Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

wtorek, 1 grudnia 2015

Dziś Światowy Dzień Walki z AIDS - więc porozmawiamy o... HIV-fobii


Każdy, kto choć trochę interesuje się profilaktyką zakażeń HIV, ma dziś pełny dostęp do wszelkich informacji - jak można się zarazić, jak zapobiegać zakażeniom, jak się je leczy i z czym to się wiąże. 

Więc tylko ignorancja mogła uchronić kogoś przed takimi informacjami.

Jednakże mało się mówi o innej pladze, która występuje razem z pandemią HIV.

O HIV-fobii.

Fobii, która po każdej kampanii antyAIDSowej wypełnia gabinety psychoterapeutów świeżymi przypadkami.

Czym ona jest? I jak się z niej wyleczyć?


Miałem ją wiele lat temu. Pamiętam, jak dziś.

Objawiała się paraliżującym lękiem przed seksem.

Lękiem do tego stopnia wielkim, że uniemożliwiał mi czerpanie z seksu jakiejkolwiek przyjemności. Ciągle tylko zastanawiałem się, czy nie mam teraz kontaktu z wydzielinami partnera, które mogą przenosić wirusa.

Co więcej - całymi dniami po seksie trząsłem się ze strachu, czy nie wystąpią u mnie objawy choroby retrowirusowej.

Oczywiście gorączkowe poszukiwania każdego objawu sprawiały, że te objawy pojawiały się na tle psychosomatycznym - wysypki, gorączki. Cuda, które mijały, gdy tylko opadał lęk.

Tak się seksić po prostu nie da.


Czym naprawdę jest HIV-fobia?


Jest tyle śmiertelnych chorób przenoszonych różnymi drogami a także powstających samoistnie, jak nowotwory czy choroby autoimmunologiczne. A jednak to HIV sprawia, że ludzie trzęsą portkami. 

Dlaczego?

HIV to choroba silnie stygmatyzująca.

Żyjemy w społeczeństwie de facto tępym jak łeb karpia, więc nic dziwnego, że z wirusem HIV kojarzeni są tylko "pedały, dziwki i narkomani". Kompletnemu brakowi edukacji zawdzięczamy zatem trafienie w tak zaszczytne grono społecznego marginesu.

HIV-fobia to de facto lęk przed społecznym wykluczeniem.

Przed samotnością.

Przed umieraniem w samotności.

Przed utratą miłości lub stratą szans na nią. Przed wykluczeniem przez rodzinę, sąsiadów czy ogólnie wszystkich. Przed otrzymaniem etykiety odpadu ludzkiego.

To także lęk przed spodziewanym poczuciem winy, które produkowane jest przez przekonanie pt. "sam sobie na to zasłużyłeś".


Czas się nieco uspokoić...

Po pierwsze - nawet, jeśli okaże się, że zaraziłeś się wirusem HIV - to nie jest tak, że "to tylko Twoja wina".

Pewnie - należy używać gumek, rozsądnie dobierać partnerów i dbać o pewną higienę stosunku płciowego. Ale jeśli dojdzie do zakażenia - a może dojść nie tylko w łóżku - to nie jest Twoja wina w 100%.

Tak, jak z grypą. Możesz się zamknąć w twierdzy na 10 spustów, ale i tak możesz się jakoś zarazić. Po prostu to się zdarza.

Po drugie - z powodu HIV się już nie umiera. Pod warunkiem, że człowiek poddaje się leczeniu. Jedna tabletka dziennie - tak to podobno wygląda.

Więc jakiegoś dramatu nie ma.

Większy jest zazwyczaj dramat na poziomie psychicznym niż fizycznym.

Po trzecie - ludzie z HIV też poznają partnerów (zdrowych lub innych zakażonych) i wciąż mają szanse na miłość i udany związek. Pewnie, że jest ciężej. Nawet bardzo ciężej.

Ale nic nie jest wykluczone.

Po czwarte - podejrzewam, że najpewniej pokonanie HIV to kwestia kilku najbliższych lat. Naukowcy już depczą wirusowi po piętach.


Dasz sobie radę

Nie ma jakiegoś jednego punktu zwrotnego, w którym pozbyłem się swojej HIV-fobii. Nie sądzę nawet, że pozbyłem się jej w 100% - wciąż nadal w jakimś stopniu obawiam się infekcji.

Jak każdej innej, potencjalnie śmiertelnej choroby.

Jednak moja mentalność przez lata uległa tak głębokiej metamorfozie i ogólnemu uspokojeniu, że dziś po prostu uważam podczas seksu, jednocześnie czerpiąc z niego maksimum rozkoszy.

Ale już bez zbędnych obaw.

Bo wiem, że dam sobie radę.

Bo wiem, że odpowiadam tylko sam przed sobą za swoje zdrowie i nic nikomu do tego. 

Bo wiem, że te wszystkie etykiety są kłamliwe. A ludziom zakażonym wciąż należy się wielki szacunek i prawo do godności, miłości i zrozumienia.

Gdy do swojego myślenia wprowadzisz więcej łagodności, wyrozumiałości i życzliwości - zrozumiesz, że te wszystkie historie o społecznym wykluczeniu nie są takie straszne.

Że to umysł dramatyzuje więcej, niż jest to konieczne.

Owszem - trzeba uważać, by się nie zarazić!

Tak samo, jak trzeba uważać, gdy przechodzisz przez ulicę.

Ale nie trzeba sobie psuć życia - szczególnie seksualnego - przeżywaniem za każdym razem każdego seksu.

95% lęków w naszym życiu jest bezzasadnych.

400 razy szybciej można zarazić się wirusowym zapaleniem wątroby. Ale jakoś nie widzę 400 razy częściej ludzi, którzy są przerażeni WZW. Za to tych z HIV-fobią spotykam bardzo często.


Opowiedz mi i innym, jak Ty sobie radzisz z lękiem przed HIV.

Czy wpływa on na Twoje życie seksualne? Ogranicza Cię? A może wręcz przeciwnie - masz to gdzieś i bawisz się, jak chcesz. Podziel się swoją opinią. Jestem ciekaw i sądzę, że inni też.

4 komentarze:

  1. Radzę sobie w bardzo prosty sposób... unikam jakichkolwiek sytuacji mogących mnie narazić na zakażenie. Wychodzenia z domu czy jazdy samochodem nie da się uniknąć bez paraliżowania własnego życia. Przypadkowego seksu, a nawet każdego seksu = można jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem tylko dodać, że na HIV istnieją skuteczne w (chyba) 60% ale nie są popularyzowane żeby ludzie dbali o higienę np. Seksu i sterylność. Poza pokonanie kwestią lat nie byłbym takim optymistą, gdyż wirus ten nie dość że jest wirusem, to bardzo dobrze się utajnia, a poza tym bardzo szybko mutuje, więc te kilka lat to zbyt pozytywnr spojrzenie na jego pokonanir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo szybko mutuje uodparniając się na leki ;)

      Usuń
  3. No, cóż można powiedzieć? Już go mam więc fobia już mi nie grozi.
    Stało się i nie zamierzam się z tego powodu biczować ani składać samokrytyki.
    Co do prawa do szczęścia teoretycznie każdy może być szczęśliwy niezależnie od bycia z kimś czy z samym sobą. Najlepszą metodą na fobię jest po prostu nie ujawnianie tego faktu i nie jest to tylko moja opinia, rozmawiałem z wieloma nosicielami. Mam obowiązek ujawnić go partnerowi. Resztę zachowam dla siebie. Istnieje nie tylko wśród społeczeństwa ale nawet wśród służby zdrowia, wydawałoby się, że tam powinna być opanowana ale nie jest. Jeśli chodzi o znalezienie partnera (nie tylko seksu) tu się już zaczynają strome schody. Jak jest każdy może sobie przeprowadzić eksperyment wchodząc na nicku z + na jakiś czat czy założyć eksperymentalny profil. Co do tego, że mnie to nie spotka bo nie zachowuję się ryzykownie może .... ale nie musi. Jedyną metodą jest całkowita abstynencja. To też nie jest wyjście. Jedyny apel to badajmy się na wszelki wypadek aby być świadomym swojego zdrowia i nie stwarzać zagrożenia dla innych. Poza tym daje się żyć. Mam go od 3 lat do tej pory się nie leczę. Nie miałem żadnych objawów chyba byłem za zdrowy.
    Ostatnio spotkałem na czacie gościa co był tak przerażony swoją sytuacją, że bał się nawet rozmawiać gdzie szukać pomocy.
    Na całkowitą eliminację trzeba jeszcze poczekać wiele lat nie ma co liczyć na szybkie rozwiązania.
    Co straciłem? Szansę na większy wybór. Pozdrawiam pewnych swego zdrowia.

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca