Męski Anal - jak przygotować się do seksu analnego w roli pasywnej

Skondensowany i praktyczny mini przewodnik dla początkujących, którzy chcą dawać dupy bezpiecznie, zdrowo i przyjemnie.

wtorek, 13 października 2009

Gdy lęk opada... dzieją się rzeczy doniosłe i wielkie

Ćwicząc koherencję serca i pozbywając się ze swojej głowy kolejnych lipnych historyjek, zaczynam zauważać, jak moje lęki, które były ze mną latami, opadają... Efekty są kolosalne i majestatyczne. I chciałbym Ci o nich dziś opowiedzieć.

W miarę, jak lęk opada, staję się coraz bardziej autentyczny. Nie chcę używać wyświechtanego zwrotu, że "jestem sobą" - bo nikim innym niż sobą być nie mogę. Chodzi o to, że człowiek odczuwający lęki, nie jest spontaniczny, nie potrafi działać w oparciu o teraźniejszość, lecz właściwie tylko na podstawie swoich negatywnych halucynacji wybiegających w przyszłość.

W miarę, jak staję się coraz bardziej autentyczny, pewne osoby ode mnie odchodzą, odsuwają się. Dlaczego? Bo nie takim chcieli mnie widzieć. To logiczne. Zaprzyjaźnili się z moimi maskami, z moimi pozami, które nie były częścią mnie lecz próbą pokazania, że jestem kimś, kim nie jestem. Mieli oczekiwania. To tylko znak, że i oni mają maski, że się boją i nie kierują się sercem.

Kiedyś zrozumiesz to, co tutaj napisałem. Daj sobie czas.

Zaczynam być coraz bardziej autentyczny i szczery sam ze sobą w czasie rzeczywistym. Dlatego pewni ludzie powiedzieli mi, że jestem dziwny, albo że "tego się po mnie nie spodziewali". To konsekwencje bycia autentycznym, konsekwencje zdjęcia masek. Oni zobaczyli swoje odbicie w lustrze zwanym mną i wystraszyli się. Dlatego uciekają. Po raz pierwszy któreś lustro było tak autentyczne, tak czyste, jak moje, że zobaczyli siebie bez zniekształceń i nie potrafią zaakceptować, że są aż tacy źli. A nie są, tylko tak o sobie myślą. I tego się wystraszyli - swojej historyjki na swój temat.

Świat jest pełen przedziwnych rzeczy.

I z tego miejsca przestrzegam Cię - jeśli chcesz podążać moją ścieżką, a więc ścieżką odrzucania lęków i stawania się autentycznością, przygotuj się na to, że nie jest to ścieżka łatwa i wygodna i wiele osób może się od Ciebie odwrócić. Twoje lęki były im potrzebne, by na Ciebie wpływać, by nakłaniać Cię do pewnych zachowań lub sprawiać, byś pewnych zachowań zaniechał. Jeśli przestajesz się bać - oni tracą kontrolę i z frustracji mogą działać Ci na przekór lub Cię opuścić.

Nie są warci Twojej uwagi. Nigdy nie byli. Pozdrów ich i błogosław - niech idą swoją ścieżką. Wszechświat będzie im zsyłał przykre lekcje tak długo, aż się nauczą.

Gdy lęki opadają, zaczynasz dostrzegać, jak wiele ich było w Twoim życiu. Ludzie idący ścieżką koherencji i wyrzucania historii odkrywają, że wiele ich decyzji z przeszłości było podyktowanych lękiem. I decyzje te - w kontekście relacji międzyludzkich - okazywały się błędne, prowadzące do chaosu i zniszczenia.

W relacjach międzyludzkich KAŻDA decyzja podjęta z powodu lęku, jest złą decyzją. Tylko decyzje podjęte z powodu miłości są dobre i prowadzą do szczęścia.

Bycie autentycznym (a więc odrzucenie lęku) jest obarczone ryzykiem, że ludzie nazwą Cię dziwakiem, idiotą, debilem. Że będą pokazywać Cię palcami. Jeśli zlękniesz się, jeśli przestraszysz się - idź dalej! Oto właśnie kolejna historia chce Cię opuścić. Oto dochodzisz do granic swojego modelu rzeczywistości i wyglądasz, co dalej!

Podążaj za moimi słowami nawet, jeśli teraz jeszcze ich nie rozumiesz. Czytaj jej w kółko, aż Twoje doświadczenie pokaże Ci, że w istocie tak jest, bo warto!

Jedyna krzywda, jaka może nas w życiu spotkać, to wiara w lipną historię. W historię, że "on jest zły". Że "on nie powinien". Że "spodziewałem się po Tobie czegoś innego".

Gdy ktoś opowiada Ci takie historie, działa w oparciu o swój model rzeczywistości. A Ty - kierując się sercem - działasz w oparciu o rzeczywistość. I dlatego zawsze masz przewagę. Model, bez względu na to, jak wspaniały, był aktualny w kontekście, który już się skończył. Tu i teraz mamy już inny kontekst. Dlatego masz zawsze przewagę, gdy działasz w oparciu o tu i teraz, a więc to, co jest prawdziwe.

A rzeczywistość jest prosta, niepodzielna. Genialna w swojej istocie.

Cokolwiek ludzie mówią, jest próbą podziału tejże rzeczywistości a więc ułudą. Znalazło się paru gości, którzy ostatnio powiedzieli mi parę swoich historii - że są mną rozczarowali, że nie powinienem był pisać pewnych słów, że myśleli, że jestem kimś więcej, a okazałem się np. miękką naiwną pizdą.

Jestem niczym więcej, niż tym, co o mnie myślisz.

A więc nie widzą mnie prawdziwego, ale tylko swoje historyjki na mój temat. O tym, co ja niby powinienem a czego nie. I snują się kolejne historyjki z ocenami w tle, które jedyne, co wnoszą, to złe samopoczucie tych, którzy wierzą w ich prawdziwość. ja się do nich nie zaliczam.

I będą się oburzać na moje posty, bać się tu zaglądać, bo myślą, że ja "nie powinienem" ich pisać, bo myślą, że coś im się może złego stać. I pozbywają się całkowicie odpowiedzialności za swoje samopoczucie, oddając ją mnie. A ja jej nie chcę.

Każde słowo, które tu pada, jest efektem mojej autentyczności i mojej szczerości względem samego siebie.

Mówią mi: nie powinieneś prać brudów publicznie. Wierzą, że istnieje coś takiego, jak publiczność lub intymność/ prywatność. Sztuczny podział po raz 150. Podzieliliśmy już świat na dobro i zło. Teraz podzielmy go na publiczne i prywatne. Może jeszcze na ciekawe i nudne? Dlaczego nie? Słowa, choć są ułudą, dają tyle możliwości!

Jestem srodze strapiony, że większość ludzi tak totalnie bezkrytycznie wierzy we własne myśli. Bo myśli pochodzą z Umysłu, w który całe życie przypadkowi ludzie, przypadkowe programy w TV i gazety pompowały bzdury.

Oni naprawdę są przekonani, że gdy mówią, że "DreamWalker jest pizdą" albo "DreamWalker nie bierze mojego zdania pod uwagę", to mają racje!!! I nie wiedzą, że oburzają się nie na moje posty i słowa, ale na SWOJE MYŚLI na ich temat! I nawet przez myśl im nie przeszło, że implikacją faktu, iż wszystko jest Jednością, jest kolejny fakt - że nie można wyrazić opinii o kimś innym, niż o sobie samym. Bo ciągle patrzymy w lustra - tylko wydaje nam się, że widzimy w nich kogoś innego, niż siebie. A to my sami!

I pewnie znów wejdzie tu jakiś koleś ze swoją historyjką i zacznie mi ją sprzedawać - że uprawiam cenzurę na przykład. Cóż za porywający scenariusz, który w zderzeniu z pytaniem: "Jesteś na 100% pewien, że uprawiam cenzurę? Na 120%???" - się kończy.

Bo pewności mieć nie możesz. I nigdy nie będziesz miał.

Gdy lęk opada, zaczynasz kierować się pragnieniami serca, które całe życie w sobie tłamsiłeś. Oto odkrywasz, że przyjemność sprawiają Ci rzeczy, które są tak niemile widziane przez innych. I dajesz sobie spokój z robieniem tego, co inni wymyślili dla Ciebie, byś robił. I odkrywasz, że najgorszym ciosem dla siebie jest niekierowanie się swoim przede wszystkim swoim sercem, lecz tylko umysłem. Umysłem, w który np. Twoi rodzice wpierdolili Ci swoje ambicje.

Wierzę, że tego bloga czytają też ludzie, którzy mnie rozumieją i pod moim pozornym dziwactwem i szaleństwem widzą metodę. Tak, do Ciebie mówię - wiem, że jesteś i dziękuję Ci za to.

3 komentarze:

  1. Witaj DreamWalkerze.
    Mam do Ciebie prosbe. Jako iz jestes czlowiekiem wielkiego umyslu, cietego slowa i lekkej klawiatury, chcialbym bys napisal cos o naszym stosunku do rodziców. Generalnie rozchodzi mi sie o problem rodziców, ich czasem chorych ambicji ktore sa nam wbijane do glowy juz od dziecinstwa, ich nakazow i zakazów i tego jak uwolnic sie od ich lipnego autorytetu ktory czesto nas mlodych ludzi znajebiscie hamuje, bo majac nawet 40 lat wstajemy w niedziele o 8 rano bo mama zawsze mowila ze szkoda dnia choc my uwielbiamy spac do 15.00. Jak wyrzucic ze swojej glowy rodziców, tych toksycznych rodziców ktorzy tak gleboko wryli sie w nasz umysl i co gorsza serce ze jestesmy parawie ich niewolnikami po mimo iz juz kilka lat zyjemy na swoj rachunek.
    Jak kochac rodziców ale miec ich zarazem w dupie.
    Pomoz
    Twoj oddany
    Kuba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.tok.fm/TOKFM/0,94037.html?str=2 o NLP rozmowa w TOk.fm

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Panowie,

    Drogi Kubo - temat zapodałeś fajny, więc pewnie chętnie po niego sięgnę i będzie ciekawie.

    Jeśli zaś chodzi o rozmowę w TOK.fm - uśmiałem się po pachy :)

    Adama znam osobiście, trochę mu się dziwie, że poszedł dyskutować o NLP z Panem Tomaszem, który oczywiście na NLP zęby zjadł i wszystko o nim wie a my głupi ludzie uczmy się od mentora. Szkoda, że nie wspomnieli o tym, jakie psychomanipulacje zastosował Pan Tomasz w "Charakterach", twierdząc, że robi to wszystko w dobrej wierze. Jasssne, zaniżyć poziom pisma aby go podnieść - to jak ruchanie dla cnoty albo wojna dla pokoju.

    A jak mu napisałem posta na forum, że prawdziwy psycholog powinien łączyć ludzi a ni dzielić - jak on to zrobił swoimi podchodami - to mnie wywalił :)

    Pan Tomasz nie jest dla mnie wiarygodny - wszędzie widzi psychomanipulacje, pisze o tym książki, które rzekomo mają uświadamiać, jakie mechanizmy wpływu działają na ludzi. Kiedyś być może dotrze do magicznego punktu, w którym odkryje, że wszystkie jego książki również są elementem jego wpływu na ludzi - elementem, który rodzi paranoiczne myśli "Boże kochany, jestem taki manipulowany" - myśli, które zdejmują odpowiedzialność za własne decyzje.

    Życie pokazuje jedno - Ci, którzy często szafują oskarżeniami o manipulacje, sami najczęściej trzymają się wątpliwie etycznych metod. Tak, jak nasz kochany prezydent widzi wszędzie komuchów i ruskich a sam stosuje retorykę stalinowską, tak samo Pan Tomasz próbuje zrobić z siebie guru od psychomanipulacji i otaczać się kręgiem wiernych czytelników, którzy powtarzają "tak, ma pan rację!". I to kurwa nie jest psychomanipulacja :)

    Tak samo jak to, czy Bandler zabił tę dziwkę na imprezie czy nie. Pierwsza sprawa - sąd go uniewinnił. Sąd - najbardziej kompetentny w osądzaniu, po zapoznaniu się z konkretnymi dowodami, uniewinnił go. I koniec dyskusji. To, co myśli o tym Pan Tomasz, jest nieistotne, bo jest niekompetentny. Bandler był tylko oskarżony - każdy może być! Po drugie - nawet jeśli ją zabił, bo przecież teoretycznie mógł - to co kurwa z tego? Całe NLP jest gówno warte w związku z tym? Obrazy Van Gogha też spalmy, bo przecież wiadomo, że był wariatem. Spalmy wiersze Baudelair'a - bo był gejem i narkomanem! To ma sens!!! Ma - pod warunkiem, że najpierw jebniemy się mocno czułkiem w parapet.

    Nie lubię się wdawać w tego typu dyskusje: "nie ma dowodów skuteczności nlp". Są. Pan Tomasz ich nie zna i tyle. Wielu psychologów tez nie. Mój dysk twardy kipi od tych dowodów - podobnie, jak może życie. Miałem 3 fobie, leczenie nie dawało rezultatów. Bałem się z domu wyjść. Wszystkie wyjebałem za pomocą technik NLP. W 3 dni. I potem wyjebałem fobie gościowi, który bał się dotykać klamek, bo myślał, że HIVa złapie (choć wiedział, że to niemożliwe).

    I pytanie - czy NLP działa?

    Odpowiedź: NIE!!! Ludzie działają! I na to dowody mamy konkretne Panowie.

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*

TOP 10 miesiąca