Parafrazując tytuł znanej książki Ute Ehrhardta, mam Ci do przekazania pewnią wiadomość. Wiadomość o tym, czym grozi samarytańskie dawanie wszystkiego i jak kończą się zwiazki oparte na jednostronnym przepływie energii.
To smutne, ale prawdziwe i ktoś musi Wam, marzcielskim Gejom, powiedzieć to wprost: to, że jesteś dobym człowiekiem nie oznacza, że będziesz miał fajnego partnera, cudowny związek po kres Twoich dni i życie usłane różami.
To, że w związku poświęcasz całego siebie dla drugiej osoby, nie oznacza, że to pomoże Ci zatrzymać go przy sobie. Wręcz przeciwnie - dostaniesz w dupę (niestety tylko metaforycznie) w pierwszej kolejności niż "zły chłopiec".
Myślisz, że jeśli dbasz o niego, to on Cię nie zdradzi? Haha, dobry żart. Nie mówię tego z jakimś bólem w głosie, o co ktoś mógłby mnie podejrzewać. Mówię to z serdecznością i wiem, co mówię.
Przeraża mnie i smuci stado ludziów błąkających się po fellow czy innejstronie, którzy czekają na swoich księciów z bajki. Ludzie Ci najczęściej mają niską samoocenę, zakochują się po pierwszym spotkaniu, pokładają ogromne oczekiwania w spotykanych osobach. To w skrócie nazywa się desperacją i jest ona złym doradcą.
Bardzo złym.
Tacy ludzie szybko się zakochują w przypadkowych osobach, które nie spełniają ich oczekiwań i potem jest jedno, kurewsko wielkie rozczarowanie i ból. Praktycznie możesz NIC nie robić, a oni zaczną wysyłać Ci seximeski w środku nocy i roztaczać cudowne, miłosne wizje w swojej głowie.
I mówię to z pełną odpowiedzialnością: to MUSI się źle skończyć, bo nie na tym kurwa związki polegają.
Kiedyś też byłem taką gejowską cipką i byłem nieustannie samotny, nieszczęśliwy, oderwany od TU i TERAZ. Ale dostałem w dupę tak, że teraz już wiem, kim chcę być. Znam swoją wartość, ale tym nie epatuję. Po prostu siebie szanuję i dbam o siebie. Nie mam oczekiwań wobec nikogo, chyba, że tylko na chwilę. Praktycznie się nie zakochuję, co najwyżej zauraczam kimś, czasem na chwilę, na 5 minut. Jeśli nie jestem pewien, odmawiam. Tylko, jeśli wiem na pewno, mówię "tak".
Kiedyś miałem siebie za ostatnie zero, bo "nikt mnie nie kocha". Latałem za facetami, jak pies za czapi. Dziś za nikim nie ganiam. Co ma być, to będzie. Jeśli ktoś mi się spodoba, zapraszam go do siebie, do swojego nieco dziwnego świata, by przyjrzeć mu się lepiej. Albo korzysta z zaproszenia, albo nie.
I mam spokój, jakiego nigdy nie miałem.
Teraz porozmawiajmy o Tobie.
Twoja samotność, obawy i nieszczęścia nie wynikają z faktu, że nikogo nie masz, lecz z "zonków" z przeszłości. Ze wspomnień, z którymi nie doszedłeś do porozumienia - wspomnień dorzucenia, bycia samotnym. Z przekonań, które wpierdala nam do głowy Matrix, że jak się jest gejem, to "pewnie będę sam do końca życia" i "że w głowie nam tylko sex". Co za poniżający, prostacki sterotyp, w który Geje sami wierzą, poniżając się w ten sposób.
Chcesz dostać to, o czym marzysz?
Postaw siebie na pierwszym miejscu. W Twoim związku - teraźniejszym czy potencjalnym - nie liczy się druga osoba. NAJPIERW jesteś Ty. Ty masz się czuć dobrze w pierwszej kolejności. Dlaczego? Bo ze sobą jesteś całe swoje życie. Bo jesteś dla siebie najcenniejszą osobą w Twoim życiu. I jeśli Twój partner też tak myśli - Wasz związek nie jest koniecznością, ale możliwością, z której chętnie korzystacie.
Pojmij to. Prawdziwy związek nie jest motywowany desperacjami, samotnością. Nie jest motywowany tym, że "jest mi tak źle samemu, że MUSZĘ kogoś mieć". Rozumiesz?
Związek na lata to taki, w którym dwie osoby wcale się nie potrzebują i mogą w każdej chwili od siebie odejść bez totalnego załamania na lata. Związek na lata to taki, w którm dwie osoby CHCĄ być ze sobą, bo tak wybierają każdego dnia.
Wtedy nie ma potrzeby nadzoru, kontroli. Nie ma podejrzeń, oskarżeń, fochów, nie ma tego całe shitu, który pojawia się między dwoma uzależnionymi od siebie osobami.
Istrukcja robienia związków - w skrócie:
1. Bądź szczęśliwy sam ze sobą. Jeśli na myśl, że "do końca życia będę sam i nikt mnie nie będzie chciał" tylko wzruszysz ramionami i się uśmiecheniesz - jesteś gotowy. Bo wtedy wiesz, że nikogo nie potrzebujesz - możesz co najwyżej chcieć.
2. Upewnij się, że osoba, z którą wstępujesz do zwiazku, też potrafi być szczęśliwa sama ze sobą. Że umie radzić sobie bez Ciebie, bez Twojej obecności. Żyła sama jakiś czas i korzystała z życia, bez nieustannych napadów samotności, bez smutków, bez depresji i żali do świata.
I tyle.
Wtedy oboje jesteście wolni i nie będziecie od siebie uzależnieni. Wtedy rodzą się głębokie związki, wspaniałe, na najwyższym poziomie energetycznym.
W lipnych związkach od razu pojawiają się obietnice "na zawsze razem" oparte na krótkotrwałych emocjach. Są niesutanne "kocham Cię".
W prawdziwych związkach niepotrzebne są żadne obietnice, bo oboje wiecie, że już na zawsze będziecie energetyczną jednością - choćbyśie odchodzili od siebie 1000 razy i mieszkali na końcach świata. W prawdziwym związku nie musicie mówić sobie "kocham Cię" 24h na dobę - Wy to WIECIE. Czujecie każdą komórką swojego ciała.
Łapiesz różnicę?
Pozwól sobie więc na niegrzeczność bycia zdrowym egoistą - który się szanuje, który wie, że potrafi dać i potrafi też wziąć. Który ma swoje stalowe kryteria i się ich konsekwentnie trzyma. Który wie, jakiego partnera chce widzieć u swojego boku.
A grzeczni chłopcy... będą musieli się jeszcze sporo nauczyć.
Najtrudniejsza rzecz w całym GAYlife ale wykonalna. M. 8)
OdpowiedzUsuń