Taką oto przyjemną wizję próbuje nam sprzedać Kościół - miejsce, gdzie wg. statystyk rodzi się ogromna ilość chorób psychicznych (wielu pacjentów psychiatrów to zagorzali wierni). Nic dziwnego - cała pseudonauka, zwana teologią, składa się mało, że z piramidalnych, piętrzących się bzdur, ale również z bzdur wzajemnie się wykluczających, sprzecznych i nielogicznych. Kiedyś to się sprawdzało. Ksiądz na ambonie powiedział, że jak idzie burza, to trzeba wystawić dupę przez okno, żeby odstraszyć pioruny. I cała wiocha wisiała potem z odbytami na zewnątrz, gdy tylko ściemniło się za oknem. To nie żart, poczytaj o tym. Ciemnogrodem można było dowolnie manipulować. Gdyby ksiądz powiedział im, że mają jeść gówno - pewnie w książce kucharskiej ze staropolskimi przepisami znaleźlibyśmy dzisiaj klopsiki z kupy marynowane w sosie własnym.
Dziś, w erze, gdy na większość pytań egzystencjonalnych ludzkości odpowiada wujek Google, ludzie są bardziej oczytani, oświeceni i inteligentni. Przeciętny człowiek żyjący w XVIII wieku pochłaniał taką ilość informacji, ile dziś mieści się w jednym wydaniu codziennej gazety. W porównaniu z naszymi przodkami jesteśmy megainteligentnymi superistotami. 90% naukowców, inżynierów i wylazaców, jacy kiedykolwiek istnieli w historii ludzkości, żyje dziś.
Oznacza to, że Kościół traci wpływy. Kiedyś, jak ktoś zachorował, modlił się do złotych ołtarzy, bo nic innego mu nie pozostawało. Dziś rolę religii przejmuje nauka. Modlimy się do koncernów farmaceutycznych, żeby znalazły lekarstwo na HIV czy raka. Nie pokładamy już nadziei w Bogu. I całe kurwa szczęście! Oto bowiem z błagających o życie ofiar i baranków bożych zmieniamy się w kierujące własnym życiem istoty. Sami możemy się wyleczyć, zważywszy, że miłosierny Bóg jakoś skąpi nam cudownych ozdrowień.
Powracając jednak na tematy gejowskie - osobiście cieszę się, że Kościół dyskryminuje Gejów. Dziś bowiem, w kontekście pedofilskich skandali skrzętnie tuszowanych przez Watykan, w kontekście 35 tysięcy zgwałconych i bitych przez księży w Irlandii dzieci, w kontekście wypraw krzyżowych i masowych mordów Indian, gdzie z hasłem "Bóg tak chce" na ustach nabijano na pal kobiety w ciąży a małe dzieci były rozszarpywane przez wściekłe psy, wyklęcie przez Kościół to pozytywne wyróżenie.
Nie chcę mieć z tą chorą, zdegenerowaną instytucją nic wspólnego. 2000 lat morderstw, paleń na stosie i ja kurwa, z uśmiechem na ustach, mam tam zadylać co niedzielę i błagać o przebaczenie. Ja mam bładać o przebaczenie, czujesz? A nie np. Jan Paweł II, który beatyfikował Jose de Anchieta - gościa, który mordował setki Indian i twierdził, że "Miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje". To se kurwa Kosciół auorytet znalazł, co nie? Chrześcijaństwo religią miłości - brzmi to jak niesmaczny żart.
Bardzo się cieszę, że Kościół ma mnie w dupie. Jeszcze 300 lat temu, za to, kim jestem, w imię miłosiernego Boga puściliby mnie z dymem. Dziś ograniczyli się tylko do mdłej tolerancji na pograniczu ich własnej wytrzymałości. Dziękuję bardzo. Kościół pozwolił nam się przytulać, ale nici z dymania. A jeśli chcesz się kochać z facetem - won z domu Pana.
Niektórzy nawet powołują się na Biblię, w której na Sodomę i Gomorę Bóg zrzucuł meteoryt, bo robili tam nieczyste rzeczy. Może i bym się przejął, gdyby nie fakt, że w Biblii, prócz tego, jest też napisane, że ktokolwiek wydymał woła, to trzeba go ukamienować - razem z tym wołem, którego mięsa potem jeść nie wolno. A za pracę w niedzielę, trzeba karać śmiercią. I za rozpalanie ognia w domu w sobotę też. Za wszystko trzeba karać śmiercią. Taka starożytna wersja Kononowicza.
Ba! Tam jest nawet napisane, że noszenie długich włosów przez faceta, jest dla niego hańbą! Ciekawe, co powiedziałby Jezus, którzy prezcież miał włosy jak panna, gdyby to przeczytał.
Bóg, w którego ja wierzę, jest zdeczka inteligentniejszy, niż ten, którego wizerunek propaguje Kościół. Ich Bóg jest małym, rozkapryszonym bachorem, mściwym, surowym i domagającym się ofiar z ludzi. Myślę, że tylko naprawdę zjebany człowiek mógłby pomyśleć, że tak w istocie mogłoby być. Jest to równie głupie, jak wiara, że świat opiera się na 4 penisach ptaków dodo.
Wychodzenie poza Matrix Kościoła
To, w co wierzą w Kościele, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To ich własne haluny, oparte o stek bzdur napisanych przez nieuków 2000 lat temu. Wierz mi, nic sie nie stanie, gdy olejesz Kościół. Traktuj tę instytucję w kategorii żywej szopki, mentalnego skansenu, gdzie ludzie co tydzień odwalają zrytualizowane przedstawienie. Robią to nie z miłości do Boga, ale ze strachu, że pójdą do piekła, więc miej dla nich litość i wyrozumiałość.
Zrozum też, że nie musisz mieć ich akceptacji i pozwolenia na cokolwiek. Przedstawiciele Kościoła to generalnie starcy, którym nogi trupem już śmierdzą i lada moment odwiedzą Pana w jego Królestwie. Nie trzeba się nimi przejmować, tym bardziej, że większość zagorzałych homofobów wg. statystyk nie zna ani jednego Geja. Czyli po prostu mają zestaw przekonań dotyczących osób, których nie spotkali (lub sobie tego po prostu nie uświadamiają). Przypomina mi to bajdy o smokach, które krążyły w średniowieczu - wszyscy wszystko o nich wiedzieli, ale nikt ich nie widział.
Dla świętego spokoju nie chodź też na msze - no chyba, że lubisz, jak Ci piorą mózg. Nie ma żadnego racjonalengo powodu, dla którego masz klęczeć na zimnej posadzce w niedzielę rano i bić się w pierś, jęcząc "Moja wina, moja wina..." Żadna kurwa Twoja wina. Oni dobrze wiedzą, że jak komuś wkręcą poczucie winy, to ten ktoś jest bardzie uległy i dlatego zaraz po tej kwestii przelecą się po kościele z tacą, żebyś rzucając dyszkę złagodził swój konflikt wewnętrzny. Sprytne, co nie?
Nie musisz nic robić, by sobie zasłużyć na "wieczne zbawienie". Wiara w Boga czy w cokolwiek innego nie ma nic wspólnego z aktywnością fizyczną, czyli chodzenem, klękaniem, całowaniem Jezusków na krzyżach, żarciem opłatków itd.
Odradzam Ci też bycie antyklerykałem. Warto dla zdrowia obśmiać Kościół (jak ja), ale bycie jego zagorzałym przeciwnikiem sprawi, że również Ty będziesz fanatykiem, który święcie oburza się na wieść o poczynaniach bogobojnych dziadków na złotych tronach. To nie ma sensu. Antyklerykał nie istnieje bez kleru. To symbioza - jeśli kler zginie, ktoś będzie musiał straić swoją tożsamość. Mógłbyś się zmienić w kogoś na kształt byłego Solidarnościowca - który pomimo braku najeźdzcy czy okupanta, na siłę wyszukuje wrogich sił, objawów działania demonów i robi strajki co rusz.
Pewnie to, co dziś napisałem, dla wielu bedzie "oczywistą oczywistością", niemniej tego posta kieruję do tych Gejów, którzy nie do końca zaakceptowali siebie, którzy kochając się z facetem mają jakieś poczucia winy itd. - w nadziei, że wyciągną z tego tekstu coś dla siebie. Kochaj się, rób co chcesz, bo Bóg generalnie i tak ma to pewnie gdzieś :)
eno Kuba tos teraz walnal w sedno sam bym nie umial tak pieknie tego opisac napewno cos wyciagne z tego bloga dzieki!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. Jak mnie poniesie to walnę jeszcze kilka postów o Kościele - czas chyba, byśmy przestali sądzić, że Kościół ma cokolwiek wspólnego z Bogiem czy rozwojem duchowym. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJako wierzący gej stanę w obronie Biblii i Chrześcijaństwa... po prostu Biblię trzeba prawidłowo interpretować, posiadać wiedzę o świecie, kiedy ją spisywano, oraz wiedzę o świecie współczesnym.
OdpowiedzUsuńNiestety Kościół coraz bardziej oddala się od pierwotnego Chrześcijaństwa... interpretuje Biblię tak jak mu pasuje... wyrywa fragmenty z kontekstu... (a do tego mówi, że to inni tak robią, a nie on sam). No i bardzo lubi kasę i władzę :P
Co ciekawe, inni Chrześcijanie, np. świadkowie Jehowy dopuszczają np. środki antykoncepcyjne, bo nie widzą sprzeczności tego oraz wiary.
Tak samo niektórzy nie widzą grzechu w związkach homo (bo niektórzy potępiąją te związki tylko dlatego, bo Jezus odwiedził i pobłogosławił parę hetero (a nie homo)... ech, gdzie tu logika?).
No ale cóż... Oczywiście zdarzają się porządni księża katoliccy, ale są to wyjątki. Niestety cała reszta psuje wizerunek Kościoła Katolickiego.
Na koniec tylko dodam, że inteligentna wiara nie musi się kłócić z orientacją. Wystarczy nie wierzyć ślepo jak stada moherowych owieczek ;)
Wszechmogącego Boga raczej chyba nie za bardzo interesuje, gdzie wsadzasz ptaka. Ma poważniejsze sprawy.
OdpowiedzUsuńłukasz
Witam.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd u Ciebie tyle nienawiści do Symbolu kultu Chrześcijan? Czyzby nie został zeslany Ci ten jedyny wymodlony? Uważam, że przesadzasz w cietej krytyce KK (czyt. Kosciół Katolicki), choc masz w 100% racji :). Ja nie mam zamiaru bronić KK, bo zapewne bedę smażyć sie w piekle za moje zbliżenie się do Boga poprzez dogłebną weryfikacje kilku jego sług.
Tutaj przypomniala mi się historia charakteryzujaca myslenie wyznawców KK: otóż w pewnej miejscowości ksiądz spółkujac z pewnym facetem został nakryty przez pania koscielna, która doznała szoku na ten (jak dla mnie powszedni) widok. Ale najgorsze w oczach katolików w ym zdarzeniu było ze to KSIĄDZ BYŁ POSUWANY. Zapewne ludziska okazali by wieksze zrozumienie gdyby to ksiadz dawał "rozgrzeszenie" w ten nietypowy sposób np. swoim berłem :). Oczywiscie dla zatuszowania sprawy ksiedza przeniesli...
Odniosę sie jeszcze do Lolka: świadkowie Jehowy również nie akceptują gejow... jedyny plus ze są bardziej tolerancyjni od wyznawców KK
Mav
Lolek pisze:
OdpowiedzUsuń"Jako wierzący gej stanę w obronie Biblii i Chrześcijaństwa"
Jeśli ktoś je atakuje...
"Biblię trzeba prawidłowo interpretować"
Hahaha :) Prawidłowo powiadasz? A prawidłowo wg kogo? Na jakiej podstawie można stwierdzić, czy została ona "prawidłowo" zinterpretowana?
"Prawidłowo" to osąd - który zawsze jest subiektywny. A więc jest zdeterminowany tym, kto osądzał i na jakiej podstawie. Nigdy nie rozstrzygniemy sporu pt. co to znaczy, że coś jest "prawidłowo zinterpretowane".
"Tak samo niektórzy nie widzą grzechu w związkach homo"
Grzech nie istnieje. Jest tylko konceptem poznawczym. Takim zbiornikiem informacyjnym, do którego wrzucamy pewne przykłady zachowań, które Kościół ocenił jako złe, kompletnie pomijając pozytywne intencje stojące za tymi zachowaniami. Po co? By nam udowodnić, że jesteśmy grzeszni, a więc winni. A jak winni to - zgodnie z naszą naturą - skłonni do zadośćuczynienia. Co to znaczy? To znaczy, że na tacy w niedzielę będzie brzęczeć więcej monet. Kościół jest inteligentny - wie, co robi.
"inteligentna wiara nie musi się kłócić z orientacją"
O tym będzie kolejny post.
***
Mav:
"Nie wiem skąd u Ciebie tyle nienawiści do Symbolu kultu Chrześcijan?"
Robisz czytanie w myślach. Sory, póki nie masz 8 poziomu wtajemniczenia w kartach tarota, nie wiesz, co czuję względem Kościoła. Po prostu - jak setki Twoich poprzedników, których opierdalałem na tym blogu - czytasz sobie w głowie moje słowa pewnym nikczemnym tonem głosu. A prawda jest taka, że szkoda by mi było nawet 5-ciu minut, żeby nienawidzić Kościół. Bo to by oznaczało, że jest on dla mnie ważny albo że kiedyś go (a tfu) kochałem (żeby nienawidzić, najpierw trzeba kochać - dualizm). A nie jest. A to, że się BRZYDZĘ Kościołem, to inna sprawa.
"Czyzby nie został zeslany Ci ten jedyny wymodlony?"
Hahah:) Ooo taaak, i to jest przyczyną mojej głębokiej nienawiści względem Kościoła - nienawiści ociekającej jadem i krwią haha :) Wszystko wyszło na jaw, o ja biedny :)
"przesadzasz w cietej krytyce KK"
Tzn. wg Ciebie istnieje tylko jakiś dopuszczalny poziom krytyki, na który można sobie pozwolić, a ja ten poziom przekroczyłem. LOL :)
"choc masz w 100% racji :)"
Wybrnąłeś :) hehe
P.S. Swoją drogą, nie sądziłem, że ten post wywoła taki odzew. Dawno tu nie było takich polemik. Zastanawia mnie, ile % Gejów chodzi do Kościoła czy też uważa się za wierzących. Chyba ta liczba by mnie zaskoczyła.
Jesli chcesz sie przekonac ilu gejów chodzi do Kościola to wstaw ankiete.
OdpowiedzUsuńOczywiście ze istnieja poziomy krytyki - Twoja jest zbyt zabarwiona subiektywizmem, a tego z reguły nie spotyka sie w Twoich "przemysleniach".
Niestety brak u Ciebie tolerancji dla innych, mnie nie przeszkadzają chodzacy do koscioła ludzie - to ich wybór, ja nie chodze bo wiązałoby się to ze swoistą obłudą.
Istotne jest natomiast to ze zwracasz uwage na to że bycie gejem i wiara w jakiegos Boga moga współgrać o ile ma się pewien poziom wiedzy (lub odpowiedni level w tarocie ;) jak Ty).
Mav
Co do interpretacji Biblii chodzi mi o to, że aby ją zrozumieć, trzeba mieć pojęcie o czasach w jakich powstawała, bo to one miały największy wpływ na autorów.
OdpowiedzUsuń"Grzech nie istnieje. Jest tylko konceptem poznawczym. Takim zbiornikiem informacyjnym, do którego wrzucamy pewne przykłady zachowań, które Kościół ocenił jako złe, kompletnie pomijając pozytywne intencje stojące za tymi zachowaniami. Po co? By nam udowodnić, że jesteśmy grzeszni, a więc winni. A jak winni to - zgodnie z naszą naturą - skłonni do zadośćuczynienia. Co to znaczy? To znaczy, że na tacy w niedzielę będzie brzęczeć więcej monet. Kościół jest inteligentny - wie, co robi."
Istnieje, istnieje... istniał nawet przed powstaniem KK, są one choćby wypisane w Biblii (przynajmniej część z nich), choćby nie zabijaj, nie cudzołóż, itp... I tego typu zachowania nie mają pozytywnych stron, każdy rodzaj krzywdy wyrządzonej drugiej osobie jest grzechem. Moralność albo jest, albo jej nie ma, nie ma czegoś pośredniego, ew. można powiedzieć, że są motywy. A religie (i ich pisma) tylko nam o tej moralności przypominają, one jej jak wiadomo nie wymyśliły.
Pozdrawiam :)
@Mav - ankiety nie będzie, bo byłaby nie miarodajna (to net, nie rzeczywistość). W moich przemyśleniach zazwyczaj nie ma subiektywizumu...? Tom się zdziwił :)
OdpowiedzUsuńPewne moje słowa klasyfikujesz w przedział informacyjny pt. "brak tolerancji". Znów czytanko w myślach. Whateva. Bo niby w czym mieliby mi przeszkadzać ludzie chodzący do kościoła?
Poza tym, czy ja w ogóle o nich pisałem? Pisałem o Kościele jako instytucji.
@Lolek
OdpowiedzUsuń"Istnieje, istnieje... istniał nawet przed powstaniem KK, są one choćby wypisane w Biblii (przynajmniej część z nich)"
Idziesz ulicą i patrzysz - w trawie leży grzech. Bierzesz do kieszeni i ... masz grzech. Bo przecież grzech istnieje naprawdę!
AAAAA!
"Grzech" to etykietka, którą jeden człowiek przykleja na zachowanie drugiego człowieka. "On źle zrobił, zgrzeszył!" - mówi. Kryterium jest Biblia i Watykan (a nie Bóg, ponieważ nie po to dał nam wolną wolę, by nam potem czegoś zakazywać).
Jak już wspomniałem - celem wprowadzenia pojęcia grzechu było udowodnienie, że jesteśmy winni - byśmy więcej dawali na tacę. Byś czuł się zbrukany, poniżony, by łatwiej było Tobą manipulować. Pierwotne założenia były oczywiście szczytne. Potem zostały zniekształcone - bo tak było wygodniej.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest fakt, że w zeszłym roku Watykan wydał zaktualizowaną listę grzechów - dopasowaną do nowoczesnych czasów. Na pierwszym miejscu wyeksponował grzech "nadmiernego bogactwa"... Napisał to gość w szacie za 2000 euro, siedząc na pozłacanym tronie w malowanej freskami kaplicy. KUMASZ? Niech to wyślą faxem Rydzykowi i niech sobie to naklei na czoło. Bo ja akurat bardzo chciałbym zgrzeszyć "nadmiernym bogactwem" - tak się bowiem składa, że ludzie bogaci tworzą ogromną ilość miejsc pracy na całym świecie (Bill Gates - 48 000 miejsc pracy) i dają ogromną kasę na pomoc najuboższym (Warren Buffet - 37 MILIARDÓW dolarów przeznaczył fundacji Billa Gatesa - to największy datek w historii ludzkości). Nadmierne bogactwo często jest OK. Życzyłbym wszystkim ludziom na świecie popełniać taki ciężki grzech.
"nie zabijaj, nie cudzołóż, itp... I tego typu zachowania nie mają pozytywnych stron"
Nie zabijaj - nawet, jak napadnie Cię psychol z siekierą a Ty masz w domu spluwę, którą bez problemu ubiłbyś dziada - nie zabijaj. Niech on zabije Ciebie. To tak po chrześcijansku zginąć jak owieczka.
Nie zabijaj też podczas wojny - niech przeciwnik łeb Ci ukręci.
Nie jest też określone, kogo masz nie zabijać - a więc na wszelki wypadek nie zabijaj świń (zjadłeś kotleta!!!), nie zabijaj kur (zjedzenie jajka to przecież morderstwo małych kurzych płodów!!!), nie myj rąk - bo zabijasz miliardy bakterii!
A skoro już się tak trzymamy Biblii - jest tam WYRAŹNIE napisane, żebyś nie czcił obrazków, figurek, ikon itd. Tymczasem rokrocznie tysiące pielgrzymów zadyla do świętych obrazów, kajać się pod nimi i błagać o litość. Co się stało Z TYM przykazaniem?
Powiem Ci - Watykan uznał je tylko za "ogólną wskazówkę". Czujesz to?
I powiedz mi jeszcze, że sam Watykan trzymał się owych wyznaczonych przez Biblię zasad. Że wyprawy krzyżowe to były kurwa wycieczki krajoznawcze. Że te 35 tysięcy molestowanych dzieci w Irlandii to wszystko wymysł masonów i Żydów.
Sory, ale nie Kościół mnie będzie uczył, co mam robić. To żaden wzór. Mam lepszych nauczycieli.
I nie wlatuj tutaj z pojęciami typu "moralność", bo 10000000000 razy pisałem już, co to są tzw. nominalizacje, czyli procesy zmienione w rzeczowniki, które nie mają odniesień do procesów zmysłowych. Takie hasła, jak "moralność", "prawda" czy "zło/ dobro" dla każdego znaczą coś innego.
OdpowiedzUsuńI na dodatek robisz z tego wartość cyfrową, choć pewnie nawet sobie tego uświadamiasz (sztywne ramy, zero płynności, moralność jest lub nie ma, zero odcieni, zero postrzegania stanów pośrednich - TYPOWE ramy postrzegania Katolików i wszelkich fanatyków:)
Od 2000 lat "moralność" jest świetną wymówką by robić chujowe rzeczy, jak chociażby zaszywać Gejom odbyty, jak to się ostatnio modne zrobiło w Iranie. Myślisz, że nasz Kościół nie ma takich występków na sumieniu? Czy kiedykolwiek się z tego WYSPOWIADAŁ? ... jak sam zaleca?
I zgodzę się z tym, że nie wolno krzywdzić ludzi. Tylko co to u diabła znaczy "krzywdzić"? "Krzywdzić" jest niedookreślonym czasownikiem. Wiesz, co to znaczy? Że każdy zrozumie to na swój sposób. Czy to znaczy odrąbać komuś kutasa? Czy może zwyzywać go? Czy może wystarczy krzywo na kogoś spojrzeć, by go "skrzywdzić"?
Problem z tymi słowami bierze się stąd, że słowa nie mają znaczenia same w sobie (to błąd atrybucji - poszukaj na blogu, było o tym), lecz dopiero my nadajemy słowom znaczenie. Jeśli nie wierzysz - posłuchaj, jak ktoś mówi w obcym Ci języku. Nie nadasz żadnego znaczenia usłyszanym słowom. Nie wiedziałbyś, czy ktoś mówi Ci komplement czy obraża.
Jest coś takiego, jak ekologia systemu. I żeby nie było, że sam wale nominalizacjami - wyjaśniam procesowo: robisz coś i wiesz, że będą jakieś konsekwencje Twojego czynu. I robienie zasad pt. "nie łam ekologii" jest głupotą, bo będą sytuacje, w których warto złamać ekologię i wziąć na siebie - nawet negatywne - konsekwencje. Nazywa się to ryzykiem i przeglądając biografię wielu ludzi, którzy osiągnęli w życiu wiele - często podejmowali ryzyko.
Wkurzony jesteś na mnie za to co napisałem? A wiesz, że NIE WOLNO się wkurzać?
Lolek, jesteś inteligentnym gościem, więc błagam - nie pisz tekstów, jakbyś się z ambony urwał. Rusz głową i zamiast walić kazania, zadaj sobie kilka mądrych pytań. I mądrze na nie odpowiedz.
Pozdrawiam!
Wiele osób (i ja) uważa, że kościół zmienił się na ogromną skale... w Sekte! Niema nic wspólnego, z wiarą, z Bogiem i innymi pierdołami. Dawno przestałem się interesowac religią, kościołem i wszystko, co ma z tym wspólnego. Bo po co, nie lubię jak Kościół narzuca mi swoje prawa, obyczaje i rację, kiedy... nie mają bladego pojęcia, o normalnym życiu. Przecież CI wszyscy kierują się tylko Biblią, a ta 'książka' tak naprawdę jest niczym tylko jak zbiorem opowieści o świętych ludzia.
OdpowiedzUsuńPewu - Piszę, to ja... człowiek wierzący, ale nie praktykujący, bo wierzę, że Bóg, chce dla nas... jak najlepiej. A ksiądź, niech sie pierd^$#$
PS.
OdpowiedzUsuńa ten tekst 'Kochaj się, rób co chcesz, bo Bóg generalnie i tak ma to pewnie gdzieś :);' - Jest świetny!!! :D
PeWu
Z tego co widzę wrzucasz religię, kościół i biblię do jednego gara, mieszasz to z błotem jako jedność, a to zupełnie oddzielne rzeczy. I chyba tego nie zauważasz. Sorki, ale jeśli nie jesteś wierzący, to wątpię, żebyś wiedział o religii więcej niż ja. Znać złe strony to dopiero połowa. Oceniać możesz dopiero jak poznasz całość, i to nie po łebkach. No ale pal6. To, że krytykujesz kościół to jedno. OK, zgadzam się, kościół to kupa wad, sporo zła, itp. Ale ideą religii jest dawać sens życia, zasady moralne, itp. Jeśli ktoś tego nie potrzebuje, to jego sprawa, ale niech nie miesza dobrych idei z błotem. To, że ludzie nie umieją wprowadzać idei w życie, to ich wada, nie religii.
OdpowiedzUsuńPoza tym... ja napisałem "istnieje", to Ty taki wymyśliłeś przykład, żeby wyszło, że to ja się mylę, a Ty masz rację. Czytam ten blog od samego początku i cały czas mam wrażenie, że jak o czymś piszesz, to myślisz, że znasz się na tym lepiej niż wszyscy inni. Wiem, że przekazujesz tu ludziom całą masę przydatnych wskazówek, porad, itp. Ale czasami warto się też przyznać do swej niewiedzy, a nie oceniać wszystko z góry tak jakby się było jakimś guru.
"celem wprowadzenia pojęcia grzechu było udowodnienie, że jesteśmy winni - byśmy więcej dawali na tacę"
Bzdura kompletna, instytucje zdzierająca kasę powstały później niż sama religia określająca co jest, a co nie jest grzechem.
Co do modyfikacji listy grzechów, oraz nadmiernego bogacenia się: jakby kościół pisał dokładnie o co chodzi, to nie byłoby siedmiu przykazań kościelnych, tylko siedem tomów. Ale o co chodzi w tych przykazaniach można się dowiedzieć choćby na kazaniu (albo ruszyć głową). Oczywiście, że nadmierne bogactwo często jest OK (choćby te przykłady z pomocą charytatywną). Grzechem nie jest samo bogactwo, ale choćby nbezsensowne dążenie do bogactwa, otaczanie się zbędnymi pierdołami, marnotrawienie, itp. Zbyt płytko interpretujesz sprawy związane z religią...
A co do zabicia gościa z siekierą - jasne można bezmyślnie interpretować przykazania i najlepiej jeszcze pomóc bandycie się zarżnąć. Do religii potrzeba głowy, dlatego tak dużo ludzi to ślepi fanatycy - nie interpretują, tylko ślepo wierzą. Oczywiście nie uważam się za jakiegoś znawcę w tych kwestiach, ale jednak wiem więcej niż przeciętny ludek. Co do zabijania podczas wojny, zabijania kur, bakterii... powiem raz jeszcze "interpretacja z głową" zamiast "ślepego posłuszeństwa".
Co do czczenia obrazków, to dobrze o tym wiem. Kościół wywalił to przykazanie, a żeby dalej mieć ich 10, podzielił ostatnie na dwa. Co jak co, więcej mądrości znajdzie sie w biblii niż w kościele
OdpowiedzUsuńCo do ogólnej wskazówki - masz rację, nawet nie wiesz jak bardzo. Biblia i religia to tylko ogólne wskazówki, z których powinno się odsiać to co ma sens, choć oczywiście nie ma przyzwolenia na "róbta co chceta - olewam co mi nie pasuje". Niestety kościół jednak nadużywa "ogólności" w interpretacji biblii na swoją korzyść.
Nikt nie każe Ci się uczyć od kościoła, zresztą obaj wiemy, że nie byłoby to sensowne, a na pewno nie dałoby się wynieść wiele dobrego. Ja też mam lepszych nauczycieli... religia+nauka+rozum. A nie jakiś tam moherowy kościółek.
Co do płynności moralności, to nie ma takiego czegoś. Albo ktoś jest moralny (i czyni dobro, albo nawet łamie prawo, ale w szlachetnych celach), albo nie jest. Nie można czegoś uczynić i powiedzieć "to jest moralne pod warunkiem, że bla bla bla", liczy się też cel osoby, a nie tylko samo jej działanie. No ale to tylko moje zdanie.
Krzywda rzeczywiście jest rozumiana różnie, ale po to mamy rozum, żeby odróżnić czyjeś poczucie krzywdy od skrzywdzonego ego/pychy/dumy. Krzywo spoglądać to najlepiej w lustro ;-)
Co do słów, to zgadzam się, pamiętam poprzednie wpisy na blogu.
No nic. Urazić nie miałem zamiaru, jeśli jednak to uczyniłem to przepraszam (także za nadmiar "co do";). W każdym razie... ogólnie piszesz świetnie, ale jak czasami coś palniesz, to człowiek się zastanawia, co Ci pod czachą dymi ;P
A... i nie jestem wkurzony. Trudno mnie wkurzyć, natomiast łatwo wciągnąć w polemikę :) (może zbyt łatwo?)
Pozdrawiam serdecznie...
i czekam na kolejne artykuły :)
Kurcze, nie było mnie chwilę, a tutaj, niczym podgrzybek na leśnej ściółce, wyrósł komentarz dorodny. I myślę sobie - czy się ustosunkować? Lepiej nie. Myślę, że przedstawiłem już Czytelnikom informacje, które chciałem przekazać w tym poście. A każdy i tak dokona swojego wyboru, w jakiej rzeczywistości chce żyć. Czy w rzeczywistości grzechu i walki dobra ze złem, czy też w rzeczywistości wyboru i nowych możliwości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
OK, fajnie, ale niepotrzebnie wzbudzasz negatywne emocje w stosunku do religii, która sama w sobie winna nie jest. To ludzie z religii zrobili potwora.
OdpowiedzUsuńhmmmmm...mój pierwszy post tutaj. DO Kościoła chodzę, ale nie dla księży ale dla Boga. W domu się modlę- niekoniecznie klękam. Chodzę też do spowiedzi. I o tym własnie chciałem napisać. Kilka lat temu jak byłem jeszcze studenciakiem, spowiadam się księdzu, że sypiam z chłopakiem. Powiedział że nie da mi rozgrzeszenia. I spodziewał się chyba, że się rozpłaczę i odejdę zdruzgotany ale ja wdałem sie z nim w wymianę zdań. Fragment:
OdpowiedzUsuńja: gdybym uprawiał seks z dziewczyną, byłoby ok?
ksiądz: mmmmmm
ja: czy Jezus nie mówił że najwazniejszym przykazaniem jest przykazanie Miłości?
ks: no tak dziecko?
ja: w takim razie grzeszę Kochając drugą osobę? kochając chłopaka?
ks. hmmmmm
ja: nie uprawiam seksu z byle kim, byle jak i byle gdzie. Nie uprawiam seksu dla samego seksu, jest on dla mnie dodatkiem do Miłości
ks: hmmmmmm....Twoje grzechy są odpuszczone...puk puk.
od tej pory nie spowiadam się z seksu. To totalne widzimisię konkretnego księdza.
pozdrawiam