wszystkich przed zagładą :)
Są jeszcze inne sposoby na równoważenie braków na swoim koncie. Ale o tym innym razem :) Póki co - korzystaj.

Narkomani miłości i zimne suki - czyli komplementarność w związkach gejowskich

Geje dobierają się w związki w oparciu o pewne zasady - często zasady w ogóle nieuświadomione. Jedną z nich jest zasada komplementarności, czyli uzupełniania się.

Mówi ona, że w swoim przyszłym partnerze szukamy cech, których sami nie posiadamy. Jest to zdeterminowane ewolucyjnie. Robimy to o to, aby razem z nim uzupełnić się i stworzyć jednostkę pt. "My", która posiada szerszy wachlarz umiejętności.

Wyobraź sobie związek dwóch księgowych - oboje chudzi, bladzi, w okularkach. Oboje doskonale kalkulują, znają się na podatkach. Typowi umysłowcy. Gdy popsuje się w domu kibel lub trzeba będzie zrobić remont - muszą sięgać po zesoby zewnętrzne.

W przypadku związków, gdzie partnerzy uzupełniają się swoimi umiejętnościami - ich wzajemne "uzależnienie" od siebie jest większe. Jeden jest np. typowym umysłowcem, humanistą, naukowcem. Drugi - sportowcem, który nie boi się pracy fizycznej. Oczywiście - poza wspólnymi elemenatmi ich osobowości, które niewątpliwie ich zbliżyły - doskonale wspomagają się wzajemnie. Każdy z nich bowiem ma unikalne zasoby, których drugi nie posiada.

"Fizyczny" wyciągnie "umysłowca" na siłownę czy na rower. "Umysłowiec" potrafi "fizycznego" wciągnąć w interesujący świat np. rozwoju osobistego.

I to jest okej. Natomiast komplementarność ma też swoje mroczne strony.

Widać to w przypadku Gejów i to często bardzo wyraźnie.

Oto wymowny przykład:

Mirek jest narkomanem miłości - ciągle tylko by się przytulał, kochał, szeptał czułe słówka do ucha, robił śniadania do łóżka. Usilnie potrzebuje on miłości i ciągle mu jej mało. Niestety - nieświadomie przyciągnie do siebie zimną sukę - człowieka z trudem okazującego emocje, chłodnego, zdystansowanego. Taką sytuację widziałem już setki razy. Jeden z nich ma nadmiar energii żeńskiej, drugi męskiej. Jeden jest ofiarą, drugi afresorem. Jeden jest matką Teresą, drugi - egoistą widzącym tylko koniec swojej dupy. Jeden widzi w związku same problemy - drugi ani jednego.

O co w tym wszystkim chodzi?

Twoje przekonania, w które wierzysz i którymi się kierujesz w dobieraniu sobie partnerów - przyciągną tylko takich partnerów, którzy doskonale się do nich dopasują. Jeśli uważasz, że nie zasługujesz na prawdziwą miłość - natychmiast znajdzie się ktoś, kto się z Tobą zgodzi. Czy tego chcesz? Pomyśl.

Oto dwie strony toksycznego medalu:

1. Narkoman miłości:
- nie zasługuję na prawdziwą miłość
- chcę kochać kogoś i to jest dla mnie najważniejsze
- miłość jest sensem mojego życia
- zawsze to ja muszę się starać, by kogoś zdobyć
- daję z siebie wszystko
- jestem nieszczęśliwy, gdy jestem sam

2. Zimna suka (zauważ, jak wspaniale pasuje do narkomana miłości):
- zasługuję na to, by inni mnie kochali
- miłość jest ważna, ale bez przesady
- zawsze to inni starają się, by mnie zdobyć - ja nie muszę nic robić
- najbardziej kocham siebie
- biorę wszystko, co mi dają
- jestem szczęśliwy, gdy jestem sam

Która strona jest lepsza? ŻADNA.

W swym krótkim acz intensywnym emocjonalnie życiu byłem po obu stronach medalu i wierz mi - nie chcesz być narkomanem miłości, który chce za wszelką cenę kochać, i nie chcesz być zimną suką, przy której inni płaczą i dostają histerii.

Przede wszystkim - balans chłopie, balans.

Człowiek balansu kieruje się następującymi zasadami:
- ktoś może mnie pokochać i ja mogę pokochać kogoś - to nie kwestia zasługiwania, ale bycia odpowiednim człowiekiem,
- oprócz miłości, mam wiele innych sensów życia,
- mogę kochać siebie i kogoś jednocześnie równie wspaniałą miłością,
- o związek zabiegam ja, jak również mój partner i są to elementy uzależnione - angażuję się w podobnym stopniu, jak mój partner,
- daję i biorę to, co uznam za słuszne,
- jestem szczęśliwy, gdy jestem sam i z kimś - bo szczęście to mój stan ducha,
- najpierw sam jestem szczęśliwy, potem uszczęśliwiam innych.

Człowiek balansu wie, że jego desperacja, samotność i smutek są elementami, które szybko mogą wepchnąć go w ramiona nieodpowiedniego partnera.

Człowiek balansu kieruje się miłością do siebie - jakkolwiek może to egoistycznie zabrzmieć - i pyta siebie wciąż: czy ten partner jest odpowiedni dla mnie? (zamiast: czy jestem odpowiednim partnerem dla niego? - niech sam to oceni) Sprawdzając te odczucia, jest w stanie ocenić swoją intuicją wiele rzeczy, zanim komuś stanie się emocjonalna krzywda.

Człowiek balansu nie szuka - on znajduje. Zamiast upiększać oraz idealizować ludzi - obserwuje ich i bada swoje odczucia względem nich.

Człowiek balansu jest egoistą i altruistą jednocześnie - dba o dupę swoją oraz swojego partnera i wie, że zarówno on, jak i jego facet, mogą mieć dobrze jednocześnie (sytuacja typu wygrany-wygrany).

Wie, że jeśli jeden z partnerów w związku jest lepszą wersją siebie - to zyskują oboje.

Jestem pewien, że z moich przemyśleń prawdopodobnie wyciągnąłeś już wiele i wiem, że wciąż możesz wyciągnąć jeszcze więcej. Korzystaj mądrze.

niedziela, 15 marca 2009

Najgorsza gejowska choroba

Wielu Gejów cierpi na pewną chorobę pt. "Coś jest ze mną nie tak."

Jest ona efektem wielu matrixowych instalacji społeczeństwa, które usilnie twierdzi, że "bycie gejem to choroba, że trzeba to leczyć" etc. Znasz zresztą te wszystkie interesujące gadki.

Jak objawia się ta choroba?

- wstydem przed przyznaniem się do bycia gejem - wstyd to bardzo użyteczna emocja. Pojawia się wtedy, gdy łamiemy jakąś społeczną normę. Jego celem jest trzymanie nas w tych normach. Dzięki wstydowi nie chodzimy nago po ulicach, zachowujemy się w miarę kulturalnie etc. Jednak jeśli ktoś czuje wstyd z w związku ze swoją orientacją - jest to wstyd destruktywny, zbudowany na bazie fatalnego przekonania pt. "Normalne jest bycie hetero. Homo to wynaturzenie, zboczenie etc." Trzeba w to wierzyć, aby się wstydzić. Musisz sobie uświadmić, że bez względu na to, czy uważasz, że był to Twój wybór czy wrodzona skłonność - masz prawo być gejem i koniec kropka.

- poczucie winy po "praktykach homoseksualnych" - poczucie winy z kolei to emocja, która przypomina nam, że złamaliśmy jakąś swoją zasadę. Np. mam przekonanie, że nie wolno kłamać i skłamię - wtedy mam poczucie winy. Jeśli ktoś za swoją uznał zasadę, że "Facet z facetem nie powinni uprawiać seksu" - po seksie będzie miał wyrzuty sumienia. W tym przypadku poczucie winy również staje się nieużyteczne - przywołuje Cię do trzymania się zasady, której nie chcesz się trzymać, bo jest głupia po prostu. Masz prawo uprawiać seks z facetem, jeśli ten facet po prostu tego chce tak, jak Ty.

- lęk przed karą za bycie "zwyrodnialcem" - tu ukrywa się całe spektrum lęków. Niektórzy Geje potrafią bać się reakcji społeczeństwa ("co powie rodzina, znajomi?"), jak również np. bożej kary (Bóg stworzył Gejów a teraz nas nie znosi i ześle nas wszystkich do piekła:) Lęk ten istotnie chroni nas przed niemiłymi konsekwencjami ze strony innych ludzi - nie chodzimy i nie rozpowiadamy ludziom po ulicy, że jesteśmy gejami, bo moglibyśmy być martwymi gejami. I to jest pozytywna funkcja tego lęku. Gorzej, jeśli ktoś przeżywa lęk nawet wtedy, gdy nie ma żadnego zagrożenia życia i zdrowia.

- gniew na ludzi, świat, Boga - gniew służy tępieniu zachowań, które w naszej opinii nam się nie podobają i zagrażają naszej pomyślności. Wielu Gejów gniewa się na społeczeństwo, ponieważ uważa, że "nie powinno ono wtrącać mi się do łóżka, moich spraw etc." Jeśli gniew ten potrafi uchornić Twoje życie przed niepożądaną ingerencją innych ludzi - to jest ok. Dasz im nauczkę. Jeśli jednak ktoś aktywuje w sobie gniew z powodu homofobicznego wystapienia prezydenta - to tylko traci energię i nic nie wskóra. Takiego gościa trzeba obśmiać i zmienić kanał. To o wiele bardziej rozsądna reakcja. Wyrażając gniew w sposób przesadny - dajesz innym do zrozumienia, że łatwo jest zagrozić Twojemu dobrostanowi.

***

Jaki jest lek na tą chorobę?

Lekiem jest świadomość.

W momencie, w którym uświadmiasz sobie już całkowicie, że działasz doskonale na bazie doświadczeń życiowych, które zdobyłeś - wszystko staje się prostsze. Okazuje się bowiem, że każde Twoje zachowanie, każda myśl, decyzja, emocja, słowo - jest najlepszą reakcją, jaką masz w danej chwili. I że zawsze dokonujesz najlepszych wyborów spośród tych, które sobie w danej chwili uświadmiasz i są dla Ciebie osiągalne. A fakt, że za każdym Twoim (oraz innych ludzi) zachowaniem kryje się pozytywna intencja (pomimo, że czasem sposób realizacji tych intencji jest nieodpowiedni), na tym tle jawi się już jako oczywistość.

Zawsze tak było, jest i zawsze będzie. Jesteś najlepszą wersją samego siebie, jaką byłeś w stanie wyprodukować na chwilę obecną. Ciesz się tym :-)

sobota, 14 marca 2009

4 rzeczy, które niekoniecznie chcesz o Nim wiedzieć

1. Nie chcesz wiedzieć, ilu miał przed Tobą partnerów

No chyba, że postanowicie wpaść na pomysł czegoś na kształt konkursu, kto więcej zaliczył. Osobiście nie chcę brać udziału w żadnych porównaniach, rankingach czy listach TOP10. To budzi w ludziach nieraz skrajne emocje, szczególnie w kontekście związków. Pomyśl - jesteś z kimś w szczęśliwym związku i nagle okazuje się, że Twój facet miał przed Tobą 38 partnerów seksualnych. Nagle Ty, z "zaledwie" 4 na koncie, czujesz się jak... No właśnie. I vice versa - gdy się okaże, że Ty masz więcej przygód w swojej przeszłości, Twój chłopak może to różnie przyjąć na klatę. Po co o tym mówić? Co to zmieni? Nic. Przeszłości nie zmienisz.

2. Nie chcesz wiedzieć, jak dokładnie uprawiał seks

Jest doskonały sposób, by wzbudzić w sobie totalną zazdrość. Pomyśl o jakiejś swojej fantazji erotycznej, która nigdy się nie zrealizowała, ale bardzo byś tego chciał. Masz? Okej. I teraz nagle okazuje się, że takie coś robił kiedyś Twój ukochany chłopak - tyle, że z kimś innym... Fajne uczucie, co nie?

Na chuj Ci taka opcja?

Neurologia może oszaleć. Dlatego też możesz nie chcieć wiedzieć wszystkiego, co ma on na koncie. Gdy zaczyna więc opisywać swój seks z innymi - karaj, karaj i jeszcze raz karaj :) Ma się nauczyć, że to jego sprawa i nie chcesz mieć z tym nic wspólnego. To się nazywa odcięcie energetyczne. Jeśli nie będzie wchodził w tamte stany emocjonalne, które mu wtedy towarzyszyły, minimalizujesz szansę, że wróci mu chęć na podboje.

Jedyne, co może Cię interesować, to czy w przeszłości bezpiecznie uprawiał seks. Ale wierz mi - wcześniej dowiesz się tego, bacznie przyglądając się jego poczynaniom w łózku, niż pytając "a miałeś gumę?". Sprawdź, czy ma, czy zakłada, jak zakłada, jak zdejmuje, czy myśli o tym w ogóle.

3. Nie chcesz wiedzieć, kiedy miał pierwszy raz

Znów kolejna głupia instalacja Matrixa się kłania. Powiedzmy, że Ty swój pierwszy raz miałeś w wieku... 21 lat. Och, Ty cnotko niewydymko! :) Pytasz swojego faceta, a on mówi, że pierwszy raz miał w wieku 16 lat. I znów kij w dupę. Podobnie, jak w przypadku ilości partnerów seksualnych - również tutaj na wierzch wychodzi typowa samcza chęć rywalizacji (ach, ten cholerny testosteron!). I znów - po kiego chuja o to pytać? Chcesz z nim walczyć, pobić w konkursie na ilość orgazmów przeżytych podczas jednej nocy? Czy chcesz z nim żyć w spokoju? Pomyśl.

4. Nie chcesz wiedzieć, z kim to robił

Jesteście w związku. Macie swoich przyjaciół i znajomych, z którymi spotykacie się na mieście i miło spędzacie czas. Wśród nich jest Arek - sympatyczny gej, fajnie zbudowany, seksowny. Generalnie Ci się podoba, ale przecież jesteś w związku i dlatego zostaje to tylko Twoją prytwatną sprawą. Pytasz swojego faceta, z kim spał - bo oczywiście jesteś w kurwe ciekawy i nie mógłbyś bez tego żyć, prawda? Okazuje się, że Twój facet, zanim został Twoim facetem, przespał się parę razy z Arkiem...

Super!

Czyli mamy kolejny sposób, jak sobie zjebać związek :) Żeby było śmiesznej - nie tylko pojawia się chujowa zazdrość. Teraz dodatkowo porównujesz się z Arkiem - czy masz takie same bicepsy, sześciopak i łydki jak on. I jeśli przypadkiem nie masz... czujesz się wyjatkowo! :) I niech jeszcze tylko Arek spróbuje zagadać teraz na imprezie do Twojego chłopaka...

***

Przechodziłem to na własnej skórze i wierz mi - nie chcesz tego shitu przerabiać i nie chcesz, by przechodził przez to Twój facet. Dlatego dla waszego emocjonalnego bezpieczeństwa - pewnych rzeczy nie chcecie o sobie wiedzieć.

Lingwistyka uwodzenia - pytania

Dziś kolejny sposób, jak sprawić, by gość poczuł się przy Tobie wyjątkowo.

Gdy się spotykacie, rozmawiacie. Wiele osób uważa, że rozmowa to "wymiana poglądów". Można i tak, choć mnie zdecydowanie w takiej definicji czegoś brakuje. Brakuje mi pytań.

Pytania to magiczna część lingwistyki. Żadne inne narzędzie nie otwiera w głowie tylu możliwości, co pytanie. Zadając mądre pytania, otrzymasz odpowiedzi, które dadzą Ci mnóstwo ważnych i praktycznych informacji o osobie, z którą rozmawiasz.

Twoim celem nr 2 jest też to, by gość poczuł się przy Tobie wspaniale. Dlatego też nie będziesz mi zadawał pytań w stylu "Czym się martwisz?" albo "Co jest największą tragedią Twojego życia?" - bo gdy zacznie na nie odpowiadać - od razu będzie czuł się źle i skojarzy ten stan z TOBĄ, mój Drogi.

Dlatego mądra rada: zadawaj tylko takie pytania, na które odpowiadając, na pewno będzie czuł się wspaniale.

Nawet nie wiesz, jakie to ważne! Sam nie chciałbyś być na spotkaniu z kimś, kto będzie Cię wypytywał o szczegóły Twich problemów, bo będziesz się wtedy źle czuł. Chcesz, by ktoś aktywował w Tobie pozytywne pokłady energii.

Dlatego dawaj dobry przykład i sam pytaj.

Przykłady pytań, które robią pozytywną energię:

- Co sprawia, że czujesz się cudownie?
- Co Cię w życiu najbardziej kręci?
- Co trzeba robić, żeby wyglądać tak, jak Ty?
- Ile czasu spędzasz na siłowni? (i patrzysz z zachwytem na jego ramiona)
- Czy krzyczysz podczas orgazmu? Czy może przeżywasz go w ciszy...?
- Co sprawiło, że do mnie napisałeś?
- Co Cię we mnie na tyle zainteresowało, że chciałeś się ze mną spotkać?
- Co Ci się najbardziej podoba w facetach?
- Co jest Twoją największą pasją?
- Co kochasz robić?
- Jak wspaniałe to uczucie być Tobą?
- Jak wiele przyjemności jesteś w stanie znieść?
- Co możemy razem zrobić, abyś poczuł się teraz jeszcze lepiej?

Wymyślaj oczywiście swoje pytania. I naucz się je zadawać. Niech to nie będzie przesłuchanie - raczej bardziej ukryj i zamaskuj swoje pytania, np.

"Ciekawi mnie, jak taki facet, jak Ty, przeżywa prawdziwą miłość od pierwszego wejrzenia...?"

"Czasem pytam się facetów, z którymi się spotykam, co ich we mnie na tyle zainteresowało, że chcieli się ze mną spotkać...?"

"Czy kiedykolwiek sprawdzałeś, jak wiele przyjemności jesteś w stanie znieść w trakcie jednej nocy?"

***

Kiedyś siedzę w knajpie z pewnym fajnym facetem i pytam go o wszystko, co mu sprawia radość, przyjemność, czym się pozytywnie nakręca a on do mnie z wyrzutem - "Ty chcesz na mnie wpłynąć, żebym się dobrze poczuł!!!". HAHAHA!!! TAK, dokładnie tego chcę! Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy! ;-)

Nie będę mu już przeszkadzał w czuciu się źle, obiecuję! :P

Lingwistyka uwodzenia - negi

Pamiętasz post o komplementach? Napisałem wtedy, że komplementów nie daje się ludziom o zbyt wysokiej samoocenie, z brakiem dystansu do siebie, przerważliwionych na swoim punkcie.

Wyjaśniłem też, że wtedy używasz tzw. negów. Co to są negi i do czego służą - oto temat dzisiejszego, jakże ciekawego wykładu :)

Jesteś w klubie i widzisz superprzystojniaka, który zamawia właśnie colę przy barze. Zdobywasz się na odwagę i uderzasz. Witasz się, przedstawiasz, a on... nawet na Ciebie specjalnie nie spojrzał. Po jego wzroku, gestach i sposobie zachowania widzisz, że gość traktuje Cię z góry, ma siebie za mega gwiazdę i jest przyzywczajony do tego, że co chwilę ktoś do niego uderza z maślanymi oczami, błagalnym niemal tonem prosząc o chwilę uwagi.

Czas go zrównać. Właśnie wtedy z pomocą przychodzą negi.

Neg to zawadiacka mieszanka komplementu, żartu i subtelnej obrazy. To tekst, którego podmiot nie umie ocenić i nie wie, czy mówisz to na serio, czy na żarty. Jego celem jest umyślne obniżenie wartości osoby, z którą rozmawiasz. Niektórzy po prostu mają siebie za takie bóstwo, że trzeba ich zrównać do swojego poziomu po to, aby móc w ogóle się z nimi komunikować. To taki lingwistyczny pstryczek w nos.

Przykłady negów:

"Wyglądasz rewelacyjnie dzisiaj... To chyba przez to oświetlenie (uśmiech)."

To przykład doskonałego negu. Dajesz delikwentowi komplement, by zaraz potem subtelnie podkreślić, że owy rewelacyjny wygląd jest zapewne wynikiem oświetlenia. Jednocześnie uśmiechasz się (ważne!), aby nadać odpowiednie znaczenie tego komunikatu. Jeśli powiesz to poważnym tonem - nie będzie to miało charakteru żartu, lecz obelgi.

"Ładny zegarek. Podobny miał mój dziadek (uśmiech)."

Ten neg także doskonale łączy komplement z prześmiewczością. Tu także wymagany jest uśmiech, aby Twój rozmówca nadał odpowiednie znaczenie tego komunikatu i od razu wiedział, że robisz sobie z niego żarty.

Inne przykłady:

"Masz ładne tęczówki. Czy to nie przypadkiem te tanie szkła kontaktowe z Allegro? (uśmiech)"

"Ładna koszula. Ile ważyła? (uśmiech)."

"Nie jesteś kieszonkowcem, prawda? (uśmiech)"

"Nie jesteś w moim typie... ale masz w sobie coś interesującego (uśmiech)."

"Wiesz... dałbym Ci 10/10... chociaż nie... 7. Jesteś 7-ką... No co? 7-ka też dobra. Nikt nie jest ideałem, co nie? (uśmiech)"

"Masz wyczucie w doborze kolorów. Dobrze dobrałeś kolor szmniki do swojej bladej karnacji (uśmiech)."

"Chyba sobie zburzyłeś trwałą (uśmiech)."

"(...) Po prostu boję się, że mnie pobijesz torebką (uśmiech)."

***

Negi to dość potężne narzędzie i dlatego wymaga Twojej precyzji i wyczucia. Używasz ich głównie wtedy, gdy ktoś w rozmowie z Tobą wynosi się ponad Ciebie (w swojej wyobraźni), uważa się za kogoś lepszego, ładniejszego, lepiej usytuowanego etc.

Dobry neg to taki, który jest przede wszystkim żartem. Powinien być powiedziany na luzie, z uśmiechem i wynikać z Twojego luźnego stylu bycia. W warstwie lingwistycznej jest szorstki, ale ma być powiedziany z prawdziwą serdecznością w głosie i uśmiechem na ustach.

Rzucania negów możesz się nauczyć od hollywoodzkich herosów. To oni zazwyczaj w filmie spotykają chłodną, trudną do zdobycia kobietę i swoim zawadiackim i zarazem dowcipnym podejściem rozpuszczają pierwsze lody.

Lingwistyka uwodzenia - komplementy

Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy z pomocą tego bloga poprawili jakość swojego życia i którzy wyrazili to naprawdę wielkimi, pięknymi słowami.

Dzięki!

To dla Ciebie właśnie piszę tego bloga. Tak, o Tobie mowa :)

Dziś będzie małe wprowadzenie do sztuki dawania komplementów.

Gdy poznajesz kogoś nowego, kto wpadł Ci w oko, chcesz, by czuł się z Tobą dobrze. Ponieważ musicie o czymś rozmawiać i poruszać różne tematy - siłą rzeczy będziecie używać ust najpierw do rozmowy :-)

Komplementy są wspaniałą rzeczą pod warunkiem, że wiesz, kiedy i jak ich użyć. Oto pewne zasady ogólne, które pomogą Ci w odpowiednim komplementowaniu:

1. Komplement z Twoich ust jest nagrodą. Ktoś zachował się tak, jak Ci się podoba. Ktoś ma coś, co lubisz. Wykazuje jakąś cechę, którą uwielbiasz. Wtedy wynagradzasz za to, np. dając komplement.

2. Komplementy są u Ciebie bardziej wyjątkiem niż regułą. Zbyt często komplementowanie obniża wartość komplementów. Wyobraź sobie, że siedzisz na randce z gościem, który Cię obsypuje komplementami z góry na dół. Raz, że podjerzane. Dwa, że wydaje się być nieszczere. Trzy, że masz wrażenie, że to bez znaczenia.

3. Nie dajesz komplementów osobom o wysokiej samoocenie lub takim, które traktują siebie zbyt serio (nie mają dystansu). Dlaczego? Gdy dasz mu komplement - może go nie docenić, bo uzna go za oczywistość. Po drugie - może sklasyfikować Cię jako dupka, który nie zna swojej wartości i chce się podlizać. Na takich gości są negi (będzie i o negach, obiecuję:)

4. Dajesz wyjątkowe komplementy. Pieprzenie o ładnych oczach jest takim banałem, że w 5 sekund o tym zapomni. Znajdź w nim coś, co jest naprawdę wyjątkowe i pochwal to. Jeśli nikt przed Tobą tego nie zrobił - Twoje słowa zostaną w jego głowie na wieki. Poza tym zyskujesz - dojdzie to wniosku, że jesteś bystry - przecież zauważyłeś coś, czego nikt przed Tobą nie zauważył.

5. Jeśli myślisz o seksie - dajesz komplementy zwiazane z wyglądem. Wtedy też patrzysz, jaka będzie reakcja podmiotu komplementowanego :) Jeśli pozytywna - znaczy, że chce się z Tobą bzyknąć. Proste, co nie?

6. Jeśli chcesz z nim stworzyć dłuższą relację - najpierw doceniaj jego intelekt i cechy umysłowe (bystrość, dowcip etc.). To ważne, bo jeśli zaczniesz od razu od zachwycania się jego wyglądem - zostaniesz sklasyfikowany jako "one night stand" (przygoda na jedną noc).

7. Komplement musi być szczery. Nieszczerości i sztuczności zostaną sklasyfikowane podświadomie przez bystry rozum Twojego odbiorcy jako próba manipulacji. A nawet jeśli nie, to tylko namieszają w relacji, bo będziesz dawał niespójne sygnały na zewnątrz (komplementujesz, jaki to ktoś niesamowicie obeznany w znaczkach pocztowych, ale tak naprawdę masz to gdzieś).

Dawanie komplementów ma być naturalnym elementem Twojego stylu bycia, a nie jakąś "techniką", wedle której postępujesz. Gdy będą one wynikały z Twojej bystrości, elokwencji i spontaniczności, ich efekt będzie bardzo pozytywny.

Baw się!

piątek, 13 marca 2009

Największy błąd, który można popełnić, wchodząc w związek

Ten błąd popełnia 9/10 Gejów, jakich znam, i chciałbym, aby każdy nauczył się go unikać. Prowadzi on bowiem do wielkich rozczarowań, ogromnego bólu emocjonalnego i często też do rozpadu związków.

Czasem ktoś mnie pyta, dlaczego ich partner, ich ukochana osoba, traktuje ich w sposób, który im nie odpowiada. Ludzie skarżą się, że ich partner olewa ich problemy, wysługuje się nimi a czasem nawet w ogóle nie jest tym, kim chcieliby, aby był.

Przypadek Piotrka

Piotrek to dobry chłopak. Jego facet dzwonił z pracy i prosił, by ten kupił mu np. jogurt, bo bardzoc chce mu się jogurtu. Piotrek oczywiście rzucał wszystko i szedł po jogurt, by jego facet, jak tylko wróci z pracy, miał go zaraz na wyciągnięcie ręki. Piotrek spełniał też inne prośby swojego faceta - podwoził go, gdzie chciał, robił za niego zakupy, załatwiał jego sprawy.

Piotrek też nigdy nie skarżył się swojemu facetowi, ponieważ uważał, że nie powinien. Wiele rzeczy mu się nie podobało, ale tak bardzo zależało mu na związku, że wolał nie ryzykować kłótni.

Po pół roku Piotrek został sam. Jego facet odszedł. Powiedział mu tylko: "Przepraszam, byłeś dla mnie za dobry".

O co chodzi?

O to, że swoim postępowaniem uczymy innych, jacy mają być w stosunku do nas.

Przyjrzyj się Piotrkowi - gdy tylko jego facet czegoś od niego chciał, on natychmiast realizował jego prośbę. Nawet, gdy nie było mu to na rękę. Uczył swojego faceta w ten sposób, że można się wysługiwać jego osobą. Piotrek czuł, że coś jest nie tak, ale tłamsił w sobie to uczucie, bo bał się awantury i konfrontacji. Ponownie uczył swojego partnera, że nie musi się przejmować jego zdaniem i uczuciami.

Jego facet nie miał po prostu zielonego pojęcia, co odpowiada Piotrkowi, a co nie. Ten bowiem nie dawał tego po sobie poznać.

Co więcej - facet Piotrka nie miał problemów z nauczeniem go, jaki Piotrek ma być. Wykorzystał więc tę moc, aby uczynić z Piotrka grzecznego pieska na posyłki. Po jakimś czasie zrobił z niego miękką cipkę, którą znudził się i porzucił.

Nie chcesz być w skórze Piotrka. Chcesz być sobą w każdej sytuacji, nawet w związku.

Teoria uczenia się

Teoria uczenia się to największe osiągnięcie psychologii behawioralnej. Mówi ona, że jeśli wynagradzasz kogoś za jakieś zachowanie, zwiększasz szansę jego pojawienia się w przyszłości. I odwrotnie - zmniejszasz szansę pojawienia się jakiegoś zachowania, jeśli ukarzesz kogoś za nie.

Niby to takie proste, ale w praktyce okazuje się, że niewiele osób realizuje to w sposób mądry.

Cała sztuka polega na tym, aby doskonale wiedzieć, kiedy kogoś karać, a kiedy wynagradzać. Co więcej - wiedzieć też, jak to robić.

Pierwszym etapem jest ustalenie zasad, wg których powinni działać inni ludzie, w szczególności Twój partner. Jeśli ustalisz zbyt luźne zasady - ktoś wcześniej czy później wejdzie Ci na głowę. Jeśli ustalisz zbyt sztywne i wąskie - wszyscy Cię zostawią, bo nie będzie im się chciało spełniać Twoich pokręcocnych warunków.

Za moment pokażę Ci ćwiczenie, które pomoże Ci ustalić schemat, na podstawie którego będziesz w mądry sposób uczył innych, jak się mają zachowywać względem Ciebie.

Zaczynamy!

Jakie nagrody ustalić?

Jak możesz wynagrodzić swojego partnera, jeśli zachowa się tak, jak Ci się podoba? Możesz:
  • powiedzieć mu komplement
  • podziękować (banał, co nie? ale jaki ważny banał!)
  • pocałować go
  • uśmiechnąć się do niego (za sprawą neuronów lustrzanych on również odczuje przyjemność)
  • przytulić go
  • zrobić mu loda
  • etc.
Ustal takie nagrody, abyś mógł je łatwo stopniować. Np. zrobienie komuś loda jest większą nagrodą, niż powiedzenie komplementu.

Jakie kary ustalić?

Masz do wybory całe spektrum kar:
  • chwilowe milczenie
  • podniesienie brwi w akcie rozczarowania
  • przewrócenie oczami z wyrazem miny pt. "beznadzieja"
  • odwrócenie się bokiem (zerwanie lub "naderwanie" kontaktu)
  • ograniczenie kontaktu wzrokowego
  • zwrócenie uwagi - np. "To, co zrobiłeś, bardzo mi się nie podobało"
  • etc.
Kiedy wynagradzać?

Stwórz listę zachowań, które - jeśli je zaobserwujesz, usłyszysz bądź poczujesz - zachcesz je od razu wynagrodzić. Niech ta lista obejmuje te rzeczy, które są dobre z punktu patrzenia Twojego, jak i Twojego partnera (wykorzystaj zarówno egozizm, jak i empatię).

Taka lista może wyglądać w sposób następujący:
  • facet wślizguje się do Twojego łóżka i robi Ci dobrze pod kołdrą - to zachowanie z pewnością powinno być wynagrodzone
  • Twój facet pyta Cię, co u Ciebie (interesuje się Tobą a Ty tego chcesz, więc dajesz mu od razu nagrodę)
  • przysyła Ci słodkiego SMSa (wtedy - jeśli masz taką możliwość - odpisujesz od razu, by miał nagrodę)
  • odbiera od Ciebie telefon
  • sprawił Ci prezent
  • dał Ci komplement
  • wpadł na pomysł spędzenia razem weekendu (nawet, jeśli Ci się nie podoba sam pomysł - wynagrodź sam fakt, że na niego wpadł!)
  • etc.
Dlaczego wynagradzasz od razu? Aby stworzyć w jego umyśle połączenie typu zachowanie-nagroda, nie może on czekać na nagrodę dniami czy miesiącami, bo potem nie będzie już tego tak szybko kojarzył. Nagroda też powinna być adekwatna do wagi zachowania.

Kiedy karać?

Stwórz teraz listę zachowań, które Ci się nie podobają u Twojego partnera. Znów - muszą być one określone wzrokowo, słuchowo lub "czuciowo", byś z łatwością je identyfikował (odpada opcja "ukarzę go, gdy będzie kłamał" - po czym poznasz, że kłamie?).

Taka lista może wyglądać w następujący sposób:
  • ogląda się za innymi dupami na ulicy (wtedy np. zrywasz kontakt wzrokowy i milczysz przez chwilę, by nie czuł się najlepiej, potem wracasz do normy)
  • rzuca inwektywami pod Twoim adresem - tu kara winna być sroga
  • oskarża Cię o złe intencje
  • prosisz go o pomoc a on to olewa
  • nagle bez słowa przerywa rozmowę z Tobą i odpisuje na SMSa od innego geja
  • etc.
I ponownie - Twoim priorytetem jest karanie od razu po zarejestrowaniu zachowania za pomocą swoich zmysłów. Każde odwlekanie kary (jak i nagrody) sprawi, że skuteczność metody spada.

Podsumowując

1. Wiedz, po czym poznasz zachowania, za które chcesz kogoś wynagrodzić i ukarać.
2. Karzesz / wynagradzasz od razu po zarejestrowaniu zachowania swoimi zmysłami.
3. Dostosowujesz intensywność kary / nagrody do wagi zachowania, jakie zaobserwowałeś.
4. Jeśli komuś zależy na relacji z Tobą - będzie się chętnie uczył Twoich zasad.
5. Jeśli Tobie zależy na relacji z kimś - będziesz się chętnie uczył jego zasad.
6. Jesteś konsekwentny w przyznawaniu nagród i kar. Niekonswkewncja podważy skuteczność całej metody. Twój partner musi wiedzieć, że jesteś konsekwentny i koniec.
7. Karzesz nie słowami, lecz swoim zachowaniem. Ze słowami można polemizować. Z zachowaniem już nie.

Wykorzystaj tę wiedzę mądrze, myśląc zarówno o swoich korzyściach, jak i o korzyściach Twojego partnera. Jest on kimś, z kim chcesz spędzić kawałek swojego życia - dlatego chcesz również, by uczył się mądrych zasad. Zasad, które - jeśli będzie wyznawał - będzie lepiej żył.

czwartek, 12 marca 2009

Bądź swoim własnym księciem z bajki

Łatwiej rozmawia się z kimś o podobnych zainteresowaniach. Łatwiej dogadujesz się z kimś, kto jest podobnie ubrany, ma podobne poglądy i wartości.

Podobne przyciąga podobne.

Dlaczego? Bo mózg kocha to, co już zna. Kocha doszukiwać się podobieństw tego, co dopiero spotkał, z tym, czego już doświadczył. Bo ma już wyrobione ścieżki i wie, jak się w takich sytuacjach zachować. Dlatego mamy swoje strefy komfortu - ulubione knajpy, do których chodzimy, ulubione filmy i nawyki.

Idąc tym torem: jeśli jesteś dresem - najpewniej przyciągniesz do swojego życia dresa i dobrze, byś miał tego świadomość.

W poprzednich postach dawałem Ci okazję, byś stworzył umiejętnie wizerunek Twojego przyszłego faceta. Określiłeś mnóstwo jego cech - zarówno wyglądu, jak i zachowania. Teraz, gdy już wiesz, że podobne przyciąga podobne - co zatem najlepszego możesz zrobić?

Stać się swoim własnym wymarzonym facetem.

Jeśli będziesz sportowym chłopaczkiem, być może nigdy nie przyciągniesz do siebie wymarzonego biznesmana w krawacie. Jeśli jesteś biznesmanem - być może nigdy nie przyciągniesz sportowego chłopaczka. To logiczne - na pierwszy rzut oka pochodzicie z innych wszechświatów.

Jeśli zatem chcesz przyciągnąć do siebie wymarzonego faceta, w jakimś stopniu musisz być do niego podobny.

Niekoniecznie chodzi o ten sam kolor włosów, ale np. o podobny sposób bycia, wyrażania siebie na różne sposoby, podobny poziom egzystencji materialnej etc.

Twoje inwestowanie w przyszły zwiazek ze swoim wymarzonym facetem zaczyna się już dziś - od inwestowania w swoje własne życie, standardy i normy. Stając się ucieleśnieniem swoich własnych marzeń, na własnej skórze przekonujesz się, co Ci się podoba a co chciałbyś zmienić - zarówno w sobie, jak i w swoim przyszłym facecie, którego fragment znajdujesz każdego dnia - w sobie.

Być nie popadł w wyścig z samym sobą, musisz wiedzieć, że to nie kwestia konieczności. To kwestia Twojego wyboru i chęci. Chcesz być lepszy jakościowo, by w przyszłości otaczali Cię jakościowi ludzie.

Odpowiedz sobie na następujące pytania:

Czy sam dla siebie jesteś odpowiednym towarzyszem?

Jak się czujesz będąc sam na sam? Robisz dobry nastrój? Wyrażasz miłość w stosunku do samego siebie? Jesteś względem siebie wyrozumiały, uprzejmy, troskliwy? Czy może robisz sobie np. wyrzuty? Straszysz się czymś? A może wyśmiewasz?

Czy Twój własny klon, mający wszystkie Twoje cechy charakteru, mógłby być Twoim facetem?

Czy chciałbyś być z facetem, który zachowuje się tak, jak Ty?

Daj sobie czas na znalezienie naprawdę dobrych odpowiedzi na te pytania. Niech prowadzą Cię one w dobrą dla Ciebie oraz innych stronę.

niedziela, 8 marca 2009

Inner game - uwodzenie emocjami

Jedno jest pewne - człowiek produkujący pozytywne emocje jest człowiekiem atrakcyjnym. Uśmiech, morze endorfin i oksytocyn oraz wspaniałe myśli to element, którym zdobywasz sympatię innych ludzi.

Co zrobić, by władać megaseksownym spojrzeniem na zwołanie? Jak wprawić kogoś w szalony nastrój, który daje Wam możliwość wspaniałej zabawy?

Bez względu na to, gdzie jesteś i co robisz, prowadzisz ze sobą inner game - wewnętrzną grę, w której udział biorą Twoje myśli - obrazy, dźwięki, jak również wszelkie odczucia, które pojawiają się w reakcji na nie. Ta gra, w zupełnie nieświadomy sposób, przenosi się na ludzi w Twoim otoczeniu - szczególnie na tych, z którymi masz dobry kontakt.

Jak to działa?

Wsłuchaj się w tę opowieść i wyciągnij z niej jak najwięcej.

Łukasz jest mistrzem inner game. Ma bujną wyobraźnię, którą mądrze wykorzystuje, by uczynić świat lepszym.

Spotyka się z Robertem, który dość szybko wpada mu w oko. Łukasz szybko otrzymał od niego indykatory zainteresowania, więc daje mu to pole do popisu. Siedzą przy stoliku. Niby nic specjalnego się nie dzieje, ale Łukasz dziko się uśmiecha i lekko podryguje w rytm niesłyszalnej muzyki. Oto bowiem w jego głowie rozbrzmiewa właśnie jego ulubiona piosenka, która nastraja go pozytywnie i dodaje energii. Łukasz sprawdza cały czas, jak Robert reaguje na te małe zmiany. I widzi, że podąża, co wróży im cudowny wieczór.

Łukasz idzie zatem dalej. W jego wyobraźni wokół ich stolika tańczy gęsty tłum przystojnych facetów - półnagich, po których spływają stugi potu. Zabawa trwa. Łukasz powoli wchodzi w niesamowitą euforię - nie odrywając wzroku od Roberta.

A ponieważ oboje mają podobną pozycję ciała i podkreślają swoje podobieństwa, również Robert - choć nie wie dlaczego - zaczyna powoli przejmować euforyczny stan od Łukasza. Łukasz, widząc efekty pracy swojej soczystej neurologii, idzie dalej. I choć rozmawiają o banałach, szkole, pracy czy robieniu sałatki z dorsza, w jego wyobraźni Robert siedzi przed nim bez koszulki. Już widzi, jak dotyka go po klacie i ssie jego pyszne sutki. Podnieca się tą myślą, dzięki czemu jego źrenice powiększają się. To nieświadomy sygnał dla Roberta, który na poziomie świadomym nie wie, co się dzieje... ale jego mózg reaguje.

I wtedy wystarczy, że Łukasz sekswonie zmierzy wzrokiem tors Roberta i przez głowę przepuści serię totalnie erotycznych obrazów z nimi w roli głównej, a Robert w zupełnie nieświadomy sposób czuje już na sobie jego wzrok, ciepły oddech i niewidzialny dotyk. I choć tylko zajada krakersa, Łukasz w jego ustach widzi coś znacznie więcej...

Oto inner game w wydaniu erotycznym :)

Idea jest następująca - obrazami, dźwiękami i odczuciami budujesz wokół siebie atmosferę. Łapiąc z kimś dobry kontakt (o budowaniu rapportu też będzie) sprawiasz, że Twój rozmówca nieświadomie przejmuje Twój nastrój i wchodzi w Twój wyjątkowy świat.

A co w nim może być jeszcze? Np.

Romantic pattern - tworzysz w wyobraźni wokół was dziką plażę nocą. W piasek wbite są palące się pochodnie, subtelnie rozświetlając nierówności piasku dookoła. Na niebie wisi piękny księżyc w pełni. Słyszysz cichy szum fal. Odprężasz się i relaksujesz, czując na skórze ciepłe podmuchy wiatru. Wszystko, co dzieje się w realu, komentujesz spokojnym, odprężonym i uśmiechnietym tonem wewnętrznego głosu.

Impreza pattern - wewnątrz swojej głowy słyszysz swój ulubiony, energetyzujący kawałek, który sprawia, że Twoje ciało samo zaczyna podrygiwać w rytm. Dookoła widzisz tańczących ludzi, którzy świetnie się bawią. Robisz duże, trójwymiarowe obrazy rzeczywistej wielkości, widzisz blask dyskotekowych świateł i czujesz, jak po Twoim cele rozprzestrzeniają się cudowne, euforyczne doznania. I choćbyś w tym czasie był na zjeździe ZBOWIDu - będziesz się świetnie bawił, ponieważ Twój mózg nie rozróżnia, czy ma do czynienia z percepcją czy halucynacją.

Erotic/ porno pattern - ma wiele wersji i wcieleń i służy do stworzenia atmosfery dzikiego fliru, gdzie erotyzm i seks wiszą gęsto w powietrzu. Jeśli jesteś pewien, że masz przed sobą kogoś, z kim chciałbyś stworzyć lub podtrzymać wspaniałą erotyczną relację - to rozwiązanie jest dla Ciebie. Sprawdza się zarówno a przypadku randek, jak i stałych związków z wieloletnim stażem.

Jedna z najprostszych wersji tego patternu mówi tak - oglądasz część ciała kogoś, z kim rozmawiasz, i wyobrażasz sobie - w dużych, kolorowych i soczystych obrazach - co byś najchętniej robił z tą częścią ciała. Mówi się, że ktoś kogoś "rozbiera wzrokiem" - tutaj ten ktoś już jest rozebrany a Ty uruchamiasz pokłady swojej kreatywności, by stworzyć w swojej głowie istne porno z jego udziałem. Hehe, namiętnie patrzysz na jego rozporek i oblizujesz usta... Sam czuejsz, o co chodzi :)

Są inne wersje tego patternu. Możesz np. wziąć ulubiony kawałek jakiegoś pornola i umieścić go za osobą, z którą rozmawiasz. Wtedy Twoje spojrzenie nabierze bardzo mocno erotycznego wyrazu - sam chyba rozumiesz, jaki komunikat wysyłasz wtedy drugiej osobie.

Ba! Możesz sobie wyobrazić, że własnie zaczynasz uprawiać fantastyczny seks. Wyobraź sobie - pijecie kawę, rozmawiacie, niby nic, a Ty czujesz na sobie ciepły, cudowny dotyk i pieszczoty, a w głowie słyszysz te jęki i stękania, które sprawiają, że Twój oddech się spłyca a usta nabrzmiewają krwią (zresztą nie tylko one ;) W oczach swojego rozmówcy stajesz się wtedy o wiele bardziej atrakcyjny, zmysłowy i seksowny.

Oczywiście to dopiero początek i na pewno w Twojej głowie pojawiają się już kolejne pomysły, jakie patterny budować w swojej głowie, by bawić się jeszcze lepiej.

Jest kilka uwag dotyczących robienia inner game i warto, byś się z nimi zapoznał, zanim zaczniesz swoją przebogatą neurologią konstruuować lepsze rzeczywistości.

1. Patterny zaprojektuj wcześniej.

Gdy będziesz już w akcji, nie chcesz mieć żadnch wątpliwości, jakiego rodzaju obrazy i dźwięki chcesz konstruuować w swojej wyobraźni. Dlatego usiądź wygodnie i wybierz te, które najbardziej Cię interesują. Gdy to zrobisz, odpowiednio dobierz tzw. submodalności, czyli cechy owych obrazów i dźwięków.

W przypadku obrazów - zazwyczaj im większe, bardziej kolorowe, trójwymiarowe obrazy tworzysz, tym bardziej są oddziaływujące. Zrób z nich film, niech dzieje się tam niezwykła akcja, która poruszy Cię emocjonalnie.

W przypadku obrazów - im dźwięk głośniejszy, wyraźniejszy a jego źródło bliższe - tym lepsze będzie oddziałwywanie tego dźwięku. Możesz dodawać, co chcesz - ulubioną muzykę, która wprawi Ci w odpowiedni nastrój, odgłosy (jęki, krzyki) oraz dialogi wewnętrzne, które rozbudzą Twoje zmysły (mruczącym głosem: "Ach, Tygrysie, zaraz Cię pogrrrrrryzę...").

Gdy już skonstruujesz taki neurologiczny krajobraz - załóż na niego kotwicę, czyli po prostu stwórz skojarzenie. W momencie najsilniejszego odczuwania emocji, które w sobie wzbudziłeś, delikatnie stykasz np. kciuk i mały palec lewej dłoni. To własnie kotwica - guzik, który ułatwi Ci odpalić pattern na zawołanie w różnych styuacjach.

2. Mądrze stopniuj i dobieraj patterny i wiedz, czego chcesz.

Mój znajomy poznał kiedyś faceta i zaczął z nim momentalnie kręcić dzikie pornole w głowie. I choć początkowo nic na to nie wskazywało, facet nagle dał mu bardzo jednoznaczne sygnały, że chce go zaprosić do siebie i ... Mój znajomy przeraził się nieco skutecznością tej techniki, bo - jak to ujął - sprawy potoczyły się zbyt szybko.

Jeśli zależy Ci na szybkim seksie - ok, rób co uważasz i poznaj tego konsekwencje.

Jeśli jednak chcesz mądrze ukierunkować waszą znajomość, zacznij od chociażby impreza albo romantic pattern, a dopiero potem, gdy sytuacja się rozwinie, korzystaj z bardziej erotycznych narzędzi - również pamietając o umiejętnym ich stopniowaniu.

3. Odbieraj informacje zwrotne.

Zanim zaczniesz tworzysz szaloną neurologię w czyimś towarzystwie - upewnij się, że druga osoba za Tobą podaża. Robisz to nie tylko dla siebie, ale też dla niej, dlatego musisz być pewien, że odbiera Twój wyjątkowy prezent. Nie chcesz skończyć z jęzorem na wierzchu, podczas gdy druga osoba, odchylona na krześle, będzie ziewać z nudów i zerkać na zegarek.

Dlatego najpierw zrób coś delikatnego i subtelnego, np. uruchom fajną muzykę w głowie i pozwól, aby Cię prowadziła. Jeśli widzisz, że gość dobrze na to reaguje i wchodzi ten klimat, wiesz, że możesz zrobić następny krok w dobrą stronę.

Wtedy np. dodajesz fajne obrazy i znów patrzysz, jak na to reaguje. Jeśli mu się podoba, zaczynasz dodawać kolejne dźwięki, odczucia i obrazy. Za każdym razem jednak upewniając się, że dotrzymuje Ci kroku.

***

Siła inner game zależy od jakości, którą tworzysz w swojej głowie. Jeśli będziesz robił lipne, małe, ciemne, płaskie i odległe obrazki - nici z tego wyjdą. Twoje zadanie polega na tym, aby stworzyć naprawdę mocne emocjonalnie, kolorowe i wyraźne filmy oraz scenerie, w których rozbrzmiewa cudowna muzyka, słuchać odpowiednie dźwięki i dialogi wewnętrzne. Wtedy wejdziesz w wyjątkowy stan emocjonalny - a inni za Tobą podążą.

I oczywiście - nie baw się tym w żadnym wypadku. Bo to oczywiście nie jest zabawa i trzeba to brać bardzo na serio. I oczywiście wiesz, że nie żartuję w tej chwili :) Do następnego.

sobota, 7 marca 2009

Tajemniczość - magnes zainteresowania

Kiedyś mój znajomy umówił się z pewnym facetem na randkę. Spotkali się na rynku we Wrocławiu. Usiedli w jakiejś knajpce i zaczęli rozmawiać. Nagle facet, z ciechego i spokojnego, zmienił się w katarynkę. Po pół godziny nawijki mój znjomy wiedział o nim już wszystko - gdzie pracuje, jak mieszka, jak spędza wolny czas, czym się interesuje, jakiej muzyki facet słucha, na jakie filmy chodzi do kina itd.

Słowem - facet był jak otwarta księga.

I nawet, gdyby weszli w jakąś relację - czy mógłby jeszcze czymkolwiek zaskoczyć? Jaka satysfakcja płynie z czytania książki, jeśli od samego początku wiesz, że mordercą był ogrodnik?

Dobrze jest zatem, jeśli facet ma swoje tajemnice. Jakieś historie, które zaczyna opowiadać, ale nigdy ich nie kończy. Jest wtedy jak pasjonująca, wielowątkowa powieść. Ma zwroty akcji, mroczne historie z przeszłości i z każdą kolejną kartką odsłania szczyptę swoich tajemnic - ale tylko tyle, ile jest potrzebne, by utrzymać zainteresowanie. Nie więcej. Niby coś zdradził, ale wciąż czujesz niedostyt i że najważniejsze zdanie jeszcze nie padło. I że wciąż jest tyle do odkrycia.

Tak więc pomyśl, czy chcesz tworzyć relację z gościem, o którym wiesz absolutnie wszystko od A do Z, czy może z takim, o którym wiesz wystarczająco tyle, by czuć się przy nim bezpiecznie i mu ufać, jednak na tyle mało, aby wciąż się nim fascynować.

Jak być wciągającą powieścią? Jak umiejętnie dawkować tajemnice? Oto krótki instruktaż:

1. Twoja przeszłość

Jeśli gość się Tobą interesuje - na 100% będzie pytał, z iloma partnerami byłeś/ spałeś, jak wyglądały Twoje poprzednie związki itd. (to jeden z tzw. indykatorów zainteresowania). Im bardziej relacja będzie się rozwijać, tym bardziej on będzie ciekawy. Nie musisz mówić wszystkiego na pierwszym spotkaniu i opowiadać ze szczegółami wszystkich historii, jakie Ci się przytrafiły. Dozuj informacje niczym najlepsze wino. Umów się też ze sobą, że pewnych informacji nigdy nie zdradzisz (np. szczegółów uprawiania seksu z innymi albo innych intymnych informacji - ze względu na przyzwoitość ale też ze względu na to, że mogłoby to wzbudzić w Twoim obecnym partnerze zazdrość lub inne niemiłe stany emocjonalne - no chyba, że tego chcesz w danej chwili - to tylko opcja, pamiętaj).

2. To, czym się zajmujesz w życiu

Możesz od razu powiedzieć, czym się zajmujesz w życiu. Ale możesz to też ubrać w takie słowa, które zbudują Ci fajny wizerunek i jednocześnie nie zdradzą wszystkiego od razu. Np. zamiast "jestem księgowym" mówisz: "pomagam firmom odnaleźć się w gąszczu przepisów podatkowych i dotrzymywać ważnych terminów płatności" :-) Zamiast "jestem hydraulikiem" mówisz: "dbam o to, by ludzie mogli w pełni korzystać z cydwilizacyjnych udogodnień w postaci bieżącej wody" :-)

To może być świetna zabawa! Baw się tym. Ja na przykład mówię, że zajmuję się poprawianiem jakości życia swojego i innych gejów. Albo programowaniem ludzkiego umysłu :-) Nawet nie masz pojęcia, jak ludzie na to reagują, hehe :)

Inną sprawą są tzw. telerelacje. Możesz oczywiście relacjonować swojemu facetowi każdą minutę swojego życia - co robiłeś, gdzie byłeś i o której godzinie. Ale przyznasz chyba, że jest to po prostu nudne jak flaki z olejem: "Byłem dziś na zakupach w Zarze. Nie wiedziałem, czy wziąć koszulkę różową czy niebieską..." Daj spokój. Chyba, że chcesz go uśpić.

Natomaist możesz też w skrócie napomnieć: "dziś załatwiałem ważne sprawy na mieście" albo "jak zwykle ratowałem świat przed zagładą z kosmosu" ;-) Jeśli będzie ciekawy - będzie pytał, ciągnął za język. Zdradź oczywiście tylko trochę, ale część zostaw dla siebie, aby wciąż nie mógł Cię rozgryźć do końca. Np. zdradź, że kupiłeś świetnego ciucha, ale pokażesz mu dopiero, gdy się zobaczycie. To podkręca emocje, nastawia go na pozytywne doznania.

Na pytanie, co u Ciebie słychać, możesz odeprzeć: "Nic nowego. Jak zwykle - seks, władza i duże pieniądze." Myśl nad tym, aby ciągle zaskakiwać i poruszać wyobraźnię.

3. Twoje plany

Po pierwsze - masz mieć dobre i szczegółowe plany na najbliższe 10 lat. Plany, które opierasz na sobie i na pewnych sytuacjach. Jeśli Ty sam nie będziesz wiedział, czego chcesz - ktoś inny będzie wiedział. O pomyślnym projektowaniu celów i odpowienim nimi zarządzaniu z pewnością jeszcze będzie w przyszłych postach.

Po drugie - nie musisz od razu wszystkim rozpowiadać, jakie dokładnie masz plany. Powiedz, że je masz. Jeśli są ciekawi, zdradzaj fragmenty, najbardziej soczyste kawałki. Inni będą zadowoleni, jeśli mile ich zaskoczysz lub uda Ci się osiągnąć jakiś spektakularny cel, który wcześniej trzymałeś w tajemnicy.

Możesz też myśleć o tym w mikroskali, np. powiedz swojemu chłopakowi, że przygotowałeś niespodziankę w najbliższy weekend. Zasugeruj, by wygospodarował sobie wolny wieczór i dorobinę dobrego humoru (sugestia posthipnotyczna - bardzo ważna rzecz, sugeruj ludziom, jak mają reagować emocjonalnie na przyszłe wydarzenia). Twoja tajemniczość doprowadzi go do szału, będzie pytał i umierał z ciekawości. A Ty przecież przygotowałeś coś wyjątkowego...

***

Tajemniczość to też sposób bycia.

To niemówienie zbyt wiele o sobie (tyle, by partner Ci zaufał i czuł się przy Tobie bezpieczny wystarczy). To słuchanie rozmówcy. Robienie pauz przed kluczowymi fragmentami swoich krótkich wypowiedzi. Zaczynanie i urywanie tematu, by podkręcić rozmówców ("Wiesz, chciałem Ci powiedzieć coś ważnego o Tobie... chociaż... może lepiej nie..." - zawsze doprowadzało mnie to to pasji :)

Gdy to wasze pierwsze spotkania i nie chcesz od razu mówić wszystkiego, a Twój rozmówca się dopytuje szczegółów - mówisz mu, że kiedyś mu o tym opowiesz, ale nie dziś, bo "to nie jest rozmowa na tę chwilę"/ "jest za wcześnie, by o tym mówić" etc. i "Opowiem Ci następnym razem." Sugerujesz jednocześnie, że spotkacie się jeszcze w przyszłości. Trudno bardziej elegancko umówić się na kolejną randkę, hehe :)

Możesz też pokusić się o modelowanie (naśladowanie) aktorów. Wielu z nich tworzy naprawdę wybitne postacie, które jednym wydechem dymu cygarowego potrafią wciągnąć Cię w magię ich niezwykłego świata.

Chcesz być dla niego zagadką, by wciąż na nowo Cię rozgryzał i się Tobą fascynował.

Twórz coraz lepszą rzeczywistość dobrze się przy tym bawiąc i korzystając z uroków życia.

czwartek, 5 marca 2009

Jak znależć odpowiedniego faceta - cz. 2

Jeśli jeszcze nie przeczytałeś części pierwszej mojego małego kursu odnajdywania odpowiedniego faceta, to koniecznie to zrób.

Dla przypomnienia - poznałeś atrakcyjnego gościa, który spełnił wszystkie Twoje kryteria krótkoterminowe. Spotykacie się, razem spędzacie miło czas, poznajecie. Nadszedł teraz czas na zweryfikowanie, czy kandydat spełnia kryteria długoterminowe - tzn. czy chcesz z nim być na dłużej.

Kryteria długoterminowe posiadają dodatkową cechę, której nie posiadały krótkoterminowe. Jeśli w przypadku tych drugich weryfikacja mogła odbyć się dość szybko i głównie za sprawą obserwacji, w przypadku kryteriów długoterminowych potrzebujesz zarówno dłuższego czasu, jak i odpowiednich testów. Ale o tym później

Najpierw omówmy najważniejsze proponowane przeze mnie kryteria długoterminowe.

Zapewnia bezpieczeństwo.

To bardzo ważna kwestia, dlatego to kryterium jest na pierwszym miejscu i jest najbardziej rozbudowane. Na bezpieczeństwo składa się przede wszystkim stabilność gościa (emocjonalna, finansowa, życiowa itd.) oraz przewidywalność jego zachowania (jego częste nawyki, zwyczaje etc.).

Jedziemy z koksem.

Czy uprawia bezpieczny seks? Czy dba o to, żeby mieć prezerwatywy? To ważne, bo pokazuje nie tylko to, czy dba o siebie, ale również o Ciebie.

Czy dba o swoje zdrowie? Czy uprawia jakąś aktywność fizyczną? Czy zwraca uwagę na to, jak prawidłowo się odżywiać? Czy ma jakieś nałogi? Jeśli pali, to w przeciągu 15-20 lat na 50% umrze na jakąś chorobę wywołaną paleniem. Czy chcesz truć się, mieszkając razem z nim? Jeśli pije lub ćpa - to wróży tylko problemy. Nawet, jeśli twierdzi, że z tym skończył - miej oczy otwarte. Pomyśl, dziś może jest okej, ale jeśli gość nie dba o siebie i ma nałogi, za kilka lat może być gruby, niepełnosprawny bądź zupełnie inny. Niekoniecznie musisz chcieć być z kimś takim.

Jeśli to dla Ciebie ważne - czy jest monogamiczny?

Czy jest stabilny emocjonalnie? Czy miewa fochy i skoki nastrojów pod wpływem obiektywnie neutralnych bodźców? Czy miewa depresje trwające tygodniami? Czy jego nastrój i zachowania są przewidywalne? Nie chcesz być z kimś, dla kogo będziesz jednocześnie psychoterapeutą czy pocieszaczem. Chcesz mieć obok siebie faceta, na którym w razie czego można polegać i który nie rozpłacze się z byle powodu albo też nagle nie przestanie się odzywać.

Czy jest pracowity i zmotywowany do zarabiania pieniędzy? Jakie ma plany na przyszłość? Chcesz być z gościem, który utrzymuje się sam bądź w przyszłości tak będzie robił - no chyba, że chcesz mieć utrzymanka, ale to Twoja sprawa :)

Czy zajmuje się w życiu czymś poważnym? Ma jakiś zawód i się w nim realizuje? Czy ma stabilne dochody? Byłoby fajnie, bo to zagwarantuje Ci jakąś stabilizację. Nie będzie 10 razy zmieniał zawodu, planów i miał milionów odjechanych pomysłów, które będą deorganizować Twoje życie (przeprowadźmy się na Haiti!).

Czy jest dojrzały czy zachowuje się jak dziecko? Myśli o w miarę poważnych rzeczach, czy tylko o imprezie w najbliższy weekend? Jego dojrzałość może być przydatna, gdy przyjdzie wam się kiedyś we wspólnym życiu zmierzyć z wyzwaniami lub poważnie porozmawiać.

Czy pochodzi z normalnej rodziny? Czy ma w miarę normalną matkę i ojca? Poznaj go bliżej i dowiedz się, jak najwięcej o otoczeniu, w którym wyrósł i z którego latami czerpał wzorce zachowań. Spójrz, jaki związek tworzą jego rodzice. Czy są szczęśliwi? Czy może to stare, zgnuśniałe małżeństwo?

Jakie ma poglądy na temat innych gejów? To ważne! Czy opowiada, że "większość gejów to plotkarskie cioty"? Czy głupio generalizuje? Czy może jest zdania, że każdy jest inny i każdego trzeba poznać bliżej, by móc go trafnie osądzić? Jeśli gość niemądrze generalizuje na temat gejów - jest tam mnóstwo pułapek, których sobie nawet nie uświadamiasz. Po pierwsze - ocenia szufladkę, w której sam siedzi, co jest bardzo głupie. Po drugie - nie możesz wiedzieć, czy nie robi projekcji (wypowiada się o swoich myślach uogólniając na przedstawicieli całej branży). Po trzecie - może to traktować jako wymówkę, by coś robić (skoro "wszyscy" kłamią, plotują i spiskują - to i ja mogę!). Geje to fascynujący ludzie w każdym calu, pamiętaj o tym.

Czy jest pomocny? Czy pomaga Ci nieść ciężkie zakupy? Czy, gdy go poprosisz o pomoc w przemeblowaniu mieszkania, pomoże? Czy się wykręci? To Ci powie, czy w przyszłości będziesz mógł liczyć na jego pomoc np. w sprzątaniu mieszkania czy remoncie.

Jest odpowiedzialny.

Jak sobie radzi z problemami? Czy zrzuca odpowiedzialność na czynniki zewnętrzne? Czy może bierze ją na siebie i szuka tego, co działa? Nie chcesz być z malkontentem, ale z gościem, który umie sobie w życiu radzić.

Jak traktuje swoich byłych? Czy ma do nich setki urazów? Czy zrzuca całą odpowiedzialność na nich? Czy potrafi obiektywnie spojrzeć na swoje poprzednie związki? Czy podchodzi do nich na luzie? Czy pogodził się z tym, co się stało? Jeśli nie - ryzykujesz, że wejdziesz w związek z nim i jego wspomnieniami, które będzie męczył miesiącami albo latami. Chcesz gościa, który po prostu odciął się energetycznie od tego, co było, nauczył na swoich błędach i odsunął od siebie tamte wspomnienia. Przynajmniej w większości.

Czy prowadzi po drinku?

Czy dotrzymuje słowa? Czy spełnia obietnice, nawet te najmniejsze? Czy jeśli się za coś weźmie - dokańcza to?

Czy spóźnia się na spotkania? Jak się z tego tłumaczy? Bierze odpowiedzialność na siebie czy zrzuca na wszystko dookoła?

Jest opiekuńczy.

Czy dba o Twoje dobro i wygodę? Czy potrafi wspomóc Cię dobrą radą? Czy potrafi poprawić Ci humor? Czy pomaga w drobnych rzeczach? Czy wysyła słodkie SMSki? Dzwoni? Interesuje się Tobą i Twoimi sprawami? Czy przykrywa Cię na dobranoc? Czy daje buziaka na dzień dobry? Czy dba o Twoje dobre samopoczucie?

Jest inteligentny.

Czy ma poglądy na różne sprawy, np. na politykę? Czy czyta jakieś mądre czasopisma? Czy może tylko przegląda najmodniejszych 101 gadżetów wg Smarta? Czy czyta jakieś książki? Czy interesuje się światem i zadaje pytania? Czy szuka na nie odpowiedzi? Czy po wyjściu z łóżka macie o czym rozmawiać? Czy uczy się czegoś, co jest związane z aktywnością umysłową? Czy coś studiuje? Czy opowiada tylko o tym, co się działo na imprezach? Czy może przytacza jakieś inne, bardziej interesujące, głębokie historie ze swojego życia? Czy umie zająć stanowisko w różnych kwestiach i je uzasadnić? Czy w miarę szybko kojarzy fakty? Czy jest przytomny i obecny tu i teraz? Czy może krąży po orbicie? Czy zna jakiś język obcy? Jakie ma wykształcenie?

Jest zaradny.

Czy umie zorganizować np. wycieczkę czy wyjazd? Czy nieustannie potrzebuje pomocy w każdej czynności? Czy robi to, co ma robić? Czy może co 5 minut wzywa pogotowie i krzyczy na cały świat? Czy w trudnych sytuacjach potrafi wymyślić jakieś rozwiązanie? Czy ma jakieś osiągnięcia na koncie, które powiedzą Ci, czy jest zaradny? Gdy jedziecie na wycieczkę - co ze sobą bierze? Czy okazuje się, że zapomniał połowy rzeczy?

Jest dobry w łóżku.

Czy jest uniwersalny? Czy może upiera się, że chce być aktywny lub pasywny i nie interesuje go Twoje zdanie na ten temat? Czy podczas seksu jest sobą? Czy jest naturalny i spontaniczny? Czy seks sprawia mu radość? Czy jest otwarty na eksperymenty? Czy bierze to, co dostaje, i bawi się tym? Czy jęczy, że nie dostał tego czy tamtego? Czy podczas seksu zachowuje się jak dzieciak czy jak lew, który pochwycił swoją zdobycz? (zależy, co Ci się bardziej podoba :)

Ma fajne cechy charakteru.

Czy jest jednocześnie dobrym przyjacielem? Czy nawiązuje fajne relacje z otoczeniem? Jakie inne cechy podobają Ci się w facetach i chciałbyś je widzieć u swojego przyszłego męża? :)

***

Oczywiście ta lista jest otwarta i możesz tam dopisać swoje kryteria długoterminowe. W końcu każdy jest inny i oczekuje czegoś innego. Im więcej szczegółów określisz, tym lepiej nauczysz mózg rozpoznawać odpowiedniego kandydata na związek długoterminowy.

Testy

Aby upewnić się, czy gość spełnia dane kryterium, musisz przeprowadzać tzw. testy.

Np. Jest opiekuńczy.
Co to znaczy, że jest opiekuńczy?
Po czym poznasz, że jest opiekuńczy?

Oto jedna z definicji:
- robi śniadanie do łózka
- przykrywa kołdrą na dobranoc
- przypomina o zapięciu pasów w aucie
- pilnuje, żebyś nie nadużywał alkoholu
- gdy jesteś chory, pójdzie do apteki i kupi Ci lekarstwa
- zwraca Ci uwagę na to, czy zdrowo się odżywiasz
- po ciężkim dniu zrobi Ci masaż pleców
- lubi się przytulać
- wysyła fajne SMS'y minimum 3 razy dziennie
- dzwoni i pyta, co słychać przynajmniej 1 dziennie

Jeśli gość spełnia większość z tych kryteriów - jest opiekuńczy.

Jak wyglądają testy w tym przypadku?

- on jest w kuchni, gdy się rano budzicie. Mówisz mu, że jesteś głodny. Patrzysz na jego reakcję.
- idziesz spać nienakryty i sprawdzasz, czy Cię przykryje.
- jedziecie autem a Ty nie masz zapiętych pasów. Czekasz, czy coś powie.
- stwierdzasz, że dziś się upijesz. Czekasz na to, co powie.
- gdy jesteś chory, patrzysz, czy oferuje Ci swoją pomoc, czy pójdzie do apteki itd.
- napychasz się przy nim niezdrowym żarciem i patrzysz, jak na o zareaguje.
- prosisz go, czy nie mógłby Ci zrobić masażu pleców (nie każ mu się domyślać, stękając, jaki to jesteś zmęczony :) i zobaczysz reakcję.
- komunikujesz mu, że chcesz się poprzytulać

Masz przebogatą wyobraźnię i sam wiesz najlepiej, czego możesz chcieć i jak to sprawdzić.

A teraz do dzieła. Bierzesz kartkę i spisujesz - jakie cechy ma mieć Twój facet na dłuższą metę i jak to sprawdzić (tzn. jakie testy przeprowadzić, by się upewnić). Baw się przy tym wyśmienicie!

środa, 4 marca 2009

Jak znależć odpowiedniego faceta - cz. 1

Aby zatrzymać u swojego boku odpowiedniego faceta - musisz najpierw określić, kogo tak naprawdę masz na myśli, mówiąc "odpowiedni facet".

Po czym poznasz, że facet, z którym właśnie rozmawiasz, jest dla Ciebie odpowiedni? Jak się upewnisz, że inwestując w niego czas, wysiłek i kasę, robisz dobrze?

Potrzebujesz rozwiązania, które pozwoli Twojemu umysłowi od razu zauważać odpowiednich gości w szarym tłumie Gargameli. To rozwiązanie to tzw. kryteria doboru. Są one filtrem, przez które będziesz przepuszczał tylko najdorodniejsze okazy.

Kryteria doboru to jedno z absolutnie najważniejszych narzędzi, których możesz użyć, by odszukać dla siebie partnera. Jeśli weźmiesz się solidnie za ich określenie, już nigdy nie będziesz rozczarowany ani nie skończysz w związku z kimś, kto Cię nie rozumie. Co więcej - oszczędzisz w ten sposób czas i wysiłek zarówno Tobie, jak i innym.

Kryteria podzielone są na kryteria długo- i krótkoterminowe.

Kryteria krótkoterminowe służą Ci do znajdowania facetów, z którymi po prostu chcesz spędzić trochę czasu, dobrze się bawić i poznać ich bliżej, bo wydali Ci się wstępnie interesujący. Każdy związek, nawet ten na całe życie, zaczyna się od utworzenia związku krótkoterminowego - który albo zda egzamin, albo nie.

Kryteria długoterminowe służą z kolei do upewnienia się, że kandydat, który spełnił kryteria krótkoterminowe, nadaje się na dłużej. To już bardziej zaawansowana działka i jeśli w przypadku kryteriów krótkoterminowych jesteś otwarty, tutaj stajesz się bardziej wymagający.

Twoim zadaniem nr 1 jest mądre i skuteczne zdefiniowanie tych dwóch typów kryteriów - im bardziej szczegółowo to zrobisz, tym lepiej dla Ciebie, ponieważ nauczysz swój umysł rozpoznawać, kto Cię tak naprawdę interesuje, a kogo chcesz odesłać z kwitkiem.

Zacznijmy od kryteriów krótkoterminowych.

Umówiłeś się ze świetnie wyglądającym facetem. Siedzisz w kawiarni, jest piękny, słoneczny dzień. Relaksujesz się, popijając spokojnie kolorowego drinka i cieszysz się magiczną atmosferą spokojnego popołudnia.

Nagle zjawia się on. Witacie się. Zamawia kawę i zaczynacie rozmowę. Jak zwykle - czym się zajmujesz, jak leci itd. W tym momencie zaczynasz weryfikować, czy chcesz z nim spędzić więcej czasu, czy może jest to wasze pierwsze i zarazem ostatnie spotkanie.

Oto przykładowe kryteria krótkoterminowe. Możesz się na nich wzorować, jeśli chcesz, lub też dodać swoje kryteria, które są dla Ciebie ważne.

Jest atrakcyjny, seksowny i przystojny.

Atrakcyjny dla Ciebie może oznaczać wiele rzeczy. Może lubisz przystojniaków jak z okładki, owłosionych misiów do przytulania, szczupłe, opalone frytki z włoskami na żel - to Twoja definicja, Twój gust i Twoja sprawa, co tutaj wpiszesz. Określ, jaką ma mieć twarz, oczy, uszy, usta, kolor włosów, budowę ciała, owłosienie na rękach, dłonie, paznokcie itd. Jak się porusza ktoś dla Ciebie atrakcyjny? Jaki ma głos? Jak gestykuluje?

Możesz też uznać, że obecność na jego ręku zegarka, obrączki lub innej biżuterii świadczy o tym, że gość o siebie dba. Jak jest ubrany? Pstrokato i kolorowo, elegancko czy sportowo? Jakiej jakości ciuchy ma na sobie?

Pomimo lansowania przez media pewnego typu przystojniaka, każdy z nas ma jakieś swoje kryteria indywidualne atrakcyjności. Tu wszystko jest dozwolone. Porusz swoją wyobraźnią i działaj.

Jest zabawny i robi dobrą energię.

Czy potrafi Cię rozbawić? Czy uśmiecha się z życzliwością do ludzi? Czy martwi się w kółko czymś czy cieszy się atmosferą i ulotną chwilą?

Dobra energia to taka, przy której dobrze się bawisz, czujesz dobrze i chcesz jej więcej. Różni ludzie roztaczają wokół siebie różne aury. Ty chcesz być w takiej, która sprawia, że czujesz się lepiej.

Jest spontaniczny i zaskakujący.

To zagwarantuje, że będziesz się przy nim dobrze bawił.

Czy gość jest spięty i co chwilę rozgląda się na boki? Czy może swobodnie i pełnym głosem rozmawia z Tobą na różne tematy? Czy jest schematyczny i nudny czy może co chwilę Cię zaskakuje?

Jest godny zaufania.

Czy znasz jego prawdziwe imię i nazwisko? Czy zajmuje się w życiu czymś w miarę poważnym? Czy w jego opowieściach udział biorą inni ludzie (nie jest odludkiem)?

Zwróć uwagę, jak mówi o swoich poprzednich facetach - czy odnosi się do nich z szacunkiem, czy też opowiada o nich same najgorsze rzeczy?

Jest zdrowy.

Ponieważ istnieje szansa, że będziecie uprawiali seks, chcesz, by był zdrowy.

Czy ma zdrową skórę i paznokcie? Kaszle? Ma wszystkie zęby? Czy wygląda na zdrowego? Jakie ma podejście do spraw związanych z bezpiecznym seksem?

Przedstawia jakąś wartość socjalną.

Czy ma jakieś pieniądze? Swój samochód? Czy może jakieś gadżety, telefony itd.? Czy może ma też jakiś stopień naukowy lub osiągnięcia, jest popularny lub lepiej wykształcony itd.?

To gwarantuje, że nie będziesz się musiał wstydzić, zadając się z takim gościem, jak on, jak również to, że nie będzie od Ciebie pożyczał pieniędzy i jest w stanie zafundować Ci jakąś fajną atrakcję.

***

Oczywiście lista nie jest zamknięta i na pewno sam możesz dorzucić kilka interesujących kryteriów od siebie, bądź też uszczegółowić te, które Ci zasugerowałem.

Przede wszystkim - bądź ze sobą absolutnie szczery i badaj w trakcie spisywania kryteriów wszelkie odczucia, które pojawiają się w Twoim ciele, gdy rozważasz różne możliwości. Możesz chcieć np. by miał owłosioną klatę lub ogoloną. Jedni wolą to, drudzy co innego. Im szczegółowiej określisz kryteria krótkoterminowe, tym lepiej potem rozpoznasz odpowiednią osobę.

Dobrze sformułowane kryteria krótkoterminowe to takie, które po jednym spotkaniu z delikwentem dadzą Ci konkretną informację, czy gość je spełnia, czy nie. Nie musisz przeprowadzać skomplikowanych testów, by to wiedzieć. Wystarczy obserwować.

Jeśli gość spełnia kryteria krótkoterminowe i widzisz po nim, że jest Tobą zainteresowany (kiedyś opowiem Ci jeszcze o tzw. indykatorach zainteresowania, które powiedzą Ci, czy się mu podobasz, czy nie) - otwiera się przed Wami droga pełna przygód. Oto wchodzisz w krótką relację, niepoważną, lekką, tymczasową i pełną zauroczeń.

Umawiacie się na kolejne spotkanie. Oczywiście Ty wyznaczasz czas i miejsce. Tylko nie za szybko, bo pomyśli, że jesteś zdesperowany, a przecież nie taki wizerunek chcesz budować w jego oczach.

W następnym odcinku będzie o kryteriach długoterminowych, które zaczynasz weryfikować w momencie stworzenia związku krótkiego. To już wyższa szkoła jazdy i tu zaczyna się robić jeszcze ciekawiej.

A teraz do dzieła - weź kartkę i opisz, po czym poznasz, że ktoś spełnia Twoje kryteria krótkoterminowe. I pamiętaj o dobrej zabawie!

P.S. Zapraszam do części drugiej.

Czy jesteś atrakcyjnym Gejem?

Czy uważasz, że jesteś atrakcyjnym facetem? Na czym opierasz swoją ocenę? Na wyglądzie? Osobowości? Zasobności portfela?

Trzeba przyznać, że w Branży panuje prawdziwy kult młodości i dobrego wyglądu zewnętrznego. Geje mają często w swoich łazienkach co najmniej tyle kosmetyków, ile ma kobieta. Ponadto często łażą na siłownię, by wyrobić sobie większe mięśnie piersiowe - bo przecież, jak każdy wyższy ssak, czujemy podniecenie na widok nagich sutków.

Ta koncepcja atrakcyjności opiera się na wyglądzie zewnętrznym i niesie ze sobą pewne korzyści, jak i ograniczenia.

Korzyścią jest na pewno lepsza kondycja i stan zdrowia. W końcu ruch to zdrowie i każdy o tym wie.

Poważnym ograniczeniem jest jednak jej tymczasowość. Kiedyś każdy gej się zestarzeje. Skóra się zmarszczy, włosy posiwieją a wyrobione na siłce piersi sflaczeją. I co wtedy? Jeśli swoją atrakcyjność opierasz jeszcze tylko na swoim zewnętrznym wyglądzie, proponuję Ci rozszerzenie tejże.

Wyobraź sobie, że spotykasz pięknego, umięśnionego faceta. Niestety - marudzi, przynudza. Jego jedynym zainteresowaniem jest np. siłownia. Gdy go spytasz, co chciałby robić w życiu, wzruszy ramionami. Ciągle dołuje się tym, że na jego skroni objawił się siwy włos.

Najlepszy plan wtedy to ewakuacja.

Cóż więc wynika z jego fizycznego piękna oprócz chwili zachwytu? Czy chciałbyś z kimś takim spędzić życie? Nie sądzę, choć każdy ma swój gust.

Twoja atrakcyjność może się opierać na innych fundamentach, niż mięśnie i gładka skóra. Powiem więcej - nawet powinna!

Na czym na przykład?

- energia, jaką robisz - w jej skład wchodzi Twoje samopoczucie i Twoje przekonania na temat samego siebie. Czy uważasz, że jesteś fajnym gościem? Czy myślisz o sobie, jak o nudziarzu i przeciętniaku? Czy umiesz fajnie żartować? Czy się uśmiechasz? Czy jesteś spontaniczny i nieprzewidywalny do końca? Twoja energia to podstawa. Bez niej naprawdę ciężko Ci będzie przyciągnąć klawych gości. Jeśli bowiem robisz w głowie kupę, to kupę przyciągniesz. Nie muszę przytaczać chyba żadnych badań, byś uwierzył mi na słowo, że dobra energia to w życiu więcej kasy, przyjemności i fajnych ludzi. W przyszłych postach na pewno poruszę kwestię przekonań na własny temat i tzw. inner game, czyli tego, jak doskonale bawisz się w swoim własnym towarzystwie.

- sposób poruszania się - nie musisz wyglądać jak grecki bóg, nie musisz mieć klaty jak pirat ani ramion jak Pudzian - seksowność to przede wszystkim sposób poruszania się. To sztuka i umiejętność, którą można ćwiczyć i być w niej mistrzem. Przyjrzyj się, jak faceci chodzą po ulicy. Niektórzy się garbią a niektórzy chodzą z wypiętą klatą i pewnie stawiają swoje kroki. Są tacy, którzy samym swoim sposobem chodzenia mogą już podniecać.

- ton głosu - jedni mówią piszczącym głosikiem, inni powiedzą tylko słowo, a Ty już masz fantazje, co jeszcze potrafią jego usta. Niski, męski ton głosu jest o wiele lepiej odbierany. Najlepiej, jeśli Twoje słowa rezonują w wypiętej klatce piersiowej. Mów głośno, wyraźnie, stanowczo.

- styl życia - ponownie poruszam ten temat, bo jest ważny. Możesz być pięknie zbudowany, seksowny w piśmie i w mowie, robić dobrą energię, niemniej jeśli na dłuższą metę sam się nudzisz w swoim życiu - nikogo nie zatrzymasz na dłużej. Twoje życie ma być bogate, ciekawe, wciągające i nieprzewidywalne w 100%. Wtedy zapewnisz sobie i Twojemu potencjalnemu partnerowi dawkę wrażeń, która sprawi, że będziecie chcieli więcej.

Na pewno przyda Ci się też silne przekonanie, że prawdziwy Gej się nie starzeje, tylko dojrzewa. Niczym wino - im starszy, tym lepszy.

Opierając swoją atrakcyjność o inne (dodatkowe) filary, stawiasz sobie podwaliny pod lepsze życie. Oczywiście ten proces ma Ci przynieść mnóstwo zabawy i tak też jest. Korzystaj.

TOP 10 miesiąca