Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świadomość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świadomość. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 grudnia 2016

Czym jest (moje) największe szczęście - czyli krótki przewodnik po trudnej sztuce niemyślenia


Są nim momenty, w których - zupełnie niezaplanowanie - udaje mi się spojrzeć na świat z idealnie czystym umysłem.

Umysłem, który jest niczym perfekcyjnie gładka tafla wody. Obrazu, który się w niej odbija, nie zniekształca żadna myśl. Żadna.

To czyste piękno. I być może dopiero dziś udało mi się je zdefiniować...

poniedziałek, 14 maja 2012

Wpuść cierpienie do swojego życia

Powódź dobrych rad. Kopalnie życiowych poradników. To moda, która przyszła do nas z Zachodu, niemniej potrzeba sięgania po takie publikacje wynika z nas samych, z prostego faktu, że cierpimy i nie godzimy się na to. Setki technik, dziesiątki "prostych sposobów" na usunięcie żalu, smutku, bólu, cierpienia, wstydu, poczucia winy, strachu. "Rozwalacze depresji", "Destruktory lęku" itd.

A cierpienie i tak powraca.

I będzie powracać. Jak boomerang - im silniej, im dalej chcesz go wyrzucić, tym z większym impetem powróci. Oczekuj go.

W którymś momencie ten boomerang tak mocno uderzył mnie w głowę, że wiedziałem już, że nie wygram. Wszedłem na mroczną ścieżkę samooszukwiania się, skrywanej przed światem depresji, rozrywającej piersi rozpaczy, którą dobrze przypudrowałem przed innymi ludźmi.

W końcu nie było innego wyjścia, niż zatopić się w tym. Poddać się temu. Wpuścić do serca wszystkie trucizny, wszystkie zjadliwe toksyny krążące w krwiobiegu. Sam siebie podziwiam za tę odwagę.

Gdy schodzisz na dno piekieł, gdy cały świat wydaje się płonąć, zatapiać w czarnej, gęstej smole, z której nie można się wydostać, gdy cierpienie jest tak wielkie, że aż nie można oddychać - serce wciąż niestrudzenie bije. Zapada nieprzenikniona cisza. Przez moment to bicie serca jest jedyną oznaką życia, bo wszystko dookoła umiera.

I wtedy, w chwili największego cierpienia, gdy Twój umysł po prostu je zaakceptuje, gdy powie mu "tak", gdy zdobędzie się na odwagę, by uznać jego istnienie, uznać fakt, że się cierpi, że się leży na dnie hadesu przykrytym metrami mułu - wtedy to cierpienie łagodnieje, zaczyna płynąć, zmieniając się w pewnego rodzaju subtelną ulgę. Coś rusza, coś odżywa, coś otwiera oczy i patrzy na świat świeżym spojrzeniem.

To nowy Ty.

Ty zbudowany na bazie trudnych doświadczeń. Ty uczący się jak być lepszym człowiekiem. Ty rozumiejący bardziej to, czym jest życie, kim jest człowiek.

Zgnuśnienie to brak akceptacji. Zgnuśnienie jest czymś przeciwnym do akceptacji. Otwórz swoje serce na największe cierpienia i pozwól mu przepompować je dalej, zmienić w coś budującego. Wyjdziesz ze spirali, która ściągała Cię na dno.

Zrób w swoim życiu miejsce na cierpienie.

Ugość je, zaproś do swojego życia, do swojego serca. Zaparz mu kawę, podaj ciastko i porozmawiajcie. Niech wyjdzie z cienia. Niech ten ból, który nosimy pod skórą, te wszystkie lęki, smutki, wstyd, rozpacz czy wina - niech to wszystko wyjdzie na jaw. Niech zostanie oświetlone światłem świadomości. Nie walcz, nie oceniaj, bo stracisz energię. Chyba że chcesz - by przekonać się, że to nie ma sensu. Nie jesteśmy komputerami, nie da się wyłączyć pewnych rzeczy jednym pstryknięciem. Na zrozumienie pewnych rzeczy trzeba lat obserwacji. Trzeba cierpliwie powracać do pewnych kwestii, do pewnych tematów - z otwartym, spokojnym, szczerym sercem. Sercem, które gotowe jest na przyjęcie bólu. Na zmierzenie się z najczarniejszą, najokrutniejszą prawdą.

Miej odwagę! Stać Cię na to!

Nie chcesz spędzić całego życia na udawaniu, że wszystko jest okej - jeśli nie jest.

Sam mam rany, które liżę od lat. Których ból budzi mnie w nocy, które tak bolą, że czasem jedyne, czego chcę, to zasnąć i zapomnieć. Ale nie. To tak nie działa. Jak już nie wiadomo, co z cierpieniem zrobić, połóż rękę na sercu, weź kilka głębokich oddechów i pozwól swojemu sercu się tym zająć. Pozwól sobie PRZEŻYĆ cierpienie, zamiast ciągle nim żyć. Pozwól sobie na doświadczenie pełni traumy, zamiast ciągle z nią walczyć. Twoim zadaniem jest tylko i wyłącznie utrzymywanie świadomości, że jesteś tu i teraz. Regularnie oddychanie, trzymanie ręki gdzieś na stabilnym gruncie teraźniejszości.

A serce niech przetwarza.

Tylko ono wie, jak z wyjść z pętli cierpienia. Tylko serce podpowie Ci, co zrobić. Tylko w jego głębokiej mądrości odkryjesz spokój i ciszę, gdzieś tam w środku, w oku cyklonu, panuje cisza i harmonia. I wtedy wszystko dookoła może się walić, ale na Twojej twarzy znów rysuje się uśmiech.

A wtedy każdy kolejny krok w Twoim życiu wydaje się już lżejszy. Bardziej świadomy.

Pogódźmy się z faktem, że cierpienie jest naturalną częścią naszego życia. Że musimy je przeżywać do momentu, w którym już go nie przeżywamy. Paradoksalnie tylko nasza zgoda na wpuszczenie cierpienia do życia jest sposobem, by je zrozumieć, zaakceptować a następnie sobie z nim poradzić.

Z pozdrowieniami,
Dream

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Ucieczki przed samym sobą - pętle samozagłady i wychodzenie z nich

Piwo, seks, demotywatory, nałogowa masturbacja, obżeranie się słodyczami, uciekanie w duchowość, muzykofilia, kinomania, obsesja na punkcie porno i gier komputerowych, bieganie, towarzystwo innych ludzi... - jako społeczeństwo opracowaliśmy już wiele sposobów, jak poprawić sobie humor. Gdy nachodzi nas emocja, której nie chcemy, uciekamy w to, co jest dostępne i w miarę satysfakcjonujące. Nie zrozum mnie źle - picie piwa, seks, walenie konia itd. to nie są złe rzeczy. Wszystko jest dla ludzi i nie mam nic przeciwko temu. Co innego jednak, gdy przestają być po prostu dodatkiem, a stają się sposobem na ucieczkę, uśmierzenie bólu i cierpienia...

To działa. Problem tylko w tym, że na krótko. Da się uciec na chwilę przed swoimi myślami. Ale nie na zawsze. One wrócą. Będziesz musiał w końcu się z nimi skonfrontować.

Czemu nie dziś?

Zgłębiaj się umysł, ale nie daj mu się prowadzić. Nie podążaj za jego iluzjami. Zaciśnij lewą dłoń na oparciu fotela i złap teraźniejszość, utrzymując tzw. big mind (wielki umysł) - umysł, który jest świadomy tego, że jest tu i teraz w bezpiecznym fotelu i rzeczywistość jest przyjazna. Prawą dłoń wystaw przed siebie i badaj swój small mind (mały umysł) - ten, który fiksuje, który tworzy kiepskie emocje, który pamięta lipne historie. Umysł będzie Ci podpowiadał, byś przerwał, jeśli emocja jest tak fatalna, że trudno ją wytrzymać. Nie daj mu się zwieść, nie poddawaj się swoim ego i mechanizmom obronnym. Zanurz się w niemiłej emocji pamiętając, że nie jesteś nią. Jesteś w niej, jesteś obok niej, ale nie jesteś nią. Następnie zacznij swoim głosem wewnętrznym opisywać, co dokładnie czujesz. Nazwij tę emocję, określ jest cechy - gdzie się znajduje, w którą stronę się porusza i z jaką prędkością. Ile filii pozakładała w Twoim ciele. Odsuń na bok myśli, że tej emocji nie powinno być - powinna się ona pojawić, bo się pojawiła. Założenie, że "nie powinno jej być" nie jest zgodne z faktami - bo ona jest! Więc opisuj ją najdokładniej, jak umiesz. Zastanów się, co byś zrobił, gdybyś jej posłuchał. Do czego Cię ta emocja chce przekonać? Co chce, żebyś zrobił? Jakie byłyby tego skutki? Po co miałbyś mieć takie rezultaty? Kiedy się pojawia ta emocja? W jakich sytuacjach? Obserwuj dokładnie obrazy, które pojawiają Ci się przed oczami, jak również słuchaj dialogów wewnętrznych, które do Ciebie mówią.

Pamiętaj - jeśli będzie tego za dużo (a będzie!), zawsze możesz ścisnąć lewą dłonią oparcie fotela, otworzyć oczy i krzyknąć do swoich myśli: "Zamknijcie kurwa ryj!". I wstrzymać je wszystkie, zastopować obrazy i przypomnieć sobie, że jesteś tu i teraz. Na początku nie jest łatwo, ale z czasem nauczysz się wstrzymywać to coraz skuteczniej.

A potem możesz znów ruszyć na przód na zwiedzanie swojego umysłu, wtapiając się w swoje kiepskie emocje. Pod nimi będą kolejne. Złość może skrywać lęki, rozpacz lub inne rzeczy. Odkryj, jakie emocje kryją się za tymi, które czujesz teraz. Może się okazać, że za zakochaniem kryje się poczucie bycia gorszym człowiekiem, smutek, obawy, poczucie odrzucenia. Odkryj to i trwaj w kolejnych emocjach. W końcu odkryjesz tzw. core feeling - rdzenną emocję, od której wywodzą się inne kiepskie emocje. Skup się na niej, to ona jest tą częścią Ciebie, która generuje problemy. Najczęściej to przykra emocja, której doświadczyliśmy jako dzieci - małe, bezbronne, naiwne.

Ta emocja skrywa kluczową myśl, która zatruwa umysł. Odkryj, co to za myśl. Nie walcz z nią. Jeśli złapiesz się na myślach pt. "Nie powinienem mieć tej myśli, muszę ją wyrzucić" - to oznacza brak akceptacji i walkę, a to z kolei sprawi, że się tej myśli nie pozbędziesz. Twój antagonistyczny stosunek do niej będzie ją wciąż na nowo przywoływał. Dlatego najpierw musisz pracować nad zaakceptowaniem tego, że masz taką a nie inną myśl i emocję. Powinno być tak, jak jest, póki tak jest. Jak będzie inaczej - powinno być inaczej. Akceptacja pozwoli zmienić myśl, odczepić się od niej raz na zawsze. Myśl to nie wróg, tak samo emocja. To narzędzie, to program, to umysłowy algorytm, instrukcja działania. Tak działa Twój umysł - póki tak działa.

Obserwuj siebie, ćwicz uważność swoich myśli. Obserwuj obrazy, słuchaj dialogów wewnętrznych, zatapiaj się w emocjach, które generuje Twój umysł. Obserwuj swoje nawyki i zachowania, odczucia cielesne, podszepty intuicji. To wszystko nie Ty, to tylko programy. To wszystko ma jakieś wspólne wzorce, których nie dostrzegamy. I które dostrzegać zaczniemy, gdy będziemy uważni. I dopiero wtedy będziemy mogli je zmienić.

To bardzo głęboki i intymny kontakt z samym sobą. To prawdziwy rozwój z otwartym sercem. To prawdziwa, głęboka zmiana i zrozumienie siebie. To praca na lata. To jedyna droga, jaką znam, by być coraz szczęśliwszym człowiekiem. To droga warta każdego poświęcenia.

TOP 10 miesiąca