Oto kolejny lipny koncept, który czyni nas niewolnikami własnych umysłów. Ludzie powołali instytucję wierności, nie wiedząc, że jednocześnie budzą demona zwanego zdradą.
Kłania się świeżynka w świecie rozwoju osobistego, a więc prawo dualizmu, które mówi, że jeśli powołujesz coś do istnienia w umyśle, tworzysz jednocześnie anty-coś.
Pierwsza haluna - wierność - daje całkowicie bezpodstawne i iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, które może się dramatycznie posypać w każdej chwili: "Partner będzie tylko ze mną, jest dla mnie na wyłączność, bo przecież obiecał mi, że tak będzie." - jesteś kurwa pewien? Ludzie obiecują coś i nie dotrzymują słowa - tak było, jest i będzie, bo wszyscy się zmieniamy. Możesz z tym walczyć i z frustracji chujem sobie oko wybić. A możesz po prostu zaakceptować ten stan rzeczy i zacząć rozumieć, że rzeczywistość prawdopodobnie ma w dupie, co Ty sądzisz o tym, jaka być powinna .
Wierząc w ułudę wierności, oddajesz swoje samopoczucie drugiemu człowiekowi. Mówisz sobie, że on będzie Ci wierny, a on na drugi dzień idzie ze swoim kumplem na lody. I chuj trafił Twoje samopoczucie - oddałeś je bowiem jemu.
Nie ma wierności. Wierność to ułuda. Widziałeś kiedyś wierność np. leżącą na trawniku i pięknie połyskującą w słońcu? Pomyśl - ludzie są ze sobą, bo tego chcą na którymś poziomie. A jeśli nie chcą, to nie są. Łapanie kogoś w pułapki pt. "obiecaj mi, że ze mną będziesz", jest produktem nie miłości, ale lęku - lęku przed samotnością, porzuceniem, zranieniem (kolejnymi halunami). Wydaje się, że to dobre rozwiązanie - bo jak będzie chciał odejść, to powiesz mu: "Przecież obiecałeś mi, że ze mną będziesz!" i zrobisz mu poczucie winy, tudzież wstyd. I co? Fajnie, będziesz z przepełniony owymi lipnymi emocjami fantomem, który jest z Tobą nie z miłości, ale z powodu lipnych emocji. Gratuluję. Zapowiada się fajny związek.
Tak samo - co za tym idzie - nie istnieje zdrada. Ludzie z natury są istotami obdarzonymi wolną wolą - wolną! A więc bez względu na to, co powiedzą czy powiedzieli kiedyś w przeszłości - mogą robić, co chcą i z kim chcą. Jeśli masz pogląd, że "on nie powinien/ on powinien" - będzie Cię to wiele kosztować. To nie jest prawdziwe. Tworzy frustracje, bo on może mieć w dupie, co Ty sądzisz, że wg. Ciebie on powinien lub nie.
Nie ma wierności = nie ma zdrady.
Zaczynasz już pewnie dostrzegać, że pojęcia "wierność" oraz "zdrada" to nie doświadczenia, ale etykiety na doświadczenia, a więc próba kategoryzowania przez umysł tego, co widzisz, słyszysz i czujesz. A to każdy robi inaczej. Wiesz o tym dobrze, jeśli ze swoim facetem nie mogłeś ustalić, czy pocałowanie kogoś innego w usta jest już zdradą czy nie.
Rzeczywistość jest następująca: ludzie nie są ani sobie wierni, ani się nie zdradzają. Kolejny paradoks, którego zrozumienie da Ci absolutnie jakościowe życie osobiste. Wyjście poza koncept pt. "mój partner jest moją własnością" jest uwolnieniem jego, jak i siebie z ogromnej pułapki, która sprzedaje Ci czasem fajne a czasem kiepskie - ale zawsze nieprawdziwe - emocje.
A to nie emocjami, które idą z umysłowych historii, robi się związek, ale uczuciami - bo one idą z serca i są bezwarunkowe. Weź to sobie do serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
KOMENTARZE SĄ ŚCIŚLE MODEROWANE. Obowiązują proste zasady: bądź miły, pomocny i konstruktywny. Rozmawiaj na temat. ZERO homofobii, hejtu, ogłoszeń towarzyskich i fejk newsów. Akceptujesz REGULAMIN :*