Jest jak planeta X albo potwór z Loch Ness. Istnieje albo nie. Ale myślę, że warto go u siebie poszukać - bo mógłby dumnie uzupełnić listę 6 męskich orgazmów, którą niedawno opublikowałem.
Co to za orgazm?
Mowa o orgazmie... zwieraczowym.
Z braku laku taką nazwę wybrałem :)
Czy miałby się objawiać?
Łechtając zwieracz i jego okolice, dochodzi czasem do pewnego przyjemnego kumulowania się rozkoszy w obrębie odbytu i pupy.
Nie mówię o orgazmie analnym, który bardziej odczuwa się w środku - to uczucie obejmuje silnie unerwione zwieracze i promieniuje na nogi, uda i podstawy pośladków od wewnętrznej strony.
Jest tak samo niezwykłe, jak i ulotne. Powiedziałbym; cierpkie, elektryzujące ale przyjemne. W pełni udało mi się to odczuć tylko 2-3 razy.
Nie udało mi się ustalić, od jakich czynników zależy zdolność do przeżycia orgazmu zwieraczowego i czy jest możliwość takiej stymulacji zwieraczy, żeby doszło do wytrysku (nie, żeby to był wyznacznik przyjemności, ale ciekaw jestem, czy jest to połączone).
Zwracam się do Was, moi Mili. Przeżyliście coś takiego?
Piszcie w komentarzach i dzielcie się swoimi doświadczeniami. Im więcej wiemy o rozkoszach cielesnych, tym lepiej dla nas :)
PS A jeśli uda nam się potwierdzić jego istnienie - to znajdziemy ładniejszą nazwę dla tego typu orgazmów :)
Dream, w tym komentarzu nie będę słodził. Ty zboczeńcu! :-)
OdpowiedzUsuńluk.gar
Szukaj 7 typu orgazmu, a nie tam w ocenianie się bawisz :-)
Usuń