Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

wtorek, 6 lipca 2010

Gejowskie haremy - czyli eksperyment pt. związki mnogie

Nasza heteronormatywna kultura sprzedaje nam prosty schemat: poznaj kogoś, zakochaj się i bądź z tą osobą do końca życia. Oczywiście to tylko jedna z opcji - do której psychologicznie jesteśmy warunkowani od małego. Są też inne i aby je odkryć, wystarczy zajrzeć do innych kultur, gdzie jeden kolo ma X żon a te jakoś z zazdrości się nie zabijają (u nas byłoby to nie do pomyślenia: on przecież przespał się z inną!).

Zatem - czysto hipotetycznie - można by pokusić się o stworzenie modelu pt. gejowskie związki mnogie - w których byłbyś nie z jednym ale z wieloma facetami na raz. Po co? Dlaczego? Korzyści są jakże ekonomicznie wyrażalne:

- jak Cię zostawi facet - masz innych, więc zabawa trwa nadal (nazywa się to ładnie dywersyfikacją ryzyka)
- koniec z problemami w stylu "dziś zero seksu, boli mnie głowa" - zawsze możesz iść do innego
- tworzysz jakby rodzinę - która lepiej radzi sobie z wyzwaniami życia, niż dwie osoby

Ha! Klawo, co nie? :-) Pytanie tylko - jak kurwa znaleźć kandydatów na takie krejzolstwo? Przecież większość ludzi ucieknie w popłochu, prawda? Tak, ale - uwaga - nie przed związkiem mnogim, ale przed... własnymi historiami na ten temat. Co to za historie?

1. "Można kochać tylko jednego faceta jednocześnie" - heh czy to prawda? Nie! Wiem i po sobie i po innych, że można kochać większą, wręcz dowolną liczbę facetów. To kwestia uwolnienia swojego umysłu z socjalnego matrixa, który wciska nam bajki o "jednym jedynym". Tych jednych jedynych może być więcej.

2. "Związek z wieloma facetami jednocześnie byłby trudny do utrzymania" - być może, ale przy odpowiednim podejściu - wszystko jest możliwe. W końcu to kwestia naszej psychiki, a ona - jak wiemy - może stworzyć dowolne haluny podtrzymujące nasze rzeczywistości i zachowania. Fakt - dwóch facetów często nie może się dogadać - ale pamiętaj, że nie między sobą, ze ZE sobą. Chodzi o to, że jak znajdziesz delikwenta, który komunikuje się sam ze sobą w doskonały sposób - to problem niedogadywania się w związku jest bardzo mocno rozwiązany już na wstępie. To ludzie przepełnieni wątpliwościami, niespójni i oczekujący od innych miast od siebie tworzą lipne związki, są chwiejni i labilni.

3. "To jest społecznie niedopuszczalne." - przejmować się nie ma czym, bo samo bycie gejem jest już społecznie jebane z góry na dół, zatem - mówiąc krótko - co Ci szkodzi? Wiem, wiem - gej-środowisko może przykleić Ci łatkę pt. "mega kurwiarz" albo coś takiego, czym Ty się oczywiście przejmiesz, bo gej-środowisko jest tak opiniotwórcze i nieomylne... ;-)

Z góry możemy przewidzieć, że kilku gejów będących z związku mnogim mogłoby na trafić na czysto psychologiczne bariery i mankamenty, którym czoła stawić by musieli. Pierwszym z nich najpewniej byłaby:

Zazdrość

Oj - mój facet jebał się z innym. Ale moment - mój facet jebał się z innym moim facetem! Zatem..? Jeśli kochasz jednego i drugiego - chcesz ich szczęścia. Szczęścia, którego jednym z elementów jest też przecież czysta fizyczna rozkosz, prawda? Zatem czemu nie pozwolić im robić tego - nawet bez Ciebie? Zazdrość, która pojawia się często w kontekście seksu, może być zmieniona na absolutnie koherentne, serdeczne życzenie "wszystkiego naj".

Zakochanie

To dopiero miazga! Zakochujemy się, w mózgu szaleje chemia i... chcemy mieć tylko tego jednego dla siebie. Pojawia się zaborczość, poczucie odrzucenia w przypadku... odrzucenia (heh) i cała paleta innych, zaskakująco przedziwnych emocji. Zakochanie to forma psychicznego zaburzenia, które jest społecznie akceptowalne, choć w tomografie komputerowym prezentuje się identycznie, jak schizofrenia paranoidalna. Związki, które zaczynają się od gwałtownego zakochania, trwają krócej, bo halun opada i na wierz wychodzi to, czego nasz euforyczny stan emocjonalny dostrzec nam nie pozwolił. Dłużej trwają związki, w których ludzie zaczynają powoli, małymi krokami, przekonując się do siebie etapami, przywiązując się do siebie etc. Zatem - droga do trwałego związku mnogiego stoi otworem. Nie musisz czekać, aż zakochasz się jednocześnie w 5 facetach - wystarczy wiedzieć, co trzeba robić, aby pobudzać emocje, przywiązywać się itd. Wszelkie nagłe porywy serca są wręcz niewskazane, bo tworzą podziały, zaborczość, zazdrość itd.

Związek mnogi zatem bardziej przypominałby kumplowską paczkę gejów z otwartymi sercami, którzy uprawiają ze sobą seks, wzajemnie o siebie dbają, pomagają sobie.

Aby wyeliminować zazdrość, zaborczość i inne emocje, które tworzyłyby podziały - musieliby mieć przepracowane historie dotyczące posiadania i własności (to jest "mój" facet!), poczucia lepszości i gorszości, straty i zysku itd. To spora praca, wiem. Niemniej przed podobnym wyzwaniem stoi każdy, kto chce tworzyć jakikolwiek szczęśliwy związek - nawet z tą jedną osobą czy też z samym sobą. Więc droga ta tylko iluzorycznie może wydawać się trudniejsza w związkach mnogich.

To, co warto sobie uświadomić już teraz, to fakt, że w pewien sposób już tworzysz związki mnogie - masz przecież wielu gej kumpli, tylko z częścią z nich nie uprawiasz seksu, w części z nich się nie podkochujesz, z częścią z nich nie masz fantazji seksualnych itd. Wszystko, co uważasz za sprzyjające i ograniczające w tym kontekście, jest tylko i wyłącznie niepisaną umową społeczną, której warunki zawsze możesz negocjować na nowo.

Pomimo tysięcy "ale", które pewnie masz teraz w głowie, cieszę się, że choć trochę otworzyłeś swój umysł na coś zupełnie nowego i jakże społecznie niedopuszczalnego ;-) Baw się i do napisania!

14 komentarzy:

  1. Hm, ciekawie napisane, aczkolwiek to herezje.
    Piszesz w ujęciu hipotetycznym.
    Zatrzymałem się na tym, że "kochać można wielu" - to bzdura. Uczucia są niepoliczalne. Są jedynie rodzaje uczuć, ale patologicznym jest mówić, że kocha się kilku facetów (sic!) w taki sam sposób. To niemożliwe. Owa chemia wynikająca z zakochania (zachodzące procesy) wykazywana jest w stosunku do jednej osoby. Zawsze jest tak, że kochasz kogoś, a pojawiające się wątpliwości (w przypadku pojawienia się kogoś nowego) są zwane ZAUROCZENIEM. I to należy podkreślić, więc nie siej kolego zamętu w głowach gejów... szczególnie tych młodych, kształtujących się w trudnych społecznie warunkach. (Homofobia, odrzucenie, itd.)
    Totalnie się z Tobą nie zgadzam.
    W dodatku kończysz post pisząc "baw się"; sugerujesz zabawę uczuciami? Związki mnogie to eksperymenty z własnymi uczuciami. Coś, co skazane jest na niepowodzenie w ujęciu "prędzej, czy później".
    Ludzie są płynnie zaprogramowani do bycia z jednym osobnikiem, a to, czy chcą być z nim całe życie, jego część, czy jeden dzień - wynika z upodobań i preferencji - zarówno osobistych, jak i kulturowych; regionalnych i mentalnych.
    Niemniej jednak takie podejście do życia (nawet hipotetyczne), do jakiego zachęcasz może świadczyć o tym, że nie zaznałeś prawdziwej miłości, lub w grę mogły wejść inne aspekty.

    Pozdrawiam serdecznie!
    Poruszasz ciekawe tematy, więc bloga będę odwiedzał regularnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry MN, miło poznać.

    Jest rada dla tych, którzy bardzo serio biorą to, co napisałem - bierz to mniej serio :)

    Kochać można wielu i wielu się kocha - i nie ma w tym nic z patologii. Zamknięty umysł = zamknięte serce. Otwarty umysł = otwarte serce. Serce bez pojemności maksymalnej, które wylicza limity.

    Mylisz zakochanie (które idzie z umysłu) z miłością (która idzie z serca). Gorąco polecam post, w którym wyjaśniam, czy różni się emocja (w tym również zakochanie) od miłości, która jest bezwarunkowa.

    Zakochać można się w jednym. Miłością obdarzać można wielu i to ma związek ze wspomnianą wcześniej otwartością umysłu.

    "Ludzie są płynnie zaprogramowani do bycia z jednym osobnikiem"

    Szczególnie faceci, którzy biologicznie nastawieni się (w przypadku gejów też) na rozsiewanie swojej spermy gdzie popadnie. Wiem, że miło jest wierzyć w bajki, że jesteśmy zaprogramowani na "tego jedynego", ale ta bajka nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

    "podejście do życia (nawet hipotetyczne), do jakiego zachęcasz"

    Zachęcam? Dobre sobie. Ja Cię zachęcam do poligamii - koń by się uśmiał :) Bo oczywiście bardzo mi na tym zależy, żeby wszyscy ze wszystkimi... :)

    "nie zaznałeś prawdziwej miłości, lub w grę mogły wejść inne aspekty."

    Zamiast "ty", wpisz sobie "ja" i przeczytaj to zdanie raz jeszcze - odkryjesz, co to projekcja.

    Kłaniam się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ponownie,
    wydaje Ci się, że wiesz wszystko o życiu, ale to bzdura - to też wielokrotnie przejawia się w komentarzach na Twoim blogu.
    Swoje subiektywne wnioski podajesz na tacy, którą złudnie nazywasz rzeczywistością.

    Piszesz długo i rozwlekle wtedy, kiedy wystarczy zwięzła i konkretna forma. Właśnie! Brakuje mi tu konkretów :)
    Podczas gdy Ty uruchamiasz swoją rozwlekłą diagnostykę - JA doszukuję się meritum i albo nie mogę go odnaleźć, albo jest sprzeczne z Twoim tokiem rozumowania.

    Wydaje Ci się, że znasz każdego, kto napisze Ci w komentarzu (i to jest projekcja) oraz implikujesz odbiorcy swoje racje. Lecz nie zawsze je masz - pogódź się z tym. Więcej pokory uczyni Cię lepszym pisarzem; w końcu piszesz dla innych, ale wg mnie - bardziej dla siebie.

    Jeżeli piszesz o związkach mnogich i doszukujesz się w nich konkretów, przytaczasz aspekty za i negujesz potrzebę bycia z jednym (aczkolwiek konkretnym) partnerem - nie dojrzałeś. Ewidentnie.

    Ja nie muszę Ci udowadniać, że zaznałem prawdziwą miłość, zakochanie, zaurocznie, itd., ponieważ to nie Twoja sprawa. W przeciwieństwie do Ciebie nie mam potrzeby upubliczniania swoich uczuć. To jest kwestia prywatna, może nawet intymna - co człowiek to teoria. Zdaje się, że do tak trywialnych wniosków nie dochodzisz, a może sprawiają Ci one trud ponieważ zaprogramowałeś się na łamanie konwenansów, odważne sugestie i myślenie naokoło w ujęciu zbierania aspektów destabilizujących to co chcesz wyrazić.

    Nigdy nie imputuj ludziom, że są nieszczęśliwi, bo na tym tracisz sam. Do tego uświadamiasz czytelników, że możesz mieć sam problem, który starasz się przezwyciężyć tym blogiem.

    Powtórzę się - miło Cię poznać, aczkolwiek absolutnie nie jesteś wyrocznią ani gejowskiego flow, ani gejowskiego myślenia. Bynajmniej nie dla mnie.
    Sympatyczny z Ciebie chłopak, niezaprzeczalnie inteligentny i sprytny, ale... nie doskonały.
    Mniej bufonady, więcej zrozumienia dla czytelnika :)

    Pzdr!
    mn

    OdpowiedzUsuń
  4. "wydaje Ci się, że wiesz wszystko o życiu, ale to bzdura"

    Zaprawdę powiadam Ci - wiem wszystko o życiu. Od jebanego A do jebanego Z. O SWOIM życiu. O Twoim nie wiem nic prócz tego, że jesteś kolejnym gościem, który chce komuś coś udowodnić, nie wiedząc, że chce udowodnić coś sobie.

    "Swoje subiektywne wnioski podajesz na tacy, którą złudnie nazywasz rzeczywistością."

    Zatem podaj przykład, bo ogólniki nie mówią nic. Gdzie konkretnie i co nazywam rzeczywistością?
    A nawet jeśli - wkurzasz się tym? Swędzi Cię to w piętę? A to moja sprawa? Heh.

    "Piszesz długo i rozwlekle wtedy, kiedy wystarczy zwięzła i konkretna forma. Właśnie! Brakuje mi tu konkretów :) "

    Mój blog. Moja forma. Moja treść. Z całym szacunkiem, ale to moja sprawa, co i jak piszę. Myślisz, że trzeba zawsze konkretów, bo nie wiesz, że operowanie słowem na pewnym poziomie ogólności też jest pewną opcją i służy pewnym celom.

    "Podczas gdy Ty uruchamiasz swoją rozwlekłą diagnostykę - JA doszukuję się meritum i albo nie mogę go odnaleźć, albo jest sprzeczne z Twoim tokiem rozumowania."

    Najgorsze jest to, że jest sprzeczne z Twoim tokiem rozumowania. Bo przecież powinno być zgodne! Skandal i święte oburzenie!

    "Więcej pokory uczyni Cię lepszym pisarzem"

    BHAHAHAHA! Nie wiem, ilu już was było, moralizatorscy komentatorzy, którzy oburzeni pychą, butą i wywyższaniem się rzekomym DreamWalkera chcą go "sprowadzić na właściwy tor". Ciekawe, za kogo Ty się masz, skoro przychodzisz tutaj i zamiast - zgodnie z zaleceniem - brać, co Ci pasuje i resztę olać, wpierdalasz się w idiotyczne polemiki, które nic nie zmienią. I to największe polemiki z samym sobą.

    "w końcu piszesz dla innych, ale wg mnie - bardziej dla siebie."

    Jednak to odkryłeś. A ja tak starałem się to zatuszować.

    "Jeżeli piszesz o związkach mnogich i doszukujesz się w nich konkretów, przytaczasz aspekty za i negujesz potrzebę bycia z jednym (aczkolwiek konkretnym) partnerem - nie dojrzałeś. Ewidentnie."

    Boshe, jestem zachwycony Twoją dogłębną analizą i jakże bystrym meritum. Znów padam z zachwytu - jak Ty mnie znasz! Niczym stary przyjaciel. Wciąż jednak niestety nie kumasz, że człowiek może wyrazić opinię tylko o sobie samym - nawet, jeśli ma ona podmioty domyślne w drugiej lub trzeciej osobie. To właśnie projekcja i kiedyś to odkryjesz.

    "Ja nie muszę Ci udowadniać, że zaznałem prawdziwą miłość, zakochanie, zaurocznie, itd., ponieważ to nie Twoja sprawa."

    Tak, dokładnie. Tak, jak nie Twoją sprawą jest to, czy jestem dojrzały czy nie, co neguję, co wychwalam. Wciąż dajesz się wkręcać w moje intelektualne prowokacje, w moje myślowe eksperymenty. Myślę o orgiach i podwójnym analu, podczas gry robię sobie herbatkę ziołową i moczę nóżki w roztworach soli. Czy to coś złego, że dzielę się tym z innymi? Widzisz w tym może atak na moralność? Narzucanie innym swojego schematu świata?

    OdpowiedzUsuń
  5. "wydaje Ci się, że wiesz wszystko o życiu, ale to bzdura"

    Zatem oświadczam Ci - wiem WSZYSTKO o życiu. Od zasranego A do zjebanego Z. O SWOIM życiu. O Twoim wiem tylko tyle, że tracisz czas na udowadnianie mi, że robię coś źle.

    "Swoje subiektywne wnioski podajesz na tacy, którą złudnie nazywasz rzeczywistością."

    Konkrety - gdzie podaję, co nazywam rzeczywistością i w jaki sposób.

    "Piszesz długo i rozwlekle wtedy, kiedy wystarczy zwięzła i konkretna forma. Właśnie! Brakuje mi tu konkretów :) "

    Nie wiem, czy sobie to uświadomiłeś, ale to mój blog, moja forma i jeśli chcę, będę pisał traktaty i elaboraty na temat jednego plemnika. A potem przejdę do opisu drugiego. A jeśli brakuje Ci konkretów, to je PODAJ - np. w swojej polemice.

    "Podczas gdy Ty uruchamiasz swoją rozwlekłą diagnostykę - JA doszukuję się meritum i albo nie mogę go odnaleźć, albo jest sprzeczne z Twoim tokiem rozumowania."

    Masz rację - bo przecież wszystko powinno być zgodne z Twoim tokiem rozumowania, prawda? Śmiałem być niezgodny z Twoim rozumowaniem, wybacz mnie, padam na kolana.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Więcej pokory uczyni Cię lepszym pisarzem"

    Znów radzisz sobie doskonale, teraz wysłuchaj swojej rady.

    "w końcu piszesz dla innych, ale wg mnie - bardziej dla siebie."

    Jadnak ktoś to odkrył! A ja tak chciałem to ukryć.

    "Jeżeli piszesz o związkach mnogich i doszukujesz się w nich konkretów, przytaczasz aspekty za i negujesz potrzebę bycia z jednym (aczkolwiek konkretnym) partnerem - nie dojrzałeś. Ewidentnie."

    Za to dojrzałością jest wytykanie innym niedojrzałości. - Ty nie dojrzałeś! - Nie, nie, to Ty niedojrzałeś! Heh.

    "Ja nie muszę Ci udowadniać, że zaznałem prawdziwą miłość, zakochanie, zaurocznie, itd., ponieważ to nie Twoja sprawa."

    Tak jak Twoją nie jest to, czy dojrzałem czy nie, co "neguję" a co "popieram" wg Ciebie w Twoim wyobrażeniu.

    "W przeciwieństwie do Ciebie nie mam potrzeby upubliczniania swoich uczuć. To jest kwestia prywatna, może nawet intymna - co człowiek to teoria. Zdaje się, że do tak trywialnych wniosków nie dochodzisz, a może sprawiają Ci one trud ponieważ zaprogramowałeś się na łamanie konwenansów, odważne sugestie i myślenie naokoło w ujęciu zbierania aspektów destabilizujących to co chcesz wyrazić."

    Wybacz mnie, o Wielki, już się poprawiam. Od tej pory na własnym blogu nie będę już jakże ekshibicjonistycznie wyrażał swoich emocji. To przecież takie niemoralne. Podejrzewam, że mam jakiś moralny defekt, wolno myślę, trud mi sprawia dochodzenie do wniosków. Ale Tobie kurwa przychodzi to NADZWYCZAJ łatwo, jak widać po Twoich komentarzach.

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja głupi, jakże ja błądzę. Ale dobrze, że zjawił się ktoś mądrzejszy ode mnie i mi to wszystko wyjaśni, narysuje mi tabelkę, wykres może jakiś. Może dojrzeję w końcu do przejęcia takiej Mądrości.

    "Nigdy nie imputuj ludziom, że są nieszczęśliwi, bo na tym tracisz sam. Do tego uświadamiasz czytelników, że możesz mieć sam problem, który starasz się przezwyciężyć tym blogiem."

    1. A imputuję? Znasz w ogóle znaczenie tego słowa?
    2. Jeśli tak - pokaż gdzie i w jaki sposób.
    3. Zabraniasz mi tego? A co jeśli sam będę przez to nieszczęśliwy? Wtedy sam złamiesz swój nakaz!
    4. Mam XXXX problemów, bo mnie to mobilizuje, żeby coś robić. Jak ktoś nie ma problemów, to generalnie leży dupą do góry.
    5. Blog jest mój i wszystko, co tutaj piszę, jest moim zdaniem, zajebiście subiektywnym. I mam do tego prawo.

    "Powtórzę się - miło Cię poznać, aczkolwiek absolutnie nie jesteś wyrocznią ani gejowskiego flow, ani gejowskiego myślenia. Bynajmniej nie dla mnie."

    Śmiem twierdzić, że jestem. W końcu tyle, ile komentów jebłeś ostatnio znaczy, że JEDNAK jest jakaś reakcja. Że JEDAK wyrażasz swoje emocje, choć twierdzisz, że takiej potrzeby nie masz. LOL.

    "Sympatyczny z Ciebie chłopak, niezaprzeczalnie inteligentny i sprytny, ale..."

    Z Ciebie też sympatyczny chłopak, ale...
    Jesteś inteligentny, ale...
    ale...

    Wiesz, o czym świadczy ciągłe używanie spójników przeciwstawnych? Jak się dowiesz, to skończysz pracować nade mną, a zaczniesz nad sobą.

    "nie doskonały."

    Cóż za zarzut :) Proszę o wybaczenie, żem niedoskonały! Na szczęście Tyś doskonały i pokażesz mi, co jest dobre a co złe

    PS Kocham bezsensowne polemiki. Następny post będzie pt. "Dlaczego monogamia jest chujowa, a poligamia święta?" - będzie burza w szklance spermy LOL :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, dam Ci pewną satysfakcję.

    Napiszę Ci "Mieszkaj erysto na swoim blogu", a Ty odpisuj mi w 3 komentarzach próbując coś sobie udowodnić :)

    Miłej akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za pozwolenie :) Tyleż satysfakcji!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie zrozumiem, czemu ludziom tak strasznie zależy na tym, aby narzucić innym swoje zdanie. I najlepsze jest to, że im bardziej dana grupa społeczna sama spotyka z brakiem tolerancji, tym bardziej ta sama grupa ma problemy z zaakceptowaniem odmienności innych ... wręcz nie może znieść, że ktoś może uważać inaczej. Rację miał stary Sartr "l'enfer c'est les autres"...smutne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Heh widzisz nique,

    Zależy, czy spojrzysz na tę sytuację pod kątem problemu, czy pod kątem możliwości nauki.

    Ja swój wniosek wyciągnąłem. Też nie podobało mi się to, że inni chcą mi narzucić swoje zdanie, więc próbowałem im narzucić swoje zdanie, że nie powinni innym narzucać swojego zdania...

    Haha!

    To była dla mnie nauka - lepsza niż w szkole. Niech narzucają. Ile mają sił, niech narzucają. To ich sprawa. Moją jest to, czy chcę ich zdanie wziąć, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. A my szukamy właśnie trzeciego do takiego związku. Jeśli można obdarzyć uczuciem i namiętnością przez dwie osoby trzecią to czemu nie;-) Niestety światek gejowski w Polsce jeszcze do tego nie dorósł. Jeśli mój facet miałby mnie zdradzać z innym to walałbym żeby zdradzał mnie z drugim moim facetem ;-) Pozdrawiam

    kev_21@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio gościliśmy w naszej sypialni naszego kumpla. Kumpel bardzo fajny. Do tańca i do różańca. Seks z nim jest przefajny, ale równie przefajnie z nim się rozmawia, idzie na imprezę, do kina. No i jak naszego kolegę gościliśmy, to przecież gdzieś spać musiał. Więc spał między mną a moim facetem. To było coś bardzo ciekawego. Gdy dwóch ludzi się przytula - to jest świetne. A gdy przytulają się trzy osoby - BOMBOWO :)

    OdpowiedzUsuń
  14. to czy jesteśmy zaprogramowani do związków mnogich mamy zaprogramowane w genach. Osoby aromantyczne (niezdolne do odczuwania uczucia zakochania) mają problemy w łączeniu się w pary,jeśli nie są także aseksualne to jak szympansy mogą ruchać się "ile wlezie". Należy lepiej przyjrzeć się godom i łączeniu się w pary na modelu zwierzęcym.Większość podgatunków gibbonów jest monogamiczna.U Goryla możemy stwierdzić właśnie mnogą miłość(poliamorie) ma kilka samic i w zasadzie każdej jest wierny To że pokochałeś nową osobę nie musi oznaczać że poprzednią kochasz mniej lub zrywasz z nią kontakt. Należy jeszcze wyróżnić monogamie seryjną -jedna miłość co parę lat.Neurobiolodzy udowodnili że decydują o tym jacy jesteśmy polimorfizmy genów kodujące receptory dla dopaminy i wazopresyny w mózgu.Gdy podamy pewną grupe leków psychotropowych blokujących te receptory to u monogamicznych zwierząt pary rozstają się! Uważajcie na niektóre psychotropy!(antagonistów tych receptorów!)

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca