Wieść socjalna niesie, że męskość jest lepsza od kobiecości. Że mężczyzna powinien być: twardy, dzielny, nie okazywać strachu, wstydu itd. Uwierzyli w to wszyscy - nawet kobiety (tzw. nadgorliwe feministki).
W zeszłym roku w Polsce utonęły 674 osoby. Z czego 615 to byli mężczyźni. Przypadek? Nie sądzę. To raczej konsekwencja pewnej postawy. Głupiej postawy. Postawy zwanej mężczyzną.
Jak uniknąć śmierci z powodu bycia mężczyzną?
Niech go piorun trzaśnie
Moje rozmyślania rozpoczęło wydarzenia, które miało miejsce 2 tygodnie temu. Zorganizowałem na swojej działce grilla dla znajomych, niemniej plany dobrej zabawy pokrzyżowała nam burza.
I to burza konkretna - z walącymi piorunami w odległości ok. kilometra od nas.
Ponieważ teren był dziki, pełen drzew, bez możliwości schronienia się, zaproponowałem, byśmy schowali się w aucie.
Dawno temu czytałem, że faceci dostają piorunami znacznie częściej niż kobiety. Myślałem sobie - jakiś nieznany czynnik sprawia, że kobiety rzadziej dostają fotkę od Zeusa.
Może jakaś nieznana energia? Pole magnetyczne? Co to mogło być?
Tak czy inaczej - wracam do burzy.
Auto jest świetną kryjówką przed piorunami, bo działa jak klatka Faradaya - ładunek elektryczny opływa ludzi i wnika w ziemię.
O ile moja koleżanka przystała na propozycję, mój znajomy (hetero - żeby było jasne) zaczął się ze mnie śmiać - że tchórzę itd. Po czym wyciągnął komórkę, bo musiał "pilnie" zadzwonić.
Nie trzeba być doktorem fizyki, aby wiedzieć, że komórki silniej ściągają pioruny.
Niewiele myśląc, wziąłem kluczyki i poszliśmy do auta przeczekać burzę, obserwując przez szyby, jak mój znajomy śmieje się z nas i rozmawia przez komórkę w odległości kilkunastu metrów od nas.
I wtedy mnie olśniło.
Tym nieznanym czynnikiem, który sprawia, że faceci częściej zbierają na głowę pioruny, jest nic innego, jak głupota.
Bycie super męskim - dzielnym, silnym itd. - świetnie przydawało się w czasach wojen i nieustających konfliktów zbrojnych. Tacy ludzie byli bowiem świetnym materiałem na bohaterów, którzy oddawali swoje życie w obronie kraju.
Nic im nie ujmując, muszę jednak stwierdzić, że społecznie rozumiana "męska postawa" w czasach ogólnego pokoju światowego (który - co zabawne - nastał dopiero po wynalezieniu broni nuklearnej) bardziej mężczyznom szkodzi, niż pomaga.
Mężczyźni nie tylko częściej toną czy dostają piorunami w głowę - ale także częściej niż kobiety powodują wypadki drogowe, częściej zapadają na choroby układu krążenia (którym można skutecznie przeciwdziałać np. dietą) a także są bardziej narażeni na depresję, przewlekły stres i wiele innych, negatywnych czynników chorobotwórczych.
Przypadek?
Toksyczne emocje
Każda ludzka emocja - nawet ta cholernie nieprzyjemna - pełni swoją konkretną funkcję psychologiczną.
- Lęk - każe nam być ostrożnym.
- Wstyd - reguluje zachowania społeczne.
- Poczucie winy - każe nam próbować odkupić swoje winy, zadośćuczynić za popełnione błędy.
- Zazdrość - pokazuje nam, że czegoś pożądamy, że czegoś nam brakuje i że chcemy to mieć.
- Tęsknota i smutek - pokazują nam, że straciliśmy coś ważnego.
To są konkretne przekazy - które, ignorowane, mogą doprowadzić nas do życiowej katastrofy.
Spośród wymienionych wyżej "złych" emocji - ŻADNEJ facetowi okazywać nie wolno.
ŻADNEJ.
Innymi słowy - facet powinien: postępować nierozważnie, mieć w dupie normy społeczne, nie naprawiać swoich błędów, złorzeczyć innym (to się dzieje, gdy ignorujemy zazdrość), zatapiać smutki w alkoholu.
Przepis na życiowy sukces.
Jakie więc emocje może okazywać facet?
Dumę i złość.
Tu limitu nie ma.
Nawet, jak jawnie przegina - to i tak jest OK. Ale nie jest.
Puszyć się jak paw z byle osiągnięcia czy lać po mordach wszystkich - to nie jest męskie, tylko żałosne.
Niestety - wciąż za bardzo tolerowane w społeczeństwie.
Ta piekielna kombinacja sprawia, że facet jest ciągle między młotem a kowadłem - nie może się rozpłakać nawet, gdy umrze mu pół rodziny. Nie może wyrazić smutku po stracie kogoś, bo to "ciotowate". Tak samo, jak wyrażanie troski o innych czy o siebie.
Za dużo kremów na półce? Pisze wiersze? Rozczula się na widok małych kotków? A może płacze po rozstaniu? To pewnie ciota.
Żyjemy w systemie toksycznych przekonań społecznych na temat bycia mężczyzną.
Podtrzymują to nie tylko sami faceci, ale także kobiety - które wymagają od faceta, by był taki i taki, podczas gdy one same mogą pierdolnąć w połowie wszystkim i się rozpłakać.
Sory, dlaczego my, faceci, nie mamy takiego prawa?
Spytaj, komu łatwiej znieść depresję.
Kobiecie, którą wspiera stado ślepo oddanych jej koleżanek? Czy facetowi, któremu kumple i rodzina mówią "Stary, nie mazgaj się, weź się w garść"...?
No właśnie.
Jako ciota - wypisuję się z tego systemu. Nawet, jeśli kosztem jest utrata twarzy.
Uważam, że jako facet, mam prawo porzucić pewne sprawy. Stchórzyć. Rozczulić się, płakać po stracie kogoś ważnego. Mam prawo dbać o siebie nawet, jeśli to oznacza łykanie 10 tabletek dziennie i odwiedzanie lekarza co tydzień.
Mam prawo czuć się winny, gdy spierdolę sprawę - bo tylko wtedy mogę naprawić swój błąd, gdy się do niego przyznam i przeproszę.
Mam prawo bać się, bo lęk jest jedną z najstarszych emocji i naszym przodkom ratował dupę miliony razy. To dlatego tak wiele osób wciąż się boi - bo to właśnie ostrożność była w dżungli lepszym rozwiązaniem niż próba ujeżdżania pantery.
My, geje, jesteśmy w stosunku do hetero 1000 lat do przodu.
Dlaczego?
Bo ta "kobieca" część nas jest u nas tak silna, tak dojmująca, że nie możemy jej ignorować.
Jesteśmy wrażliwsi, a przez to bardziej współczujący. Mamy mniej receptorów testosteronu w mózgach, przez to mniej się popisujemy, nie pragniemy aż takiego poklasku, nie zachowujemy się ryzykownie bez potrzeby.
Łączymy w sobie 2 światy - męski i żeński.
I jeśli tylko mamy dobrze poukładane w głowach - wykorzystamy ten atut. Czerpiemy z mądrości kobiet i mężczyzn. Wiemy, kiedy walczyć, a kiedy oszczędzać siły na inne rzeczy. Wiemy, kiedy płakać po stracie kogoś, a kiedy wziąć się w garść i kogoś odnaleźć.
100%-owa kobieta czy 100%-owy mężczyzna nie ma takiej możliwości, jaką mamy my, geje - ludzie z pogranicza, którzy elastycznie mogą czerpać zarówno z jednej skarbnicy, jak i z drugiej.
Tam, gdzie akceptuje się gejów (a nie tylko toleruje), szybciej rozwijają się nowoczesne technologie. Przypadek? Powtórzę się, jak Macierewicz - nie sądzę.
Bądź mądrym facetem i skorzystaj z szansy, jaką dała Ci natura - z tej kobiecej cząstki siebie, która każe Ci troszczyć się o siebie, pozwala Ci rezygnować, dać upust "wstydliwym" i "złym" emocjom, które są przecież tak samo potrzebne, jak każde inne.
Trzymaj się mocno, Drogi Geju! :)
Widzę, że się rozpędziłeś ;) Tyle ciszy i nagle post za postem hehe :D Masz tu wszędzie rację. Ja stwierdzam, że kobiet nie da się zrozumieć, tak jak i hetero facetów większości, którzy są po prostu głupi. Faceci udają nie wiadomo kogo, bo przecież wystarczy uścisk dłoni (gej po drugiej stronie uścisku) i zrobią się niemęscy. Kobiety nie lepsze, bo chcą faceta męskiego, itp. Ale jak już się upije chłopak z kolegami w barze albo nie będzie chciał sprzątać po sobie skarpetek - to już będzie źle.
OdpowiedzUsuńDlatego moim zdaniem najłatwiej jest parom homo, gdzie druga strona, to nasze odbicie nie tylko w duszy, charakterze, a także płci. A płeć to niezła bariera. Wydaje się, że to tylko parę różnic fizycznych. Ale przez stereotypy, które wszyscy widzimy wokół, robi się z tego bariera nie do przekroczenia.
Tak czy inaczej lepszej reklamy gejostwa nie mogłeś napisać :)
Pozdrawiam,
inny25
Szanowny inny25 :)
UsuńDzięki za komentarz :)
Swoją drogą - nie do końca się zgodzę ze stwierdzeniem, że "kobiet nie da się zrozumieć". Owszem - nie da się zrozumieć... racjonalnie. Ale emocjonalnie - w 100%. Trzeba tylko rozumieć same emocje - co jest trudne szczególnie dla facetów hetero, którzy połączenie między półkulami mózgowymi (czyli między także emocjami a słowami) mająo 30% mniejsze, niż geje.
Zgodzę się natomiast, że łatwiej jest parom homo - co potwierdzają badania. Pary homo w Polsce - wg raportu bodaj Lambdy (poprawcie mnie, jeśli się mylę) - są nieco szczęśliwsze, niż hetero! Ta różnica wynika prawdopodobnie z tego, że różnice płciowe są oczywiście mniejsze.
A co do reklamy gejostwa - cóż, pewnie mój blog krąży gdzieś już po Frondach czy innych ultrakonserwatywnych serwisach z dopiskiem "blog promujący homoseksualizm" :D
To jedna z najlepszych rekomendacji, jakie można uzyskać w tej branży :)
Łączę pozdrowienia,
D.
W końcu wpis, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności. Nad mężczyznami hetero wisi mit macho, który każe im rywalizować między sobą, nigdy nie okazywać słabości i rozwiązywać problemy na pstryknięcie palcem. Dodatkowo czasy konsumpcjonizmu, w których żyjemy, każą nam ZDOBYWAĆ i MIEĆ za wszelką cenę. Ta społeczna presja jest bardzo destrukcyjna, przede wszystkim pod względem psychicznym. A tłumienie w sobie emocji jest tylko tymczasowym rozwiązaniem, bo prędzej czy później wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Oczywiście, wszyscy nosimy jakieś maski, ale geje mogą chyba pokazać większą część swojego prawdziwego ja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
far_away
eeee z tego co wiem to o telefonach i ich związkach z piorunami to jest tylko pogłoska nie mająca w sobie wiele prawdy
OdpowiedzUsuńByć może. Ale dostanie piorunem w głowę podczas burzy, to już nie pogłoski. To się zdarza.
UsuńNie tylko geje podzielają twoje poglądy. Jestem facetem hetero i podpisuję się pod wszystkim co napisałeś rękami i nogami! Naprawdę szkoda, że wszyscy mężczyźni, nie tylko geje, nie mogą mieć takiego podejścia.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że to także przedziera się do świadomości osób heteroseksualnych! :) Koncept męskości Was musi wykańczać chyba jeszcze bardziej, niż nas. Łączę pozdrowienia!
UsuńNiestety takie postawy męskości polegającej na pozorowanych zachowaniach czy wiecznym wchodzeniu na ambicje samemu sobie są tak rozpowszechnione, że częste powiedzenie "co mnie nie zabije to mnie wzmocni" staje się mottem idiotów ogarniętych rządzą tryskania wokoło testosteronem. Pamiętam w latach szkolnych chodziło się do kibla, razem lało i trzepało konie nawet wzajemnie przed pornosami, jak kumpel miał VHS... W pewnym momencie z wyluzowanych ziomków zaczęli się robić twardziele, którzy konia nie walą, bo mają laski od tego, a głowy ich nie bolą, pornosów nie oglądają i nie posiadają, bo laska dostarcza im wszystkiego co jest na pornosach. "Przedłużanie penisów" przy pomocy kredytów na samochód, bo co to za facet, co nie ma samochodu -facet bez jaj, jak za każdym razem można usłyszeć. Chęć posiadania wszystkiego, co największe i najnowsze i o największych osiągach za cenę komornika lub głodu. Chlanie wódy na umór, bo co to za facet, który nie ma głowy do picia, nawet za cenę wątroby i wycia z bólu następnego dnia? I niestety wystarczy prosty test, umówione spotkanie, by okazało się, że ziomek 100% męskości za nic ma umówione spotkanie, dane słowo i deklaracje, a w sklepie z ciuchami nie może się zdecydować jak stara baba...
OdpowiedzUsuń