Na wstępie podsumuję dotychczasowe posty i spostrzeżenia na ten temat.
Rodzimy się w stanie koherencji serca o dużej amplitudzie. To stan wrodzonej doskonałości - wtedy czujemy miłość, wdzięczność, pewność, akceptację, radość, spokój i zaufanie. Są to zasoby bezwarunkowe, a więc występują cały czas względem wszystkiego - każdego doświadczenia. W czystej koherencji kochamy Wszechświat, jesteśmy mu wdzięczni za to, co nam daje, ufamy mu w 100%, jesteśmy spokojni, radośni i akceptujemy w 100% wszystko, co nam zsyła, mając pewność względem tego, co robić i jakie decyzje podejmować. To wszystko składa się na Szczęście Doskonałe.
Wszystko jest okej do momentu, w którym nasz umysł zaczyna wdrukowywać sobie historie osobiste. Każdy ciąg doświadczeń jest kodowany w głowie w postaci historii właśnie, co patrząc przez pryzmat neurologiczny objawia się stworzeniem kolejnego obwodu nerwowego.
I sam fakt wdrukowywania historii nie byłby taki straszny, gdyby nie przykry fakt, że wdrukowujemy sobie mnóstwo fatalnych, lipnych i źle kończących się historii, które nasz umysł uważa za prawdziwe. Wiara w każdą lipną historyjkę zakłóca koherencję serca. Im więcej złych historyjek, tym więcej zakłóceń i chaosu w wykresie zmienności rytmu serca. Na poziomie psychicznym odbieramy to jako lęk, poczucie winy, wstyd, złość, frustracje, poczucie bezsilności etc.
Są pewne fałszywe, ale praktyczne generalizacje nt. historii umysłowych:
- wszystkie historie są fałszywe - wszystkie, bez wyjątku. Popatrz na swój komputer. Pamiętasz, jak trafił na Twoje biurko? Masz historię swojego komputera w głowie. Twój umysł być może wierzy w jej prawdziwość tak bardzo, że dałbyś sobie rękę obciąć, że to "jest prawda", że kupiłeś go tam i dałeś za nie X zł. Dziś mój Drogi faktem jest tylko to, że masz komputer na biurku. I to jest rzeczywistość. To, jak do Ciebie trafił, to tylko obrazki, dźwięki i kinestetyka produkowana przez Twój układ nerwowy tu i teraz. A więc nie wróciłeś do przeszłości - lecz na nowo stworzyłeś ją tu i teraz. Pilnuj tego. Rozwalisz auto. Auto jest zniszczone. I to jest rzeczywistość. Natomiast "mam przejebane", "mam w życiu pecha", "starzy mnie zabiją" - to historie, które przyklejasz do rzeczywistości.
- ilekroć odtwarzasz jakąś historię w swojej głowie, na nowo się jej uczysz. Raz przywołasz ją w stanie smutku i będziesz widział w niej co innego. Innym razem przywołasz ją w stanie euforii - i ona znów się zmieni. Za każdym razem jednak będziesz miał iluzję, że to jest prawdą. Czasem lepszą, czasem gorszą.
- jest tylko jedna historia - Twojego życia. To Twój umysł uwielbia "początki" i "końce", więc wciąż przykleja te etykietki na Twoje doświadczenie. Początek dnia, początek pracy, koniec pracy, początek spotkania ze znajomymi, koniec spotkania, koniec dnia. Kumasz? Doświadczenie jest ciągłe. To umysł dzieli tę jedną ciągłą historię na kawałeczki i osobno klasyfikuje w kategoriach pt. dom, szkoła, związek, znajomi etc. Więc pracując z małą historią (a więc fragmentem tej wielkiej historii Twojego życia), zawsze wywołasz ogólne reperkusje w całym swoim życiu.
- umysł klasyfikuje historie na "dobre" i "złe" (lub jeszcze inne) ze względu na to, jak się one zakończyły!!! - to w kurwę ważne, byś wiedział, o co w tym chodzi. Przykład. 2 historyjki. Pierwsza - idziesz do dentysty, bo boli Cię strasznie ząb. Dentysta daje Ci znieczulenie i szybko robi swoje zadanie. Wychodzisz z gabinetu i czujesz ulgę. Koniec historii. Druga - idziesz do dentysty profilaktycznie, pomimo, że nic Cię nie boli. Dentysta wypatrzył dziurę i chce wiercić. Zgadzasz się a on mówi klasyczne: "Nie będzie boleć" - nieświadomie instalując Ci na linii czasu ból. I wyrocznia się sprawdza - boli jak chuj, wychodzisz obolały z gabinetu, krew leci ciurkiem. Koniec historii. Która była zła? Czujesz, o co kaman? Pierwsza historia może posłużyć Ci do zbudowania większej i bardziej ogólnej historii pt. "Dentyści są fajni". Ta druga - wręcz przeciwnie! Wiele więc zależy od tego, w którym momencie postanowisz zakończyć historyjkę. Jeśli czujesz, że jakaś historia źle się skończyła/ kończy/ zakończy - ciągnij ją DALEJ - aż będzie ok! W myśl zasady - gdy idziesz przez piekło - idź dalej.
- historie mogą dotyczyć Ciebie, kogoś innego lub Wszechświata - swoim modelem świata możesz niechcący wpierdalać się w modele świata innych ludzi lub próbować ingerować w rzeczywistość. Np. "moje plany szlag trafił" -> to historia, która dotyczy Ciebie, ale też Wszechświata. Coś zaplanowałeś, ale Wszechświat tak ułożył Twoje losy, że wyszło co innego. Tylko Wszechświat ma prawdziwe plany. "Pogoda sprawia, że czuję się źle" -> znów ktoś wchodzi w kompetencje Wszechświata. Pogody myślami nie zmienisz, więc po chuj się tym zajmować? "On powinien być bardziej czuły względem mnie" -> tą historią człowiek wpieprza się w model świata innej osoby. Skąd wiadomo, że on coś powinien??? A gdybyś wszedł w to głębiej, zrozumiesz, że wszystkie historyjki są o Tobie - choć czasem opowiedziane są tak, że nie dają Ci wyboru, nie pozwalają zmienić swojej postawy (np. w 100% skupiają się na innych ludziach, wycinając Twój udział w sytuacji - ideologia pt. "jestem tylko obserwatorem, ja z tym nie mam nic wspólnego").
Aby w pełni zrozumieć, jak historie potrafią zakłócić wrodzoną doskonałą koherencję serca, przyjrzyjmy się ich anatomii. Jakie historie pierdolą poszczególne składowe koherencji?
- Miłość - miłość pierwotnie jest bezwarunkowa (przyjrzyj się, jak kochają zwierzęta - mają w dupie, czy właściciel jest pijakiem, czy je leje, czy ma kasę czy nie - one prawdziwie KOCHAJĄ, bo używają do tego Serca i wyłączają umysł). Potem nasz umysł dopowiada do niej swoje historyjki, które tę miłość zakłócają. Jakie? On chce mnie skrzywdzić, zranić, zdradzić (dopisywanie złych intencji innym ludziom -> myśli paranoiczne -> lęk). On mnie nie kocha (więc dlaczego ze mną jest? -> produkcja kolejnych lipnych historii: dla kasy, dla seksu etc.). Nie jestem na tyle wartościowy, by mnie kochać. (niska samoocena -> dobieranie sobie nieodpowiednich partnerów -> lipa!!!) On i tak odejdzie i tak (efekt samosprawdzającej się wyroczni -> gość będzie tak długo się frustrował, aż partner odejdzie -> no tak, miałem rację! jednak odszedł! wiedziałem od początku, że tak będzie!). Związki zawsze się kończą. Etc. Summa summarum - kończy się to nienawiścią do partnera, który "zranił".
- Akceptacja - akceptacje niszczą wszelkie zasady oraz warunki, a więc wyznawanie historii z modalnymi operatorami konieczności: (nie) powinien, musi tak być, należy mi się. Brak spełnienia tych warunków powoduje złość, a więc walkę. Walka to przeciwieństwo akceptacji. A brak akceptacji z automatu tworzy problem. Ktoś nie dopuszcza do siebie jakiegoś faktu - np. że jest w trudnej sytuacji. I walczy na oślep, tracąc siły, miotając się. Tworzenie związków na siłę - to brak akceptacji. Ktoś taki krzyczy: Powinno być inaczej!!!!
- Zaufanie - wszelkie historie, które źle się kończą, podważają zaufanie - do ludzi, do siebie, do Wszechświata. Pojawia się bowiem lęk. To on zakłóca wrodzoną ufność. Lęk bywa dobry, gdy uczymy się, by nie wpierdalać palców do kontaktu i by nie przekraczać 100km/h na zaśnieżonej drodze w nocy. Lęk jest dobry, jeśli chodzi o świat deterministyczny (przyczyna-skutek). Nie jest dobry w kontaktach międzyludzkich, czyli w rzeczywistości probabilistycznej. Im ktoś bardziej się boi, że "zostanie zraniony" - tym większa szansa, że tak się stanie. To z kolei produkuje kolejną przykrą historyjkę, która "potwierdza" (koleś sam sobie potwierdza za jej pomocą) stanowisko, że "nie warto ufać". Dziecko rodząc się, wychodzi na świat i ufa, że ktoś się nim tam zaopiekuje. Nie ma obaw pt. "czy moja matka jest normalna? czy okaże się wariatką?". Po prostu kocha ją i bierze jaką taką, jaka jest. Nie ma przekonań pt. "moja mama powinna być taka a taka". UFA z natury! Jak kot, który mruczy i pokazuje Ci swoją uległość pozwalając Ci drapać go po szyi! On Ci ufa z natury. (szyja jest bardzo wrażliwą strefą dla ssaków - zauważ, że w momentach zagrożenia intuicyjnie obniżamy brodę, by ją chronić - tam są tętnice i tchawica - bez tego ani rusz).
- Radość - radość jest pieprzona przez oczekiwania. W trybie koherencji cieszymy się procesami, które się dzieją i nie oceniamy ich. korzystamy z nich, podłączając się do nich, czerpiąc radość. Wszelkie oczekiwania rezultatów, stawianie sobie celów i robienie planów jest obosiecznym mieczem. Jeśli się nie uda - człowiek zjebie sobie radość życia. Nadmierne przywiązanie do rezultatów ("muszę to mieć!!!") tworzy zgnuśniałoćś, nerwice i frustracje. Nie można się cieszyć tym, co jest tu i teraz, jeśli masz wizję, że "przyszłość jest lepsza". Nie jest, bo przyszłości nie ma. Przyszłość to haluna. Ona może będzie! Ale na pewno nie jest. Jest to, co jest i nie ma nic więcej.
- Spokój - 99% czasu w życiu ludzi nie dzieje się nic złego!!! A jednak nie potrafią zachować spokoju - stresują się, martwią itd. Rozejrzyj się dookoła - nic się nie dzieje. Stoi se komp, Ty czytasz mojego bloga. I tyle. A Ty masz jakieś emocje - one powstają w wyniku historii, którymi żyje Twój umysł. Jakie historie - takie emocje. I wszystko jasne. Wkurwienie? To historia, że "ktoś mnie atakuje". Lęk? To nic innego, jak historia, że "coś skończy się źle". Poczucie winy? To z kolei historia pt. "zjebałem sprawę, (nie) powinienem był". Wstyd? Kompleksy? To historyjka pt. "coś jest ze mną nie tak, jestem gorszy, dziwny, inny". Frustracja? -> "nie mogę dostać tego, co chcę, choć tak bardzo się staram - tak mocno, tak często, tak silnie". Lipne historyjki zakłócają spokój.
- Wdzięczność - ona jest jebana przez postawy roszczeniowe pt. mnie się należy. Kto powiedział, że Ci się należy? Na jakiej podstawie? Sorry, jestem zdania, że nic nam się nie należy. Żyjąc w halunie pt. "należy mi się", ryzykujesz, że przeoczysz całe gigantyczne piękno teraźniejszości, nieustannie wkurwiając się na to, że ciągle nie masz tego, co Ci się należy. I powstają kolejne historyjki: świat jest niesprawiedliwy, ludzie podli etc. Czy tak chcesz żyć?
- Pewność - żyjąc w idealnej koherencji nie miałbyś cienia wątpliwości, co chcesz robić w życiu, jakie decyzje podejmować. Niestety - historyjki, w które wierzy nasz umysł, produkują wątpliwości. A wątpliwość to nic innego jak kolejna maska lęku - jest coś, co chcesz i coś, czego się boisz w związku z tym, czego chcesz. Wyrzucając lipną historię, przestajesz się bać. A wtedy znikają wątpliwości i nagle w tajemniczy sposób WIESZ skądś, co chcesz robić. Skąd? Z Serca. Kierujesz się Sercem i Twoje życie staje się Przepływem.
I ponownie nawołam Cię do tego - przyjrzyj się, jakimi historiami żyje Twój umysł??? Wsłuchaj się w nie - jak się z nimi czujesz?
Jakimi historiami dot. miłości żyje Twój umysł?
Jakimi historiami dot. zaufania, radości, wdzięczności, pewności etc. żyje Twój umysł???
Jakich zasobów spośród 7 wymienionych wyżej brakuje Ci w życiu najbardziej? Spokoju? A może miłości? A może zaufania?
Zadaj sobie kolejne pytania: Jakimi historiami przeszkadzasz sobie odczuwać te zasoby?
To bardzo istotne pytania, które mogą całe Twoje życie wywrócić do góry nogami. Moje wywracają każdego dnia i ciągle uczę się na nowo rozumieć to, co mnie spotkało - dawno i niedawno temu.
Cały Twój umysł to zbiór fałszywych historii. Sztuka nie, by ślepo łykać te matrixowe ułudy, lecz by zwątpić w swój własny umysł. Historie to tylko myśli, a myśli nigdy nie są rzeczywistością. NIGDY! Historie są słowami, a słowa to nie doświadczenie. Wszechświat jest nieskończoną kombinacją zdarzeń zmysłowych. Słowa nigdy nie opiszą wszystkiego, co się zdarzyło, co się dzieje i co się zdarzy. Tak więc postrzeganie świata przez pryzmat historyjek jest skazane na porażkę!!! Tam nie ma mnóstwa informacji a te, które są, są uproszczone, zgeneralizowane na inne konteksty i zniekształcone tak, by pasowały do innych historyjek, w które wierzy umysł.
Przestań wierzyć w swój umysł.
On nie mówi Ci prawdy. Umysł może Ci tylko powiedzieć, jak osiągnąć coś dobrego lub jak uniknąć czegoś złego. Jest pragmatyczny. Ale nie jest narzędziem poznania prawdy. Umysł posługuje się pojęciem prawdy, aby nadać sens swoim działaniom. Jednak w praktyce oznacza to tylko, że pewnym informacją nadaje atrybut prawdziwości a innym nieprawdziwości - wedle swoich zasad, wedle tego, co już za prawdę i nieprawdę uznał do tej pory. Świat jest jeden a każdy z nas żyje w innym jego modelu - każdy z nas ma swoje przekonania, wartości, zasady i możliwości. Jak to możliwe? Właśnie tak - prawdą jest to, co myślisz, że jest prawdą - pod warunkiem, że wierzysz, że niniejsze stwierdzenie jest prawdą... Paradoks.
Praca z historiami
ETAP 1: Identyfikacja historii
Zidentyfikuj momenty w swoim życiu, w których czujesz się źle - co wtedy do siebie mówisz? Co opowiada Ci Twój umysł? Spisz te słowa - to elementy Twojej historii, z którą będziesz pracował. Zadaj sobie pytania: Co przeszkadza Ci odczuwać bezwarunkową miłość w tym "kłopotliwym" momencie? Co przeszkadza Ci bezwarunkowo zaakceptować to, co się dzieje? Co przeszkadza Ci cieszyć się tym doświadczeniem?
Spisz wszystko na kartce. Bądź otwarty na to, że w tracie pracy z jedną historią, będą wychodzić inne historie z ukrycia - historie, które wspierają pierwotną historię.
Przykładowe historie:
"Coś jest nie tak z moim zdrowiem"
"Zenek mnie skrzywdził"
"Świat jest niesprawiedliwy"
"Mirek to sukinsyn"
ETAP 2: Praca z historią
Pierwsza rzecz - nie walcz z historią. Ona sama odejdzie, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Twój umysł sam dojdzie do wniosku, że kierowanie się daną historią jest bez sensu i podąży w innym kierunku - takim, jaki je nadasz.
1. Czy to jest prawda?
- Czy dana sytuacja naprawdę ma/ miała miejsce?
- Czy naprawdę coś jest nie tak z Twoim zdrowiem?
- Czy naprawdę Zenek Cię skrzywdził?
- Czy naprawdę świat jest niesprawiedliwy?
- Czy naprawdę Mirek to sunkinsyn?
Czasem już na tym etapie ludzie budzą się i mówią: nie, to nie jest prawda! Jak w ogóle mogłem w to wierzyć przez choćby 5 minut???
Czasem jest też tak, że ktoś mówi: tak, to prawda. Dałbym sobie rękę obciąć, że to prawda! Idziesz dalej.
2. Czy jesteś pewien na 100%, że to prawda?
- Czy możesz być pewien na 100%, że to prawda?
- Czy możesz być pewien, że coś jest nie tak z Twoim zdrowiem?
- Czy możesz być pewien na 100%, że Mirek to sukinsyn?
Prawda jest taka, że nie możesz być pewien na 100%, że np. Mirek to sukinsyn! Może nie znasz Mirka do końca? Może dolegliwości nie oznaczają, że coś jest nie tak ze zdrowiem, ale - paradoksalnie - Twój organizm doskonale radzi sobie z przeciwnościami!!
- Czy zajmujesz się teraz sprawą swoją, czyjąś czy Wszechświata?
Mirek sam ma prawo decydować, czy jest sukinsynem, czy nie. Twoje zdrowie w części zależy od Ciebie, w części od Wszechświata (otoczenia). Zenek skrzywdził, bo miał taką możliwość i chciał - sądzenie, że "nie powinien" jest wjebywaniem się w jego model świata. Świat jest niesprawiedliwy - bo ma cel, bo chce Cię czegoś nauczyć przez to, byś był lepszy.
- Czy jesteś pewien, że byłbyś szczęśliwszy, gdybyś dostał to, co pragniesz? Na 100% pewien???
Nie wiesz NIGDY, czy na 100% Twoje życie byłoby lepsze, gdyby świat był sprawiedliwy, Zenek Cię nie skrzywdził, Mirek nie był sukinsynem a z Twoim zdrowiem wszystko było ok. Nie masz pewności, bo nie wiesz do końca, co by to spowodowało!
3. Analizowanie konsekwencji kierowania się daną historią...
- Jakie konsekwencje niesie ze sobą kierowanie się tą historią?
- Czy dobrze żyje się człowiekowi, który kieruje się tą historią?
- Czy dobrze Ci się żyje, myśląc, że coś jest nie tak z Twoim zdrowiem?
- Czy dobrze Ci się żyje, wierząc, że Zenek Cię skrzywdził a Mirek to sukinsyn? Naprawdę?? Czy można być w pełni szczęśliwym wierząc, że zostało się skrzywdzonym a inni ludzie to sukinsyny?
- Jakie odczucia w Twoim ciele powoduje ta historia?? Są dobre czy złe?
- Jakie obrazy widzisz w swojej wyobraźni, gdy myślisz tę myśl?
- Jak postrzegasz swoją przeszłość/ przyszłość przez pryzmat tej myśli?
- Co mówisz do siebie, gdy myślisz tę myśl?
- Jakie rezultaty w życiu osiąga osoba, która się kieruje się tą historią?
- Po co się nią kierujesz? Co Ci to daje?
- Kim jesteś, gdy myślisz tę myśl?
- Jak traktujesz innych, myśląc tę myśl? Jak traktujesz Zenka, Mirka, swoje ciało, świat?
- Jak traktujesz siebie, gdy myślisz tę myśl?
- Czy ta myśl wnosi w Twoje życie spokój czy stres?
Na tym etapie, prócz ewidentnych złych konsekwencji wiary w daną historię, pojawi się też dobry powód, by w nią wierzyć. Ten powód to najczęściej kolejna historia do przepracowania. Zanotuj go osobno i potem się tym zajmujesz.
4. Kim byś był, gdybyś nie dawał wiary tej historii?
Gdybyś nie mógł pomyśleć tej myśli, nie mógł kierować się tą historią - kim byś był? Jakbyś się czuł? Jakbyś się zachowywał w różnych sytuacjach życiowych? Jak traktowałbyś siebie, swoje życie? Jak traktowałbyś innych ludzi? Jak traktowałbyś Wszechświat?
Czy nie byłoby lepiej?
ETAP 3: Odwrócenie historii
Teraz odwracamy historię i sprawdzamy rezultaty, np.:
- Zenek mnie nie zranił, on tylko... mnie czegoś nauczył? pokazał coś? zahartował?
- To nie Zenek mnie zranił, to... ktoś inny? jak sam?
- Mirek nie jest sukinkotem, on jest... dziwnym człowiekiem? outsiderem? zranionym facetem?
- To nie Mirek jest sukinkotem, tylko... jego otoczenie, które go zraniło? ja sam, że go tak oceniam?
- Z moim zdrowiem nie jest coś nie tak, wszystko z nim w porządku.
- To nie z moim zdrowiem jest coś nie tak, tylko z... moim myśleniem o zdrowiu?
- To nie świat jest niesprawiedliwy, tylko... ludzie? ja sam?
Wybierz wersję, która Ci odpowiada najbardziej a następnie podaj 5 dobrych powodów, dla których warto trzymać się nowej myśli, kierować nową historią.
"Z moim zdrowiem wszystko jest ok"
- moje ciało dostanie sygnał od umysłu, że wszystko jest z nim ok,
- mniej stresu w życiu, więcej spokoju
- etc.
"Zenek mnie nie skrzywdził - on mnie czegoś nauczył"
- mogę wziąć naukę z tej historii zamiast zwalać winę na kogoś
- mogę wyjść z pętli i w przyszłości zapobiec powtórce skrzywdzenia
- mam luz z tę myślą
- mogę normalnie kontaktować się z Zenkiem zamiast robić mu wyrzuty
- etc.
Pracuj z historią tak długo, aż poczujesz, że Cię opuszcza. Zadawaj jej dociekliwe pytania, jeśli będzie trzeba:
- skąd wiem, że to prawda?
- kto to powiedział? czy miał rację?
- w jaki sposób to, czego doświadczyłem, oznacza, że prawdą jest moja myśl?
- co innego może to oznaczać?
- co jeszcze?
- co to powoduje?
- a może to już się zmieniło?
- co by się stało, gdyby było inaczej?
- co by się stało, gdyby prawdą było zupełnie coś innego?
Kombinuj.
***
Podważając swoje lipne historie, umysł zacznie procesy samoczyszczenia się z nich. niektóre historie będą chciały Ci towarzyszyć dłużej i będą wymagały dłuższej pracy (nie cięższej! nie większego wysiłku - po prostu więcej pytań!).
Im mniej lipnych historii, tym lepsza teraźniejszość i głębsza koherencja serca. Tym lepsze zdrowie, tym lepsze życie, pełniejsze i wspanialsze. W głowie w końcu zostawisz sobie tylko mocne, wspierające historie, które będą dodawać Ci siły i które sprawią, że rozwiniesz swoje skrzydła.
Pracuj. Jak masz pytania - pytaj. I baw się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*