Gdy człowiek płacze, dzieje się coś ważnego. Oczyszcza się.
Dziś się oczyszczam. Moje serce dało mi sygnał, bym płakał.
Tak mocno. Tak długo. Tak cholernie głęboko.
Decyzja, którą dziś podjąłem, nie była łatwa. Po raz pierwszy od tak dawna byłem z kimś tak blisko, by móc poczuć jego cudowny zapach. A jednocześnie wciąż tak daleko. Moje serce tak bardzo rwało się, by go kochać. Czułem się, jak miłosna bomba nuklearna, która tylko czekała na jego sygnał, by wybuchnąć z całą mocą. Czekała. Na sygnał. Na wyraźny sygnał. Spójny i autentyczny - taki, jaki uczyłem się rozpoznawać na dziesiątkach ludzi, których spotkałem w swoim życiu. Lecz sygnał ten nie nadchodził.
Umysł mnie zaalarmował.
Podpowiedział mi, że to jednak nie On. Że to nie Ten. Zbyt wiele nas dzieli, za mało łączy. I choć serce rwie się okrutnie, by szaleńczo kochać, to mam przykrą świadomość, że moje pragnienia nigdy nie byłyby zaspokojone. Tak banalne pragnienia, jak czucie się komuś potrzebnym, poczucie, że ktoś się mną autentycznie interesuje. Że jestem dla kogoś kimś więcej.
Zdecydowałem się to skończyć.
Ta decyzja nie była z serca. Gdybym posłuchał swojego serca, nie poddawałbym się. Czekałbym dalej aż to się bardziej rozwinie. Czekałbym na coś więcej. Mógłbym nawet czekać w nieskończoność.
Umysł jednak nie dawał za wygraną. Przypominał mi moje poprzednie związki, w których zdarzało się, że tak bardzo cierpiałem. I tak wiele się nauczyłem. Aby ta nauka nie poszła na marne, muszę wykorzystywać ją w praktyce. Inaczej powtarzałbym swoje błędy w nieskończoność. A moja nauka mówi mi jedno - czekanie jest błędem. Nie ma na co czekać. To tylko obietnica. Może się nigdy nie spełnić. Tak powiedział mój umysł. I miał niezłe dowody.
Powiedział też jasno: Skończ to. Nie dostaniesz tutaj tego, czego tak bardzo pragniesz.
Serce dodało tylko, że to boli. I gdy tylko powąchałem koszulkę, która wciąż przesiąknięta jest jego zapachem, znów szybciej bije... A tam na dnie wciąż tli się głupia nadzieja, że może on to teraz czyta i że to może coś zmieni... Że może jakieś moje słowo na tym blogu, choćby zupełnie przypadkiem, spowoduje jakąś małą zmianę, która potem spowoduje większą i większą. I że ten efekt domina w swojej finalnej fazie sprawi, że najważniejsza kostka upadnie i zatrzęsie Ziemią, że zmieni się myślenie i odbiór rzeczywistości. Że on zrozumie, że pod moimi słowami, nawet tymi najgorszymi, kryło się tylko głębokie pragnienie bycia bliżej. Że straszne historie jednak okażą się fałszywe i znów oboje weźmiemy oddech w tym samym czasie. W tym samym rytmie.
Były krótkie momenty, gdy on się uśmiechał. Tak ciepło. Boże, jak mi tego brakowało. Że ktoś na mnie patrzy i się uśmiecha. Tak po prostu. Prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczę.
Dziś posłuchałem swojego umysłu. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, tym bardziej, że serce wciąż cierpi. Że tęskni. Że wyrywa mi się z klatki piersiowej. I płacze.
Serce płacze.
Z każdą wylaną łzą jestem czystszy. Uwalniam się.
Płacz gdy czujesz, że chcesz. Płacz. Płacz. Płacz idzie z serca.
płakałem, oj jak ja płakałem!!!
OdpowiedzUsuńDziekuje ze jestes i piszesz to wszystko.
Stop talking bullshit, we both know it's not true!
OdpowiedzUsuńTego się po Tobie nie spodziewałem, z jednej strony mentor pouczający innych sprawiający wrażenie że nic co ludzkie nie jest mu obce a swoje niepowodzenie uzewnętrzniasz w bardzo prymitywny sposób - wylewając publicznie swoje żale.
czytając wybiórczo twoje "artykuły" można rzec : świetne, takie życiowe, bo odnosi się wrażenie że wiedzę masz podpartą tzw. życiową mądrością a tak niestety nie jest.
Nie powiem że nie jestem w stanie Ci współczuć ale ... no właśnie powinieneś sięgnąć do genezy swojego smutku: dlaczego dopiero teraz to wyszło? co zaburzyło Twoje postrzeganie świata a szczególnie tego co jest Twoim otoczeniem i ludzi?
jakiś czas temu czytałem "artykuł" na pewnym blogu gdzie autor dość rozumnie podawał przepis na Idealnego Faceta sugerował trzy czynniki którymi powinno sie kierowac w doborze partnerskim: Fiut, Umysł, Serce.
Wiec zadaje Ci pytanie czy w całej swojej mądrości życiowej, znając mechanizmy relacji ludzkich nie byłeś w stanie na początku drogi stwierdzić czy TO ON TEN JEDYNY? Tylko nie pisz że człowiek się myli, bo jeśli tak to o kant dupy te twoje rady.
Przepraszam że nie jestem tak tkliwy i nie połączę się z Tobą w cierpieniu ale uważam że nie ma nad czym się pochylać.
Mav
ps. jedynie czego ci życze to byś na fellow nie zmieniał opisu z "pije okazjonalnie" na "pije często".. faceci to dranie
OdpowiedzUsuńMav
Cześć Mav, miło mi Cię poznać.
OdpowiedzUsuńZwykle takie komentarze kasuję lub ostro na nie reaguję. Dziś jednak pozwolę sobie zostawić tutaj miejsce na krótką refleksję.
Napisałeś to, co napisałeś, bo się rozczarowałeś - mną, tym blogiem, może czymś jeszcze. Stworzyłeś jakieś oczekiwania a potem ja ich nie spełniłem. Twoje słowa wychodzą z chęci dojebania mi, znalezienia we mnie jakiś pęknięć, niespójności, niedoskonałości.
Brawo, być może nawet Ci się udało. Być może nawet źle się poczułem. Teraz idź i zbuduj z tego swoje iluzoryczne ego. "Dojebałem mentorowi!" i ciesz się. Jesteś kimś lepszym ode mnie. Udało się.
Nie chcę z Tobą polemizować, bo nie ma o czym. Ty masz mądrość życiową i wiesz, jak jest. Ja nie wiem, bo nie mam. Nie ma się nad czym pochylać, zatem idź dalej. Na kolejne blogi. Może tam też ktoś ma chwilę słabości. Być może tam też ktoś jest niedoskonały i napisał coś autentycznego.
Baw się dobrze.
PS. Dodam coś jeszcze Mav.
OdpowiedzUsuńZa całym Twoim komentarzem kryje się jakaś fatalna historia. Ktoś kiedyś Cię głęboko zranił i jeszcze się z tego nie wylizałeś.
Tylko osoba zraniona może pisać takie rzeczy, jak Ty: faceci to dranie i życzę Ci, byś nie pił etc.
Póki tej historii nie przepracujesz, będziesz ją powtarzał. I kolejni będą Cię ranić. I kolejnymi będziesz się rozczarowywał.
Hmm nie zdziwiłbym sie gdybyś skasował... utwierdził bym sie że obce są ci dialogi. Na ostrą krytykę jestem przygotowany aczkolwiek zacieczwierzenie z reguły nie prowadzi do konstruktywnych wniosków.
OdpowiedzUsuńNie jestem rozczarowany, tylko pozwoliłem sobie uwypuklić Twoją niekonsekwencję - gdyz ja jeśli podejmuje się komus radzić (a tak mozna odebrac Twoje publiczne rady) chce by były poparte czyms wiecej niz tylko dzis przeczytanym artykułem w gazecie naukowej.
Wybiórcze czytanie Twoich postów pozwala stworzyć w moim umysle sylwetke Ciebie. Niestety to osoba z dramatu i boleje nad tym, i nic w tym zabawnego.
Ale zakładam że za jakis czas twoje artukuły znów nabiura sensu i nie bede przepełnione własnym rozczarowaniem.
Pamietaj: "najważniejsze to nie szkodzić..."
Pozdrawiam
Mav
ad. ps
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ale Cie rozczaruje - jestem zbyt wielkim skurwysynem by mógł mnie ktos zranic... (od ranienia jestem Ja)
Mav
Mav, do kurwy nędzy.
OdpowiedzUsuńMówmy o faktach a nie wybrykach Twojego umysłu. Twierdzisz, że swoje posty pisze w oparciu o artykuły przeczytane w gazecie naukowej, sugerując, że co - że są niekompetentne? Że są oparte na fragmentarycznej wiedzy?
A sam chłopie piszesz, że jestem osobą z dramatu - budując sobie mój obraz na bazie "wybiórczo czytanych postów". Żeby to chociaż były spotkania na żywo! Nie kurwa, to są posty! Zbór symboli!! Słowa nawet nie są doświadczeniem. To jest mądrość życiowa, o której piszesz? Puknij się chujem w czoło.
Widzisz, to było tak Mav.
Ty od początku "WIEDZIAŁEŚ", że jestem osobą z dramatu, znałeś już "prawdę", choć zapierać się będziesz jak pojebany, że nie. I siedziałeś z japą w koszu przez 70 postów tego bloga, by nagle - gdy Twoje wizje pesymistyczne pt. "jaki to z DreamWalker jest pseudomentor i tak wymięknie i tak" zaczęły się "sprawdzać" (potwierdziłeś tylko sobie to, co już wiedziałeś na bank wcześniej) - wyjebać mi kilka komentów, jaki to ja niby jestem "naprawdę".
W dupie byłeś, gówno widziałeś. Nie wiesz, kim jestem. Ja sam tego nie wiem, wiec co może o mnie powiedzieć koleś, który zna mnie przez mojego bloga? tyle, co przeczyta! Wiesz o mnie tylko tyle, ile Ci pozwoliłem wiedzieć.
Nosisz w sercu wielką ranę, choć twierdzisz uparcie, że nie, że jesteś twardy. Każdy, kto twierdzi, że jest wielki skurwysynem, nosi ranę emocjonalną. Gdy byłeś dzieckiem, byłeś niewinny, prawdziwy i kochający. Dziecko nigdy nie powie o sobie, że jest skurwysynem!!!!!! To Twoje historie, które nosisz w głowie, robią z Ciebie wielkiego skurwysyna, który rani innych i się tym szczuci, bo myśli, że jest przez to kimś lepszym. KIEDY rani? NO KIEDY???? Kiedy ktoś w otoczeniu okaże słabość, niespójność, zwątpienie - co jest LUDZKIE i PRAWDZIWE. I wtedy Mav się BUDZI, robi się kurwa aktywnym uczestnikiem bloga. Bo można się po kimś przejechać, komuś dojebać. Cóż za etyka! Cóż za empatia! Zrań innych, niech będzie więcej zimnych skurwysynów na tym świecie. Wtedy znów sobie potwierdzisz głupie przekonanie, że "faceci to dranie".
WIDZISZ W NICH SIEBIE.
Chłopie, teraz japa w kosz po raz drugi - myślisz, że jesteś twardą sztuką, że nic Cie nie zagnie, bo "to ty jesteś od ranienia". HAHAHAHA! To tylko maska zbudowana z potężnego lęku, która ma Cię chronić przez kolejnymi zranieniami. Zamiast być ostrożnym, ukryłeś w swoich wnętrznościach prawdziwego, autentycznego siebie - wrażliwego Mava, który kocha i chce być kochany, Wiesz skąd to wiem??? Wiesz kurwa? Nie kurwa z gazety naukowej.
Sam taki byłem.
I jeszcze mały koment.
OdpowiedzUsuńPozwoliłeś sobie uwypuklić moją niekonsekwencję. Radzę, jak robić związki, jestem silny, mądry a tu nagle jeb - zjawia się ktoś, przez kogo ja płaczę.
Nie przyszło Ci do głowy, że to po prostu kłócą się Twoje koncepcje w Twoim umyśle? Że nie umiesz pogodzić bycia mentorem z byciem autentycznym człowiekiem, który przeżywa prawdziwe emocje????
Ja umiem. Umiem dawać innym informacje, które są cenne i jednocześnie być w tym sobą - płakać i cieszyć się, smucić, zazdrościć, mieć orgazmy i chwile zwątpienia.
Płakałem! Czy coś w tym złego? Wg Ciebie DreamWalker płakać nie powinien? To po chuj Wszechświat dał mi taką możliwość? Żebym - tak, jak Ty - o zimny skurwysynie - się jej wyrzekł? Bo tak jest lepiej wg Ciebie? Też zabawna historia.
Budujesz swoje ego i poczucie lepszości na "uwypuklaniu niekonsekwencji". Przyjrzyj się sobie - zobacz Mav ile w Tobie niespójności, a chwycisz się za głowę. Życzę Ci, żebyś zrobił to, czego się brzydzisz - poryczał się, jak dziecko. Bo to byłby znak, że idziesz w stronę bardziej prawdziwego siebie. Teraz nie rozmawiam z prawdziwym Mavem, ale jego maską - pozą, stworzoną, by chronić to, co w środku - a to w środku jest miękkie. I wbrew Twoim osądom - to nie jest złe, że jest miękkie.
I jeszcze kurwa jedno - nie radzę nikomu nic. Daję informacje a ludzie je biorą, jeśli uznają je za użyteczne w swoim modelu świata.
Nie chcę rozmawiać z Twoją maską Mav, bo to nie jest dla mnie przyjemne. Chcę porozmawiać z człowiekiem, który się za nią kryje.
Oj dziecko jesteś. Nie unoś się tak bo Ci pęknie żyłka na fiutku z wysiłku.
OdpowiedzUsuńWidzę że bardzo Cie zabolały słowa krytyki to znak jak nie umiesz godzić się z przeciwnościami w życiu. Zapewne jako dziecko ryczałeś godzinami gdy nie dotarłeś, wypatrzonej przez szybę okiennej wystawy, lalki.
Twoje artykuły może i nie są niekompetentne (starasz się używać jak najwięcej naukowego słownictwa by całość nabrała większego znaczenia) ale na pewno nie są spójne.
Ale może źle do nich podchodze, bo powinienem je czytać przez różowe szkiełko - bo niby jak mam traktować kogoś kto pisze "nie wiem kim jestem". Chłopie nie jestes dzieckiem! Wypadaloby w Twoim wieku mieć choć zalążek tego czego w życiu pragniesz.
Ponadto JA nie twierdze że faceci to dranie to bylo nawiązanie do twojego postrzegania, ale wybaczam że mnie nie zrozumiales. Masz prawo - w końcu ktos cie wyruchał i wyrzucił na śmietnik Twoje uczucia. Stąd ta odpowiedz przesycona jadem i naszpikowana niecenzuralnym językiem przez które to epitety tekst stał sie mało strawna papka..
Ponadto zastanów sie nad swoja reakcją - o ile masz komentarze wychwalające Cie jakie to prawdziwe rzeczy piszesz, ludzie ci dziekuja to ok, a jak ktos raz napisze słowo krytyki to bluzgasz na niego ile ci sił starczy - to nie jest normalne zachowanie człowieka.
I na koniec zapytam na jakiej podstawie oceniasz mnie skoro mnie nie znasz? Na podstawie paru komentarzy - przejrzałes mnie na wylot? WOW DreamWalkerze CZY TY JESTES BOGIEM?
Mav
Hahaha :) nie umiem się godzić z przeciwnościami losu - o jojojoj :)
OdpowiedzUsuńMyślisz, że jeśli używam kurwa wulgaryzmów, to znaczy, że się "unoszę" emocjonalnie i "pęknie mi zyłka na fiutku" :)
"Oj dziecko jesteś." "Chłopie nie jestes dzieckiem!"
Szybko zmieniasz zdanie :)
"Wypowiedź naszpikowana jadem" - jesteś dalej od faktów niż Nowy Jork od Warszawy.
Brak słów. Haluna jak chuj.
"Ponadto zastanów sie nad swoja reakcją " - popatrz w lustro i powiedz to sobie. Ja w życiu nie robię nic innego.
"a jak ktos raz napisze słowo krytyki to bluzgasz na niego ile ci sił starczy - to nie jest normalne zachowanie człowieka"
Dla mnie Twoje słowa nie były słowami krytyki, lecz informacją, że żyjesz w masce i nie jesteś autentyczny.
I jeszcze zamiast brać informacje zwrotne, które Ci daję, poświęcając swój czas i wysiłek, twierdzisz, że "Cię oceniam".
Tak, jestem Bogiem Mav. Wszechmogącym.
"Wypadaloby w Twoim wieku mieć choć zalążek tego czego w życiu pragniesz."
OdpowiedzUsuńTO mnie rozbawiło na maxa :) No komedia :) Mav mi będzie mówi, co mi wypada :) i sugerował, że nie mam tego, czego pragnę :)
Dodam jedynie coś od siebie, do tej starej już dyskusji. Ktoś może być mentorem, mordercą, detektywem, weteranem wojen, psychologiem czy kimś innym, ale zawsze pozostaje człowiekiem. Może mieć dużo wiedzy, ale nie równa się to z tym co doświadcza. Może wykorzystać wiedzę, jednak czy zawsze da radę dobrze z tego korzystać, w tym samym stopniu?
OdpowiedzUsuńNo i ten, tego... Blogi mają różne funkcje, choćby opisywanie własnych refleksji, czy doświadczeń, toteż sam nie rozumiem takiego najazdu na ten tekst. Zamiast pieklić się, że ktoś napisał coś takiego, to lepiej po prostu zapomnieć o tym i tego typu postów nie czytać, jeśli się nie lubi tego :>