Wpływamy wspólnie na suchy przestwór oceanu - oceanu bezkresnej i cudownej wiedzy na temat ukrytych mechanizmów w relacjach gejowskich. Jest to jedna z odpowiedzi, dlaczego ludzie ze sobą są. Są, bo się wiążą. I robią to na bazie nieuświadomionych zasad, wcielając się w role i je odgrywając.
Role te zazwyczaj pozostają głęboko w podświadomości. Wyłażą na jaw dopiero, gdy zaczniemy je wytykać paluchami. A zaczniemy. Bo na jaw wyjść powinny - dla dobra ogółu gejowskiej społeczności. Byśmy byli bardziej wolni, swobodni i mieli wybór, miast żyć w matrixach zwanych "związkami".
Pierwszy na tapetę idzie mechanizm rodzic - dziecko.
Łażąc po fellow czy innych internetowych wytworach ludzkiej wyobraźni łatwo ich zauważyć. Bezradne to to, szczupłe, patrzy w obiektyw internetowej kamerki błagalnym wzrokiem. Są słitaśne i rubaszne, mrygają oczkami. To one...
Dzieciaki.
Nie patrz na ich wiek - nie ma on nic do rzeczy. One szukają rodzica - kogoś, kto da im wsparcie, kto upierze majteczki i zrobi kanapkę do szkoły.
Można być mentalnym dzieciakiem mając np. 30 lat. To zdumiewające, ale widziałem to na własne oczy. 30-latek zachowujący się jak bachor. Nie na okrągło, ale wystarczyło, że przyszedł jego facet, który - choć młodszy o parę lat - odgrywał rolę rodzica. Karmił go łyżeczką jak bobaska a on z radości seplenił. Obserwuj - takie rzeczy dzieją się wokół Ciebie. I to nie tylko w związkach homo. Znasz żony-mamuśki, co robią ze swoich facetów totalnie ciapy? Bingo, to właśnie to.
Dzieciaka łatwo wyrwać. Wystarczy wczuć się w rolę rodzica. Och tak, podjedź furą, ubierz się poważnie. Mów odpowiednim tonem, karm go, przykrywaj w łóżeczku, na dobranoc całuj w pupeczkę. I będzie Cię kochał po wsze czasy - tak długo, jak wierzy, że jest dzieckiem, a Ty - jego rodzicem.
Oczywiście na felku nie brakuje też rodziców! Są tacy męscy, epatują zaradnością, pracowitością. Swoimi profilami mówią - dam Ci wszystko, czego potrzebujesz, dam Ci schronienie, dam Ci miłość, tylko zaklikaj.
Rodzica wbrew pozorom też łatwo wyrwać. Wystarczy wcielić się w dzieciaka, zrobić sobie słit focie i jedziesz z koksem. Bądź bezradny, bądź niezaradny, bądź smutny, dziecinny, słodki, jak aniołek. I masz go w garści.
Rodzic nie istnieje bez dziecka. Dziecko - bez rodzica.
Te dwa ega wzajemnie się definiują. Są jak yin i yang w chińskim znaku równowagi. To samo jest w przypadku wszelkich innych zależnościowych tożsamości. Wszystko jest fajnie, dopóki się dogadują lub przymierzają swoje ega niczym ubrania i wiedzą, że mogą z niego wyjść (tak się dzieje, gdy umiesz odlepiać się od swoich myśli po zrobieniu The Work - szukaj na blogu, o co kaman). Jeśli jednak traktują swoje role serio i się kłócą - przejebane. W przypadku rozejścia, ich ega muszą "umrzeć". Zazwyczaj opisuje się to słowami "jakby on zabrał ze sobą część mnie". Co jest bzdurą, bo po prostu zabraliśmy sobie kawałek naszej halucynacji.
Jeśli w swoim związku rozpoznałeś mechanizm rodzic - dziecko, przyjmij moje wyzwanie do odlepienia się od swoich roli. Do zakwestionowania ich prawdziwości. Będziesz mógł nadal ich używać, jednocześnie nie wierząc, że są prawdziwe - co da Ci komfort i swobodę działania.
W następnym poście kolejny mechanizm: nauczyciel - uczeń.
Nowe HomoFascynacje!
-
*Hej! Wiesz, że powstała nowa wersja HomoFascynacji?* Nowe opowiadania +
uwielbiana przez Was klasyka w nowych okładkach, gejowski sexletter oraz
całodob...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*