Zanim przejdziemy do tego, co to znaczy, pozwolę sobie przytoczyć pewne badania, które kiedyś przeprowadzali naukowcy. Postanowili oni zbadać poziom szczęścia ludzi na całym świecie i ustalić, od czego jest on zależny - od zdrowia, od bycia w związku, od pieniędzy, wiary..? A może jeszcze czegoś innego...?
Zadawali setki pytań a ludzie wypełniali tysiące ankiet. W badaniach wzięły udział tysiące ludzi z ponad 80 krajów na całym świecie. W końcu zaczął się z nich wyłaniać pewien obraz.
Okazało się, że odpowiedzi na pytanie, od czego jest zależne szczęście... kompletnie nic nie mówiły. W każdym przypadku zależne było ono od czegoś innego. Im szczegółowej naukowcy się w tę tematykę zagłębiali, tym mniej wiedzieli.
Szczęście nie było zależne od niczego, o co pytano.
Zatem od czego?
Wniosek nasuwa się jeden: szczęście zależy do tego, od czego myślisz, że zależy.
A więc - summa summarum - od Ciebie.
Zaskoczony? Więc weź to na logikę.
Czym jest szczęście? Pod względem chemicznym, wstrzykujemy sobie w krwioobieg endorfiny - pochodne opiatów - które odpowiadają za euforię i pozytywny stan emocjonalny. Endorfiny wydzielamy w dwóch przypadkach: gdy się ruszamy (np. podczas biegu lub ćwiczeń) i podczas śmiechu. Jeśli wiesz, od czego zależy poziom endorfin, możesz zacząć świadomie je produkować.
Wróćmy do Twojej oceny życiowego szczęścia.
Na jakiej podstawie ją wystawiłeś? Dlaczego taka, a nie inna ocena?
Spytałem o to kumpla. Dał sobie dwójkę. Odpowiedział, że niedawno rzucił go chłopak, że jest bez pracy i nie ma pomysłu, co zrobić ze swoim życiem. Trzeba było coś na to wymyślić. Spytałem go, za co może być wdzięczny losowi. Wymienił, że za to, że ma dom. Oczywista oczywistość - której zazwyczaj nie doceniamy. Co jeszcze? Ma co jeść. Ma swoje łóżko, telewizor, kota o imienu Brutto. Za to wszystko może być wdzięczny losowi. Za co jeszcze? Za to, że był ze świetnym facetem kilka lat i dzięki temu związkowi wiele się nauczył. Że odbył kiedyś egzotyczną podróż do Afryki. Że w szkole miał dobre oceny. Za co jeszcze? Co jeszcze? Że być może dożyje czasów, gdzie będą lekarstwa na wszelkie choroby lub będziemy latać na Księżyc na wakacje. Że weszliśmy do UE. Że kryzys nas oszczędził.
Na koniec spytałem go, jak teraz ocenia swoje życiowe szczęście. 7 - odparł.
I na koniec jeszcze jedna, ważna dyrgrasja. Największe sukcesy w życiu - jak udowodnili naukowcy - osiągają ludzie, którzy swój poziom szczęścia ocenili na ... 8! Dlaczego?
Jeśli ktoś ocenia swoje szczęście na mniej niż 8 - zdarza się, że "nie widzi sensu" niektórych działań. Skrajnym przypadkiem jest ocena zero, gdzie ludzie w totalnej depresji leżą w łóżku całymi dniami i nic nie robią. Szczęście powyżej 8 z kolei wprawia nas w taki błogostan, że nic nam się już nie chce - bo wydaje nam się, że osiągneliśmy już wszystko.
Pracuj tak nad swoim postrzeganiem rzeczywistości, by Twoja ocena oscylowała wokół ósemki - akceptując jednocześnie, jak bardzo zmienna jest ta ocena i że bywa zależna od tymczasowych nastrojów, które wszyscy miewamy.
Baw się ;-)
P.S. Moja ocena to - średnio - 8. Ihhaaa! :-)
Świetny post! Zycze bys przy tej ósemce pozostal jak najdluzej, a tutaj poruszyles wazna kwestie- tendencje do wyolbrzymiania negatywów, niepowodzen, tak ze urastaja one do rangi problemow numer 1, nauczmy sie tak samo wyolbrzymiac to dobre co mamy w zyciu! Zgodnie z powiedzeniem :
OdpowiedzUsuńMARTWILEM SIE ZE NIE MAM BUTOW DOPOKI NIE SPOTKALEM CZLOWIEKA KTORY NIE MIAŁ NÓG.
SunSet
Cieszę się SunSet, że to dostrzegasz - szczęście to tylko kwestia postrzegania życia. A postrzeganie można naginać w każdą stronę.
OdpowiedzUsuńZ pewnością kilka postów poświęcę technologiom zmiany percepcji, byśmy wszyscy skorzystali.
Pozdrawiam!