Mówi ona, że w swoim przyszłym partnerze szukamy cech, których sami nie posiadamy. Jest to zdeterminowane ewolucyjnie. Robimy to o to, aby razem z nim uzupełnić się i stworzyć jednostkę pt. "My", która posiada szerszy wachlarz umiejętności.
Wyobraź sobie związek dwóch księgowych - oboje chudzi, bladzi, w okularkach. Oboje doskonale kalkulują, znają się na podatkach. Typowi umysłowcy. Gdy popsuje się w domu kibel lub trzeba będzie zrobić remont - muszą sięgać po zesoby zewnętrzne.
W przypadku związków, gdzie partnerzy uzupełniają się swoimi umiejętnościami - ich wzajemne "uzależnienie" od siebie jest większe. Jeden jest np. typowym umysłowcem, humanistą, naukowcem. Drugi - sportowcem, który nie boi się pracy fizycznej. Oczywiście - poza wspólnymi elemenatmi ich osobowości, które niewątpliwie ich zbliżyły - doskonale wspomagają się wzajemnie. Każdy z nich bowiem ma unikalne zasoby, których drugi nie posiada.
"Fizyczny" wyciągnie "umysłowca" na siłownę czy na rower. "Umysłowiec" potrafi "fizycznego" wciągnąć w interesujący świat np. rozwoju osobistego.
I to jest okej. Natomiast komplementarność ma też swoje mroczne strony.
Widać to w przypadku Gejów i to często bardzo wyraźnie.
Oto wymowny przykład:
Mirek jest narkomanem miłości - ciągle tylko by się przytulał, kochał, szeptał czułe słówka do ucha, robił śniadania do łóżka. Usilnie potrzebuje on miłości i ciągle mu jej mało. Niestety - nieświadomie przyciągnie do siebie zimną sukę - człowieka z trudem okazującego emocje, chłodnego, zdystansowanego. Taką sytuację widziałem już setki razy. Jeden z nich ma nadmiar energii żeńskiej, drugi męskiej. Jeden jest ofiarą, drugi afresorem. Jeden jest matką Teresą, drugi - egoistą widzącym tylko koniec swojej dupy. Jeden widzi w związku same problemy - drugi ani jednego.
O co w tym wszystkim chodzi?
Twoje przekonania, w które wierzysz i którymi się kierujesz w dobieraniu sobie partnerów - przyciągną tylko takich partnerów, którzy doskonale się do nich dopasują. Jeśli uważasz, że nie zasługujesz na prawdziwą miłość - natychmiast znajdzie się ktoś, kto się z Tobą zgodzi. Czy tego chcesz? Pomyśl.
Oto dwie strony toksycznego medalu:
1. Narkoman miłości:
- nie zasługuję na prawdziwą miłość
- chcę kochać kogoś i to jest dla mnie najważniejsze
- miłość jest sensem mojego życia
- zawsze to ja muszę się starać, by kogoś zdobyć
- daję z siebie wszystko
- jestem nieszczęśliwy, gdy jestem sam
2. Zimna suka (zauważ, jak wspaniale pasuje do narkomana miłości):
- zasługuję na to, by inni mnie kochali
- miłość jest ważna, ale bez przesady
- zawsze to inni starają się, by mnie zdobyć - ja nie muszę nic robić
- najbardziej kocham siebie
- biorę wszystko, co mi dają
- jestem szczęśliwy, gdy jestem sam
Która strona jest lepsza? ŻADNA.
W swym krótkim acz intensywnym emocjonalnie życiu byłem po obu stronach medalu i wierz mi - nie chcesz być narkomanem miłości, który chce za wszelką cenę kochać, i nie chcesz być zimną suką, przy której inni płaczą i dostają histerii.
Przede wszystkim - balans chłopie, balans.
Człowiek balansu kieruje się następującymi zasadami:
- ktoś może mnie pokochać i ja mogę pokochać kogoś - to nie kwestia zasługiwania, ale bycia odpowiednim człowiekiem,
- oprócz miłości, mam wiele innych sensów życia,
- mogę kochać siebie i kogoś jednocześnie równie wspaniałą miłością,
- o związek zabiegam ja, jak również mój partner i są to elementy uzależnione - angażuję się w podobnym stopniu, jak mój partner,
- daję i biorę to, co uznam za słuszne,
- jestem szczęśliwy, gdy jestem sam i z kimś - bo szczęście to mój stan ducha,
- najpierw sam jestem szczęśliwy, potem uszczęśliwiam innych.
Człowiek balansu wie, że jego desperacja, samotność i smutek są elementami, które szybko mogą wepchnąć go w ramiona nieodpowiedniego partnera.
Człowiek balansu kieruje się miłością do siebie - jakkolwiek może to egoistycznie zabrzmieć - i pyta siebie wciąż: czy ten partner jest odpowiedni dla mnie? (zamiast: czy jestem odpowiednim partnerem dla niego? - niech sam to oceni) Sprawdzając te odczucia, jest w stanie ocenić swoją intuicją wiele rzeczy, zanim komuś stanie się emocjonalna krzywda.
Człowiek balansu nie szuka - on znajduje. Zamiast upiększać oraz idealizować ludzi - obserwuje ich i bada swoje odczucia względem nich.
Człowiek balansu jest egoistą i altruistą jednocześnie - dba o dupę swoją oraz swojego partnera i wie, że zarówno on, jak i jego facet, mogą mieć dobrze jednocześnie (sytuacja typu wygrany-wygrany).
Wie, że jeśli jeden z partnerów w związku jest lepszą wersją siebie - to zyskują oboje.
Jestem pewien, że z moich przemyśleń prawdopodobnie wyciągnąłeś już wiele i wiem, że wciąż możesz wyciągnąć jeszcze więcej. Korzystaj mądrze.
Nie jestem homoseksualistą i jestem w związku m-d a mimo to bardzo podoba mi sie ten artykuł... takie sytuacje występują zarówno w związkach hetero ... i nawet myslimy podobnie. Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńKazdy zrownowazony czlowiek z natury kieruje sie gleboka wewnetrzna potrzeba: pragne kochac i byc kochany! I wtedy dobierajac partnera stara sie unikac egoistycznych zimnych suk. Niestety wielu gejow (o ile nie wiekszosc) jest pod tym wzgledem powaznie zaburzonych, dlatego trwale monogamiczne zwiazki w tym srodowisku naleza do rzadkosci, wiec nic dziwnego, ze przez spoleczenstwo gej kojarzony jest glownie przez pryzmat "zboczonego seksu" (puszczalski na prawo i lewo, myslacy tylko o seksie), a rzadziej jako KOCHAJACY inaczej...
OdpowiedzUsuń