Od jakiegoś czasu przeżywam małe oblężenie - mnóstwo fajnych Gejów pisze do mnie maile z miłymi słowami, że uczą się z tego bloga.
To super, że się uczysz, że wyciągasz z moich słów strategie i style myślenia, które są efektem lat mojej pracy nad sobą, nad zgłębianiem tajników pewnych egzotycznych dziedzin wiedzy. Czuję na plecach coraz cieplejszy oddech odpowiedzialności, bo wiem już, ile ważą moje słowa w uszach i oczach niektórych zacnych Czytelników.
W mailach niektórych osób widzę jednak pewne sygnały ostrzegawcze, które nasuwają mi na moje usta ważne pytanie - KTO ZA CIEBIE MYŚLI?
Ja? Ten blog? Czy Ty sam?
Ten blog niczym nie różni się od młotka - obie te rzeczy są narzędziami. Tamtym młotkiem wbijasz gwoździe - tym mogę jebnąć Cię w głowę.
Więc zanim skrobiniesz do mnie maila, w którym napiszesz, że uczysz się z tego bloga, jak "powinieneś" postepować, jak "masz" się zachowywać... to apeluję, byś się kurwa opamiętał. Pewnego dnia jebnę być może tutaj posta o robieniu trójkątów, ssaniu z połykiem nieznajomym albo o pozycji na supermana. I co wtedy?
Wtedy też będziesz sądził, że tak "powinieneś"?
Korzystaj z moich wskazówek... albo nie! - Twój wybór, bo to nie ja jestem specjalistą w dziedzinie Twojego życia, ale Ty sam. Ty rządzisz w swoim życiu!
Pamiętaj o tym - jesteś szpecem od swoich celów, problemów, marzeń. Nie ja. Ja zapewne nic o Tobie nie wiem.
I apele do wyznawców oraz sierotek marysiów - traktuj mnie proszę normalnie, jak zwykłego gościa, a nie jak mędrca, mesjasza czy inkarnację Buddy. Jestem zwykłym człowieczkiem - codziennie kupuję bułki w sklepie na dole, mówię sąsiadom "dzień dobry", oglądam się za facetami na ulicy a czasem płaczę w poduszkę albo szlag mnie trafia z powodu PIT-36.
Nie palę kubańskich cygar, nie noszę majtek od Banana Republic i wcale się tym nie martwię, nie zarabiam milionów, nie jeżdżę luksusowymi brykami, nie mam prywatnego basenu, nie podcieram sobie dupy dwusetkami, nie otacza mnie wianuszek umięsnionych pakersów, którzy robią mi loda tudzież dają dupy na pstyknięcie palcem (a szkoda:)
Ale wiesz co?
CZUJĘ SIĘ, JAKBY TAK WŁAŚNIE BYŁO!
Czuję się, jakbym srał pieniędzmi. Idąc ulicą, czuję się zajebiście w swojej dupie a wiem, że inni nie bardzo. Kąpiąc się w mojej wannie, czuję się tak, jakbym moczył dupsko w oceanie. Patrząc w lustro czuję się, jakbym oglądał okładkę Men's Health. Jadąc kurwa autobusem czuję się, jakbym leciał prywatnym odrzutowcem. A jedząc hot doga mam wrażenie, że wpierdalam czarny kawior, małże i popijam Whiskaczem z Colą ;-P
I możesz mi nawet zajebać portfel, a ja mam to w dupie, bo samopoczucia zajebać mi nie możesz.
Oto Bogactwo przez gigantyczne "B"! Bogactwo stanów wewnętrznych. Przeczucie, że cały Wszechświat jest dla mnie - bo jest!!!
A dla Ciebie nie, cipo, bo przecież myślisz tak, jak ja. A ja myślę, że Wszechświat jest DLA MNIE, a nie dla Ciebie :-) I co teraz, gamoniu? :)
"Pewnego dnia jebnę być może tutaj posta o robieniu trójkątów, ssaniu z połykiem nieznajomym albo o pozycji na supermana. I co wtedy?"
OdpowiedzUsuńProszę o message z obszernym opisem dot. "pozycji na supermana". Załączniki w postaci grafik i filmów instruktażowych mile widziane :p
Wpadnij, zademonstruję ;-)
OdpowiedzUsuń