Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

sobota, 24 grudnia 2011

Jak przeżyć rozstanie - survival

Miesiąc, rok, 10 lat, 20 - nie ma znaczenia, ile byliście ze sobą. Ważne, jak to udźwigniesz. Każdy związek kiedyś się kończy i od jego początku trzeba być na to gotowym w każdej chwili. Jednak nie zrozum mnie źle - nie mówię tego w tonie pesymistycznym. To po prostu spostrzeżenie. Związki się kończą - wszystkie od A do Z. Czy to rozstaniem, czy to zdradą, czy to śmiercią partnera. Kończą się cicho lub z hukiem, spokojnie lub z nerwami. Tyle rozstań, ile związków. Każdy ma swoją historię.



Moja babcia przeżyła z moim dziadkiem ponad 50 lat. A gdy dziadek odszedł - ona, będąc w wieku 81 lat, musiała się zmierzyć ze swoim przywiązaniem do niego. Z depresją, pustką, czasem poczuciem samotności. To nie ominie nikogo - mnie również nie ominęło.

Jak to przeżyć?

Nie ma łatwej i prostej recepty. Zebrałem do kupy swoje doświadczenia oraz moich znajomych. I powstał z tego swego rodzaju poradnik - zbiór technik i podejść, które mogą okazać się pomocne. Niech to będzie mój prezent na Święta dla każdego, kto wciąż żyje w rozpaczy, jak również dla każdego, kto jest w związku - bo nikt z nas nie wie, który pocałunek będzie tym ostatnim.

1. Oddychaj


Wiem, dziwna porada. Ale pomaga. Pochodzi z filmu "Pod słońcem Toskanii" - jednego z moich ulubionych, do których wracam latami. Po prostu oddychaj, niech czas leci, a Ty skoncentruj się tylko na swoim oddechu. Jeśli cokolwiek Cię od niego odciągnie - natychmiast do niego powróć. I tak na nowo i na nowo. Aż wrócisz do źródła życia, którym on jest.

2. Upewnij się, że to koniec


Chyba nie ma nic gorszego, niż niedopowiedzenie. Co innego śmierć partnera, co innego - gdy partner niby odchodzi, a niby daje sygnały, że coś jednak czuje. Jeśli odszedł, a Ty wciąż masz nadzieje - poproś go o to, by jednoznacznie określił, że to koniec związku na zawsze. Na początku będzie to być może dla Ciebie cios i ból, ale pozwoli Ci zrobić pierwszy krok, by zamknąć ten rozdział w swoim życiu raz na zawsze. Lepsze są jasne sytuacje, w których przynajmniej wiesz, na czym stoisz, niż łudzenie się, że może kiedyś coś jeszcze między wami będzie.

3. Spytaj siebie, co on o Tobie myśli


To ważne ćwiczenie. I żeby je przeprowadzić - nie musisz wcale z nim rozmawiać. Tu chodzi dokładnie o to, co Ty myślisz, że on myśli o Tobie. Powiedzmy, że Cię zdradził, odszedł, może teraz jest z innym... Jak to świadczy o Tobie? Czy jesteś kimś gorszym? Zrób listę myśli i opinii, które - wg Ciebie - on ma o Tobie. Myśli, że jesteś żałosnym dupkiem? Frajerem? Obwinia Cię o coś?

Teraz uświadom sobie, że to Ty sam o sobie tak myślisz.

Tak, dokładnie - sam wyrażasz swoje pretensje i osądy o samym sobie w swojej wyobraźni - robiąc to jego ustami i słowami. Być może nie gadacie od jakiegoś czasu, ale w swojej głowie sam robisz sobie problem. Bo w rzeczywistości nie liczy się to, co on o Tobie myśli po tej całej historii - najważniejsze jest to, co Ty myślisz o samym sobie.

4. Odkryj, co on Ci dawał


Partner to nie tylko partner - to też wartości, które reprezentował i wnosił do Twojego życia. Wartości, które zniknęły razem z nim. Co to było? Poczucie bezpieczeństwa? A może bezpieczeństwo finansowe? Opiekuńczość? Troskę? Poczucie, że jesteś kimś wyjątkowym?

Twój umysł żył w przeświadczeniu, że ta osoba dawała Ci te właśnie rzeczy. Teraz czas wziąć odpowiedzialność za siebie i poczynić starania, aby dać sobie te same wartości samemu sobie. Skoro on nie może lub nie chce - musisz zadbać o to sam.

Zrób zatem listę owych wartości, które wnosił w Twoje życie Twój partner, jak również określ to, w jaki sposób to robił. Np. opiekuńczość: przykrywał Cię kołderką, robił śniadanie do łóżka itd. Bezpieczeństwo finansowe: miał dobrą pracę i przynosił do domu dużo pieniędzy. Itp.

Następnie zastanów się, dlaczego te wartości są dla Ciebie takie ważne i czy naprawdę musisz to mieć, aby być szczęśliwym, spełnionym człowiekiem a Twoje życie było udane. Być może część z nich odpadnie i okaże się, że wcale nie musisz mieć śniadanek do łóżka rano, aby być szczęśliwym.

Potem określ te, które są dla Ciebie kluczowe i pomyśl, w jaki sposób możesz osiągnąć je po swojemu. Np. kasę możesz zacząć zarabiać sam, samemu sobie dając poczucie bezpieczeństwa finansowego. W ten sposób już nikt nigdy nie będzie Ci "dawał" poczucia bezpieczeństwa finansowego - najwyżej je powiększał. Niemniej to już nie będzie dilerstwo i uzależnienie.

5. Zburz jego idealny obraz


Uświadomienie sobie, że kochasz nie jego, lecz jego wyidealizowany obraz jego w swojej głowie, daje wgląd w siebie i pomaga odzyskać odpowiedzialność za siebie oraz swoje emocje. Czy naprawdę on był/ jest taki idealny? Czy idealny facet odchodzi? Czy nie miał żadnych wad?

Realizacja tego punktu potrafi sprawić prawdziwy kłopot, jeśli partner umarł. W naszej kulturze nie wolno mówić źle o zmarłych. Niemniej nikt nie każe Ci mówić o nim źle. Tu chodzi o to, by w Twojej głowie był obraz realistyczny, zbliżony do prawy, a nie wyidealizowany ani obraz ułomny. Realistyczny obraz to obraz odpowiadający prawdzie - czyli pokazujący Twojego byłego jako normalnego człowieka, takiego jak każdy inny. Realistyczny obraz pozwala też pojąć, że wszystkie te zalety Twojego exa to - patrząc pod innym kątem - też wady.

6. Pozwól płynąć emocjom


Nie było mądrego jeszcze, który by zaradził na to. Rozstanie to ból i cierpienie. Koniec kropka. Musisz to przeżyć, nie masz innego wyboru. Czasem będziesz chciał powstrzymywać napływające kiepskie emocje - czy to podczas spotkania towarzyskiego, czy to podczas jazdy autobusem. Ale nie duś ich długo - znajdź chwile dla siebie, aby pozwolić tym emocjom zamanifestować się w Twojej świadomości. Nie chodzi o to, by za tymi emocjami podążać zawsze i wszędzie - to zgubiło już niejednego. Ważne, by odebrać od nich wiadomość. Czasem to wiadomość bardzo smutna, przerażająca, wkurzająca. Ale odbierz ją i podziękuj sobie za to. W ten sposób rozwiniesz świadomość samego siebie.

7. Bądź świadomy tego, jaki mechanizm obronny wytworzysz


Niektórzy po wielkich rozstaniach stają się zgnuśniali i zepsuci. Unikają wchodzenia w związki w strachu przed kolejnym zranieniem. Stają się chłodni, niedostępni, potencjalnych kandydatów kasują na starcie. To tzw. mechanizm obronny. Ma on słuszną intencję - mechanizm ma na celu ochronę. Niemniej jeśli ten mechanizm obronny nie stanie się częścią strategii pozyskiwania kolejnego partnera, lecz będzie żył własnym życiem - istnieje ryzyko, że zdominuje system. Wtedy trzeba pracować nad swoimi historiami umysłowymi - ponieważ ego broni się przed zranieniem tak bardzo, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Zrozumienie, co było istotą tego zranienia, pozwoli przepracować cierpienie i przekuć je na nową strategię pozyskiwania partnera.

Przykład:

  • Zenek poznaje faceta. Facet wyraża nim umiarkowane zainteresowanie, ale w końcu jednak się do Zenka przekonuje.
  • Po pewnym czasie wychodzi, że facet ciągle myśli o swoim byłym i chce do niego wrócić. Świat Zenka się załamuje.
  • Zenek ma wybór: albo zrazić się do wszystkich związków, facetów, głupio generalizować, że "wszystkie pedały to kurwy" itd. ALBO może włączyć tę lekcję do swojej nowej strategii pozyskiwania faceta, zadając sobie pytanie: Jak upewnić się, że facet, z którym się spotykam, wyszedł z poprzedniego związku w 100%?
Facetów trzeba testować, to chyba nie nowość. Nie mówię tutaj o czymś podyktowanym złośliwością, ale bardziej ciekawością i chęcią przekonania się co do wartości faceta, z którym się zadajesz i zamierzasz związać na dłużej.

Podsumowując - największe życiowe porażki można przekuć na najważniejsze życiowe lekcje. Niemniej trzeba w to wsadzić sporo ciężkiej pracy. Powyższe porady nie są "na raz". Trzeba nimi żyć i serio wziąć je sobie do serca, podążać za nimi w dzień i w nocy. Aż pewnego dnia wszystkie bóle rozpłyną się a to, co będziesz miał wewnątrz, będzie spójne, stabilne i spokojne.

13 komentarzy:

  1. bardzo ciekawy wpis .... dziekuje za niego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 5. Zburz jego idealny obraz haha dobre ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Z życia wzięte...;)
    dziękuję Ci za tego bloga ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie napisane.. Drogi Dreamwalkerze.. proszę , pisz częściej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie jakiś nowy wpis! Już myslałem ,że z blogiem instne finito. Powodzenia w dalszych obserwacjach.

    Blanche

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na nowego posta i jakos doczekac sie nie moge. A szkoda ... Pozdrawiam
    Marek(ten od ''podwojnego'' komentarza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się że to przeczytałem...! Sam zakończyłem niespełna roczny związek jakiś miesiąc temu... było i jest Ciężko... Ale daję radę. Powiem Ci że zgadzam się z tobą w 100%! Zaleciłbym jeszcze dogłębną analizę własnych uczuć... rozłożenie ich na czynniki pierwsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobra lekcja, choć wszystko jest trudne.
    Dzięki za wpis! Pozdrawiam D.

    OdpowiedzUsuń
  9. tylko nie bierzcie psychotropowych leków od psychiatry! ryzykujecie że zablokują to uczucie na długo lub zawsze! i staniecie się aromantyczni (niezdolni do odczuwania zakochania)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są na to jakieś badania? Czy mówisz z własnego doświadczenia?

      Usuń
  10. Dobrze, że ten wpis istnieje... po każdym poważnym związku (a było ich 2) staram się podążać punkt po punkcie. Właśnie kończy mi się kolejny... dlatego tu wracam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawe spostrzeżenia. I myślę, że wiele z nich ma też zastosowanie w istniejącym związku. Przede wszystkim punkty 3, 4 i 5. Nie można idealizować swojego partnera i mimo bycia w związku trzeba być niezależnym pod wieloma względami. Tak, żeby dawać od siebie i brać garściami z tego co partner nam oferuje, ale nie wymagać ponad możliwości, nie być uzależnionym od partnera itp. Ja szczerze mówiąc mam trochę z tym problem, na szczęście mam już na tyle duży wgląd w swoją psychikę, że potrafię rozpoznać gdy z moim sposobem myślenia dzieje się coś złego i zawczasu coś z tym zrobić.

    I jeszcze mam takie spostrzeżenie odnośnie "Jak upewnić się, że facet, z którym się spotykam, wyszedł z poprzedniego związku w 100%?"

    Niekoniecznie trzeba się upewniać. A jeśli nie wyszedł... to co. Mój obecny związek zaczął się w dość ciekawy sposób. Poznałem obecnego partnera tuż po tym jak mój były ze mną zerwał. Jakieś dwa tygodnie później. Nie byliśmy w związku od razu, ale bardzo się polubiliśmy, zaczęło się od przytulania, wspólnego spędzania czasu. Potem doszedł do tego niezobowiązujący seks. Ja miałem na początku swego rodzaju dysonans poznawczy, np. przytulając mojego nowego... kochanka... przysypiając, śnił mi się mój były, jego wygląd, zapach... po czym budziłem się, a obok ktoś inny. Tak zupełnie inny, a jednocześnie bardzo atrakcyjny.
    Na początku nie chciałem z nim być, traktowałem to jako przygodę, tak samo jak on mnie. Nie do końca mi się nawet podobał, typ imprezowicza, kilka lat starszy, prowadzący raczej... rozwiązły tryb życia. Tak zupełnie różny od mojego byłego! Takie było moje pierwsze wrażenie. Później okazało się, że to nie stanowi żadnego problemu. Pojawiło się tyle innych rzeczy które w nim polubiłem.

    Co ciekawe on też był jeszcze jedną nogą w poprzednim związku-niezwiązku (nie był to związek, ale było to coś więcej niż układ na seks). Tamten chłopak zachował się nie do końca w porządku w stosunku do niego. Przestał się odzywać.

    Cóż. W ciągu kilku miesięcy zostawiliśmy tamte sprawy za sobą, i jakoś tak krok po kroku stworzyliśmy własny związek. Przyznanie się do tego, że jesteśmy w związku, to była tylko swego rodzaju czysta formalność. Razem z ustaleniem tego, że nie będziemy uprawiać seksu i z innymi.

    I ten związek trwa już prawie półtora roku, jest to mój najdłuższy i najbardziej udany związek, i choć jest kilka problemów, to wszystko wskazuje na to, że będzie nadal trwał i że będzie tylko lepiej :D

    A jeszcze co do mojego byłego. Gdy mi powiedział, że to koniec, to był dla mnie ogromny szok. Bardzo to przeżyłem, schudłem kilka kilogramów (co przy mojej wadze było bardzo zauważalne). Jednak bardzo szybko zacząłem sobie zadawać pytania co poszło nie tak. Rozmawiałem z przyjaciółmi, nawet poszedłem do psychologa. Udało mi się znaleźć wiele złych nawyków i schematów które stosowałem. Udało mi się bardziej otworzyć na innych ludzi i mniej być zależnym od mojego partnera. Udało mi się znacznie lepiej zrozumieć siebie i problemy z moją psychiką, i nauczyć się z nimi radzić. To właśnie ten "wgląd" o którym pisałem na początku. To było takie doświadczenie otwierające mi oczy. Po tych kilkunastu miesiącach jestem w stu procentach przekonany, że ten poprzedni związek i sposób w jaki on się zakończył pomógł mi stać się lepszym, zdrowszym człowiekiem. Oczywiście to jest długi proces, który wciąż trwa, ale koniec tego związku to był taki impuls, a wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji bardzo mi pomogło.

    Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuje za wpis. Kilka dni temu zmarł mój pierwszy partner. Byłem z nim 1,5 roku. Strasznie to przeżywam bo był to mój pierwszy związek a ja mam dopiero 21 lat. Różnica wieku miedzy nami była ogromna ale obojgu nam to nie przeszkadzało. Zgadzam się co do twojego wpisu w 100%. Od samego początku zrozumiałem, że muszę wziąć jego najlepsze cechy i zaadaptować do siebie. Był to człowiek bardzo odważny, inteligentny, pełen marzeń i pasji. Takim go zapamiętam. I sam będę się starał takim człowiekiem być. Nigdy nie przestanę go kochać i zawsze pozostanie w moim sercu i pamięci. Zabrano mi go zbyt szybko, ale wierzę że go zobaczę na tamtym świecie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca