Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

czwartek, 2 lipca 2009

Metafory seksu - czyli jak można myśleć o seksie?

Gdy pomyślę o ilości konfiguracji, w jakich facet z facetem mogą uprawiać seks, to aż robi mi się miło, że urodziłem się Gejem :) Kobieta hetero może tylko w zasadzie leżeć i nara, nigdy się nie dowie, jakie to fantastyczne uczucie kogoś przelecieć, po męsku kogoś zdobyć i - za przeproszeniem - wyjebać aż mu się uszy będą trzęsły. Z kolei facet hetero nigdy nie poczuje, jak to fajnie być przeleconym, jak to jest ... się przed kimś otworzyć ;-) , oddać się komuś w całości. I choć pewnie powiesz, że moje przemyślenia są dość oryginalne, ale heterycki seks jest totalnie atawistyczny - uprawiają seks, by się mnożyć. Jak zwierzęta :P

Seks to jedno z paliw, jakimi napędzana jest nasza kultura - również kultura gejowska. Warto więc na moment pomedytować nad tym, jak o seksie myśleć, by czerpać z niego jeszcze więcej satysfakcji.

Zaobserwowałem kilka fajnych stylów myślenia o seksie, których używają Geje, by w kontekst łóżka przenosić zasady i wartości z innych światów. Żaden z tych stylów myślenia (metafor) nie jest ani dobry, ani zły - jest po prostu użyteczny. I - co najważniejsze - możesz zmieniać swoje myślenie o seksie, by uzyskiwać w tej dziedzinie zupełnie nowe rezultaty.

Zanim jednak przejdziemy do omówienia metafor - chciałbym Ci zdradzić w tajemnicy, że trochę obawiałem się tego tematu. Oto bowiem pisarska fantazja łączy się z tak wrażliwym i emocjonującym tematem, jakim jest seks. Co z tego wyszło..? Strach się bać, ale ciekawość jest i tak większa :)

Zatem seks jest jak... co?

Seks jak sport.

Znasz to? Metafora ta obowiązuje chyba od starożytnej Grecji. Kiedyś goście nacierali się olejkami i uprawiali zapasy, by potem przelecieć przegranego. Dziś wygląda to nieco inaczej. Jest sobie paker, ma foto strzelone z koma w lusterku, najlepiej pod prysznicem, ciałko umięśnione, ogolone. Od razu widać, że chuj jest dla niego jak sztanga; pchanie, niczym wyciskanie hantli. Hehe, choć to, co piszę, brzmi pewnie nieco sarkastycznie, uważam, że myślenie o seksie, jak o sporcie, otwiera całkiem interesujące możliwości. Pomyśl: bijecie razem rekordy, ociekając potem i ćwicząc jednocześnie mięśnie pośladków; robicie razem parę rundek, pchacie młotem (loool :) i takie tam.

Ten dość kontaktowy sport ma dwa warianty. Pierwszy - gdy współpracujecie, by razem osiągnąć metę (ja np. w kajakarstwie) lub gdy rywalizujecie, by stanąć wyżej na podium (jak np. w zapasach). Zauważ, że oba te warianty mogą dać interesujące rezultaty w seksie. Począwszy od idealnej współpracy, skończywszy na gwałcie i porzuceniu w rowie (zwycięzca pokonuje przegranego:)

Oczywiście myślenie o seksie w taki sposób ma tez kilka minusów - przede wszystkim jest to seks czysto techniczny, bezduszny, gdzie nie ma miejsca na czułości i gdzie liczą się tylko wyniki: jak najwięcej, jak najdłużej, jak najbardziej. Trzeba też liczyć się, że Twój kolega może też mieć kogoś innego na ławce rezerwowych, używać dopingu albo łamać reguły gry. Ten styl jest natomiast świetny, jeśli chcesz się z kimś spotkać raz i raczej się do niego nie przywiązywać. Możesz też go stosować, gdy jesteś w związku i znudziło wam się to, co robiliście do tej pory - ot, dla fun'u.

Kogoś, kto myśli o seksie, jak o sporcie, dość łatwo rozpoznać po języku, jakim używa: mówi o seksie czysto technicznie, opisując jego mechanizmy, koncentrując się na osiągnięciach, wynikach, rankingach (kto lepszy itd.). Zupełnie, jakby studiował atlas anatomii lub był po wykładzie z fizjologii człowieka.

Seks jak uczta.

To bardzo smaczna metafora seksu, której ludzie używają równie często, jak poprzedniej. Często słyszy się "ale ciacho, chętnie bym go schrupał" albo "zjadłbym Cię" itd. Podobnie, jak poprzednia metafora - ta również aktywuje ośrodek nagrody w mózgu. W seksie kulinarnym osoby traktują się, jak pyszne danie ("mój Ty baleronku, moja truskaweczko" :) Najpierw danie to trzeba odpowiednio przyrządzić (widzisz już tą bitą śmietanę na jego... ekhm:), odpowiednio zarumienić, by była smaczna i zdrowa. A potem naturalnie zjeść. Należy też na końcu polać ofiarę sosem, by smakowała jeszcze lepiej :)

I jest w tej metaforze coś ze sztuki, bo przecież gotowanie jest prawdziwą sztuką - jak najbardziej użytkową. I podobnie, jak w seksie - jej efekty często lądują w naszych ustach :)

Kiedyś opublikowano badania, że faceci jedzą w podobny sposób, jak się kochają. Możesz więc obserwując gościa w restauracji odkryć, jak uprawia seks. Jeśli wpierdala szybko, byle jak, byle co - to komentarza nie wymaga. Jeśli natomiast delektuje się posiłkiem, każdy kęs powoli żuje w ustach, to wróży ciekawą przygodę :)

Seks potraktowany jak wspólna uczta może być wręcz rytuałem czy obrzędem - ma swoje reguły, kolejność, porę dnia (lub nocy). Będą tam pewne rzeczy, które wypada i których nie wypada robić. I błagam - zróbcie to szarmancko, z kulturą, Panowie, a nie jak świnie przy korycie :)

Metafora ta jest doskonała dla ludzi, którzy są w związku - jest zarówno wyrafinowana, jak i wyszukana.

Seks jak polowanie.

Wersja dla odważnych, bo nieco brutalna. Kochanka traktujesz, jak zwierzynę, którą trzeba upolować. Oczywiście najpierw się ona ukrywa, broni, ale w końcu łapiesz ją w pościgu a potem delikatnie wgryzasz się w jej gardło, niczym lew sarence, pokazujesz, kto tu rządzi, kto jest górą. Oczywiście zwierzyna się wyrywa, więc Twoim zadaniem jest ją ujarzmić i zrobić jej dobrze pomimo braku chęci współpracy z jej strony. Zwierzyna jest ujarzmiona dopiero wtedy, gdy jest już totalnie zmęczona, pada na kolana i błaga o litość :) Oczywiście im bardziej się wyrywa podczas prób ujarzmienia jej, tym większe atrakcje nas czekają i tym większa potem satysfakcja, gdy już dojdzie do soczystego i spektakularnego zagryzienia jej:)

Proponuję też, by potem zamienić się rolami buhahaha. Bycie ofiarą też może być fajne :) I oczywiście apeluję o zdrowy rozsądek - niech to wszystko będzie ujęte w nawias dobrej zabawy, żebym potem w gazetach nie czytał, że jakiś facet zagryzł drugiego w łóżku, bo wziął sobie moje słowa za bardzo na poważnie:)

Seks jak taniec.

Gdy łóżko staje się Waszym parkietem, Wy tancerzami, seks jest tańcem a muzyka wyznacza tempo i puls waszej rozgrzanej do białości krwi. Tańcząc, jesteśmy w transie. Zapominamy o świecie, skupiamy się na powtarzalnych ruchach ciała, odlatując gdzieś daleko umysłem. Podobnie tutaj. W tego typu seksie finał nie jest aż tak ważny, jak proces - tulenie się, przybliżanie i oddalanie, harmonia ciała, wspólne tempo i rytm, lizanie się, dotykanie. Nie ma tu miejsca na rozmowy, na ustalanie szczegółów czy rytualizację - jak w metaforze kulinarnej - tu chodzi o 100%-owy spontan, zapomnienie. Nawet, gdy oboje osiągnęli już szczyt, tańczą nadal, zupełnie, jakby nic się nie wydarzyło, wzajemnie nasiąkając swoimi wydzielinami. Chodzi o rytm, nie finały. Na dyskotece nie ma finałów - wszyscy tańczą, aż opadną z sił i zasną gdzieś pod stolikiem.

Czy takie coś można zaplanować? Sądzę, że tak, ale to nie ma sensu - po prostu idziesz na żywioł. Warto mieć tutaj zaufanego, sprawdzonego partnera, bo poniekąd wyłączasz umysł, a więc różnie może być.

Seks jak akcja ratunkowa.

Pełen odlot :) Gdy ktoś nagle znajdzie się w ciężkim stanie - potrzebuje pomocy. I oto przybywa przystojny pan ratownik. Heroicznie rozdziera kamizelkę ratunkową i robi nieprzytomnemu usta-usta. On wciąż jednak osuwa się bezwiednie na poduszkę. Wtedy ratownik wyciąga swój nowoczesny sprzęt i reanimuje go - aż do utraty tchu. Nie zważa na nic, na siebie i na swoją przyjemność - przyjemność poszkodowanego jest najważniejsza. Trzeba zrobić wszystko, by znów miał orgazm jak zza starych, dobrych czasów :)

A potem oczywiście trzeba dać zastrzyk prosto w dupę, by wstrzyknąć mu trochę substancji odżywczych. Albo - gdy zajdzie taka konieczność - wpuścić sondę do przełyku lub odbytu, by szczegółowo zdiagnozować stan pacjenta. Taka gestro- lub kolonoskopia może bowiem uratować życie choremu i ujawnić szczegóły, które będą przydatne w celu postawienia ostatecznego rozpoznania i dalszego toku intensywnej terapii. A terapię trzeba oczywiście przeprowadzać regularnie i bardzo, bardzo intensywnie :)

Seks w stylu medycznym! Tego jeszcze nie grali, co nie? :) Już wiesz, skąd w heteryckim świecie biorą się dzikie fantazje o seksownych pielęgniarkach z wielkimi strzykawkami. W świecie gejowskim brakuje nam takich archetypów, więc niech będzie to zalążek - Pan Ratownik. Wystarczy zadzwonić (czynne całą dobe) by przyjechał na sygnale i uratował Cię od samotności, smutku i masturbacji.

Seks jak korepetycje.

Oto w drzwiach pojawia się Mieciu - niesforny uczeń. Jego nauczyciel jest, poza tym, że świetnie zbudowany i pociągający, oczywiście bardzo surowy i wymagający. Dziś będzie uczył go przyjemności - w czym naturalnie ma doktorat. Zadaniem Miecia jest uważne słuchanie i wykonywanie poleceń swojego nauczyciela - bo, jak nie to... pała :)

Nauczyciel uczy Miecia, jak dokonywać głębokich ANALiz, jak rozkładać się na pierwiastki i na łóżku, szukać wspólnego mianownika, konstruować trójkąty rozwartokątne itd. Mieciu jest ambitny i bierze sobie do serca i do buzi wszystkie wskazówki nauczyciela. Na koniec semestru bowiem Miecia czeka bardzo surowy egzamin ustny (i nie tylko ustny) z materiału, który został wyłożony. Mieciu musi mieć piątkę z różnych przedmiotów, takich, jak [tutaj wstaw najbardziej wyuzdane nazwy czynności seksualnych, jakie przychodzą Ci do głowy]. Sesja ma być długa i męcząca, ale czego się nie robi dla dobrych ocen :)

Poza oczywiście elementem śmieszności, jaki posiada ta metafora, ma ona też swoje drugie dno - dzięki niej możesz uczyć się, jak sprawiać swojemu facetowi przyjemność tak, by oceniał Cię jeszcze lepiej, niż dotychczas. Stajesz się profesjonalistą, zdobywając kolejne stopnie wtajemniczenia. Partnera traktujesz, jak Twojego nauczyciela w dziedzinie jego przyjemności. Może być ciekawie. Metafora dobra dla stałego związku - by obie strony mogły się uczyć, jak być lepszym w te klocki.

***

Czy to wszystko? Oczywiście, że nie. Miałem niezły ubaw, pisząc ten tekst. A Twoja wyobraźnia nie ma granic, zatem działaj - twórz własne metafory i baw się :)

8 komentarzy:

  1. nie tak do końca masz racje.. z kobietą mozna tez wiele zrobic, poza tym ma 3 dziury a nie tylko 2 jak facet :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z kobietą? Robić coś? Dobrze się czujesz? :) Ten blog jest dla Gejów, heeelooooł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobiety... Bleh... :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Facet ma 2dziury ?! :|

    PeWu

    OdpowiedzUsuń
  5. Aby rozwiać wątpliwości co do ilości dziur w facecie (nie liczą się weterani wojenni, bo u nich ilość dziur może być większa) - polecam zajrzeć do podręcznika anatomii :)

    Podejrzewam, że przedmówcy chodziło o to, że facet ma 2 dziury, w które można COŚ wsadzić :) i że dziurki np. od nosa go nie interesują :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Domyślam się, że napewno mamy więcej dziurek... ale przedmówca daje do zrozumienia, że chodzą o 'dosłowne' dziurki... chyba o nosie, ucha itp.
    Zresztą... dziwna ta dyskusja, na temat dziurek... śmiac mi się chce :P

    PeWu

    OdpowiedzUsuń
  7. No sorry koledzy ale nie jestem przegieta ciotka by na widok kazdej dziewczyny piszczeć i krzyczeć "a fe". Ne rozumiem Twojego oburzenia - przecież wiem że to blog dla gejów. Ale to nie znaczy ze ich temat jest tu tabu. Co do tych dziur to masz racje: chodziło mi o te konkretne a nie od ucha czy nosa :) A to sie przedkłada że z dziewczyna mozna robić wiele wiecej kombinacji i pozycji. Aczkolwiek moge sie zgodzic ze zadna kobieta nigdy nie bedzie potrafiła zaspokoic faceta tak jak moze drugi facet (o ile nie jest pasywna kłodą :) ale to chybaigolna pawda. Pozdrawiam

    Mav
    *(w pierwszym komencie sie nie podpisałem, sorry :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh, ale się Mav obruszył :) Naprawdę nie piszczysz "a fe" na widok dziewczyny? Dziwak jesteś, my tu wszyscy piszczymy :P

    A ja wiem, dlaczego nie rozumiesz mojego oburzenia - bo żadnego oburzenia nie było :)

    Za zdanie "zadna kobieta nigdy nie bedzie potrafiła zaspokoic faceta tak jak moze drugi facet" winieneś być wpisany do annałów gejowskiej historii :) Świetne i mówię to serio.

    Zapodawaj jakieś inne (swoje) metafory seksu - ciekawe, co Ci chodzi po głowie :)

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca