3 dni temu zdarzyło się coś niezwykłego. Późną porą wyszedłem na spacer. I zadałem sobie pytanie: "Jakby to było, gdybym nie mógł uwierzyć w prawdziwość jakiejkolwiek myśli na temat tego spaceru?".
I zaczęły dziać się rzeczy niezwykłe...
Oto stare ulice, znane miejsca i pozornie banalne widoki nagle przeistoczyły się w magiczną krainę. Oprószone śniegiem, oświetlone mdłym światłem latarni ulicznych pejzaże okazały się zupełnie nowe, świeże, absolutnie wyjątkowe. Mój umysł wciąż produkował historie: "To już znasz, wiesz gdzie idziesz, wiesz, po co. Byłeś tu setki razy." Ktoś zwany DreamWalkerem szedł wiedziony historiami. Ale jego dusza nie mogła uwierzyć w żadną z nich. Czas się rozpłynął. Nie wiem, która była, gdy płynąłem przez przygodę zwaną spacerem. To, co pokazywał zegarek, nagle nie miało żadnego znaczenia.
To było jedno z najbardziej mistycznych doświadczeń, jakie miałem w życiu.
Słowa nie oddadzą tego doświadczenia, bo słowa mogą tworzyć tylko kolejne historyjki. Wiem tylko, że doświadczenie to było efektem ubocznym ciągłej pracy z pytaniami z The Work (poszukaj na blogu).
Szedłem ulicą a umysł dyktował: "Tam jest Twój dom. Możesz tam wrócić, możesz położyć się do łóżka i zasnąć." Nie mogłem uwierzyć, że to prawda. Chciałem to sprawdzić. Ogarnęła mnie fascynacja, czy faktycznie prawdą jest to, co dyktował mi mój umysł. Mówił: "W kieszeni masz klucze do tego domu". Sprawdziłem - były! Byłem wniebowzięty. Mój umysł oferował mi bardzo adaptacyjne historie. Pojawiały się i znikały, bo nie próbowałem oszukiwać się, że są moje.
Każda opowieść, którą snuje nasz umysł, pochodzi skądś. Każdego słowa, które znamy, nauczył nas Wszechświat. Umysł nie należy do nas. Mówimy "mój umysł", ale on nie jest nasz. Nigdy nie był.
Ktoś mówi: "Nie zasługuję na to, by żyć". A ja go pytam: "Kto tak mówi?". A oni: "Ja!". Nie! Sam by na to nie wpadł. Ktoś mu tak powiedział a on uznał to za swoją myśl.
"Nasze" myśli pochodzą od rodziny, znajomych, przyjaciół, telewizji, radia i gazet. Swobodnie płyną przez eter Wszechświata, a my zachłannie nazywamy je swoimi, wdrukowując sobie w mózg kolejne obwody. Obwody, które będą potem odpalać się w odpowiednich sytuacjach i sugerować nam, do czego dążyć i czego unikać.
Tamtego wieczoru zwątpiłem w swój umysł.
To było piękne - zobaczyłem Rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Bez opowieści. Bez mojej historii, która zawsze ogranicza, zawsze zakłada klapki na oczy. Zawsze upraszcza i zniekształca rzeczywistość. Nagle zobaczyłem ćpuna na ławce. Moje fizyczne "ja", które nawet nie jest moje, wystraszyło się i w jednej chwili wpompowało do krwiobiegu mnóstwo adrenaliny. Ale to nie była moja adrenalina, to nie było moje ciało. To było ciało, z którym zwykłem się identyfikować. Moja dusza pozostawała w spokoju.
Wszedłem do swojego domu, rozejrzałem się i wszystko było nowe. Rozdziewiczałem spojrzeniem każdą ścianę, każdy przedmiot. Tak, jakby powstawały dopiero teraz. DreamWalker zadecydował, że położy się do łóżka w ubraniu. Tak też zrobił i zasnął.
Magia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*