Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

piątek, 10 kwietnia 2015

DreamWalker Story [03]: Moje dziwne coming outy


Miałem sporo coming outów. I tych dramatycznych, i tych zabawnych.

Dziś opowiem Ci, jak dowiedziała się o mojej homoseksualności moja matka, zakochana we mnie koleżanka i... chłopaki z trzech wiosek. Oj, działo się, działo :)

Było to gdzieś w okolicach moich 18. urodzin.

Pewnego wieczoru napisałem dość dramatyczny list i zostawiłem go na stole. Pamiętam, jak wyszła z łazienki, susząc swoje rude włosy - nie podejrzewając, że za moment zostanie uświadomiona.

Minuty ciągnęły się jak godziny - w ciszy, w milczeniu, w przerażeniu.

- Nie martw się - oznajmiła, pojawiwszy się w progu drzwi mojego pokoju. - Wyleczymy cię z bycia dziewczynką.

Aha.

- Ale ojciec nie może się dowiedzieć - dodała.

Temat mojej homoseksualności szybko stał się tabu.

Dyskusje o gejach toczące się w mediach były komentowane wymownym milczeniem. Koledzy, którzy mnie odwiedzali, byli chłodni kwitowani krzywym grymasem twarzy.

Jedna scena jednak zapadła mi wyjątkowo w pamięć.

Było to już na studiach, na 3 roku. Prawie dwunasta w nocy. Wracałem od swojego ówczesnego chłopaka i jedyne, czego wtedy chciałem, to położyć się spać. Nazajutrz musiałem wstać wcześnie.

Pukania zdawał się nikt nie słyszeć. Pukałem więc dalej. I głośniej. I dzwoniłem. Raz po raz. Obudziłem chyba pół bloku. Ale ona nie chciała wpuścić mnie do domu.

Własna matka nie chciała mnie wpuścić do domu...

Gdy w końcu po 40 minutach walenia do drzwi uległa, udawała głupią. Że nic nie słyszała. Powiedziałem jej wtedy wyraźnie:

- Zrób to raz jeszcze, a wejdę z policją.

Czysty, nieskażony empatią strumień nienawiści lał się bodaj ponad 5 lat od tamtego listu. Groźby, insynuacje, brednie, chore domysły jawiące się potem jako nieusunięta historia mało dyskretnych wyszukiwań w Google.

Dowiedziałem się o sobie wielu ciekawych rzeczy. Że być może jestem pedofilem, że mógł mi to przekazać ojciec, że jestem seksoholikiem i na pewno mam już HIV-a.

Wiecie - gdyby te rzeczy były mi zarzucone prosto w twarz, byłoby inaczej.

Można by to wyśmiać, prychnąć jej śliną prosto w skrzywioną twarz.

Ale nie.

To było przemycane podprogowo.

W spojrzeniach, gestach, pytaniach. Prześlizgiwał się ten chory jad zakłamany między wierszami pozornie banalnych dialogów.

- Już ja wiem, co wy tam będziecie robić... - syczała, krojąc kiełbasę nożem, którego nie powstydziłby się sam Gordon Ramsay.

Minęło wiele pełni księżyca, nim doszło do ostatecznej konfrontacji.

Pewnego dnia plunęła w moją stroną o raz za dużo.

Złapałem ją w łazience, przydusiłem ją do ściany i, patrząc prosto w jej przerażone oczy, powiedziałem:

- Albo masz odwagę powiedzieć mi teraz wprost, co mi konkretnie zarzucasz. Albo zamknij ryj na zawsze.

I wiecie co?

Zamknęła się na zawsze.

Po kilku latach przemyciła tylko między wierszami inną treść.

Że się ze wszystkim pogodziła.

***

Pamiętam minę... miny (?) Marty - mojej koleżanki - której powiedziałem o sobie pewnego dnia przy lampce wina.

Zabawne, że padło akurat na nią. Wiedziałem, że podkochiwała się we mnie od pierwszej klasy. Nie ukrywała swojej sympatii do mnie.

Przez jej twarz w tamtej nanosekundzie przewędrowała cała parada skrajnych, silnych emocji. Zdziwienie, przerażenie, rozczarowanie, zachwyt. Wszytko.

Z tego miejsca dziękuję jej za to, że przyjęła to wszystko z wielką klasą. Że zachowała się dojrzale i nie zrobiła z tego szkolnej sensacji.

***

Pamiętam tamte Andrzejki u mojego dobrego przyjaciela Pawła.

Tłum obcych mi ludzi, alkohol, niezdrowe żarcie i w tym wszystkim ja. Zaangażowany całym sercem w rozbawianie publiczności.

W którymś momencie znalazłem się na balkonie, gdzie dwie dziewczyny paliły fajki.

Druga dziewczyna - Anka - wspomniała o tym, że niebawem wyjeżdża do Holandii. Dorzuciłem, że tam jadą wszyscy geje.

- Masz coś do gejów? - burknęła.

- Nie. sam jestem gejem.

Dziewczyny zarechotały. Przypadliśmy sobie do gustu.

Niebawem - jak to na imprezie studenckiej - zabrakło alkoholu. Zadanie uzupełnienia zapasów wzięliśmy na siebie my: ja i Anka.

Szliśmy, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Wiecie, klasyczne "ja w brecht, ona w brecht i się brechtamy". I mówię nagle:

- Widzisz tę wieżę? - wskazałem na jedną z wież, która niegdyś, jakieś 500 lat temu, była jedną z kilku bram wjazdowych do miasta. - Mój ojciec ją remontował - dodałem z dumą, że to właśnie on przyczynił się do upiększenia naszego miasteczka.

- Wiem, przy niej pracował mój brat, Łukasz - dodała.

I nagle mnie pogięło. Bo przy tynkowaniu tej wieży pracował tylko jeden Łukasz.

MÓJ BRAT.

Okazało się, że Anka to moja... ciocia.

Długo tłumaczyć, jak to możliwe. Moja rodzina jest pokręcona, jak losy bohaterów Mody na Sukces.

Dalszych implikacji tego zdarzenia nie muszę chyba wyjaśniać. Dziś wie o mnie już chyba cała rodzina.

Tylko tematu nie ma. Tajemnica poliszynela.

***

Wyjawić prawdę o swym gejostwie przed jedną osobą - to dla lamerów. A gdyby tak wyjawić ją przed kilkunastoma osobami jednocześnie?

To był jeden z tych przecudownych sierpniowych dni - długi i upalny. Jechałem autobusem do swojego ówczesnego chłopaka - Tymka.

Na wieś.

Taką wieś prawdziwą do szpiku kości, gdzie - jak pisał poeta - żuczek na słonku łapki sobie grzeje, a krówki ryczą, porykują, dobrze im się dzieje.

O Tymku wiedział każdy. Pasał krowy, doił je, uprawiał warzywa. I obciągał facetom.

Los skazał go na bytowanie w tej średniowiecznej norze.

A wierzcie mi- była to wieś tak zabita dechami, tak zapadła, że nie ma jej nawet na Google Maps. Zasłużyła sobie tylko na jednowierszową wzmiankę w Wikipedii. Która sugerowała, że to nawet nie wieś, ale... przyczułek? Przysiółek?

Jeden grzyb.

Autokar - klasyczny PKS-owski traktor - zostawiając za sobą pasmo śrubek, pasków i blach, jeździł od wsi do wsi, zbierając i wyrzucając po drodze całe pęki spoconych, kłaniających się kierowcy w pas wieśniaków.

I gdy na bajecznym, sielskim horyzoncie zaczęła jawić się wieś mojego lubego, nagle zabrzęczał mój telefon. Dzwonił Tymek:

- Ta głupia Aśka wygadała wszystkim, że będziesz - nawijał szybciej niż Eminem, szeptem, jak powstaniec w przeddzień wybuchu rewolucji. - Nie wyjdę po ciebie. Wyjdź z autobusu, nie oglądaj się na nikogo i idź prosto do mnie.

I rozłączył się.

Myślę sobie: WTF???

Nieopodal miejsca, w którym zwyczajowo zatrzymywał się autobus, znajdowała się taka kapliczka w wersji mini + placyk, na którym rozstawionych było kilkanaście ław z drewna.

Patrzę - wszystkie zajęte. Jak podczas mszy. Tyle że wszyscy zwróceni w stronę parkingu.

Siedzą jacyś wiejscy skejci i dziewczyny umalowane szminami tak, jakby przyjmowały barwy wojenne. Gdy zobaczyli, że autobus nadjeżdża, jedno drugiemu zaczęło dawać znaki - szarpać się, pokazywać palcami.

Lekko się spiąłem, ale nic. Mówię sobie: zachowuj się naturalnie.

Drzwi autobusu otwarły się z charakterystyczny sykiem, a ja - wyobrażając sobie siebie jako gwiazdę - założyłem przeciwsłoneczne okulary i ruszyłem po schodkach.

JEB! - wyrżnąłem łbem we framugę i z bólu aż zrobiło mi się ciemno przed oczami.

Gdy świat zewnętrzny zaczął do mnie z powrotem docierać - zorientowałem się, że patrzy na mnie kilkanaście par zdumionych oczu.

Panowała cisza, jak obornikiem zasiał.

Przełknąłem ślinę i ruszyłem spokojnym krokiem w stronę domu Tymka.

Zauważyłem, że czaił się on za winklem. Szybko złapał mnie po ramię i wciągnął za róg.

- Oni tu wszyscy przyszli z sąsiednich wioch, żeby cię zobaczyć. Aśka kretynka wygadała, że pedał z miasta przyjeżdża.

- Nie wierzę - odparłem od razu. - To jakiś absurd!

Wyjrzałem za róg. Wszyscy podnieśli dupy i zaczęli się rozchodzić...

- Mówiłem ci... - wyszeptał Tymek.

Cóż... mogłem się cieszyć, że nie rozpalili stosu!

Tak grupowego coming outu nie miałem nigdy. A Ty, Drogi Czytelniku? :)

28 komentarzy:

  1. To przykre, czytać o tym co nasi najbliżsi potrafią nam zrobić, czy też zarzucać. Czasem to chyba prawda, że z rodziną wychodzi się najlepiej tylko na zdjęciu.

    W sumie to niesamowite. Między nami nie ma aż tak dużej różnicy wieku, ale muszę przyznać, iż mój coming był zgoła inny w porównaniu do twojego, był lżejszy. Owszem okupiony pewnym kilkumiesięcznym (letnim) milczeniem na ten temat, a nawet wizytą u psychologa ( który i tak sam powiedział, że ze mną jest wszystko w 100% w porządku tylko rodzice są raczej nieco hmm tępawi), ale raczej był on przepełniony niepewnością, czy niedopowiedzeniem niż nienawiścią – przykre to co zrobiłeś w pewnej sytuacji.

    Ba, nawet moja babcia przyjęła wszystko z większym spokojem, choć to wynika raczej z jej charakteru i zawodu (były pedagog z którym za młodu mogłem właściwie pogadać o wszystkim, żaden ,,moher,,)

    Mimo wszystko w Polsce powoli się zmienia – koledzy z mojego pierwszego kierunku bez wielkich emocji przyjęli informacje o mnie(faceci hetero na dodatek), może częściej dogryzaliśmy sobie nawzajem ,ale i tak wszystko szło jak dawniej. :). Pozostaje tylko odbębnić mój obecny kierunek, choć i tam też są osoby które o mnie wiedzą.

    Jeżeli mogę zapytać? Jak zareagował ojciec i brat na twoje wyznanie (wiedzą?). Co ciekawe u mnie to ojciec szybciej zrozumiał to co miał zrozumieć. Przyznam, że choć powoli w moim życiu chyba wszystko wychodzi na prostą, to nie wiem czy przedstawić moim rodzicom chłopaka – mimo, że jakoś do nich chyba dociera to, że bardzo często go odwiedzam i nocuje u niego.

    A twój wypad na wieś to czysty surrealizm dla mnie! W pewnym sensie przygoda, chociaż ty wtedy pewnie nie byłeś taki rozbawiony, jak może jesteś dziś?

    Papillon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moim ojcem rozmowy nigdy wprost nie było. Ale głupi nie jest. Po prostu w pewnym momencie przestał pytać o dziewczyny. I tyle. Ale nie mam mu tego za złe. Jest najlepszym ojcem, jakiego mogłem sobie wymyślić.

      Brat zdaje się wie, ale nie ma tematu. Ot, tyle. W sumie to mi odpowiada.

      Co do epizodu wiejskiego - no muszę przyznać, że było ciekawie. Nie czułem się jakoś specjalnie zagrożony, ale teraz tak sobie myślę, że mogłem mieć powody do strachu :)

      Usuń
  2. Aj przepraszam ,chyba coś źle przeczytałem. Nie wiem czy masz brata, ale z poprzednich wpisów chyba zrozumiałem,że masz rodzeństwo.

    Papillon

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie takiego zachowania matki się obawiam w moim przypadku. Przykre jest to, że najbliższa osoba nie wspiera cię mając świadomość tego jak ciężko było się zebrać na ten jeden krok. :\
    A te historie to dobry materiał na film ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest przykre, ale ostatecznie masz wybór - czy takie doświadczenie zmieni Cię w gorszego czy w lepszego człowieka. Mnie zmieniło w lepszego. Ale to będzie temat na jeden z następnych wpisów.

      A co do filmu - cóż, może kiedyś się doczekamy :)

      Usuń
  4. Co studiowales?

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogi DreamWalkerze!

    Super, że jesteś.
    Nie wierzyłem, że tak szybko po przeczytaniu Twojego postu dokonam swojego coming outu.
    Powiedziałem o sobie 6 bliskim mi osobom i każda zareagowała mega pozytywnie, więc to chyba w dużej mierze zależy jakimi ludźmi się otaczamy.

    Niestety okoliczoność ujawnienia była mega smutna, bo właśnie w poniedziałek mój ukochany facet oznajmił mi, że się zakochał w innym ;(
    i czułem, że muszę podzielić sie tym z najbliższymi, a już nie byłem w stanie ich dalej oszukiwać.
    Kocham go bardzo i wiem, że do mnie wróci, bo zaczyna budować ten nowy związek na kłamstwach, a ja będę czekał na niego tylko czy będę potrafił mu wybaczyć?
    Wiem jedno dzięki Twojemu postowi dostałem siły powiedzieć o sobie
    i dzięki najbliższym łatwiej mi będzie to znieść.
    No i jeszcze jedno, jesteś mega mądrym facetem :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję i cieszę się, że otaczają Cię inteligentni ludzie, którzy przyjęli Twoją inność ze zrozumieniem.

      Co do Twojego faceta - oczywiście trzymam kciuki, daj mu się zakochać i rozczarować, a wybaczać nie będziesz mu musiał, gdy zrozumiesz, że nie było krzywdy.

      Nie jestem mega mądry. Popełniam takie same błędy, jak większość - dla pewności parę razy każdy :) Po prostu poświęcam więcej czasu na przemyślenia :)

      Łączę pozdrowienia!

      Usuń
    2. Uważasz ze można sobie zrobić przerwę od związku żeby pokorzystać sobie z kogoś innego ? O.o

      "a wybaczać nie będziesz mu musiał, gdy zrozumiesz, że nie było krzywdy."

      Tak ode mnie dla Anonimowego ¡ olej go ! Odszedł raz zrobi to i drugi wiec żeby nie cierpieć pogodź się z jego odejściem, może to zająć rok, dwa ale do takich osób się nie wraca :) zdradę można jeszcze jakos wybaczyć ale nie ze ktoś zakłada nowy związek na chwile a później Wraca na stare śmieci ....
      To tak jakbyś zwymiotował i później to zjadł...
      bez sensu i jest tak samo obrzydliwe...

      ~Dominik

      (Mam nadzieje ze DW to opublikuje)

      Usuń
    3. "Uważasz ze można sobie zrobić przerwę od związku żeby pokorzystać sobie z kogoś innego ? O.o"

      To pytanie do mnie?

      Jeśli tak, to uważam, że i tak, i nie. Po prostu takie rzeczy się dzieją.

      Nie zgodzę się, że jeśli ktoś zakocha się w kimś innym, to nigdy nie wróci i nie ma sensu o niego walczyć. Zakochanie to tylko chwila haju, a potem wraca rzeczywistość. Znam przypadki, że ludzie po zakochaniu się w kimś innym wracali do siebie i potrafili ze sobą żyć. To kwestia dojrzałości i zrozumienia także, że miłość to nie zakochanie. To coś znacznie więcej.

      Ale wiele zależy od konkretnej sytuacji, więc nie raczej trudno generalizować.

      Usuń
    4. Wiec jeśli tak to jestem niedojrzały.

      ~Dominik

      Usuń
    5. Nie bądź dla siebie zbyt surowy. Po prostu analizujemy myśli :)

      Usuń
    6. Przypuszczalnie każda sytuacja jest inna. Nawet na pewno, bo skoro nie ma dwu identycznych osób, to i nie może być dwu identycznych relacji. Więc zamiast próby teoretyzowania:
      Zostawiłem niedawno swojego chłopaka. Po raz trzeci. A może czwarty. Jest mi bardzo przykro. Odsuwam od siebie myśl o jego łzach. Znowu. Boli. Mnie też. Ale co z tego? Jemu? Mnie?
      I gdybyście się zastanawiali - nie, on niczym nie zawinił.

      Usuń
  6. Jestem biseksualny. Mieszkam w strasznie małej wsi, w której jest jeden gej otwarcie mówiący o swojej orientacji. Jest to sensacja na całą wioskę, więc nie dziwię się reakcji tych osób z wsi Tymka. Wiejska mentalność? Nie wiem, ale coś w tym musi być skoro zwykły człowiek reaguje tak na zwykłego człowieka.

    O mojej orientacji nie chciałem nikomu mówić, bo po prostu bałem się reakcji innych. Stało się tak, że poznałem niesamowitego chłopaka i chciałem to zostawić dla siebie. Nie chciałem, aby moi najbliżsi o tym się dowiedzieli, więc to ukrywałem.

    Niestety stało się inaczej (jednak patrząc z perspektywy czasu cieszę się, że tak się stało, w sumie paradoks). Wróciłem pewnego dnia ze szkoły, matka dawała mi jakieś niewybredne komentarze nt. tego czy czasem nie mam jakiegoś kolegi (w sensie wiadomym) itp. Trochę wkurzony powiedziałem do niej, że ma powiedzieć o co jej chodzi albo siedzieć cicho. Stwierdziła tylko, że porozmawiamy jak będziemy sami w domu i nie chcę tego omawiać przy wszystkich, szczególnie przy mojej młodszej siostrze (11 lat). No ok... Następnego dnia okazało się, że nie wylogowałem się z facebooka (ta zdradziecka technologia...), matka przejrzała wiadomości i w taki sposób dowiedziała się o mnie i moim chłopaku, stwierdziła tylko, że co ludzie powiedzą. Odpowiedziałem tylko, że nie muszą wiedzieć i z matką ten temat się skończył.

    Postanowiłem pójść za ciosem i powiedzieć o mojej orientacji oraz o tym, że mam chłopaka mojemu tacie. Bałem się strasznie. bo słyszałem o wielu przypadkach. że matki reagują łagodnie na takie informacje a ojcowie nie potrafią tego zaakceptować. Jednak mimo tych obaw powiedziałem o tym mojemu tacie. Zdziwiony byłem, gdy stwierdził , że nic się nie dzieję i ważne jest dla niego tylko to abym był szczęśliwy. Zapytał również o mój stosunek do dziewczyn, wyjaśniłem o co chodzi w tych orientacjach, bo wyglądało tak jakby nie wiedział i stwierdził, że ok, jestem jego synem i nic tego nie zmieni.

    W sumie oprócz rodziców, wiedzą jeszcze dwie kuzynki, traktuję je niemal jak siostry i one zawsze mnie wspierają, więc nie miałem obaw, abym im powiedzieć. Jednak przed samym zdarzeniem powiedzenia o tym miałem pewne obawy, ale były one niesłuszne. Nawet już poznały mojego chłopaka, polubili się i jest wszystko ok.

    Wyszło trochę długo :)

    /Łukasz

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta mieszanka matki i Tymka jest zabójcza. Popłakałem się. Najpierw ze współczucia, potem z uciechy :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. aż dziwna że ci nie najebali tylko obserwowali jak jakiś dziwny okaz w muzeum sztuki nowowczesnej. ja mieszkam na wsi i czują te ich nienawiść w najbliższym mieście lepiej nie jest ale ,,srum na to'' jak to mówi moja koleżanka. Ludzie obgadują, baruja , smieją sie ale to tylo daje mi siłe bo wiem że jestem od nich lepszy cóż przywykłem i lubie ich teraz prowokować np. strojem bo co oni mi mogą . nie uważam aie za ,,problem'' i paradoksalnie moja najlepsza koleżanką jest osoba która przed moim coming-out em wyzywała mnie od pedałów :D

    OdpowiedzUsuń
  9. :)
    hmm ... zabawne i dramatyczne historie. Ale cóż życie.
    Moja rodzina czy wie ?-oficjalnie nic nie powiedziałem, ale gdy przy którejś okazji Mama stwierdziła, że po dwóch moich braciach którzy mają dzieci niedługo pewnie przyjdzie czas na mnie-odparłem że nie! Ja dzieci mieć nie będę!>
    W sumie nie wiem dlaczego oto pytała bo wydaje mi się że się domyśla..
    W domu rodzinnym nie mieszkam już 6 lat (mam29) ostatnio odwiedziła mnie siostra z chłopakiem (młodsza o 8 lat) było miło i w ogóle i nagle spojrzała na moją półkę z książkami i zdjęciami i mówiła z zachwytem jakie sa tam zdjęcia pominęła tylko te które zapomniałem ukryć moje i mojego faceta ;)
    A moje takie otwarte przyznanie się do tego kim jestem było na spotkaniu w barze z dwiema koleżankami z pracy, a jedna była z mężem.
    40 letnia koleżanka z którą zawsze miałem dobry kontakt i temat do rozmów nagle zapytała się mnie
    _Oskar jesteś gejem ?
    Gdy w końcu się przyznałem ona powiedziała "po co to ukrywałeś czy coś się między nami zmieniło ?" nic się nie zmieniło, a może w sumie tak bo poznała mojego faceta i bywałą często u ans w domu.
    Moim marzeniem jest by powiedzieć swojemu rodzeństwu i mamie.
    Chciał bym aby moja mama mogła mnie odwiedzić w moim domu gdzie mieszkam z moim chłopakiem(nie mieszkam w Polsce).
    Dlaczego jej o tym nie powiedziałem, chyba się wstydzę tego tematu.
    Pamiętam też jak kiedyś podczas oglądania TV m, akurat był film o tej tematyce powiedziała że to dla niej dziwne-jakoś mi to w głowie utkwiło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z matką mam całkiem podobnie, a ojciec od kiedy mu powiedziałem jak przychodzę do domu z koleżanką, to zawsze pyta, czy to moja dziewczyna... ma nadzieję xd. Ale mam trzy wspierające mnie siostry.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dream mogłeś z tamtą dziewczyną zakochamą w tobie coś zadziałać. Jeśli była fajna to czemu nie? Tymbardziej, że to był młody licealny wiek;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zdziałałem - pomalowałem jej paznokcie, zrobiłem zielone smoothie i plotkowaliśmy do rana o chłopakach z One Direction.

      Hah, żartuję. Wtedy chłopaki z One Direction jeszcze skakali u ojca z jajko na jajko ;)

      Mam wrażenie, że ktoś mnie tutaj od jakiegoś czasu próbuje "nawrócić". Równie dobrze można próbować mnie przekonać, że gotowany groszek z marchewką jest smaczny ;)

      Usuń
  12. Ja tam lubię groszek z marchewką :P
    A co jest złego w nawrcaniu? Hehe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jest złego w "nawracaniu" geja na bycie hetero? Mam wymienić alfabetycznie czy chronologicznie?

      Serio, ktoś musi bardzo, ale to bardzo nie kumać, czym jest orientacja seksualna i jakie jest jej podłoże (genetyczne / hormonalne), żeby "nawracać" gejów na "właściwą drogę".

      Ja wiem, że to Ty, Panie Bi - nie akceptujesz siebie, swojej fascynacji mężczyznami. I to jest Twoja sprawa. Możesz próbować siebie zmieniać do końca życia, jak uważasz.

      Ale proszę - nie przerzucaj tego na innych. Bo to jest nie tylko nieskuteczne, ale po prostu też nieco irytujące.

      I bez urazy - bo na pewno jesteś fajnym gościem i masz dobre intencje. Po prostu kijem Wisły nie zawrócisz. I nie ma powodu, by to robić.

      Usuń
  13. Przepraszam autorze. Też jestes fajnym gościem. I dzięki za uświadomienie mnie. Kilka razy napisałem tu jakiś komentarz acz kolwiek nie wszystkie. Rzecz jasna wiem juz o co chodzi. Życzę dalszej kreacji siebie. Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie uraziłeś mnie. Ale może wejrzałeś głębiej w siebie.

      Życzę Ci, byś - jeśli swojej seksualności nie akceptujesz - to ją zaakceptował. Bo jest dobra - bez względu na to, do jakiej płci Twój pociąg seksualny jest adresowany :)

      Łączę pozdrowienia :)

      Usuń
  14. Nie wiem dlaczego jest to tak trudne. Mam nadzieję, że lektura tego bloga coś rozjaśni. Dziękuję za życzliwość ;/

    OdpowiedzUsuń
  15. Od niedawna czytam twojego bloga, jest świetny! Ale nie znalazłem zbyt wielu wpisów o coming oucie (oprócz tego oczywiście), a to przecież ważny temat. Szczególnie, jeśli chodzi o takie codzienne ujawnianie się. Jeśli nie znalazłem, bo źle szukałem, to przepraszam! :)

    Ja odczuwam ogromny, bardzo silny strach przed tym, żeby komuś o sobie powiedzieć. I to mimo tego, że prawie cała rodzina wie, większość znajomych na których mi zależy, i prawdopodobnie też wiele innych osób. Sporo osób dowiedziało się od moich bliższych znajomych, za moim cichym przyzwoleniem. Albo poznałem ich przez mojego partnera, więc od początku oczywiste było, że jesteśmy razem. Ale to nie są jednak najlepsze sposoby.

    Na przykład jestem teraz w takiej sytuacji. Mój partner wyprowadził się do USA, wzięliśmy ślub. Niedługo sam tam wyjeżdżam. Muszę więc zrezygnować z pracy, to w tej chwili praca na część etatu, więc w praktyce żaden problem. Ale obawiam się pytań.

    Gdybym był hetero powiedziałbym, że rezygnuję bo żona/dziewczyna wyjechała do USA i chcę do niej dołączyć. Być może szef z ciekawości zadał by kilka pytań. To bym odpowiedział. Może o nic by nie pytał. Takie sytuacje są na pewno dość częste.

    Ale nie żona, a mąż, i tutaj mam problem, bo boję się tych pytań i tej ciekawości. Mogę powiedzieć po prostu, że rezygnuję z pracy z końcem miesiąca. Ok. Może nie będzie pytań, a jak będą? A czemu? Bo wyjeżdżam do innego kraju. A jakiego? Do USA. O, do USA, to bardzo ciekawe (wiadomo, że to nie unia europejska, nie mogę sobie tak po prostu wyjechać i tam mieszkać). Do męża. Do męża? Mieszkam za granicą, nie spodziewam się nienawiści czy czegoś takiego. Ale jednak spodziewam się niezrozumienia, niedopowiedzeń, sama, nawet czysto teoretyczna konieczność potwierdzenia "tak jestem gejem" wywołuje we mnie jakiś taki lęk, nie wiem, czy przed oceną, czy przed komentarzami, czy, że informacja się rozniesie. Czy że ktoś mnie źle zrozumie, cokolwiek miało by to znaczyć. Pytania/odpowiedzi w stylu "Ale, do męża?", "Ale jak to, jesteś gejem?". Podobnie miałem gdy chciałem powiedzieć znajomym, którzy mieli mnie zamiar odwiedzić. Chciałem im powiedzieć o swoim chłopaku, bo była duża szansa, że go poznają. Przemogłem się, ale wyszło... dziwacznie.

    Z drugiej strony nie chcę kłamać czy wymyślać zmyślonych powodów. Raz, że nie widzę powodu żeby tak robić, a dwa, że nie lubię i nie umiem zmyślać, w takich sytuacjach wręcz czuję jak mi nos rośnie i na czole pojawia się informacja, że zmyślam :D

    Fajnie było by poczytać więcej o takich właśnie codziennych sytuacjach i może jakieś przemyślenia jak sobie z nimi radzić. Jak Ty sobie z nimi radzisz i inni których znasz?

    Pozdrawiam i dzięki za bloga :D

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca