Wyobraź sobie lek, który dobrze radziłby sobie z 80% chorób, a leczenie całej reszty mocno by wspomagał. Wyobraź sobie lek, który by odmładzał, odstresowywał, poprawiał gospodarkę hormonalną ciała, wzmacniał odporność oraz układ nerwowy - i nie miałby żadnych skutków ubocznych. Lek ten potrafiłby leczyć nie tylko ciało, ale też umysł i to na bardzo głębokim poziomie. Poprawiałby jakość Twojego życia, leczyłby toksyczne związki, sprawiał, że lepiej dogadywałbyś się z ludźmi.
Taki lek istnieje. I co najciekawsze - jest całkowicie za darmo, dostępny od zaraz. Każdemu.
Zanim jednak pójdziemy dalej, chciałbym, żebyś miał pełną świadomość tego, że ten post jest jednym z najistotniejszych na tym blogu. Dlatego też weź go sobie głęboko do serca. Dlaczego do serca? No właśnie...
Wspomniany "lek" odkryli naukowcy z HeartMath Institute w USA. Badając wykresy zmienności rytmu serca różnych ludzi, zauważyli, że przez większość dnia większa część ludzi żyje w chaosie. Objawia się to tym, że wspomniane wykresy zmienności rytmu serca przypominają górskie, ostre szczyty. Są chaotyczne, postrzębione i nieregularne.
Ale raz na jakiś czas ludzie wpadają w specyficzny stan. Gdy się uspokajamy, myślimy o czymś przyjemnym etc. nasze serce zaczyna bić bardziej regularnie - jego tempo powoli rośnie a potem delikatnie opada, by po chwili znów wzrosnąć. Wtedy też wykres zmienności rytmu serca zaczyna przypominać regularną sinusoidę. I wtedy też wysyła ono do mózgu limbicznego - z którym jest bezpośrednio związane - sygnał: "Możesz wyluzować, zagrożenie minęło. Nie musisz ani walczyć ani uciekać - możesz zacząć zbierać się do kupy".
To właśnie magiczny stan koherencji serca.
Mózg limbiczny jest w kurwe istotny - dowodzi on bowiem naszymi emocjami, jak i zarządza pracą naszych organów. Prawdopdobnie wszystkie choroby czynnościowe (problemy z trawieniem, oddychaniem - np. astma, jak również alergie, arytmie, nadciśnienie etc.) biorą się właśnie z tego powodu, że nieustannie jesteśmy w stanie gotowości - albo walczymy albo uciekamy, nie dając sobie chwili na regenerację w ciągu dnia. Stąd wzięło się przekonanie, że "gromadzimy w sobie" emocje, zupełnie, jakby były jakimś płynem. Mózg limbiczny odpala programy zwane emocjami, które następnie tlumimy za pomocą mózgu kognitywnego (ma taką możliwość, póki nie śpisz), bo uważamy nasze emocje za "nieadekwatne" albo "nienormalne". Mózg limbiczny szaleje i potrzebuje Twojej koherencji, by wrócić do równowagi.
Naukowcy dobrze przyjrzeli się stanowi koherencji i zbadali jego rolę oraz efekty. Jak się okazało - koherencja serca jest niezwykle ważna dla utrzymania naszej równowagi na wielu róznych poziomach. Ba! Okazało się, że to coś znacznie więcej, niż tylko rytm serca. Stan koherencji potrafi zupełnie odmienić procesy, które w nas zachodzą. A reprekusje tych zmian widać nie tylko na poziomie psychicznym, ale też fizycznym i czysto duchowym.
Serce ma swój układ nerwowy, który potrafi działać niezależnie od mózgu. Wydziela swoje własne hormony i - co ciekawe - roztacza wokół człowieka dość silne pole elektromagnetyczne wyczuwalne przez aparaturę w promieniu nawet kilku metrów.
Odkryto, że regularne przebywanie w stanie koherencji i praktykowanie jej niesie ze sobą szereg korzyści.
Pod względem psychicznym:
- pozwala opanowywać z łatwością swoje emocje - napady gniewu, paniki, lęku etc.
- pozwala uzyskiwać dostęp do najważniejszych zasobów płynących z serca: bezwarunkowej akceptacji, miłości, spokoju, zaufania, radości, pewności i wdzięczności - powracasz dzięki temu do swojego wczesnego dzieciństwa, gdy nie żyłeś umysłem i jego historiami, lecz sercem - to właśnie je wkładałeś w każdą rzecz, którą wtedy robiłeś - choćby to było gówno do nocnika - i sprawiało Ci to tyle radości,
Na poziomie fizycznym:
- znacząco obniża poziom kortyzolu - hormonu stresu,
- reguluje poziom hormonów i neuroprzekaźników na bardzo głębokim poziomie (u kobiet zaobserwowano np. zmniejszenie siły bólów miesiączkowych),
- łagodzi wszelkie bóle pochodzenia psychosomatycznego (bóle brzucha, karku, głowy etc. nieznanego pochodzenia) oraz nieweluje choroby czynnościowe organizmu,
- podwyższa poziom DHEA (hormonu młodości) nawet o 100%!!!
- uruchamia nautralne procesy samoleczenia organizmu - szybciej goją się rany, układ immunologiczny zaczyna lepiej pracować,
- podobnie z umysłem - mózg limbiczny, odpowiedzialny za emocje, z którym serce ma bezpośrednie połączenie - zaczyna proces samonaprawy - czasem pojawia się spontaniczny płacz, wychodzą na jaw wyparte wspomnienia, człowiek się oczyszcza,
- będąc w stanie koherencji szybciej kojarzymy fakty i poprawia nam się refleks,
- amplituda koherencji z wiekiem maleje - gdy spadnie do zera, człowiek umiera w przeciągu miesiąca (stąd starzy ludzie często wuczuwają, kiedy umrą).
W kontekście związków:
- ludzie będący w koherencji lepiej się dogadują - znajdują lepsze słowa, są wyrozumiali, empatyczni, uprzejmi,
- wchodząc w koherencję serca prawdopodobnie modyfikujemy właściwości pola elektromagnetycznego, które roztaczamy wokół siebie - niewykluczone, że w ten sposób wpywamy swoim nastrojem na ludzi, który nas otaczają (serce być może jest naszym emiterem uczuć i emocji, jak również ich odbiornikiem - w końcu skądś wzięły się w naszym języku takie powiedzenia, jak "ktoś roztacza wokół siebie jakąś aurę" [np. tajemniczności, miłości, ciekawości, złą aurę etc.]).
- zakochani ludzie wchodzą w identyczne koherencje - "nadają na tej samej fali" - koherencja to z definicji nic innego, jak nakładanie się fali o tych samych właściwościach.
Pod względem duchowym:
- otwierają czakrę serca - dając dostęp do ogromnej palety pozytywnych uczuć - tak subtelnych, delikatnych i wspaniałych, że nie ma nawet słów, by je opisać.
***
O istocie serca jako subukładu nerwowego może świadczyć mnogość metafor związanych z sercem, jakich często używamy - mieć złamane serce, wbić nóż prosto w serce, mieć serce na dłoni, miękkie serce, serce z kamienia, człowiek wielkiego/ małego serca, bez serca, podążyć za głosem serca, robić coś z sercem etc. Jak wiemy, nasze metafory często bezpośrednio opisują procesu neurologiczne, które w nas zachodzą.
I teraz posłuchaj mnie uważnie:
Bez koherencji serca nie ma zdrowia fizycznego - bez niej jest tylko stres, wieczna walka powodowana wściekłością lub ucieczka motywowana lękami. A Twój organizm reaguje na to w jeden sposób: nie możesz odpocząć i się zregenerować, całą energię trzeba włożyć w walkę lub ucieczkę - najbardziej prymitywną reakcję, którą mamy jeszcze od dziadków gadów.
Bez koherencji serca nie ma zdrowia psychicznego - bez niej człowiek w nieskończoność mota się w chujowych emocjach, gubi we własnych myślach, zatapiając się w stostach iluzorycznych wniosków, które wyciąga chłodny umysł dysponujący całkowicie logicznymi mapami świata i setkami nieraz sprzecznych historii.
Bez koherencji serca nigdy nie poznasz smaku prawdziwej miłości - która wybacza, która kocha całym sercem. Miłości bezwarunkowej, miłości nie tylko erotycznej, ale takiej, która spaja ludzi - przyjaciół, znajomych, sąsiadów.
Dzięki koherencji zyskałem równowagę psychiczną i fizyczną, która przedtem była dla mnie nieosiągalna. Zyskałem spokój, siły, czystość umysłu. Zyskałem dostęp do prawdziwej miłości i zobaczyłem, że jej najwspanialsze źródło jest nie gdzieś daleko, ale we mnie, w środku. Dzięki koherencji otworzyłem swoje serce na ludzi i zobaczyłem, jak bardzo cierpią, jak krzyczą o pomoc, jak desperacko szukają miłości, bliskości, intymności. Dzięki niej zyskałem ludzi w swoim otoczeniu, których mogę nazwać najprawdziwszymi Przyjaciółmi. Gejów, którzy na początku, patrząc przez pryzmat umysłu, wydawali mi się przeciętnymi ludźmi, lecz gdy spojrzałem na nich sercem, stali się dla mnie wyjątkowi, bogaci duchowo, złożeni, wpanali i wielowymairowi.
I czując to, co czuję teraz, myśląc sercem, zastanawiam się - czego u licha nie uczą tego w przedszkolu, w każdej szkole? Czemu nikt o tym nie wie?!
Tu już nie chodzi o poziom kortyzolu czy DHEA. Widzę, jak zmienia się moja rodzina pod wpływem mojej coraz bardziej stabilnej koherencji. Widzę, jak zmieniają się moi znajomi, po raz pierwszy czuję w swoim życiu miłość do ludzi. Tak po prostu. Świat byłby rajem, gdybyśmy opanowali tą wspaniałą umiejętność.
Co czuje Twoje serce?
Spytaj je. Teraz. Nie zdziw się, że popłyną Ci łzy, jeśli latami traktowałeś swoje serce jak szmatę. Ono ma swoje potrzeby, pragnienia, słabości i miłości. Ono chce Ci coś przekazać. Chce Cię poprosić, byś wrócił do momentu w swoim życiu, w którym czułeś się w pełni bezpieczny, kochany, spokojny i radosny. Zobacz to oczami swojej wyobraźni, usłysz to, co wtedy słyszałeś, i poczuj to w sobie. Czujesz to ciepło w klatce piersiowej? Właśnie otworzyłeś swoją czakrę serca. Gdy na Twojej twarzy powoli pojawia się lekki uśmiech zadowolenia - to znak, że jesteś w koherencji. Poczuj, jak czyste są wtedy Twoje myśli. Wszystko jest okej. Widzisz to i czujesz całym sobą. To jest koherencja. Nie musisz wspominać - możesz po prostu mądrze pokierować swoją fantazją. Ja wyobrażam sobie bezkresne, soczystozielone łąki zatopione w złotych, ciepłych promieniach słońca, chłody wiatr na twarzy i setki kolorowych kwiatów, wśród których bzyczą owady. I ten słodki zapach ziół, liści, trawy... Wtedy jestem sobą w 100%. Mój umysł nie musi już walczyć ani uciekać, bo jestem w domu. Czuję, jak moje serce mi dziekuje, że to dla niego robię, że pozwalam sobie na zebranie sił w tym cudownym otoczeniu.
Im dłużej ćwiczysz, tym lepiej.
Im głębiej wchodzisz, tym lepiej.
Pierwszy tydzień moich ćwiczeń koherancji był walką ze sobą. Każda myśl mnie rozpraszała i sprawiała, że koherencja mijała. Drugi tydzień przyniósł zmiany. Potrafiłem wytrwać w koherencji już po kilka, kilkanaście minut dziennie bez przerwy. W trzecim tygodniu uczyłem się wchodzić w koherencję wszędzie - na ulicy, w sklepie, u znajomych. Dziś stała się tłem mojego życia, jestem w niej większość dnia i czuję się cudownie. Wiem, że to nie koniec. Wiem, że w końcu wyprodukuję tak silną i stabilną koherencję, że każdy, kto się do mnie zbliży, stanie się lepszym człowiekiem od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chcę by tak było i nawet już tak jest. Bo każdy człowiek jest kopanią dobra w czystej postaci. Możesz z niej wydobyć, co tylko zachcesz. Pod warunkiem, że wiesz JAK.
Ta prawda rosła w moim wnętrzu wiele miesięcy i dziś już wiem, jak ją ująć w słowa.
Kocham Cię. Tak, właśnie Ciebie.