Najpierw jednak odrobinka teorii.
Twój umysł to Twoja historia. Historia, którą dzielisz na mniejsze fragmenty połączone skojarzeniowo (cybernetycznie) ze sobą. Na tych historiach ludzie budują swoje iluzoryczne ega - mówią, kim są i co robią. Umysł nie żyje teraźniejszością, lecz przeszłością lub przyszłością - w generalnej większości. Umysł żyje historiami. Czasem są one fajne i budujące, czasem do dupy.
A gdy są do dupy - powodują cierpienia.
Są historie indywidualne, jak i kolektywne - takie, w które wierzą społeczności, narody, rasy. Ludzie opowiadają sobie te historie i mocno w nie wierzą, co stanowi podwaliny do osobowości kolektywnych (np. co to znaczy, że jestem Polakiem? - że jestem biedny, wielokrotnie jebany w dupę przez historię, że piję dużo wódki etc.)
Dziś weźmiemy na tapetę 3 największe mity dotyczące związków międzyludzkich - to też historie i też wymagają podważenia / obalenia w naszych umysłach. I zrobimy to konwersacyjnie - a więc w akcji, w dialogu. Nieważne, kto z kim rozmawia, ważne, że możesz się uczyć. Zapnij pasy i baw się wyśmienicie.
MIT 1: "Żeby zdobyć prawdziwą miłość, trzeba się starać."
- Czy to prawda?
- Wydaje się, że tak. Na pierwszy rzut oka... Wszyscy zdają się w to wierzyć. Kupują drogie ciuchy, auta, domy - po to, by wypaść dobrze w oczach innych. Jest tam pragnienie uznania i aprobaty. A w końcu - miłości. Nadzieja, że przyszły partner zachwyci się nami, naszymi zdobyczami i będzie przez to chciał z nami być (syndrom blachary :)
- Czy możesz być pewien, że aby zdobyć prawdziwą miłość, trzeba się starać?
- Nie... to nie brzmi dla mnie wiarygodnie. Trzeba? Kto powiedział, że trzeba.
- Okej, powiedz mi zatem, jak się czujesz, gdy dajesz wiarę myśli, że "aby zdobyć prawdziwą miłość, trzeba się starać"?
- Czuję obawę. Obawę, że mogę nie być wystarczająco dobry. Że mi się powinie noga i nie zdobędę miłości. I będę sam. To napawa mnie przerażeniem.
- Jak traktujesz siebie, gdy myślisz, że trzeba się starać o miłość?
- Jak zdesperowanego rycerza. Widzę siebie, jak klęczę przed kimś z bukietem kwiatków, aby się przypodobać. To uwłaczające i smutne na swój sposób. Jakbym sam nie wierzył, że zasługuję na prawdziwą miłość.
- Jak traktujesz osobę, która Ci się podoba, gdy wierzysz, że trzeba się starać o prawdziwą miłość?
- Jak boga. Jakby od niej wszystko zależało. Wchodzę jej w dupę, modlę się do niej, byleby się jej przypodobać.
- Jak to się kończy?
- Zazwyczaj źle. Zazwyczaj taka osoba postrzega mnie jak ofiarę losu, patrzy na mnie z zażenowaniem i odchodzi poszukać kogoś, kto ma do siebie więcej szacunku.
- Kim byś był, gdybyś nie mógł uwierzyć w tę myśl, że trzeba się starać, by zdobyć prawdziwą myśl?
- Byłbym bardziej niezależny. Mógłbym kochać kogoś i jednocześnie być wolnym człowiekiem, nie musieć o nic zabiegać. Czułbym się bardziej swobodny.
- Odwróć tę pierwotną myśl.
- Hm... Najprościej to chyba brzmiało by tak: Nie trzeba się starać, aby zdobyć prawdziwą miłość.
- Czy to może być prawda? Jak myślisz?
- Tak, to nawet jest prawda! Gdy ktoś kogoś kocha - tak serio serio - to nie patrzy na nic. Nie patrzy na kasę, na ubrania i samochody. Gadżety przydają się przy uwodzeniu. Przy prawdziwej miłości nie trzeba uwodzić.
- Super. Czy możesz jeszcze jakoś odwrócić pierwotną myśl?
- Pomyślmy. Chyba tak: Prawdziwa miłość sama stara się, by ją zdobyć. Jak nie muszę robić nic.
- Hehe, ciekawe. Czy to może być prawda?
- Coś w tym jest... Wiesz, jak to jest, gdy dwie osoby się w sobie zakochują. Czy trzeba cokolwiek robić? Właściwie nie... Wszystko dzieje się samo. Jakby to nie było życie, ale film, który reżyseruje ktoś inny.
- Jak się teraz czujesz?
- Lepiej, znacznie lepiej. Taki uwolniony!
MIT 2: "Jeśli się kogoś kocha, zrobi się dla niego wszystko."
- Czy to prawda?
- Wątpię.
- Czy możesz być pewien, że to prawda, że jeśli się kogoś kocha, to zrobi się dla niego wszystko?
- Nie, nie mogę być pewien. To bujda. Wszystko? To niemożliwe!
- Jak się czujesz, gdy dajesz wiarę myśli, że jeśli się kocha kogoś, to zrobi się dla niego wszystko?
- To działa na 2 sposoby... W pierwszym - zaczynam oczekiwać od osoby, która mnie kocha, że zrobi dla mnie to, co będę od niej chciał. Cóż - mogę się rozczarować. Przecież ktoś może mnie kochać, ale to nie znaczy, że będzie moim niewolnikiem spełniającym każdą moją zachciankę. Nawet bym tego nie chciał. Po drugie - jeśli sam kogoś kocham, to zaczynam się stresować tą myślą. Bo wydaje mi się, że powinienem zrobić dla tej osoby wszystko. Wszystko bez względu na wszystko. Czy to prawda? Nie!
- Więc to stresująca myśl.
- Bardzo. Bo nie wiem, czy sprostam! I nie wiem, czy się nie rozczaruję drugą osobą! To bolesne. To bardzo bolesne.
- Kim byś był, gdybyś w ogóle nie wierzył w tę myśl?
- Nie bałbym się tego, czy sprostam wymaganiom drugiej osoby. Mogę nie zrobić tego, o co mnie prosi, aby pozostać w zgodzie ze sobą, i jednocześnie ją kochać. To takie proste! Co więcej - nie oczekuję, że mój facet zrobi dla mnie wszystko dlatego, że mnie kocha. Chciałbym, aby podejmował decyzje zgodne z jego sumieniem.
- Odwróć tę myśl jakoś.
- Pomyślmy... Np. Można kogoś kochać i jednocześnie robić dla niego to, co się uważa za słuszne.
- Brzmi fajnie. Czy to może być prawda?
- To jest prawda! Można tak. To bardzo wyzwala. Czuję ulgę.
- Odwróć pierwotną myśl jakoś inaczej.
- Jeśli się kogoś kocha, nie zrobi się dla tej osoby wszystkiego.
- Dla mnie to brzmi racjonalnie. A dla Ciebie?
- Też. Wystarczy pomyśleć, czego uczy się osoba, dla której robi się wszystko. Natychmiast chce więcej! A czy można dać więcej, niż wszystko? Nie! Robiąc dla kogoś wszystko, czego tylko pragnie, krzywdzimy ją. Bo uczymy ją, że świat jest koncertem życzeń. A nie jest. Nasze pragnienia nie muszą się realizować. To są fakty. Dla bezpieczeństwa osoby, którą się kocha, lepiej nie robić dla niej wszystkiego. Niech uczy się sama, jak zdobywać to, czego pragnie.
- Powiem więcej - dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie robić dla ukochanej osoby wszystkiego. Ile razy słyszałeś historię: poświęciłem mu wszystko, cały swój czas, wysiłek - a on mnie olał i odszedł!...?
- Dokładnie. W związku nie chodzi o to, by się poświęcać. Miłość nie ma nic wspólnego z poświęceniem. Poświęcenie wychodzi od lęku - że ktoś odejdzie. Miłość po prostu jest.
- Czy można tę myśl odwrócić jeszcze jakoś?
- Tak. Jeśli się kogoś kocha, zrobi się dla siebie wszystko.
- Brzmi egoistycznie.
- Dlaczego? Pomyśl. Jeśli kochasz kogoś, chcesz o siebie zadbać, aby móc być przy tej osobie dłużej, co nie?
- Coś w tym jest :) To takie proste!
- Najwyraźniej :) To oznacza, że nie muszę niczego robić dla ukochanej osoby a ona nie musi robić nic dla mnie, byśmy mogli się harmonijnie kochać.
- No tak.
- Tylko co z potrzebami?
- A czym wg Ciebie jest potrzeba?
- Myślę, że to kolejna historia umysłowa. Ktoś wierzy, że jego szczęście nie jest możliwe, jeśli nie dostanie X. A owe X może dać tylko partner. I pojawia się obawa, czy on da mi to X.
MIT 3: "Potrzebuję jego X (X - miłości, czułości, akceptacji, dotyku etc.)"
- Czy to prawda, że potrzebujesz X, aby być szczęśliwym z drugą osobą?
- Tak, wydaje mi się, że tak.
- Czy możesz być pewien, że potrzebujesz X, aby byś szczęśliwym z drugą osobą?
- Nie, nie jestem pewien.
- Nie jesteś, bo nie możesz być pewien na 100%, czy będziesz szczęśliwy, gdy dostaniesz owe X. Nie wiesz, czy to będzie dla Ciebie takie dobre w ostatecznym rozrachunku. Mam rację?
- Masz.
- Powiedz mi zatem, jak się czujesz, gdy dajesz wiarę tej myśli, że potrzebujesz X, aby być szczęśliwym z drugą osobą?
- Okropnie. Czuję się od niej uzależniony. Wiem, że może mnie bardzo uszczęśliwić, ale wiem też, że może mnie też zepchnąć w czeluści piekieł. To straszne. Nie chcę tak żyć, bo ta myśl znów każe mi zabiegać o to, by on mi to dawał. Nie jestem wtedy z wolnym człowiekiem, jestem z narkotykiem w związku.
- Jak traktujesz swojego partnera, gdy dajesz wiarę myśli, że potrzebujesz jego X?
- Jak wyrocznię. On dziś decyduje, jak się czuję.
- Jak sam siebie traktujesz w takiej sytuacji?
- Jak uzależnionego ćpuna. Widzę siebie, jak błagam go o X. Poniżam się, by to dostać. Za wszelką cenę.
- Kim byś był bez tej myśli, że potrzebujesz X od swojego faceta?
- WOOOW! Byłbym wolny. Nie musiałbym o nic go prosić, nie musiałbym układać setek psychologicznych gierek z nim. Dałbym mu wolność. Sobie też. Możemy się kochać - bez potrzeby. Z pragnienia! To ogromna zmiana.
- Odwróć tę myśl.
- Nie potrzebuję jego X.
- Czy to może być prawda?
- Tak, to jest prawda. Nie potrzebuję. W ostateczności przeżyję bez tego. Przecież mogę być szczęśliwy bez jego X! Kiedyś tego nie miałem i jakoś sobie radziłem.
- Odwróć tę myśl jeszcze jakoś inaczej.
- Potrzebuję dać samemu sobie X.
- Brzmi fajnie. Czy możesz to zrobić?
- Tak. Oczywiście! Droga na skróty. Sam mogę dać sobie np. czułość, wyrozumiałość, zrozumienie, empatię. Po chuj mnie on! :)
- Odwróć tę myśl jeszcze jakoś inaczej....
- Potrzebuję dać mu X.
- Oooo, brzmi fajnie. Dajesz mu X?
- Wiesz, zauważyłem, że gdy on nie dawał mi X, to ja nie dawałem mu X również. To nie jest miłość, tylko transakcja. nie chcę tak kochać. Myślę, że stać mnie na więcej. Chcę mu dać X - bez względu na to, czy on mi to daje, czy nie.
- Brzmi super!
***
Korzystaj.
Szczerze? Chyba najlepszy tekst, który się do tej pory pojawił na tej stronie.
OdpowiedzUsuńDream, jestem pełen podziwu :)
Pozdrowionka ;)