Rozwojem osobistym zainteresowałem się więcej niż 10 lat temu. Pochłaniałem książkę za książką, czytałem wywiady, jeździłem na szkolenia prowadzone przez różnych trenerów. To była swego rodzaju mania.
Dziś - po latach - nie tylko zmieniłem się o 180 stopni. Ale także doszedłem do swoich wniosków na temat rozwoju osobistego.
I pewnych obserwacji i wniosków, które z tego rozwoju płyną. Zapraszam do czytania.
Uporczywe trzymanie się jakiegokolwiek przekonania zawsze wcześniej czy później przynosi cierpienie
Choćby nie wiem, jak cudownie i szczytnie brzmiała jakakolwiek myśl ludzka - zawsze wcześniej czy później pojawi się sytuacja, w której ta myśl będzie generować problemy i cierpienie.
"Wszyscy zasługują na miłość" (nawet jak się chujowo zachowują - uczysz ich, że im zawsze wybaczysz?)
"Każdemu należy się szacunek" (poczekaj, jak się wkurwisz, gdy ktoś go nie dostanie, np. Ty)
"Jestem zajebisty" (zawsze? fajnie jest nie widzieć tego, co robi się źle... - samopoczucie na pewno jest super, gorzej z efektami działań)
Nie ma "dobrego" przekonania. Jest tylko "dobre w jakiejś sytuacji". Tej elastyczności uczysz się z latami, gdy non stop kwestionujesz swoje myślenie i zastanawiasz się, czy jest przydatne.
Pomaga też zrozumienie, że przekonanie to nie opis świata / "prawda objawiona". Ale instrukcja, na bazie której podejmujesz decyzje.
Rzeczywistość się zmienia. A Twoje myślenie - jeśli nie - będzie Ci ciążyć.
Nie każda emocja jest przyjemna, ale każda jest potrzebna
Celem rozwoju osobistego nie jest osiągnięcie "nirwany". Wiele osób widzi siebie za X lat jako lilię dryfującą po niezmąconej tafli jeziora.
Bzdura.
Jesteśmy ludźmi i póki jesteśmy - będziemy się wkurwiać, smucić, bać, wstydzić, czuć winnymi, zazdrościć.
Ale pocieszę Was.
Te wszystkie uczucia nie są niczym złym. Wręcz przeciwnie! Są czymś dobrym.
Zazdrość uświadamia nam nasze własne marzenia i pragnienia. Smutek pozwala na refleksję i wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Strach pozwala być ostrożnym. Zdenerwowanie pozwala zakomunikować otoczeniu nasze żądania albo ukarać je, gdy zasady zostały złamane.
Wszystko jest po coś.
Sztuka, to nie tkwić w tych uczuciach latami tylko z nich korzystać. Brać pod uwagę. A to zaczyna się od akceptacji tego, że czasem czujemy się źle emocjonalnie. Te "złe" uczucia są Twoje i odczuwasz je po coś. To nie błąd. To wezwanie.
Więcej cierpienia przynosi samo myślenie o rzeczywistości niż rzeczywistość
Wiara w krzywdzące nas myśli, trzymanie się destruktywnych przekonań a także traktowanie siebie surowo, mało życzliwie - to główne źródła cierpień człowieka.
Sama rzeczywistość nie niesie ze sobą aż tylu cierpień, o ile ją oskarżamy.
Wyłącz na moment swoje myślenie - wycisz dialogi, interpretacje. I obejrzyj swoje życie przez obiektyw chłodnej kamery. Całe. Od narodzin aż do teraz?
Serio było w nim aż tyle bólu? Tyle krzywdy?
Zobaczysz i poczujesz, że nie "bolało Ciebie", tylko poczułeś ból. Zobaczysz, że zamiast "krzywdy", były wyzwiska. To spora różnica.
Za wiele cierpienia odpowiadamy my sami - nieświadomie interpretując rzeczy tak, że sprawiają nam więcej problemów.
Sama Byron Katie - twórczyni rewolucyjnego systemu The Work - idzie w swoich twierdzeniach jeszcze dalej. Uważa, że cierpimy TYLKO wtedy, gdy nasze myśli są niezgodne z rzeczywistością.
Innymi słowy. Skaleczenie wysyła ból. Ale myśl, że "nie powinienem się był skaleczyć" generuje cierpienie.
I trudno mi się z nią nie zgodzić w tej kwestii.
Za 90% cierpienia odpowiada ukryta bądź jawna "powinność"
Wyraz "powinienieć" (sorry, "mieć powinność" - to jedyny czasownik w języku polskim, który nie ma formy bezokolicznika) odpowiada za większość problemów w myśleniu.
"Jestem za gruby" - czyt. powinienem być chudszy. Czy to myślenie oparte jest na faktach? Na dowodach? Przepraszam, ale nie jest. To myślenie życzeniowe. Tworzące poczucie winy.
I na dodatek zawsze sprzeczne z rzeczywistością (każde zdanie oparte o powinność zakłada, że nie jest tak, jak być... powinno - a więc zawsze generuje cierpienie).
Zamiast przeganiać myśli - szukaj nowych
Nikt jeszcze nie pozbył się myśli.
Myślenie, że myśli są jak pliki w komputerze - że można je usunąć bez problemu - jest błędne.
Nasze myśli są takie, jakie są, ponieważ stworzyliśmy takie a nie inne skojarzenia w swoim umyśle. Myślisz tak, jak myślisz, bo podświadomie uważasz daną myśl za najbardziej odpowiednią do danej sytuacji.
Jeśli opieprzasz się za to, że jesteś np. gruby - budujesz w sobie system motywacyjny do chudnięcia oparty na poczuciu winy.
To ma sens na pewnym poziomie świadomości. Nikt z nas do końca nie jest wolny od takiego myślenia.
Jednak wyjścia na poziom, w którym rozbudzasz w sobie zamiłowanie do ruchu fizycznego, szczupłej sylwetki i zdrowego jedzenia - zapewne da takie same efekty behawioralne (zachowawcze), ale z zupełnie inną kinestetyką (emocjonalnością).
Dlatego - zamiast potępiać niekorzystne myślenie - dostarczaj sobie alternatyw.
Szukaj odwróceń myśli.
Jeśli myślisz jestem za gruby - pomyśl inaczej. Może jesteś dokładnie taki, jaki powinieneś być. Bo jadłeś to, co jadłeś. Bo się nie ruszałeś. Bo masz taką florę bakteryjną itd. Więc właściwie powinieneś ważyć tyle, ile ważysz.
"Moje myślenie jest za grube" - możliwe? Pomyśl, co to może dla Ciebie znaczyć.
"Za mało kocham szczupłość" - to też może być prawda. Pomyśl, co możesz zrobić, by pokochać bardziej.
Al_ter_na_ty_wy.
Każdy przełom brał się z tego, że ludzie zaczynali kwestionować utarte poglądy. I budować inne, alternatywne. Na bazie których podejmowali inne decyzje i osiągali odmienne efekty.
Zrób taki przełom w sobie.
Medytacja to "wakacje od myślenia"
Im bardziej cierpisz z powodu myślenia - tym większą ulgę poczujesz, gdy zaczniesz medytować - tzn. celowo i świadomie wyciszać wciąż na nowo swoje myślenie.
Nie jest możliwe wyciszyć myślenia raz na zawsze.
Ale można próbować.
I o to próbowanie własnie w medytacji chodzi.
Gdy pierwszy raz zacząłem próbować - po 20 minutach poczułem ulgę, którą trudno wyrazić słowami. Moje mięśnie były w pełni zrelaksowane. Umysł czysty.
Gdy otworzyłem oczy - czułem się, jakby narodził się na nowo tu i teraz. Bez historii. Bez przyszłości. Jest tylko teraz.
Byłem jak ryba, która pierwszy raz w życiu wyskoczyła ponad taflę jeziora i zobaczyła, że całe życie pływała w szlamie.
Gdy wróciłem do myślenia - byłem na Neo, który wrócił do Matrixa już jako Wybraniec. Wiedziałem, że to wszystko iluzja. Że rzeczywistość jest inna. Akurat ta nasza - w przeciwieństwie do filmowej - spokojna i pełna harmonii.
Nikt nie ma prawa mówić o rozwoju osobistym, póki nie pozna potęgi medytacji. Nie zobaczysz nigdy tak klarownie efektów, jakie wywołuje Twoje myślenie, póki nie nauczysz się z niego "wyskakiwać".
Brać sobie urlopu od myślenia. Po 20 minut dziennie - codziennie.
***
Wciąż wielu gejów nie do końca akceptuje swoją orientację seksualną - a w Polsce panuje nie tylko spora homofobia, ale też prawdziwy deficyt pomocy psychologicznej dla osób LGBT+. Dlatego też stworzyłem praktyczny poradnik, którym możesz sobie pomóc dojść do porozumienia z samym sobą w kwestii swojej seksualności:
Jak zaakceptować siebie jako geja
Przedstawiam w nim prostą, sprawdzoną i skuteczną metodę (zbudowaną w oparciu o wiele różnych metod psychologicznych) pracy nad swoimi przekonaniami, myśleniem, postawą i emocjami - technikę, którą możesz szybko się nauczyć i samodzielnie stosować w zaciszu swojego domu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O PORADNIKU
KUP EBOOKA / KSIĄŻKĘ DRUKOWANĄ
***
Ostatnio bardzo zaciekawił mnie temat związku pomiędzy intensywnym myśleniem i analizowaniem "świata" i rzeczywistości a depresją i powiedzmy szeroko pojętym "złym nastrojem". Zastanawia mnie dlaczego im ludzie bardziej główkują tym świat w ich oczach staje sie mniej przyjazny. Może to po prostu kwestia tego, że dobro jest proste? Nie wiem jak to opisać. Może to dlatego, że bycie dobrym, wykonywanie uczynków czy myślenie w kategoriach "dobra" jest nieskomplikowane i analiza nie jest potrzebna by to dostrzec przez co przy nadmiernej analizie jest to pomijane? Z drugiej strony bycie po prostu złym jest równie proste. Człowiek niemyślący może być równie dobry co zły. A może to kwestia tego że zło "skomplikowane", ukryte i zideologizowane, takie obudowane i wielopłaszczyznowe - jest uważane za arcy-zło i boli o wiele bardziej niż powiedzmy "banalne", proste zło i dlatego ludzie "myślący" i dogłębnie analizujący rzeczywistość dostrzegając te zawoalowane formy arcy-zła popadają w depresje? Bo czy istnieje coś takiego jak skomplikowane dobro? Dlaczego nadmierna analiza jest okupiona cierpieniem i wynajdywaniem arcy-zła a nie arcy-dobra? Czy jeśli dobro nie jest "proste", "bezpośrednie" z automatu oznacza ze to nie jest dobro, z samego faktu jego powiedzmy "wielopłaszczyznowości" co równe jest pewnej formie dwulicowości? Czy istnieje w ogóle coś takiego jak wielopłaszczyznowe dobro? A może wielopłaszczyznowe dobro jest związane również z altruizmem i skromnością osoby której takie dobro przyświeca przez co nie dostrzegamy go, za to jesteśmy nieustannie zalewani propagandą "zła na świecie"? Wydaje się że w takim razie najlepiej jest wyłączyć telewizor i odciąc sie od "propagandy zła", ale czy to automatycznie nie zaklasyfikowałoby nas do "ludzi niemądrych", odcinających sie od informacji i żyjących w "kłamstwie"? Oglądałem kiedyś na yt jak pewien mężczyzna wypowiadał sie na tematy filozoficzne i przykuło mnie gdy mówił o Schopenhauerze i o tym, że wg. niego człowiekowi na tym świecie doskwierają dwa typy cierpienia: cierpienie jako takie i nuda. I że natura obdarowała człowieka mechanizmami które bronią go przed tym: wesołością - powiedzmy ogólnie przyjętą pogodnością i inteligencją. Problem polega na tym że im lepiej wykształcony jest mechanizm pierwszy, tym bardziej kuleje mechanizm drugi. "Myślę, więc jestem" czy może raczej "myślę, więc nie chcę być"? Ja póki co jestem na etapie świadomej walki o lepszy świat pomimo nihilistycznych zapędów wynikających z nieustającego myślenia. A może wakacje od myślenia czyli medytacja to tak naprawde panaceum na braki w szczęściu? Jestem ciekawy czy nasza rasa dojdzie kiedyś do etapu w którym świadomość ludzka bedzie na tyle nieskażona, że nie bedzie trzeba medytować by przy intensywnm myśleniu pozostać w harmonii z kosmosem ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Piterso
Okej, strasznie zawiłe te Twoje wywody :) Ale to ma swój plus - bo pokazuje, że myślisz, drążysz, kwestionujesz. Plus za to :)
UsuńMoje zdanie jest następujące w powyższej kwestii:
Nie ma obiektywnego zła i dobra. To tylko osądy. Ktoś idzie i na podstawie konkretnych kryteriów zmysłowych identyfikuje "zło" lub "dobro" (jak one wyglądają? po czym je poznać? - każdy odpowie inaczej).
Bycie wesołym zaślepia nas na krzywdę innych ludzi i sprawia, że nie dostrzegamy w porę niebezpieczeństw. Bycie smutnym pozwala nam wyciągnąć wnioski ze swoich zachowań i przewartościować życie.
Nie ma obiektywnego dobra i zła.
Jak pomagasz żebrakowi na ulicy, dając mu 2 zł, nie wiesz, czy mu pomagasz. Czy może uczysz go bezradności. Jak bierzesz antybiotyk, bo masz infekcję, nie wiesz czy sobie pomagasz. Czy uczysz swój układ odpornościowy, że zawsze może liczyć na wsparcie z zewnątrz. I tak dalej.
Ja patrzę na to z innej strony.
Introwertycy kochają myśleć - co najmniej tak, jak ekstrawertycy działać.
Introwertycy też o wiele częściej myślą negatywnie - co jest bardzo potrzebne. Nieskażony optymizm jest bardzo niebezpieczny. Dopiero pesymizm pozwala na dostrzeganie zagrożeń i przygotowywanie się do nich.
Zatem połączmy te 2 obserwacje - introwertycy lubią myśleć, zatapiać się wręcz w myśleniu, w niekończących się wewnętrznych dywagacjach. I mają tendencję do czarnowidztwa, ponieważ baczniej obserwują otoczenie i ostrzegają ekstrawertyków zawczasu.
To potrafi wywołać stres.
Bo widzimy, że coś złego się zbliża - a mało kto chce nas słuchać.
A permanentny stres jest jedną z przyczyn depresji.
Ale uwaga. Depresja - w znaczeniu klinicznym - to poważna choroba, która może być AKTYWOWANA przez takie myślenie. Ale sama choroba to zaburzenie poziomu przekaźników w mózgu - które TRZEBA leczyć zarówno psychologicznie, jak i farmakologicznie (leki + dieta i ruch).
Przyczyn depresji jest mnóstwo - od stanów zapalnych mózgu (czasem spowodowane jest to dietą ubogą w kwasy omega-3), przez podłoże genetyczne aż do czynników socjalnych (zła sytuacja finansowa itd.).
Więc u zdrowego człowieka - takie introwertyczne wyszukiwanie problemów może spowodować melancholię, refleksję, smutne wnioski i przemyślenia. ALE nie depresję w klinicznym tego słowa znaczeniu.
Co do depresji, właśnie chodziło mi o smutek, melancholię, pewien stan który doprowadza do weltschmerz'u. A weltschmerz doprowadza do nihilizmu i ogólnej niechęci do życia, podejmowania działania (bo jaki jest sens?) więc jest to stan kompletnie nieefektywny, stan który nie pozwala człowiekowi działać, stan który wysysa z niego energię życiową i trywializuje i kwestionuje sens każdej czynności. Kiedyś oglądałem ciekawy TED talk na ten temat i kobieta mówiła o "pozytywnym i negatywnym nastawieniu" i przedstawiała wyniki badań że negatywne nastawienie wcale nie jest pozytywnym zjawiskiem, że wręcz utrudnia działanie. Argumenty uważam że też przedstawiła bardzo sensownie i wszystko trzyma się kupy, poza tym u siebie też to zauważyłem że im bardziej jestem pesymistyczny tym gorzej pracuję, mniej energii z siebie daję (bo po co sie męczyć?). Co do dobra i zła, wydaje mi sie że jednak jest coś takiego. Bo czy jeśli ktoś kogoś zabije powiedzmy dla zabawy można wyciągnąć inny osąd niż taki że był to czyn z natury "zły"? A czy kupując bezdomnemu bułkę zamiast dawać mu pieniądze nie można uznać za czyn "z natury dobry"? Czy przeszkadzanie komuś w życiu, nie ważne czy fizyczne czy psychiczne, w jakikolwiek sposób szkodzące drugiej osobie, gdy np ona nam nie zagraża można uznać za zło czy to też jest kwestia tego że nieprawidłowo sie kogoś osądziło? Bo jeśli wszystko jest kwestią osądu, dlaczego po prostu nie zabijać każdego kto się nam nie spodoba? Poza tym, skoro mało kto chce nas słuchać, jaki jest sens powiedzmy czarnowidztwa wokół jeśli bezpośrednio nie dotyka ono nas? (bo przecież inteligentny introwertyk wykracza o wiele dalej w świat z analizami niż własne podwórko). A na końcu, jaki jest sens czarnowidztwa, jeśli czarne wizje są raczej rzadkie a totalnie nas paraliżują i sprawiają że jakość naszego życia drastycznie spada?
OdpowiedzUsuńOto ten filmik z TEDa:
https://www.youtube.com/watch?v=B8rmi95pYL0&list=PLK0U0X_IA81FfIhg-DSbS8zKanfVVEXi2&index=28
byłoby mi bardzo miło gdybyś skomentował co o tym sądzisz ;)
pozdrawiam Piterso
"chodziło mi o smutek, melancholię, pewien stan który doprowadza do weltschmerz'u. A weltschmerz doprowadza do nihilizmu i ogólnej niechęci do życia"
UsuńNie mogę się z Tobą zgodzić. Smutek nie musi od razu prowadzić do ogólnej niechęci do życia. Smutek może prowadzić do popełnienia np. dzieła życia. Podobno największe osiągnięcia sztuki są tworzone pod wpływem smutku.
"im bardziej jestem pesymistyczny tym gorzej pracuję, mniej energii z siebie daję"
Bo trzeba rozumieć energię smutku. Smutek jest emocją bierną, refleksyjną. Nie nadaje się do pracy za bardzo - chyba, że konceptualnej, w samotności. Jak pisanie wierszy.
"Co do dobra i zła, wydaje mi sie że jednak jest coś takiego."
Obiektywnie nie ma. Spytaj 100 ludzi, co to jest zło i dobro. Aktualna sytuacja w kraju uwypukliła, jak dramatycznie różnią się ludzie oceny w tym zakresie.
". Bo czy jeśli ktoś kogoś zabije powiedzmy dla zabawy można wyciągnąć inny osąd niż taki że był to czyn z natury "zły"?"
Myślę, że można. Ale myślę, że większość ludzi powie, że jest "z natury zły". Co nie zmienia faktu, że to tylko osąd. Carl G. Jung powiedział kiedyś: "Rozumienie jest trudne. Dlatego większość ocenia."
Co do reszty przykładów - możesz oceniać jak chcesz. Najlepiej jednak poświęcić wysiłek i zrozumieć. To daje lepsze efekty.
"Bo jeśli wszystko jest kwestią osądu"
Nie wszystko.
"jaki jest sens powiedzmy czarnowidztwa"
Czarnowidztwo daje Ci szansę, na przygotowanie się do zagrożenia lub jego uniknięcie. Potem można wrócić do swojego hurraoptymizmu :)
"jaki jest sens czarnowidztwa, jeśli czarne wizje są raczej rzadkie a totalnie nas paraliżują i sprawiają że jakość naszego życia drastycznie spada?"
To dotyczy tylko tych pesymistów, którzy są zbyt leniwi, by swoje czarne przewidywania zamienić na ostrożność.
Co do filmiku - jest bardzo pouczający.
Niemniej parę rzeczy ta Pani pominęła. Mózg nigdy nie był dobry w szacowaniu prawdopodobieństwa - na tym tle nawet zawodowi statystycy popełniają błędy. Będzie o tym spory art niebawem, bo właśnie przerabiam Pułapki Myślenia Kahnemana - który za to, co odkrył, dostał Nobla.
W szacowaniu szansy na raka pominęła całkowicie kwestię oddziaływania społecznego dowodu słuszności - a mi się włączyła lampka, że może on odgrywać sporą rolę w tej kwestii.
Ale ogólnie bardzo ciekawy wykład. Który można sprowadzić do starych i dobrych zasad:
1) Myśl jak optymista. Działaj jak pesymista.
2) Nigdy nie ryzykuj więcej, niż możesz stracić.
Baw się :)
Poza tym myślę że to nieprawda że depresji może nie spowodować smutek, zresztą sam to powiedziałeś, troche sie w sumie wykluczając. Skoro smutek, poczucie zagrożenia, przytłoczenie złem świata może wywoływaać stres a stres może wywoływać depresję więc introwertyczne wyszukiwanie problemów, wzmożona analiza itd. może wywoływać kliniczną depresję. U psychiatry nie są przeprowadzane badania, bo takowych nie ma. Diagnoza jest stawiana po wywiadzie tylko i wyłącznie i po tym co usłyszy psychiatra, przepisuje dane leki.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia, Piterso
Rzeczywiście nie sprecyzowałem.
UsuńO tym, co powoduje co, możemy mówić w fizyce czy chemii. Gdzie są ciągi przycznowo-skutkowe, które ZAWSZE się powtarzają.
W przypadku ludzkich zachowań często pod przykrywką przyczyny i skutku kryje się KORELACJA. Widzimy, że dwa czynniki są ze sobą w jakiś sposób zależne.
Permanentny stres jest skorelowany z depresją. Innymi słowy - gdy ktoś jest zestresowany od dłuższego czasu (dłuższego, a nie na jedną myśl) to warto się zastanowić, czy nie ma deprechy.
Zatem...
"Skoro smutek, poczucie zagrożenia, przytłoczenie złem świata może wywoływaać stres a stres może wywoływać depresję "
No nie może "wywoływać" depresji. Możemy tylko powiedzieć, że mózg statystycznie często reaguje depresją na długi stres.
Tak samo pesymistyczne myślenie może "wywoływać" depresję. Może albo nie może - w zależności od przypadku. Jednak jeśli biochemia w mózgu NIE jest zachwiana, pesymistyczne myślenie nie jest wielkim zagrożeniem. A wręcz przeciwnie - pozwala nam na ostrożność.
Hmm... Staram sie rownież dbać o swój rozwój osobisty, czytam książki , przyglądam sie życiu otoczeniu .
OdpowiedzUsuńPamietam ze w poprzednie wakacje wybrałem sie do parku miałem dzień wolny , piękna pogoda , park , ludzie no i ja z książką. Troche czytałem , troche patrzyłem na otaczający mnie świat gdy uświadomiłem sobie ze w tym dniu nic nie musze robić i czas nie gra dla mnie roli było zupełnie inaczej niż zawsze, nie miałem telefonu ze soba . Tylko książkę ... To było dziwne uczucie brzmi banalnie ale nie umiem opisać w jakim nastroju byłem to była taka moja medytacja( tak to nazwijmy) czas staną w miejscu oczyściłem myśli ze wszystkiego , była tylko teraźniejszość , tylko to co dostrzegały moje oczy .
Swoich zachowań , walkę z lekami uczę sie z tego by starać sie każda sytuacje odbierać spokojnie czasami w sposób lekceważący, bać sie wtedy kiedy na 100% cos mi zagraża . To walka z umysłem i jego sposobem reagowania ,
Mam problem jedynie do tego ze lubię rzeczy dramatyczne a myśli o śmierci mojej o reakcji bliskich czy śmierci bliskich i mojej reakcji na to nachodzą mnie często i sprawiaja ból ale tak jak by pochopny .
O tyle jest to dziwne dla mnie bo wychodzę z założenia ze do póki żyje jest nadzieja .
Faktem jest ze gdy mam zły dzień, dziwne stany umysłu jestem bardziej twórczy .
Takie moje myśli odnośnie tekstu i komentarzy
Fajne przemyślenia :) Miłego dnia:)
UsuńA Ty, jaki jesteś DreamWalkerze? Masz swój system, w którym dzielisz ludzi na złych i dobrych? Czy takie pojęcia w ogóle nie goszczą w Twoim słowniku bo wszystko jest kwestią odpowiedniego wytłumaczenia danego czynu niezależnie od jego natury? Czy, jeśli nie oceniasz ludzi, nie dzielisz ich na złych i dobrych, automatycznie to myślenie nie przekłada sie na Ciebie i pozwala na robienie rzeczy złych? (Jak w "Granicy" Zofii Nałkowskiej) Ostatnio oglądałem film, który bardzo mnie zaskoczył - bo właśnie ocena głównego bohatera była trudna, ale koniec końców uważam że był on zły. Mówie tu o filmie "Nightcrawler". Czy w takim razie lekarze psychiatrzy nie mają racji tworząc pewną granicę pomiędzy zdrową powiedzmy "niechęcią" do ludzi a patologiczną socjopatią i psychopatią? Czy słuszne jest zamykanie takich ludzi? Czy słuszne jest zamykanie kogokolwiek? Czy prawo ma w takim razie jakiś sens, skoro opiera sie na ocenie, która wg Ciebie z góry jest skazana na niepowodzenie, bo "wyłącza myślenie"?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Piterso
PS Robiłeś może DreamWalkerze test osobowości MYersBriggs? Wg mnie to najlepszy test osobowości ever, jestem ciekaw jakim typem jesteś? Ja jestem INTJ. Jestem ciekawy, może tak naprawde nasze osądy zawsze są wtórne do naszych osobowości? Może jest pewien schemat myślowy, w którym Ty np. nie potrafisz zrozumieć ludzi którzy są pesymistami co równa sie u nich nihilizmowi tak jak ja nie potrafie zrozumieć postawy w której myślenie nie ma tak jakby wpływu na nasze postrzeganie, bo pozwala na działanie tak jakby odwrotne do tego myślenia (myślenie, że świat nie ma sensu - działanie na najwyższych obrotach tak jakby miał), jakby myślenie było funkcją oddzieloną od naszej jaźni (nie wiem jak to inaczej określić). Może tak naprawde wszystko co siedzi w naszej głowie przechodzi przez filtr danej osobowości, przez daną strukturę mózgu, której to bariery nie możemy pokonać a która nas określa i wpływa na nasze decyzje i analizy? Hmm.
Szanowny Piterso,
UsuńOsądzanie innych ludzi bywa przydatnym narzędziem. Np. nie znasz kogoś, zrobił coś, co Ci się nie podoba - okej. Daj mu łatkę "debil" albo "zły człowiek" i nara.
Gorzej, jak zaczniesz osądzać i kategoryzować osoby Ci bliskie. Zaczną się niepotrzebne napięcia, roszady, pretensje. Nie da się zbudować trwałego związku, jeśli jedna strona ciągle osądza drugą - bez próby zrozumienia jej motywacji, jej myślenia itd.
Wszedłeś tu, bo jesteś - jak mniemam - gejem. Wiesz, ilu ludziom ten prosty fakt na Twój temat dostarczyłby argumentu, żeby powiedzieć, że jesteś "złym człowiekiem"?
Jakiś czas temu napisałem spory post o ocenianiu i o tym, czy zawsze warto wierzyć swoim osądom. I po co w ogóle je formułować i czy zawsze trzeba.
"Czy takie pojęcia w ogóle nie goszczą w Twoim słowniku bo wszystko jest kwestią odpowiedniego wytłumaczenia danego czynu niezależnie od jego natury?"
A co to w ogóle jest "natura czynu"?
Każde zachowanie ma w głębi pozytywną intencję dla jego egzekutora. Jeśli chcesz się z kimś dogadać - zrozum tę intencję. Nie oznacza to, że masz ją pochwalać. Ale nie oduczysz kogoś np. kraść, jeśli najpierw nie pojmiesz, po co to robi - tylko zamiast tego skupisz się na osądzaniu, że to złe i niemoralne.
"Czy w takim razie lekarze psychiatrzy nie mają racji tworząc pewną granicę pomiędzy zdrową powiedzmy "niechęcią" do ludzi a patologiczną socjopatią i psychopatią?"
To długi temat. W dużym skrócie - to, co jest "normalne" w jednym społeczeństwie, jest już "nienormalne" w drugim. I na odwrót. Psychiatrzy czy psychologowie czasem bazują na tych właśnie społecznych normach w procesie diagnozy - co prowadzi do dodatkowych wyrzutów sumienia u ich pacjentów. Ktoś przeklina, bo ma zespół Tourette'a, a oni mu mówią, że nie wolno przeklinać, bo to złe.
"Czy słuszne jest zamykanie takich ludzi? Czy słuszne jest zamykanie kogokolwiek? "
Zależy, z jakiego punktu patrzenia. Psychopaci są genetycznie obciążeni w ten sposób, że nie mają empatii. W dużym skrócie - jeśli ktoś z genem psychopaty urodzi się w bogatej rodzinie, zostanie np. bezwzględnym prawnikiem lub managerem wysokiego szczebla w bezdusznej korporacji. A jeśli w biednej - to będzie mordował lub robił inne, jeżące włosy czynności.
Jego wina, że ma taki gen i jest upośledzony? No nie! Ale czy mamy wszyscy ryzykować jako społeczeństwo, wypuszczając takiego człowieka z więzienia? Też nie bardzo.
Karanie ich nic nie da. Będą mieli w dupie moje czy Twoje oceny ich czynów i nasze generalizacje na ich temat. Ale nikt głowy nie położy pod topór. Sory.
"Czy prawo ma w takim razie jakiś sens, skoro opiera sie na ocenie, która wg Ciebie z góry jest skazana na niepowodzenie, bo "wyłącza myślenie"? "
UsuńWiesz, jest spora różnica między prędkim i powierzchownym, emocjonalnym ocenianiem kogoś. A ocenianiem kogoś racjonalnym, na bazie jasnych, logicznych kryteriów.
Ktoś mnie nie polubi, bo mam blond włosy a przecież blondyni to debile - różni się to znacznie, gdy ktoś powie, że nie umiem prowadzić auta, bo zaliczam 5 dzwonów tygodniowo na parkingu pod blokiem.
Ja przestrzegam przed podchodzeniem do swoich osądów bezkrytycznie - przed czynieniem osądów automatycznie, bezrefleksyjnie, pobieżnie, na bazie pojedynczych incydentów - szczególnie osób bliskich, które są ranione przez nasz system "sądownictwa".
"Robiłeś może DreamWalkerze test osobowości MYersBriggs?"
Nie, nie mam pojęcia, co to jest :)
"Jestem ciekawy, może tak naprawde nasze osądy zawsze są wtórne do naszych osobowości? "
W sensie, że nasz system oceniający jest uwarunkowany genetycznie? Po części jest. Udowodniono, że praca mózgu w przypadku osób o liberalnym podejściu do ludzi różni się od pracy mózgu osób konserwatywnych. Sam intro- oraz ekstrawertyzm są - jak utrzymuje Susan Kain, badaczka tematu - uzależnione w 30-40% od genów. A przecież tak ważna cecha charakteru musi wpływać na osądy na temat świata.
"myślenie, że świat nie ma sensu - działanie na najwyższych obrotach tak jakby miał"
Kochany Piterso, jest to możliwe. Z tzw. rozsądku. Nie musisz myśleć, że świat jest bez sensu, żeby wykupić ubezpieczenie domu na wypadek pożaru.
"Może tak naprawde wszystko co siedzi w naszej głowie przechodzi przez filtr danej osobowości, przez daną strukturę mózgu, której to bariery nie możemy pokonać a która nas określa i wpływa na nasze decyzje i analizy? Hmm."
Zgłębiaj temat dalej i twórz prostsze modele myślenia - pójdzie Ci o wiele łatwiej :)
Dziękuję za rozmowę, wydaje mi się że mimo tego, iż na pierwszy rzut oka są rozbieżności w naszym rozumowaniu (odpisujemy sobie długimi postami zamiast krótkiego "tak, to prawda") to jednak myślimy podobnie i mamy to samo zdanie na ten temat. Cieszę się, nie tyle ze względu na naszą zgodność co na możliwość zweryfikowania tego myślenia i utwierdzenia się w nim. Poza tym, uważam że to co robisz jest wspaniałe - otwieranie umysłów, zwłaszcza w "naszym przypadku" (kiedy tak łatwo sie od tego wszystkiego odciąć i zamknąć w sobie) jest godne podziwu i, niezależnie od naszej rozmowy, osądzam to jako postępowanie szczytne, wysoce moralne i "dobre" :) (jakkolwiek banalne wydaje się być to słowo). Myślę bowiem, że jest to klucz do rozwoju naszej cywilizacji, bez którego nie bedziemy mogli wznieść się wyżej i sięgać dalej.
OdpowiedzUsuńCo do MyersBriggs, właśnie dzięki temu bardzo uprościło sie moje patrzenie na ludzi jako jednostki. Wiem o wiele więcej o sobie i bardziej rozumiem dzięki temu postępowanie innych (jak to sie mówi, wszystko ma teraz ręce i nogi) a wokół tego fenomenu urosła już duża społeczność (widać to choćby po ilości materpiałów na yt) i ilość informacji jest tak duża, że budzi mój podziw. Jednocześnie, tak jak my, opisy osobowości nikogo nie oceniają, po prostu skupiają się na zimnej analizie dzięki czemu jest on wiarygodny i nie odznacza się jednostronnością a ilość analiz i danych oznacza, że trudno go posądzić o efekt "horoskopu" :) Jestem bardzo ciekawy jakie byłoby Twoje zdanie na jego temat, może to byłoby skuteczne narzędzie do podparcia naszego myślenia o ludziach i ich osobowościach jako opcjach a nie jako stopniach na drabinie hierarchii "kto jest lepszy a kto gorszy"? Nie potrzeba większego studiowania by to narzędzie wykorzystywać co bardzo mi się w nim podoba, bo można powiedzieć że "jest dla każdego". Bardzo byłoby mi miło, gdybyś się nad tym pochylił i powiedział co o nim sądzisz :)
pozdrawiam, Piterso
Poszperałem po necie w poszukiwaniu tego testu i znalazłem. Okazało się, że jakiś czas temu już go wykonywałem. Dziś zrobiłem to ponownie i wyszedł mi ten sam wynik, co poprzednio.
UsuńTyp osobowości INFJ.
Ponoć najrzadszy (ma go 1% społeczeństwa). Zgadzam się z opisem osobowości w 99%. No muszę przyznać, że uderzył mnie ten opis swoją trafnością i dokładnością.
"Mentor" :)
Gwarantuje wysoką jakość pracy
Tworzenie głębokich relacji z ludźmi
Podchodzi kreatywnie do zadań
Szuka okazji do usprawniania działań i optymalizacji procesów
Jest rzetelna i lojalna w stosunku do firmy, szefów i współpracowników
Ma wysokie umiejętności społeczne i potrafi z nich korzystać
Szybko się uczy i jest nastawiona na rozwój osobisty
Samodzielnie i niezależnie podejmuje decyzje biznesowe i bierze za nie pełną odpowiedzialność
Z niezwykłą wrażliwością potrafi wyczuwać potrzeby innych ludzi i reagować na nie
Potrafi dbać o ducha w zespole, harmonię i spokój
Angażuje się we wszystko co robi
Z pasją podchodzi do swojej pracy i każdych kolejnych możliwości
Jest odpowiedzialna i zawsze bez względu na okoliczności dąży do dostarczania efektów
A przy tym jeszcze ma umiejętności strategicznego myślenia, planowania i organizacji pracy swojej i innych, łatwość w adaptowaniu się do zmieniających się warunków
No cały ja :)
Fajna zabawka z tego testu :)
Dzięki za poświęcenie czasu na ten test :) I ja dowiedziałem się też czegoś o Tobie ^^ Ciekawe, bo wyjaśniło się już skąd Twoja hipersensytywność, skąd zamiłowanie do Tworzenia filozoficznych konceptów przy jednoczesnym, powiedzmy, przymykaniu oka na to jak te wizje mają się do rzeczywistości i skąd idealistyczne zacięcie przy jednoczesnie "włączonym myśleniu" :) jeśli miałbyś ochote to pogłębić, polecam filmiki na yt ;) bardzo podoba mi się jak ten facet opowiada o osobowościach, tu akurat o Twojej :) :
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=d4dLLS-DQfA
pozdrawiam, Piterso ;)